VII / Pijany jesteś nawet zabawny
Pociągnięcia mopem sprawiały, że parkiet lśnił i błyszczał czystością. A to wszystko dzięki sprawce rudowłosego, który namiętnie doprowadzał kawiarnię do ładu w czasie swojej zmiany. Próbował zająć czymś niechciane myśli o granatowych oczach. A Shouyou nie należał do osób, które lubią sprzątać, więc jego szef stał zdziwiony w drzwiach, obserwując pracownika.
— Hinata, już starczy. Trzeci raz przecierasz dzisiaj podłogę — oznajmij spokojnie Koushi.
Chłopak nie posłuchał się i nadal skupiał się na myciu kafelek. Z transu wybudził szarowłosy, który chwycił jego ręce, powstrzymując go. Rudowłosy podniósł wzrok i zrozumiał dopiero teraz, że popełnił błąd.
— Przepraszam, Sugawara-san — jęknął zrozpaczony.
— Co się dzieje? — zapytał zmartwiony wyższy mężczyzna.
Shouyou zagryzł wargę zastanawiąjąco, a po chwili zajął najbliższy wolny stolik. Jego przyjaciel zawędrował za nim i usiadł naprzeciwko.
— Bo... opowiadałem ci, co się wydarzyło dzisiejszego poranka, prawda? — zaczął, wpatrując się w bursztynowe oczy. Suga zdecydowanie przytaknął głową. — Co ja mam teraz zrobić?
Szarowłosy zmarszczył brwi. Oczywiście, całą historię o tym, jak pijanym Hinatą zaopiekował się Kageyama usłyszał z ust przyjaciela. A wszystko ze szczegółami. Nawet wspomniał o tej tragicznej próbie pocałunku, po której oboje zjedli śniadanie w niezręcznej ciszy, a później Shouyou w panice uciekł z mieszkania. Mimo zamieszania, to Koushi doskonale wiedział, że rudowłosemu podobała się ta cała sytuacja (pomijając końcówkę). Kto by nie chciał obudzić się rano, widząc ukochaną osobę przed swoimi oczami?
Sugawara od liceum jest dobrym przyjacielem Hinaty. Nieraz pomagał jemu w różnych problemach (w miłosnych również). Jednak mężczyzna musiał przyznać, że pierwszy raz widział u Shouyou takie zainteresowanie jakąś osobą i zaangażowanie w relacji z nią. Chociaż sądził, że chłopak sam poradzi z nowym zauroczeniem, bo przecież to nie jego pierwszy raz.
Koushi liczył tylko na to, aby później rudowłosy nie będzie mu ponownie narzekać na swój (prawdopodobnie) kolejny związek, który sprowadzi się do samego seksu. Niestety, ale Hinata miał taką styczność, że nie potrafił nawiązać długoterminowej więzi z kimś i kończył swoją znajomość, kiedy zaczynał się nudzić. Teraz znowu tak się dzieje, kiedy Suga słyszy o jego kryzysie z Akane.
Szarowłosy pierwszy raz dostrzegł taki błysk w oku i nieznany uśmiech u Shouyou, jak zaczyna opowiadać o nowopoznanym chłopaku. Może to w końcu ta upragniona, prawdziwa miłość? Mistyczna bratnia dusza? Ale Koushi martwi się możliwością niewyjścia rudowłosego z Kageyamą, widząc ich niepokojące początki.
Sugawara nawet nie chciał myśleć, co pijany Hinata odwalił wczoraj. Było to oczywistością, że wpadł na jakiś „genialny" pomysł pod wpływem alkoholu. Nie zszokowałby się tym, jakby dowiedziałby się o tym, że niższy chłopak pocałował i wyznał miłość czarnowłosego (co jest prawdą, ale nikt oprócz Kageyamy o tym nie wiem).
Mężczyzna w duchu cieszy się tym, że jego życie miłosne nie jest pokręconym rollencoasterem jak Shouyou'a. Suga od połowy liceum jest w szczęśliwym związki ze swoim ukochanym. Jednak nie chwali się tym na lewo i prawo, bo uważał, że może sprawić przykrość rudowłosego, a tego nigdy by nie chciał.
— Hinata, przestań się martwić. Rozumiem, że Kageyama tobie się podoba, ale nie powinieneś tak się nakręcać i panikować. Ile wy się znacie? Trzy dni? Przecież nic o sobie nie wiecie. Pozwól, aby wasza znajomość się rozwinęła. W dodatku, to nie jest tylko zależne od ciebie. Musisz zwracać uwagę również na jego uczucia. Zacznijcie małymi kroczkami. Ja zanim zostałem parą z Daichi, to minęło półtora roku. Nie bądź taki niecierpliwy.
— Wiem, że masz rację Suga, ale nie tylko o to chodzi... — mruknął pod nos rudowłosy, wbijając wzrok w podłogę.
Szarowołosy przeanalizował słowa Hinaty w swojej głowie.
— A o co? Dobrze wiesz o tym, że mi możesz powiedzieć, Shouyou — zapewnił Koushi, próbując namówić chłopaka do zwierzenia.
Rudowłosy zacisnął zęby. Bał się tego, że ponownie tak się stanie.
— Jak go widzę, to moje serce prawie wyskakuję mi z klatki.. Pierwszy raz tak się czuję przy kimś. Lubię z Kageyamą spędzać czas, mimo, że się nie znamy. Wiem, że nie powinienem nastawiać się na niego — przerwał i wypuścił powietrze — ale nie potrafię się zamartwiać tym, że nam nie wyjdzie z powodu moich wcześniejszych doświadczeń. Ja nie chcę być z nim w luźnym związku. Pragnę być z nim w miłości romantycznej — powiedział wszystko na jednym wdechu. Pojawiła się lekko ulga, kiedy w końcu mógł z kimś o tym porozmawiać. — Zależy mi na nim — dodał na koniec.
— To nie wskakuj od razu mu do łóżka — stwierdził Suga, próbując rozluźnić spięcie w atmosferze między nimi.
Hinata podniósł wzrok naburmuszony. Może w przeszłości tak robił, ale nie, kiedy brał kogoś na poważnie (czyli nigdy).
— Przecież nie wskakuję! — zaprzeczył, krzycząc.
— Ale za pewne już planujesz. Tak go odstraszysz. Wspomniałeś, że Oikawa opowiadał, aby obchodzić się z Kageyamą ostrożnie, tak?
Shouyou dopiero zrozumiał, co miał na myśli Tooru. To oczywiste i widać na pierwszy rzut oka, że Tobio nie jest osobą, którą można z łatwością uwieść. Było czuć na kilometr, że jest uprzedzony do nowych znajomości. Może Hinata ma szczęście, że nawiązał z nim jakikolwiek kontakt? Wierzył w dobre intencje Oikawy, że chciał tylko dobra rudowłosego.
— Nie mówiłby tego, jakby coś się nie wydarzyło w przeszłości, prawda? — zadał pytanie młodszy chłopak.
— Jest taka możliwość, Hinata... — zastanowił się Koushi, przypominając pierwsze spotkanie z Kageyamą.
Tamtego dnia była deszczowa pogoda. Przelotne ciemnie chmury zbierały się, aby trochę popadać. Sugawara nadal pamiętał, jak nowy klient przyszedł do kawiarni. Nie zwrócił szczególnej uwagi na gościa, ale był on widocznie zagubiony oraz smutny. Cicho odpowiadał, prawie niesłyszalnie. Jednak raz szarowłosy, jak stał za ladą, zerknął w jego stronę i zobaczył. jak kilka łez spływa po policzku. Nastolatek wpatrzony był cały czas w swój kubek ciepłego mleka, który zamówił i głęboko nad czymś rozmyślał. Koushi chciał zagadać i mu pomóc, ale zanim zdążył do niego podejść, to zniknął. Po tej wizycie, Sugawara wielokrotnie miał tajemniczego czarnowłosego w głowie, jednak ten się nie już pojawił. Mężczyzna po pewnym czasie zapomniał o chłopaku.
Gdzieś po ponad roku, ponownie pojawił się Kageyama w kawiarni. Szarowłosy oczywiście rozpoznał go i zdecydował nawiązać z nim kontakt, ale ten był niezbyt chętny na to, delikatnie zbywając Suge. Koushi zauważył zmianę w zachowaniu chłopaka. Już nie wszedł wystraszony, uciekając wzrokiem, a natomiast z pewnością i subtelną wyższością nad innymi, jakby uświadomił sobie coś ważnego. Wyglądał jak całkowicie inna osoba.
Jednak smutne oczy pozostały do dziś.
Hinata wyciągnął swój telefon, sprawdzając godzinę. Za niedługo kończy zmianę, a kawiarnie będą zamykać. Rudowłosy troszeczkę martwił się tym, że Kageyama nie pojawił się dzisiaj.
— Dochodzi osiemnasta, Suga-san. Może już kłaść krzesła na stoliki? — zaproponował.
— W porządku, ale zacz-
Wypowiedź szarowłosego przerwały drzwi, a dokładniej nowy klient, który wszedł do pomieszczenie. Oboje się obrócili i Shouyou nie mógł uwierzyć w ten widok.
— Jeszcze otwarte? — zapytał się czarnowłosy, podchodząc do stolika, gdzie siedzieli.
Tobio całą uwagę skupił na mniejszym chłopaku. Koushi uśmiechnął się, przypatrując się w tę uroczą parę. Uważał, że pasują do siebie idealnie. Trzymał mocno kciuki za nich.
— Tak, zapraszam. Zaraz przygotuję twoje zamówienie — rzekł uśmiechnięty Sugawara. Wstał i mrugnął porozumiewawczo do Hinaty, a ten się zarumienił i pragnął schować głowę w piasek,
Teraz jedynie oni zostali. Kageyama chciał przełamać tą niezręczną ciszę między nimi, która trwała od rana. Zdecydował się odezwać.
— Mogę usiąść? — Wskazał na krzesło naprzeciwko rudowłosego.
Shouyou zabrakło głosu w gardle, więc tylko zawstydzony przytaknął. Tobio ściągnął swój płaszcz, a po chwili zajął miejsce. Nie rozumiał, co go podkusiło, aby usiąść z niższym chłopakiem.
— Dlaczego tak późno dzisiaj do nas przyszedłeś? — zaczął rozmowę Hinata, który bawił się onieśmielony swoimi palcami.
— Dopiero skończyłem zajęcia. Nie mogłem wcześniej.
Kageyama powiedział połowę prawdy. Już był tutaj przed południem, ale zajrzał jedynie do środka. Akurat Hinata nie pracował, więc uznał, że spróbuje przyjść potem. Poranek całkowicie namieszał mu w głowie, ale pragnął kontaktu z Shouyou.
Tobio oparł łokieć o stół, a swój podbródek położył na dłoni. Zatrzymał swoje spojrzenie na Hinacie. On oddziałuje na Kageyame jak magnes. Mimo tego, że próbuje oddalić się od rudowłosego, to ciągle do niego lgnął. Chłopak nadal pamiętał ich pocałunek. Miał ochotę na kolejny.
Chce chwycić malinowa usta i ich posmakować. Zatopić się w czekoladowych oczach i cudownym uśmiechu. Objąć drobne ciało swoimi ramionami. Poczuć ciepło drugiej osoby. Kochać i być kochanym. Wyznawać miłość i słyszeć miłość. Budzić się codziennie rano i pierwsze co ujrzeć, to miedziane, poplątane kosmyki. Skosztować tej nieskazitelnej skóry i ją zaznaczyć, pokazując, że jest tylko jego.
Po prostu chce być bliżej.
Jednak był nieufny wobec nieznajomych. Bał się zakochać, więc te wszystkie myśli o Shouyou starał się odganiać. Co, jeśli znowu zostanie zraniony? Przecież wczorajsze wyznanie było kłamstwem... Sam Hinata to potwierdził.
Shouyou odważył się podnieść wzrok i zobaczył, jak granatowe, nieszczęśliwe oczy intensywnie wbijają się w niego. Postanowił, że musi przerwać milczenie.
— A co konkretnie studiujesz? — Nasunęło mu się pierwsze na język.
— Malarstwo — odpowiedział beznamiętnie Tobio, nadal nie planując oderwać wzroku od zarumienionej twarzy Hinaty. Dlaczego on musi być taki olśniewający?
Rudowłosy delikatnie się poprawił na krześle i się rozluźnił, odkładając ręce na stole. Gęsta atmosfera zaczęła w końcu opadać.
— Pokażesz mi kiedyś jakieś swoje dzieło? — zaproponował. — Nie znam się na sztuce, ale jakoś...
Kageyama lekko się spiął. Jego prace nie były dziełami. Wstyd je pokazywać. Kiedyś wychodziło mu malowanie lepiej, a teraz ma uciążliwą blokadę twórczą.
Zacisnął dłonie w pieśni, co nie uszło uwadze Hinacie. Skąd taka reakcja? Przecież widział już jeden przepiękny obraz Tobio, który z łatwością nie opuści głowy rudowłosego.
— Proszę. — Usłyszeli kolejny głos, a dokładniej Suge, który podstawił to, co zawsze przed czarnowłosym, czyli sernik i koktajl mleczny. — Muszę pójść do biura, więc was zostawię.
Shouyou wiedział, że Koushi świadomie to zrobił. Szarowłosy nie chciał im przeszkadzać. Ma być mu za to wdzięczny, czy zły?
— Dzisiaj na mój koszt — oświadczył Hinata, spoglądając na Kageyame, który próbował już ciasta. — To w podzięce, że mną się zaopiekowałeś — wymamrotał, spuszczając wzrok. — Na pewno było to męczące. Przepraszam, że zostałem ciężarem dla ciebie wczoraj.
Rudowłosemu stanęło serce, kiedy poczuł dotyk na swojej skórze. Momentalnie podniósł głowę i zobaczył, jak Tobio chwycił jego ręce.
— Za nic nie przepraszaj, Hinata — Pogładził grzbiet dłoni. — Pijany jesteś nawet zabawny — zaśmiał się i subtelnie się uśmiechnął, pocieszając Shouyou.
Chwile oboje patrzyli się głęboko w swoje oczy. Kageyama nie mógł oderwać wzroku od czekoladowych tęczówek, a Hinata od granatowych. Napawali się swoją bliskością, a świat zatrzymał się na moment pomiędzy tą dwójką.
— A mógłbyś opowiedzieć, co dokładnie zrobiłem? — zaproponował cicho rudowłosy, poruszając czasem ponownie do przodu. Miał nadzieję, że w końcu się dowie, co się wczoraj działo.
Tak, oczywiście. Na początku podrywałeś mnie, a później przytuliłeś na oczach całej knajpy. Następnie nie chciałeś wracać do domu, więc zaprowadziłem cię do mojego mieszkania. W trakcie drogi pocałowałeś mnie, wyznałeś miłość i jeszcze raz pocałowałeś, a ja to odwzajemniłem (cholera). Po tym wszystkim odepchnąłem cię, a ty walnąłeś się o chodnik. Zaniosłem cię do mieszkania i przebrałem. Kolejno usiadłem na podłodze obok ciebie i zasnąłem, trzymając twoją dłoń tak, jak teraz.
Chciałbyś to usłyszeć?
— Nie. — Uciął i zabrał swoje ręce. Wziął szklankę i upił łyk koktajlu. — Pod koniec czerwca jest wystawa studencka i tam będzie mój obraz. — zmienił temat. Co tam, że jeszcze nawet nie zaczął go malować? A raczej zaczął wielokrotnie, ale nigdy nie skończył.
Hinata posmutniał, kiedy ponownie chłód owiał jego skórę. Jednak zaświeciły mu się na oczy na nową wiadomość.
— Jaka wystawa? — krzyknął podekscytowany trochę za głośno.
— Co dwa lata jeden z profesorów wybiera najwybitniejszych studentów i wystawia jeden z ich obrazów. Jest to bardzo dobra okazja, ponieważ Furukawa zaprasza osoby związane ze sztuką. Możliwe, że ktoś zainteresuje się twoją twórczości — wytłumaczył. — Oikawa brał w poprzedniej wystawie udział, a teraz właśnie przygotowuje indywidualną — Kageyamie ciężko było powiedzieć ostatnie zdanie. Można by rzec, że je wypluł z nienawiścią. Chciał całkowicie zapomnieć o nim.
Shouyou skupił się tylko na jednym słowie w tej całej wypowiedzi.
— Najwybitniejszych? Czyli...
— Tak, należę do nich — dokończył Tobio, będąc z siebie dumny. Uwielbiał, jak ktoś go docenia.
Rudowłosy zachichotał uroczo, a wyższemu chłopakowi wróciły wspomnienia z tamtego wieczoru. Tobio zarumienił się, ale aby ukryć swoje zaróżowione policzki, skupił się na jedzeniu sernika.
— Nie dziwię się, Kageyama. Wyglądasz czasami, jakbyś oddał duszę sztuce. — Czarnowłosy podniósł brew pytająco. — Nieraz byłeś poplamiony farbami. Na pewno malowanie jest twoim życiem.
— Nie tylko maluję. Zdarza mi się coś stworzyć w digitalu, ale to głównie na zamówienia. Wolę tradycyjność od technologii. Od małego fascynowało mnie malowanie. Ja — przerwał — nie jestem dobry w słowach, więc zawsze wszystkie emocje przekazywałem przez farby. Aczkolwiek denerwują mnie ludzie, którzy nie mają pojęcia o sztuce. Talent to jedno, ale drugie to praca! Niektórzy jedynie potrafią przerysowywać, nie dodając nic od siebie, a później dostają masę pochwał. Najpierw trzeba wypracować realizm, aby przejść do własnego stylu. A jeśli ich skrytykujesz, to krzyczą i mówią, że to nic złego. Ja przez kilka lat rysowałem same figury i uczyłem się podstaw!
Shouyou próbował powtrzymać śmiech z powodu zbulwersowania Tobio. Komicznie się zachowywał, kiedy jego oczy ze złości pociemniały, a sam zaczął porywczo gestykulować. Jednak Kageyama miał rację.
— Czasami czytam opowiadania, które ludzie publikują w Internecie. Można trafić na osoby, które całkowicie nie potrafią pisać. Jak wypomnisz im jakiś błąd, to również zaczynają się rzucać do ciebie. Okropieństwo. Najgorsze, jeśli jeszcze jest gówniana fabuła, a tutaj okazuje się, że zostanie ta książka wydana! — Hinata obrażony skrzyżował ręce. Sam chciałby, aby ktoś go w końcu zauważył.
— To się rozumiemy w tej kwestii — stwierdził Tobio. — Jednak czasami decyduję się ignorować takich ludzi. Jakbym ciągle o nich myślał, to nie miałbym czasu na malowanie. Tworzenie zawsze mnie uspokaja. Najlepsze, co może być to przelanie swoich uczuć na płótno. Kiedy zaczynam...
Hinata uważnie słuchał Kageyamy, który ożywiony nadal opowiadał. Pięknie brzmiał głos czarnowłosego, a jego oczy wspaniale się rozjaśniły, kiedy tak natchniony mówił o swojej pasji.
Każdego dnia będzie zakochiwał się w nim coraz bardziej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top