Rozdział 51

Hej dawno mnie tutaj nie było i przepraszam za tą nie obecność, ale trochę się u mnie działo w sprawach prywatnych. Na szczęście już się wszystko uspokoiło i ułożyło, jestem teraz naprawdę szczęśliwa. Trwa to już drugi tydzień i chciałam napisać wcześniej, ale wracałam bardzo późno do domu a na następny dzień wychodziłam wcześnie, pojedyncze, wolniejsze, spokojniejsze dni poświęcałam na uzupełnianie pamiętnika lub kufra z wierszami. Dziś mam taki wolniejszy dzień, a pamiętnik został już uzupełniony tak samo jak kuferek. Mam nadzieje, że ktoś tutaj jest jeszcze i że będzie dalej czytał moją książkę. <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

"Co tutaj się dzieje?" Pomyślałem, a po głowie zaczęły mi chodzić różne myśli... 

Ola dalej nie odpowiadała na moje krzyki i prośby by otworzyła drzwi, musiałem się tam jakoś dostać więc wyważyłem drzwi, gdy w końcu dostałem się do łazienki dziewczyna leżała na podłodze, jej lewa ręka była cała we krwi, a w prawej miała żyletkę. Podbiegłem do niej i sprawdziłem czy żyje, na szczęście oddychała, natychmiast zawołałem ojca Oli, on w łazience pojawił się kilka minut później, lecz gdy zobaczył swoją córkę nie był w stanie mi pomóc, był w szoku, zresztą ja też, ale zacząłem działać. Szybko opatrzyłem ranę na ręce dziewczyny, położyłem ją do łóżka i napisałem do Axela 

Do Axela; Musisz szybko przyjechać do Oli 

Nie chciałem mu mówić nic więcej, to od niej powinien się dowiedzieć, a nie o de mnie. Gdy czekałem na chłopaka Oli, siedziałem obok niej, czekając, aż się obudzi, nagle dziewczyna powoli otwiera oczy. 

- Ola, słyszysz mnie? - pytam i podnoszę się z krzesła

- Norbert? Co się stało? Czemu mnie tak boli ręka? - dziewczyna powili się podnosiła 

- Nie wstawaj - ona się z powrotem położyłam - Nieźle nas przestraszyłaś, nie rób tak nigdy więcej rozumiesz!? - byłem przerażony, szczęśliwy i wściekły jednocześnie 

- Ale... - dziewczyna zamilkła, spojrzała na swoją lewą rękę i dopiero teraz mówi - Przepraszam, ja nie chciałam was przestraszyć, po prostu nie wytrzymałam tego wszystkiego. - z jej oczu poleciały łzy 

- Już cichutko, nie płacz, nie powinienem podnosić głosu na Ciebie, przepraszam. - położyłem się obok niej, objąłem ją by poczuła się bezpiecznie - Ale i tak kara Cię nie ominie - powiedziałem cichutko.

Na te słowa dziewczyna spojrzała na mnie przerażona

- Jaka kara? Ja nie chce, Norbert proszę - widać, że jest przestraszona, ale ja jej nie odpuszczę, to co zrobiła było najgorsze. Tak się bałem, że ją stracę, że jej więcej nie zobaczę szczęśliwa, że jej nie przytulę do siebie. 

- Zobaczysz jaka kara - odpowiadam próbując troszkę uspokoić dziewczynę - Uspokój się, przecież nie zrobię Ci krzywdy - nie mogę patrzeć jak jest taka przerażona

- Ale... - nie dałem jej skończyć

- Nie ma "ale", to co zrobiłaś było bardzo głupie, przestraszyłaś mnie oraz wkurzyłaś. - mówiłem poważnym głosem, coraz mocniej ściskając dziewczynę.

- Norbert proszę nie ściskaj tak mocno, to zaczyna boleć. - usłyszałem cichutki i przerażony głos Oli, która leżała wtulona we mnie.

Leżeliśmy tak godzinę, w milczeniu, delikatnie głaskałem ją po ręce, co jakiś czas dawałem buziaka w czoło.  Ola nie zasnęła, choć wiele razy ją o to prosiłem.

Po godzinie przyszedł Axel 

Oczami Axela: 

Dość szybkim krokiem szedłem w kierunku Akademii Królewskiej, wiadomość od Norberta mnie zdenerwowała, a gdy wszedłem do pokoju mojej dziewczyny myślałem, że rozszarpie tego gnoja, którego zacząłem po woli traktować jak przyjaciela, a on przytulał MOJĄ DZIEWCZYNĘ, to był cios w plecy.  

Już chciałem się na niego rzucić, gdy on zaczął krzyczeć

-Uspokój się stary, Ola nie jest Twoja własnością, jest też moja przyjaciółka, a to co zrobiła było przerażające i lepiej nie spuszczać z niej oka. - od razu przeszliśmy do tego tematu

Ola nie spała, siedziała na łóżku oparta o ścianę. Wpatrywała się raz we mnie, raz w Norberta kompletnie przerażona. Gdy dowiedziałem się co się stało miałem ochotę zabić Josepha, a z drugiej strony nie chciałem więcej spuszczać Oli z oka nawet na sekundę. 

Byłem wściekły, trudno było mi opanować emocje w sobie, podeszłym do dziewczyny, ona natychmiast przekręciła głowę w moje lewo i zamknęła oczy.

- Oszalałeś? Co Ty wyprawiasz? I co teraz mam z Tobą zrobić?... 

Oczami Norberta:

Axel zaczął się wydzierać na Ole, krzyczał jak opętany, a Ola była coraz bardziej przerażona z każdym jego słowem. Nagle Axel podniósł rękę, nie wytrzymałem od razu rzuciłem się na niego i wyrzuciłem go z pokoju przerażonej dziewczyny. Zamknęłam drzwi i usiadłem obok przerażonej Oli, gdy ona poczuła jak siadam obok od razu się spięła i przekręciła głowę w przeciwnym kierunku niż ja. Zaczęła coś mówić bardzo cichutko i widać, że chce odsunąć się o de mnie jak najszybciej i najdalej.

- Przepraszam, proszę nie krzycz na mnie - ledwie słyszałem co mówi. Przybliżyłem się do niej i ją objąłem całując w czoło

- Nie bój się, nie będę krzyczał. Wiem co teraz czujesz i krzyki nic tutaj nie dadzą. Kiedyś też to zrobiłem i nie miałem nikogo bliskiego obok siebie przez jakiś czas. Czułem się samotny i nie miałem sił na nowe dni, dlatego chciałem to zrobić, wtedy poznałem Denisa i Luke trochę się te myśli uspokoiły, ale dopiero gdy poznałem Ciebie one znikły całkowicie. Gdy to zrobiłaś i gdy Cię zobaczyłem w tej łazience mało serce mi nie stanęło. Bałem się że Cię straciłem, że Cię więcej nie zobaczę szczęśliwa i nie będę mógł przytulić, opiekować się Tobą. - mocno ją przytuliłem do siebie, nie czekałem na odpowiedź. Nagle poczułem jej ręke na mojej klatce piersiowej, wtuliła się we mnie i zaczęła mówić

- Przepraszam, nie chciałam Cię przestraszyć. Ja po prostu nie mogę sobie z tym lękiem poradzić, to mnie przerasta. Nie spodziewałam się, że Joseph zrobi coś takiego.

Nagle ktoś zapukał do drzwi

- Kto tam? - na słowa i imię osoby za drzwiami Ola zacisnęła rękę na mojej klatce piersiowej, ściskając moją koszulkę i spojrzała na mnie przerażona.

- Joseph, chce pogadać z Ola w cztery oczy - jego głos był spokojny, ale nie ufałem mu za grosz

- Chyba Cię pojebało, nie ma takiej opcji bym pozwolił na jakąkolwiek rozmowę między Tobą a Olą. Po tym co jej zrobiłeś? Chyba żartujesz? - przez chwilę za drzwiami była cisza.

Myślałem nawet przez moment, że Joseph sobie poszedł i odpuścił, ale myślałem się.

- Ja nie chciałem, byłem pod wpływem narkotyków, nie wiedziałem co się dzieje i gdzie jestem, co robię i kim jest osoba prze de mną. Proszę daj mi z nią porozmawiać i wyjaśnić moje zachowanie. - teraz miałem mętlik w głowie

- Okej porozmawiasz z nią ale pod jednym warunkiem - Ola była kompletnie przerażona i błagalnym wzrokiem patrzyła na mnie

- Jakim? - słychać jego nie zadowolenie

- Teraz Cię tutaj wpuszczę i będziecie mogli porozmawiać, ale w mojej obecności. Nie zostawię ją z Tobą sam na sam po tym co się stało. - Wzrok Oli troszkę się uspokoił.

- Zgoda - słychać w jego głosie, że nie spodobał mu się ten pomysł, ale trudno sam sobie nagrabił

Wstałem z łóżka i otworzyłem drzwi, do pokoju ostrożnie wszedł Joseph, jakby się bał, że zaraz znów go pobiję. Zaraz koło oka ma piękną śliwę po moim ostatnim odwiedzeniu go. Inaczej mówiąc ma po mnie pamiątkę i jedno jest pewne, zapamięta mnie na długo. Stoi na środku pokoju i chyba boi się ruszyć. Bardzo dobrze, niech się boi, ma czego. Za to Ola siedzi na łóżku, także nawet nie drgnęła, wzrok ma skupiony na podłodze i widać, że ledwie powstrzymuje łzy. Strasznie mi jej szkoda, nie lubię patrzeć na nią w takim stanie. Jest mi przykro, że ją od tego nie uchroniłem, dlatego teraz będę przy niej przez cały czas.

Oczami Oli:

Siedzę na łóżku, po lewej stoi Joseph, który wygląda jakby się bał Norberta. Po prawej stronie mam właśnie Norberta, za to on wygląda na pewnego siebie, dumnego, że Joseph się go boi. Chłopak wciąż stoi nie daleko drzwi i patrzy na mnie, czasem zerkając na Josepha. Nagle zaczął iść w kierunku chłopaka, a on zaczął się cofać. Nawet nie drgnęłam, w głowie sobie tylko powtarzam by się nie bili.

- No więc co chciałeś powiedzieć Oli? - w pokoju nagle rozszedł się pewny siebie głos Norberta 

- Ja... Ja... Ja chciałem przeprosić... - zaczął się jąkać - Nie chciałem Cię skrzywdzić, byłem pod wpływem narkotyków i nie wiedziałem co się dzieje - zwrócił się do mnie, nawet na mnie nie patrzył, zresztą na Norberta też. Patrzył w ziemie i całkowicie przerażony stał na wprost Norberta. 

Nic się nie odezwałam, nadal patrzę w podłogę. Nie chce z nim rozmawiać, nic go nie usprawiedliwia. Nie wiem po co Norbert pozwolił mu tutaj wejść. Jeszcze ten ból... Ręką na której mam ranę strasznie mnie boli. Po co mi to było? Teraz nie toż, że ból nie daje mi spokoju, to Axel się wściekły i czeka mnie kara od Norberta. W momencie, gdy już nie kontaktowałem i zaczynałam po woli odpływać czułam ogromny ból i w sumie zero ulgi. Teraz mam po tym same nie przyjemności, nie rozumiem dlaczego Axel tak na mnie na skoczył, rozumiem, że jest na mnie zły, ale Norbert też był zły, a nie krzyczał na mnie aż tak i na pewno nie podniósł na mnie ręki. Dobrze, że Norbert tutaj był i zareagował, za nim Axel kompletnie stracił nad sobą panowanie. Z mojego zamyślenia wyrwał mnie krzyk Josepha, który leżał na ziemi. Jak? Kiedy? Norbert stał nad nim i patrzył się na niego, za to Joseph patrzył na mnie błagalnym wzrokiem bym uspokoiła Norberta za nim ten go zabije. Gdy Norbert znów się przygotowywał by uderzyć z pięści w chłopaka ledwie żywego, leżącego na podłodze, podbiegłam do niego i złapałam go za rękę krzycząc

-Nie!!! Proszę!! Nie mogę na to patrzeć - ostatnie słowa powiedziałam cichutko, ale wiem, że on je usłyszał. Z moich oczu poleciały łzy.

Spojrzałam kątem oka na ledwie żywego Josepha, który dziękował mi, że go ugotowałam od śmierci z rąk Norberta.

Norbert opuścił rękę, a następnie położył ją na moich biodrach i przesunął do siebie. Drugą ręką złapał za mój podbródek i podniósł do góry moją głowę tak bym patrzyła mu w oczy. W jego oczach widzę spokój i już wiem, że jestem bezpieczna.

Joseph wyszedł z mojego pokoju o własnych siłach, więc myślę, że przeżyje. Nie jestem zła na Norberta, że dał mu tak bolesną nauczkę. W sumie to się cieszę, choć wiem, że nie powinnam.

Resztę dnia spędziłam w pokoju, razem z Norbertem, nie spuszczał mnie z oka nawet na minutę. Obserwował i siedział ze mną przez calutki dzień. Axel nie przyszedł więcej, nie odezwał się, nie wysłał wiadomości, ani nie zadzwonił. Jest mi przykro z tego powodu, w końcu to mój chłopak.

Od jakieś godziny, Norbert pisze z kimś, nie odebrał dwóch telefonów. W końcu nie wytrzymałam i podeszłam do niego zamykając pamiętnik na biurku.

- Coś się stało? - spytałam siadając obok niego na łóżku

- Na pewno chcesz wiedzieć? - jego głos był smutny

- Oczywiście, że tak - odpowiedziałam szybko

- Dobrze, piszę do mnie Lukę, o wyścigu z jakimś nowym chłopakiem, dzwonił do mnie, ale nie odebrałem. Nie chciałem wiedzieć kiedy jest wyścig. Choć jestem królem i to ze mną chce się ścigać, ja nie wystąpię. - od razu pojawiło się pytanie w mojej głowie

- Dlaczego? - musiałam wiedzieć

- Dlatego, że wyścig jest dziś, a nie zostawię Cię samej i kropka - nie mogłam pozwolić, że prze ze mnie straci status "króla"

- Ale Norbert nie możesz... - nie dał mi skończyć

- Ola nawet nie próbuj. Nie jadę tam, zostaje z Tobą i kropka - wiedziałam, że czeka mnie długa kłótnia z nim. Jest cholernie uparty.

- Norbert przecież mogę jechać z Tobą, Luke będzie ze mną na czas wyścigu, nic się nie stanie. Przecież mu nie ucieknę. - spojrzał na mnie

- Nie, musisz odpoczywać, więc zostaniesz w domu i nie dyskutuj ze mną. - powiedział poważnym, surowym głosem - Od dziś nie wychodzisz z pokoju, masz areszt domowy i kropka, po za tym będziemy ćwiczyć - ten jego poważny głos mnie trochę przeraża

- Ćwiczyć? Niby co? - nie wiedziałam o czym mówi

- Dotyk na szyj - na te słowa, serce zaczęło mi jeszcze mocniej bić, a oddech momentalnie przyspieszył.

- Błagam Norbert, wszystko tylko nie to. - błagałam go by tego nie robił. Wiem, że te ćwiczenia to kara dla mnie za to co zrobiłam, ale ja nigdy nie byłam na takie ćwiczenia gotowa i nie wiem czy kiedykolwiek będę. 

- Nawet nie błagaj, dobrze wiesz, że kara Ci się należy i bez żadnej dyskusji, bo kara będzie jeszcze gorsza i dłuższa  - od razu zamilkła

- Ale na wyścig musisz iść. Nie chce byś prze ze mnie stracił tytuł króla - spojrzałam głęboko mu w oczy

Przez chwile była cisza, a to oznaczało, że się zgodził, ale nie cieszyłam się za nim nie odpowiedział.

- Jeśli znikniesz nawet na sekundę, pożałujesz tego, rozumiemy się? - zagrzmiało groźnie, ale i tak się ucieszyłam, że się zgodził. 

Kiwnęła tylko głową na "tak" i mocno go przytuliłam. Cieszyłam się, że udało mi się go przekonać choć do tego wyścigu. Będę się o niego strasznie bała. Skoro to nowy chłopak to Norbert nic o niem nie wie. To bardzo niebezpieczne, ale jeśli Norbert chcę być królem nadal musi wziąć w tym udział, a ja nie mogę mu tego zabronić.

Do wyścigu Norberta z tym nowym chłopakiem została godzina, byłam już gotowa tak jak prosił Norbert, chciał wyjechać wcześniej, powiedział mi tylko, że musi coś jeszcze załatwić. Mówiłam mu by jechał sam, a ja później dojadę, ale spojrzał na mnie tak przerażającym wzrokiem, że szybko z tego pomysły zrezygnowałam. Teraz to sobie dopiero nagrabiłam, wiem, że on chce mnie tak pilnować i kontrolować do puki nie skończy mi się areszt domowy. Kiedy się skończy? To zależy od Norberta. Dziwne, że tata do mnie nie przyszedł, nawet nie wiem czy wie co się stało. Moje zamyślenie przerwał brązowooki, który czekał już na zapalonym motocyklu. Oczywiście zakaz na jazdę sama motorem też mam. 

Po kilku minutach jazdy byliśmy na miejscu, czekał na nas już Luke. Zsiedliśmy z motoru, Norbert mocno złapał mnie za rękę i pociągnął mnie w stronę Luke. 

- Norbert przecież nie będę uciekać, nie musisz mnie aż tak pilnować - powiedziałam spokojnie choć w środku cała drżałam 

Popchnął mnie w stronę Luke, ten mnie złapał za ramiona 

- Powiedziałem Ci, że tak będzie do puki nie skończy Ci się areszt domowy, ciesz się, że w ogóle zgodziłem się na ten wyścig - powiedział surowym głosem - Pilnuj jej, nie spuszczaj z oka, ma areszt domowy i jeśli zniknie Ci nawet na sekundę masz mi o tym powiedzieć. Jeśli Ci będzie wygodniej to nawet możesz ją kajdankami do siebie przypiąć, po wyścigu zabieram ją z powrotem do domu - słuchałam z przerażeniem słów Norberta 

- Co przeskrobała ta mała, że jesteś na nią tak wściekły? - spytał Luke, nadal mnie trzymając 

- Próbowała się zabić, spójrz na jej lewą rękę. Wiesz co masz robić? - spytał jeszcze raz czarnowłosy 

- Tak, nie martw się przypilnuje ją. Idź zajmij się maszyną przed wyścigiem - powiedział spokojnie Luke. 

Gdy Norbert znikał za za krętem jeszcze raz na mnie spojrzał tym przerażającym wzrokiem. Przełknęłam ślinę, w głowie chodziły mi pytania, czy Luke skorzysta z propozycji Norberta? 

- No! - usłyszałam podniesiony głos Lukę tuż za sobą, przestraszyłam się i podskoczyłam - Przepraszam, nie chciałem Cię wystraszyć - mówi znacznie ciszej 

Puścił mnie, a ja odwróciła się przodem do niego 

- Nic się nie stało. Czy mogę o coś spytać? - mój głos jest cichy 

- Oczywiście, pytaj - uśmiecha się do mnie to dodaje mi troszkę odwagi 

- Czy zrobisz to o czym mówił Norbert? - spuściłam wzrok na ziemie 

- Nieźle go wkurzyłaś - mówi 

- Wiem, mam przechlapane - odpowiadam smutno 

- Nie smuć się, Norbert jest surowy, ale nie zrobi Ci krzywdy - mówi spokojnie - A odpowiadając na Twoje pytanie... - przerwał na chwile i z kieszeni wyciągnął kajdanki, od ruchowo zrobiłam krok w tył 

- Proszę nie, będę grzeczna - mówię przez łzy w oczach 

- Spokojnie, chciałem spytać czy będę potrzebne, ale z tego co widzę jesteś za bardzo przerażona by uciekać, ale jeśli odejdziesz gdzieś o de mnie i nie będę Cię widział to tego użyje, nie chce mieć przechlapane u Norberta. - nic nie odpowiedziałam. Kiwnęłam tylko głową na znak, że rozumiem. 

Usiedliśmy przy stoliku i czekaliśmy na rozpoczęcie wyścigu, czas szybko mi minął na rozglądaniu się na boki co się dzieje w tym miejscu. Widziałam mnóstwo dziewczyn ubranych jak dziwki, oraz kilka starszych facetów w towarzystwie młodszych dziewczyn, które nie za bardzo miały ochotę z nimi przebywać, kilka bójek facetów. 

Nagle do stolika podszedł jakiś facet na oko miał 25 lat, Luke był przy barze zamawiając coś do jedzenia i picia, wiedziałam dobrze, że cały czas na mnie patrzy i, że jeśli odejdę gdzieś od tego stolika w miejsce gdzie Luke mnie nie będzie widział, będę mieć kłopoty u Norberta i kajdanki na rękach do momentu zakończenia wyścigu. 

- Hej mała jesteś sama? -zwrócił się do mnie dwudziestopięciolatek 

- Nie, ja... - nie dał mi skończyć 

- Pójdziesz ze mą grzecznie, czy będziesz robić sceny? - złapał mnie agresywnie za lewy nadgarstek, ból jaki mi tym sprawił był nie do wytrzymania, przez ranę, którą ostatnio sama sobie zrobiłam i pociągnął do siebie, aż wstałam z krzesła na którym siedziałam. 

- Nigdzie nie idę, zostaw mnie - mówię przestraszona 

- Czyli wolisz bardziej agresywnie tak? - podniósł rękę i chciał mnie uderzyć w policzek, ale jego rękę zatrzymał Luke 

- Ona jest ze mną, czy coś Ci nie pasuje? - mężczyzna mnie puścił i przez chwile patrzył w milczeniu na Luke a potem sobie poszedł - Wszystko w porządku? - tym razem Luke zwrócił się do mnie 

- Przepraszam - mówię cichutko 

- Za co? - zapytał zaskoczony 

- Sprawiam Ci kłopoty - odpowiadam zgodnie z prawdą 

- Daj spokój to żaden kłopot - uśmiecha się do mnie - A odpowiesz mi na pytanie? - spytał z troską w głosie 

- Jakie? - jestem jeszcze nadal w szoku 

- Czy coś Ci zrobił tamten typek? - znów się uśmiechnął 

- Chyba nie, złapał mnie za nadgarstek gdzie mam tą ranę, ale chyba wszystko okej - uśmiechnęłam się do niego 

- Wiesz, że muszę o tej sytuacji powiedzieć Norbertowi? - automatycznie pojawił się strach w moich oczach - Spokojnie Tobie nic nie zrobi, ani nie powie, jedynie tamten facet będzie miał kłopoty - wypuściłam powietrze, kamień z serca. 

Nagle wyścig na który tak czekałam miał się zacząć.... 

Ciąg dalszy nastąpi... 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top