24
Następne dni mijały dość spokojnie na licznych treningach, które czasami zastępowane były wolnymi od ćwiczeń dniami. Ich najlepszy przyjaciel Kevin dołączył do nich, a Shawn i Jordan z powodu kontuzji musieli zostać w Japonii. Drużyna ceremonię otwarcia miała już za sobą, a za parę chwil mieli poznać swojego oficjalnego przeciwnika w pierwszej rundzie światowych mistrzostw.
- Drużyno - oświadczył we wstępie trener, jak zwykle pokazujący swoją poważną i znaną minę. - Trafiliśmy do grupy A, a naszym pierwszym przeciwnikiem będą Rycerze Królowej?
- Rycerze Królowej? Nigdy o nich nie słyszałem - skwitował Mark, a jego przyjaciółka Silvia od razu pokazała na wyświetlaczu zdjęcia zawodników z owego zespołu. Trzeba powiedzieć, że największe zaciekawienie wzbudził w nich chłopak, który pod pewnym względem przypominał ich przyjaciela Nathana.
- Podobno są bardzo silni - wtrąciła Celia, poprawiając okulary zsuwające się z nosa.
- To prawda - potwierdził pan Travis, bacznie przyglądając się wszystkim zebranym. - Do tego otrzymaliśmy zaproszenie na przyjęcie, które organizują właśnie Rycerze Królowej.
- Przyjęcie? - odpowiedzieli niemalże chórem, patrząc po sobie ze zdziwieniem.
- No wiecie. To takie coś, gdzie dziewczyny przebierają się w suknie, a panowie w smokingi, są tańce i...
- Chyba nie masz nas za takich ignorantów, żebyśmy nie znali definicji słowa "przyjęcie"? - Kevin szturchnął dość mocno stojącego obok niego Glassa, który od razy zakrył twarz dłońmi, starając się uniknąć gromiącego go spojrzenia Dragonfly'a. Zaraz potem jednak wyprostował się, wypinając dumnie pierś do przodu i znów zabierając głos.
- No oczywiście, że nie - zaczął pewnie, uśmiechając się. - Chciałem wam tylko z grubsza przypomnieć zasady panujące na takich bankietach.
- Przygotujcie się - rzekł trener, splatając ręce za plecami.
- Panowie pamiętajcie! - krzyknął jeszcze na koniec okularnik, uśmiechając się zadziornie. Wszyscy z wyjątkiem kapitana skierowali się do swoich pokoi.
Ereina położyła się na łóżku, przyglądając się białemu sufitowi i słysząc, jak jej kuzynka przebiera w zabranych ze sobą sukienkach, zastanawiając się, którą z nich powinna założyć. Dostrzegła kątem oka, że Errie odwraca się na bok i zaczyna uważnie przyglądać się jej ubraniom.
- Jak myślisz, którą z nich powinnam założyć? Tą? - uniosła do góry wieszak z sukienką w kolorze zielonym z delikatnymi, żółtymi zdobieniami na dole. - Czy może jednak ta będzie lepsza? - pokazała suknie w kolorze różowym z ciemniejszą koronką przy szyi i bufiastymi, białymi rękawami. - Zaraz, a czemu ty się nie szykujesz? Tylko nie mów, że nie masz zamiaru iść.
- Chętnie bym znalazła jakąś wymówkę, ale boje się, co by na to powiedział trener.
- Zwariowałaś? To świetna okazja, by się zabawić i poznać nowych ludzi z innego zakątka świata, a ty po prostu chcesz to zmarnować?
- Nie przesadzaj Celio - zaśmiała się, wstając z łóżka i siadając obok dziennikarki. - Chociażby ze względu na ciebie nie przegapię tego całego przyjęcia. Nie chce byś mi to potem wypominała przez całe życie.
Menadżerka mocno uściskała tancerkę, krzycząc wniebogłosy. Ona chyba bardziej niż Ereina cieszyła się z uczestnictwa w tej całej zabawie. Była tak podekscytowana, że wyciągnęła wszystkie zabrane ze sobą suknie, pociągając kuzynkę w stronę lustra i kolejno przykładając do niej ubrania. Zaczęła od szarawej sukienki, ta jednak wydała się Celii za mało kolorowa. Dlatego zaczęła oglądać inne, aż w końcu dziennikarce zaświeciły się oczy.
- Ta będzie ci pasować! - była w kolorze niebieskim. Białe, bufiaste rękawy z uroczymi koronkami na górze i na dole, a do tego z jasnymi wzorami.
- Celia - Errie złapała za wieszak i odłożyła go na bok. - Wybacz, ale ten styl wydaję mi się trochę zbyt... cukierkowy i nie chce wyglądać, jakbym była o wiele młodsza niż jestem.
- Więc, co masz zamiar ubrać?
- Znajdę coś dla siebie.
I tak trwały przygotowania wszystkich do przyjęcia. Todd i Willy pomagali Jackowi, który niestety miał problem z zapięciem swojego garnituru, przez co okularnik miał dość dużego siniaka na czole.
- Będziemy go musieli pilnować. Jeśli coś zje, to możliwe będzie rozpoczęcie niechcianej wojny guzikowej z Anglią.
Reszta na szczęście nie miała takich problemów z ubiorem. No może jedynie Hurley czuł się nieswojo w tak eleganckim stroju. Chociaż nie miał pod szyją ogromnej, kropkowanej muszki, ale i tak wolał swój strój do surfowania.
Jeszcze tylko Thorr podręczył małego Scotty'iego, a potem wszyscy spojrzeli w stronę schodów, na których stały trzy menadżerki.
- Wyglądacie uroczo - zaczął oniemiały Austin.
- Niesamowicie - dodał Darren.
- Oj chłopcy nie przesadzajcie, bo się speszymy - mówiła Celia, machając delikatnie dłonią.
- Wyglądacie lepiej, niż myślałem.
- Lepiej niż myślałeś? - Dopiero teraz surfer zorientował się, co powiedział.
- Nie to miałem na myśli.
- Następnym razem myśl, zanim coś powiesz - zganił go Sharp, rozglądając się po wszystkich zebranych. - A gdzie jest Ereina? - spojrzał na swoją siostrę. - Tylko nie mów, że...
- Spokojnie Jude. Jestem gotowa - cały zespół spojrzał w bok, zauważając najmłodszą nastolatkę, która opierała się o ścianę. Dało się zauważyć, że wyglądała zupełnie inaczej niż jej koleżanki. One były ubrane w urocze sukienki, ona zaś założyła jasny, niebieski kombinezon składający się z długich, eleganckich i podwijanych spodni, a góra była prosta z dość krótkimi rękawami.
- Skąd wzięłaś taki strój? - spytała zdziwiona kuzynka, słysząc, jak po niej odzywa się druga menadżerka.
- Wyglądasz niesamowicie - zawodniczka uśmiechnęła się na słowa Silvii podchodząc do kuzyna i Davida.
- No Errie. Nie spodziewałem się, że będziesz wyglądać aż tak dobrze.
- Hurley. Co ja ci mówiłem, o myśleniu, zanim cokolwiek powiesz? - obrońca znów zaśmiał się nerwowo, a potem głos Cammy dał wszystkim znak, by ruszyli na przyjęcie. Ereina spojrzała na Dave'a, który zgiął swoje ramię, a ona za nie złapała.
I poszli. Jednak wciąż brakowało im jednej osoby.
Mark... A zawsze mówiłeś, że to Axel jest wszędzie spóźniony.
***
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top