2.34 "To nie powinno było się wydarzyć."

Gdy mówi, że to był błąd.

Obudziłaś się rano, około godziny szóstej. Przeciągnęłaś się i powoli otworzyłaś oczy, by nagle zauważyć, że nie jesteś w swoim łóżku. Leżałaś na wyjątkowo miękkim materacu, pod błękitną pościelą. Spojrzałaś w bok i mrugnęłaś, gdy zobaczyłaś przy swoim boku blondwłosego anioła.

Mężczyzna spał spokojnie, a niesforny kosmyk jego blond włosów opadał mu na czoło. Miał głowę odwróconą w Twoją stronę i lekko rozchylone usta, a jego oczy, łagodnie zamknięte, zakrywały jego piękne, miodowe tęczówki. Uśmiechnęłaś się i pogładziłaś jego policzek z czułością, po czym spojrzałaś pod kołdrę. Twoje ciało było kompletnie nagie, nie miałaś na sobie ani skrawka materiału. Mimowolnie poczułaś rumieńce na policzkach, gdy zdałaś sobie sprawę, co stało się poprzedniego wieczoru.

Uprawiałaś seks z Natanielem Carello. Postrachem części dealerów i współpracownikiem drugiej części.

Po cichu podniosłaś się z łóżka i założyłaś na siebie swoje majtki oraz dżinsy. Przez chwilę miałaś zamglone wspomnienie. Co się stało z pozostałymi ubraniami?

Zszedłszy na dół, uśmiechnęłaś się lekko. W salonie na podłodze leżał Twój stanik i bluzka, a na niej usadowiła się Śnieżka, leżąc i odpoczywając w najlepsze. Podeszłaś do kociaka i powoli zdjęłaś ją ze swojego ubrania. Ta jednak miauknęła głośno z niezadowolenia. Zaśmiałaś się cicho.

- Przepraszam, śliczna - powiedziałaś z uśmiechem. - Ale tak się składa, że muszę się ubrać, wiesz?

Kotka fuknęła i odwróciła się do Ciebie... Ogonem? Od razu skierowała się w stronę drzwi wejściowych i weszła na swoje legowisko, po czym zwinęła się w kłębek i zamknęła swoje błękitne oczy, obrażona na cały świat, a zwłaszcza na Ciebie.

Pokręciłaś głową, uśmiechając się mimowolnie. Nie byłaś pewna, co powinnaś była zrobić. Czy Nataniel pozwoliłby Ci wziąć prysznic w swojej łazience? A może powinnaś była zrobić coś do jedzenia, by od razu mógł zejść na śniadanie?

Uznałaś, że lepszym pomysłem będzie ciepły posiłek, jednak mimo wszystko obawiałaś się, że Carello mógłby mieć Ci za złe, że panoszysz się w jego kuchni, w jego mieszkaniu. Ostatecznie jednak podeszłaś do lodówki i zaczęłaś wyjmować kolejne składniki z jej wnętrza. Jajka, warzywa, ser i kilka innych produktów.

Nucąc pod nosem losową piosenkę, która wpadła Ci do głowy i wręcz tańcząc po pomieszczeniu, przygotowałaś dla Waszej dwójki omlety. Ciepło i zdrowo. Położyłaś talerze z gotowym śniadaniem na stole wraz ze sztućcami, po czym wróciłaś na górę, do sypialni swojego kochanka.

Zobaczyłaś, jak stał przy lekko otwartym oknie i palił papierosa, ubrany w swoje czarne bokserki. Uśmiechałaś się lekko, obserwując go w ciszy. Wyglądał niesamowicie seksownie, gdy wypuszczał dym z ust, a następnie ponownie zaciągał się kolejną dawką nikotyny. Miałaś w tej chwili idealny widok na jego barki, plecy, pośladki i nogi. W ciszy podeszłaś do niego i objęłaś go w pasie, wtulając się w niego.

Poczułaś, jak mężczyzna się spiął. Odwrócił się w Twoją stronę, a gdy Cię zauważył, westchnął ciężko i objął Cię wolną ręką. Pogładził Twoje plecy spokojnie, ale nie odezwał się.

- Dzień dobry - mruknęłaś, chcąc przerwać tę niezręczną ciszę, która trwała między Wami.

- Dzień dobry, (T.i.) - odpowiedział Ci mężczyzna. - Dobrze spałaś?

- Tak, bardzo dobrze... A Ty? - spojrzałaś mu w oczy. - Mam nadzieję, że nie żałujesz tego, co się wydarzyło...

To było niczym uderzenie w policzek dla Nataniela. Odwrócił głowę w bok, przymknął oczy i westchnął ciężko. Na początku nic nie powiedział. Dopiero po chwili znów na Ciebie spojrzał.

- To nie powinno było się wydarzyć - powiedział, a Ty...

 Odsunęłaś się od niego. Tym razem to Tobie ktoś dał mentalny cios. Ścisnęło Ci się serce. Jak to? Przecież to on zaczął Cię całować. Rozbierać. Kochać.

- Co Ty mówisz? - zapytałaś go, zszokowana bardziej niż kiedykolwiek. Zaczęły Ci drżeć nogi. - Jak to nie powinno...?

- Tak to - westchnął ciężko. - Ja... Chyba doszło do tego pod wpływem chwili. Byłaś tak blisko. Potrzebowałem się kochać z kimś, kogo znam i kto będzie miał na to ochotę. Co więcej, mówiłem Ci kiedyś, że moja sypialnia czeka na tę jedyną. Przykro mi, (T.i.), ale muszę Cię rozczarować... Nie jesteś nią.

Tego już było dla Ciebie za wiele. Twoja dolna warga zadrżała, a w oczach stanęły łzy...

- Wykorzystałeś mnie - powiedziałaś cicho.

- To nie tak - kręci głową. - Gdybym Cię wykorzystał, myślałbym tylko o sobie podczas seksu. A zależało mi, by Tobie także było przyjemnie. Nie pamiętasz już, jak dobrze Ci było?

- Pamiętam aż za bardzo. I powiem Ci to, co Ty mi. To nie powinno było się wydarzyć. Potrzebowałeś się pieprzyć i przez to, że ja byłam pod ręką, zwyczajnie mnie wykorzystałeś. Nie takiego Nataniela znałam - powiedziałaś, a łza spłynęła Ci po policzki. Carello wyciągnął do Ciebie dłoń, by otrzeć kroplę, ale Ty stanowczo odtrąciłaś jego czułość. - Nie dotykaj mnie - odsunęłaś się o krok. - Myślałam, że to coś dla Ciebie znaczyło. Ale najwidoczniej było tylko zaspokojeniem zwierzęcych popędów. Mój Nataniel z liceum nigdy by tak nikogo nie potraktował. Nie chcę Cię już nigdy widzieć - wypłakałaś. - Śniadanie masz na dole. Z moją porcją zrób, co chcesz.

Wściekła, nie wytrzymując, uderzyłaś mężczyznę w policzek i zbiegłaś po schodach na dół. Usłyszałaś jeszcze głos Nataniela, jednak nie miałaś zamiaru się zatrzymywać. Dosyć tego. Podeszłaś do drzwi i ubrałaś się, pociągając nosem i popłakując. Śnieżka spojrzała na Ciebie i położyła Ci łapkę na łydce. Schyliłaś się i pogładziłaś grzbiet kociaka.

- Muszę już iść, skarbie - powiedziałaś czule. - Twój pan zrobił mi przykrość.

Ucałowałaś główkę kotki i wyszłaś na zewnątrz. Dopiero tam pozwoliłaś sobie na wybuchnięcie płaczem. Pozwalałaś, by kolejne łzy spływały Ci po policzkach, a jednocześnie tak bardzo nie chciałaś płakać, by nie pokazać swojej słabości.

Było Ci niesamowicie źle. Na piechotę wróciłaś na kampus, a jedyne, czego pragnęłaś, to pójść do pokoju i ukryć się przed całym światem. Szłaś przez dziedziniec i prawie udało Ci się wejść do akademika, gdy nagle usłyszałaś za sobą głośne "(T.i.)!". Odwróciłaś się i zobaczyłaś za sobą swojego niebieskowłosego przyjaciela.

- Alexy, ja nie jestem w nastroju do rozmowy - powiedziałaś cicho, wycierając łzy.

- Przestań chrzanić. Przecież widzę, że coś się stało i chcesz się wygadać - rzucił, po czym objął Cię ramieniem. - Chodzi o Carello, co? Wypieprzył Cię z domu rano?

- Nie do końca... - szepnęłaś. - Ale tak, chodzi o niego.

- W takim razie idziemy do Rozalii.

Nie miałaś możliwości odmowy. Westchnęłaś ciężko i wtuliłaś się w przyjaciela. Nie mówiłaś nic, dopóki nie dotarliście do domu przyjaciółki. Alexy zadzwonił do drzwi. Gdy białowłosa je otworzyła, miała szeroki uśmiech na ustach. Jednakże zauważywszy Twoją minę, westchnęła ciężko. Wpuściła Was oboje do środka, a następnie zamknęła drzwi i ruszyła do kuchni. Zrobiła Waszej trójce kakao i dołączyła do Ciebie i Alexy'ego.

- Więc? - zaczęła delikatnie. - Wiem, że może to być trudne, ale od tego masz przyjaciół - ucałowała Twoją skroń. - Jeśli chcesz się wygadać, to jesteśmy tutaj, skarbie.

Przez dłuższą chwilę milczałaś. Twoja dolna warga ciągle drżała, a po policzki spłynęła kolejna łza. Starłaś ją, pociągnęłaś nosem i spojrzałaś w podłogę.

- Wykorzystał mnie - szepnęłaś, a Twoi przyjaciele spojrzeli na siebie.

- Zgwałcił Cię? - spytał Alexy, za co dostał kuksańca w ramię z łokcia od Rozalii.

- Nie - pokręciłaś głową. - Wręcz przeciwnie. Wyznał mi prawdę. Powiedział, jak sprawa naprawdę wygląda, nachylił się i... Pocałował mnie. Odwzajemniłam to... I skończyło się na tym, że poszliśmy razem do łóżka - zarumieniłaś się mocno. Nie tylko z płaczu, ale i własnej głupoty. - Dzisiaj rano zrobiłam nam śniadanie, chciałam z nim pogadać o tym, co się stało... A on powiedział, że nie powinniśmy byli tego zrobić - pociągnęłaś nosem. - Wiecie, co mi powiedział? Że potrzebował się kochać z kimś, kto by tego chciał i kogo zna. Rozumiecie to? Wykorzystał mnie, bo akurat byłam obok niego... A ja, głupia, mu uległam.

Twoi przyjaciele patrzyli na siebie nawzajem, równie zszokowani, co Ty, gdy Nataniel powiedział Ci te wszystkie słowa dziś rano. Nawet nie wiedzieli, co mieliby Ci na to odpowiedzieć. Zamiast tego objęli Cię mocno, gładząc Twoje plecy i ramiona. Nie odzywali się, zwyczajnie milczeli i czekali, aż Ty się odezwiesz.

Spojrzeli na Ciebie i westchnęli ciężko.

- No powiedzcie coś - wybłagałaś ich. Nie chciałaś ciszy, ale za to nie chciałaś też poruszać tego tematu sama.

- Mówiliśmy Ci, skarbie, że to nie ten sam Nataniel Carello, co w liceum - spojrzała na Ciebie Rozalia i pogładziła Twój policzek. - To zupełnie inny człowiek...

- Roza, wiem o tym - szepnęłaś. - Ale był dla mnie miły, myślałam, że on naprawdę chciał tego, co stało się wieczorem... Ale nie, by zaspokoić swoje pożądanie, tylko dlatego, że mu zależało. Najwidoczniej się kompletnie pomyliłam... Nie mam szczęścia do mężczyzn. Chyba zostanę lesbijką.

- Zapraszam Cię do trójkąta z Leo - uśmiechnęła się Rozalia, żeby Cię pocieszyć. Zaśmiałaś się smutno. - A tak na poważnie, jestem pewna, że uda Ci się w końcu kogoś znaleźć. Po prostu pozwól przeznaczeniu zadziałać. Jeśli nie on, to przyjdzie inny, skarbie.

- Mam taką nadzieję - westchnęłaś ciężko. - Nie mogę ciągle o tym myśleć. Chyba poszukam jakiejś pracy. Tylko nie wiem, gdzie konkretnie...

- Wiesz co? - uśmiechnął się Alexy. - Pobliska kawiarnia szuka pracowników. Cosy Bear Cafe. Jestem pewien, że doskonale sobie poradzisz jako kelnerka, wiesz?

- Dobry pomysł - pokiwałaś głową. - Dzisiaj jest sobota. Pójdę tam w poniedziałek i zapytam, czy byłaby możliwość, żebym się zatrudniła.

- Wspaniale - uśmiechnęła się szeroko Rozalia. - W takim razie nie myśl już o tym. Wiem, że będzie ciężko, ale jestem pewna, że prędzej czy później zapomnisz o tym wszystkim.

- Jasne... - wzięłaś kubek do ręki i upiłaś łyka kakao. Westchnęłaś ciężko.

Czy kiedyś będziesz mieć szczęście...?

**********

Hejka kochani!

Rozdział był bolesny do pisania przez to, jaki mam plan na rozwój relacji tej dwójki. Czy coś z tego wyniknie? Nic nie obiecuję.

Ale póki co mam nadzieję, że w miarę przyjemnie się to czytało. Do następnego!

Pozdrawiam, wera9737.

Enjoy! =^.^=

PS: W mediach: 3 Doors Down - "Here Without You"

("I'm here without you, babe, but you're still on my lonely mind. I think about you, babe, and I dream about you all the time")

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top