5

Nieprzyjemna cisza, podczas której Usami i Tsurugi przyglądali się sobie, jakby dopatrując jakiś widocznych zmian czasu. On wciąż miał ciemne jak noc włosy,  a kolor oczu przez te lata stał się jeszcze bardziej złoty, niż kiedyś.
U dziewczyny można było zauważyć dość długie, brązowe włosy, które dawniej sięgały do ramion, a teraz były na końcu związane kremową gumką.

Oboje się zmienili... urośli, ich rysy twarzy stały się bardziej wyraziste, mniej dziecięce. Nie ma co się dziwić, że po tak długiej rozłące nie poznali się. Tsurugi nigdy by nie pomyślał, że Nagai będzie od niego niższa. Zawsze dorównywała mu wzrostem, a teraz to on przewyższał ją o głowę. Brunetka dostrzegła zaś, że niegdyś krótkie kreski przy oczach stały się dłuższe i bardziej dopracowane.
- Znacie się? - zapytał jeden z graczy.

Tsurugi przymknął oczy i zrobił krok w tył, chowając ręce do kieszeni.
- Wątpię. - uciął krótko, stawiając stopę na piłce.
Zawodnicy spojrzeli wpierw na brunetkę, a potem ciemnowłosego, nie rozumiejąc, co stało się przed chwilą.

Sama brązowowłosa nie przejęła się zaistniałą sytuacją... tak jakby podejrzenia chłopców były nieprawdziwe, albo po prostu dziewczyna była dobrą aktorką.
- Długo macie zamiar tak jeszcze stać? - granatowowłosy zaczął podbijać piłkę, co jakiś czas kątem oka patrząc na zielonooką.

Zawodnicy od razu dołączyli do Tsurugiego, ustawiając się na swoich pozycjach.
- Może zagrasz z nimi? - zaproponował bordowowłosy mężczyzna. - akurat brakuje im jednego zawodnika.

Nagai nie miała nic przeciwko. Od razu ruszyła do dziesięcioosobowej drużyny, stając na miejscu napastnika. Dokładnie na tej samej pozycji, po drugiej stronie stał Kyousuke, który podczas tego treningu stał się jej przeciwnikiem.
Ze środka rozpoczęła drużyna przeciwna, podając piłkę od razu do tyłu. Szybko wymieniali między sobą podania, które dla normalnego człowieka byłyby niemożliwe do zauważenia.

Brązowowłosy chłopak podał piłkę do Tsurugiego, który przyjął ją i rozglądnął się po boisku. Widział, że w jego stronę biegnie nowa zawodniczka. Miał okazję ją sprawdzić... zignorował więc krzyki kolegów i gdy Nagai była już blisko niego, wykonał zwód, zgrabnie ją wymijając. Gdy chciał kopnąć piłkę, nie poczuł jej i stracił równowagę. Co się z nią stało?
- Za wolno. - usłyszał za sobą spokojny głos zawodniczki, która lekko odbijała piłkę głową.

Grymas zawitał na twarzy ciemnowłosego. Wykiwała go... jednak dziwne było to, że Kyousuke nie przejął się tym aż tak bardzo, jak mogło się wydawać.
- Strzelaj. - powiedział, krzyżując ręce na klatce.

I tak nie trafisz.

Piłka odbiła się od ziemi, a potem została podbita do góry przez brunetkę, która wykonała lekki półobrót. Wokół niej zebrały się błękitne błyskawice.

Teraz czas na drugą część ataku.

Gdy zgięta noga Usami podniosła się, piłka, która znajdowała się kawałek przed nią, zatrzymała się. Wtedy zielonooka wyprostowała kończyne, przenosząc tym samym całą zgromadzoną moc na piłkę. Błękitne błyskawice zaświeciły lekko, by od razu po wyruszeniu strzału mogły zniknąć.
- Załamanie Energii!

Bramkarz wyciągnął ręce przed siebie, będąc gotowym na każdą okoliczność. Jednak zauważył, że atak zwalnia i staje się coraz słabszy. Zrobił więc parę kroków do przodu, bez trudu łapiąc piłkę.
- Tylko na tyle cie stać? - na boisku rozległ się wpierw śmiech obrońcy bramki, a potem reszty.

Miny zrzędły im wtedy, gdy usłyszeli głośne tarcie butów o powierzchnię boiska i krzyk bramkarza, któremu w rękach nagle zaczęła kręcić się piłka. Chłopak odbił się od siatki padł na ziemie.
- Sata! - niebieskooki wstał z lekkim trudem przy pomocy przyjaciół. Od razu spojrzał na zawodniczke, która patrzyła na niego z powagą, a po chwili ruszyła za Kurokim, który dał jej znak, by ruszyła za nim.
- Jak ona to zrobiła?.. - w sali słychać byli liczne szepty. Jak na prawdę było? Wiedziała tylko Usami.

- Dokąd idziemy? - zapytała w końcu, widzą, jak wciąż skręcają w kolejne korytarze. Na szczęście Kuroki zatrzymał się przy jednych drzwiach i po włożeniu do nich klucza, otworzył je. Mężczyzna nie musiał mówić, co to był za pokój.

Jasno zielone ściany, białe łóżko i reszta mebli w tym samym kolorze. Na końcu wyjście na nieduży balkon... jednak coś, co najbardziej rzuciło się zielonookiej w oczy to pianino w tym samym odcieniu co szafy i łoże. Od razu usiadła przy nim, otwierając klapę i przyglądając się wszystkim klawiszom.
- Zostawię cie. Przyjdę do ciebie później. - dźwięk zamykanych drzwi dał Nagai znak, by zaczęła grać. Pierwsze akordy, które grała były dość nie czyste, jednak z każdym kolejnym dotknięciem klawiszy brzmiały one coraz lepiej. I tak mogłyby upłynąć godziny, na graniu znanych piosenek, jednak ktoś postanowił zaszczycić brunetkę swoim przybyciem.

- Proszę. - powiedziała, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Przymknęła klapę pianina, a w tył czasie do pokoju wszedł granatowłosy. Zamknął za sobą i od razu spojrzał na siedząca na krześle dziewczynę.
- Usami. - zwrócił się do niej. - Miło Cię znowu widzieć... po tylu latach.

Coś w jego głosie było nie tak... ta powaga. Jakby to co mówił, wcale nie było prawdą...

***

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top