4. "Co się stało?"

Gdy Cię odwiedza

(u.kw.) - ulubiony kwiat

Od Waszego spotkania w szpitalu minęło parę dni. Spędzałaś je na zmianę na spaniu w domu i siedzeniu przy łóżku brata. Nie spotykałaś się w tym czasie z Natanielem, on jednak to rozumiał. Wiedział już, że stawiałaś swoją rodzinę ponad wszystko. I musiałaś przyznać mu rację.

Obecnie siedziałaś w domu, jedząc śniadanie. Twoja mama była na noc w pracy, więc obecnie leżała w swojej sypialni i odsypiała te brakujące godziny. Spojrzałaś na telefon. Ósma szesnaście...

Wybrałaś numer Nataniela i włączyłaś tryb głośnomówiący. Miałaś ochotę spotkać się z przyjacielem i spędzić z nim czas, aby wynagrodzić mu w jakiś sposób ten czas, gdy byliście osobno.

Odebrał po trzecim sygnale.

- Halo...? - szepnął. Brzmiał na... Zmęczonego...?

- Cześć, Nataniel... Co się dzieje? - zapytałaś go z troską. Zmartwiłaś się.

- Och, to Ty... - jego głos stał się bardziej... Radosny. - Nic się nie dzieje, spokojnie. Ja tylko... Wróciłem z biegania. Taaak, biegania - zaśmiał się nerwowo. Czułaś, że zmyśla, ale nie chciałaś wchodzić w ten temat głębiej.

- Rozumiem - uśmiechnęłaś się lekko. - Pomyślałam, że może chciałbyś się dzisiaj spotkać. Nie wiem, na przykład przyjść do mnie do domu?

Przez chwilę chłopak milczał. Ostatecznie westchnął cicho.

- Bardzo bym chciał, ale cały ranek mi odpada. Muszę... Nadrobić parę rzeczy do szkoły - powiedział Ci. Gdybyś tylko wtedy znała prawdę. - Ale... Możliwe, że dam radę wpaść popołudniu. O ile oferta będzie aktualna...

- Oczywiście, że tak - zaśmiałaś się. - Jestem wolna cały dzień, w końcu jest sobota.

- W takim razie przyjdę koło szesnastej - uśmiechnął się do telefonu, mimo że Ty nie mogłaś tego zobaczyć.

- Do zobaczenia - powiedziałaś radośnie, po czym rozłączyłaś się.

***

- Nareszcie jesteś! - uśmiechnęłaś się szeroko, gdy zobaczyłaś przed drzwiami swojego przyjaciela i przytuliłaś się do niego.

Usłyszałaś z jego ust ciche syknięcie. Cofnęłaś się i zobaczyłaś, że jego twarz jest wykrzywiona w grymasie bólu.

- Przepraszam - powiedziałaś szybko i odsunęłaś się od niego. - Nie wiedziałam, że Cię boli... Co się stało? - spytałaś.

- To nic takiego... - pomasował swój mostek. - Widzisz, przy bieganiu zamyśliłem się i wpadłem w znak drogowy - uśmiechnął się lekko. Nie wiedziałaś, czy mu wierzyć, ale nie dawał Ci powodów do tego, by uznać, że kłamie. Gdybyś tylko wtedy wiedziała...

- Musiałeś myśleć o czymś ważnym, skoro go nie zauważyłeś - zaśmiałaś się. Ostatecznie mu, niesłusznie, uwierzyłaś...

- Powiedzmy - uśmiechnął się do Ciebie, po czym zdjął buty i rozejrzał się po salonie.

Był on bardzo przytulny, choć nie największy. Na środku znajdowała się beżowa, skórzana kanapa z fotelem do kompletu. Przed nimi stał niski, szklany stolik kawowy z bukietem pięknych (u.kw.) w wazonie. Marmurowy kominek za kanapą co prawda nie był rozpalony, ale wyglądał bardzo dystyngowanie. Na nim znajdowało się kilka zdjęć w ramkach. Twoje, Twojej mamy, brata i całej Waszej trójki, przytulających się do siebie. Natomiast przed sofą stała niska brzozowa szafka, a na niej stał plazmowy telewizor. Ściany zdobiły różnego rodzaju zdjęcia bądź ich kompozycje, co powodowało, że całe pomieszczenie wydawało się przytulne.

- Ładnie tu wygląda - uśmiechnął się lekko. - Same to dekorowałyście? - zapytał, patrząc Ci w oczy.

- W pewnym sensie. Mam na myśli, meble już były, ale kwiaty, zdjęcia i inne drobiazgi ustawiłyśmy same - wyjaśniłaś z uśmiechem na ustach.

Już po chwili zaprowadziłaś go do swojej sypialni. Twoim ulubionym jej miejscem było biurko, które było połączone z piętrowym łóżkiem. Na dole znajdowało się biurko, a na górze - łóżko. Wystarczyło wejść po paru schodkach. W kącie naprzeciwko stała duża szafka, która ledwo mieściła wszystkie Twoje ubrania, a pod oknem - kilka komód i szafek, w których trzymałaś, oprócz bielizny, stare albumy ze zdjęciami oraz wszelkie dyplomy i świadectwa. Na białych ścianach wisiały zdjęcia Twojej rodziny oraz ramki z motywacyjnymi cytatami.

- Podoba mi sie tutaj - usłyszałaś z ust Nataniela.

- Cieszę się - uśmiechnęłaś się do niego, po czym podeszłaś do schodków, weszłaś po nich i rzuciłaś się na łóżko... By dopiero teraz doszło do Ciebie, jak nieuprzejma byłaś. - Masz na coś ochotę? Woda? Kawa? Herbata?

- Jeśli czarna kawa nie będzie problemem, to poproszę.

***

Po paru godzinach musiałaś przyznać, że mocno się rozluźniłaś. Podobało Ci się spędzanie czasu z chłopakiem i czułaś, że możesz powierzyć mu wiele sekretów. Nie żebyś jakiekolwiek przed nim miała.

Nagle usłyszałaś, jak ktoś wchodzi do Twojej sypialni. Spojrzałaś w stronę otwierających się drzwi i zobaczyłaś mamę, której posłałaś uśmiech.

- Och, to Ty - uśmiechnęła się do Twojego towarzysza. - Pamiętam Cię, niedawno przyjechałeś do nas do szpitala - powiedziała.

- Tak, to ja - chłopak pokiwał głową i również uśmiechnął się do kobiety. - Miło mi panią po raz kolejny widzieć.

- Mi również, Natanielu - Twoja mama miała naprawdę dobrą pamięć do imion. - To Twój przyjaciel czy...?

- TAK, przyjaciel - powiedziałaś od razu, a na Twoje policzki wypłynęła mocna czerwień.

Kobieta zaśmiała się, po czym opuściła pokój i zamknęła drzwi, by dać Wam trochę prywatności.

- Czemu jej przerwałaś? - spytał Nataniel, wyraźnie rozbawiony Twoją reakcją. - Chciałem usłyszeć, jak pyta "To Twój przyjaciel czy chłopak?" - zaśmiał się.

- Naprawdę Cię to bawi? - spytałaś, kręcąc głową. - Kochany, to nie Twoja mama po półtora miesiącu znajomości próbuje Cię swatać.

Chłopak westchnął ciężko. Widział, jak bliska jest Twoja relacja z mamą i żałował, że on nie ma tak cudownej matki, do której mógłby przyjść z każdym problemem. Zwłaszcza z tym, z którym zmagał się od dziesięciu lat...

- Jak się ma Twój brat? - zapytał, patrząc na Ciebie.

Uśmiechnęłaś się lekko.

- Na szczęście jest lepiej - przyznałaś. - Obudził się już i powiedział, że walczył, bo miał dla kogo. I dalej ma - próbowałaś powstrzymać łzy. - Mam nadzieję, że w końcu mu się polepszy. To mój brat, kocham go i nie chcę, żeby zmarł na coś takiego... I to w tak młodym wieku...

- Domyślam się. Nie dziwię Ci się, wiesz? - pogładził Twoje plecy. - Mimo że ja i moja siostra jesteśmy tak różni, także bym nie chciał, żeby była chora - wtedy jeszcze nie wiedziałaś, jakie problemy będziesz przez nią miała...

- Myślę, że to dość popularna rzecz w rodzeństwie. Zwłaszcza między bliźniętami - uśmiechnęłaś się.

- W to nie wątpię. Ale wiesz, o co mi chodzi. Nikt nigdy nie życzy swoim bliskim nic złego... - westchnął. Myślałaś, że z melancholii, jednak on myślał o jednej konkretnej osobie, której życzył wszystkiego najgorszego...

- Nie rozmawiajmy o tym - zaproponowałaś. Mam taki jeden pomysł... Ale obawiam się, że się na to nie zgodzisz... - zagryzłaś dolną wargę.

- Zaczynam się tego bać - zaśmiał się. - Ale słucham Cię. Powiedz, o czym myślisz.

**********

Hejka kochani!

Mamy kolejny rozdział ^^ mam nadzieję, że Wam się podobało. Jak mówiłam wcześniej, wiem, że jest jeszcze nudnawo, ale dopiero będzie ciekawie. Macie moje słowo ❤️

Pozdrawiam, wera9737.

Enjoy! =^.^=

PS: W mediach: Ofi La Melodia - "Boom"

("Solo hicieron falta un par de copas. Para que se volvieran locas, locas")

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top