28."Na ciebie zawsze poczekam"
Deborah Mitchell: Um, mógłbyś przyjść do mnie?
Deborah Mitchell: Musze z tobą o czymś porozmawiać
Ashton Irwin: Jasne, zaraz będę xx
~*~
Siedzę na tarasie, popijając chłodną lemoniadę. Słońce ogrzewa moją skórę, powodując wyraźniejszą opaleniznę. Łagodnie kołyszę się w rytm muzyki, którą włączyłam ze swojego laptopa.
Cicho wzdycham, kiedy spoglądam na godzinę. Czekam na Ashtona dwadzieścia minut, a on jeszcze się nie pojawił. Przez oczekiwanie zajada mnie stres. Denerwuję się, ponieważ chcę z nim porozmawiać o sytuacji, która wydarzyła się u Michaela. Chcę mu wszystko wyjaśnić i wyłożyć karty na stół. Chciałabym, żeby dokładnie wiedział, co jest w moim wnętrzu. Znał moje odczucia, myśli oraz uczucia. Wiem, że nie będzie mi łatwo to wszystko przekazać, ale postaram się ze wszystkich sił. Ashton to chłopak, który posiada wiele zrozumienia, cierpliwości oraz empatii, więc wszystko powinno się jakoś potoczyć. Lepiej, gorzej - wyduszę z siebie każdą rozterkę.
Ciężko roztworzyć mi się przed innymi. Moja była przyjaciółka i chłopak pozostawili po sobie ogromne blizny. Przez nich straciłam zaufanie do najbliższych oraz zamknęłam się w sobie. Postawiłam pewne bariery, którzy nieliczni przełamują. Ciężko żyję się z ograniczeniami. Kiedyś byłam osobą towarzyską, bez ograniczeń. Swoje znajomości liczyłam w setkach, a może tysiącach. Dzisiaj pozostały resztki tej towarzyskiej duszy. Posiadam grono przyjaciół, przy których czasami pokazuję swój ekstrawertyzm. Stałam się cichą myszką, spłoszoną przez ludzi. Bawię się, ale nie tak jak wcześniej. Często mówię sobie "stop". Stawiam granicę z obawą, że znowu popełnię gafę. I nie podniosę się. Zostanę na dnie już na zawsze.
Ashton Irwin to osoba, która wręcz krzyczy "zaufaj mi". Wokół niego jest aura, która przełamuje każdy lęk. Wiedziałam od pierwszego spotkania, że można mu powiedzieć wszystko. Wszystkie tajemnice trzyma w sobie. Nie ocenia, wysłuchuje oraz wspiera. Potrafi pomóc innemu, chociaż sam nie ma lekko. Fakt, popełnił błędy, ale jest tylko człowiekiem. Ma prawo mylić się, postępować źle. Zranił mnie, jednak doskonale sobie z tego zdaje sprawę i walczy o nas. Nie poddaje się. Bez przerwy pokazuje mi, że mu zależy. Chce odbudować to, co zniszczył. Na nowo splata sznur, który nas łączył. Uzbroił się w anielską cierpliwość oraz wyrozumiałość. Widząc jego starania, wiem, że jest warty więcej, niż wszystkie pieniądze tego zepsutego świata.
- Hej - głos Ashtona rozbrzmiewa w moich uszach. Wzdrygam się, wystraszona jego nagłym pojawieniem się. - Co się stało?
- Czekaj, jak tu wszedłeś?
- Twoja babcia mnie wpuściła. - siada naprzeciwko mnie. Przyglądam się jego twarzy, która wyraża zmartwienie. Uważnie świdruje mnie wzrokiem, jakby chciał wyczytać myśli z mojej głowy. Widzę, że ma ochotę przysunąć się bliżej, ale powstrzymuje się. Sama mam ochotę rzucić mu się na szyję i znowu splątać nasze ciała. Chciałabym pogrążyć nas w pocałunku, który zatrzymałby cały świat. Stalibyśmy się jednością. Alfa i Omega.
- Um, nie wiedziałam, że jest już w domu. - mówię zakłopotana. Odrzucam swoje nieodpowiedni myśli na bok, ponieważ stanowią niepotrzebne rozproszenie.
- O czym chcesz porozmawia?
- O nas. - wypalam. Spoglądam na jego twarz. Marszczy brwi, a usta ma mocno zaciśnięte. Poprawia się na własnym miejscu. Przybiera delikatnie przygarbioną pozycję. Widząc stres oraz zawahanie w jego oczach, sama nabieram wątpliwości.
- Co masz na myśli? - dopytuje cichym głosem, jakby bał się, co mogę powiedzieć. Sama obawiam się cokolwiek wypuścić ze swoich ust. Wyrazy plączą się w mojej głowie, a ja nie jestem w stanie ułożyć logicznego zdania. Chcę powiedzieć wiele w krótkiej wypowiedzi, a zarazem nie chcę wylewać z siebie żali ani niepotrzebnych myśli.
Wyobrażenia tej rozmowy były odległe od rzeczywistości. Nie wiem, czy nie powinnam żałować tej decyzji. Wiem, że to dobry pomysł, bo mogę się przed nim otworzyć, co pozwoli mu uświadomić sobie, jak wygląda sytuacja. Jednak z drugiej strony mam obawy. Ciągle w głowie pali się czerwona lampka, która każe mi przestać. Krzyczy, że zbyt głęboko wszedł w moje życie w tak krótkim czasie.
Raz kozie śmierć.
- Przepraszam za to, co stało się u Michaela. - zaczynam z ciężkim westchnięciem. Czuję, że pocą mi się dłonie. - Powiedziałam ci, że chcę przywrócić naszą relację małymi kroczkami, a robię coś odwrotnego. Właściwie kłócę się sama ze sobą, bo chcę, żeby moje serce decydowało o każdym aspekcie życia, lecz mój rozum na to nie pozwala oraz wszędzie wciska nosa. Jestem rozchwiana emocjonalnie. Pragnę cię mieć blisko siebie, a zarazem nie chcę, żeby wszystko działo się tak szybko. Blokuje mnie to, że zraniłeś mnie, chociaż nie chciałeś. Nie potrafię się przez to ogarnąć i... - mój głos się łamię, a ja czuję się, jakbym była zatrzaśnięta w jakiejś pułapce. W moim gardle powstaje gula, więc żadne słowo nie wypływa z moich ust. Gubię się we własnych filozofiach. Atakują mnie bez litości. Uginam się pod ciężarem, który na mnie spływa. Boję się, że zaraz zostanę złamana. Wypuszczę z siebie tłok niezrozumiałych zdań, które będą wyrażać wszystko oraz nic.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Wiem, że jestem trudną dziewczyna i zrozumiem, jeśli teraz będziesz chciał wszystko zakończyć. Może to i lepiej? Nie będę mąciła ci w głowie, ani...
- Deborah, przestań. - ostry ton Irwina kończy mój monolog. Zaciskam wargi, bojąc się spojrzeć na jego twarz. Serce w mojej piersi bije w szaleńczym tempie. Czuję jak wrze, buzuję. Emocje rozsadzają mnie od środka. Jestem cholernie niezdecydowana. Doszukuję się wszelkich minusów oraz plusów, które mogłyby zaważyć o moich wyborach, ale nic takiego się nie dzieje. Gubię się we własnym umyśle, sercu, życiu. Idę przez niekończący się labirynt. Mogłabym się poddać, postawić na spontaniczność, jednak nie potrafię. Mocno trzymam się błędów z przeszłości, które przecież powinny dać mi nauczkę. Zatrzasnęłam się we własnych rozterkach.
- Deborah, spójrz na mnie. - Ashton łapie moje policzki w swoje rozgrzane dłonie. Przechodzą mnie prądy, a w mojej głowie tworzy się większy mętlik. - Nie chcę nic kończyć, rozumiesz? Dziewczyno, masz tylko siedemnaście lat, więc masz prawo do wahań. Posiadasz trochę doświadczenia w bagażu, które może nie pozwalać ci na podjęcie niektórych decyzji. Nie będę zły, jeśli będziesz miała humorki, zawahania albo wątpliwości. Każdy człowiek je miał, ma i będzie mieć. Cieszę się, że zebrałaś się na odwagę, aby mi to powiedzieć. Doceniam to i na pewno to zapamiętam. Nie będę niczego od ciebie wymagał, ani nie zachęcał, dobrze? Jeśli będziesz gotowa robić postęp, daj mi znać. Na ciebie zawsze poczekam. - mówi, a ja nieprzerwanie spoglądam w jego oczy. Unoszę kącik ust. Subtelnie spuszczam głowę w dół, żeby ukryć zaróżowione policzki. Ashton wtedy ściąga swoje dłonie z mojej twarzy.
Myślę, że potrzebowałam to usłyszeć. Musiałam wysłuchać jego kojącego głosu oraz pokrzepiających słów. Dał mi wsparcie, które mnie podbudowało. Czuję lekkość w sercu oraz duszy. Wyrzucenie z siebie emocji odciążyło moje barki. Dostałam zastrzyk dający motywację do działania. Nie będę żałowała sobie rozkładania sytuacji na czynniki pierwsze. Będę pierwsza podejmowała kroki, co jest mi na rękę. W każdej chwili mogę się wycofać, a Ashton jedynie obdarzy mnie wyrozumieniem. Jest to klucz do sukcesu, abyśmy stworzyli coś, co będzie przypominało bukiet białych róż.
Aktualnie jestem pewna, że go nie stracę. Według mnie zostanie on przy mnie do końca. Bardzo chce odzyskać to, co straciliśmy. Wiele razy powtarzał mi o tym, ile dla niego znaczę. Nasza znajomość trwa dopiero niecałe półtora miesiąca, a ja jestem pewna, że jesteśmy bratnimi duszami. Uzupełniamy siebie wzajemnie. Nie mogę go stracić, skoro jest moją drugą połową. Tracąc go, straciłabym cząstkę własnego świata.
- Dziękuję. - mruczę. Posyłam w jego stronę ciepły uśmiech. Odwzajemnia go, a w moim brzuchu odczuwam przyjemne łaskotanie.
Siedzimy chwilę w ciszy. Głęboko patrzymy w swoje oczy. W tęczówkach Ashtona migocze troska oraz zmartwienie. Brąz w jego spojrzeniu powoduje, że zaczyna brakować mi tlenu w płucach. Pochłania mnie jego piękno. Jego oczęta są moim ósmym cudem świata. Zauroczyłam się w nich oraz jego duszy, którą odzwierciedlają. Nie wiem, czy istnieją słowa, mogące odzwierciedlić jego dobroć, wrażliwość oraz siłę. Odnoszę wrażenie, że sam Bóg przysłał go z nieba. On jest zbyt idealny, aby nie być aniołem.
- Masz ochotę na lody? - wypalam, kiedy zdaję sobie sprawę, że cisza między nami staje się niezręczna.
- Nie sądziłem, że twoje postępy będą tak duże i szybkie. - śmieje się Ashton, a ja uderzam się z otwartej dłoni w czoło. Chichoczę z nim, jednak czuję się zażenowana. Nie sądziłam, że mam aż tak słabe wyczucie chwili.
- Zboczeniec. - rzucam rozbawiona, wstając z podłogi. Irwin ponownie wybucha śmiechem. Przekręcam oczami i kieruję się w stronę kuchni.
Kiedy docieram do pomieszczenia, podchodzę do zamrażalnika, skąd wyciągam plastikowe pudełko z lodami o smaku owocowym. Z jednej z szafek wyciągam dwie łyżeczki, którymi będziemy mogli zjeść przekąskę. W międzyczasie babcia informuje mnie, że idzie do kolejnej koleżanki, aby pomóc jej w zasadzeniu kwiatów. Kiwam głową i mówię, że dam sobie radę bez jej obecności, a potem wracam do Irwina.
Będąc na tarasie dostrzegam blondyna, który szuka piosenki na moim laptopie. Siadam w pobliżu niego. Otwieram wieczko od lodów, czym przyciągam jego uwagę. Podaje mu jedną z łyżeczek, a on odwdzięcza mi się uśmiechem. Zanim zaczął jeść, włączył jedną z piosenek The Neighbourhood.
- O mój Boże, kocham to. - komentuję, kiedy słyszę pierwsze słowa utworu.
- Dlaczego nie mogłaś się pojawić w moim życiu wcześniej? Twój gust muzyczny jest kurewsko perfekcyjny. - stwierdza Irwin, a ja się śmieję. Zaczynamy razem śpiewać piosenkę, podczas której nie schodzi uśmiech z moich ust.
I don't think that we should be around each other
When you're in the room, you get my eyes
You open your mouth, I'm hypnotized
I can make you laugh until you cry
You know you got all my attention
You know you got all mine.*
*The Neighbourhood - Single
Uważam, że nie powinniśmy być w pobliżu siebie
Kiedy jesteś w pokoju, moje oczy są skierowane na ciebie
Otwierasz swoje usta, jestem zahipnotyzowany
Mogę sprawić, że będziesz płakać ze śmiechu
Wiesz, że poświęcam tobie całą swoją uwagę
Wiesz, że masz wszystko moje
Komentujcie i zostawcie votes! <3
FajnaSosna xxx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top