XXV / Za kilka lat
Polecam się przygotować na czytanie, ponieważ jest to najdłuższy rozdział, który dotychczas napisałam. Liczę później na komentarze na temat rozdziału! <3
***
— Nie mogę uwierzyć, że przez ciebie się spóźniliśmy — warknął Tobio, opierając się o ścianę windy, którą jechali.
— To nie moja wina. Skąd miałem wiedzieć, że pociąg się spóźni?!
— Mówiłeś, że nie pojedziemy tym o godzinę szybciej, bo będziemy za wcześniej, a kolejny miał opóźnienie półtoragodzinne i jeszcze musiałeś się stroić!
Hinata naburmuszył policzki. Podszedł do Kageyama, aby złapać go za dłonie w celu uspokojenia. Popatrzył się ze szczerym uśmiechem w niebieskie oczy, w których biła złość. Wstał na palcach i musnął usta czarnowłosego. Tobio nie oddał pocałunku, tylko dalej udawał obrażonego.
— Przestań już marudzić, Kageyama. Na weselu nie można być smutny. — Podniósł ręce oraz chwycił nimi policzki wyższego chłopaka, żeby pociągnąć do góry i wszerz. — Uśmiech! — zawołał rozbawiony.
— Oi, zostaw — sapnął. Chwycił dłonie Hinaty, opuszczając je na dół i zacieśniając uścisk. — Zrobię złe pierwsze wrażenie, bo spóźniłem się na ślub ojca. Pokażę, że jestem tym gorszym jego synem z pierwszego małżeństwa...
— Nie mieliśmy wpływu na pociąg. Najważniejsze, że dotarliśmy, a to, że nie było nas na ceremonii, jest małym szczegółem. Jeśli ktoś będzie miał do ciebie problem, wkroczę do akcji! — Shouyou ustawił się w pozycji do walki, udając, że się przygotowuje do bijatyki.
Kageyama zaśmiał się pierwszy raz od początku dnia. Krótko i cicho, ale można zaliczyć to do śmiechu.
Następnie Tobio spojrzał na niższego chłopaka. Przypatrzył się jego eleganckiemu garniturowi, dopasowanej białej koszuli oraz ciemnozielonemu krawatu. Jednak oczywiście, Hinata nie potrafił okiełznać włosów, więc na głowie wciąż miał burze miedzianych loków. Nie umiał się przyzwyczaić do takiego szykownego Shouyou, gdy codziennie widzi go w skradzionych koszulkach lub za wielkich bluzach.
— Lepiej chodźmy, aby się bardziej nie spóźnić — odpowiedział. Winda zatrzymała się na dziewiątym pietrze, a kiedy drzwi się otworzyły, Kageyama poprowadził swojego chłopaka za rękę.
Zmierzali korytarzem w poszukiwaniu sali bankietowej. Yukihiro zarabiał dosyć sporo pięniędzy, więc niewątpliwie wybrał gustowny hotel. Ukazywało to bogato ozdobione wnętrze korytarza, czy luksusowa atmosfera budynku.
— Poczekaj moment! — krzyknął Hinata, jak stanęli się przed właściwymi drzwiami.
Tobio się zatrzymał, a po chwili się obrócił i podniósł pytająco brew. Shouyou opuścił jego rękę oraz podszedł bliżej.
Kageyama miał na sobie również garnitur, ponieważ co innego można ubrać na przyjęcie weselne. Jednak różnica między nim, a Hinatą to granatowy krawat, który niższy chłopak wybrał dla niego za namową dopasowania do koloru oczu. Lecz Shouyou nie tylko do tego zachęcił. Od dłuższego czasu zachęcał, aby wyższy zmienił fryzurę, ponieważ grzywka staje się nudna (i że Tobio ma za piękną twarz, aby ukrywać się za włosami, ale to akurat w myślach), a ten się zgodził. Hinata ułożył krucze kosmyki na żel, zaczesując je do tyłu, a dzięki temu rysy Kageyamy się uwydatniły, a oczy są odżywiły.
Shouyou poprawił zbłąkane pasmo z czoła chłopaka, które opadło. Założył je za ucho, ale od razu uciekło. Zmarszczył brwi zastanawiająco. Następnie włożył dłoń we włosy Tobio i wyciągnął więcej kosmyków w celu ich roztrzepania.. Nie wyglądał mniej gorąco, niż wcześniej.
— Ale mam przystojnego chłopaka — szepnął, ale wstał na palcach, aby schylić się do ucha — ale wolałbym, żeby te ubrania leżały w naszym pokoju hotelowym. — Hinata się delikatnie odsunął, planując spojrzeć w oczy Kageyamy. Malarz przełknął ślinę, kiedy usłyszał te słowa. Zburzone i zawstydzone niebieskie spojrzenie obserwowały czekoladowy wzrok.
— Jesteśmy teraz na weselu, głupku. — Złożył pocałunek na muśniętym piegami nosie. — Ale potem... Nigdy niewiadomo, co się może wydarzyć. — Tobio znowu chwycił dłoń swojego chłopaka, otwierając drzwi od sali.
Chłopaków przywitał początkowy wiaterek spowodowany włączoną klimatyzacją. Wybrane pomieszczenie nie było jakieś ogromne, ale również nie za małe. Ściany pomalowane na białe, ale z dodatkiem wyszykowanego złocistego wzoru, a na suficie zawieszony został kryształowy żyrandol, aby sala wydawała się bardziej kosztowna.
Yukihiro miał rację, że gości nie będzie dużo. Przez całą salę ułożono jeden rząd stołów. Zastawa idealnie rozstawiona z drobnymi upominkami dla przybyłych. Na blacie stało kilka bukietów z piwoniami, różami z dodatkiem hortensji oraz liśćmi do dekoracji. Znad potraw unosił się fantazyjny i smaczny zapach, aż Hinata poczuł się bardziej głodny, niż jest. Kageyama stwierdził, że prawdopodobnie Tatiana planowała wystrój, ponieważ jego tato nie ma kompletnie stylu (tak, jak syn).
Niebieskie oczy ponownie przebiegły po sali, zanim złapały kontakt z ciemnokawowymi odpowiednikami. Tobio przełknął ślinę, widząc, jak Yukihiro zwraca się do kobiety obok, a później oboje wstali. Czarnowłosy zestresowany poprowadził Shouyou za dłoń, aby podejść do rodzica i macochy.
Gdy Hinata ujrzał swojego przyszłego teścia, zadziwiał się, że całkowicie różnił się od Kageyamy. Jedyne ich podobieństwo było pod względem wzrostu i sztywnej podstawy ciała. Jakby nie wiedział, że mężczyzna jest ojcem jego chłopaka, nie uwierzyłby, że są spokrewnieni.
Yukihiro włosy na pierwszy rzut oka wyglądały na czarne, ale pod światłem wyróżniał się ciemny brąz. Oczy natomiast miały wręcz identyczny kolor, a w kącikach powstały zmarszczki, jak i na czole, czy policzkach. Był już bliżej pięćdziesiątki, niż czterdziestki, więc to zrozumiałe. Twarz w jakimś stopniu też posiadała cechy Tobio. Mężczyzna nosił na sobie białą, lekko pogniecioną koszulę, spodnie i poluzowany krawat, a marynarka leżała na oparciu jego krzesła.
Następnie czekoladowe oczy Hinaty skierowały się na kobietę. Ona kompetnie odstawała. Tatiana z wyglądu była typową europejką, a dokładniej słowianką. Włosy do ramion skromnie pofalowane i spięte, a w nich tkwiła zaróżowioną eustomia. Jej jasnobłękitne oczy się lśniły tak, jak jej szeroki uśmiech. Również posiadała zmarszczki, ale mniejsze. Umalowana subtelnie, lecz zarazem z klasą, a rozjaśniał ją wypiekany róż. Kształt twarzy niepozorny, owalny, ale miała wyrysowane cudowne kości policzkowe.
Mimo, że kobieta wyróżniała się na sali, jej suknia była prosta. Spódnica sięgała do podłogi, ukrywając prawdopodobnie obcasy. Uwagę przyciągały bufiaste długie rękawy z woalu, które kończyły się przed ramiona, ukazując wyeksponowaną szyję oraz obojczyki. Na uszach wisiały kolczyki z migoczącym kryształkami.
— Tobio, myślałem, że już nie przyjedziesz — przywitał się Yukihiro, gdy chłopcy do nich podeszli.
— Przepraszamy, ale pociąg nam się spóźnił. — Ukłonił się wybaczająco i obrócił się w stronę kobiety. — Gratulacje dla was. — Wyciągnął kopertę z pieniędzmi, wręczając prezent parze młodym.
— Pisałem, że nie musisz niczego nam dawać — odezwał się mężczyzna, kiedy przyjmował podarunek. — Najważniejsze, że już jesteście i... przedstawisz nas?
Kageyama popatrzył się z niezrozumiałym spojrzeniem i dopiero, gdy rudowłosy mocniej zacisnął swoją dłoń, doszło do niego, o co chodzi.
— Tak, jasne. To jest Hinata Shouyou... mój chłopak — dodał z nieśmiałym rumieńcem.
— Miło mi poznać Kageyama-san oraz...? — Ukłonił się niższy przed parą młodą.
— Wystarczy Tatiana, Hinata — poprosiła kobieta z uśmiechem. — Masz piękne włosy. Mogę ich dotknąć? — Shouyou otworzył usta, ale nie potrafił się odezwać. Nie spodziewał się takiej otwartości. Przytaknął głową, a panna młoda od razu położyła dłoń, wplątując je w loki. — Jakie miękkie...
Tobio i Yukihiro spoglądali się na ta scenę z czułością. Tatiana wciąż bawiła się pasmami miedzianych włosów i komplementowała Hinate. Kageyama nie bał się spotkania kobiety ze swoim chłopakiem, ponieważ wiedział, że macocha jest rozgadana oraz przyjazna, jak jego ukochany.
— Jak droga? — zapytał się mężczyzna syna, nie wtrącając w rozmowę żony i Shouyou.
— Oprócz tego, że kwitliśmy ponad godzinę na dworcu, jest w porządku — odrzekł Tobio.
— A u ciebie i...? — Skierował się spojrzeniem na Hinate. Kageyama bezproblemowo zrozumiał ruch ojca. Zagryzł krótko wargę zastanawiająco.
Zerknął na niższego chłopaka, który z zachwytem słuchał Tatiany i odpowiadał tak samo energicznie. Trafił swój na swego. Wspomniały mu się słowa Shouyou przed wejściem na salę, gdy ten rzucił intencje seksualne. Hinata często mówił takimi iluzjami w związku, ale nigdy nie stawały się one rzeczywistością. Tobio nie kwapił się nawet próbami, bo wiedział, że rudowłosy przerwie.
— Też jest dobrze — skłamał. — Niczym się nie martw — powiedział bezemocjonalnie, zanim wrócił do rozmowy Shouyou i Tatiany.
— ...gdy Yuki poinformował mnie, że jesteś na japonistyce, od razu przygotował dla ciebie książki. Mam Dostojowskiego, Puszkina, Nobokova, lecz nie wiem, czy chciałbyś Lolitę... Ale jeszcze wzięłam Kafke, Dickensa, Wilde oraz Orwella, lecz wszystko jest po angielsku — wyjaśniała z przyspieszonym tempem Tatiana. — A jeśli nie Lolita, mam jeszcze Dar.
— Zawsze chciałem poznać teksty Nobokova, bo słyszałem, że ociekają finezyjnym językiem, ale akurat Lolity nie wezmę. Taka fabuła mnie nie kręci... — oznajmił życzliwie Hinata. — Resztę przygarnę i dziękuję, Tatiana. Nie wszystko tłumaczone jest na japoński, a anglojęzyczne są droższe i ciężej dostać.
— Podasz mi swój adres i wyślę je kurierem, abyś nie musiał taszczyć ich samemu do Tokio. Nie spodziewałam się, że Tobio będzie miał takiego cudownego oraz sympatycznego partnera. — Uśmiechnęła się w stronę Kageyamy. — Idźcie już na swoje miejsca, bo za pewne jesteście głodni. Siedzicie obok dziadków Tobio. Chcecie tort lub główne danie, czy wystarczy to, co jest? Zaplanowałam jeszcze was poznać z moimi rodzicami oraz z bratem.
— Poczęstujemy się tym, co zostało, Tatiana — poinformował uprzejmie czarnowłosy. — Porozmawiamy później, bo prawdopodobnie Hinata jest głodny. On pochłania olbrzymie ilości jedzenia — zażartował, a po chwili syknął, gdy Shouyou uderzył go ostrzegawczo w bok. Kageyama morderczym wzrokiem spojrzał się na swojego chłopaka. Złapał go za łokieć, prowadząc do właściwego stolika oraz odchodząc od ojca oraz macochy.
Rudowłosy oglądał i obserwował wszystkich na sali. Nie poznawał żadnej twarzy. Odrobinę się zadziwił, kiedy na jednym miejscu zobaczył mężczyznę oraz kobietę w podeszłym wieku, którzy siedzieli spokojnie i dyskutowali z osobą podobną do nich wraz z dzieckiem. Całą czwórkę wyróżniał wygląd, ponieważ w żadnym stopniu nie przypominali Japończyków. Hinata wywnioskował, że to rodzina Tatiany z Rosji. Jakby się bardziej przypatrzeć, mają wiele wspólnych cech. A facet z wąsem oraz brodą wyglądał identycznie do panny młodej, jakby byli bliźniakami.
Tobio stając przez krzesłami, zaczął udawać dżentelmena i odsunął miejsce dla Shouyou. Rudowłosy rzucił mu podejrzane spojrzenie, ale przyjął gest. Zasiał na meblu, a Kageyama poprawił go. Następnie dołączył. Hinaty oczy zalśniły się na widok potraw. Nie były one typowo japońskie. Na talerzach leżały przeróżne kawałki mięsa polane gęstym sosem, surówki i... ziemniaki? Szybko można się domyślić, że menu przygotowano specjalnie pod rosyjskie kubki smakowe, niż ich.
Hinata chciał już sięgnąć po pierwszą rzecz, ale niespodziewanie został zatrzymany. Przed nim postawiono głębszy talerz wypełniony cieczą o kolorze czerwono-różowym. Zaintrygowany podniósł brew i spojrzał się na Kageyamy, który też dostał posiłek. Na pewno Tatiana poprosiła kelnerów, aby im przynieśli.
— Co to jest? — zapytał się swojego chłopaka, biorąc łyżkę.
— Barszcz — wtrącił się tajemniczy głos.
Czekoladowe oczy skierowały się na drugą stronę stołu, gdzie siedziała starsza para. Z czułym uśmiechem obserwowali Hinate oraz Kageyame.
— Cześć wam — zaczął czarnowłosy.
— Nie widzieliśmy się od kilku miesięcy, a ty tylko mówisz „cześć", Tobio? — odparła staruszka. — Nawet nie słyszałam, że masz kogoś. Zapoznasz nas?
— Zrobiłbym to wcześniej, czy później. — Wywrócił oczami. — Babciu, dziadku, to jest mój chłopak Hinata. Hinata, to babcia Reiko i dziadek Atsushi.
Rudowłosy nieśmiało objął wzrokiem nowo poznane małżeństwo. Oboje mieli już posiwiałe włosy, ale mężczyzna przy tym posiadał kozią, dłuższą bródkę. Od staruszka odczuwało się pewną siebie atmosferę, natomiast od kobiety delikatniejszą swobodę, lecz wciąż dostojność. Ich oczy były podobne do koloru tęczówek swojego syna, czyli ciemnobrązowe, a ubrani w dobrane do siebie stroje wizytowe.
Mały niepokój pojawił się na sercu Hinaty. W obecnych czasach związek homoseksualny jest na porządku dziennym w ich kraju, ale nadal znajdowali się przeciwnicy. Zwykle to są osoby starszej daty, którzy nie chcieli zaakceptować nowych zmian. Kageyama mówił Shouyou, ze rodzina od strony ojca jest tradycjonalistami, więc nie ma pewności, że nie będą stwarzać problemu wobec nich.
— Powinieneś chociaż zadzwonić do nas, aby powiadomić, że z kimś jesteś, Tobio — zganił chłopaka Atsushi. — Z tobą nie ma żadnego kontaktu, a o takich ważnych sprawach dowiadujemy się dopiero na weselach. Jak ciebie Yuki wychował?
— Widzisz, jak mnie tato wychował — dogryzł czarnowłosy, wzruszając ramionami. Nabrał łyżką zupy i ją spróbował.
Shouyou zaciekawił się daniem, więc poszedł w ślady swojego chłopaka. Kosztując potrawy, zaświeciły mu się oczy, kiedy słodkawy, a zarazem ostry smak rozlał się na jego języku. Podniósł głowę i ujrzał, jak małżeństwo przed nimi zaśmiało się z reakcji.
— Tatiana zdecydowała, aby na weselu znalazł się barszcz. Bardzo lubi gotować oraz piec. Często próbowaliśmy jej przepisów z Rosji i mogę śmiało stwierdzić, że jej dania są przepyszne — poinformowała Reiko.
— Czyli Tatiana to przygotowała? — drążył temat Hinata.
— Tak, większość potraw na stole jest z rodzinnych przepisów Tatiany. Ona i jej rodzica gotowała większość, ale mieli pomoc. Dobrze, że Yuki trafił na taką kobietę.
Kageyamie zrobiło się przykro. Dziadkowie zapatrzeni w macochę zapomnieli o Noriko, która była ich pierwszą synową. Tobio wiedział, że jego matki Reiko i Atsushi nie lubili, ponieważ uważali ją za zagrożenie. Raz słyszał, jak szeptali, że specjalnie zaszła w ciąże, aby wejść w rodzinie oraz przejąć ich majątek.
Ciepła dłoń na udzie wytrąciła czarnowłosego. Kageyama obrócił się w stronę Hinaty. Shouyou spoglądał na niego zmartwionym wzrokiem. Niższy chłopak już znał tyle czasu Tobio, że szybko rozpoznaje, gdy ten zatraca się w myślach oraz wycofuje się od rzeczywistości.
— Wszystko w porządku? — zainteresował się prawdziwie zaniepokojony rudowłosy.
— Tak... — Westchnął, chwytając rękę Hinaty w swoich dłoniach i chowając ją pod stołem. Planował spojrzeć się na dziadków, ale ich miejsca okazały się puste. — Gdzie oni są?
— Twoja babcia mówiła, że potrzebuje do łazienki, a dziadek, to nie wiem. Przecież nie będę ich wypytywać, bo pomyślą, że jestem ciekawski.
— I tak jesteś zawsze ciekawski, głupku.
Shouyou zachichotał, marszcząc przy tym nos, co akurat Tobio uwielbiał. Czekoladowe oczy krążyły wokół sali i zatrzymały się na parze młodej. Hinata widział, jak Tatiana oraz Yukihiro rozmawiają i jakim wzrokiem się na siebie patrzą, a później kradną wzajemnie całusy.
— Śluby są romantyczne... Mam nadzieje, że też kiedyś weźmiemy ślub — pogrążył się w marzeniach rudowłosy.
— Weźmiemy ślub? — powtórzył Tobio niepewnie.
— Ślub, a co innego. — Wrócił twarzą do swojego chłopaka. — Wyobraź sobie nas na naszym weselu. — Hinata nastrojowo spojrzał się głęboko w granatowe pełne oczy.
— Chcesz wziąć ze mną ślub? — zadał nieprzemyślane pytanie, pragnąc uciec od czekoladowego przeszywającego wzroku.
— Jesteś głuchy, czy głupi? — jęknął Shouyou. — Z kim innym miałbym wziąć ślub, jak nie z tobą?
— Znamy się kilka miesięcy. Już chcesz brać ślub ze mną? — Tobio nie wierzył w słowa rudowłosego
— Chyba jednak jesteś głupi, Bakageyama. Nie każę teraz brać ślubu, ale za kilka lat... Za kilka lat moglibyśmy stanąć przed ołtarzem oraz wyznać naszą miłość.
Tobio od kilku tygodni martwi się tym, co czuje do niego Shouyou. Zastanawia się, na czym ich związek się opiera oraz przeżywa każdy moment, a Hinata ma śmiałość w jednej chwili zacząć mówić o małżeństwie. Czyli jednak on traktuje Kageyame na poważnie? Powinien mniej rozmyślać i się zadręczać, a raczej uwierzyć w słowa swojego ukochanego.
Klatka piersiowa czarnowłosego się zacisnęła, a następnie rozluźniła. Spoglądał się na niższego chłopaka, który oczekiwał na jego odpowiedź. Shouyou z szerokim uśmiechem obserwował zestresowaną, lecz zdziwioną twarz wyższego. Miodowe oczy zapatrzone były z miłością w artystę, ukazując osłonięte serce. Sądził, że wszystkiego działania przedstawiają jego uczucia wobec Tobio i że go kocha.
Kageyama z powodu tej całej nowej wiedzy, nie mógł się powstrzymać, więc chwycił policzek Hinaty, przyciągając go do namiętnego pocałunku. Rudowłosy spiął się, ale oddał pieszczotę z tą samą czułością. Nie zważali, że są właśnie w sali pełnej ludzi, ponieważ najważniejsi teraz są oni. Shouyou muskał wargi Tobio, kosztując buraczanego smaku. Położył ręce na jego szyi, aby być jeszcze bliżej swojej miłości.
Czarnowłosy wiedział, że nie powinien tak pożądliwie całować niższego chłopaka w aktalnym momencie, ale słowa Hinaty sprawiły ponowne rozpalenie uczuć do niego. Cudownym widokiem było widzieć szczęśliwego ukochanego. Kageyama ubóstwiał miedziane loki, które każdego ranka są poplątane i niesforne, czekoladowe oczy, które zawsze pokazują szczere emocje, wąskie, a zarazem soczyste usta, które może całować, czy radosny śmiech, którym zaraża wszystkich wokół. Tobio myślał, że po Oikawie, nie zakocha się znowu, ale Shouyou sprawiał, że odkrywał na nowo miłość. Pragnął schować rudowłosego w ukryciu, aby nie pokazywać światu własnego skarbu.
Tobio powoli zaprzestał pieszczoty, a następnie się całkowicie odsunął. Spojrzał się w wyczekującego czekoladowe oczy, dotykając czoła Hinaty swoim oraz stykając się nosami. Ich oddechy mieszały się, wciąż będąc blisko siebie.
— Za kilka lat — wyszeptał Kageyama, mając na myśli poprzednią rozmowę.
— Za kilka lat — potwierdził. Shouyou uśmiechnął się i zachichotał, ale przeszedł przez niego dreszcz.
— Coś nie tak? — zapytał się czarnowłosy, gdy się całkowicie oddalił od swojego chłopaka.
Hinata przez cały czas czuł na sobie obcy wzrok, jakby ktoś wbijał mu sztylet w plecy. Jednak wcześniej nie chciał niszczyć ich ulotnej chwili, więc nie przerywał poprzedniego momentu, a szczególnie, kiedy ma możliwość całować Kageyame.
Shouyou obrócił się, ale od razu wrócił, gdy szybko natrafił na osoby, które na niego się wciąż patrzyły. Może nie podobało im się poprzednią scenę. Byli to ludzie, których już widział i podejrzewał, że są rodziną Tatiany. Ostre spojrzenie Rosjan przyprawiało Hinatę o niemały komfort i najchętniej by się ulotnił.
— W dalszej części stołu ktoś nas obserwuje — wytłumaczył.
Kageyama zmrużył oczy, ale odchylił głowę, aby sprawdzić, o czym mówi niższy chłopak. Jednak Shouyou gwałtownie chwycił jego ramiona, żeby się nie ruszał.
— Co znowu? — warknął czarnowłosy.
— Nie wolno się tak na kogoś patrzeć. Zrozumieją, że o nich rozmawiamy. — Tobio nie miał kompletnego taktu.
— To... co robimy?! — krzyknął półgłosem.
Hinata zagryzł wargę, a po chwili nadymał policzki. Dopiero teraz w obrębie jego wzroku, zauważył coś interesującego na sali, a czekoladowe oczy się pociesznie zaszkliły.
— Chodźmy — zawołał Shouyou, pociągając za rękaw marynarki Kageyamy.
Czarnowłosy sapnął, zanim wstał ze swojego krzesła i znalazł się obok niższego chłopaka, który niewiadomo, gdzie szedł. Hinata cały czas utrzymywał wzrok skierowany w jedną stronę. Niebieskie spojrzenie również zawędrowały w tamte miejsce i już Kageyama domyślił się, gdzie idą.
— Tobio-kun! — Usłyszeli nowy głos. Shouyou lekko się nadąsał, ponieważ chciał uciec, ale oczywiście ktoś musiał ich zatrzymać.
Przed nimi stała kobieta w średnim wieku. Miała pofalowane czerwono-bordowe włosy związane w wysokiego kucyka, a oczy zabarwione się brązem. Twarz cechowała się typową japońską urodą, ale posiadała niebywale spokojną aurę. Jej okulary na nosie trochę się osunęły, kiedy oceniała Kageyame i Hinate. Nosiła prostą sukienkę sięgającą do łydek o kolorze beżowym.
— Witaj, Sato-san — zaczął czarnowłosy, subtelnie kłaniając się przed nowo poznaną osobą.
— Dobrze ciebie widzieć po tylu miesiącach. Yuki nie wspominał, że będziesz. Czy u ciebie wszystko w porządku? Nie masz już problemów z...?
— Nie, nie — zaprzeczył stresująco podenerwowany. — Przecież zadzwoniłbym, gdyby się coś zmieniło.
— Na taką odpowiedź liczyłam, Tobio-kun. — Kobieta spojrzała się na niższego chłopaka, który wciąż stał przy boku Kageyamy. — Sato Yayoi — przedstawiła się i ukłoniła się przed rudowłosym. — Wnioskuję, że jesteś Hinata, chłopak Tobio.
— T-Tak... — zająknął. — Jestem Hinata Shouyou.
Mimo, że kobieta wydawała się przyjaźna, rudowłosy niezbyt przyjemnie się czuł wobec niej. Sato sprawiała, że chłopak spinał się, ponieważ wyglądała, jakby go oceniała swoim bystrym spojrzeniem. Wolałby odejść z Kageyamą, niż tutaj stać z Yayoi.
— Tato mówił już o Hinacie? — przerwał ciszę Tobio.
— Oczywiście, że tak, ale to nic ważnego. Mówił tylko, że będziesz na weselu ze swoim chłopakiem. Od razu się ucieszyłam, wiedząc, że nie myślisz o... — Ucichła, znajdując grożący wzrok Kageyamy. — Nieważne. — Zachichotała. — Nie będę wam tracić czasu. Dobrego chłopaka wybrałeś, bo widać u Hinaty pozytywną energię, Tobio-kun. Życzę wam miłej zabawy.
— Tobie również, Sato-san — odpowiedział czarnowłosy.
Kobieta jeszcze raz posłała im szeroki uśmiech, zanim odeszła. Shouyou obejrzał się za siebie i gdy widział, że jest daleko, spojrzał się z podejrzliwymi oczami na Kageyame.
— Kto to był? — chciał się dowiedzieć Hinata, zaczynając ponownie iść w poprzednią stronę oraz ciągnąć wyższego chłopaka.
— Przedstawiła ci się.
— Ale chcę konkrety, Kags. — Wywrócił oczami. — Ale to super wygląda! — wrzasnął podekscytowany Shouyou.
Tobio zerknął na rudowłosego, który z zachwytem patrzył się na przygotowany stół. Sam nie zauważył wcześniej, że jest tu fontanna czekolady, a też lubi słodkie. Na blacie, oprócz urządzenia, leżały talerze z pokrojonymi owocami i pojemnik z wykałaczkami. Hinata wziął jeden patyk, nabijając truskawkę. Następnie zanurzył w wodospadzie.
— Wow! Zawsze chciałem zobaczyć na żywo fontannę czekoladę.
— Nie zachowuj się jak dziecko — zganił Tobio swojego chłopaka.
Shouyou obracał wykałaczką, zanim ją wyciągnął. Owoc pokryty całą mleczną czekoladą nadal tkwił na szaszłyku. Skierował patyk do Kageyamy. Czarnowłosy otworzył usta, aby posmakować słodyczy, ale Hinata w ostatniej chwili odsunął się z truskawką.
— Powiedz, jaki masz związek z Sato-san, a ją dostaniesz. — Zwycięsko spojrzał się na Tobio.
— To nie jest żadna tajemnica, Hinata. Po rozwodzie rodziców — i rozstaniu z Oikawą — zacząłem chodzić do psychologa. Sato-san jest bliską znajomą mojego taty, więc tam mnie zapisał. Chodziłem do niej na terapie przez całą drugą klasę, a od trzeciej klasy spotykaliśmy się raz na miesiąc.
— To wyjaśniałoby, czemu tak się mnie przyglądała — stwierdził Shouyou, bawiąc się truskawką.
— Racja, często powtarzała, że najważniejsze przy poznaniu nowej osoby jest zrobienie wrażenia na pierwszym spotkaniu. Sato-san bardzo mi pomogła... w tamtym okresie. — Zniżył granatowe oczy. — Mam do niej pełne zaufanie.
— Dlaczego uciekasz wzrokiem? Chodzenie do psychologa nie jest powodem do wstydu. Trzymaj! — Wepchnął owoc obtoczony czekoladą do ust Kageyamy.
Tobio zaskoczony, ale również trochę zirytowany spojrzał się na swojego chłopaka. Zmarszczył brwi, ale zagryzł truskawkę, a mleczny smak rozlał się po jego języku. Jadł owoc, patrząc się wprost w czekoladowe oczy Hinaty. Na końcu oblizał wargę i się uśmiechnął zawadiacko. Uwielbiał słodycze i w tajemnicy był wielkim łasuchem.
Shouyou niebezpiecznie zbliżył się do twarzy czarnowłosego, aż Kageyama myślał, że ten będzie chciał go pocałować. Przymknął oczy, oczekując ciepłych warg ukochanego, ale za to poczuł dziwny mokry dotyk w kąciku ust. Gwałtownie otworzył powieki i zobaczył, jak Hinata próbuje powstrzymać śmiech. Złożył szybkiego całusa i oddalił się od wyższego chłopaka.
— Miałeś resztki czekolady, Bakageyama — powiedział Shouyou, nabierając kolejny owoc na wykałaczkę, a przy tym podał drugi patyk dla czarnowłosego.
— Nie powinniśmy się tak całować wokół wszystkich — mruknął Tobio ze szkarłatnymi policzkami. Dodał na swój szaszłyk kawałki ananasa, malin i banana.
— Mam przypomnieć, kto zaczął mnie całować wcześniej przy stole?
— Oi, nieważne — skomentował. Włożył owoce pod wodospad czekoladę. — Teraz twoja kolej. — Skierował deser do twarzy rudowłosego.
Hinata podniósł kąciki ust, ponieważ po jego głowie przebiegła pewna myśl. Zbliżył się do Kageyamy, a konkretniej do wykałaczki, i wystawił delikatnie język do przodu. Oblizał początek, kosztując słodkiego smaku, a przy tym kusząco spoglądał się na czarnowłosego, który się mocno zaczerwienił oraz w wyobraźni zastępował czekoladowy szaszłyk na coś kompletnie innego. Shouyou następnie uchylił odrobinę usta i objął ustami malinkę na samym brzegu.
Tobio przełknął ślinę, gdy Shouyou wolno ruszył dalej, łykając kawałek po kawałku owoce. Czasami się zatrzymywał oraz wyciągał wykałaczkę, żeby zacząć ponownie oblizywać czekoladę z mięsistej powierzchni banana, czy podobnego ananasa. Kontynuował, aż nabrał w usta całą słodkość. Jego ponętne, czekoladowe oczy wciąż patrzyły się na niebieskie odpowiedniki. Nie czekając dłużej, chwycił zębami za patyk i pociągnął za sobą owoce, zostawiając czystą wykałaczkę. Usta były wypełnione po brzegi, kiedy zaczął gryźć kawałki, aby następnie je połknąć oraz polizać wargę ze śladów czekolady. Czarnowłosy próbował złapać oddech, aby nic się zaraz nie pojawiło w jego spodniach.
— J-Jesteś niemożliwy — warknął Kageyama. Opuścił rękę z wykałaczką w dół, próbując się uspokoić po akcji Hinaty. — Kurwa, z kim ja chodzę?
— Ze mną! — wyśpiewał Shouyou. Czasami zachowywał się, jakby miał pięć lat, ale w jednej chwili potrafił zmienić się nie do poznania i podniecić Tobio, co mu się prawie udało. — Jakie chcesz owoce? Może ananas? — Obrócił się w talerzy i nabijał kawałki żółtawego owocu.
— Musisz takie sceny wyprawiać w sali pełnej ludzi? — mruknął, również zaczynając wypełniając swój szaszłyk. — Może być ananas.
— Wolałbyś, abym robił takie sceny w sypialni, prawda? — zasugerował Hinata, zanim walnął w bok Kageyame biodrem.
Tobio policzki płonęły. Rudowłosy potrafił zniszczyć go doszczętnie samymi nic nieznaczącymi słowami, a one, niestety, na wyższego oddziałały w całej okazałości. Mniejszy chłopak nie miał pojęcia, że swoimi podtekstami wzbudzał Kageyame, któremu dawał złudną nadzieje na poważniejszy związek. Czasami nie wiedział, czy stał na pewnym gruncie, a może jednak powinien brać ich relacje luźniej. Chociaż Shouyou powiedział wcześniej o małżeństwie, czyli jest możliwe, że traktował Tobio jako partnera życiowego, ale przecież unika seksu z wyższym chłopakiem, więc...
Za bardzo poplątane.
Kageyama nienawidził Hinate, a zarazem kochał. Dlaczego musiał się zadurzyć w takiej osobie?
Gdy czarnowłosy walczył z myślami, Shouyou radośnie oblewał owoce czekoladową. Tobio oddalił swoje problemy, ponieważ powinien korzystać z czasu, który jeszcze ma ze niższym chłopakiem. Nigdy niewiadomo, kiedy Hinata zerwie z nim z powodu nudy. Kageyama ponownie się przywiązuje do kogoś, a później będzie miał złamane serce, jak po Oikawe. To oczywiste, że nikt nie chciałby z nim być na dłużej i odnajdują u niego jedynie samą niezależną relacje.
— A przypomniało mi się, że chciałem się czegoś od ciebie dowiedzieć — zaczął rudowłosy, wyciągając Tobio z otchłani nieznanych pytań. — Twoja cała rodzina akceptuje twoją orientację?
— Dlaczego nie mieliby? — odparł.
— Oni nie sądzą, że w przyszłości powinieneś mieć rodzinę, żonę... dziecko?
Czarnowłosy wydał krótkie prychnięcie.
— W gimnazjum już zrozumiałem, że lubię chłopców. Rodzice sami podejrzewali mnie, że jestem gejem, i to oni pierwszy wyszli z tym pytaniem, a ja odpowiedziałem „tak". Cała historia. Nic szczególnego.
— I normalnie przyjęli tą wiadomość? A dziadkowie? — drążył temat Hinata.
— Na początku dziadkowie coś się przypierdalali, ale zrozumieli, że to strata czasu. — Wzruszył ramionami.
Tobio uśmiechnął się, wspominając babcie od strony mamy, która była zadowolona, kiedy powiedział jej o tym, że jest gejem. Uważała, że nie powinien się ukrywać, ponieważ nie ma żadnego powodu, a przy tym mówiła, że może kochać, kogo tylko chce. Dobrze, że chociaż nie widziała ślepej jego miłości... A może by ona właśnie odwiodła go od Oikawy?
— Kageyaaaaaama...
Czarnowłosy mrugnął kilka razy oczami, gdy Hinata wymachiwał szaszłykiem przed twarzą. Żółtawe kawałki obtoczone były intensywnie czekoladą i czekały, aby ktoś ich skonsumował.
— Co? — burknął, samemu szybko mocząc owoce na własnym patyku. Wybrał również ananas, ale dodał też banana, kiwi, wiśnie, czy truskawki lub maliny.
— Już nie pierwszy raz oddalasz się od rzeczywiści, Kageyama — skrytykował go Hinata. — O czym tak intensywnie myślisz?
— Nie interesuj się, głupku — odpowiedział, a po chwili próbował zjeść słodkości na wykałaczce Shouyou. — Dlaczego tyle tego dałeś? Jak mam to zjeść?
— Poradzisz sobie.
Hinata specjalnie zapełnił cały szaszłyk kawałkami ananasa, zostawiając tylko malutki fragment na chwyt. W dodatku, ustawił patyk w innej pozycji, aby czarnowłosy miał trudności z zaczęciem, czyli w poprzek.
Kageyama zmrużył oczy. Cholerny rudzielec musiał mu właśnie dokuczyć. Otworzył usta, żeby następnie złapać sam środek wykałaczki i wziąć pierwsze owoce. Poczuł, jak zaraz się pobrudzi, ponieważ słodycz skapywała mu z podbródka. Zrobił mały krok w tył, nie chcąc upaćkać swojego garnitury. Później krople pospadały na podłogę, a na języku rozprzestrzenił się kwaśno-dobry smak.
Shouyou uważnie obserwował poczynania wyższego chłopaka, a przy okazji skradł jego szaszłyk, który przyszykował dla rudowłosego. Znakomicie się bawił, oglądając Tobio, jak z trudnością chwytał kawałki ananasów. Nie zamartwiał się tą złością w niebieskich oczach, ponieważ widok Kageyamy z czekoladą na twarzy był tego wart. Jedząc pyszne owocowe, czasami wydawał ciche chichoty.
Kiedy czarnowłosy już kończył, Hinata sięgnął po serwetki. Wyższy chłopak przeżuwał ostatnie resztki deseru, gdy Shouyou dokładnie wycierał jego twarz ze słodkości. Podniósł kąciki ust do góry, bo akurat ta scena przypomniała, jak raz namalował Tobio wąsy i też mu zmazywał ślady. Kiedy wykonał swoje zadanie, zgniótł brudną chusteczkę, a następnie podniósł dłoń w stronę Kageyamy. Czarnowłosy podejrzanie się na niego spojrzał, ale nie zaprotestował. Za to Hinata położył kciuk na dolnej wardze, wycierając czerwonawe usta, na które miał większą ochotę, niż na owoce. Później odsunął się i ręka zawędrowała do jego twarzy, a Tobio zauważył małą mleczno-brązową kropelkę na skórze Shouyou.
— Jesteś słodki — zawołał rudowłosy po polizaniu swojego palca i się wyszczerzenia.
Kageyama również się uśmiechnął na widok mniejszego chłopaka, ale poczuł, jak napływa ciepło do jego policzków. Sprawiało mu radość, kiedy Hinata się śmiał, czy bursztynowe oczy rozjaśniały się wspaniałym blaskiem.
Usłyszeli z daleka stukot obcasów oraz odgłos innych kroków. Obrócili się w stronę, skąd przybywał dźwięk i ujrzeli, jak idzie do nich Tatiana z meżczyzną z dzieckiem.
— Tobio, chciałam ci przedstawić mojego brata Borisa i jego syna Iwana — rzekła kobieta po japońsku, wskazując na gości obok, a następnie zwróciła się do nich i powiedziała coś po rosyjsku.
Mężczyzna podszedł do Kageyamy. Wyciągnął do niego rękę, a czarnowłosy ją ucisnął. Boris się uśmiechnął serdecznie, potrząsając dłońmi i trzymając je silnie, a Tobio starał się nie wykrzywić z bólu.
Chłopak spostrzegł, że byli równi wzrostu. Facet miał włosy koloru ciemnego blondu, które ułożył należycie na uroczystość. Uwagę u niego przyciągały wąsy zawinięte do góry oraz bródka. Nosił przy tym okulary, a za nimi znajdowała się para błękitnych oczu. Z twarzy wyglądał całkowicie, jak swoja siostra. Gdyby zrobić aktualną fryzurę Tatiany, a zarost zgolić, nikt nie znalazłby różnicy.
Boris zaczął mówić coś po angielsku, ale Tobio nie był nigdy dobry z tego języka. Potrafił porozumieć się, ponieważ potrzebował do studiów, czy pracy, ale mężczyzna nawijał taką szybką gadką, że Kageyama prawie żadnych słów nie wyłapywał. Nie mógł wyciągnąć z kontekstu, jaki jest temat rozmowy. Mężczyzna miał przedziwny akcent, przez co jego angielski brzmiał dosyć niechlujnie. Blondyn utrzymywał kontakt wzrokowy, czasami szczerząc się i chyba coś tłumacząc...?
Po dłuższej chwili Boris się uciszył. Popatrzył się oczekująco na Tobio, licząc na odpowiedź, ale Kageyama spojrzał się zagubiony na Tatiane, Hinate, a nawet na małego chłopczyka, który stał obok mężczyzny. Shouyou znalazł w wzroku swojego chłopaka „pomocy" oraz odkrył, że ten nie wiedział, co powiedział brat panny młodej. Chciał wyśmiać czarnowłosego, ale nie będzie mu robił wstydu przy gościach. Później z niego zażartuje.
— Boris chciał ciebie poznać już od pewnego czasu. Mówił, że Tatiana pokazywała mu twoje prace, a za niedługo ma rocznicę ślubu ze swoją żoną. Chciałby po prostu zamówić jej portret u ciebie. Boris jest fotografem, więc ma wybrane zdjęcie, które miałbyś namalować — wyjaśnił Hinata Kageyamie po japońsku.
— Aaa... Czyli... Dobra. — powiedział nieprzemyślane Tobio. Chrząknął kilka razy, zanim obrócił się ponownie w stronę blondyna i zaczął: — Mogę namalować obraz, ale... muszę kilka rzeczy uzgodnić. Później podam ci... mojego maila, gdzie prześlę dokładne... informacje. — Czarnowłosy dosyć długo układał w głowie te dwa zdania po angielsku. Starał się nie przekręcić żadnego słowa. Zwykle komunikował się elektroniczne z klientami zagranicznymi, więc miał większą dyspozycje do porozumienia i nie popełnienia błędu.
Shouyou widząc zestresowanie Kageyamy, które wynika z używania obcego języka oraz spotkania z nieznajomym, chwycił go za dłoń. Tobio automatycznie zacisnął mniejszą rękę, a przy tym odczuł, jak ciężar z jego ramion spada. Dobrze, że może w takich sytuacjach liczyć na Hinate.
Tatiana popatrzyła się rozczulająco na złączone dłonie chłopaków.
— Bardzo się cieszę, że się zgodziłeś. Moja żona trochę interesuje się sztuką, a kiedy Tatiana pokazała twoje prace, totalnie się w nich zakochała — opowiadał Boris, jednakże teraz starał się wymawiać słowa wolniej oraz wyraźniej. — Mówiła, że masz ogromny talent, a przy tym niesamowity styl. Pokazałbym ci, jakie konkretne chciałbym zdjęcie, ale Iwan rozładował mi telefon.
— Nie rozładowałem go, papa — wtrącił się chłopczyk, trzymając za rękaw swojego ojca.
— A kto grał na nim gierki?
Dziecko spojrzało się na Borisa i coś burknął, a po chwili wbił wzrok w podłogę.
— Iwan też umie angielski? — zainteresował się Shouyou. Zdziwił się, że (prawdopodobnie) czteroletni chłopczyk rozmawia z ojcem w tym języku. Skoro są z Rosji, powinni po rosyjsku. Chyba...
— Mieszkamy w Anglii, a dokładniej w Liverpoolu. Ja i Sofja uczymy go angielskiego oraz rosyjskiego.
— A gdzie jest twoja żona? — dołączył się Kageyama, gdy już lekko jego wstyd wcześniejszą akcją minął.
— Sofja jest w ciąży, a termin ma za miesiąc. Niebezpiecznie byłoby, żeby ona leciała samolotem, więc zdecydowaliśmy, że zostanie w domu — odparł spokojnie Boris.
Kontynuowali rozmowę, a w głównej mierze Hinata zainteresowany Anglią, czy pracą Borisa. Shouyou powinien pracować w dziennikarskie, ponieważ z każdym przeprowadza wywiady oraz się wypytuje. Tobio i Tatiana nie zostawili ich, ale słuchali, co rudowłosy oraz blondyn mieli do powiedzenia. Iwan natomiast trochę ukryty za swoim ojcem zerkał na Kageyame oraz Hinate zaintrygowany japońską urodą.
Żaden z tej piątki nie zauważył, że podeszła do nich kolejna osoba.
— Jak się bawicie? — zapytał Yukihiro po angielsku, zatrzymując się przy swojej żonie.
— Jest świetnie, Kageyama-san. Dziękuję za zaproszenie — oznajmił Hinata. — A ta fontanna czekolady przepyszna!
— To był mój pomysł. Sama uwielbiam słodkie, więc zdecydowałam się na nią. — Zaśmiała się Tatiana.
Tobio spojrzał się na swojego ojca, macochę oraz rudowłosego. Był pod wrażeniem, jak Shouyou potrafił się z każdym umiejętnie zaprzyjaźnić, a przy tym sprawiał dobre pierwsze wrażenie. Znając Hinate, sądził, że zrobi coś głupiego.
— Yukihiro! Tatiana! — Usłyszeli krzyk niskiego, basowego głosu.
Obok mężczyzny i kobiety stanęła dwójka obcych dla Kageyamy oraz Hinaty ludzi. Byli to staruszkowie, którzy nie wyglądali na Japończyków, a właśnie na europejczyków. Charakter rosyjski od nich bił na kilometr, więc bez przeszkód można dojść do tego, że to są rodzice Tatiany.
— Co się stało, papa? — zapytała się zaniepokojona panna młoda.
Mężczyzna przed nimi zaczął przemawiać głośno i ze złością. Kageyama ponownie nie rozumiał angielskiego, którym się on posługiwał, ponieważ za szybko nawijał. Jedynie mógł się domyślić, że chyba chodzi o nich, bo facet ciągle wzrokiem lub palcem wskazywał na parę chłopaków. Żona trzymała się jego rękawa i przytakiwała. Shouyou wiedział, o czym jest mowa, ponieważ zmarszczył brwi gniewnie, a przy tym zacisnął mocniej dłoń Tobio.
Następny moment dla Kageyamy był w zwolnionym tempie. Hinata wyrwał rękę oraz zrobił krok do przodu, żeby stanąć przed Rosjanami. Donośnie krzyczał coś po angielsku, a w pewnej chwili położył palec na klatce piersiową mężczyzny. Prawdopodobnie ojciec Tatiany się wściekł, bo jego twarz stała się czerwona z furii. Shouyou po skończonej tyradzie czekoladowymi oczami zmierzył Rosjana, a później prychnął. Podszedł do Tobio, który w amoku oglądał całą scenę, i zaczął go ciągnąć do wyjścia. Jednakże po kilku krokach zatrzymał się, aby obrócić się jeszcze raz do starszego mężczyzny oraz kobiety.
— Nie w waszym interesie jest moje życie łóżkowe! — rzucił na pożegnanie, wciąż trzymając silnie Kageyame za dłoń.
Czarnowłosy zerknął za siebie i zauważył, jak reszta gości na sali patrzyła się z sensacją na nich. Jego ojciec oraz Tatiana próbowali rozmawiać z Rosjanami. Nawet złapał kontakt wzrokowy z Yukihiro, ale ten z zmartwieniem? się spojrzał na niego, a następnie uciekł swoimi kawowymi oczami.
Hinata przez całą drogę się nie odzywał, a sam Kageyama nie podejmował próby. Shouyou poprowadził do windy, aby następnie udać się na ostatnie piętro i schodami wejść na dach, nie zważając na zakazy. Rudowłosy pociągnął swojego chłopaka na ujście szybu wentylacyjnego, gdzie akurat było można usiąść. Popchnął Tobio, żeby zajął miejsce, a później dołączył do niego. Złapał rękę Kageyamy, przytulając się do niej.
— Nie mogę uwierzyć, że nadal istnieją tacy tępi ludzie — burknął Shouyou.
— Co się właściwie stało?
Rudowłosy podniósł głowę i spojrzał się w błyszczące od świateł miasta błękitne oczy. Powstała lekka zmarszczka na jego czole, kiedy starał się zrozumieć Tobio.
— Nie mów, że nie wiesz, co oni powiedzieli...
— Chyba już to zauważyłeś, ale nie jestem dobry z angielskiego, Hinata. Wy za szybko mówiliście, więc niezbyt nie wiem, co się wydarzyło — wytłumaczył Kageyama, rumieniąc się z zakłopotania i drapiąc się w kark.
— Dobrze, że chociaż ja umiem ten durny angielski, bo inaczej obrażaliby nas bez naszej wiedzy. — Odsunął się od wyższego chłopaka oraz założył ręce na klatce piersiowej, spoglądając się panoramę Sendai. — Ten gościu, a raczej, niestety, ojciec Tatiany miał pretensje do twojego taty, że jesteśmy na weselu. Gadał, że nie życzy sobie pedałów na ślubie swojej córki i że twój tato nie potrafi wychowywać własnego dziecka, skoro dorosło na pedała. Mówił, że nie pozwoli, aby wychowywał jego wnuka, bo będzie z niego kolejny pedał. Przy tym ciągle wspominał o tym, że jesteśmy obrzydliwy, bo pieprzymy się w dupę, czy trzymamy kutasy w ustach. Pierdolony homofob.
Tobio przełknął ślinę. Zastanawiał się, czy żałować, że nie znał tak dobrze języka, czy się cieszyć, bo nie usłyszał tych okropnych słów. Chociaż Kageyama pierwszy raz natknął się na to, że ktoś komentuje jego orientację.
— A ty... co powiedziałeś? — chciał się dowiedzieć czarnowłosy.
— Samą prawdę. — Prychnął. — Nie pozwolę, aby jakiś pieprzony dziad obrażał mnie i mojego chłopaka. Nie mogłem siedzieć cicho. Jeśli miał do nas problem, mógł prosto do nas podejść, a nie do twojego taty i Tatiany.
— A co dokładnie?
Hinata spojrzał się pierwszy raz na chłopaka, uśmiechając się subtelnie. Zachichotał cicho pod nosem, kiedy przytaczał swoje słowa w głowie.
— Lepiej, abyś żył w błogiej nieświadomości, Kags. — Zaśmiał się ponownie. — A poza tym... musimy popracować nad twoim angielskim. Jak możesz być taki głupi z niego?
— Nie jestem głupi! — zaprzeczył. — Potrafię się porozumieć, ale wolę czytać lub pisać. Czasami zdarza mi się nie zrozumieć jedynie, kiedy ktoś coś mówi.
— Gdy wrócimy do Tokio, zaczniemy oglądać filmy albo seriale po angielsku. Włączę tobie napisy, abyś trochę popracował nad nim.
— Brzmisz przemądrzale. Sam jesteś tak głupi, że się dziwię, że umiesz angielski, panie, kurwa, perfekcyjny — warknął Tobio.
Shouyou wydał znowu szczery śmiech. Zbliżył się do swojego chłopaka, żeby się w niego wtulić. Kageyama również objął rudowłosego, a przy okazji złożył czuły pocałunek na jego ustach. Wciąż smakował słodko i czekoladowo.
— Jakbym nie umiał angielskiego, tyle niesamowitych książek nie mógłbym przeczytać. A nie jesteś zły, że wdałem się w kłótnie? Prawdopodobnie zniszczyłem weselu twojemu tacie... — kontynuował podejrzliwie Hinata.
— Nie. — Wzruszył ramionami. — Może później do mnie dotrze, co narobiłeś, ale teraz wolę nacieszyć się czasem z moim chłopakiem.
— Mówisz tak, jakbyśmy mieli się rozstać — zażartował. Popatrzył się na Tobio, który był poważny. — O czym ty myślisz? Nie zrywam z tobą! — Hinata schował głowę w koszuli czarnowłosego. Kageyama westchnął szeptem, samemu ściskając mocniej Shouyou i kładąc podbródek na miedzianych lokach, które drażniły jego nos.
Jeszcze nie się rozstają... Nie ma się oszukiwać, że to nastąpi w przyszłości.
— Chłopcy, tutaj się ukryliście!
Tobio zerknął za siebie, nadal trzymając Hinate w ramionach. Zbliżała się do nich kobieta w białej sukni, a w jednej dłoni trzymała tajemniczą butelkę.
— Tatiana? Dlaczego przyszłaś? — zapytał się Shouyou, kiedy rozpoznał, że to głos Rosjanki, odsuwając się od Kageyamy.
— Muszę z wami wyjaśnić sytuacje, która zdarzyła się na sali — zaczęła niechętnie i zajęła miejsce obok nich. — Bardzo przepraszam za moich rodziców oraz za słowa skierowane w waszą stronę. Jest mi tak niesamowicie wstyd, że usłyszeliście to wszystko. — Schowała twarz w dłoniach.
— To nie twoja wina, Tatiana — powiedział relaksująco rudowłosy. — Może i Japonia jest otwarta na związki homoseksualne, ale niekażdy potrafi zrozumieć miłość. — Złapał za ręce Kageyama, rzucając mu urocze spojrzenie.
— Tak, nie przejmuj się, Tatiana. I... chyba Hinata zrobił wszystko, aby nas obronić — dołączył wyższy.
— Racja, Tobio. Nie sądziłam, że Hinata ma takie ostre słownictwo. — Podniosła głowę i parsknęła śmiechem. Zauważyła nieprzyjemny panikę w oczach chłopaków. — Ale to nic złego! Widziałam, jak samym moim rodzicom zrobiło się głupio, gdy wyszliście z sali. Yuki uspokaja właśnie gości, a ja poszłam was szukać. W ramach przeprosin przyniosłam ze sobą szampana. — Podniosła pełną butelkę. — To nie zrekompensuje zachowania papy i mamy, ale może chociaż trochę poprawi wam humor...
— Dziękujemy, ale i tak nie musiałaś nic przynosić. To twój wielki dzień, więc nie powinnaś się zadręczać nami. — Shouyou przyjął podarunek z szerokim uśmiechem oraz z ukłonem.
— Jesteście tacy słodcy razem. Rozpływam się z waszej słodyczy — odparła ze zdenerwowanym chichotem. — Mimo, że znamy się krótko, czuję, jakbyśmy już byli rodziną. A czekaj... Z Tobio jestem, a z tobą, Hinata...
— Może w przyszłości będziemy. — Rudowłosy obrócił się w stronę Kageyamy, a temu napłynęło ciepło do policzków, wiedząc, o czym myśli Shouyou. — Zawsze atmosfery weselne sprawiają, że sam pragnę wziąć ślub. Przynajmniej teraz mam z kim.
— G-Głupek... — fuknął wyższy chłopak, kiedy starał się unikać intensywnych czekoladowych oczu. Tatiana się głośno roześmiała, a za nią Hinata. Kageyama wciąż ukrywał swoją czerwoną twarz i zawstydzenie. Dlaczego Shouyou jest z nim tak otwarty, a przy tym świetnie kłamie?
Następnie kilka minut rozmawiali, a głównie Rosjanka i rudowłosy. Hinata znalazł świetną nić porozumienia z Tatianą. Nie spodziewał się, że dzisiejszego wieczoru pozna kogoś, kto jest, aż tak podobny do niego pod względem osobowości.
Nikt nie usłyszał, że drzwi się otworzyły i ktoś podszedł do nich.
— Znalazłem was w końcu — powiedział Yukihiro, spoglądając się na na trójkę. — Jak się czujecie, Tobio i Hinata?
— Jest w porządku, Kageyama-san — zabrał głos Shouyou. — Przepraszam za moje zachowanie i całą sytuacje.
— Nic się nie stało. My z Tatianą wiedzieliśmy, jaki stosunek mają jej rodzice do LBGT i znaliśmy ryzyko. Jednakże mieliśmy nadzieję, że mają chociaż odrobinę rozsądku i nie sprawią problemów.
— Tak, bardzo się cieszymy, że zdecydowaliście się przyjechać — dodała kobieta. — Co z papą i mamą, Yuki? — dopytała się męża.
— Zaprowadziłem do ich pokoju. Coś tam jeszcze wspominali, ale już nie słuchałem. Goście czekają na ciebie, kochanie.
— Oh, tak... Masz rację. Zamiast być na sali, uciekłam. — Obróciła się w stronę chłopaków. — Wy, wracacie?
Hinata spojrzał się na czarnowłosego. Z jego błękitnych oczu odczytał, co Kageyama myśli.
— Nie, zostaniemy tutaj, a później wrócimy do swojego pokoju — powiedział Shouyou.
— A o której jutro wyjeżdżacie?
— Planujemy popołudniu. Autobus do mojej miejscowości kursuje rzadko, więc musimy jeszcze się przyjrzeć rozkładowi — nadal mówił rudowłosy.
— To jeszcze się spotkamy! — zawołała radośnie Tatiana. — Już nie będziemy przeszkadzać, więc życzę wam dobrej nocy.
— Wzajemnie, Tatiano i tato — odezwał się Tobio.
Yukihiro podał dłoń żonie, a ona ją przyjęła. Panna młoda wstała z miejsca i po chwili oboje odeszli.
Gdy chłopcy zostali sami, ściągnęli swoje marynarki, które krępowały ich ruchy. Hinata usiadł na kolanach Kageyamy oraz mruknął cicho przy szyi czarnowłosego, jak kot, czując zapach wanilii. Tobio wywrócił oczami, ale objął Shouyou i złożył pocałunek na jego głowie.
— Wiesz, że możemy się poprzytulać w naszym łóżku, a nie na dachu hotelu?
— Tutaj jest romantyczniej, Bakageyama.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top