PROLOG

Jest 8:00. Jak zwykle budzik zadzwonił punktualnie.

Zwlokłam się z łóżka i poszłam do kuchni. Był dopiero poranek, a ja już miałam dość tego całego dnia.

Mam na imię Roxanne. Nigdy nie byłam zbyt ułożona, z nikim nigdy się nie przyjaźniłam, nawet nie wiem, czy potrafiłabym wytrzymać w przyjaźni. Z każdym mam na pieńku, z resztą, widzę się z kimś góra raz na tydzień. Nie wychodzę z domu, ta niewielka przestrzeń wystarczy mi całkowicie...

Mieszkam z siostrą. Moi rodzice, odkąd skończyłam 18 lat uznali, iż jestem dorosła i przestali się mną przejmować. Nie chodzę do szkoły, bo już nie muszę.

Kiedyś byłam mega poukładana: zawsze chodziłam spać o 21:00, co teraz byłoby nie do pomyślenia, dobrze się uczyłam, miałam ślicznie wysprzątany pokój...

To się zmieniło, odkąd skończyłam gimnazjum. Miałam wybrać sobie szkołę (liceum) do którego miałam uczęszczać. Tyle tylko, że... już nie chciało mi się uczyć.

Moja siostra, Lena, to jedyna osoba, która w ogóle o mnie pamięta. Tylko z nią potrafię się czasem dogadać, tyle, że... jej się chce. Chce jej się uczyć, gadać z ludźmi, chodzić do kina ze znajomymi, na przyjęcia.

Jedyne, co lubię, to imprezy w miejskich klubach. Szkoda tylko, że nikt nie chce do mnie zagadać, a sama nie umiem zebrać się w sobie.

Czy chcę się zmienić? Tego nie wiem...

Dobrze mi tak, choć czegoś chyba jednak mi brakuje...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top