41."Żywię się nadzieją, bo tylko ona mi pozostała"
Ostatni dzień. Za dwadzieścia cztery godziny będę już w drodze do Nowego Jorku, gdzie czeka mnie powrót do rzeczywistości. Dobiega koniec wakacji oraz mojej sielanki. Cieszę się ostatnim gorącym dniem oraz czasem z moimi przyjaciółmi. Staram się nie myśleć o przyszłości. Skupiam się na teraźniejszości, która przytłacza oraz rozbawia zarazem. Jestem wypełniona sprzecznościami. Nie ukazuję tego. Wygłuszam to, żebym mogła wycisnąć z dzisiejszego dnia sto dwadzieścia procent.
Ściągam swoje ubrania, pod którymi kryje się strój kąpielowy. Nie przejmuję się tym, że na moich obojczykach znajdują się kilkudniowe malinki. Właściwie nie mam dzisiaj żadnych zmartwień. Wyrzuciłam je na drugi plan, abym mogła normalnie funkcjonować. Nie będę się przytłaczać złem, które pragnie zniszczyć mi ostatnie chwile w tym miejscu. Zapamiętam te wakacje w najlepszym świetle.
Gorące promienie słońca stykają się z moją skórą. Włosy szybko spinam w niedbałego koka. Zerkam na resztę, która właśnie kończy ściąganie ciuchów. Na ich twarzach błąkają się ciepłe uśmiechy. Motywują mnie. Mimowolnie unoszę kąciki ust.
Chciałabym zatrzymać czas. Pozwolić, aby dzisiejszy dzień trwał wieczność, albo przynajmniej dłużej niż kilkanaście godzin. Zdecydowanie jest mi za mało. Zbyt krótko. Wszystko działa mi na przekór, ponieważ minuty wydają się płynąc szybciej niż normalnie. Nim zdążę się obejrzeć, mija kolejna godzina. Wydaje mi się, że niedawno jadłam śniadanie z babcią oraz oglądałyśmy poranne wiadomości, a dochodzi już popołudnie. Zaraz zacznie słońce chować się za horyzontem, księżyc pojawiać się na niebie. Dojdzie północ, rozpocznie się ostatni dzień sierpnia. Potem nadejdzie wrzesień oraz rozpoczęcie mojego ostatniego roku szkolnego. Wszystko pędzi, a ja stoję w miejscu. Mam ochotę poddać się, rozpłakać i cofnąć się. Nie chcę wyjeżdżać, zostawiać swojego wspaniałego życia ani powrotu do rutyny. Wyjście z mojej bezpiecznej bańki okazuje się trudniejsze niż przepuszczałam. Myślałam, że mam dużo pewności siebie oraz odwagi, jednak chyba się myliłam. Nie potrafię zrobić tego kroku, który wyprowadzi mnie poza granicę. Nie umiem zapomnieć o wszystkim, zaczynając z pustą kartą. Ciągle gdzieś z tylu głowy mam przykre wspomnienia, które nawracają. Odtwarzają się przed moimi oczami jak zacięta kaseta. Jestem przerażona. Wypełniona strachem, który ogranicza. Boję się ludzi, kolejnych plotek oraz swojej przyszłości. Wszystko leży w moich dłoniach, a one są roztrzęsione. Nie panuję nad nimi. Samoistnie burzą to, co wcześniej zbudowały. Tworzą niekończące się koło.
Biorę głęboki wdech, aby znaleźć równowagę. Zaciągam się świeżym powietrzem, bez zanieczyszczeń. Rzucam okiem na zieleń, która uspokaja. Spoglądam na krystalicznie czystą wodę. Pod stopami czuję parzący piasek. Wsłuchuję się w śpiew ptaków, odgłosy krów na polu oraz silnik traktora. Niebieskie niebo, bez chmur oraz żółta kula, dająca ciepło i światło. Moja dusza jest wolna. Moje ciało jest wolne. Mój umysł jest wolny. Bez ograniczeń.
- Kto ostatni ten frajer! - krzyczy Calum, biegnąc w krótkich spodenkach do jeziora. Zaraz za nim zrywa się Michael, Luke, Mia i Lauren.
Spoglądam na moją miłość, a ona na mnie. Posyłamy sobie szczerze uśmiechy. Nasza chwila wydaje się trwać wiecznie, lecz jest to ledwie sekunda, kiedy zatapiamy się w swoich oczach. Zrównujemy oddechy, bicie serc. Łapiemy nasze dłonie. Czuję temperaturę jego ciała oraz szorstki dotyk, tak znany przez moją skórę (który sprawia, że zamieniam się w ogień). Uderza we mnie nasze uczucie. Wypełnia mój organizm po brzegi. Mam ochotę krzyczeć, aby nie przestawać czuć tych pięknych emocji. Nie mogę ich stracić. Będę o nie walczyła, dopóki będę miała siły. Nic nie stanie mi na przeszkodzie, żebym zrezygnowała z Ashtona Irwina. Utrata jego jest porównywalna do stracenia połowy szczęścia, które posiadam. Jakbym pozwoliła, żeby ucięto mi nogi albo ręce. Czysta głupota.
Zaczynamy biec po rozgrzanym piasku, nieustannie trzymając się za dłonie. Doganiamy młodszą Irwin oraz Mię. Dziewczyny są roześmiane. Eksponują swoje szczupłe ciała w strojach kąpielowych. Calum wskoczył do wody, a na pomoście znajduje się Michael ze swoim chłopakiem, który popycha go w stronę cieczy. Ich przekomarzanki są urocze oraz sprawiają, że mięknie serce. Luke specjalnie przyjechał, żeby pożegnać się ze mną oraz utrzymać Mike'a w kupie. Niebieskowłosy płakał z mojego powodu. Było mu naprawdę przykro, że wyjeżdżam. Płakałam z nim, ponieważ zżyliśmy się. Stał się dla mnie bratem, którego nigdy nie posiadałam. Ufam mu w każdej sprawie, a on mi. Stworzyliśmy niezwykłą więź. Jej również nie zamierzam zaprzepaścić. Z Mią nie przeżywałam tego wszystkiego, bo ona jest silna oraz skryta w sobie. Rzadko ujawnia swoje przemyślenia czy rozterki. Jestem pewna, że jeśli cokolwiek ją dręczyło to wylała to w swoją poduszkę. Jednak wiem, że zrobimy wszystko, aby o sobie nie zapomnieć. Stała się moją najlepszą przyjaciółką, z którą rozmawiam na każdy temat. Nie mamy ograniczeń. Z Calumem oraz Lauren posiadam gorsze relacje, ale też są niesamowicie mocne i będę zadręczała ich wiadomościami, żebyśmy o sobie nie zapomnieli. Kocham ich, jak rodzeństwo. Wszystkich.
Dobiegamy do mostu, zostawiając za sobą dziewczyny. Michael, Luke oraz Calum znajdują się w wodzie oraz są cali mokrzy. Śmieją się oraz krzyczą. Uśmiech z moich ust nie schodzi. Przyspieszam, ciągnąć za sobą blondyna. Odbijam się od desek, żeby wskoczyć do cieczy, która jeszcze na koniec czerwca mnie przerażała. Bałam się zatopić się w niej chociażby nóg. Teraz wiedząc, że Ashton jest obok, niczego się nie obawiam (oprócz powrotu do Nowego Jorku). Dodaje mi odwagi, pewności siebie oraz poczucie bezpieczeństwa. W jego ramionach czuję się, jakby całe zło świata uciekało ode mnie. Chroni mnie przed demonami, które chcą wyżreć mojego wnętrze. Otacza kapsułą, odbijającą toksyczność. Darzy samymi pozytywnymi uczuciami. Dodaje harmonii, równowagi oraz miłości. Magnetyzuje dotykiem, zapachem, smakiem oraz głosem. Sprawia, że oddaję się mu cała. Jestem wyłącznie do jego dyspozycji. Może zrobić ze mną, co tylko pragnie, dopóki nie przekroczy pewnej granicy. Staram się zachować trzeźwy umysł, kiedy znajduje się obok, chociaż przychodzi to z trudem.
Nurkuję w letniej wodzie. Czuję ją wszędzie. Mocniej zaciskam palce na dużej dłoni Ashtona, upewniając się, czy nadal jest obok. Woda nie jest głęboka, ale wystarczająca, abym zmieściła się cała pod niej powierzchnią. Wypływam na zewnątrz. Nabieram w płuca świeże powietrze. Irwin wypływa zaraz za mną. Cała nasza paczka znajduje się w jeziorze. Oglądamy swoje mokre twarze, żeby wybuchnąć śmiechem.
- Kurwa, to było szalone. - twierdzi Calum, zaczynając powoli pływać.
- To było zajebiste! - wrzeszczy podekscytowana Mia, ochlapują Hooda. Włosy kleją się do jej twarzy, jednak nie przejmuje się tym.
Bawimy się w wodzie, niczym małe dzieciaki. Urządzamy konkursy bez nagród, wymyślamy zabawy oraz konkurencje. Rozmawiamy, opowiadamy żarty. Spędzamy czas w naszym wąskim gronie. Wiemy, że w tym roku najprawdopodobniej nie wrócimy nad nasze jezioro, więc korzystamy z naszej ostatniej szansy. Chcę powracać do dzisiejszych zdarzeń przed snem, aby przypomnieć sobie wspaniałe czasy oraz uśmiechnąć się.
~*~
Zapadł zmrok. Na niebie pojawiły się gwiazdki, tworząc konstelacje. Temperatura znacząco spadła. Siedzimy wokół ogniska. Znajduję się między nogami Ashtona, który otula nas różowym kocem, pożyczonym od jego siostry. Chłonę jego obecność. Niepewnie muskam palcami jego dłonie. Wdycham zapach perfum, który jest mniej intensywny niż kilka godzin temu. Słucham jego anielskiego głosu, kiedy śpiewa piosenki z Calumem. Na moim sercu rozlewa się ciepło, czując pocałunki na czubku mojej głowy. Robi to w regularnych odstępach czasowych, co jest naprawdę urocze. Uwielbiam, gdy kładzie głowę na moim ramieniu, a potem zostawia mokrego buziaka na policzku. Sprawia tym mój śmiech oraz obrzydzenia Caluma.
Spoglądam na Michaela oraz Luke'a, którzy siedzą po naszej lewej stronie. Clifford leży obok Hemmingsa, a blondyn opatulił go błękitnym kocykiem, żeby nie zmarzł. On sam twierdzi, że jest mu wystarczająco ciepło i doradza, żeby jego chłopak się o niego nie martwił. Michael na początku nie popierał tego pomysłu, ale zmienił zdanie, kiedy Luke zaczął lewą dłonią masować skórę jego głowy.
Na prawo z szarym kocem znajduje się Mia wraz z Lauren, a między nimi Calum. Dystans między Hoodem i młodszą Irwin zmalał, ponieważ odbyli poważną rozmowę, którą niegrzecznie podsłuchał Ashton. Dwójka postanowiła, że pozostanie w relacji czysto przyjacielskiej, a o wszelkich zbliżeniach zapomni. Nie mają szczęśliwego zakończenia, chociaż niczego nie zapeszajmy, ponieważ przed nimi całe życie
Siedzimy w chwilowej ciszy, którą przerywa palące się drewno w ogniu. Cicho wzdycham, bo czuję się, jakbym wróciła do pierwszych dni spędzonych w tym miejscu. Byłam pełna niewiedzy, niepewności, wystraszona. Nienawidziłam swojego życia. Chciałam stąd uciec. Odciąć się od wszystkiego. Nic mnie nie tutaj nie trzymało. Mia była jedyną znaną mi osobą. Byłam przekonana, że będzie to najgorsze lato w moim życiu. A teraz? Uważam, że lepszego sposobu spędzenia wakacji nie mogłam sobie wymarzyć.
- Hej, pamiętacie jak graliśmy w siatkówkę? - zagaduje Mia. - Wtedy co Michael przywalił piłką w twarz Caluma, a on wpadł do wody. - opowiada. Wszyscy wybuchamy śmiechem.
- Najwspanialszy moment z mojego życia. - chichocze Michael. Hood uśmiecha się, jednak wystawia w stronę niebieskowłosego środkowy palec. Clifford posyła w jego stronę całusa, a Luke obdarza go pytającym spojrzeniem.
- A impreza u Caluma? Graliśmy wtedy w nigdy przenigdy, mieliśmy karaoke starych przebojów oraz wypiliśmy naprawdę dużo alkoholu. - wspomina Lauren.
- Co Ashton uciekł z Deborah? - dogryza Hood, a ja płonę rumieńcem. Była to moja druga rozsypka przy Ashtonie, z której ponownie nieźle wybrnął. Zaoferował mi pomoc oraz swój anielski uśmiech. Odprowadził pod same drzwi, a na pożegnanie utknęliśmy w swoich objęciach na kilka sekund.
- Od początku czułam, że skończą razem. - dodaje Mia, obdarowując nas swoim opiekuńczym wzrokiem. Siedzę naprawdę zawstydzona, chowając się w klatkę piersiową Irwina. On jedynie chichocze oraz obejmuje mnie ramionami.
- Aż tak było widać? - wypalam, spoglądając na twarze przyjaciół.
- Kobieto, po pierwszych trzech sekundach, które z wami spędziłem, wyczułem, że coś jest na rzeczy. - rzuca Luke, nieustannie bawiąc się włosami Michaela, który co jakiś czas pomrukuje z przyjemności, jaką dostarcza mu jego chłopak (tak, oficjalnie są w związku!).
- Nawet dzisiaj nie kryliście się z faktem, że pieprzyliście się. I to całkiem niedawno... - twierdzi Mike, mocniej obejmując się swoim kocykiem.
- Okej, stop. - przerywa Ashtona, ale spomiędzy jego ust wydostaje się śmiech. Zadzieram głowę do góry. Dostrzegam na jego policzkach czerwone zabarwienie oraz spuszczony wzrok, jednak na ustach błąka się łobuzerski uśmiech. Mam ochotę prychnąć na jego zachowanie, które skrywa wiele emocji.
Zagryzam mocniej zęby na wardze, ponieważ moja strefa komfortu została przekroczona. Temat seksu nie jest dla mnie tabu, ale nie wtedy, gdy dotyczy bezpośrednio mnie. Czuję się wtedy niepewnie oraz źle. Nie lubię chwalić się swoją aktywnością seksualną, chociaż dzisiejszy dzień był wyjątkiem, bo postanowiłam, aby o wszystkim zapomnieć. Wycisnęłam z doby wszystko, co zdołałam. Spędziłam cudowny czas z babcią, chłopakiem oraz przyjaciółmi.
- O Boże! A pamiętacie nasz wypad do McDonalds nocą na autostradzie? Michael przyznał się do innej orientacji oraz pierwszy raz powiedział nam o Luke'u! - wrzeszczy podekscytowana Mia, patrząc na wcześniej wspomnianych chłopców. Wzdycham zadowolona, że temat przeniósł się na inną parę niż ja oraz Ashton.
- Minął ponad miesiąc, a ja czuję się, jakby to było wczoraj. - mruczy Clifford. Nie spuszcza wzroku ze swojego chłopaka. Hemmings nieśmiało się uśmiecha w jego stronę.
- Najlepszy był wypad do wesołego miasteczka. Dawno tak świetnie się nie bawiłam, ani nie zdarłam gardła. - odzywa się Lauren, opierając głowę na ramieniu Hooda. Jej usta są wykrzywione w lekkim uśmiechu.
- Mało się nie posikałam ze strachu na kolejce górskiej. - komentuję, śmiejąc się.
Zatapiamy się w melancholii oraz nostalgii. Rozmawiamy o wspólnych dwóch miesiącach, pełnych przeżyć. W mojej głowie przewijają się nasze wspólne momenty z Ashtonem. Pierwsza szczera rozmowa, pierwsze splecenie naszych dłoni, pierwszy pocałunek, pierwsza wspólna noc. Każdy z momentów miał swój urok. Przepełniał nasze serca gorącem. Budował miłość, która połączyła nas w niesamowitej więzi. Zagęszczał atmosferę wokół, żebyśmy się poddali oraz dali upust uczuciom i pragnieniom.
Nie żałuje żadnej chwili, którą spędziliśmy w swoim towarzystwie. Było ich wiele - lepsze i gorsze, jednak każda dokładała swoją cegiełkę. Nie jest to stały ani solidny grunt, ale z czasem będzie się zmieniał. Jest wystarczająco mocny, żebym była szczera oraz pełna zaufania wobec Ashtona. Zrobilibyśmy dla siebie wszystko, oczywiście z rozsądkiem. Staramy się, żeby relacja, która nas łączy, była zdrowa. Nie możemy popaść w skrajności, ponieważ oszalejemy. Jestem w nim zakochana, ale wiem, że nie mogę na wszystko pozwolić. Muszę decydować sama.
Zaciągam się zapachem słabych perfum, który mąci w głowie. Zażywam jego dotyku. Wsłuchuję się w spokojny głos, opowiadający jedną z naszych pokręconych historii. Cieszę się naszą bliskością ciał oraz złączonymi duszami. Dzisiaj będziemy ostatni raz spać w jednym łóżku. Ostatni raz w te wakacje poczuję jego ramiona wokół swoich, wyrównam nasze oddechy i będę wsłuchiwała się w bicie jego serca. Nie mam pojęcia, kiedy ponownie doznań tej intymności. Miesiąc? Dwa? Pół roku? Krążą wokół mnie niewiadome, na które nie dostanę szybko odpowiedzi. Żywię się nadzieją, bo tylko ona mi pozostała.
Obce miasta, tęsknota za domem
Proszę, nie zapomnij o mnie*
*MGK - Habits (btw, kiedy to pisze to zostały 28 dni do koncertu, na który jadę sksksksk)
może nie powinnam tego pisać, ale rozdział powstał, kiedy byłam trochę pod wpływem XDDDDD
do zobaczenia za tydzień w ostatnim, robaczki
Komentujcie i zostawcie votes! 🖤
FajnaSosna xxx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top