31

Tsurugi Kyousuke...

Niesamowite... Czyżby cesarz usłyszał jego myśli?
- Czy coś się stało, Suguwara? - zapytał wyższy z mężczyzn, zauważając mine doktora. - miałeś innego kandydata?
- Nie jest on tak trafiony jak ten, którego ty wybrałeś. - powiedział, starając się brzmieć przekonująco. - idealny wybór.
W taki sposób zdołał pozbyć się przyszłego problemu. Musiał tylko trochę poczekać... Na co? Aż chłopak wyjdzie ze szpitala. Może będzie to za tydzień... Albo jeszcze za dwa. Wtedy stanie na nogi, wyjdzie z dusznej sali, zostawiając zaścielone białym prześcieradłem łóżko, spojrzy jeszcze raz na swoje ręce, poruszy nimi delikatnie i uśmiechnie się do siebie.
W końcu będzie mógł ruszyć na boisko i zagrać z przyjaciółmi w ukochaną piłkę. Hakuryuu także się cieszył, że nie musi już wypoczywać na sali, tylko powróci do treningów i nadrobi czas stracony na leżeniu. Zatrzymał się na chwilę, gdy jego przyjaciel przystanął i skupił na nim swoje złotawe oczy. Ciemnowłosy już miał coś powiedzieć, gdy nagle poczuł, jak drobne ręce obejmują jego szyję, a radosny śmiech dochodzi do jego uszu. 

Asami.

Napastnik już dawno zauważył, że dziewczyna kręciła się obok niego bardzo często. Miała trafne uwagi i słuchanie jej przynosiło efekty podczas gry, ale jej radosny temperament po dłuższej chwili stawał się nie do zniesienia, dlatego Kyousuke cieszył się, że przez jakiś czas zajmowała się swoimi sprawami, ale teraz? Może nie będzie tak źle. Usłyszał jej powitanie, a potem parę głośnych uderzeń o podłogę. On, jego przyjaciel i Nande popatrzyli przed siebie. Doktor, który kolejny raz poprawiał okulary, a potem spoglądał na zegarek na ręce i brązowowłosa, której wzrok skupił się menadżerce i jednym z przyjaciół. Jej brwi powoli zmarszczyły się, a głowa odwróciła w bok. Spojrzenie pełne pewnego rodzaju bólu, który starała się ukryć za falą obojętności. Ale co wywołało u niej taką reakcje? Trzeba by było ją o to zapytać... Dało się zauważyć, że drugi z chłopców... ten z czerwonymi oczami także spojrzał gdzieś w bok, jakby zauważył coś...

Czego nie chciał widzieć...

Suguwara położył dłoń na ramieniu zielonookiej, od razu uśmiechając się i pokazując ręką, by poszła do sali obok. Gdy zniknęła, jego uśmiech od razu zbladł. 
- Asami... Hakuryuu... macie swoje zajęcia. - mruknął w ich stronę. Dziewczyna ruszyła do swojego pokoju, a białowłosy na trening, zostawiając przyjaciela z doktorem. Tsurugi miał wrażenie, że głębokie spojrzenie lekarza przeszywa jego ciało jak dwa sztylety. Straszny człowiek. W Piątym Sektorze było wiele osób, które bały się spojrzeć mężczyźnie w oczy. Jeśli dobrze się im przyjrzeć, emanowały nieprzyjemną przenikliwością i ognistym szaleństwem. Granatowowłosy nie należał do tych ludzi... on po prostu nie lubił tego człowieka.
- Mogę wiedzieć, czego pan ode mnie chce? - mężczyzna od razu uśmiechnął się, a jego perlisty, radosny śmiech zdziwił napastnika.
- Wygrałeś miejsce w gimnazjum Raimona. - jego śmiech coraz bardziej zaczął przypominać chichot nastolatki, a ruchy wydawały się nie tylko dziwne... Ale i nie naturalne. Na szczęście udało się wyciągnąć z niego resztę informacji.

Raimon, tak?

To była szkoła, o której słyszał już cały świat. Zaczęli od niepełnego składu, powoli dochodząc do mistrzostw krajowych, a potem zdobywając nawet tytuł mistrza świata. To był wspaniały dzień dla Japonii... Ale też dzień... kiedy ludzie z tego kraju zaczęli postrzegać piłkę nożną zupełnie inaczej. Piłka stała się czymś, co zaczęło dzielić ludzi na lepszych i gorszych... czymś, czym nigdy nie miała się stać. W tych czasach to Piąty Sektor kontrolował każdy najmniejszy aspekt tego sportu. Ustawili mecze, wyniki... A tych, którzy nie chcieli słuchać się ich rządań, pozbywali się, wymieniając ich na swoich zawodników... Lub po prostu usuwając ich kluby piłkarskie. Tsurugi wiedział o tym doskonale... Już przywykł do tej kolei rzeczy. Może dlatego, iż dostawał za pomoc pieniądze na leczenie brata.

Był świadomy...

Przeciwnie było z Usami. Ona raczej nie zdawała sobie z tego wszystkiego sprawy... Albo... Nie... To nie możliwe, by do tego dotarła. Ale... Skoro jej przyjaciel miał taką ważną misję, to zbliżał się moment poznania.
- Czego chciał ten facet? - zapytał Hakuryuu, który oparł się o ramę drzwi, przyglądając się, jak ciemnowlosy szuka czegoś w swoim pokoju. Wystarczyły trzy słowa.

Trzeba przejąć Raimon.

Białowłosy pokiwał głową, zauważając, że przyjaciel staje obok.
- Widziałeś jak Usami na nas spojrzała? - czerwonooki zmarszczyl brwi i spojrzał gdzieś w bok.
- Nie chce o tym myśleć.
- Nie interesuje cię to?
- Nie chce o tym myśleć. - powtórzył, robiąc parę kroków, by wyjść z pokoju. Nagle stał się taki zimny i zły... Czy to wspomnienie o tym obudziło w nim to uczucie? Jeśli tak... To czemu? Jeśli nie... To co innego? Nie mógł zrobić nic innego, jak ruszyć za nim, licząc, że czegoś się dowie. Zatrzymał się jednak po niedlugiej chwili, dochodząc do pewnego wniosku.

Niech ochłonie. Jutro będzie lepiej.

To była taka nagła myśl... Jak jego spojrzenie, które sybzybko skierował w bok. Podszedł do dość małych drzwi i spojrzał przez niewielkie okienko do środka.

Pokój lekarski.

Nie lubił ich... Zawsze kojarzyły się z dziwnymi, nienaturalnymi ćwiczeniami... Czasem zdrowotnymi... Czasami zdarzały się nawet jakieś drobne treningi. Na ziemi zauważył Usami. Gdyby nie siedziała po turecku na ziemi, stwierdziłby, że śpi. Często była w tym pomieszczeniu... Ale nie wiedział w sumie... Czemu? Może robili jej kolejne badania? Może... Chociaż to było głupie... Wolał jednak uznać, że pracuje nad sobą i swoimi emocjami.
- Przy najbliższej okazji zapytam cię o to i liczę na to, że mi odpowiesz. - odszedł do pokoju, a gdy tylko okno przestało odczuwać na sobie jego wzrok, oczy dziewczyny otwarły się, emanując błękitnym światłem. Jasność przygasła na chwilę, pokrywając zielone tęczówki błękitnym odcieniem. Czy zapanowała nad tym? Zależy, z której strony na to patrzysz...

Jeśli obraz pokazuje ci to malutkie okienko, to zapewne nie widzisz tego bólu i cierpienia... Które ukazuje się za szkłem.

***

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top