XXII / Zależy mi na tobie, Hinata
Kolejny nudny wykład, na którym Hinata nie dowie się niczego ciekawe. Jednak wolał nie pokazywać niezainteresowania prowadzącemu, ponieważ on był jednym z tych najgorszych profesorów na uczelni. Zawsze na koniec semestru przegląda nieobecności na zajęciach i kiedy zauważy sporo godzin opuszczonych lub ignorowanie jego wykładu, na egzaminie ustnych zada zapyta ciebie tak, że w stu procentach oblejesz. Przez Shouyou plecy przechodzą dreszcze na samą myś o niezdaniu na studiach. Co by powiedział rodzicom?
Rudowłosy udawał, że coś notuje, gdy zauważył powiadomienie na telefonie. Szybkim ruchem zerknął w stronę profesora, który oddany opowiadał o jakiś bezsensownych rzeczach, a następnie chwycił urządzenie i je odblokował. Hinata zmarszczył brwi, widząc od kogo dostał wiadomość. Była ona od Kuroo, a Shouyou nieczęsto wymieniał się SMS-ami z nim. Okazało się, że drugi chłopak przesłał mu zdjęcie z podpisem.
Kuroo: Czuję się zdradzony.
Hinata uśmiechnął się na widok obrazka. Przedstawiało ono Kenme, który spał na kanapie przykryty kocem, a obok znajdował się duży wtulony w niego pies wtulony, a sam chłopak przełożył dłoń przez ciało futrzaka, aby być bliżej. Po poważniejszej kłótni czas temu, para doszła do porozumienia i zdecydowali się zaadaptować zwierzaka ze schroniska. Piesek był trzy-letnim mieszańcem golden retrievera z owczarkiem niemieckim oraz jakąś inną rasą, a nazywał się Soba. Jego sierść w głównej mierze zafarbowana na blond, ale lewe i oklapnięte ucho zabarwione na czarno, a drugie natomiast jest stojące i złociste.
Opiekunka opisywała zwierzaka jako przyjaznego, ale dosyć nieufnego z takiego powodu, że został znaleziony jako cztero-miesięczny szczeniak przywiązany do drzewa w parku. Decydujący głos w wyborze psa miał oczywiście Kuroo i szybko wybrał Sobe. Szczególnie polubił u tego zwierzaka jasne, piwne oczy oraz bardzo donośne oraz krzykliwe szczekanie. Tetsurou wiedział, że to jest TEN futrzak. Kenme nie spodobał się wybór jego chłopaka, ponieważ na pierwszy rzut oka widać, że pies jest energiczny, głośny oraz duży. Jak zwierzak próbował skoczyć do niego, sięgał do prawie klatki piersiowej Kozume. Jednakże nie mógł przecież nie zgodzić się na tego zwierzaka, gdy widział, jak Kuroo się zakochał w Sobie.
Najgorsze były pierwsze tygodnie dla Kenmy. Ciągle pisał do Hinaty narzekające SMS-y na psa. Na szczęście, zwierzak akceptował wszystkie jego pięć kotów, ale nie zmieniało to faktu, że futrzak strasznie liniał. Codziennie Kozume musiał czesać Sobe albo wyprowadzać na sikanie (dlaczego nie nauczy się do kuwety?), gdy Tetsurou nie miał czasu przez naukę. Prowadzenie livestremów było uciążliwe, ponieważ ciągle zwierzak szczekał i przeszkadzał w graniu. A najgorsze, że Kuroo pod pretekstem psa wyciągał swojego chłopaka na spacery. Kozume wolał siedzieć w domu, niż chodzić po parku, ale znalazł się pozytyw z tej sytuacji, a dokładniej oboje się zbliżyli do siebie bardziej przez wspólne wyjścia. Oczywiście, że wieczorami dalej zasiadali przy konsoli i grali, ale teraz spędzali ze sobą więcej czasu i zaczęli bardziej się otwierać przy drugiej połówce. Po kilku tygodniach sam Soba dostosował się do Kenmy i przez większość czasu spał na jego kanapie w pokoju do nagrywania.
Shouyou wciąż spoglądał się na zdjęcie, gdzie owinięty snem Kozume przymilał się do Soby. Hinata sam zagryzł wargę i włączył kolejne okienko chatu.
Kageeeeyama, wolisz psy czy koty?
Kageyama: Z tego, co wiem, masz właśnie zajęcia z profesorem, na którego ciągle narzekasz. Uważaj, głupku.
Ale odpowiedź na pytanie!
Kageyama: Zwierzęta mnie nie lubią.
Jak to ciebie nie lubią??
Kageyama: Normalnie. Nie lubią mnie.
Po kilku sekundach przyszła kolejna wiadomość.
Kageyama: A teraz mi nie przeszkadzaj, bo maluję.
Hinata zachichotał niemo pod nosem. Jego chłopak to zawsze jest zapracowany.
Jeśli zamieszkamy razem w przyszłości, będziemy mieć zwierzaka?
Rudowłosy wyczekująco patrzył się na ekran telefonu. Po krótkim czasie wiadomość oznaczyła się na przeczytaną, ale Tobio nie próbował nawet odpisać. Chyba się zawstydził...
Shouyou poczuł klepnięcie w bok ramienia i obrócił się w lewą stronę. Ostrzegającym wzrokiem spoglądał na niego inny student, który siedział obok i wskazał delikatnie ręką w przód. Hinata spojrzał się w tamtą stronę i zauważył, jak wykładowca go obserwował. Cholera, trzyma telefon w dłoni. Zagubiony skinął głową w ramach przeprosin, odkładając komórkę, a profesor kontynuował wykład.
— Ostatnim, ale nie mniej ważnym motywem książce, jest romans głównej bohaterki ze swoim samurajem. Warto przybliżyć się do sceny ich pierwszego pocałunku na stronie...
Na policzkach chłopaka wypłynął świeży rumienieć, a sam podniósł rękę, żeby przesunąć opuszkami palców po malince na szyi, którą wczoraj zostawił mu Tobio. Czuł pod skórą pieczenie, a w brzuchu ciepło na same wspomnienie poprzedniego dnia. Cała tamta sytuacja była cudowna, a zarazem gorąca.
***
Hinata opierał się o ladę w kawiarni, przeglądając memy w Internecie. Zazwyczaj, jak nie miał niczego innego do roboty, patrzył się na te śmieszne obrazki i rozsyłał każdemu. Po ukończeniu liceum nadal utrzymywał kontakt z ludźmi ze szkoły, a między innymi z Tanaką, z którym codziennie wymieniał się zabawnymi gifami.
Shouyou spróbował powstrzymywać chichot wywołany przesłaną wiadomość, kiedy usłyszał chrząknięcie. Myśląc, że to przyszedł Sugawara, aby sprawdzić, jak radzi (albo obija) się w pracy, zaczął udawać, że robi coś ważnego przy ekspresie, nie spoglądając na daną osobę.
— Czekam tutaj już dziesięć minut, a ty wciąż mnie nie zauważyłeś, a tylko gapisz się w ten durny telefon — odezwał się dobrze znany głos dla Hinaty, więc momentalnie się obrócił w stronę gościa.
— Kageyama?
— A kto inny? Dziwne, że ciebie jeszcze nie zwolniono. — Czarnowłosy westchnął, zasiadając na hokerze obok baru. —
Nic mi nie rób. Przecież zaraz zamykasz, a obiecałem ciebie oprowadzić do domu — dodał, kiedy widział, jak rudowłosy wyciąga szklankę do koktajlu mlecznego.
Usta Shouyou ułożyły się w przysłowioną rybkę i spojrzał się na zegar. Faktycznie, zaraz dochodziła dziewiętnasta. Nawet zapomniał o tym, że Tobio wczoraj zaproponował wieczorny spacer po całym męczącym dniu.
— Czasami umykają mi takie rzeczy i nie powinieneś ich wypominać, Kags — mruknął, jak wycierał powierzchnie blatu ściereczką. — A ty sam nie jesteś święty! Nie odpowiedziałeś na moje wcześniejsze pytanie — krzyknął, wyciągając język w stronę swojego chłopaka.
Czarnowłosy na początku zmarszczył brwi, próbując zrozumieć, o czym mówi Hinata. Po chwili zarumienił się, kiedy przypomniał wiadomości niższego.
— Powinieneś skupiać się na studiach, a nie pisać głupoty do mnie! — odwarknął zdenerwowanym, a zarazem zestresowanym głosem. Są ze sobą niecałe dwa miesiące, a Shouyou zadaje takie poważne pytania.
Mniejszy chłopak wrócił duchem do wykładu, gdzie na końcu profesor omawiał miłość głównych bohaterów. Hinata doskonale pamiętał dzień swoich urodzin, gdy Kageyama odważył się na kolejny krok ku ich znajomości. Rudowłosy miał dosyć dużo pocałunków w życiu, ale tamten był jego ulubiony.
Shouyou nie potrafiąc dalej się powstrzymywać, zbliżył się do Tobio i szybko musnął usta ukochanego. Wyższy oczywiście oddał czułość, ale podejrzanym wzrokiem badał twarz swojego chłopaka.
— A ty co?
— Wspominam nasz pierwszy pocałunek. — Zachichotał Hinata. — Chciałbym się cofnąć do tamtego momentu na przystanku.
— To nie był nasz pierwszy pocałunek. — Kageyama wzruszył ramionami, wyglądając na znudzonego. — Pocałowałeś mnie wcześniej, gdy się dopiero poznaliśmy i poszliśmy na piwo z Oikawa-san, jak się upiłeś.
Samemu Tobio zaczęło się robić cieplej na myśl o przeszłości. Wolał nie dodawać, że Shouyou również wyznał mu miłość, a on odepchnął rudowłosego na ziemie, a ten zemdlał. Lepiej spoglądać w jakim miejscu się teraz znajdują, niż patrzeć się na to, co było w kwietniu.
Hinata utkwił zaciekawione, bursztynowe oczy w swojego chłopaka. Wiedział, że nie mówił całej prawy. Tobio często coś ukrywa, ale nie warto drążyć takich tematów, skoro Kageyama nie był skłonny na rozmowy.
— Nie upiłem się, Bakageyama — odpyskował i założyć ramiona na klatce piersiowej. — Przecież to tylko kilka piw. Nie mam, aż takiej słabej głowy.
— Na drugi dzień niczego nie pamiętałeś.
— Jeśli chcesz, możemy dzisiaj sprawdzić, kto szybciej się upije — powiedział śmiało Shouyou, utrzymując kontakt wzrokowy z Tobio i ignorując jego odpowiedź.
— Przez cały tydzień śpisz już u mnie... — Wywrócił oczami. — Kiedy ostatni raz byłeś w swoim mieszkaniu?
Rudowłosy szepczącą jęknął. Okrążył ladę, żeby zająć miejsce obok Kageyamy. Miną smutnego pieska spojrzał się na chłopaka. Położył dłoń na torsie młodszego, a przez ciało artysty przeszedł dreszcz i wróciły wczorajsze flashbacki.
— Ale patrz, jak byłoby idealnie — wymruczał zachęcająco i zbliżył się do wyższego chłopaka. — Jutro jest sobota, a ja pracy nie mam, więc moglibyśmy się dzisiaj napić. A może się boisz, że przegrasz? — szepnął do ucha Tobio, dotykając językiem jego małżowiny.
Kageyama gwałtownie się odsunął, a twarz została ozdobiona kwitnącym rumieńcem. Rozejrzał się po kawiarni, sprawdzając, czy ktoś mógł zauważyć poczynania chłopaka. Akurat lokal był spustoszały, ponieważ zbliżało się do zamknięcia, więc Hinata miał (na razie) szczęście. Tylko szkoda, że ten potrafił pociągnąć za najlepsze sznurki, aby zmusić czarnowłosego do wszystkiego.
— Kiedy kończysz? — zapytał.
— Muszę jeszcze przeliczyć pieniądze i zabezpieczyć kawiarnie, więc może za pół godziny...?
— To przez ten czas pójdę do sklepu zrobić zakupy.
***
W powietrzu unosił się zdawkowy zapach alkoholu, a na stoliku stała jedna pusta butelka sake i druga w połowie pusta. Na blacie również znajdowały się kieliszki do picia oraz paczka niedojedzonych chipsów. Całe pomieszczenie okalała lekka muzyka, która leciała z włączonego telewizora.
— Kageyama, nudzi mi się.
Hinata leżał głową na kolanach swojego chłopaka, gdy ten siedział na kanapie. Wyższy z nich spoglądał się na ukochanego i czasami pieścił rudowłose loki oraz skradał krótkie pocałunki. Natomiast Shouyou nietrzeźwym wzrokiem obserwował Tobio i bawił się jego dłonią, zaplątując wspólnie ich palce.
Twarz mniejszego całkowicie została ozdobiona alkoholową czerwienią, a ruchy stawały się nieskoordynowane. Czarne źrenice rozszerzyły się tak bardzo, że obwódka bursztynowego koloru była jedynie minimalna. Hinata dotknął nos czarnowłosego, a Kageyama figlarnie się zaśmiał.
— Co ci na to poradzę? — odpowiedział Tobio, czując, jak dłoń chłopaka zataczała kółka na jego twarzy.
Shouyou podziwiał wygląd artysty i wędrował po cerze, docierając do ostro zakończonej żuchwy. Hinata subtelnie się podniósł, ale gdy chciał się zbliżyć do Kageyamy, stracił równowagę. Jednak czarnowłosy złapał go za talie. Rudowłosy uważniej patrzył się na swojego chłopaka, próbując zapamiętać widok niebieskich, rozproszonych oczu oraz niechlujnych kruchych kosmyków, które w nieładzie się ułożyły. Przyglądał się nawet delikatnym rumieńców, jakie powstały po spożytym alkoholu.
— Chcę się z tobą pobawić — mruknął Hinata, a zapach sake dotarł do nosa Kageyamy.
Niższy chwycił za kieliszki i nalał do nich ciecz z butelki, ignorując estetykę picia tegoż alkoholu. Podał kieliszek do Kageyamy, a następnie oboje ochoczo opróżnili naczynia.
— Co chcesz zrobić? — zapytał się Tobio, odkładając szkło na stolik.
— Hmmm... — wydał zamroczony dźwięk Hinata, zastanawiając się nad zadaniem propozycji. — Może prawda czy wyzwanie?
Czarnowłosy zmarszczył brwi.
— Już widzę, jak wypełniamy wyzwania, głupku.
— To niech same pytania i wtedy nie będziemy musieli robić zadań, a przy tym możemy się jeszcze bliżej poznać — zasugerował Shouyou, który się ucieszył, że swojego „genialnego pomysłu".
— A jeśli będzie pytanie, na które nie chciałbym odpowiedzieć? — rzekł Kageyama i rozłożył się wygodniej na kanapie.
Hinata zachichotał. Nie przejmował się takimi nieważnymi rzeczami. Przesiadł się na miejsce bliższe Tobio i założył nogi na jego kolanach. Czarnowłosy zauważył, że ukochany nazbyt lubi ich kontakt fizyczny.
— To ja zacznę — oznajmił zadowolony Shouyou. — Coś łatwego, więc... Jaki jest twój ulubiony kolor?
Niebieskie oczy obtoczyły całą sylwetkę mniejszego, a po sekundzie na policzkach Kageyamy wypłynęła nieprzyzwoita czerwień.
— Pomarańczowy — mruknął.
— Jak moje włosy! — krzyknął Hinata, rozkładając energicznie ramiona.
— Może. — Wzruszył ramionami czarnowłosy. — Zwykle maluję obrazy w chłodnych kolorach, ale zdarza mi się dodawać do nich akurat pomarańczowe akcenty i jakoś tak mi się spodobało.
Shouyou zagryzł wargę, odkładając ręce na swojej klatce piersiowej.
— Ale lubisz moje włosy, prawda?
Oczywistością było, że Hinata ten aspekt zauważył. Kageyama wręcz za często wpychał dłonie w jego loki i zaczynał się bawić nimi. Nawet, jak spali w jednym łóżku, mniejszy chłopak zostawał zwykle budzony rano przez głaskanie po głowie.
— Moja kolej — rzekł Tobio, omijając temat. — Co we mnie lubisz? — zapytał się, a po tym uśmiechnął się podstępnie.
— To nie fair! — jęknął Shouyou. Następnie chwycił prawą rękę czarnowłosego, dotykając i zaplatając ich palce razem. — Ale chyba dłonie... Spod nich powstało tyle twoich pięknym dzieł. Również lubię się na nie patrzeć, gdy jesteś w trakcie malowania i wtedy nimi świetnie operujesz. — Hinata podniósł kończynę do twarzy i złożył na niej słodki pocałunek. — Tylko przeszkadza mi ta niedomyta farba pod, ale ty jej nigdy domyjesz, więc się przyzwyczaiłem. Przynajmniej mogę się pochwalić bez słów, że chodzę z malarzem. — Rudowłosy nadal badał palce i dłoń Kageyamy. Jednak jako, że otaczała go teraz cisza, zostawił rękę w spokoju i uniósł wzrok ku górze.
Tobio wciąż siedział z bezwładną kończyną zahipnotyzowany wypowiedzią Shouyou. Jego twarz przybrała kolor świeżego pomidora. Zacisnął zęby z ze zdenerwowania.
— Głupi idiota! — krzyknął, uderzając w ramię Hinate. — Musisz mnie tak zawstydzać?
— Tak. — Uśmiechnął się dziecięcą rudowłosy, a Kageyama uciekł wzrokiem. — Lecimy dalej. Czy jestem twoim pierwszym?
Wyższy z nich aktualnie w amoku wpatrywał się w mniejszego chłopaka. To nie był jeszcze czas na tę rozmowę. Shouyou nie może teraz się dowiedzieć. Trzeba tego uniknąć.
— Nie odpowiem na to — odparł twardo Tobio.
— Jak to!? — zawył Hinata. — Wystarczy powiedzieć tak lub nie. Co to za różnica? — Rudowłosy przybliżył się do Kageyamy tak, że ich twarze oddalone były tylko o kilka centymetrów. — A może jesteś prawiczkiem i się boisz przyznać?
Kwestia o przeszłości artysty nieraz pojawiała się w głowie Shouyou. Sądząc po tym, jak się jego chłopak zachowywał w związku, stwierdził, że jest pierwszym Tobio. Szybko się zorientował, że wyższy miał problemy z relacjami z innymi ludźmi. Kiedyś podeszła do niego na uczelni dziewczyna z jego kierunku o notatki, a on tylko niewyraźnie powiedział, że nie wie, o co jej chodzi i uciekł. Hinaty cały dzień się z niego naśmiewał.
Czasami przychodziła myśl dla Shouyou, że Kageyama był w związku z Oikawą. Aczkolwiek Iwaizumi wcześniej zaprzeczył wszystkiego, a rudowłosy mu wierzy (bo jak to nie uwierzyć swojemu senpai?).
— Nie odpowiem na to — powtórzył pewnie.
— To uznam po prostu, że jesteś prawiczkiem — odpowiedział udająco gorzko Shouyou. — Za brak odpowiedzi musisz ściągnąć koszulę.
— Dlaczego mam się rozbierać przed tobą?
— Wczoraj byłem przed tobą nagi i nie wspomnę o tym, co zrobiliśmy, a musisz dostać karę. — Wywrócił oczami. — I nawet nie otworzyłeś mi drzwi, gdy pukałem, jak się myłeś.
Tobio nie podobała się decyzja Hinaty, ale z powodu alkoholu, zaczął już rozpinać koszulę. Gdy przeciągał materiał przez guzik, czuł na sobie wygłodzony wzrok Shouyou. Czemu tak się na niego patrzy?
— Twój pierwszy związek — rzekł Kageyama, skupiając się na ostatnich guzikach. Po chwili usunął zbędny materiał i położył go na oparciu kanapy. Starał się ignorować bursztynowe spojrzenie na sobie.
— Za duży wstyd.... — odpowiedział onieśmielony Hinata.
— Aż tak źle było? — zapytał Tobio, a Shouyou z zagryzioną wargą przytaknął. — Mów.
Rudowłosy zaśmiał się poddenerwowany i podrapał się po karku.
— Bo ja w szkole byłem dosyć niski — zaczął.
— Nadal jesteś — przerwał Kageyama.
— Mam metr siedemdziesiąt dwa i to jest średni wzrost Japończyka, wielkoludzie!
— Tylko metr dziewięćdziesiąt — dogryzł.
Hinata prychnął. Ponownie sięgnął po butelkę sake, nalewając trunek do kieliszków, aby następnie podać Tobio. Oboje prędko wypili i kontynuowali rozmowę.
— Od małego byłem najniższy w klasie i nieraz nawet dziewczyny mnie przewyższały. W drugiej gimnazjum była taka dziewczyna. Miała rozczulający uśmiech, a przy tym zdarzało się jej być zadziorną. Zawsze włosy zaplątywała w dwa warkocze... — Shouyou rozmarzył się na wspomnienie blondynki z niebieskimi oczami. — Po pewnym czasie odważyłem się jej przyznać, a ona zaakceptowała mnie. — Kageyama poczuł ukłucie w sercu. — Zaczęliśmy chodzić ze sobą, ale po niecałym miesiącu mnie rzuciła...
— Chyba to nie jest koniec całej historii. Dlaczego cię rzuciła?
— O to chodzi! — krzyknął Hinata, chowający czerwona twarz o kanapę. — Ona po prostu trochę urosła i zaczęła mnie przewyższać, a nikt nie chce mieć niższego chłopaka.
— Pasuje mi twój wzrost. — Usłyszał Shouyou i przesunął głową, aby spojrzeć się na Tobio. — Nie interesuje mnie, że jesteś niższy ode mnie.
— Bo lubisz nade mną górować, Bakageyama! — powiedział obrażony. — Wyobraź sobie, jakbyś był dziewczyną, a ja chłopakiem. Między nami jest różnica prawie dwudziestu centymetrów. Jakby ludzie się na nas patrzyli?
Czarnowłosy zacmokał, zanim chwycił w talii Hinatę, przyciągając go ponownie na kolanach. Złapał jego twarz w dłoniach i zbliżył ją do swojej.
— Powiedziałeś coś idiotyczne, czyli nic nowego, więc tego nie skomentuję, ale i tak moje uczucia do ciebie się nie zmienią. — Szczerym wzrokiem Kageyama patrzył się na niższego chłopaka.
Shouyou ucałował krótko usta Tobio, aby następnie pogrążyć się we śmiechu. Oparł głowę o nagie ramie wyższego, starając się uspokoić.
— Nigdy nie przeszkadzał mi mój wzrost. Było to przykre, że czasami odrzucały mnie dziewczyny, ponieważ byłem „za niski dla nich". — Symbolicznie pokazał znak cudzysłowia palcami. — Dlatego spodobali mi się też faceci, bo oni nigdy nie narzekali na mnie.
Kageyama zmarszczył nos. Zawsze, gdy Hinata wspominał o kimś innym, odczuwał zazdrość, ale również panikę.
— Serio? — zapytał się bezmyślnie czarnowłosy.
— Żartuję. Nie interesuje mnie, jakiej jesteś płci. — Poprawił się na kolanach Tobio, spoglądając się na swojego chłopaka. — Nie przedłużajmy tego tematu. To teraz... — Shouyou rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu pomysłów na pytania. Cicho westchnął i ukrył twarz w zgłębieniu między szyją a ramieniem Kageyamy. — Nie wiem, co mogę ci zadać.
Tobio zaśmiał się nietrzeźwo, zanim dał dłoń na plecy Hinaty, aby zacząć go głaskać. Położył głowę na jego włosach i ucałował miedziane loki, które tak ubóstwiał. Sam zastanawiał się, jak mogą kontynuować „grę".
— To użyj mózgu, jeśli masz.
Shouyou podniósł głowę, którą dotychczas ukrywał i stęknął. Burknął jakieś „obraźliwe" przezwisko dla chłopaka, zanim nalał znowu do kieliszków alkohol. Podał jedno naczynie czarnowłosemu, a po chwili opróżnili szkło.
— Liczysz, ile tego wypiliśmy? — spytał się Hinata, odkładając na miejsce puste kieliszki.
— Głupie pytanie, głupku — warknął Kageyama.
— Tak, tak, głupku — zaakcentował niższy i założył ręce na szyi młodszego. Tobio spojrzał się w łobuzerskie oczy, zanim parsknął śmiechem.
— Wiedziałem, że się szybciej ode mnie upijesz.
— Nieprawda! — zawołał rudowłosy. — Jaskółkę bym potrafił wciąż zrobić.
— Głupek — odpowiedział wyższy, a po chwili ucałował kącik ust swojego chłopaka.
— Czy ty nie znasz innych przezwisk na mnie? — Zachichotał Shouyou, kiedy ukochany przesuwał ustami po jego twarzy, a następnie po szyi.
Kageyama muskał delikatnie skórę Hinaty, napawając się naturalnym zapachem rudowłosego z nutami alkoholu. Zassał lekko kawałek i zagryzł ją, aby utworzyć nowy znak obok wczorajszego. Niższy z nich przez ten cały czas był bierny, ale zdecydował się położyć dłoń na brzuchu jego chłopaka, pragnąć wyczuć subtelne mięśnie pod palcami. Zapomniał o tym, że Tobio nie miał koszuli na sobie.
— Pójdziemy kiedyś razem pobiegać? — odezwał się Shouyou, gdy młodszy kontynuował pieszczotę.
Hinata dowiedział się o „planie treningowym" Kageyamy jakiś czas temu. Okazało się, że jego chłopak starał się chociaż trzy razy w tygodniu wstawać wcześniej, aby uprawiać jogging. Zwykle mu się udawało spełniać cel, ale zdarzało się, że potrafił spędzić noc w pracowni, a rankiem zachowywał się jak trup. Na szczęście, Hinata zaczął go bardziej pilnować i dbał o sen chłopaka.
— Jeśli chcesz... — odpowiedział Tobio, wciąż pogrążony w pocałunkach. Rudowłosy poczuł dwie chłodne ręce pod koszulką. — Czy mogę to ściągnąć?
Shouyou uroczo się zaśmiał. Od wydarzeń w pracowni, zauważył, że Kageyama za każdym razem się pyta, gdy chce przekraczyć przestrzeń osobistą ukochanego. Hinata uważał to za niesamowicie słodkie, a zarazem cholerne seksowne, że jego parter prosi o zgodę.
Niższy chłopak nie odpowiadając, chwycił krawędź swojej (a raczej skradzionej od Tobio) koszulki, a następnie podciągnął ją do góry, aby rzucić gdzieś. Później popatrzył się na granatowe zaabsorbowane oczy i rozłożył szeroko ramiona. Kageyama zrozumiał intencję i złapał za pośladkami Hinatę, gdy ten oplątał rękami chłopaka.
Trzymając kochanka, Tobio skierował się prosto do sypialni. Otworzył drzwi i nawet nie myślał o ich przymknięciu. Położył Shouyou na zaścielone łóżko, zanim spojrzał się na psotne oczy rudowłosego, soczyste zarumienione policzki i najszerszy uśmiech. Rozpoczął pocałunek, który po kilku sekundach stawał się zachłanniejszy i bardziej namiętny. Liznął wargę Hinaty, a ten uchylając ją, pozwolił na wejście.
Kageyama przycisnął do ciebie bardziej swojego chłopaka, a z gardła Shouyou uciekł głośniejszy jęk, gdy Tobio zahaczył ich erekcje o siebie. Czarnowłosy zniżył się, aby odnaleźć twarde i nabrzmiałe sutki kochanka. Gwałtownie jedną zassał, zanim Hinata wydał kolejne sapnięcia. Bawił się brodawką, gryzł ją oraz lizał, obtaczając większą ilością śliny. Mniejszy chłopaka włożył ręce w krucze włosy i czasami mocno ich chwytał, gdy Tobio wykonywał agresywniejsze ruchy.
Wyższy przestał się interesował pierwszym sutkiem i zaczął ponownie przesuwać się wzdłuż ciała Shouyou. Dłonie trzymał po bokach talii Hinaty, masując skórę. Wrócił twarzą do rudowłosego. Wpatrzył się w bursztynowe oczy, a później złożył pocałunek na kuszących ustach. Po chwili uniósł się na rękach i odszedł od chłopaka.
— Rozbierz się — rzucił na końcu, podchodząc do komody.
Shouyou podniósł kąciki ust pewnie, zanim ściągnął z siebie spodnie oraz bokserki. Z tego powodu, że zrobił to szybko, mógł teraz oglądać, jak Kageyama schyla się do szafki, a jego pośladki opinają się idealne na dżinsach. Po dłuższej minucie Tobio chwycił właściwy przedmiot. Zamknął szufladę i sam zaczął rozpinać pasek, a następnie usunął z siebie zbędne ciuchy.
Hinata miał właśnie okazję widzieć pierwszy raz nagiego swojego chłopaka i musiał się przyznać, że to go mocno kręciło. Gdy spojrzał się na jego podbrzusze, zauważył stojącą oraz boleśnie twardą erekcję ukrytą w czarnych włosach łonowych. Z ledwością się powstrzymywał, aby nie klęknąć i głęboko się zakrztusić tym penisem. Przełknął ślinę z powodu zbereźnej myśli.
— Twoje ciało jest boskie, Kageyama — odezwał się Shouyou.
W normalnym przypadku, Tobio powinien się zawstydzić i zaczerwienić, ale jego głowę otoczyła chmura alkoholowa. Położył potrzebne rzeczy obok siebie, a Hinata zerknął okiem – zapakowana prezerwatywa i buteleczka lubrykantu. Trochę poczuł ścisk w płucach, który szybko zniknął przez wcześniej wypite sake. Kageyama kładąc się obok Shouyou na łóżku, uśmiechnął się i zbliżył do rudowłosego, aby ponownie posmakować tych ust.
Hinata oddawał chętnie i łakomie pocałunek. Wędrujące ręce po jego ciele sprawiały, że cicho wzdychał pomiędzy pieszczotami. Byli ze sobą tak blisko, że czuł pobudzoną erekcje czarnowłosego na swoim udzie. Zagryzł delikatnie wargę Tobio, wymuszając nieme stęknięcia ze strony młodszego. Wyższy złapał butelkę lubrykantu i nie zaprzestając pocałunku, nalał balsam na dłonie, zanim zaczął krążyć palcami wokół brzegu wejścia Hinaty. Shouyou się spięcie wzdrygnął, co nie uszło uwadze Kageyamie.
— Jest w porządku? — Tobio odsunął się od swojego chłopaka, sprawdzając jego stan.
Rudowłosy przeleciał wzrokiem po pomieszczeniu i próbował się uspokoić. Zdał sobie sprawę, że są już blisko najważniejszej (w jego mniemaniu tego związku) chwili.
— Czy możemy przestać? — zapytał się zachrypniętym głosem Hinata.
Kageyama zatrzymał się na sekundę i lekko zdziwiony, ale też rozemocjonowany zaprzestał czynności. Ciemnoniebieskie zszokowane oczy spojrzały się na czekoladowe odpowiedniki.
— Tak... — Wyższy chłopak wstał ze swojej pozycji, zasiadając półleżąco i odkładając poprzednie wyciągnięte rzeczy. Następnie chwycił kołdrę i zakrył siebie oraz Hinate. Shouyou niepokojącym wzrokiem obserwował Tobio w celu znalezienia złych oznak jego humoru.
— Przepraszam — odezwał się rudowłosy, przerywając niekomfortową ciszę w sypialni.
— Dlaczego nie chcesz? — Obrócił się Tobio, aby być teraz twarzą w twarz ze swoim chłopakiem.
Hinata zagryzł wargę nerwowo, ale po chwili się zaśmiał w poduszkę.
— Jesteśmy pijani, Kags. Jutro o tym wieczorze zapomnimy, a chcę, żeby nasz pierwszy raz był wyjątkowy i na pewno nie po pijaku — wyjaśnił. Wyciągnął rękę w stronę drugiego chłopaka, kładąc dłoń na jego policzku. — I dziękuję za to, że jesteś dla mnie wyrozumiały.
— Zależy mi na tobie, Hinata.
Shouyou rozczulająco się uśmiechnął, a czekoladowe oczy się zaszkliły. Pierwszy raz usłyszał takie słowa z ust drugiej osoby, którą kochał. We wcześniejszych związkach każdy się interesował tylko seksem z nim, a teraz widzi prawdziwe uczucia wobec niego. Dokonał dobrego wyboru, podarując serce dla Tobio.
Hinata śmiale objął nagą klatkę piersiową Kageyamy. Czarnowłosy natomiast oplątał ramionami swojego chłopaka i złożył pocałunek na jego głowie.
— Dziękuję — wypowiedział Shouyou, tonąc we śnie oraz zamykając łzawiące oczy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top