10

Dźwięki oddawanych podań i lekki wiatr, który co jakiś czas muskał twarz Usami, sprawiły, że dziewczyna odczuwała w środku dziwny spokój. Nie była skupiona na trwającym treningu. Jej zielone oczy bacznie obserwowały białowłosego, który przez dłuższą chwilę stał i rozmawiał z ciemnowłosy napastnikiem. Uniósł lekko głową, a przez ramie kolegi zauważył, jak ktoś mu się przygląda. Ich spojrzenia zetknęły się, a Nagai nie miała zamiaru odwrócić głowy, jakby wcale nie patrzyła na czerwonookiego.
Hakuryuu powiedział coś do przyjaciela, po czym ruszył w stronę siedzącej na ławce zawodniczki.
- Zagrasz z nami? - zapytał, będąc już blisko brązowowłosej. Ta uniosła lekko głowę do góry, spoglądając na niego wciąż nieobecnym wzrokiem.
- Nie mam zbytnio ochoty. - oparła łokcie na kolanach, a podbródek położyła na dłoniach.

Od badań nie czuła nawet najmniejszej chęci, by wyjść na boisko i znów zagrać. Jej myśli błądzić wokół dziwnego zdarzenia w pokoju lekarskim. Co tak na prawdę się tam stało? Przecież ta żarówka nie mogła sama się rozpaść...
- Doktor coś ci powiedział? - jasnowłosy zadał jej kolejne pytanie, czując, że jest jakiś powód niechęci do gry.
- Nie.

Wszystkie głosy na boisku zamilkły, a Hakuryuu spojrzał szybko w tamtą stronę. Za nim zrobiła to zielonooka, która jakby wyrwana z transu, skupiła wzrok na obrońcy i stojącym przed nim napastniku. To co się tam odgrywało... przechodziło ludzkie pojęcie. Jasnowłosy przywołał avatara...
Skrzyżował ręce na klatce i uśmiechnął się zadziornie, czekając na ruch Tsurugiego.
- No i co powiesz Kyousuke? Może pokażesz swojego avatara.
- On go podpuszcza... - powiedział szeptem białowłosy, ściskając kurczowo dłonie na drewnianej belce.
- Co masz na myśli... - dziewczyna spytała tym samym tonem, przybliżając się do kolegi.

- On wie, że Tsurugi nie ma avatara... jak widać, postanowił go ośmieszyć.
Czy napastnik właśnie to powiedział? Kyousuke... czy to możliwe? Usami myślała, że jej dawny przyjaciel potrafi już przywołać swojego avatara. Jednak grubo się myliła.
- Nie potrzebuje go, by cię pokonać. - ciemnowłosy zrobił długi krok w przód, wykonując po nim bardzo szybkie ruchy, których obrońca nie dał rady zauważyć. Jego avatar zdematerializował się, a złotooki bez problemu trafił bramkę. - zapamiętaj to w końcu. Z nim, czy bez niego, ja jestem tu najsilniejszy i nikt mnie nie pokona. - wypowiadając ostatnie słowa, spojrzał na Usami.
To był dla niej kolejny znak...

Trzymaj się z daleka.

Zawzięty umysł nie chciał jednak tego do siebie dopuścić. Taka była rola prawdziwego gracza... walczyć i nie bać się konkurencji.
Napastniczka wstała z ławki i spokojnym krokiem weszła na murawe, powoli mijając zawodników, którzy bacznie śledzili ją wzrokiem. Wiedzieli, że nie spuszcza wzroku z Kyousuke. Także złotooki był skupiony na zbliżającej się dziewczynie.
Zatrzymała się, unosząc spojrzenie na nastolatka.

Między nimi panowała ciągła rywalizacja, która nie bardzo pasowała jednej ze stron... ale skoro za każdym razem Tsurugi aż prosił się o kolejne starcie, to Nagai nie mogła odmówić jego prośbie, mimo iż cały czas starał się zmrozić ją swym wzrokiem, podobnym do stada lodowych sopli, które tylko czekają, aby zadać ból zawodniczce.
- Znowu mnie podpuszczasz... - powiedziała dość cicho, mrużąc przy tym oczy. Chłopak uśmiechnął się na chwilę, po czym znów zrobił poważną minę.
- A ty znowu nie będziesz chciała odpuścić. - na twarzy Nagai ukazał się lekki uśmiech i można było usłyszeć jej cichy śmiech.
- Dzisiaj dam sobie z tym spokój... nie mam zbytnio ochoty na takie spędzenie wolnego czasu.
- Czyżbyś się bała? - zapytał z kpiną.
- Boje, czy nie boje... interpretuj to sobie jak chcesz. - przepchnęła się przez tłum zawodników, jednego z nich odpychając na bok.

~

Ishido wszedł do laboratorium i wzrokiem zmierzył każdego z pracujących mężczyzn. Siedzieli oni przed komputerami, co jakiś czas wstukując dane do jego pamięci.
- Pracujecie juz trzy dni nad tymi wynikami... macie coś w końcu? - podszedł do jednego z nich, który nadzorował całą pracę. - Suguwara.
Doktor poprawił okulary i pokazał białowłosemu swoje zapiski.
- Staramy się... już nie długo nam się ud...
- Doktorze mamy to. - Jeden z pracowników odezwał się, a reszta szybko zgromadziła się wokół niego.
- Widzi cesarz? - Doktor przemówił, z dumą wypinając pierś do przodu, jednak zauważył, że Shuuji zignorował go. Zajął się bowiem filmem puszczonym przez ciemnowłosego.

Po jednej stronie był jasnowłosy chłopak, o którym już parę dni temu rozmawiali, a obok brązowowłosa. W tym samym momencie, za ich plecami ukazały się czarne aury. Wtedy na ekranie pokazał się licznik mocy, który jak szalony podwyższał swoją wartość. W punkcie kulminacyjnym u obu osób pokazywał wynik powyżej sześciuset.

Chwile później u blondwłosego chłopaka nie widać było jego avatara, a od części z brunetką słychać było dźwięk tłuczonego szkła. Moc gwałtownie spadła, utrzymując się na poziomie między dwieście, a trzysta.
- To jeszcze nie wszystko cesarzu. - po wciśnięciu jednego przycisku, na monitorze pokazały się dwa, wirujące DNA. Przy każdej z nici pokazał się odnośnik.
- I co to ma znaczyć... nie widzę niczego, co byłoby pomocne w naszej sprawie. - białowłosy zmarszczył brwi, oczekując aż doktor wytłumaczy mu, o co chodzi.
- Włączymy teraz oba filmy.

Znów można było usłyszeć przetworzone przez komputer głosy zawodników. Jak na zawołanie, obie nici DNA zaczęły kręcić się szybciej, aż na ich powierzchni ukazała się nowa część, która nie łączyła się z żadnym z elementów. Przez dłuższy czas wiły się jak węże, połyskując parę razy na złoto. Gdy filmy skończyły się, te małe elementy nie wróciły na swoje miejsce.
- To właśnie to czego szukamy cesarzu. - głos Suguwara sprawił, że na twarzy Ishido zajaśniał tajemniczy uśmiech.

***

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top