👼16👼 - "Chcę to naprawić.."
Zawsze uważałam, że samowystarczalność jest moją największą zaletą. W końcu odkąd zostałam sama z ojcem skazano mnie na samotność i brak wsparcia, szczególnie, gdy się załamał i wszedł w nałóg. Codziennie, gdy on był w fazie upojenia alkoholowego ja zajmowałam się domem, pilnowałam, aby zawsze po powrocie z pracy czekał na niego obiad w domu, a do tego musiałam to jakoś pogodzić ze szkołą. Nie muszę chyba mówić, że znacznie pogorszyłam się w nauce przez to wszystko. Zawsze byłam przeciętną uczennicą, jednak gdy zaczęłam opuszczać szkołę duchem poczułam się zagrożona. Ojciec był w stanie tylko karcić mnie, gdy opuszczę jeden dzień w szkole, czy dostanę ocenę niedostateczną z matematyki. Nie zauważył za to nigdy, że gdy wraca z pracy to sterta butelek po piwie znika z salonu, a dom jest czysty jak łza. Zawsze starałam dopinać w naszym miejscu zamieszkania wszystko na ostatni guzik, ale po prostu to często nie dochodziło do porozumienia z edukacją. Było wyjątkowo ciężko dopóki nie przeniosłam się do Aphrodiego, ale gdyby nie moja samodzielność to byłoby o wiele gorzej. Wracając ponownie do domu po potrzebne podręczniki i zeszyty też musiałam wykazać się tą właśnie cechą. Poszłam sama. Aphrodi od jakiegoś czasu nie odzywał się do mnie, całkiem jakbym była powietrzem. Z Michaelem rozmawiał normalnie, mimo że z jego oczu można było wyczytać coś dziwnego. Coś, co nie do końca rozumiałam, ale najbliżej było temu do smutku. Cały czas zadręczałam się tym, co zrobiłam i czułam się winna, że nie wiem co. Ta rzecz musiała sprawić mu wielką przykrość, skoro pozwolił mi samej zapuszczać się do swojego domu ze świadomością, że mój rodziciel może wrócić w każdej chwili. Stanęłam przed domem wzdychając ciężko. Drzwi wejściowe oczywiście były zamknięte, tak samo jak okno w moim pokoju. Obeszłam cały budynek dookoła z nadzieją, że jednak jedno okno będzie chociaż lekko uchylone. Zatrzymałam się przy jednym z nich i zajrzałam. Ujrzałam kuchnię, która okazała się nie do poznania przez bałagan tam panujący. Niegdyś niemalże perfekcyjnie ułożone talerze w szafce teraz były poustawiane w taki sposób, że prawie wypadały. Jedna z szafek miała wyrwane drzwiczki, stół był polany alkoholem, a obrus leżał cały pognieciony na wyjątkowo brudnych kafelkach. Zabrakło mi tchu widząc efekt mojej "wyprowadzki". Zrobiło mi się żal ojca, zupełnie sobie nie radził. Teraz został tylko on i wyniszczający go nałóg. Zapewne czuje się gorzej niż wtedy, gdy dowiedział się, że jego syn zaginął. Jak wtedy, gdy żona od niego odeszła. Albo jak ja, gdy straciłam brata..
Do oczu napłynęły mi łzy. Chociaż nie było to możliwe to bardzo chciałam naprawić z nim relacje i być dla niego wsparciem. Wykorzystać ten moment, gdy nie jest odurzony. Nawet jeśli oznaczałoby to stawienie się u niego w pracy. Miałam cichą nadzieję, że mimo wszystko będzie to możliwe w niedalekiej przyszłości. Uspokoiwszy się przyjrzałam się dokładnie framudze okna. Byłam w stanie otworzyć je za pomocą sztuczki, której dawno temu nauczył mnie brat, po tym jak wróciłam późno do domu, a mama zdążyła zamknąć drzwi. Wzięłam dość masywny patyk, który leżał nieopodal i przełożyłam przez szczelinę. Później z całej siły pociągnęłam szybę w swoją stronę, mocno trącając patykiem klamkę od okna znajdującą się w środku. Okno po chwili otworzyło się na całą szerokość. Weszłam do środka, uważając, żeby nie poślizgnąć się przez piwną kałużę (kałuża procentowa dop.aut.). Bez zbędnego zastanawiania się skierowałam kroki na górę do pokoju. Weszłam do środka i od razu wzięłam się za pakowanie do plecaka podręczników i zeszytów. Byłam teraz pełna nadziei, że moja sytuacja w szkolę się poprawi. Przez tyle czasu byłam sama, ale teraz są osoby, które będą w stanie mi pomóc wszystko poukładać w życiu.
- Tacy ludzie to dar - pomyślałam z rozmarzeniem.
Zapięłam plecak i nałożyłam go na lewe ramię, jako że jestem leworęczna. Opuszczając pomieszczenie usłyszałam dźwięk przekręcania klucza w zamku. Serce prawie mi stanęło. Zamknęłam drzwi od pokoju i bezszelestnie zeszłam schodami na dół. Tak jak przypuszczałam - ojciec wrócił do domu. Zakryłam usta dłońmi, żeby nie było słychać jak głośno i szybko oddycham. Wyjrzałam ukradkiem zza rogu. Mój tata wszedł lekko chwiejnym krokiem do kuchni, popatrzył na butelki z piwem i się...rozpłakał? Patrzyłam na to z szeroko otwartymi oczami, nie mogąc uwierzyć w to, co widzę. Sama nie wiem czy to był jakiś odruch bezwarunkowy, ale podeszłam do niego i przytuliłam od tyłu, już nawet ignorując fakt stania w kałuży napoju alkoholowego. Mój rodziciel wzdrygnął się i obrócił przez ramię. Gdy mnie zobaczył odsunął się, przy okazji uderzając kolanem w stół, co spowodowało zrzucenie znajdujących się na nim szklanych butelek.
- Co Ty tu robisz?! - jego krzyk zlał się z dźwiękiem rozbijającego się szkła.
Pomimo, że jego wrogi ton głosu mnie przeraził nie chciałam uciekać. Za długo to wszystko trwało i miałam okazję spróbować pogadać, czyli zrobić z nim coś, czego nie robiliśmy od bardzo dawna.
- Ja wszystko widziałam, wiem jak cierpisz - spojrzałam mu w oczy. Było widać, że wypił, jednak na pewno nie na tyle dużo, aby zrobić mi krzywdę. Z jego oczu dało się wyczytać na prawdę wiele.
- Co Ty możesz wiedzieć, niewdzięcznico - warknął - Dałem Ci dach nad głową, a Ty po prostu dałaś nogę i zostawiłaś wszystko na mojej głowie.
- Chcę to naprawić..
- Nic nie naprawisz.
- Chcę, żeby było jak dawniej - powiedziałam łamiącym się głosem.
- Nic nie będzie jak dawniej, wszystko jest inaczej odkąd- - krzyczał, ale nie dane było mu skończyć, ponieważ mu przerwałam.
- Znalazłam Michaela! - krzyknęłam, a z oczu poleciały mi łzy - Mieszka ze mną. Tak bardzo wyrósł, ale dalej jest cudownym człowiekiem.
Mówiłam dalej, już nieco spokojniejszym głosem. Ojciec za to patrzył się na mnie jakby nie był w stanie uwierzyć w moje słowa. Dopiero teraz zrozumiałam, że Miki nie życzyłby sobie, żebym to mówiła.
- Za dużo już powiedziałam, muszę iść. Wrócę, obiecuję - czym prędzej wybiegłam z domu i nie oglądałam się za siebie pomimo nawoływania rodziciela. Musiałam go zbić z tropu tym, co powiedziałam. Wiem jednak, że ta wiadomość może wszystko naprawić w swoim czasie. Najtrudniejsza część jednak to szczera rozmowa z bratem, a tym samym przyznanie się do tego, co powiedziałam naszemu ojcu..
______________________________________
Dzień dobry, zgadnijcie kto?
No ba, że ja! Ostatnio tak sobie czytałam moje książki z Inazumy i mnie natchnęło. Przy okazji tak, jak zawsze uwielbiałam pierwszą część tak teraz wielbię przygody Belli. Głównym powodem jest to, że mimo iż książka nie jest wysokich lotów to nadal jest napisana lepiej niż jej poprzeniczka, w której mam przy okazji zamiar w najbliższym czasie wprowadzić korektę. Nie zmieni się przebieg fabuły, ale chcę to po prostu jakoś ładniej opisać i zastosować nową godność Sawy, która już nie będzie Sawyą Nagisą Black, a Avą Nagisą Smith, if you don't mind 😅
Dobra, to tyle z mojej strony, kocham was pokemonki, papatki ♡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top