Rozdział 65
- Boisz się? - oderwałem się na chwile od blondynki
- Troszkę - odpowiada
Oczami Oli:
Gdy kusiłam Norberta byłam odważna i pewna siebie, lecz gdy położył mnie na łóżku i zaczął zdejmować swoje spodnie przestraszyłam się. Kocham Norberta, lecz nigdy tego nie robiłam. Nie wiedziałam jak mam się zachować i co robić, nagle słyszę pukanie do drzwi, za nim się zorientowałam Norbert już był ubrany i siedział na łóżku obok mnie. Pomyślałam ''uratowały mnie drzwi''
- Proszę - krzyknął wstając i biorąc talerz z jedzeniem do ręki
Do pokoju wszedł tata
- Mam nadzieje, że nie przeszkadzam - mówi
- Nie - odpowiada Norbert
- Kochanie wszystko w porządku? - pyta tata
- Tak tak, tylko się zamyśliłam - odpowiadam
- To dobrze, chciałem poinformować, że dziś wracamy do Akademii - mówi ja się uśmiecham
Wreszcie, wszytko się układa. Jeszcze załatwimy wszystkie sprawy w naszym gangu i będziemy żyć szczęśliwie.
- To w końcu wracamy do Akademii? - pyta Norbert, a no tak jeszcze z nim nie rozmawiałam o wczorajszych wydarzeniach
Tata się do mnie uśmiechną
- To ja was zostawiam - i wyszedł z tajemniczym uśmiechem
Czemu mam wrażenie, że tata pomyślał o tym samym co Daniel? Dobra nie ważne później się tym zajmę, teraz muszę porozmawiać z Norbertem. Chłopak podszedł do mnie podając mi talerz ze śniadaniem.
- Wyjaśnisz mi w końcu co stało się wczoraj? - pyta udając lekko obrażonego
- Przepraszam, że wcześniej Ci nie powiedziałam, ale za dużo tego wszystkiego na raz - choć wiem, że Norbert tylko udaje obrażonego to jednak czuje się w obowiązku wyjaśnić mu to i go przeprosić - Rozmawiałam z tatą i gdy wyjaśnił mi dlaczego nie mogliśmy mieszkać razem cała złość na moją mamę mi przeszła. Dlatego, że moi rodzice rozstali się z przymusu, przez wrogów którzy byli za blisko. Moi rodzice bardzo chcieli zamieszkać razem, więc teraz gdy mogą być znów razem chcą zamieszkać razem. Tata pytał mnie gdzie mamy zamieszkać, tutaj czy w Akademii. Odpowiedziałam oczywiście, że w Akademii, tata nic na to nie powiedział, pewnie domyślał się tej odpowiedzi. Gdy wyszłam od taty wpadłam na Daniela, to wiesz, bo okazało się, że już się zakolegowałeś z moim bratem, bardzo dobrze. Po rozmowie z bratem poszłam do mamy, rozmawiałyśmy chwile o tym, że minie trochę czasu zanim przyzwyczaję się mówić do niej mamo i do tego, że mam brata. Potem pytałam mnie o mnie o to czy naprawdę zarządzam Akademią pod nieobecność mojego taty, nie mogła uwierzyć w to. Zaczęłam się też zastanawiać dlaczego tata wziął mnie, skoro Daniel jest o de mnie starszy i pewnie lepiej by się nadawał na jego zastępce. No, ale o tym muszę jeszcze pogadać z tatą... Do rzeczy, potem mama pytałam mnie czy tata mi mówił, że chcą zamieszkać razem, ja powiedziałam, że mówił, ale nie powiedział kto będzie musiał się przeprowadzać. Spytała mnie jak ja bym wolała, powiedziałam, że wolałabym wrócić do Akademii z kilku powodów i, że rozmawiałam już o tym z Danielem. Gdy dowiedziała się, że Daniel wyraził zgodę powiedziała, że ona też nie ma nic przeciwko przeprowadzce do Akademii. Byłam tak szczęśliwa, że ją przytuliłam. Wtedy przyszedłeś Ty i zabrałeś mnie do pokoju - gdy skończyłam oczy świeciły mi się ze szczęścia, Norbert to chyba zauważył i kładąc rękę na moim policzku pocałował mnie.
- Bardzo się ciesze kochanie - widać było po nim, że spadł mu kamień z serca
Po pysznym śniadaniu, zaczęliśmy się pakować do domu. Byłam naprawdę szczęśliwa, że wracam do domu w dodatku z całą rodziną. Nie mogę się doczekać gdy zakończymy sprawę z Denisem i będziemy mogli zająć się sobą, żyć spokojnie. Dotarło do mnie, że nasza rodzina od zawsze ma wrogów. Moi rodzice mieli i mają wrogów, tak jak teraz ja i Norbert mamy wrogów, ciekawe czy Daniel też ma? Widać to rodzinne... posiadanie wrogów, albo pakowanie się w nie swoje sprawy.
Po szybkim spakowaniu i dzięki naszemu odrzutowcowi po godzinie 15 byliśmy już w domu, byliśmy już w Akademii. Cieszyłam się jak dziecko i biegałam dookoła rodziców którzy szli trzymając się za ręce, starszego brata oraz mojego chłopaka. Gdy robiłam już kolejne kółko przebiegając koło Norberta on mnie złapał w pasie, przysunął do siebie, a następnie podniósł do góry. Czułam się jakbym latała, ale byłam zaskoczona takim odważnym zachowaniem Norberta w obecności moich rodziców. Daniel mój braciszek starszy, dostał pokoju obok mojego przystojnego chłopaka. Mama zamieszkała w pokoju z tatą, co mnie wcale nie dziwiło. W myślach mówię na nią mama, podczas rozmowy z Norbertem lub Danielem także, lecz mam problem powiedzieć podczas rozmowy z tatą oraz z nią samą. Do brata się już jak najbardziej przyzwyczaiłam i świetnie się z nim dogaduje.
Weszłam do pokoju i od razu wskoczyła na mnie mała puchata kulka. Demon! No tak zostawiłam Cię tutaj samego. Na szczęście służba wykonała mój rozkaz dbania o Ciebie. Rozpakowałam jednej walizkę i położyłam się na łóżku, a Demon do mnie dołączył. Przyznam, że stęskniłam się za tą czarną puchatą kuleczką.
Wstałam z łóżka, Demon podążał za mną z szafy wyciągnęłam kask oraz plecak. Wiedziałam kto jeszcze się stęsknił za mną. Postanowiłam się przywitać z moją bestią. Do plecaka wsadziłam mój pamiętnik, piórnik, a w nim przybory, słuchawki, ładowarkę oraz telefon. Postanowiłam zabrać ze sobą Demona, więc wzięłam także kocyk oraz bluzę, wodę oraz jakieś słodkie przegryzki dla siebie oraz dla Demona. Wiem pakowny ten plecak, ale taki musi być. Założyłam plecak na plecy, wzięłam mojego czarnego przyjaciela na ręce i kierowaliśmy się do wyjścia z pokoju, po drodze wzięłam jeszcze kluczyki do czerwonej bestii.
Oboje niezauważeni dotarliśmy do garażu gdzie stała moja bestia. Włożyłam Demona do plecaka zostawiając otwór by dochodziło powietrze, a nie wypadł podczas jazdy. Byłam ubrana w dżinsy oraz białą krótki top z czarnym napisem NIKE na środku.
Założyłam kask i wyjechałam z garażu, pędziłam przed siebie nie zwracając na nic uwagi. Doskonale wiedziałam, że mam pasażera, ale wiedziałam też, że jest bezpieczny oraz, że to nie jego pierwsza taka jazda ze mną.
Jak i ja jaki i Demon dobrze wiedzieliśmy gdzie jest nasz cel, wiele razy uciekaliśmy w to miejsce, to był nasz azyl. Wjechałam w zapomnianą drogę, tutaj nawet nie ma asfaltu, jechałam tak przez las zapominając o cywilizacji, gdy motor całkowicie znikł z oczy kierowcą na głównej drodze czułam się wolna. Po paru minutach zatrzymałam się, zeszłam z motoru i zaparkowałam go tak by nie przeszkadzał choć doskonale wiedziałam, że i tak nikt tędy nie będzie przejeżdżał. Wypuściłam Demona, a on uradowany, że dojechaliśmy pobiegł w miejsce gdzie zazwyczaj rozkładamy koc.
Tak też zrobiłam, rozłożyłam koc i położyłam się na nim wpatrując się w korony drzew oraz niebo. Po chwili pod ręką poczułam coś milusiego, uśmiechnęłam się i zaczęłam głaskać Demona. Nie mam pojęcia ile tak przeleżeliśmy...
W końcu jednak Demon ruszył się, przeszedł prze ze mnie stawiając łapy tak bym poczuła, ale by mnie nie zabolało do plecaka i zaczął wkładać tam łepek. Wiedziałam czego szuka. Wyciągnęłam jego przysmak, nasypałam sobie na rękę, a następnie podałam jemu, często jadł z mojej ręki, bo po co brać jakieś miski i tego typu duperele. Sobie wyciągnęłam żelki i razem zaczęliśmy jeść. To także była dla nas norma, zawsze Demon jadł wtedy gdy ja. Zdarzało się nawet, że Demon jadł ze mną śniadanie przyniesione przez kucharza do pokoju lub jadł razem z cała rodzina przy stole, no znaczy u mnie na kolanach. Mam nadzieje, że teraz gdy rodzina się powiększyła to się nie zmieni. W końcu mama oraz Daniel nie wiedzą nic o Demonie. Po zjedzeniu kilku słodkich żelków strasznie zachciało mi się pić, wyciągnęłam małą butelkę wody niegazowanej i nalałam sobie na dłoń by Demon się napił, a ja napiłam się z butelki. Oczywiście czynność musiałam powtórzyć kilka razy by Demon ugasił swoje pragnienie.
Demon poszedł rozprostować kości, czyli wspinać się na pobliskie drzewa, może polować, a ja zaczęłam pisać w pamiętniku.
Tak nam minęła kolejna godzina. Gdy zauważyłam, że Demon wraca z czymś w pyszczku schowałam pamiętnik oraz piórnik do plecaka, poczułam wibrację, a to oznaczało, że na mój telefon coś przyszło. Znalazłam urządzenie zakopane gdzieś pod milionem rzeczy i położyłam je na kocu. Najpierw zajęłam się tym co przyniósł mi mój przyjaciel, okazało się, że to jakieś pióro. Demon położył pióro na mojej ręce, a ja go pogłaskałam. Kociak położył się wygodnie na moich kolanach, a ja głaszcząc go sprawdziłam telefon. Było pełno nieodebranych połączeń od: Norberta, taty, Daniela, mamy, pełno wiadomości od nich. Oddzwoniłam do Norberta. Gdy przyłożyłam telefon do ucha, Demon podniósł łepek, jakby wiedział, że szykują się kłopoty. Uśmiechnęłam się do niego nie przestając go głaskać
Rozmowa telefoniczna:
- Hej kochanie stało się coś? - pytam spokojnie gdy chłopak odebrał
- Ty się jeszcze pytasz! - krzyczy na mnie wściekły - Od 16 próbuje się do Ciebie dodzwonić! Gdzie ty jesteś?! - słychać, że jest wściekły
- Spokojnie nic mi nie jest, jestem z Demonem w naszym miejscu - odpowiadam
- Z Demonem w waszym miejscu?! - powtórzył po mnie
- Tak - odpowiadam
- To dlaczego do jasnej cholery nie odbierasz telefonu?! - zadaje kolejne pytanie nadal nie słychać by się choć trochę uspokoił
- Ponieważ telefon był wyciszony, leżał gdzieś w plecaku więc nawet nie czułam wibracji - odpowiadam
- Jesteś pewna, że jesteś bezpieczna? - pyta już troszkę bardziej spokojnie
- Oczywiście siedzimy tutaj z Demonem którąś godzinę, wiedziała bym gdyby ktoś nas obserwował lub czaił się na nas - odpowiadam, przecież gdyby ktoś tutaj był Demon by go znalazł gdy łaził po drzewach i polował
- No dobrze, ale nie wyciszaj nigdy telefonu gdy wyjeżdżasz gdzieś nie mówić nic o tym. Dobrze wiesz jaką mamy teraz sytuacje, tamci jeszcze nie wiedzą, że wróciliśmy, więc nie polują na nas, ale to także dobry moment na atak, nie spodziewają się nas. - powiedział i ma rację
- Dobrze kochanie, zaraz będziemy w domu, robi się już chłodno - odpowiadam
- Czekam w garażu na Ciebie - mówi
- Na Nas kochanie - poprawiam go - Jestem z Demonem - uśmiecham się
- Dobra dobra na Was - poprawił się
Rozłączyłam się, wstałam, ubrałam bluzę, a następnie pochowałam wszystkie rzeczy do plecaka. Demon sam wskoczył do plecaka.
- Co Demon chłodno już prawda? - on za miauczał jakby wiedział o co spytałam i odpowiedział mi, uśmiechnęłam się. Zamknęłam plecak zostawiając szparkę założyłam go na plecy, wsiadłam na motor i wróciłam do Akademii. W garażu faktycznie czekał na nas już Norbert.
Zgasiłam silnik i zeszłam z motoru, wypuściłam Demona i przywitałam się z Norbertem pocałunkiem. Wzięłam mojego małego, czarnego, zmarzniętego kotka na ręce i ruszyłam w stronę pokoju. Norbert doszedł do mnie obejmując mnie w pasie
- Martwiłem się o Ciebie - mówi poważnie
- A o Demona nie? - śmieję się
- Ola proszę - mówi
- Oj wiem kochanie, przepraszam, ale ja muszę tak czasem zniknąć - powiedziałam smutno
On zrobił głęboki wdech, w pokoju odłożyłam wszystko na swoje miejsce i wzięłam prysznic, następnie kładąc się na łóżku. Norbert także poszedł pod prysznic, a gdy z niego wyszedł położył się obok mnie. Wtuliłam się w niego, a nad głowa miała Demona. Tak nasza cała trójka zasnęła.
Ciąg dalszy nastąpi....
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top