XI / Bo cię lubię
Hinata wycierał stolik po ostatnich klientach, sprawdzając ciągle, czy ktoś nowy nie przyszedł do kawiarni. Miał trzy dni wolne, aby wyzdrowieć, więc dzisiaj jest pełen energii.
Po ostatniej wizycie Kageyamy, już się nie widzieli, ale wymieniali się SMS-ami. Shouyou bombardował go wiadomościami, odkąd poczuł się już lepiej. Wysyłał mu ciągle jakieś zdjęcia, memy albo zadawał idiotyczne pytania. O dziwo, Tobio za każdym razem odpisywał, ale krótko i rzeczowo. Przez ekran telefonu był poważny i niezbyt rozmowny. Jednakże kiedy Hinata napisał, że dzisiaj wróci do pracy, to obiecał, że go odwiedzi.
Dochodziła już szesnasta, ale czarnowłosego nadal nie widać na horyzoncie.
— Hinata! — zawołał Sugawara z pomieszczenia gospodarczego. — Chodź tutaj!
Chłopak od razu posłuchał się szefa. Przerwał aktualną czynność i poszedł za głosem.
Koushi miał jedynie mały problem z fakturami, więc Shouyou zniknął gdzieś na pięć minut. Kiedy wrócił, to zobaczył, że stolik Kageyamy jest zajęty.
Ale nie sam.
Drugą osobą był jakiś czarnowłosy chłopak, który siedział tyłem do Hinaty. Niestety, ale Shouyou musiał podejść do nich, żeby przyjąć zamówienie. Oczywistością jest co Kageyama weźmie, ale tamten?
Szedł do nich powolnym krokiem, a uczucie zazdrości coraz bardziej narastało. Hinata doskonale widział, jak Tobio rozluźniony prowadzi rozmowę z nieznajomym, a nawet czasami się uśmiechał. Tylko przy nim może być taki!
— Witam w naszej kawiarni! Czy mogę przyjąć zamówienie? — powiedział znaną formułkę trochę niechętnie, ale udając swoją wieczną wesołość.
Kageyama od razu podniósł kąciki ust, kiedy zobaczył ukochanego.
— Cześć — rzekł i można było zauważyć, że ma dobry nastrój. Aż dziwne. Czy to przez spotkanie z tą osobą?
Nieznajomy się obrócił w stronę Shouyou, a ten momentalnie zdębiał.
— A-Akaashi-san?! — krzyknął zszokowany.
— Hej, Hinata.
Rudowłosy nie spodziewał się, że Tobio zna się z Keiji. A w dodatku, wyglądają, jakby się przyjaźnili.
— Co tutaj wspólnie robicie? — zapytał Shouyou, nerwowo się śmiejąc.
— Kageyama pomaga mi w projekcie na studiach — wytłumaczył.
— Oh... To nie powinien wam przeszkadzać, prawda?
Akaashi zachichotał i poprawił prawą dłonią swoje czarne włosy, które poleciały mu na twarz. Hinata zauważył piękny, srebrny pierścionek z niebieskim topazem na jego palcu serdeczny.
Kolejne ukłucie zazdrości.
Keiji i Koutarou po czteroletnim związku zostali rok temu narzeczeństwem. Bokuto jest krzykliwy i nadpobudliwy, a Akaashi raczej skryty i spokojny. Jednakże nawet mimo odmiennych charakterów, to perfekcyjnie byli do siebie dopasowani. Shouyou marzył, aby też posiadać swoją bratnią duszą, ale każdy jego związek to niepowodzenie. Dlaczego jej nie może znaleźć?
— Nie przeszkadzasz. — Wyrwał go z myśli melodyjny głos Tobio.
— Ale i tak powinien pracować, niż ucinać z wami pogawędkę. A jak u Bokuto-san? Kiedy wraca? Obiecał mi, że poćwiczy ze mną, jak będzie w Japonii — gadał podekscytowany Hinata. Starał się zmienić temat.
— Koutarou jutro ma mecz w Holandii, a później lecą do Brazylii. Ostatnio ich trener wspominał, że też chce wziąć ich do Ameryki, ale Koutarou nie mówił szczegółów — odpowiedział czarnowłosy, będąc zadowolony z osiągnięć swojego chłopaka.
I tutaj pojawia się trzecia zazdrość.
Bokuto jest zawodowym siatkarzem w reprezentacji Japonii. Rudowłosy poznał go i Akaashi'ego w liceum, jak pojechał na obóz treningowy z drużyną szkolną. Mimo tego, że nie grał w siatkówkę, to czasami przyjmował zadania menadżera i pomagał Yachi, z którą się przyjaźnił przez trzy lata. Ciekawe, czy jakby nie miał wady serca, to też dzisiaj odwiedzałby cały świat u boku Bokuto?
— Niech da mi znać, jak w końcu wróci! Nie mogę się doczekać z nim zagrać — zawołał rozemocjonowany Shouyou, ale po chwili zdał sobie sprawę, co teraz powinien robić. — To... co chcesz, Akaashi-san?
— Wystarczy zielona herbata. Nie planuję być tutaj długo, bo za niecałą godzinę mam wykład.
— Okay. — Zanotował w pamięci chłopak. — A będziesz wieczorem na treningu?
— Hmm... — Zamyślił się czarnowłosy. — Prawdopodobnie tak, ale jeszcze muszę zobaczyć. A czemu ciebie ostatnio nie było?
— Hinata był chory — powiedział Kageyama, wyprzedzając niższego chłopaka. — Źle się czuł i miał gorączkę.
Akaashi podniósł zaciekawiony brew. Brzmiało, jakby Tobio przejął się poprzednim stanem rudowłosego.
— Ale już wszystko w porządku? — dopytał się Keiji, zwracając się teraz do Shouyou.
— Tak, o wiele lepiej — przytaknął.
Hinata ostatni raz spojrzał na Kageyame, który również się na niego popatrzył. Niższy się zarumienił, kiedy złapał kontakt wzrokowy z tymi nieziemskimi, granatowymi oczami.
Rudowłosy przygotował zamówienie dla dwójki. Oboje tak dyskutowali, że nawet nie zauważyli, że Shouyou wrócił. Podstawił im napoje oraz ciasto dla Kageyamy i się ulotnił. Delikatnie posmutniał z powodu braku uwagi.
Chłopak przyjmował nowych klientów i pracował, zerkając co sekundę na stolik przy oknie. Tobio wyciągnął swój tablet i rysikiem zaznaczał coś przed Keiji. Hinate intrygowało, jaką pomoc dawał Kageyama Akaashi'emu, skoro tamten uczęszcza do szkoły filmowej na reżyserii. Obserwował, jak jego obiekt westchnień był pochłonięty i skupiony na rozmowie. Aż Shouyou zastanawiał się, czy w trakcie malowania zachowuje się tak samo profesjonalnie. Ma nadzieję, że w przyszłości nadejdzie okazja, aby zobaczyć Tobio w akcji.
Jak mówił Akaahi, po gdzieś trzydziestu minutach zaczął się zbierać. Wziął swój plecak i zostawił pieniądze za herbatę na stoliku.
W kawiarni teraz nie było ruchu, więc rudowłosy podszedł do stolika Kageyamy. Tobio został, bo nawet nie zaczął koktajlu, ani sernika, ponieważ tak zajął się ze starszym chłopakiem. Schował tablet i wziął swój czysty notatnik, aby coś szkicować.
— O czym rozmawialiście z Akaashi-san? — zaczął od razu Shouyou, siadając na krześle, gdzie był przedtem czarnowłosy.
— Nie muszę tobie wszystkiego mówić, głupku — warknął Kageyama. Nie spuszczał wzroku z kartki.
— To skąd się znacie? — Brak odpowiedzi. — Dlaczego mnie ignorujesz? — jęknął gorzko, na co zareagował Tobio. Nie chciał zrobić mu przykrości.
Chłopak wywrócił oczami, ale nie przestawał rysować
— Jak przeprowadziłem się do Tokio, to chodziłem do Fukorodani i tam się poznaliśmy. Zdarza się, że czasami doradzam mu w ujęciach.
Kageyama pierwszego dnia w szkole zagubił się na korytarzach. Wtedy spotkał właśnie Keiji, dzięki czemu trafił do właściwej klasy. Akaashi na trzecim roku czuł się lekko osamotniony z powodu opuszczenia przez Bokuto, więc szybko znalazł dobry kontakt z Tobio.
Ich relacja nie była zżyta. Spędzali wspólnie czas na przerwach, ale nic więcej. Po prostu siedzieli obok siebie, aby towarzyszyć komuś i nie być wyizolowanym. Keiji czytał książki lub się uczył, kiedy to młodszy szkicował ołówkiem albo węglem. Jednakże dla Kageyamy ta przyjaźń (chyba można tak to nazwać?) była ważna, bo to jedyna jaką posiadał. Czarnowłosy nie potrafił nawiązywać rozmów z rówieśnikami, więc bardzo cenił swoją więź z Akaashi.
Ale kiedy starszy zdecydował, co chciał zrobić w przyszłości, czyli kręcić filmy, to odkrył, że dzięki umiejętnością malowania, Kageyama ma wspaniale oko do kadrów. Z tego powodu Keiji często prosił go o pomoc przy niektórych scenach.
— Myślisz, że jakbyś pozostał w Miyagi, to szybciej się poznalibyśmy? — zadał pytanie zaciekawiony Hinata. Shouyou wielokrotnie zastanawiał się nad tym tematem. — Dlaczego się przeprowadziłeś?
Kageyama popatrzył się na rudowłosego i zacisnął usta. Czy może mu zaufać i powiedzieć?
— Moi rodzice wzięli rozwód, jak byłem w drugiej klasie. Zamieszkałem z mamą. Po prostu dostała pracę w Tokio i tak się tutaj znaleźliśmy. — Pomyślał i kontynuował: — Możliwe, że byśmy się poznali, ale nie zwróciłbym na ciebie szczególnej uwagi. — Hinata walnął go pod stołem w nogę, a ten syknął. — To bolało, idioto!
— I miało, Bakageyama — oświadczył zadowolony. — Nie powinieneś tak chamsko mówić. Skoro nie zwróciłbyś uwagi, to czemu ze mną rozmawiasz?
Tobio się zatrzymał z ołówkiem. Powiedział tak, bo była to prawda. Po rozstaniu z Oikawą nie interesował się innymi osobami i oddał się całkowicie sztuce. Przy tym się nie otwierał przy innych, aby ponownie nie zostać zranionym.
A teraz stara się być jak najbliżej Shouyou.
— Bo cię lubię — wyznał — jak przyjaciela.
Hinata na pierwsze słowa wstrzymał oddech. Jednak po kolejnych zrobiło mu się przykro. Niepotrzebnie to dodał.
— Ja też cię lubię jak przyjaciela. — Zaśmiał się udawanie. — A z jakiego powodu zacząłeś malować?
Kageyama ponuro się uśmiechnął i poczuł, jak oczy zachodziły mu łzami.
— Moja babcia była artystką. Na początku malowała ilustrację do książek, ale później zaczęła rysować mangi. Jak byłem dzieckiem, to ona uczyła mnie podstaw.
— Ale super! — Podskoczył na krześle Shouyou. — A jak ma się teraz ona?
— Nie wiem. Ostatnio nie miałem czasu odwiedzić jej grobu — oznajmił smętnie.
Hinata drgnął. Następne ośmieszenie.
— Przepra-
— Nie przepraszaj — przerwał mu Kageyama. — Nie wiedziałeś, więc się nie przejmuj. Odeszła pod koniec gimnazjum, więc już dawno się pogodziłem z jej stratą. — Westchnął, rozpamiętując przeszłość.
Shouyou zauważył, że Tobio nie był chętny do kontynuowania rozmowy o babci. Nie powinien już pytać się o nią. Podejrzewa, że czarnowłosy miał bardzo dobry kontakt z nią. Jeśli chciałby więcej o niej mówić, to sam by zaczął.
Hinata oparł dłoń o podbródek i przyglądał się Kageyamie, jak właśnie szkicuje. Ciekawe, co aktualnie ukrywa za tą kartką. Wciągnął się w rysowanie i widać, że mocno się skupił na tym. Czasami podnosił wzrok, aby jedynie na sekundę, aby spojrzeć na Shouyou. Po chwili wracał do notatki, a jego policzki się zaróżowiały.
Natomiast Kageyama również rozmyślał nad tym, co powinien teraz powiedzieć. Dzisiaj miał w końcu zaprosić na randkę rudowłosego. Zdecydował, że skoro coś czuje do niego, to powinien chociażby spróbować. Ale problem był taki, że nie potrafił się odezwać. A co jeśli on go odrzuci i wyśmieje?
Kageyama na chwilę przerwał rysowanie. Przymknął oczy i wypuścił powietrze. Nadszedł czas.
— Hinata, masz jakieś pla-
— HINATA!
Dwójka przy dwójce się obróciła w stronę drzwi i zobaczyli dziewczynę, która właśnie przyszła. Promiennym krokiem podeszła do nich i skoczyła w objęcia rudowłosy, dając mu przy okazji pocałunek na powitanie.
— Aka-chan? — zapytał się zszokowany, kiedy Kobayashi usiadła wygodniej na jego kolanach. Położył dłonie na jej talii, aby nie upadła. — Ty... nie masz zajęć? Może coś chcesz?
Kageyama obserwował całą sytuacją i nawet nie zauważył, jak mocniej zaciska w dłoni szkicownik.
— Za piętnaście minut dopiero, ale pomyślałam, że odwiedzę ciebie, bo byłam w okolicy. Nic nie chcę. Dopiero byłam z Takahashi-kun na lodach.
Dziewczyna zachichotała, kładąc drobną rękę na ramieniu swojego chłopaka. Ponownie musnęła szybko jego usta. Ostatni raz widzieli się kilka dni przed wernisażem, więc trochę się stęskniła.
Czarnowłosy wyraźnie zakaszlał, aby zwrócić na siebie uwagę.
— Może nas przedstawisz, Hinata? — zaczął delikatnie przygnębiony chłopak, kiedy widział, jak para na jego oczach się obściskuje.
— Eee... Jasne! Aka-chan, to Kageyama. Kageyama to...
— Kobayashi Akane, ale możesz mówić po prostu Akane — wyprzedziła go brunetka. — Jestem dziewczyną Shouyou.
Tobio chciał się zaśmiać ze swojej beznadziejności. Dlaczego pomyślał, że ma jakąkolwiek szansę?
— Miło cię poznać, Akane — mruknął, wracając do prawie skończonego szkicu Hinaty.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top