4."Kim jest Ashton?"
Siedzimy pod gołym niebem, które przybrało barwy granatu. W tafli jeziora odbijają się gwiazdy wraz z pełnią księżyca. Do moich nozdrzy dociera zapach świerków, nafty, piwa oraz zielonych papierosów. W tle słyszę brzdąkanie gitary, którą przyniósł ze sobą Calum. Cicho podśpiewuje piosenkę, której nie znam. Towarzyszy mu Michael, który ciągle obarcza go o pomyłki w tekście. Przekomarzają się jak dzieci, jednak reaguję na to jedynie szczerym uśmiechem. Echo naszych rozmów i śmiechów roznosi się po lesie. Klimat, który tworzy się między nami jest naprawdę przyjemny oraz relaksujący. Ma w sobie odrobinę magi, dodającej tajemniczości całemu zajściu.
Obserwuje jezioro, którego wody są spokojne. Zawieszam na nim wzrok dłużej niż powinnam. Na chwilę odcięłam się od towarzystwa, ale im to nie przeszkadza. Dalej rozmawiają na temat wspólnych planów, które chcą zrealizować w kolejne wakacje. Nie wtrącam się, tylko przysłuchuję się ich rozemocjonowanym głosom i obserwuje naturę.
Czuję się swobodnie. Zdążyłam zauważyć, że chłopcy są naprawdę przyjaźni i otwarci na każdy temat do rozmowy. Każdy z paczki uwielbia dobrą muzykę oraz niezdrowe jedzenie, popijane piwem albo colą. I mimo mojego początkowego sceptycznego podejścia, polubiłam ich. Szczerze. Są wspaniałymi ludźmi, którzy razem tworzą zgraną grupę, gotową poświecić się dla jednego z jej członków. Nie ukazują tego otwarcie, ale wszyscy traktują siebie jak rodzeństwo. Połączyła ich braterska miłość, której nie można zastąpić żadnym innym uczuciem. Jestem zazdrosna o taką przyjaźń. Prawdziwą i gotową do poświęceń. Brakuje mi takiej osoby, na której mogę polegać w każdym momencie.
Owszem, miałam przyjaciółkę. Razem byłyśmy idealne. Każdy zazdrościł nam więzi, która się między nami wytworzyła. Szkoda, że była ona tylko tymczasowa, póki jedna strona miała z niej korzyści.
I tak, zabolał mnie mnie ten fakt. Cholernie mocno to przeżywałam. Przepłakałam dużo nocy, zakrywałam swoje cienie pod oczami i mówiłam każdemu, że wszystko jest w porządku. W środku czułam rozpalającą gorycz, kiedy widziałam jej lekceważący wzrok oraz chamski uśmiech. Wiele razy nie mogłam tego przełknąć i musiałam iść do łazienki, gdzie pozwalałam łzom ozdobić moje policzki. Ciężko mi było przetrwać samemu ten armagedon, który wytworzył się w moim życiu.
- Calum, idioto! - krzyknęła Lauren, przejętym głosem. Odwróciłam wzrok w stronę dziewczyny, która wzrokiem karci chłopaka. Na jej białej koszulce znajduje się duża plama, która pachnie chmielem. Pod jej stopami znajduje się pusta puszka. Domyślam się, że była to jej porcja. - Zabiję cię! - znowu podniosła głos, wstając z trawy. Dłonie zacisnęła w pięści, a jej twarz przybrała złowrogi wyraz. Cicho zachichotałam, widząc uciekającego chłopaka, którego śmiech roznosi się po okolicy. Blondynka pognała tuż za nim z butelką wody w dłoni.
- Co za dzieci... - westchnęła Mia, jednak na jej twarzy błąka się przyjazny uśmiech. Naciąga na swoje dłonie bluzę, którą pożyczyła jej Lauren.
- Myślę, że Calum zrobił to specjalnie - mruknął Michael, biorąc łyka z puszki. Zmarszczyłam brwi, podkurczając nogi. Ułożyłam brodę na kolanach.
- Co masz dokładnie na myśli? - zapytałam, również popijając piwo. Moje jest o smaku jabłko-mięta, który uwielbiam. Chwała temu, kto stworzył ten duet smakowy.
- Calum crashuje Lauren - odpowiedział, wzruszając ramionami.
Chwycił gitarę, którą zostawił brunet i zaczął delikatnie szarpać za struny.
- Słodki Jezu, żartujesz? - odezwała się Mia. Jej oczy są szerokości monet, a usta rozszerzone w okręgu. Patrzy z niedowierzaniem na chłopaka z różowymi włosami, uśmiechającego się półgębkiem.
- Nie - zaprzeczył, kręcąc głową. Jego palce ciągle snują się po strunach gitary. Gra naprawdę dobrze. - Ostatnio popiliśmy trochę z Ashtonem i przyznał się, że podoba mu się. Na szczęście Ashton był równie pijany, co Calum, więc nie pamięta tego faktu - wytłumaczył. Przytaknęłam głową, rozumiejąc sytuację. Nastoletnie miłości. Piękna sprawa, dopóki jesteś zakochany w odpowiedniej osobie. Wydaję mi się, że Calum i i Lauren tworzyliby zgraną parę. Dużo rozmawiają i uważnie słuchają siebie nawzajem.
Nastąpiła chwila ciszy. W oddali słychać jedynie śmiech dwójki nastolatków, którzy zginęli między drzewami lasu. Michael dalej podryguje na gitarze nieznane mi utwory. Tym razem patrzę na lampę naftową, która stoi na środku półokręgu, stworzonego z naszych osób.
- Kim jest Ashton? - wypaliłam w pewnym momencie, bawiąc się puszką w moich dłoniach. Bez bicia przyznam, że zaintrygowało mnie to imię. Nie należy do typowych i spodobało mi się. Lubię niespotykane imiona. Są wyjątkowe i pełne magii.
- Ktoś mnie wołał? - zapytał nieznany mi głos, który dochodzi zza moich pleców. Odgłos pękniętej gałązki dostał się do moich uszu. Potem usłyszałam szmer butów o piasek, a na końcu odgłos stukania szklanych butelek.
Obróciłam się w stronę nieznajomego. O mały włos nie wydałam z siebie jęku zafascynowania, kiedy zauważyłam chłopaka o imieniu Ashton.
Wysoki chłopak o lokowanych, jasnych włosach, między którymi znajduje się czerwona bandana. Jego twarz jest podłużna oraz gładka. W jego brązowych oczach odbija się światło lampy, a kąciki ust ma delikatnie uniesione w górze. Posiada dołeczki, które sprawiają, że wygląda na uroczego czternastolatka. Gdzie jest mój tlen?
- Spóźniony, jak zwykle - skomentowała Mia, przekręcając oczami. Zachichotała i wzięła łyka swojego piwa o smaku malinowym.
- Ashton - podał mi dłoń, którą nieśmiało uścisnęłam. W porównaniu do mojej jest ogromna.
- Deborah - mruczę, potrząsając naszymi rękoma. Blondyn usiadł po mojej prawej stronie. Jedną butelkę rzucił w stronę Michaela, który złapał ją bez zawahania. Kątem oka przyglądam się twarzy Ashtona. Jest cholernie pociągający oraz seksowny. Wpatruję się w jego profil, który subtelnie oświetla lampa. Mam ochotę zagryźć wargę i skomplementować jego wygląd, ale powstrzymuję się. Nie jest to odpowiedni moment na szukanie chłopaka. Jestem jeszcze nie wyleczona po starym związku. Tamta relacja bardzo mocno wpłynęła na moje życie i nie mogę o niej zapomnieć od tak. Nie chcę łatać tej dziury w sercu. Musi ona sama się zagoić, abym mogła ponownie z kimś się związać.
- Nie patrz się tak długo, bo jeszcze zakochasz się - zażartował blondyn, puszczając oczko w moją stronę. Momentalnie odwróciłam wzrok, czując pieczenie na policzkach. Wstyd oblał moje ciało jak kubeł gorącej wody. Czuję go nawet w palcach u stopy. Poznajcie Deborah - mistrzyni kompromitacji.
- Nie patrzę - odpowiedziałam, łamiącym się głosem, czując żar w dole brzucha. Przeniosłam swój wzrok na przestrzeń przed sobą. Palcami zaczęłam skubać trawę, aby trochę się odstresować.
Onieśmielił mnie. Zrobił to kilkoma słowami, co jest niespotykane. Zawsze to ja zawstydzałam chłopców. Nigdy sytuacja nie była odwrotna. Lubiłam flirtować i kusić ich swoim ciałem. Często owijałam sobie ich wokół palca, aby tylko zdobyć darmowy alkohol albo papierosy. Potem grzecznie odrzucałam, nie spotykając ich już nigdy więcej.
Byłam pewna, że jest we mnie jeszcze trochę tej starej ja. Myliłam się.
- Gdzie Lauren? - zapytał Ashton, patrząc wyczekująco na Michaela oraz Mię. Oni jedynie posłali sobie porozumiewawcze spojrzenia.
- Z Calumem - rzuciła Mia nadzwyczajnie spokojnym tonem. Wiem, że przyszło jej to z trudem. Ona od zawsze lubiła plotkować oraz nigdy nie umiała utrzymać buzi na kłódkę. Szczególnie w sprawach związków. Od zawsze lubiła łączyć ludzi i zachwycać się ich relacją. To ona dowiadywała się pierwsza, kto i z kim się spotyka.
- Powinienem się martwić? - zadał kolejne pytanie. Zmarszczył brwi, wyciągając z kieszeni swoich czarnych spodni otwieracz. Sprawnie otworzył jedną z pięciu butelek, które są wypełnione piwem.
- Raczej nie - pokręcił głową chłopak zielonooki, pociągając duży łyk ze swojej puszki. - Kolejne z ich wygłupów.
- Okej - przytaknął głową blondyn, również pijąc trunek.
- O wilku mowa - powiedziałam cicho, widząc na horyzoncie dwójkę nastolatków. Calum wesoło chichotał, a Lauren ciągle uderzała pięścią o jego ramię. Na jej twarzy malowała się perfidna złość, ale w oczach widzę iskierki radości. Z tej odległości zauważam różnicę wzrostu między tą dwójką, co powoduje, że wygląda to naprawdę uroczo. Z całego serca im kibicuję.
- On nie miał być martwy? - spytał Mike, uśmiechając się ciepło w stronę dziewczyny.
- Miał szczęście - stwierdziła. Wyminęła Caluma, siadając ponownie na miejsce obok Mii. Widzę kątem oka, że blondynka jest zarumieniona oraz podekscytowana. Uśmiech ciśnie się na jej usta, a jej palce ciągle są w ruchu. Jakby nie miała pojęcia, co może zrobić z dłońmi. Calum jest w identycznej euforii, co ona. Podejrzewam, że na zwykłym przekomarzaniu się nie skończyło.
- Jesteś wnuczką pani Anny? - zagadnął mnie blondyn. Czuję na sobie jego wzrok, który świdruje moją twarz.
- Tak - zacisnęłam palce na swoim piwie. Powstrzymuję, aby moich policzków nie oblała soczysta czerwień wstydu. Domyślam się, że robi to specjalnie. - Wspominała coś o mnie?
- Myślę, że jakbym spisał całą jej wypowiedź to powstałaby twoja biografia - zaśmiał się. W ciągu sekundy spaliłam buraka. Jestem pewna, że moja babcia opisała mu całe moje dzieciństwo, którego głównym elementem są upokarzające sytuacje. Mam ochotę zapaść się pod ziemię.
- Typowa babcia - palnęłam, biorąc łyk słodkiego napoju. Czuję, że moje policzki dalej pieką.
Chłopcy powrócili do dalszej dyskusji, do której również dołączył Ashton. Lauren z Mią rozmawiały o paznokciach oraz modzie w nadchodzącym sezonie. Ja znowu zaczęłam się przysłuchiwać obydwóm rozmowom, czasami wtrącając dwa zdania. Ashton, który siedzi obok mnie ciągle mnie intryguje. Swoim głosem, zapachem oraz wyglądem. Swoją uwagę poświęcam w głównej mierze jego twarzy oraz mięśniom na ramionach, od których dzielą mnie centymetry. Uważnie wsłuchuję się słowa, padające z jego ust. Mówi nadzwyczajnie wyraźnie, ale jest w tym coś, co mi się podoba. Właściwie to podoba mi się on cały.
Nie sądziłam, że miłość od pierwszego wejrzenia jest możliwa.
______________
Od razu zaznaczę, że zmniejszyłam różnicę wieku między Ashtonem, a jego siostrą. Mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza!
Komentujcie oraz zostawcie votes!
FajnaSosna xxx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top