XIX / Jesteś dziełem sztuki, Hinata
Półtora miesiąca później...
— Sugawara-san, czy to ta osoba? — Rozległo się głośne pytanie po pomieszczeniu.
Szarowłosy podniósł głowę znad papierów, które porządkował na najbliższym stoliku od baru. Koushi ostatnio zatrudnił nowego pracownika, więc musiał mieć teraz na niego oko. Hinata już doskonale wpasował się w klimat kawiarni i nie było trzeba go ciagle pilnować w trakcie pracy. Jednak z jedną osobą jest ciężko prowadzić biznes, a znajomy rudowłosego szukał akurat dorobku, więc Suga skorzystał z okazji. Starszy nawet nie mógł uwierzyć, że Shouyou potrafi uczyć współpracownika, a Koushi nie miał potrzeby ciągle obserwować tej dwójki, gdy są razem na zmianie. Aczkolwiek nadal im nie ufał.
Szef kawiarni zerknął zza szyby na zewnątrz. Ujrzał znaną sylwetkę i się uśmiechnął pod nosem. Cicho przytaknął podwładnemu, a tamten od razu skierował się w stronę baru.
Rudowłosy chłopak stał przy ekspresie, wycierając z blatu kawę, którą przed chwilą rozlał. W tym samym czasie nucił przyjemną melodyjkę z radio nadającego z drugiego końca lokalu. Nie zauważył wokół siebie dźwięków, ani żadnych kroków.
— Hinata, ktoś do ciebie przyszedł. — Z myśli wytrącił go donośny głos przy uchu.
Shouyou na początku zmarszczył brwi z zaciekawieniem, przyglądając się zielonym, kocim oczom. Jego współpracownik podniósł niewinne kąciki ust do góry oraz wskazał palcem na ulice. Czekoladowe tęczówki podążyły za gestem, a następnie się rozjaśniły, rozumiejąc, kto go odwiedził. Jednak później skierował wzrok na zegarek, zastanawiając się nad czymś. Zostawił ścierkę na blacie, żeby poprawić nieokiełznane rudowłosego loki na głowie.
— Dobrze wyglądam, Lev?
— Dlaczego za każdym razem się o to pytasz, gdy on przychodzi? Zaraz ci ukochany ucieknie! — zażartował. — Zajmij się nim, a ja powycieram za ciebie
Hinata wymruczał ciche podziękowanie, ponieważ pospiesznie szykował zamowienie, czyli sernik z malinami i mleczny koktajl. Wpadł na pomysł, aby przyozdobić shake'a bitą śmietaną. Na końcu nie oszczędzał kakao do posypania deserem, a kiedy zamierzał wyciągnął papierową słomkę, wziął dwie. Położył wszystko na tackę, a następnie skocznym biegiem skierował się na zewnątrz. Na krótko zerknął w stronę Sugawary, który udawał, że wcale go nie obserwował przez ten cały czas.
Shouyou przechodząc przez drzwi wejściowe, poczuł muskające promienie słoneczne. Patrzył się szczęśliwym wzrokiem na czarnowłosego chłopaka. Kageyama akurat zajął swoje ulubione miejsce przed kawiarnią i wygodnie usiadł na krześle. Tak, jak zawsze w dłoniach trzymał tablet z rysikiem, a skupionym wzrokiem spoglądał na ekran urządzenia. Również zagryzł delikatnie dolną wargę, która powoli stawała się coraz czerwieńsza z powodu nacisku. Ubrany był w swój typowy strój, czyli proste dżinsy oraz beżową koszulę. Kto normalnie w środku lata chodzi w takich ciuchach?
Rudowłosy położył zamówienie na stolik przed chłopakiem i bezdźwięcznie zachichotał. Tobie zawsze w stu procentach angażował się w rysowanie bądź malowanie oraz nie zwracał uwagi na otoczenie. Hinata schylił się subtelnie, aby spojrzeć zza ramienia na prace Kageyamy.
— Ty umiesz mangę rysować?
Wyższy znieruchomiał, kiedy ciepły powiew przeszedł po jego karku. Stopniowo obrócił głowę, aby napotkać czekoladowe, zafascynowane oczy.
— Tak? Czemu taki zdziwiony? — odparł, przyglądając się zbliżonej twarzy i przesuwając wzrokiem po brązowych piegach swojego chłopaka.
Shouyou w odpowiedzi się zaśmiał, a po chwili skradł całusa od Tobio. Kiedy chciał się odsunąć, czarnowłosy chwycił jego dłoń, aby przedłużyć stęsknioną pieszczotę.
— Pisałeś, że do piętnastej siedzisz na uczelni, a jest po trzynastej — kontynuował rozmowę Hinata po oderwaniu się od ust Kageyamy.
— Odwołano zajęcia z estetyki.
— A co to jest? — drążył temat rudowłosy.
Młodszy parsknął pod nosem. Niższy ciągle interesował się jego studiami i zadawał oczywiste pytania o malarstwie.
— Skoro jesteś na literaturze, powinieneś znać definicje tego słowa, głupku — podrażnił się z chłopakiem. Shouyou zawył i obrażony usiadł na krześle obok. Położył dłonie na klatce piersiowej oraz wystawił język, aby dokuczyć.
— Lubię, jak opowiadasz mi o swoich studiach. Domyślam się o czym mogą być, ale chciałem usłyszeć z twoich ust, Kags — oznajmił szczerze. Przyciągnął do siebie szklankę z koktajlem i przez jedną słomkę napił się słodyczy. — A wracając do poprzedniego pytania... Zdziwiłem się, że rysujesz mangę, ponieważ przecież ty malujesz farbami, a manga nie pasuje do ciebie. Nawet nie podejrzewałem, że umiesz ją rysować.
— Dobry artysta umie w każdym stylu tworzyć. — Tobio poprawił się na swoim miejscu, żeby sięgnąć po shake'a. Skorzystał z drugiej rurki i skosztował ulubionego smaku. — Osoby, które omijają nauki podstaw, potrafią głownie rysować w stylu, którym ukradli. Powinno się zacząć rysować od brył i martwej natury, a dopiero kiedy opanuje się realizm, można rysować mangi i ćwiczyć własny styl...
Hinata oparł łokcie o stół oraz dłonie na podbródku. Uważnie przyglądał się Kageyamie, który odłożył już tablet na blat oraz sam skupił się na swoim chłopaku, żeby mu dokładnie wytłumaczyć. Może i Shouyou nie interesował się sztuką, ale odkąd poznał Tobio, dowiadowywał się wielu ciekawych rzeczy na temat technik artystycznych.
Rudowłosy przyglądał się, jak granatowe tęczówki rozświetliły się i nabrały błękitnej barwy. Może to będzie zabawnie stwierdzenie, ale według Hinaty, Kageyamy oczy zmieniają kolor pod względem emocji oraz humoru. Kiedy zaczynał być zły, niebieski stawał się mroczniejszy oraz głębszy. Jak czuł się smutny, odcień blakł. Mimo, że Tobio nie jest dobry w mówieniu o sobie, wszystko ukazywało jego spojrzenie, a dzięki temu rudowłosy mógł więcej od niego wyciągnąć.
— A co oznacza ukraść styl? — dopytał się Shouyou, gdy chłopak skończył wywód.
— Hmmm... — Zamyślił się Kageyama, żeby wytłumaczyć zrozumiale słowo. — Kiedy osoba zamiast uczyć się podstaw, przerysowywuje zdjęcie lub kogoś prace. Oczywiście, że można rysować portrety, ale dopiero, kiedy opanuje się realizm. Inaczej zaczyna się trwać w błędnym kole, niczego się nie ucząc. Nie wypracuje się własnego stylu, ponieważ go ukradnie się od kogoś.
— Namalujesz mnie kiedyś? — wymsknęła się myśl Hinacie, która miała pozostać w jego głowie. Od razu zarumienił się, kiedy zrozumiał, co właśnie powiedział.
Tobio nie był lepszy, ponieważ policzki również nabrały czerwieni. Jednak nie rozumiał trochę sedna pytania, bo przecież Shouyou widział swój portret, który stworzył Kageyama na wystawę. I lepiej nie wspominać o szkicownikach, gdzie czarnowłosy niejednokrotnie narysował swojego chłopaka, nawet kiedy jeszcze nie byli w związku.
— Już to zrobiłem — rzekł, a po tym wziął tablet, aby powrócić pracy na zamówienie, które musiał skończyć. Wolał uciąć dany temat.
— A-ale chciałbym tobie zapozować! — krzyknął Hinata onieśmielony, ale odważnie. — Wiesz... Jak na przykład Rose dla Jacka.
Czarnowłosy znieruchomiał. Czy on wie, co zaproponował?
— Namaluj mnie jak jedną z twoich francuskich dziewczyn? — zacytował z filmu Tobio. — Jeśli chcesz, aby ktoś nago ciebie namalował, polecam przejść się do naszego wydziału. Zawsze tam będą chętni na kolejnego modela.
— Czyli to jest prawda, że rysujecie nagich ludzi na zajęciach?
Kageyama popatrzył się podejrzliwie na swojego chłopaka. Czasami wydawało mu się, że Hinata ma ciągoty do ekshibicjonizmu. Ich związek trwa tylko półtora miesiąca, ale za każdym razem, gdy któryś z nich nocował u drugiego, Shouyou nie miał problemu rozbierać się przez Tobio. W takich momentach jedynie czarnowłosy ulatniał się z pokoju albo uciekał wzrokiem, aby nie podglądać. A w dodatku zawsze, jak Kageyama szedł się kąpać, Hinata próbował dołączyć, ale wyższemu chłopakowi za każdym razem udawało się zamykać drzwi przed ciekawskim spojrzeniem.
— Anatomia człowieka jest ważna w sztuce.
— Wolę, abyś to ty mnie namalował niż obcy ludzie — odpowiedział Shouyou, a pewna myśl mu się pojawiła. — A kiedy w końcu pokażesz mi swoje prace i pracownie? Nadal nie spełniłeś tej obietnicy.
Tobio podniósł nieznacznie kąciki ust do góry. Zabawne, że właśnie zaplanował dzisiaj to zaproponować chłopakowi.
— Jeśli chcesz, możemy po twojej pracy — oznajmił.
— Mam wykład wieczorem z mitologii europejskiej, więc przyszedłbym do ciebie dopiero po niej. Prawdopodobnie będę miał dobre wiadomości, więc będziemy świętować.
Kageyama zaintrygowany zmarszczył brwi, ale kiedy chciał się odezwać, Sugawara zawołał Hinatę. Rudowłosy roześmiał się z wyrazu twarzy swojego ukochanego. Na pożegnanie musnął policzek czarnowłosego i puścił mu oczko.
***
Prawie nieruszające pociągnięcie pędzla, a na płótnie pojawiła się pierwsza smuga czerwonej farby. Błękitne tęczówki wodziły po czystej powierzchni, żeby po sekundzie pobrudzić ją kolejnymi plamami szkarłatu. Następnie dłoń skierował do palety mieszania. Nabrał kolejny kolor – pomarańczowy i maznął ponownie włosiem po materiale. Później kolejne dotknięcie narzędziem do pracy, a obraz stawał się wyraźniejszy.
Dzwonek do drzwi.
Badawczo źrenice śledziły wszystkie pasma utworzone przez niego. Od już ponad roku nie miał takiej werwy, jak od kilku miesięcy. Na uczelni profesorowie też zaczęli go chwalić, mówiąc, że jego malunki były lepsze. Uwielbiał dostawał komplementy oraz napawać się idealnością swoich prac. Kiedyś miał niedawno kryzysy twórcze, ale teraz wrócił z dwojoną siłą oraz wytrwałością.
Odsunął się delikatnie od sztalugi, żeby ocenić całą kompozycję. Ułożone perfekcyjnie tak, jak w głowie. Powycierał brudne dłonie o koszulę, a później wstał z miejsca, zostawiając bałagan. Następnie opuścił pokój i udał się w stronę drzwi wejściowych. Chwycił klamkę oraz ją nacisnął, aby zamek się opuścił. Za potężnym kawałkiem drewna czekał niższy od niego chłopak.
— Hinata?
Rudowłosy ze schyloną głową wszedł do mieszkania, nie kłopocząc się odpowiedzią. Zdjął swoje buty, a plecak postawił w kącie. Sam skierował się w stronę sypialni, kiedy Kageyama zamykał za nim drzwi. Wyższy z chęcią dołączenia do ukochanego, podążył za nim. Zastał Shouyou na kanapie, a raczej koc zwinięty w kokon, z którego wystawały jedynie kilka kosmyków rudych włosów.
Tobio zajął miejsce obok chłopaka. Zaniepokojony był aktualnym zachowaniem niższego. Jak Hinata wyczuł, że sofa się ugięła, automatycznie zbliżył się do Kageyamy. Skulony wyciągnął głowę znad materiału, żeby położyć ją na kolanach chłopaka. Czarnowłosy leciutko się zarumienił z powodu tego całego aktu. Położył dłoń na lokach ukochanego, aby go głaskać.
— Czy powiesz, co się stało? — zaczął rozmowę Tobio, kiedy kontynuował mizianie chłopaka. — Mówiłeś, że masz coś do ogłoszenia...
— Jestem beznadziejny — wychrypiał zduszonym głosem.
Kageyama na tę wiadomość zastygł. Sięgnął ręką po podróbek Shouyou, aby ten skupił wzrok na nim. Nie spodziewał się tego, że ujrzy szklące, czekoladowe oczy, z którym prawie leciały łzy.
— D-dlaczego płaczesz? — zapytał zmartwiony.
Hinata odrzucił dłoń chłopaka, aby po sekundzie obrócić się i ukryć twarz w poplamionej koszuli czarnowłosego. Tobio ponownie położył rękę na rudych lokach, żeby go zrelaksować.
Trwali w tej pozycji przez kilka minut, nic nie mówiąc. Czarnowłosy wyciągnąłby informacje z Shouyou, ale wiedział, że ten sam mu wszystko opowie, kiedy będzie gotowy.
— Brałem udział w konkursie literackim, a dzisiaj były wyniki — odezwał się Hinata, nadal ukrywając się w ubraniu swojego chłopaka. — Wygrane prace miały trafić do książki. — Podniósł się, aby złapać kontakt wzrokowy z Kageyamą. — Miałem szansę mieć moje opowiadanie na papierze prawdziwej książki i wydane przez prawdziwe wydawnictwo! Jakby mi się udało, mo-
— Ale nie udało ci się, a teraz ryczysz jak jakaś pizda — przerwał mu Tobio.
— Musisz mówić to tak dosadnie?! — jęknął.
Z oczu Shouyou wydostało się kilka kropli łez. Przesunął się na kanapie, żeby oddalić się od chłopaka. W trakcie upadł mu koc na podłodze. Cicho prychnął, zanim podniósł materiał, aby ponownie ukryć się przed całym światem. Kageyama wywrócił wzrokiem, ale wstał ze swojego miejsca, żeby po chwili kucnąć przed sofą. Wpatrywał się kilka sekund w kulkę zrobioną z tkaniny, a potem uniósł ją, aby odkryć ukochanego. Hinata utrzymywał spojrzenie na granatowych tęczówkach, zaciskając wargi z zdenerwowania.
— Skoro przegrałeś, byłeś niedostatecznie dobry — stwierdził rzeczowo Tobio. — Musisz więcej się postarać, żeby następnym razem wygrać.
— To nie jest takie łatwe, Kageyama — warknął. — Rozwijasz się w kierunku, co chcesz, a ja słyszę jedynie same negatywne komentarze, że nie nadaję się do pisania kryminałów i powinienem dalej pisać bajki dla dzieci. Myślałem, że jeśli się dostanę do tych wybranych, utrzę nosa wszystkim, co się śmiali ze mnie.
— Jesteś takim idiotą. — Westchnął czarnowłosy. Usiadł na podłodze, opierając się o kanapę. — Na pewno pisanie jest ciężkie, ale nie powinieneś się poddawać. — Spojrzał na górę i wodził wzrokiem po śnieżnobiałym suficie. — Moja babcia... Moja babcia była artystką. Kiedy byłem mały, ciągle spędzałem czas u niej i obserwowałem, jak pracowała. Przez nią sam właśnie zdecydowałem wziąć ołówek w ręce, próbując coś narysować. Na początku wstydziłem się tego, że lubię to robić. Myślałem, że jest to niemęskie, bo inni chłopcy w szkole woleli sport, czy jakieś samochody. Nie wiedziałem również, jak się poprawnie rysuje, a przez to zacząłem jedynie przerysowywać prace mojej babci. W piątej klasie uznałem, że już mam zajebiste umiejętności, więc dumny poszedłem do mojej mamy i babci się pochwalić rysunkiem, nad którym spędziłem dnie. Obrazek przedstawiał portret moich dziadków... Wiesz, jak moja babcia zareagowała? — Tobio skierował wzrok w stronę Shouyou, który uważnie go słuchał. — Powiedziała, że to gówno i chujowo rysuję, a potem wzięła prace do śmietnika i ją wyrzuciła.
— To okropne! Nie mogła tak powiedzieć — zawołała donośnie Hinata, zapominając o swoim wcześniejszym smutku.
Kageyama zaśmiał się z powodu reakcji jego chłopaka. Do dzisiaj pamiętał, jak tamtego wieczoru ryczał w poduszkę, wmawiając, że jest bezużyteczny.
— Miała racje — kontynuował Tobio. — Następnego dnia zaciągnęła mnie do swojej pracowni i krzyczała oraz wytykała błędy. Przez to, że umiałem jedynie przerysowywać ilustracje, nie potrafiłem stworzyć własnej pracy. W dodatku, nauczyłem się złych nawyków, których czasami do dzisiaj używam. Ale wracając... Nawet, jeśli skrytykowała mnie moja babcia, która szczerze była moja idolką — Samotna łza poleciała po policzku. — nie poddałem się i zaczynałem uczyć się od nowa. Oczywiście, pod jej opieką.
— A co ona konkretnie rysowała? — Hinata pamiętał, jak kiedyś już Kageyama opowiadał o swoim dzieciństwie, ale jedynie powierzchownie.
— Ilustracje do książek, głównie książki dla dzieci. Jednak znudziło się jej to, więc zaczęła rysować mangi.
— Jakiś tytuł? Może znam. — Shouyou wyprostował się i usiadł na kanapie, krzyżując nogi. Patrzył się na tył głowy czarnowłosego.
— Lubisz shoujo mangi? — Zerknął na mniejszego chłopaka, którego policzki nabrały odcień czerwieni. — Tak myślałem... Zwykle to były romanse dla dziewczyn, więc ich nie czytałem. Natomiast za to wszystkie jej książki posiadałem i często oglądałem z zachwytem ilustracje. Były to zwykle uproszczone, kreskówkowe style, ale zdarzały się one podchodzić pod surrealizm. Prace wykonywała kredkami, co mi się akurat nie podobało. Zawsze miałem problem z ołówkiem i kredkami. Nie lubiłem twardości oraz odczuwałem, że one mnie blokują. Pewnego razu wyznałem to babci, a ona zdecydowała, że skoro opanowałem rysowanie oraz kolor, spróbuję farb. Pierwszy raz, kiedy ich użyłem, był wspaniały i od razu wiedziałem, że to coś dla mnie. Chciałem wypracować własny styl, więc dnie i noce spędzałem nad farbami, aby stworzyć coś swojego i... — Zamyślił się. — Dopiero w liceum znalazłem sposób malowania, który mi się spodobał. Zacząłem dopracowywać go i właśnie, tak się znalazłem tutaj, gdzie teraz jestem. — Kageyama podniósł się i usiadł obok Hinaty. Wziął w dłoń jego podbródek, aby nakierować twarz. — Wiem, że załamania są ciężkie, ale one jedynie sprawiają, że stajesz się silniejszy. Przeżyłeś już za pewne długą drogę i nie powinienes z łatwością się poddawać. Wierzę, że spróbujesz kolejny raz oraz uda ci się wygrać, bo twoje prace są wspania-
— Nie przeczytałeś ani jednego mojego opowiadania — wtrącił się Shouyou, chichocąc.
Tobio spojrzał się groźnie na swojego chłopaka. Była to prawda, ale nie chciał się do tego przyznać, więc pocałował krótko rudowłosego.
— Książki są nudne.
— Nie rozumiesz ich perfekcyjności, Kags — odpowiedział mniejszy. Chwycił dłoń ukochanego w swoje ręce oraz przyciągnął do siebie. — Nie spodziewałem się, aż takiej historii od ciebie, ale... posłucham się ciebie i się nie poddam, zgoda? — Tobio zatopił się w czekoladowych tęczówkach. Na potwierdzenie musnął delikatnie usta chłopaka. Shouyou szczęśliwszy się rozświetlił i oblizał wargę. — A teraz pokażesz mi pracownie? Ledwo potrafiłem usiedzieć na mitologii, bo tak nie mogłem się doczekać.
— Chodźmy.
Kageyama stał z kanapy, a za nim podążył podekscytowany Hinata. Ta rozmowa, którą przed chwilą przeprowadzili, wiele dała dla rudowłosego. Popełnił błąd, będąc takim bezmyślnym oraz niemądrym. Jego chłopak ma rację, że nie powinien tak szybko ulegać przeciwnością losu oraz że w przyszłości spełni swoje marzenia.
Kiedy Shouyou wszedł do pokoju, przywitał go od razu zapach farb i chemii. Rozejrzał się po pomieszczeniu i stwierdził, że nie zmieniło się nic od poprzedniej wizyty, gdy tu przebywał. Szafka z kółkami przy płótnie wypełniona farbami oraz wielką paletą do mieszania kolorów. Znajdowało się również kilka szklanek z wodą, w których tkwiły pędzle, oczekujące, aż akryl odpadnie, aby można było je porządnie umyć. Później skierował wzrok na sztalugę i ujrzał rozpoczętą pracę na płótnie, która aktualnie wyglądała niezbyt ciekawe. Na tkaninie ukazywał się jedynie lekki kształt pagórków oraz nieba, a z obrazu niczego się nie odczytywało.
— Nie patrz się na to. Jeszcze nieskończone — poinformował Kageyama obok ucha Hinaty.
— Malowałeś ją przed moim przyjściem — stwierdził Shouyou, zbliżając się do mebla. Wywnioskował to po jeszcze mokrych farbach na materiale ilustracji.
— Tak, praca na uczelnie.
— I masz brudną koszulę.
— Nie powiem, kto ciągle kradnie mi koszulki i je przywłaszcza. A w dodatku, nawet teraz jedną ma na sobie — warknął Tobio.
Shouyou nałogowo zabierał ubrania czarnowłosemu, a potem ich nie oddawał. Jednak mimo lekkiej nuty złości Kageyama nie denerwował się na swojego chłopaka. Musiał się przyznać, że trochę go kręciło, gdy widział niższego zatopionego w za dużych ciuchach. W tym momencie również napawał się widokiem ukochanego, który nosił aktualnie jego czarny t-shirt.
— I tak ich nie ubierasz, Bakageyama. — Hinata wystawił język Tobio. — Zawsze masz tylko te eleganckie koszule i ani razu nie widziałem ciebie w koszulce.
Wyższy ukrócił między nimi dystans i chwycił podbródek rudowłosego. Shouyou zauważył tą pożądającą iskierkę w granatowym oku.
— Ale podobam się tobie w koszulach, prawda? — szepnął.
Hinata podniósł rękę, zanim położył ją na klatce piersiowej ukochanego. Drugą dłoń założył na jego karku, aby zacząć się bawić kruczoczarnymi kosmykami.
— Jesteś kurewsko seksowny w koszulach — odpowiedział i stanął na palcach, zanim zamknął ich usta w ognistym pocałunku.
Shouyou czuł, jak Tobio wdycha pomiędzy oddawaniem pieszczoty. Ręce Kageyamy opadły w dół, trzymając niższego za talie, a w tym samym czasie powoli przyciskał ich ciała do siebie. Hinata zburzył kolejną granicę, wciskając jedną nogę w środek kończyn jego chłopaka i kręcąc biodrami. Czarnowłosy jęknął w odpowiedzi i popchał mniejszego, aż ten nie natknął się na jakiś mebel. Tobio podniósł go i posadził na biurku, a Shouyou nie zauważył nawet, że nie miał na sobie już spodni. Natomiast za to owinął nogami plecy kochanka.
Wcześniejsze ich pocałunki były ciepłe oraz słodkie, a ten wyglądał jak eksplozja wulkanu. Z pewnością bolało Kageyame, gdy Hinata spragniony ciągnął jego włosy, ale nie mógł kontrolować swoich ruchów i potrzebował się czegoś trzymać. Wyższy włożył ręce pod koszulką mniejszego chłopaka, pozwalając, aby czubki paliczków muskały zarys mięśni. Kontrast miedzy chłodnymi dłońmi a rozpaloną skórą sprawił, że Shouyou odchylił głowę, żeby złapać oddech. Tobio wziął to za wskazówkę, aby obdarowywać jego szyję pocałunkami.
Hinata z niecierpliwością podniósł ręce, aby rozpinać beżową koszulę z chłopaka. Gdy skończył, Kageyama przerwał czynność na sekundę, żeby usunąć całkowicie ubranie ze swojego ciała. Ten moment pozwolił na odetchniecie dla Tobio, który wpatrywał się na chłopaka siedzącego przed nim. Shouyou był przepiękny. Mlecznobiała skóra odbijała się od zaciemnionego nieba, oddawając świeży i dziecięcy blask.
Nie przedłużając, Kageyama ściągnął koszulkę z ciała kochanka. Hinata starał się łapać oddech, kiedy odczuwał na swojej klatce piersiowej mokry i błądzący język. Wydawało mu się, że jest teraz na jakimś cholernym księżycu, czy innej planecie. Jego ręce pospiesznie chwyciły się za ramiona Tobio, starając rozgrzać i przyciągnąć bliżej ich ciała, aby między nimi nie został ani milimetr pustej przestrzeni.
Rudowłosy w duszy się rozpadał odurzony ulotną chwilą i ukrytą jedną dłonią w kruchych kosmykach. Usta Kageyamy zajęte były zostawieniem śladów na szyi kochanka. Ręce wróciły na talie Hinaty, gładząc jego skórę. Przez kręgosłup Shouyou przeszedł nieprzyjemny dreszcz, kiedy zrozumiał, że dotyk był bardziej wilgotny i zimniejszy niż wcześniej. W tym całym amoku otworzył oczy i zauważył, że Tobio włożył gdzieś przypadkowo ręce w farbę, a kolorowy chaos w różnych kolorach ozdobił jego brzuch, klatkę piersiową i ramiona.
— Czyli zostałem twoją francuską dziewczyną — zadrwił, a Kageyama ugryzł go w szczękę.
Z Hinaty gardła uciekł chichot, który gwałtownie ucichł, gdy wyczuł twardość w spodniach czarnowłosego przy jego udzie. Nie zwrócił uwagi wcześniej, że oboje mieli już erekcje ukrytą w bieliźnie. Usłyszał dźwięk rozpinania zamka i zniżył wzrok, widząc nagie nogi drugiego chłopaka. Tobio wędrował brudną dłonią przy pachwinie Shouyou, zostawiajac kolejne barwne smugi na ciele kochanka.
Rudowłosy płytko oddychał, oczekując na dalszy ciąg wydarzeń i zniżając ręce na pośladki kochanka. Jednak nie spodziewał się, że Kageyama przyciągnie go do kolejnego pocałunku. Ich języki tańczyły w wirującym stylu, a usta i przyciśnięte ciała idealne współgrały ze sobą. Każdy z nich odpłynął, zatracając się w kolejnych podniecających pieszczotach. Niespodziewanie Tobio przerwał czynności, a Shouyou markotnieje sapnął. Otworzył oczy, które dotychczas były zamknięte, a przywitał go widok kuszących i głęboko-granatowych oczu.
— Jesteś dziełem sztuki, Hinata — wyznał.
Kageyama przytulił bardziej kochanka. Próbował całkowicie się nie rozpaść przy rudowłosym. Nigdy nie czuł czegoś takiego, kiedy był z... Nie. To nie czas na wspomnienia. Teraz ważny jest Hinata. Hinata Shouyou, którego trzymał w swoich ramionach. Utracał ostatnie resztki kontroli, kiedy znowu miłość pojawiała się w jego sercu, odżywiając go. Rudowłosy był przyciągający od początku jak magnes. Ciepłe nogi owinięte wokół jego talii. Setki piegów pojawiających się na ramionach i twarzy. Miękkie, miedziane loki.
Z powodu tej nagłej przerwy, umysł Hinaty się rozjaśniał. Jak zaczęli się przed chwilą całować, wiedział, co może nadejść tego wieczoru. Ale nie powstrzymało go to do zrozumienia całej sytuacji. Rozgrzana atmosfera oraz seksowny ukochany robił swoje, ale kiedy poczuł wsuwającą dłoń pod gumkę bokserek, a następnie zaciskającą rękę na penisie, wrócił do rzeczywistości.
— NIE! — krzyknął niespodziewanie Hinata.
Shouyou momentalnie zaczął się trząść, opuszczając dłonie. Z tego wszystkiego odrzucił ręce na bok i natrafił na farby oraz stosy papierów leżące na blacie, a raczej aktualnie na podłodze. Zagryzł wargę i zerknął w dół, wpatrując się w bałagan, który właśnie narobił. Jego ciało owiał chłód oraz poczuł się bezbronny. Cofnął dłonie i ułożył się w pozycji gotowej do ucieczki. Do oczu napływały łzy, ale z trudem je powstrzymywał, aby nie ukazać bardziej strachu.
— P-przepraszam? — odezwał się pierwszy Kageyama, który sam odskoczył do tylu i przyciągnął ręce upaprane z kolorów do siebie, myśląc, że zranił swojego chłopaka.
— J-j-ja... Znaczy t-ty — jąkał się Hinata. Zatrzymał się na sekundę, aby nabrać wdechu oraz chociaż trochę się uspokoić. —Ty za nic nie przepraszaj. J-ja po prostu... — Krążył wzrokiem po pomieszczeniu, żeby tylko nie natrafić na niebieskie, zestresowane tęczówki. — Muszę się umyć. Jestem cały z f-farby...
Tobio tylko się odsunął, przepuszczając Shouyou. Rudowłosy ze zniżonym spojrzeniem wstał z biurka, na którym dotychczas siedział. Opuścił pokój, zostawiajac samego Kageyame w pracowni.
***
Witam Was w 2021 roku!
W trakcie przerwy napisałam krótkie Oikage Chcę pamiętać, więc jeśli ktoś chce przeczytać, zapraszam <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top