9. "A przed Tobą ile razy to zrobiła?"

Gdy Ci się zwierza

***

- To moja ulubiona lalka! - wypłakała pięcioletnia Amber, gdy zobaczyła, jak głowa zabawki pokryta długimi blond włosami została odłączona od ciała.

Jej brat stał obok, trzymając obie części lalki w dłoniach i śmiejąc się złośliwie. Patrzył na zapłakaną siostrę, jakby sprawiało mu przyjemność to, że dziewczynka była właściwie bezbronna.

- Ojciec kupi Ci nową. I tak jesteś tym lepszym dzieckiem - mruknął, po czym rzucił lalką w stronę siostry i odszedł bawić się z pozostałymi dziećmi.

Natomiast Amber wzięła głowę i ciało zabawki do rąk, by następnie wybuchnąć płaczem jeszcze głośniejszym niż wcześniej.

Stojący kawałek dalej czarnowłosy chłopiec widział całą sytuację. Prawdopodobnie nie zareagowałby i dalej się bawił ze swoim szczeniakiem. Jednak łkanie małej Carello na tyle go irytowało, że bez słowa podszedł do niej i umieścił głowę jej lalki na odpowiednim miejscu. Oddał dziewczynce zabawkową Barbie, a następnie odszedł kawałek dalej...

***

- Od tamtej pory moja siostra jest wręcz zakochana w Veilmoncie - Nataniel westchnął, a Ty mimowolnie się uśmiechnęłaś. Kastiel i Amber pasują do siebie charakterami...

- Za dziecka byłeś całkowicie inny - przyznałaś. - Nigdy bym nie powiedziała, że byłeś bardziej... Niegrzeczny...

- Nie żebym bardzo chciał się tym chwalić - uśmiechnął się lekko. - Mało kto wie, jaki byłem dawniej.

- Rozumiem. Ale jak to się ma do tego, że Ty i on się nienawidzicie? - dopytałaś, wyraźnie zaciekawiona.

- Spokojnie, dojdziemy do tego...

***

- Po co ją kopałeś tak mocno? - warknął na Kastiela Nataniel, podchodząc do krzaków różny, które gęsto się oplatały.

To w nich utknęła ich piłka i nie potrafili jej wyciągnąć. Próbowali podejść do rośliny z każdej strony, jednakże kłujące gałęzie uniemożliwiały im chociażby wsunięcie tam rąk.

- To nie moja wina! Podałeś mi ją za mocno i tak wyszło! - Kastiel także był zirytowany. Wywrócił oczami, po czym westchnął ciężko.

Zbliżył się ponownie do krzewów białej róży i powoli się nachylił w jego stronę. Jednakże źle się to dla niego skończyło, bowiem już po chwili wpadł prosto w kolczastą pułapkę. Wrzasnął z bólu na całe gardło. Nie umiał nawet się poruszyć, bo kolce ciągle wbijały mu się w skórę.

- Z-Zaczekaj! - zawołał do niego siedmioletni Carello, który natychmiast pobiegł do środka, do domu Veilmontów.

- Nataniel, nie zostawiaj mnie tu! - krzyknął Kastiel, jednak ten krzyk na niewiele się zdał. Blondyna już nie było.

Ośmiolatek nie był w stanie się ruszyć. Patrzył jedynie przed siebie i czuł, jak w oczach zbierały mu się łzy. Z całych sił powstrzymywał je, by nie wypłynęły, jednak miał z tym ogromny problem.

Aż wreszcie usłyszał głos swoich wybawicieli. Matki, ojca i Nataniela. Louis od razu podszedł do krzewów z łopatą, której używał do skopywania grządek wiosną. Z prędkością błyskawicy, aczkolwiek bardzo ostrożnie, wykopał z ziemi pierwszy krzak, a jego żona pozbyła się go, wyrzucając go na bok.

Kastiel już po chwili rzucił się kobiecie na szyję. Odwzajemnia uścisk i ucałowała jego czoło. To był pierwszy raz od dawna, kiedy chłopiec poczuł czułość i ciepło od matki... I bardzo długo znów miał ich nie czuć.

***

- Cieszę się, że go mam - uśmiechnął się smutno dwunastoletni Veilmont, gładząc bok swojego czworonożnego przyjaciela. - Pomaga mi zapomnieć.

- Zapomnieć o czym? - dopytał Carello, poprawiając włosy i opierając się plecami o fotel stojący za nim.

- Za tym, jak moi starzy mnie mają w dupie - westchnął ciężko. - I nie mów, że jest inaczej. Obaj wiemy, że pewnie latają po świecie, żeby nie musieć mnie widzieć.

Gdy chłopak nie był już kilkuletnim dzieckiem, tylko lepiej rozumiejącym nastolatkiem, zmieniły się jego ideologie. Nie myślał już, że rodzice po prostu dużo pracują, a że zwyczajnie mają go gdzieś i się nim nie interesują. Szczęśliwie parę lat wcześniej kupili mu owczarka francuskiego, z którym mógł się bawić i spędzać czas.

- Obaj wiemy, że potrzebują pracować, żeby zarabiać pieniądze, byś miał dobre życie - spróbował to załagodzić Nataniel, jednak Kastiel jedynie zmrużył na niego oczy, przez co chłopak zamilknął.

- Pierdol, pierdol, ja posłucham - warknął brunet, zaciskając dłoń na udzie. - Mogliby zarabiać w inny sposób. Ale oczywiście oboje postanowili latać - wywrócił oczami. - Nienawidzę ich. Nienawidzę za to, że dziecko zostawiają z opiekunkami, a sami zamiast oglądać syna, wolą podziwiać widoki z samolotu.

Carello nie wiedział do końca, co miał odpowiedzieć. Martwił się, że jeśli użyje złych słów, jego przyjaciel będzie jeszcze bardziej wściekły. Postanowił zatem się do niego przysunąć...

I objął go czule swoimi ramionami.

Kastiel był widocznie zszokowany reakcją chłopaka. Ale nie przeszkadzało mu to. Wręcz przeciwnie, w pewnym sensie tęsknił za przytulaniem się...

- Wiesz co? - Nataniel uśmiechnął się do przyjaciela. - Cieszę się, że Cię mam.

- Ja tak samo - wyznał mu Kastiel, nie zdając sobie sprawy, że to były ich ostatnie lata przyjaźni...

***

- Ty jesteś po prostu zaślepiony! - Carello zmrużył oczy na przyjaciela. - Nie widzisz, jak ona Cię wykorzystuje?

- Co Ty pierdolisz? - Veilmont zmarszczył brwi i spojrzał na chłopaka.

- A co było z tą zajebiście drogą torebką, którą Twoja "dziewczyna" - zrobił cudzysłów z palców. - sobie wymarzyła?

- Zbliżała się nasza rocznica - wzruszył ramionami. - To był po prostu prezent. Nie mam już prawa własnej dziewczynie prezentu zrobić?

- Nie o to chodzi - Nataniel pomasował lewą skroń. - A co z tą sytuacją, gdy zrezygnowałeś z piwa z Lysandrem, bo Debra chciała spędzić razem czas? A to Lys był pierwszy!

- Miała zły humor po kłótni z rodzicami - warknął. - Masz jeszcze jakiś zajebisty przykład?

- Tak. I tego nie zargumentujesz. Z jakiego, kuźwa, powodu postanowiłeś się bzyknąć z nią na korytarzu, i to na widoku? W domu Ci za mało? Za rzadko rozkłada przed Tobą nogi? A może rozkłada, ale przed innym?

- O nie, teraz przesadziłeś, kurwa - Kastiel przybliżył się do Nataniela z pięścią uniesioną do góry. Ten jednak złapał ją i mocno zmrużył powieki.

- Dobrze Ci radzę. Mocno się zastanów, czy ta laska w ogóle jest Ciebie warta.

***

- Ty pierdolony skurwysynu! - wrzasnął Kastiel na całe gardło, odpychając Debrę od Nataniela.

To, co zobaczył po wejściu do pokoju gospodarzy, wręcz złamało mu serce. Jego dziewczyna stała między udami siedzącego na biurku blondyna. On trzymał na jej biodrach swoje dłonie, a ona całowała go po szyi.

- Kassi, kotku, ja Ci wszystko wyjaśnię - wypłakała, jednak ten odsunął ją od siebie twardym gestem. Zbliżył się do Nataniela. - I co? To miałeś na myśli, mówiąc, czy jest mnie warta? Chciałeś mi ją odebrać, tak?! - warknął, po czym uderzył Carello pięścią w nos.

Chłopak jęknął z bólu, zsuwając się z biurka i pochylając do przodu. W sekundę zaczęła go boleć cała twarz.

- Mówiłeś, że pewnie rozkłada nogi przed innymi. A przed Tobą ile razy to zrobiła? A może nie zdążyła i właśnie miała Cię ujeżdżać, co?! - wrzasnął na całe gardło.

Już po chwili to on dostał w twarz. Okładali się na zmianę w twarz, tors i brzuch, aż wreszcie Carello otrzymał bolesny cios w splot słoneczny. Chłopak zaczął ciężko kaszleć, mając problem z nabraniem powietrza.

Kastiel zacisnął obie dłonie w pięści, oddychając ciężko. Spojrzał na swoją byłą już dziewczynę, która stała z boku oraz na stojące obok koleżanki z klasy.

- To koniec, kurwo - warknął w stronę Debry, by następnie opuścić pokój gospodarzy.

Dopiero wtedy Kim, Rozalia i Violetta odważyły się podejść do rannego Nataniela. Wcześniej... Kto wie, co byś się wydarzyło.

***

- Teraz już rozumiem... - westchnęłaś, patrząc na przyjaciela. Złapałaś jego dłoń i pogładziłaś ją. - Kastiel myślał, że odbiłeś mu dziewczynę, więc w tym momencie Wasza przyjaźń się skończyła...

- W punkt - pokiwał głową. - Szkoda tylko, że nawet mnie nie wysłuchał. Od następnego dnia byliśmy dla siebie wrogami. Nigdy nie wyjaśniliśmy tej sprawy. Był tak zapatrzony w siebie i pewien swojej racji, że nie chciał ze mną pogadać...

- A... A prawdziwa wersja wydarzeń? Jaka ona była? - dopytałaś, widocznie zaciekawiona.

***

- Pojebało Cię?! - Nataniel warknął w stronę Debry. - Serio myślisz, że pójdę na ten układ i pomogę Ci wtopić w coś Kastiela, żeby menadżer go wywalił?! - pokręcił głową.

- Nikt się nie dowie - mruknęła z uśmiechem niewiniątka i przesunęła palcem po torsie przewodniczącego. - To będzie tylko niewinna akcja.

- Spieprzaj. Mimo wszystko, Kastiel to mój kumpel, a jednocześnie Twój facet. Czemu chcesz mu zrobić takie świństwo?

- Uznałam, że wolę karierę solową - wyruszyła ramionami. - A menadżer nie jest do tego zbyt chętny. Więc muszę zrobić coś, żeby Kastiel zniknął.

- Nie masz serca. Jesteś zwykłą podłą zdzirą. Tobie w ogóle na nim nie zależy!

- Bingo - zaśmiała się złośliwie. - Ale za to jest zajebistym sponsorem. Jest na każde moje zawołanie, zatańczy tak, jak mu zagram. Za to Ty...

Bez słowa podeszła do niego bliżej, położyła jego dłonie na swoich biodrach i złożyła pocałunek na jego szyi. Nim zdążył zareagować, w środku pojawił się Kastiel...

***

- A to żmija - warknęłaś. - Są takie rzeczy, których nie życzy się nawet najgorszemu wrogowi. I to jest jedna z takich rzeczy.

- Wiem. Sam mu tego nigdy nie życzyłem. Ale okazało się, że trafił na taką sukę. Nienawidzę go szczerze... Ale życzę mu, by kiedyś znalazł taką dziewczynę, która mu pokaże, że gatunek o nazwie "płeć piękna" wcale nie jest taki zły.

- Że co? - skrzywiłaś głowę niczym zaciekawiony kociak, widocznie zaintrygowana jego słowami.

- Wiesz... Odkąd zerwali parę lat temu, Kastiel nie jest zbyt przychylnie nastawiony do kobiet.

- Rozumiem... - westchnęłaś. - W takim razie pokażę mu, że nawet jeśli nie jest z dziewczyną, to może ona być dla niego dobrą pocieszycielką i pomocą.

Widziałaś po minie Nataniela, że mu się to nie podobało. Ale wiedziałaś, że jeśli spróbujesz spędzić z Kastielem trochę czasu, okaże się, że wcale nie jest w stu procentach takim zimnym draniem, jakim życie go ukształtowało.

**********

Hejka kochani!

I kolejny rozdział za nami. Osobiście jestem z niego bardzo dumna, bo bardzo lubię pisać retrospekcje.

Swoją drogą, dwie opublikowane rzeczy w jednym tygodniu? Wow!

Pozdrawiam, wera9737.

Enjoy? =^.^=

PS: W mediach: Anna' Villain Song - "For The First Time in Forever"

("For the first time in forever I can see clearly what to do. There's one thing that always held me back and that one thing was you!")

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top