Rozdział 39
Nagle on podniósł rękę...
Norbert siedzi obok mnie na kanapie jesteśmy w jego domu z powodu mojej kary. Przed chwilką chłopak zauważył to, że się trochę boje i podniósł powoli rękę, a następnie delikatnie złapał mnie za pod brudek i skierował moją głowę tak bym patrzyła mu prosto w oczy. Wpatruje się w piękne, ciemne oczy chłopaka i próbuje jak najmniej pokazać swój strach tego najbardziej się obawiałam, że będę się bała Norberta. W końcu znam go kilka dni, a mam zostać u niego na noc i jeszcze wykonywać jego wszystkie rozkazy. Czuje się trochę jak... porwana? Niewolnica? Nie wiem jak to opisać... Jest to bardzo dziwne uczucie, bo chodź wiem, że się zgodziłam tu być to czuje się jakoś nieswojo.
- Ola nie musisz się mnie bać, nic Ci nie zrobię. Nie grozi Ci tu nic prócz dobrej zabawy. Rozumiesz? - kiwam niepewnie głową na tak - Nie słyszę odpowiedzi - mówi brązowooki i puszcza mój pod brudek.
- Tak rozumiem - odpowiadam cichutko
Chłopak zrobił głęboki wdech.
- Usiądź mi na kolanach - powiedział spokojnym głosem i delikatnie złapał mnie za ręka w miejscu gdzie jest łokieć
- Co? - od razu na niego spojrzałam
- Nie będę się powtarzał - powiedział trochę surowym głosem. Wiedziałam, że teraz chodzi mu o to, że mam wykonywać każdy jego rozkaz. Wstałam z kanapy i usiadłam mu na kolanach, lecz nie patrzyłam na niego.
On jak tylko usiadłam objął mnie i przysunął do siebie bliżej. Miałam ochotę wtulić się w niego i poczuć się bezpieczną, ale powstrzymywałam się. Po chwili jednak okazało się, że nie potrzebnie...
- Wtul się we mnie teraz i zawsze gdy poczujesz się w niebezpieczeństwie. Nie ważne czy boisz się mnie czy kogoś innego, po prostu się wtul. Dla mnie to będzie znak, że mam przestać robić to co Cię straszy lub mam uspokoić kogoś kto Cię straszy, albo po prostu zabiorę Cię w bezpieczne miejsce. Obiecaj mi, że będziesz tak robiła. - patrze na niego zaskoczona, a po chwili się w niego wtulam i mówię przez łzy w oczach
- Obiecuje - teraz wiem, że mogę mu ufać, że mnie nie skrzywdzi. Uśmiecham się wtulona w brązowookiego - Dziękuje Norbert - tym razem ściszyłam głos i wyszedł szept. Nawet nie wiem czy on to słyszał.
Czarnowłosy zaniósł gdzieś na górę moją torbę nawet nie wiem do którego pokoju i w ogóle co jest na górze, bo Norbert zabronił mi tam na razie wchodzić. Trochę mnie to zaskoczyło, ciekawiło mnie co tam jest, co on ukrywa i zastanawiam się teraz co by się stało gdybym złamała rozkaz chłopaka. W końcu postanowiłam spytać... Akurat wrócił z góry i zaczął coś robić w kuchni, podniosłam się z kanapy i ruszyłam do kuchni. Stanęłam od razu gdy prze de mną pojawił się brązowooki. Przestraszyłam się trochę i cofnęłam kilka kroków do tyłu.
- A co Ty tutaj robisz? - spytał chłopak
- Chciałam się o coś spytać i poszłam za Tobą do kuchni - wiem, że na pytania też muszę odpowiadać, lecz on nie musi. Tego się trochę obawiam, że jak zadam mu pytanie ''co się stanie gdy złamie jego rozkaz'' on mi nie odpowie.
- Tak, a o co chciałaś zapytać? - zadaje kolejne pytanie, a ja połykam ślinę
- Co się stanie gdy złamie jakiś Twój rozkaz? - chłopak chwile mi się przygląda i jednocześnie zastanawia. Czyżby nie brał tego pod uwagę?
- A co masz zamiar złamać jakiś rozkaz? - uśmiecha się łobuzersko
- Nie nie! Ja po prostu pytam z ciekawości! - krzyczę zdenerwowana, a on zaczyna się śmiać
- Spokojnie, nic się nie stało. Zawsze możesz zapytać o wszystko rozumiesz? - kiwam głową na tak, a po chwili mówię cichutkie ''tak'' - A odpowiadając jak byś złamała jakiś mój rozkaz dostała byś kare. No jeszcze to zależy od tego jaki to będzie rozkaz - wymija mnie i idzie do salonu. Mogę się założyć, że ma znów ten głupi, łobuzerski uśmieszek.
- Jaką kare? - pytam trochę zaciekawiona, o dziwo nie czuje strachu. Już się go nie boje, mam nadzieje, że dobrze robię
- Mówiłem to zależy od tego jaki rozkaz złamiesz. No, ale na przykład... - udawał, że myśli - zamknę się w piwnicy, albo przywiąże do łóżka - zamknięcie w piwnicy jest jeszcze znośne, ale przywiązanie do łóżka nie bardzo mi się widzi.
Zresztą nie będę miała żadnej kary, nie mam zamiaru łamać rozkazów. Odbędę tą kare uczciwie i będę miała spokój, aż do mojego następnego spóźnienia... Ciekawe czy zawsze gdy się spóźnię kara będzie taka sama?
- Ej Ola słuchasz mnie? - pyta Norbert. Kurcze muszę przestać to robić
- Nie, wybacz zamyśliłam się. To co mówiłeś? - chłopak zrobił głęboki wdech
- Mówiłem, że idziemy popływać - chwila co?
- Nie mam stroju - nie spodziewałam się tego
- Wiem, pomyślałem o tym - jego uśmiech łobuzerski jest chyba większy niż zwykle
Cofnęłam się kilka kroków w tył, a on z torby wyciągnął dwuczęściowy strój. Muszę przyznać, że Norbert ma gust, strój jest śliczny! Bałam się, że da mi jakiś strasznie powycinany strój który prawie nic by nie zasłaniał, a tu proszę... Czerwony strój, majtki są nawet dość zabudowane przynajmniej nie będzie mi widać tyłka, ale go podkreśla, biustonosz jest idealnie dopasowany i zawiązywany z tyłu na szyj. Poszłam się przebrać, ale nie mogłam sobie dobrze zawiązać, więc gdy wyszłam z łazienki Norbert był w salonie już przebrany w kąpielówki. Teraz mogłam spokojnie się przyjrzeć jego ciału. Był wysoki, cudy, ale nawet trochę umięśniony... Nie jest to widoczne w koszulce, ale bez jest po prostu idealny.
- Co mi się tak przyglądasz? - pyta podchodząc bliżej mnie
- Ja? To Tobie zaraz oczy wyjdą na wierzch - zaczynam się śmiać
- Bo jest na co po patrzeć. Jesteś śliczna wręcz idealna można powiedzieć - uśmiecham się
- Możesz mi pomóc to zawiązać, bo sama robię to za lekko - odwracam się tyłem
- Oczywiście - przysuwa swoje usta do mojej szyj czuje jego oddech, aż przechodzą mnie ciarki
Jego dłoń idzie od moich pleców do góry aż do mojej szyj, uśmiecham się gdy czuje jego dotyk, muszę przyznać, że jest to przyjemne. Norbert związał trochę mocniej sznurki na mojej szyj, a potem położył dłonie na moich biodrach, odwrócił mnie z powrotem przodem do niego i wpatrywał się w moje oczy. Staliśmy tak dłuższą chwile, miałam dziwne wrażenie, że Norbert nad czymś się zastanawiał, tylko nad czym? Nagle złapał mnie za rękę i zaczął iść w kierunku ogrodu, nie wiedziałam, że on ma tu basen. Po za tym gdzie są jego rodzice? Trochę dziwnie to mam rację? Moje zamyślenie przerwało to, że wpadłam do wody...
- Norbert! - krzyknęłam wściekła na chłopaka
On stał na brzegu i śmiał się ze mnie, uduszę go! Przysięgam, że mu coś zrobię! Po chwili przestał się śmiać i wskoczył do wody od razu nurkując i podpływając do mnie. Wynurzył się obok mnie i natychmiast objął w pasie. Objęłam go na szyj i spojrzałam mu w oczy.
- Długo będziesz się gniewać? - spytał poważnym głosem
- Tak - odpowiadam szybko
Zrobił smutną minę
- Nie chciałem Cię wkurzyć, ale znów mnie nie słuchałaś - zrobiło mi się trochę głupio
- Przepraszam, po prostu mnie zastanawia kilka rzeczy - powiedziałam zgodnie z prawdą
- Mówiłem Ci możesz mnie pytać o wszystko - uśmiecha się
- Dziękuje - przytuliłam się do niego - Ale to może poczekać, teraz popływajmy trochę zgoda? - nie musiałam dwa razy prosić
Bawiliśmy się świetnie, chlapaliśmy i robiliśmy wyścigi kto pierwszy dopłynie do końca basenu, Norbert też kilka razy mnie podniósł i wrzucał do wody z powrotem, lub trzymał w górze do puki go ładnie nie poprosiłam by puścił. Teraz też mnie tak trzyma i nie chce puścić
- Norbert no puść! - krzyczę przez śmiech
- Poproś - mówi i wiem doskonale, że teraz ma na twarzy ten swój uśmiech łobuzerski
- Proszę Norbert puść mnie - wtedy chłopak delikatnie postawił mnie i odwrócił przodem do siebie
- Wiesz chce by ten dzień trwał wiecznie - mówi, a jego głos jest taki smutny
- Norbert przestań proszę, ten dzień dopiero się zaczął i na pewno go powtórzymy - wtulam się w niego
Ja też nie chce by ten dzień się skończył, bawię się z Norbertem świetnie, wręcz idealnie! Może te kary nie będą takie złe i okrutne jak myślałam?
Ciąg dalszy nastąpi...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top