XXVII / Kocham Shouyou
Kiedy leniwie oczy się otwierały, kilka razy trzepiąc rzęsami, ukazały głęboki błękit tęczówki. Chłopak cicho ziewnął i przymykał ponownie powieki, gdy oślepiły go promienie słoneczne. Jednak warto zadać pytanie, czy chodzi o te zza oknem, czy tym słodko pochrapującym przy jego klatce piersiowej. Kageyama zniżył wzrok oraz skromnie uniósł kąciki ust do góry, widząc ukochanego. Zgiął rękę, na której leżał Hinata, żeby następnie zgubić dłoń w miedzianych, roztrzepanych lokach.
Tobio z uśmiechem na twarzy obserwował swojego chłopaka. Shouyou przyległ do niego całym ciałem, a przy okazji założył nogę na jego biodro. Pomiędzy ich kończynami znajdowała się zaplątana kołdra. Czarnowłosy delikatnie się zarumienił, kiedy ujrzał wiele fioletowych śladów na szyi Hinaty, które schodzili z odstających obojczyków pod koszulkę. Wczorajszej nocy za bardzo oddał się uczuciom. Miał nadzieję, że niższy bezmyślnie nie wyjdzie z tyloma malunkami do rodziców. Gorzej, jeśli Kageyama wygląda podobnie.
Chłopak przeczesywał kosmyki włosów ukochanego, obracając niektórymi pasmami między palcami. Nagle usłyszał szeptany pomruk. Podniósł zdziwiony brwi, kiedy zrozumiał, że te dźwięki wydaje Shouyou. Mimo, że są ze sobą krótko, Tobio nigdy nie odkrył tych odgłosów. Czyżby to z powodu masowania jego głowy? Kageyama zafascynowany ukrył lepiej dłoń wsród rudych loków, a po chwili Hinata nieświadomie się uśmiechnął, chcąc się wtulić bardziej w swojego chłopaka.
Czarnowłosy zamknął usta, ponieważ bał się, że zaraz zacznie się śmiać z reakcji Shouyou i go zbudzi. Jednak klatka piersiowa subtelnie wibrowała, gdy powstrzymał odruch, a Hinata lekko się poruszył. Kageyama ujrzał, jak ukochany otwiera spokojnie oczy, a następnie przesuwa głową w jego stronę, żeby kolor bursztynowy spotkał się z niebieskim.
— Dzień dobry — odezwał się pierwszy Tobio.
— Dzień dobry... — mruknął zaspanie Shouyou, zatapiając się w ukochanym oczach wyższego chłopaka.
— Jak się czujesz? — spytał się dyskretnie Kageyama. Wydawało mu się, że każdy głośniejszy ton zniszczy tą poranną chwilę.
— Miałem nieziemski sen — zaczął Hinata.
— A o czym?
— O gorącym czarnowłosym i jego pamiętliwych, intensywnych niebieskich oczach. — Bawił się rąbkiem koszuli ukochanego. — Jego cudowne dłonie wędrowały po całym moim ciele, sprawiając błogą rozkosz... Błądziły po moim brzuchu, a on w tym czasie składał mokre pocałunki na mojej klatce piersiowej. — Shouyou włożył dłoń pod materiał, zanim przesuwał palcami po skórze Tobio. — Niektóre momenty wydawały się takie prawdziwe, że chyba nadal śnię — zakończył Hinata, docierając ręką do podbrzusza i czując pod opuszkami początek włosów łonowych. — Powinieneś się ogolić, Kags.
Wyższy chłopak otworzył usta z szoku, ale zaschło mu w gardle. Opowiadał takie rzeczy, aby następnie dodać durny komentarz?
— Też się nie golisz — warknął. — Uważaj, bo zaraz będziesz musiał poradzić z moim problem — ostrzegł Tobio, gdy zaczynało mu się robić ciasno w bieliźnie.
— Kiedyś się goliłem, lecz nie lubię, jak odrastają. Niekomfortowo wtedy włosy kłują. Wystarczy podciąć, aby było mi przyjemniej tobie obciągać. — Kageyama zanotował w pamięci. — A wracając... Z chęcią, ale lepiej nie, bo moich rodziców obudzimy.
Do czarnowłosego doszedł właśnie jeden szczegół.
Sam był wczoraj (chyba) cicho, ale co do Hinaty... Przecież Shouyou był aż nazbyt wokalnie uzdolniony, żeby nie przeszkadzać innym domownikom.
— Kurwa — jęknął Tobio. — Jak mam im teraz spojrzeć się w oczy?
Niższy chłopak radośnie zachichotał, wyciągając dłoń znad krawędzi bokserek ukochanego. Za to znalazł rękę Kageyamy oraz zaplątał wspólnie palce.
— Mama i tato mają głęboki sen, a nawet budziki z ledwością dają radę ich zbudzić, więc niczym się nie martw. Po prysznicu zerkałem do ich pokoi i spali.
— Nigdy więcej tego nie robimy w domu pełnym rodziny — rzekł rzeczowo Tobio.
— Ale podobało ci się, prawda? — powiedział Hinata, zanim podniósł głowę, żeby spojrzeć na swojego chłopaka.
Kageyama obserwował wyraz twarzy Shouyou i nie potrzebował więcej, niż pięć sekund, aby pojawiły się wspomnienia z wczorajszej nocy. Ponownie ujrzał rudowłosego, który oddawał się cielesnym uniesieniom, wijąc się po łóżku, a na końcu pomiędzy jego nogami, kiedy trzymał erekcję Tobio w ustach oraz umiejętnie o nią dbał.
— G-Głupek... — Chłopak odwrócił wzrok, uciekając od czekoladowego, figlarnego spojrzenia.
Hinata w duchu śmiał się z reakcji Kageyamy. Czemu jest taki zawstydzony? Przecież seks to ludzka przyjemność, a tym bardziej z osobą, którą kochasz.
Shouyou westchnął, wracając do zabawy z palcami u ręki Tobio. Było możliwe, że jednak ma fetysz dłoni. Nigdy nie przyciągała u poprzednich partnerów ta część ciała, ale wspominając czarnowłosego, który skupiony malował na płótnie, używając tych rąk do trzymania pędzla, czy palce, które wczoraj należycie obchodziły się z Hinatą... Wracanie myślami do tamtej nocy, sprawiało, że znowu poczuł niepokój w sercu oraz zaciśniętą klatkę piersiową.
— Kageyama...?
— Tak? — Tobio zmartwiony wrócił spojrzeniem do Shouyou.
— Niezbyt chciałbym wracać do tej rozmowy, ale wolałbym, żeby temat był zakończony — zaczął, a czarnowłosy przełknął ślinę. — Czy to przez moją rodzinę pojawiły się wątpienia w nasz związek? Czy one może były szybciej?
— Ja... — powiedział zdziwiony chłopak, gdy zabrało mu tlenu w płucach.
— Szczerze — dodał Hinata.
— Tak. — Zagryzł na krótką dolną wargę ust. — Odkąd cię poznałem, miałem wątpliwości. Znaczy... Gdy ciebie ujrzałem pierwszego dnia w kawiarni, nie przejąłem się tobą, ale później spotkaliśmy się na uczelni, zalałem tablet przez ciebie...
— Czekaj, czekaj — przerwał. — Jakie zalanie tabletu?
— Jak siedziałem z Yachi na uczelni, przechodziłeś obok i zagapiłem się na ciebie, przewracając butelkę na tablet. — Kageyamy twarz nabrała soczystego różowego rumieńca.
Shouyou wybuchł głośnym śmiechem, zanim ukrył się w klatce piersiowej swojego chłopaka.
— Nie uwierzysz, ale miałem podobnie. Tylko, że laptop zrzuciłem na podłogę i musiałem wymienić zepsuty dysk.
— Laptop? — zainteresował się Tobio.
Hinata zagryzł policzki, zastanawiając się, jak przedstawić przeszłościową sytuację. Nie powinien opowiadać o tym, że w grze wstępnej wyobraził sobie Kageyame, a nie byłą dziewczynę.
— Nie mogłem wymazać ciebie z pamięci i przez nieuwagę laptop mi spadł — obszedł temat. — Ale skończmy mówić o tym, tylko odpowiedź na moje pytanie! — zawołał, ponownie przyglądając się czarnowłosemu.
— Tak, wróćmy do pytania... — Tobio westchnął. — Po tych kilku „przypadkowych" spotkaniach zacząłem zwracać na ciebie uwagę. Szczególnie utkwiły mi twoje mandarynkowe włosy i twój piękny uśmiech. — Shouyou poczuł ciepło na policzkach. Kageyama nigdy otwarcie go nie komplementował. — Później zacząłeś się do mnie przymilać, gdy wyszliśmy z Oikawą-san oraz Iwaizumi-san na piwo...
— Przymilać? — przeszkodził.
— Znaliśmy się dopiero drugi dzień, a ty już się do mnie przytulałeś i mówiłeś o tym, jak się tobie podobam. Nie wspomnę o pocałunku oraz wyznaniu miłości. — Shouyou chciał się odezwać, ale Tobio go uprzedził. — Kiedy się upiłeś, musiałem się tobą zaopiekować i na środku ulicy krzyczałeś, że mnie kochasz, a na końcu pocałowałeś.
— Nie mówiłeś o tym wcześniej...
— Wiem. Wolałem nie rozpoczynać tego tematu, ale przestańmy się nad tym tyle rozwodzić. — Kageyama przebiegł palcami po mniejszej dłoni Hinaty. — Ja... czasami odnoszę wrażenie, że nas związek jest kruchy i w każdej chwili może się rozpaść, jakby był taką ulotną chwilą. Impresjonistyczny. Na początku odrzucałem moje uczucia, ale nadal ciągle o tobie myślałem. Boję się, że znikniesz i mnie opuścisz. — Pogrążony w słowach czarnowłosy, nie zwracał uwagi na swojego chłopaka, martwiąc się jego reakcją. Za to niebieskie spojrzenie utrzymywane było na połączyć ich rękach.
— Tobio... Popatrz się na mnie — poprosił Shouyou.
Zestresowany Kageyama odważył się zerknąć w stronę Hinaty. Mniejszy chłopak zrelaksowanie się uśmiechnął, zaczynając trochę podciągać do góry, żeby zbliżyć się do ukochanego.
— Nie chcę cię stracić — szepnął malarz.
— Nie stracisz — powiedział z takim samym delikatnym tonem, łącząc ich usta.
Czarnowłosy położył dłonie na talii Shouyou, a ten natomiast objął kark Tobio. Leniwie, wręcz flegmatycznie całowali się, nigdzie się nie spiesząć. Nawet nie starali się zagłębiać pieszczoty, ponieważ jedynie rozkoszowali się miękkimi ustami drugiej osoby. W ich czynności nie było nic namiętnego, lecz raczej intymnego i zażyłego. Dzielili się uczuciami poprzez porankowy pocałunek, kiedy oboje kosztowali słodyczy, a przy tym nie pragnęli więcej, niż bliskości. Najważniejsze, że żaden konflikt ich nie rozdzielił.
Hinata zaczął mruczeć w trakcie, jak Kageyama przeszedł rękami na jego plecy w zamiarze masowania. Był teraz w niebie. Nikt inny nie sprawiał u niego tyle szczęścia, co czarnowłosy. Myśl o rozstaniu stwarzała gęsią skórkę.
Tobio wtulił się bardziej w Shouyou, aby następnie się odsunąć. Niższy niemo stęknął, gdy Kageyama wpatrywał się w zdrowo zarumienioną, świeżą od blasku twarz swojego chłopaka. Mógł z pewnością stwierdzić, że przed nim znajduje się jego słońce i nie chciał, żeby ono przestało go oślepiać. Przez osłonięte okno rudawe kosmyki nabierały złocistego koloru, tworząc rozczulający widok.
Pod wpływem chwili Kageyama chciał powiedzieć do swojego chłopaka dwa magiczne słowa, ale umilkł, zdając sprawę z ich powagi. Czy nie będzie za szybko? Nie powinien składać jeszcze takiej obietnicy w początkowym związku. Za to pociągnął Hinate do siebie, zamykając go w silnym uścisku. Schował nos w miedzianych lokach, czując owocowy szampon.
Shouyou ukrył twarz w zgłębieniu między obojczykiem, a szyja ukochanego. Musnął ustami skórę Tobio i spowodował niezauważony dreszcz u wyższego. Rudowłosy zachichotał, przytulając się do malarza. Chciałby tak poleżeć dłużej, ale wzywała go aktualnie inna potrzeba.
— Kags, muszę się wysikać — mruknął, tłumiąc dźwięk bluzką chłopaka.
— Zostańmy tak jeszcze, Hinata — odpowiedział, kiedy krążył dłońmi po plecach Shouyou.
— Ale Kags... — jęknął litościwie i zaczął miotać się w ramionach Tobio.
Czarnowłosy bardziej przycisnął do siebie niższego, nie planując go jeszcze uwalniać. Wolałby spędzić cały dzień w łóżku ze swoim chłopakiem, niż ponownie zmierzyć się z rodziną Hinaty.
— Nie.
— Zaraz popuszczę — poinformował Shouyou, zanim lekko podniósł głowę, żeby spotkać się z granatowymi oczami. — Chyba, że tego chcesz... Nie wiedziałem, że lubisz pissing — zażartował.
Tobio, jak na zawołanie, przestał trzymać Hinate, pozwalając mu się ruszyć. Rudowłosy zwycięsko wstał, śmiejąc się radośnie i zasiadając na krańcu materacu. Podniósł ręce do góry, żeby rozciągnąć się po spaniu.
— Przynajmniej nie mam fetyszu dłoni — burknął wyższy chłopak, gdy leżał wciąż w łóżku. — Weź szklankę ze sobą — dopowiedział, ukrywając zażenowanie z tego, co wczoraj wyprawiał.
— Tylko twoich dłoni, Bakageyama. — Shouyou skierował się w stronę swojej torby podróżnej w zamiarze wybrania ubrań na dzisiaj. — Przydaj się na coś i też wstań, a przy okazji zrobisz mi kawę. Wiesz, jaką lubię. — Podszedł do stolika nocnego, chwytając szklane naczynie, w której tkwiła wypluta przez Tobio sperma.
— Dodam sól. — Wywrócił oczami.
Hinata zaszczycił Kageyame kolejnym śmiechem, zanim wyszedł z pokoju. Czarnowłosy poleżał jeszcze gdzieś minutę, a następnie podniósł się z łóżka. Sam podszedł do torby, wyciągając beżową koszulę z krótkim rękawkiem oraz dżinsy. Później się przebrał i podszedł do małego lusterka, które wisiało na ścianę. Zapinając guziki, przyjrzał się swojej szyi. Trochę odetchnął, kiedy znalazł jedynie małą malinkę na obojczyku. Akurat ją zakryje materiałem, więc nie musiał się martwić o ślad. Poprawił kołnierzyk, zostawiając górne dwa guziki. Włosy ogarnie, gdy Shouyou zwolni łazienkę.
Tobio wyszedł z pokoju, aby znaleźć się w kuchni. Czajnik stojący na kuchence wziął oraz nalał tam wody, żeby włączyć palnik i ugotować ciecz. Wczoraj dosyć zapoznał się z pomieszczeniem, więc z łatwością znalazł kubek. Gorzej z kawą, ale okazało się, że pudełko leżało w jednej z szafek. Dodał do naczynia dwie czubate łyżeczki zmielonych ziaren. Sobie natomiast wybrał szklankę mleka. Podszedł do lodówki, łapiąc nieotwarty karton. Z wątpliwością popatrzył się na obiekt trzymany w ręce. Specjalnie dla niego kupili mleko. Może rodzina Hinaty nie jest taka zła?
Kageyama oparł się o blat, zaglądając w okno. Jest dosyć wcześnie, więc nikogo na ulicach nie było. Jednak słońce zapowiadało dzisiaj piękny dzień. Upił kilka łyków mleka ze szklanki.
— Oh... Nie spodziewałam się ciebie już tutaj. — Usłyszał głos i obrócił się w tę stronę. Ujrzał Natsu, która była ubrana w krótkie spodenki oraz koszulkę sportową. Na szyi zwisały słuchawki.
— Cześć...? — powitał pytająco Tobio.
— Robisz sobie kawę — spostrzegła. — Mógłbyś przy okazji zaparzyć mi herbatę zieloną?
— Jasne — odparł niepewnie, ponownie podchodząc do szafki i wyciągając pudełko z torebkami suszu. — Kawa dla Hinaty. On zawsze rozpoczyna dzień od kubka kawy. — Podniósł kąciki ust. — A ty gdzie byłaś z rana? Jeśli mogę się dowiedzieć...
— Biegałam. Muszę utrzymać formę, bo zbliżają się zawody, a nie chcę zawieść Shouyou-nii. On nie mógł grać, więc chcę jego marzenia spełnić — odpowiedziała, biorąc miskę i wsypując tam płatki śniadaniowe. Następnie z lodówki wyciągła napój sojowy.
— Nie może? Przecież jest w drużynie siatkarskiej.
Natsu wstrzymała ruch na te słowa.
— Shouyou-nii nic nie wspomniał? — Spojrzała się zdziwiona na Kageyame.
— O czym?
— Nieważne. — Wzięła łyżkę i wypełnioną miskę, siadając na blacie szafki. — Woda jest już gotowa.
Tobio się obrócił i zobaczył parujący czajnik. Szybko znalazł się przy kuchence, żeby później nalać do kubków wrzątek. Do herbaty dodał wcześniej zimną wodę, aby temperatura nie była za wysoka.
Dziewczyna jadła płatki, przyglądając się chłopakowi swojego brata. Śmiało stwierdziła, że czarnowłosy jest olśniewająco przystojny. Sama z chęcią mogła być z nim, ale wolał Shouyou, a nie wyglądał, jakby interesował się kobietami. Później zagryzła dolną wargę, przypominając poprzedni dzień.
— Kageyama...? — odezwała się po dłuższej chwili. Tobio zerknął na nią zaintrygowany. — Przepraszam.
— Za co przepraszasz? — zainteresował się chłopak.
— Za moje zachowanie. Nie powinnam wczoraj na ciebie tak naskakiwać, ale po prostu...
— W porządku — przerwał. — Nic się nie stało.
— Stało się, Kageyama. — Spuściła wzrok z powodu przeszywającego granatowego wzroku. — Wczoraj przed spaniem potrzebowałam coś od Shouyou-nii, ale wy wtedy się kłóciliście, więc wam nie przeszkodziłam. — Natsu czekoladowe oczy naszły się łzami, wspominając słowa wypowiedziane przez swojego brata oraz Tobio. — Wiem, że to złe i możecie się na mnie wkurzyć, ale trochę podsłuchałam. Przeze mnie prawie zerwaliście. Ciebie od początku skreśliłam i nie myślałam o tym, co ty czujesz. Jest mi taki wstyd...
— Kocham Shouyou — wyznał. Nie spodziewał się, że te słowa przejdą przez jego gardło.
— Shouyou-nii też cię kocha — potwierdziła Natsu, odważajac się spojrzeć na Kageyame, który stał kilka kroków od niej. — Widzę, jak mój brat się na ciebie patrzy. Zawsze jego oczy się rozjaśniają na twój widok. Ja również chciałabym, aby Shouyou-nii znalazł kogoś porządnego, z kim nie rozejdzie się po paru tygodniach. Chociaż lubiłam Atsumu... Ale to nie zmienia faktu, że ty jesteś chłopakiem Shouyou-nii. Cieszę się, że jest w szczęśliwym związku z tobą.
— Z Shouyou sobie już wszystko wyjaśniliśmy i nie planujemy się aktualnie rozstawać. To prawda, twoje słowa mnie zraniły, ale wiem, co jest między nami. Przeprosiny przyjęte.
Natsu szeroko się uśmiechnęła, a Tobio od razu porównał jej wyraz twarzy do swojego chłopaka. Dziewczyna odłożyła miskę i szybko podeszła do czarnowłosego, żeby z zaskoczenia go przytulić. Malarz był zdziwiony, ale przyjął gest i dał delikatnie ręce na jej barkach.
— Od razu lżej na moim sercu. Poszłam pobiegać, ale nawet wtedy myśli mnie nie opuszczały — powiedziała, odchodząc od Kageyamy. — Obwiniałabym się, jakbyście zerwali...
— Już... Niczym się nie martw — próbował uspokoić Natsu. — Wszystko jest pod kontrolą.
Czekoladowe oczy spojrzały się wprost na Tobio. Czarnowłosy był pod wrażeniem podobieństwa rodzeństwa.
— Opiekuj się Shouyou-nii. On czasami zachowuje się głupio, ale jest dobrym chłopakiem.
— Shouyou jest dla mnie ważny i nie pozwolę mu za szybko odejść — obiecał Kageyama.
— A teraz... — Natsu założyła ręce na piersi, spoglądając się zdegustowana na Tobio. — Jesteście obrzydliwi! Przez was musiałam zasnąć ze słuchawkami! Przynajmniej mama i tato spali... Nigdy więcej nie próbujcie tego robić, kiedy jestem zza ścianą!
Czarnowłosy zaczerwieniony od speszenia uciekł wzrokiem. Poczuł się, jakby był mniejszy, gdy siostra jego chłopaka go beształa. Wiedział, że to zły pomysł, ale nie umiał wczoraj powstrzymać Hinaty.
— Robić co? — zapytał się kolejny głos. Oboje obrócili głowę i zobaczyli, jak Shouyou odświeżony wchodzi do kuchni. Miał na sobie obcisłe dżinsy oraz brązowy golf. Kageyama nie wierzył, że rudowłosy może być jeszcze bardziej gorący. I te opięte pośladki...
— Mówiłam o tym, że- — Tobio zakrył dłonią usta Natsu.
— Opowiadała o ostatnim meczu — wtrącił się malarz, opuszczając rękę.
Hinata podejrzliwie podniósł brew, ale nie interesując się bardziej, wzruszył ramionami. Wziął kubek kawy, żeby następnie upić spory gorzkiego smaku. Trzeba się rozbudzić. I chyba Kageyama zażegnał konflikt z jego siostrą, a nawet zaczęli się dogadywać.
— Widzę, że wszyscy już powstawali. — Weszła do kuchni zaspana matka Shouyou i Natsu, ale przygotowana na cały dzień. — Pomożecie mi przy śniadaniu.
***
Różne wariacje smaków i kolorów tworzyły barwną kompozycję zza szyby. Dwie pary czekoladowych oczu z zafascynowaniem wlepione były w szkło, upajając się w tym widoku. Dać dzieciom lody... Kageyama aż chciał parsknąć śmiechem.
— Zdecydowaliście się na coś? — zaczął Tobio znudzony. — Poproszę dwie gałki. Jedna śmietankowa, a druga jogurtowa — powiedział do sprzedawcy, a mężczyzna biorąc rożek, nakładał lody.
— Ja wezmę czekoladę i mięte. Albo! Cytryna... Wanilia... Nie, nie! Malinę oraz orzechy — zmieniał ciągle zdanie Hinata.
— Shouyou-nii, weźmy gumę balonową i toffi — wybrała. — A może biała czekolada oraz truskawka? — zastanawiała się rudowłosa.
— Jedna gałka sorbetu malinowego — powiedział nowy głos, a raczej Hana, czyli przyjaciółka Natsu.
— A wy? — zapytał się sprzedawca, podając gotowe lody dla Tobio.
— Kags, wybierz za mnie — jęknął Shouyou. — To jest za trudny wybór.
Czarnowłosy zerknął na swojego chłopaka, który z miną zbitego pieska się na niego patrzył. Wywrócił niebieskimi oczami z powodu zachowania niższego.
— Słony karmel i wanilia — zadecydował Tobio. — Natsu?
— Malina oraz biała czekolada — zadeklarowała dziewczyna.
— Wreszcie. — Wypuściła powietrze Hana. Myślała, że jej przyjaciółka będzie już cały dzień wybierać smak lodów.
Mężczyzna, który sprzedawał łakocie, zachichotał pod nosem, zanim podał dla różowowłosej jej zamówienie. Później zaczął nabierać deser dla reszty i po kilku minutach mogli się oddalić.
— Usiądźmy tam na ławce. — Wskazał Hinata, pociągając za dłoń Kageyame, a dziewczyny poszły za nimi.
Oczywiście Shouyou przylepa wciąż trwał blisko swojego chłopaka i siedział blisko niego, gdy Natsu oraz Hana zajęły miejsce obok pary. Rudowłosy rozpoczął kolejną niepotrzebną rozmowę, czasami żartując oraz kosztując deseru w rożku.
Hinata po śniadaniu oświadczył, że zabierze swoją siostrę do parku z okazji urodzin. Obiecał, że pograją razem w siatkówkę, zjedzą obiad i po prostu spędzą wspólnie czas, które rodzeństwo miało coraz mniej z powodu wyjazdu Shouyou. Jednakże Natsu się wtrąciła, że nie chce iść z bratem oraz Tobio, ponieważ będzie piątym kołem u wozu na randce i zaprosiła swoją bliską przyjaciółkę, a takim sposobem cała czwórka znalazła się w obecnej sytuacji.
— Natsu, patrz! — zawołała różowowłosa. — To Kato-senpai!
— Kato-senpai?! — krzyknęła dziewczyna, starając się nie zwracać na siebie uwagi.
— Kato-senpai? — zaintrygował się Shouyou.
— To chłopak, który się podoba Natsu. Jest w liceum i gra w siatkówkę, a poznali się na boisku w sąsiedztwie — wytłumaczyła Hana. — Musisz do niego podejść. Może zaproponuje wspólną grę! — Wskazała głową na trzech chłopców.
Zaciekawiony Hinata poszedł za śladem przyjaciółki jego siostry i spojrzał się na grupę. Spróbował sam wywnioskować, który z nich jest w typie Natsu, ale nie miał pojęcia.
— Nie, nie, Hana. Nie podejdę...
— W liceum, ale który? O ile jest starszy od ciebie? Jaki on jest? — zainteresował się Shouyou.
— Ten najwyższy. Często Natsu i on flirtują ze sobą — opowiadała dalej Hana. — Oboje się sobie podobają, ale boją się wykonać pierwszy krok.
Hinata skupił się na chłopaku, który miał przydługie brązowawe włosy związane w niechlujny kok. Niezbyt mógł ujrzeć twarz, ponieważ stał plecami, a szkoda, bo chciał wiedzieć, kto skradł jego siostrze serce. Powinienem się z nim zapoznać i porozmawiać.
— Przestań wszystko paplać, Hana! — Zawstydziła się dziewczyna.
— O! — ponownie podniosła głos różowowłosa. — Watari-senpai nas zauważył i powiedział Kato-senpai! On cię już widzi! Chodźmy do niego. — Przyjaciółka złapała dłoń Natsu, pragnąc ją pociągnąć w stronę chłopaków. Siostra błagająco spojrzała się na swojego brata, aby jej pomógł.
— Idźcie do nich — dołączył do rozmowy Kageyama. — My z Hinatą zostaniemy i poczekamy. Najwyżej do nas napiszecie.
Mimo wielu zarzekaniu, Hana oraz Natsu poszły, zostawiając parę na ławce. Oboje obserwowali, jak dziewczyny podchodzą do chłopaków, a rudowłosa ucieka wzrokiem onieśmielona, kiedy stoi przed Kato. Głównie rozmowę ciągnęła Hana, śmiejąc się oraz wszystkich zabawiając. Następnie prawdopodobnie coś zaproponowała, co spowodowało, że cała grupa odeszła z horyzontu.
Hinata z grymasem na twarzy patrzył się na oddalające sylwetki. Nawet nie zauważył, jak siostra dorosła i zaczynała wchodzić w związki. Tylko, żeby nie poszła jego śladem...
— Nie podoba ci się, że Natsu kimś się interesuje? — zapytał się Tobio, spoglądając na ukochanego.
— Zdałem sobie sprawę, że Natsu już nie ma pięciu lat, a piętnaście... Nadal czuję się starszym bratem, który powinien ją bronić przed złymi chłopakami.
— Nie przesadzaj.
— Zrozumiesz, kiedy będziesz mieć młodsze rodzeństwo, Bakageyama — odpowiedział niezadowolony Hinata.
— Oh... Młodsze rodzeństwo... Tatiana jest w ciąży — stwierdził.
— Dobre spostrzeżenie. — Shouyou szturchnął nogami kamień na kostce brukowej. — Skoro zostaliśmy sami, powinniśmy wrócić do wczoraj.
Tobio obrócił głowę w stronę rudowłosego i niejasnym gestem zmarszczył brwi. Przecież wszystko wyjaśnili, więc nie rozumiał sensu słów Hinaty.
— Do czego?
— Moja blizna — wyjaśnił. — Ta. — Przesunął palcem centralnie po środku klatki piersiowej. Kageyamie przypomniał się jasny ślad na skórze chłopaka. — W liceum miałem operacje serca.
— C-Co? — zawołał zszokowany czarnowłosy. — Operacja serca!? — powtórzył.
— Urodziłem się z wadą serca.
— Dlatego nie grałeś wcześniej w siatkówkę... — łączył fakty Tobio.
— Tak. W dzieciństwie kazali mi unikać wszelkiej dłuższej aktywności fizycznej, a przez to zacząłem czytać książki. Byłem bardzo energiczny za dzieciaka, ale jednak znalazłem inne zainteresowania. Operacje mogłem przejść dopiero w liceum, gdy moje ciało się rozwinęło, a do tego czasu odpuściłem marzenia o siatkówce. — Hinata popatrzył się tęskliwym wzrokiem na małego chłopca bawiącego się piłką i jego matką.
— Nie chciałbyś teraz grać?
— Nie, już jako dziecko pogodziłem się z losem. — Wzruszył ramionami. — Mógłbym teraz spróbować ćwiczyć, ale wolę pisać. Siatkówkę traktuję jako poboczne hobby, a skupiam się na książkach. W innym przypadku wybrałbym kierunek związany ze sportem, niż japonistykę.
— To dobrze, że gorzej nie wpłynęła na ciebie ta wada... — Kageyama westchnął.
— Tak. — Hinata ścisnął mocniej dłoń swojego chłopaka. — Jeszcze masz jakieś pytania o mnie? Odpowiem na wszystko. Możesz ze mnie czytać, jak z otwartej książki.
Tobio zerknął w stronę rudowłosego, się zastanawiając. Miał okazję dowiedzieć się o rzeczach, które chodziły mu po głowie od dłuższego czasu. Długo nie musiał wybierać, ponieważ jeden temat najbardziej go intrygował.
— Sasaki Maiko — odparł głębokim głosem i zauważył dreszcz przebiegający po Shouyou oraz strach w czekoladowych oczach. — Dlaczego zerwaliście?
Hinata wiedział, że ten dzień najdzie, gdy powinien wyznać historię z byłą. Najbardziej zamartwiał się o reakcje Tobio, ponieważ nie miał pojęcia, jaki stosunek jego chłopak posiadał do... tych spraw.
— Ale nie przerywaj i do końca mnie wysłuchaj — powiedział rudowłosy, starając się opanować. — Ta informacja może sprawić, że zaczniemy się kłócić...
— Brzmisz, jakby to było coś wielkiego — parsknął Kageyama. — Jakbyś ukrywał jakąś zbrodnię.
— Można odrobinę do tego porównać? — oznajmił Shouyou, kiedy chciał uspokoić swoje nerwy.
— Do zbrodni?! — krzyknął zadziwiony Tobio.
— Zaraz się dowiesz... — Hinata przestał trzymać dłoń Kageyamy, zanim położył ją spiętą na kolanach wraz z drugą. — Z Sasaki niezbyt się dogadywałem, ale jakoś tkwiłem z nią w związku. Prawdopodobnie jakby nie przyczyna zerwania, nie pamiętałbym, że byliśmy kiedyś razem. — Zaśmiał się zastresowanie, drapiąc się po karku. — Pewnego razu wyszedłem z Tanaką-san oraz Noyą-san do klubu i... Trochę przesadziłem z alkoholem. Trochę to za mało powiedziane, ponieważ na drugi dzień obudziłem się w łóżku z Hiszpanem. — Gorącym Hiszpanem, ale lepiej tego nie dodawa
— Zdradziłeś ją? — wtrącił się Tobio.
— Miałeś nie przerywać, ale tak. — Westchnął, zaplątując swoje dłonie, żeby ulżyć stresowi. — To nie było zamierzone. Poczucie winy mnie zabijało i poszedłem prosto do Sasaki, żeby przyznać się do zdrady, a ona po prostu mnie zrzuciła. To był tylko jeden raz i nie zrobię tego, więc proszę nie nie denerwuj się. Sam żałuję, że popełniłem ten błąd. — Hinata odważył się spojrzeć na Kageyame. Wyższy chłopak zapatrzył się w niego, aż wydawało się, że przestał oddychać.
— Czy zdarzało ci się to wcześniej?
— Zdradzić kogoś? Nie, nie! — zaprzeczył szybko Shouyou.
— Chodzi mi o przespanie się z nieznajomym — wyjaśnił wolno Tobio.
— Taaaak... — Starał się uniknąć niebieskich tęczówek. — Raz mnie zdradziła dziewczyna i ze smutków upiłem się w barze dla gejów, a następnie przespałem się z pierwszym lepszym.
Kageyama przyglądał się z dokładnością Hinacie. Nie odczuwał złości wobec swojego chłopaka, a raczej rozczarowanie...? Nie podobała mu się przeszłość Shouyou, ale na nią nie ma się wpływu. Rudowłosy najwidoczniej miał przeróżne przygody łóżkowe, ale Tobio bolało to, że posiadał jedynie jednego partnera, a przez to może być mniej doświadczony oraz nie spełniać standardów Hinata.
— Nie jestem zły na ciebie — powiedział z opanowaniem Kageyama. — Najważniejsze, że teraz takie wypadki ci się nie zdarzają i jesteśmy razem, prawda?
Shouyou słysząc te słowa, odczuł ulgę na sercu. Podejrzewał, że wyższy chłopak wścieknie się, ponieważ zataił tę informację, a dwa, że jednak to była zdrada... Większość osób nie pragnie być z kimś, kto był skłonny do niewierności. Znając Tobio, sądził, że należał do tego grona, którzy nie przepadają za oszustami.
— Racja. — Hinaty uśmiechnął wrócił, a oczy ponownie z miłością patrzyły się na Kageyame.
— Czy czegoś jeszcze nie wiem? — zapytał się drugi chłopak.
Rudowłosy zagryzł policzki, zastanawiając się, o czym powinien usłyszeć jego ukochany. Na szczęście, chyba już nic nie zostało. Chociaż...
— Całowałem się z Kenmą — rzekł Shouyou.
— Co? Kiedy? Jak? Dlaczego? — Kageyama wyszczerzył oczy. Kenma? Ten Kozume Kenma, który przyjaźni się z Hinatą? Tego się nie spodziewał. Niespodzianka.
Shouyou rozbawiła reakcja Tobio. Myślał, że to najmniej ważna informacja, a czarnowłosy jednak wyglądał, jakby jego chłopak popełnił morderstwo.
— W pierwszej liceum. Poprosiłem go o to, ponieważ nie byłem pewny swojej orientacji. Dorastanie i hormony sprawiły, że zacząłem zwracać uwagę na chłopaków, a równocześnie podobały mi się dziewczyny. Kiedy po pocałunku upewniłem się, że kręcą mnie też chłopcy, uznałem, że jestem biseksualny. Dopiera na studiach doszedłem do wniosku, że się myliłem, bo pociągają mnie osoby niezależne od płci, więc już mogłem przedstawić się w stu procentach jako panseksualny.
— Dobra, teraz mnie zaskoczyłeś — próbował czarnowłosy połączyć wątki. — Czyli mam być zazdrosny o każdego?
— Bakageyama... — Zachichotał Shouyou, przekładając nogę przez ławkę i zasiadając rozkracznie. Przesunął się do przodu, żeby zbliżyć się do Tobio. Położył dłonie na zaróżowionych policzkach swojego chłopaka. — O nikogo nie musisz być zazdrosny, bo widzę tylko ciebie. — Pomasował z subtelnością skórę czarnowłosego, zanim złożył czuły pocałunek na jego ustach.
Kiedy odsunęli się od siebie, Hinata nadał trzymał ręce na twarzy Kageyamy i podziwiał ukochanego. Tobio tak bardzo był szczęśliwy, że Shouyou jest przy nim. Niezauważalnie uśmiechnął się, zagłębiając się w czekoladowych oczach oraz planując ponownie połączyć ich usta.
— Hinata! — zawołał z oddali głos Hany.
Rudowłosy opuścił dłonie i obrócił głowę w stronę dźwięku. Dziewczyna biegła do nich z spanikowanym wyrazem twarzy, wyglądając, jakby miała zaraz zemdleć. Chłopak sam zaczął niepokoić się i stresująco czekał, aż do nich przyjdzie.
— Co się stało? — Rozejrzał się po okolicy. — Gdzie Natsu?
— N-Natsu... — Wdech. — Byliśmy na boisku. Oni już poszli do domu. Natsu ranna — sapnęła, próbując zaczerpnąć powietrza.
— Natsu ranna?! — Shouyou wstał z ławki i chciał lecieć do swojej siostry. Tobio również przejął się sytuacją.
— Zaprowadzę was — oznajmiła Hana, zanim zaczęła iść w stronę, skąd wróciła. Kageyama i Hinata wybrali się za nią. — Kiedy pożegnaliśmy się z Kato-senpai oraz resztą, szliśmy do was, ale Natsu przewróciła się i nie potrafi wstać. Mówi, że ją kostka boli.
— Ale żyje? Jest jakaś krew? Straciła przytomność? — zalewał pytaniami Shouyou Hane.
— Hinata, spokojnie. Za pewne to tylko skręcenie. — Tobio położył dłoń na trzęsącym się ramieniu swojego chłopaka. — Pójdziemy do szpitala i wszystkiego się dowiemy.
Rudowłosy zerknął na ukochanego ze strachem. Jako starszy brat powinien opiekować się siostrą oraz bronić przed wszelakim niebezpieczeństwem.
***
Hana w oddali machała na pożegnanie. Kiedy przyjaciółka zniknęła z pola widzenia, Kageyama poprawił siostrę Shouyou na plecach, kierując się za Hinatą do domu. Niższy chłopak otworzył furtkę, a następnie drzwi, żeby Tobio mógł bez przeszkód znaleźć się w gengan.
— Sama już pójdę — fuknęła Natsu, machając nogami, ponieważ brat chciał jej zdjąć buty.
— Nosiłem cię przez całą drogę od szpitala, więc dam jeszcze radę — odpowiedział Kageyama, kiedy Hinata usunąć tenisówki z dziewczyny stóp oraz pomógł swojemu chłopakowi.
— Wróciliście szybciej. — Zza rogu wyszedł Masaru. — Dlaczego Kageyama nosi Natsu?! — dodał przejęty, widząc aktualny widok.
— Już przyszli? — zawołał kolejny głos, a konkretnie Eri. Po ujrzeniu swoich dzieci oraz Tobio poczuła niepokój.
— Natsu przewróciła się i ją bolała kostka, a ona zaczęła puchnąć, więc poszliśmy do szpitala. Okazało się, że to lekkie zwichnięcie, ale ma nie przemęczać kostki — wyjaśnił Shouyou. — Kageyama zaniesiesz Natsu do jej pokoju? Zaraz przyjdę do was z lodem.
Czarnowłosy przytaknął, zanim skierował się w głąb korytarza. Dziewczyna odezwała się, mówiąc, gdzie ma iść. Hinata popatrzył się z zawiedzeniem na swoich rodziców. Musiał z nimi przedyskutować pewien temat.
Tobio nie zwracał uwagi na pokój siostry jego chłopaka. Jedynie poszukał łóżku, żeby tam podejść. Później kucnął, aby Natsu mogła bez stresu zsunąć się z pleców i zasiąść na materacu.
— Dziękuję, Kageyama — rozpoczęła.
— To nic takiego — oznajmił, subtelnie rozciągając kręgosłup. Dziewczyna mało ważyła, ale jednak był to jakiś ciężar.
Ciszę w pomieszczeniu przerwał Shouyou. Szybko znalazł się przy nich i podał lód zawinięty w ręcznik chłopakowi.
— Czy możecie tutaj na razie zostać? Chciałem porozmawiać o czymś z rodzicami — poprosił rudowłosy spiętym głosem. Tobio złapał kontakt z czekoladowymi oczami, rozumiejąc, na czym będzie polegać rozmowa. — Na osobności — dorzucił Shouyou, kiedy zauważył, że Natsu planowała się nie zgodzić. Przecież ona ciekawska musi wszystkie wiedzieć.
— Poczekamy, Hinata — odezwał się Kageyama.
— To nie będzie długo trwać — poinformować uśmiechnięty Shouyou, ale Tobio widział, że ukrywa nerwowość. Rudowłosy podszedł do ukochanego i stanął na palcach, żeby dać małego buziaka malarzowi. Natsu w tle wydała oburzone „ble", a Hinata zachichotał, zanim uciekł z pokoju.
Kageyama przekazał lód dziewczynie, który przyjęła. Podciągnęła nogi na łóżko, a następnie ściągła skarpetkę z lewej stopy. Zobaczyła opuchniętą oraz zaczerwienioną kostkę i zniesmaczyła się tym. Jako osoba uprawiająca sport, często doznawała kontuzji, ale było trzeba robić przerwę z ich powodu.
— Czy dalej boli? — zapytał się Tobio.
— Już jest lepiej — oświadczyła. — Siadaj. Nie musisz stać.
Czarnowłosy posłuchaj się siostry chłopaka i zajął miejsce. Natomiast dziewczyna przyłożyła lód do obrzęka, a później cicho syknęła z powodu nowego odczucia chłodu na skórze.
— Bardzo wystraszyłaś swojego brata, Hinata — próbował ciągnąć dalej rozmowę Kageyama.
— Ta dziura pojawiła się znikąd — mruknęła. — I mów na mnie „Natsu". Dziwnie się czuję, gdy mówisz do mnie i Shouyou-nii po nazwisku.
— Jeśli mam mówić „Natsu", też zwracaj się do mnie po imieniu. — Czarnowłosy odchylił głowę, spoglądając się na sufit.
— „Tobio-nii" może być? — zaproponowała, a do policzków chłopaka napłynęła onieśmielająca czerwień.
— Tak... Przydałoby się przyzwyczaić do tego, bo sam zostanę bratem — powiedział, kiedy wspomniał Tatianę oraz swojego ojca. — Moja macocha spodziewa się dziecka.
— O! Urocze — ożywiła się Natsu. — Dzieci są takie słodkie. Jestem pewna, że będziesz znakomitym bratem.
Pierwsze pytanie jest takie, czy ono nie będzie się bało Kageyamy.
— I tak tatę widzę rzadko, bo mieszka w Miyagi.
— Shouyou-nii pokazywał mi twój obraz na wystawę — zmieniła temat dziewczyna.
— I jak oceniasz? — Czarnowłosy nieznacznie się wzdrygnął.
— Masz niesamowity talent, Tobio-nii! — krzyknęła ściszonym głosem. — I to było takie romantyczne, że narysowałeś mojego brata.
— Dziękuję. — Zastresowanie się zaśmiał, zakładając dłoń na kark, aby się podrapać. — Tamtej obraz jest dla mnie cenny.
— Bardzo podobały mi się pociągnięcia oraz... — opowiadała Natsu z rozjaśniony oczami, przypominając Shouyou, kiedy Kageyama ją uważnie słuchał.
Żaden z nich nie wiedziało, gdy minęło ponad pół godziny. Jak zacznie się dyskusja o sztuce, Tobio potrafi się nawet odprężyć i rozgadać, a do tego dodać małą Hinate, która jest komunikatywna i przyjazna, jak brat, sprawiało, że minuty same leciały. Natsu często rozbawiała i rzucała żartami, kiedy Kageyama spokojnie tłumaczył. Przestała również czuć ból w kostce z powodu skupienia na rozmowie.
— Nie przeszkadzam wam? — z tematu wytrącił ich głos Shouyou.
— Tobio-nii opowiadał o psie Kenmy. Czemu nigdy o nim nie wspomniałeś? — zapytała się rudowłosa.
— Nie mówiłem o Sobie? I Tobio-nii?
Natsu się roześmiała wesoło.
— Muszę skorzystać z łazienki — oświadczyła, wstawając.
— Pomóc ci? — zaoferował jej brat.
— Nie umieram przecież — odpyskowała, zanim kuśtykająco doszła do drzwi. — Będę w salonie i wam też radzę wynosić się z mojego pokoju, bo zaraz zaczniecie robić to, co wczoraj.
Kiedy Natsu wyszła z pokoju, Shouyou znieruchomiał, zdając sprawę ze słów siostry. Popatrzył się na Tobio, który już zniżył wzrok ze wstydu.
— Ona nas słyszała?! — zawołał Hinata.
— Tak... Rano mówiła mi o tym...
— Mogłeś mi powiedzieć, Bakageyama. — Rudowłosy wywrócił oczami, zasiadając obok swojego chłopaka i opierając głowę na jego ramieniu. — Porozmawiałem z rodzicami.
— I? — Tobio złapał mniejszą dłoń i tworzył małe kółka na skórze.
— Na początku trochę się pokłóciliśmy. Chcieli mi wmówić, że z tobą też szybko zerwę, więc mam przestać gadać głupoty, ale... — Westchnął oraz przymknął oczy. — Przekonałem im, że jesteś dla mnie ważny i ich słowa nas ranią. Nie wiem, czy po prostu mieli mnie dość, czy naprawdę uwierzyli, lecz przyznali mi racje. Zmęczyłem się tą rozmową.
— Chcesz spać? — zapytał się Kageyama, gdy czuł powolniejszy oraz płytszy oddech Hinaty.
— Zaraz powinien być obiad, ale później możemy zrobić małą drzemkę.
***
Tobio śnił o słonecznym uśmiechu i jaskrawych włosach, kiedy ktoś zaczął go trząść. Nie chcąc otwierać oczu, wyciągnął ręce do przodu, żeby przestano, ale nie pomogło. Chłopak warknął, zanim obrócił się w drugą stronę, a następnie otulił się bardziej kołdrą.
— Kageyama, wstawaj — powiedział jego ukochany, nadal próbując obudzić czarnowłosego. — Pociąg mamy za niecałą godzinę
— Kurwa, która jest godzina? — sapnął, kiedy szukał telefonu na szafce. Jak złapał obiekt, uchylił powieki. — Dopiero trzecia? Przecież wyjeżdżamy po śniadaniu. Wracaj do snu, głupku.
Niestety, ale Hinata nigdy się nie poddawał, więc dalej męczył Tobio. Był nieugięty, wciąż szturchając swojego chłopaka. Mówił coś o tym, że jeśli się spóźnią, Kageyama cały plan zniszczy. Widocznie Shouyou na czymś bardzo zależało.
— Ja pierdole, przestań. Już wstaję.
I takim właśnie sposobem, kiedy jeszcze jest ciemno na dworze, oboje szli w nieznaną stronę. Jechali pociągiem przez gdzieś dwie godziny, ale Tobio nie zawracał sobie tym głowy przez niedospanie. Nawet nie zauważył, że nie wysiedli na stacji w Tokio, a na jakiejś prowincji.
— Jesteśmy blisko, Kags! — zaśpiewał radośnie Shouyou, kołysząc ich złączonymi dłońmi. Był w swoim żywiole.
— Możesz mi wytłumaczysz, dlaczego mnie wyciągasz o trzeciej nocy z łóżka, aby o szóstej pojawić się... gdzie? — narzekał, a w trakcie ziewnął i zamknął powieki.
— Zaraz się dowiesz! Spójrz — zaświergotał rudowłosy.
Tobio przetarł oczy, zanim je otworzył. Widząc ten widok przed sobą, nie wiedział, czy miał udusić, czy utopić Shouyou.
— Plaża, kurwa? Kto normalny w nocy przychodzi na plaże? — krzyczał rozgniewany.
Hinata się donośnie zaśmiał.
— Ściągaj buty. — Klęknął, aby zacząć rozwiązywać sznurówki od tenisówek, a Kageyama poszedł za jego śladem. — Zostawmy tutaj torby. Nikogo nie ma, więc nikt nam ich nie ukradnie.
— Właśnie... nikogo.
Shouyou zignorował Tobio i biegnął do wody. Szum morza rozbrzmiał w uszach, gdy zmoczył stopy chłodną cieczą. Wiatr porywał miedziane loki, które zasłaniały delikatnie bursztynowe oczy, a śmiech unosił się w powietrzu, docierając do Kageyamy. Czarnowłosy znalazł się obok swojego chłopaka, a widok szczęśliwego Hinaty powoli go rozbudzała. Nieśmiało mógł stwierdzić, że to wszystko jest odrobinę romantyczne.
— Zaraz słońce wschodzi — poinformował Shouyou, zerkając w stronę nieskończonego się oceanu. — Od zawsze marzyłem, aby ujrzeć wschód słońca z drugą połówką i zdecydowałem, że dzisiaj tego dokonam.
— Obudziłeś mnie o trzeciej w nocy, żeby zobaczyć wschód słońca? — zapytał Tobio.
— Tak. — Hinata podszedł do swojego chłopaka i założył ręce na jego szyi. Kageyamy niebieskie oczy ożywiły się na tle morza, tworząc cudowna układankę.
Czarnowłosemu nie podobał się pomysł Shouyou, ale kiedy widział ten piękny uśmiech spowodowany samym wyjazdem lub czuł rześki, słony zapach wody, zrozumiał, w czym tkwi cały urok. Wschodzące słońce otaczało miedziane, zagubione kosmyki i rozjaśniające piegi na nosie oraz policzkach Hinaty. Bursztynowo-czekoladowe, szczęśliwe oczy zapadały w pamięci w tej ulotnej chwili.
Usta mniejszego chłopaka doskonale dopasowywały się do Kageyamy, gdy oddawali się pasji, a przylegające drugie ciało utrzymywało jego samoświadomość. Shouyou skoczył na niego i oplątał nogami, a Tobio trzymał dłonie na zgrabnych pośladkach Hinaty, żeby ten nie spadł. Ręce, które ciągnęły krucze włosy, sprawiały, że chłopak podwójnie doświadczał sytuacji.
— Jesteś pojebany — powiedział pomiędzy pocałunkami.
I za to cię kocham.
***
Zgodnie z poprzednią notatką widzimy się po czternastym maja. Po maturach prawdopobnie rozdziały Impresji (zostały cztery+epilog) będą co tydzień, a może nawet częściej... Będę miała całe dnie na pisanie, więc chciałabym skorzystać z tego hahah
Zapraszam do dawania gwiazdek, komentarzy i dzielenia się opiniami!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top