15

Białowłosy przystanął, przyglądając się chłopakowi, który stał na drugim końcu korytarza. Ta sama mina gościła na jego twarzy. Teraz miał na sobie zielony strój z czerwonymi paskami na rękawach.
- Właśnie cie szukałem Hakuryuu. Trener na ciebie czeka. - czerwonooki pokiwał głową i przybił sobie piątkę z Tsurugim.
- Mam do ciebie ważną sprawę. - zaczął ciszej jasnowłosy, zauważając kątem oka zmarszczone brwi Kyousuke.
- O co chodzi? - odparł tym samym tonem.
- Chce z tobą porozmawiać o Usami. - granatowowłosy syknął pod nosem, chowając dłonie do kieszeni. Jak zwykle jego przyjaciel musiał wtykać nos w nie swoje sprawy. Nie miał własnych problemów, że zajmował się jego życiem?
- Nie ma tu nic do gadania. - zanim zdążył odejść, dłoń napastnika, która znalazła się na jego ramieniu, zatrzymała go.
- Znam was oboje dość dobrze... jako, iż jestem waszym przyjacielem, mam prawo ingerować w sprawy, które dotyczą waszych wzajemnych relacji.
Złotooki zlustrował go wzrokiem, dając mu znak...

To nie twoja sprawa

Ruszył dalej, kierując się w tylko sobie znanym kierunku. Przymknął na chwile oczy, by pozbyć się z głowy tematu, o którym gadał z przyjacielem. Wtedy do jego uszu dobiegły pojedyncze dźwięki wydawane przez klawisze pianina. Zbliżył się do jednej ze ścian, słysząc, jak muzyka staje się głośniejsza. Przeszedł parę kroków dalej, dłoniom natrafiając na klamkę. Poruszył nią lekko i uniósł głowę.

Skrzywił się od razu, gdy zobaczył numer widniejący na drzwiach.
- Usami Nagai... - mruknął do siebie niezadowolony, zaciskając dłonie w pięści. Czyżby sobie o czymś przypomniał? - dalej dobrze grasz na pianinie. - przeklnął cicho tak, jakby jego usta powiedziały coś zupełnie innego od tego, co na prawdę myślał. Przez głowę przyleciały mu obrazy ukazujące, jak Nagai z niepewnym uśmiechem naciska pojedyncze klawisze, pokazując mu, co można uczyć, znając tylko kilka chwytów. Była tylko małą dziewczynką, a już świetnie radziła sobie, widząc jak pianino ofiarowuje w jej drobne palce swoje przyciski. Kyousuke zawsze śmiał się z tego, że gra w piłkę nie idzie jej tak dobrze, jak gra na instrumentach, jednakże w głębi serca zazdrościł jej tej subtelności i skupienia, co w późniejszych latach przeszło także na piłkę, powodując, że Usami była jedną z lepszych dziewczyny w sektorze, a zawodniczek tutaj było no cóż... nie wiele.

Ciemnowłosy bał się, że jego kariera, jako najlepszego napastnika, zakończy się jak grana przez zielonooką pieśń.
Jego pięści znów zacisnęły się, a w głowie pojawiły się inne obrazy. Był tam on i jego dwaj koledzy z drużyny. Jeden z nich, Isozaki, trzymał w dłoni telefon, z którego leciało jakieś nagranie... to właśnie wtedy zakończyła się ufność złotookiego do brązowowłosej. Kenma z tym swoim zadziornych uśmieszkiem zawsze przypominał Tsurugiemu o przewinieniu Nagai. Granatowowłosy uciszał go, gdy tylko mu o tym przypominał, a teraz robił to dość często.
- Osamu... czemu jej uwierzyłeś? - rzucił w przestrzeń, ruszając dalej.

~

Hakuryuu wszedł szybko na salę.
- Przepraszam za spóźnienie. - powiedział. Zauważył, że nie było trenera. Przed nim stał doktor, który jak zwykle przyglądał się swoim zapiskom.
- Wejdź Hakuryuu... - zaprosił go gestem dłoni. - Zgaduje, że masz wielką ochotę znowu to robić. - uśmiechnął się uroczo, ukazując przy tym, jak bardzo ironicznie zwracał się do czerwonookiego. Wiedział, że każdy, kto tu przychodził, miał niełatwe zadanie. Seedowie musieli ochronić się przed nadlatującymi skałami, nie robiąc sobie przy tym krzywdy. To całe ćwiczenie miało wspomóc przybycie avatara. Białowłosy zazdrościł tym, którzy już umieli go przywołać i nie musieli bać się więcej o swoje życie. - Mam dla ciebie propozycje nie do odrzucenia. Złagodze twój dzisiejszy trening. Będziesz bronił się tylko przed piłkami, a ty w zamian odpowiesz mi na parę pytań. - To była propozycja idealna.
- Zgoda. - odpowiedział szybko i bez najmniejszego namysłu.

Mężczyzna zaśmiał się, wyciągając z kieszeni pilota. Wcisnął na nim kwadratowy, niebieski przycisk. Na samym środku pojawiła się maszyna do wystrzeliwania piłek. Te poleciały w stronę napastnika jak pociski. Chłopak unikał ich, co jakiś czas przyjmując je i zatrzymując.
- Kto jest silniejszy, Tsurugi czy Usami? - zapytał w końcu Doktor. Końcówkę długopisu przyłożył do policzka, po czym  potarł nią lekko lico.
- Tsurugi... na pewno on. - odpowiedział szybko czerwonooki, unikając kolejnego strzału.
- Jak myślisz... jakiej siły trzeba by użyć, aby mieć pewność, że Usami tego nie obroni i spowoduje to... jakiś uszczerbek na zdrowiu? - Doktor usłyszał prychnięcie jasnowłosego. To pytanie było nie dość, że dziwne, to jeszcze głupie... po co mu to był?
- Nie znam się na tym. - mruknął, zakrywając dłoń łokciami. Jego oczy skierowały się w bok i zauważyły nieprzyjemny wzrok męczyzny. Taka odpowiedź go nie satysfakcjonowała. - Gdyby Tsurugi dał radę przywołać avatara i użył jego mocy w grze z Usami... to pewnie nie skończyło by się to najlepiej.

Piłka trafiła Hakuryuu w brzuch. Chłopak padł na plecy, czując chwilowy ból. Zauważył jak brązowowłosy wyciąga dłoń w jego stronę.
- Dziękuję za udzielenie mi tych cennych danych. - Hakuryuu podniósł się I otrzepał z niewidzialnego pyłu.
- Jest pan o wiele bardziej nienormalny niż myślałem. - zmarszczył brwi. - po co panu te informacje? - gdzieś w środku poczuł dziwne ukłucie... coś się szykowało. Czyżby Suguwara chciał zaszkodzić jego przyjaciołom?
- Robie to w celach ochrony tej małej zawodniczki. Wiesz, jakie aktualnie między nimi relacje... żaden z nas nie chciałby, by komuś stała się krzywda, prawda?

***

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top