Rozdział 9

- Pamiętasz chyba, że mamy umowę. Jeszcze żyjesz, a gdyby nie ja już dawno nie stąpałabyś po tym świecie żywa po zobaczeniu, że zabijam człowieka. Wiec Księżniczką chodź – wziął moją prawą rękę i zaczł ciągnąć jak szmacianą lalkę w stronę parkingu,

Próbowałam mu się wyrywać, ale był o wiele silniejszy ode mnie.

- Wiesz, że Księżniczko jesteś taka śliczna – przejechał ręką po moim ciepłym policzku

- Nie mów tak do mnie i zabierz te łapy – oplułam go

- Ty suko ! – ścisną moję ręce, które zaraz zaczęły piec, a po policzkach spływać łzy – Nie tak miałaś się zachowywać. – uderzył mnie w twarz, a ja zaniosłam się histerycznym płaczem. – Miałaś się mnie suko słuchać. Teraz ja tu rządze. Nie ty ! – spluną

Jak ktoś taki mógł kogoś tak traktować ? Wiem, że ten świat jest okrutny, ale nie wiedziałam, że aż do takiego stopnia. Żyłam w zamkniętym szkle gdzie zawsze było ze mną dobrze, gdzie nie musiałam się przejmować takimi sprawami. A teraz ? Teraz wszystkie złe sprawy wychodziły na wieszk ukazując wszystko moimi oczom. Dlaczego los chciał mnie tak pokarać ?

Kusiłam się własną śliną od płaczu. Moje łzy zbyt szybko spływały bym mogła je otrzeć, nawet gdybym mogła. Ten dupek trzymał moje ręce ciągnąć gdzieś. Potrzebowałam kogoś. Jakiegoś mężczyznę, który umie się bić i pokazał temu całemu Tarelowi gdzie jego miejsce. Może teraz wam się wydaje, że cuda się nie zdarzają, ale ja byłam nadal małą dziewczynką z dużymi marzeniami.

Znów mnie pociągną jak rzecz, którą się za chwile wyrzuci do kosza. Ponownie zabolało. Może jeszcze bardziej niż poprzednio. Coś we mnie pękło jak mydlana bańka. Nie umiałam się zupełnie bić. Nawet nigdy nie uczyłam się jakieś szczególnie walki. Kiedy na wf były nauki z obrony ja zawsze przynosiłam zwolnienie, bo wiedziałam, że to mi się do niczego nie przyda. Myliłam się. Ale jedną technikę znałam. Kopnęłam z całej siły bruneta w krocze. Ten odruchowo wypieścił moje ręce i chwycił się za bolące go teraz miejsce. Miałam szanse do ucieczki, ale zanim to zrobiłam jeszcze raz dostał ode mnie w to samo miejsce. Potem już zaczęłam jak najszybciej biegnąc w stronę domu, gdzie ludzie się świetnie tego wieczoru bawili.

Biegłam próbując się nie rozglądać czy jest za mną. Moja intuicja głośno i wyraźnie mi podpowiadała, że jest za moimi plecami. Jeszcze nigdy nie byłam tak przerażona.

Byłam blisko ogrodu, gdzie grupka ludzi skakała do basenu. Wzdrygnęłam się na samą myśl jak lodowata może być woda, ale to ludzie. Ludzie, którzy są już dość mocno napić, wiec czemu się dziwiłam, że im to nie przeszkadza. Moje kroki zwolniłam do marszu by nie zwracać na siebie bezpośredniej uwagi. Nie chciałam tego. Nie mogłam jedynie spowolnić swojego oddechu. Był zbyt silny, głośny i zdecydowanie przerażający.

Zbliżałam się do drzwi prowadzących do salonu, gdzie tam wiekrzość nastolatków teraz siedziała. Odkręciłam się by sprawdzić czy idzie w moją stronę. Czy podąża za mną. Nikogo nie widziałam. Przestraszyłam się. Musiałam chyba z dwa razy przejrzeć każdy centymetr, żeby uwierzyć w to. Nagle w coś mocno walnęłam. Spojrzałem w tą stronę. Zobaczyłam strasznie z bliska czyjąś klatkę piersiową. Przestraszyłam się jeszcze bardziej niż to było możliwe. Spojrzałam strasznie wolno w górę. Z mojego ciała spadł ogromny ciężar. Jak dobrze. Pomyślałam.

- Przepraszam Jai – powiedziałam ledwo słyszalnie, gdyż mój oddech jeszcze się nie unormował

- Nic się nie stało – uśmiechną się – Może chcesz się czegoś napić ? Czekaj chwile co jest ?

Czemu ten chłopak wszystko musi dostrzec ? Czyta ze mnie jak z otwartej księgi. Skuliłam się. Nie chciałam mu nic mówić. Przecież zabroniono mi.

- Nic takiego – odparłam

- Tylko nie mów mi, że o tak o biegałaś sobie w około domu. Nie uwierzę ci

- Ale tak było – kłamałam – Grałam właśnie w prawdę czy wyzwanie i jakiś po srany koleś kazał mi przebiegnąć się koło domu z cztery razy. Wyobrażasz to sobie ? – sztucznie się zaśmiałam by tylko mi uwierzył.

- Kłamiesz – chwycił moją rękę – Czemu masz tego siniaka ?

Cholera ! Musiał powstać gdy ten dupek mnie ciągną. Co teraz ?

- Musiał powstać kiedy upadłam. Wiesz ćwiczę balet takie upadki się często zdarzają – Bingo kłamstwo w prawdzie.

- Dobra – odparł. Dalej trzymał moją dłoń – To jak mi wyjaśnisz to, że się cała telepiesz ?

- Zimno mi..

- Jest przecież ciepło

Niech już skończy z tym! Co go to interesuję co mi się stało ? Gówno mu do tego !

- Przepraszam, ale ci nie wierze. Choć zabiorę ci stąd – pociągną mnie, może leciej niż Tarer, ale zabolało przez siniaka – Przepraszam

- Okej pójdę z tobą, ale możesz póścić moją ręke, boli

- Dobrze

___________________

Zapraszam was serdecznie na moje nowe opowiadanie One moment the war które już znajduje się na moim profilu oraz już jest wstawiony prolog. Jest zupełnie inne niż to. Mam nadzieje, że przypadnie wam do gustu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top