👼9👼"Mecz powiadasz?"

Na boisko przychodziłam codziennie.
Czasem zdarzyło przyjść mi się nawet dwa razy, co często dziwiło członków drużyny. Byłam bardzo zdeterminowana, aby wrócić do dawnej formy i Aphrodi jak i reszta widzieli to doskonale.
Blondyn często mnie dopingował, za co też byłam mu wdzięczna.
Sama widziałam u siebie niemałą zmianę.
Byłam bardziej aktywna fizycznie.
Przez ostatnie lata moją rutyną było pójście do szkoły, powrót, odrobienie lekcji i pójście spać.
Może nie było tak dobrze jak kiedyś, ale poprawiło się znacznie.
Dzisiaj nie było wyjątku. Od razu po lekcjach, wyszłam na boisko i oczywiście spotkałam tam chłopaków. Pomachałam do nich, ale wyglądało na to, że nie zwracali na mnie uwagi. Podeszłam bliżej, ale to niczego nie zmieniło.
Zirytowało mnie to z lekka, ale starałam się zachowywać pozory spokojnej.
Usiadłam na pobliskiej ławce i obserwowałam co robią, w oczekiwaniu na koniec.
Wydawali się bardziej zdeterminowani niż zazwyczaj. To zapewne było powodem, dla którego mnie nie zauważyli.
Odetchnęłam z ulgą. Przez chwilę miałam wrażenie, że mają dosyć mojej osoby. Szybko jednak skarciłam się w myślach, że w ogóle o tym pomyślałam.
Cały czas mnie wspierali i wykazywali naprawdę dużo cierpliwości do mojej gry. Wiadomo, że skoro nie grałam tyle czasu to miałam z tym niemały problem, ale patrząc na to co robiłam, nie można było tego nazwać nawet grą. Często spalałam się ze wstydu i kilka razy miałam ochotę uciec z boiska z płaczem.
Ostatnimi czasy się poprawiło i wszystko co potrafiłam, zawdzięczałam im. Nie oszukujmy się. Trzeba było zacząć od podstaw, typu "jak trafić w piłkę". Pamiętam jak około miesiąc temu poraz pierwszy od kilkunastu lat dotknęłam piłki nożnej. Mimo iż udało mi się kopnąć to nie doleciała nawet do bramki. W tamtej chwili czułam jak zapadam się pod ziemię. I jeszcze te ciche śmiechy za moimi plecami. Czy oni myśleli, że ja nie słyszę czy robili to specjalnie?
Przez moje zamyślenie, nie zauważyłam kiedy ktoś zaszedł mnie od tyłu.
Były dwie opcję. Był to albo Aporo albo Afuro.
Odwróciłam się i zobaczyłam tego pierwszego.
Przywitałam się z nim posyłając uśmiech. Okazało się, że trening skończył się już jakiś czas temu, ale byłam tak pogrążona myślami, że nie zauważyłam.
- Wyglądaliście na bardzo skupionych - stwierdziłam, wstając z ławki i przewieszając swoją torbę przez ramię - Coś się dzieje?
- No tak - oznajmił oliwkowłosy - Przecież za kilka dni mamy ważny mecz.
Na te słowa, uśmiechnęłam się szerzej. Kiedyś chodziłam na mecze z bratem, ale nigdy nie miałam okazji zagrać lub chociaż wejść na boisko na stadionie. Miki obiecywał mi, że kiedyś tam wejdziemy i wytarzamy się razem w trawie. Teraz ta obietnica wydaje się dziecinna i zabawna, ale nie zrezygnowałbym z niej, gdybym miała okazję. W końcu kochałam swojego brata ponad życie. On mnie też. Chciałabym rzucić mu się na szyję i powiedzieć mu to milion razy, tak na zapas, gdyby coś miało nas znowu rozdzielić.
Po tylu latach nadal wierzę, że gdzieś tam jest i pragnie wrócić do domu tak samo jak ja chcę, aby wrócił.
- Mecz powiadasz? Dacie sobie radę - poklepałam go po ramieniu i poszłam przed siebie, kierując się do domu. Oczywiście pomachałam mu na pożegnanie.
I takim sposobem miała się ponownie zacząć moja rutyna.
Niby nie ma nic nadzwyczajnego we wracaniu do domu, ale pewna rzecz przykuła moją uwagę.
Idąc wzdłuż ulicy zobaczyłam jakąś postać po drugiej stronie. Nie mogłam zobaczyć kto to, ponieważ było już dosyć ciemno jak na tą godzinę.
Nic bardziej mylnego jednak, że ta osoba miała wzrok skierowany centralnie na mnie. O tych porach nigdy nie było wiadomo co może się stać.
Postać zaczęła się zbliżać, a po całym moim ciele przeszły ciarki.
Zrobiłam kilka kroków do tyłu, ale nie uciekałam. Tajemnicza postać zatrzymała się w połowie drogi i wycofała. Nieźle się wystraszyłam. Przyspieszyłam kroku, bo bałam się, że ten ktoś lub coś wróci. Mimo iż to było trochę straszne to i intrygujące.
Dopóki nie zasnęłam, cały czas głowiłam się kto to był.

______________________________________

AAAAAAAAAAAAAAAAAA
PRZEPRASZAM!!
Rozdział napisany od czapy, bo bałam się, że się nie wyrobię.
Pewnie jest też masa błędów i autokorekta się ze mną bawiła, bo rozdział był nie sprawdzany. Jutro poprawie XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top