27
-Co powiedział Axel?
-Mamy zostawić mecz Judowi.
-Tyle?- Erika zarumieniła się i unikając spojrzenia przyjaciółki przytakneła.
-Sądzisz że ćwiczenie z twoim bratem to dobry pomysł?
-Dlaczego?
-Jest przeciwnikiem w naszym meczu, zna Cie dość dobrze.
-Wiem tak jak ja jego, ale nie zdradzi moich słabych punktów swoim kumpla, tak jak ja nie zdradzi jego. Możemy tylko miedzy sobą rywalizować jeśli o to chodzi.- usmiechneła się- poza tym jego drużynę znam dość dobrze. To bedzie pół finał. Niezwykle trudny... Sądzę że potrzebny bedzie nam Axel, musisz go przekonać!
-Co?! Że ja?? Nie, nie, nie
-Dlaczego?
-Nie znam go a widuje go tylko jak mu się zachce przyjść do szkoły albo na trening.
-Cóż... jutro cwiczymy od 9 na boisku więc przyjdzie paru uczniów, w tym napewno on- usmiechneła się.
-Nina, co ja z tobą mam..- usmiechnela się. Kochała tą blondynkę.
Mark spojrzał na wszystkich zawodników, stali w szeregu, gotowi do podziału i gry, czekając na trenera Kiszo. Który razem z Cudu i czekoladookim pojawili się w bramie, Fud o dyskutował z Blazem. Co było niespotykane, gdyż był bardzo spokojny i nie lubiał wdawać się w dyskusje.
-Dzisiaj zagracie dwie drużyny na dwie- usmiechnął sie- kapitanem jednej drużyny bedzie Mark, a drugiej Axel.
-Ale trenerze, jakie my wtet mamy sza....
-Pierwszy błąd- skomentował Blaze- Nigdy nie lekcewaz przeciwnika jaki by on nie był, ale nie można z gory tez zakładać ze przegrasz, czy tez wygrasz.
-Jednak coś zapamietałeś- zdziwił się Fudo.
-Grałem w wielu klubach, ale pan, nauczył mnie najwięcej, skłonił się.
Przeszli na swoje połowy. Erika patrzyła na Blondyna który ustawił się razem z Tomaru na pozycji napastnika, wybrał ją jako pierwszą. Odwrócił sie w jej stronę i lekko uśmiechnął. Granatowłosy poddał do niego a on do niej. I kiwnał głową, wczesniej wytłumaczył Tomarru i jej co chce osiągnąć w tym meczu. Przystąpili wiec do dzialania dziewczyna ruszyła do przodu. Wybiła piłkę do góry.
-Idioci- Kevin wyskoczył do góry.
Za nim ruszył Axel przejął piłkę i podbił jeszcze wyżej, robiąc przewrót w tył wybił Erikę.
-Obrót i szczelaj- warknął dziewczyna nie wiem się zastanawiajac kopneła piłka, a za nią poleciał strumień wody-Tomarru!
-Tak- chłopak przejął piłkę która ruszyła do bramki omijając ją, a sztylety razem z wodą zniknęły.
-Jeszcze raz- warknął, odbierając piłkę Bobiemu i podając do dziewczyny, obiecał że wykonają ten ruch i to zrobią- Lepiej- szepnął widząc wzór wodnego tornado- Erika- zawołał ją- musisz się skupić, poddaj piłkę prosto do Tomarru on skończy ten ruch
-Dobrze- przytakneła/musisz się skupić Erika, zrób to dla Axela../ nie chciała go zawieść, traktowała go jako wzór.
-Erika, gotowa?
-Tak- przejęła piłkę w powietrzu, obracając się wokół własnej osi, wywołując tornado, podbijając piłkę do Tomarru- Tomarru!- krzyknęła.
-Tak!- wycelował prosto do bramki, za piłką pojawiła się fala na wzór trujzembu, która wpadła prosto do bramki.
-Niezły jest- szepnął Evans.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top