Rozdział 24

Hejka miałam to dodać dopiero jutro ale muszę jakoś opanować myśli muszę je odciągnąć bo będzie bardzo źle... dobra nie będę się rozpisywać bo nie napisze rozdziału

Nagle mój ojciec...

Wyglądał na wkurwionego zauważyłem że sięga po broń leżącą na stoliku. KURWA! Co teraz? Musze zabrać stąd Ole!

Szybko wziąłem zapłakaną dziewczynę na ręce w stylu manny młodej jeszcze szybciej ominąłem mojego ojca który już miał w rękach pistolet. Zaczął strzelać do nas Ola o dziwo nie krzyczała tylko po usłyszeniu strzału wtuliła się we mnie jeszcze mocniej. Dlaczego ona nie krzyczy? O to spytam ją trochę później. Wybiegam z budynku i biegnę do Akademii Królewskiej tylko tam Ola jest bezpieczna.

Jesteśmy już trochę od budynku w którym przed chwilą byliśmy zwalniam tępo zaczynam iść a nie biec. Zastanawiam się czy to dobry moment by spytać Ole o wiele rzeczy? Moje przemyślenia przerywa cichutki głos dziewczyny.

-Gdzie mnie zabierasz? - mówi bardzo cicho i drżącym głosem. Boi się? Ale czego? Może nadal przeżywa to co było przed chwilą. Na pewno bo co innego?

-Do Akademii tylko tam jesteś bezpieczna - odpowiadam spokojnie

-Nie! Błagam nie! Tylko nie to! On tam będzie i wtedy... Błagam cię Axel tylko nie do Akademii! - krzyczy Ola a w oczach ma łzy. Co jest? Czy ja o czymś nie wiem? Czy ja coś ominąłem?

-Ola kto będzie? O czym ty mówisz? Nie rozumiem. - pytam patrząc na dziewczynę

-Mówię o Joseph on jest moim opiekunem a raczej tyranem uciekłam z Akademii by się z tobą spotkać ponieważ on nie chciał mnie puścić. Ponad godzinę się z nim kłóciłam w parku by mnie puścił ale nic nie wskórałam co więcej dostałam karę jak wrócę i jak mnie dorwie będzie po mnie nie mogę tam teraz wrócić. Błagam Axel - mówiła to z przerażeniem w oczach. Nie ma mowy nie zabiorę jej tam to w takim razie gdzie?

-Dobrze spokojnie Ola wybacz mi proszę - powiedziałem rany ona chciała się pozbyć Josepha a ja myślałem że mnie zdradziła jaki ja jestem głupi!!!

-Ale o czym ty mówisz co mam ci wybaczyć? - spytała muszę jej to powiedzieć muszę się przyznać bo inaczej całe życie będą mnie prześladować wyrzuty sumienia że się nie przyznałem

-Ja widziałem cię w tym parku z Josephem i myślałem że mnie zdradziłaś - powiedziałem zamykając oczy nie mogę na nią patrzeć nie mogę patrzeć na siebie

-Axel nic się nie stało bo widzisz tam w tym pomieszczeniu jak wszedłeś myślałam że mnie oszukałeś że zadawałeś się ze mną tylko po to by poznać moje słabości i przed chwilą to ciebie się bałam - słuchałem jej i nie mogę w to uwierzyć moja ukochana... nigdy więcej do tego nie odpuszczę

Zanim zdążyłem się zmienić kurs byliśmy już pod Akademią Królewską

-Ola musimy tu wejść nie mamy wyboru tylko tu jesteś bezpieczna. Proszę cię nie bój się on ci nie będzie terroryzował teraz masz mnie. Proszę pozwól mi tu z Tobą wejść - żadne inne miejsce nie będzie bezpieczne tylko tu. Tutaj pan detektyw nie przyjdzie zresztą mój ojciec tak samo. Nienawidzi Rey Darka więc tu nie wejdzie.

-Dobrze - powiedziała po dłuższej chwili trochę przestraszona Ola

Weszliśmy do środka

-Możesz mnie postawić? - spytała Ola a ja zrobiłem to nie chętnie ona jest taka leciutka czy ona nic nie je? Muszę się nią zaopiekować.

Szliśmy do gabinetu jej ojca musimy mu powiedzieć o tym co się stało. Niestety dziś mamy jakiegoś pecha na drodze stanął nam Joseph i dwóch innych chłopaków których nie znam tak szczerze pierwszy raz ich na oczy widzie to nie mogą być zawodnicy drużyny.

-Ola idziesz ze mną a chłopaki pokażą drzwi Axelowi - powiedział pewny siebie ale ja mam teraz ochotę mu przywalić

-Nie - powiedziała Ola natychmiast

-Dobrze to pokażą mu pokój gościnny o nazwie cela - nadal był pewny siebie za pewny jeszcze ten uśmiech... mam jeszcze większą ochotę mu przywalić

-Zostaw ją!! - krzyknąłem stając przed moją ukochaną

-Bo co mi zrobisz? - spytał

-Bo ci przywalę - powiedziałem

-Pokaż co umiesz - nie wytrzymałem przywaliłem mu, musiałem mu zetrzeć ten uśmieszek z tej twarzy

Pov. Ola

Chłopaki zaczęli się bić nie miałam zamiaru ich rozdzielać wiem że to i tak nic nie da Axel jest wściekły dobrze że nie ma przy sobie broni bo zabił by go na miejscu.

Po około 3 minutach walki Axel leżał na Joseph i okładał go pięściami widziałam że chłopak zaraz straci przytomność ale i tak nie mam zamiaru ich rozdzielać ale ktoś inny tak. Chłopaki którzy byli z Josephem rozdzielili ich jestem tylko ciekawa dlaczego wcześniej tego nie zrobili. Znałam ich to były tak zwane pieski Josepha byli na każde jego wezwanie więc dlaczego mu nie pomogli? Zresztą dowiem się tego później.

Pobiegliśmy do gabinetu mojego ojca

-Tato muszę ci coś powiedzieć... - zaczęłam ale on mi przerwał

-Nie musisz wiem o wszystkim - powiedział całkiem spokojnie

-Jak to? Skąd pan o tym wiesz? - spytał Axel

Ja już po uśmieszku taty wiedziałam skąd te informacje

-Mój drogi Axelu nadal się nie nauczyłeś nie mów mi ''pan'' to po pierwsze - zaczęłam się śmiać- a po drugie obserwuje pana detektywa od dłuższego czasu - wiedziałam

Pogadaliśmy jeszcze z tatą i ustaliliśmy plan działania. Potem poszłam do pokoju a Axel został jeszcze z moim tatą.

Po jakiś 40 minutach Axel wszedł do mojego pokoju z talerzem kanapek o nie!! Ja nie chce jeść. Nie jestem głodna.

-Głodna? - spytał Axel

-Nie - odpowiadam niemal od razu

-Co? Dlaczego?- wiedziałam że będzie drążył temat

-Oj błagam cię kochanie - zaczęłam mu marudzić położyłam się na łóżku

Pov. Axel

-Nie ma mowy nie przekonasz mnie do puki czegoś nie zjesz nie pójdziesz spać. Martwię się o ciebie w końcu nie będziesz miała sił... Słuchasz mnie? - spytałem dziewczyny patrząc się na nią ale już spała

Uśmiechnąłem się sam do siebie wstałem z krzesła przykryłem moją ukochaną dziewczynę pocałowałem w czoło, zjadłem i położyłem się obok niej, przytuliłem ją do siebie ona natychmiast się wtuliła we mnie i tak zasnąłem.

Ciąg dalszy nastąpi...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top