Bonus
Liczba słów: 33131
OSTRZEŻENIE: liczne wulgaryzmy, podteksty seksualne i sceny seksu.
Lubię czytać Wasze komentarze, więc zachęcam do ich wstawiania!
Życzę miłego czytania <3
***
Pole słoneczników, jak i wiejska droga nie pasowała do eleganckiego samochodu pokonującego wolno trasę. Łodygi kwiatów kołysały się na wietrze, a przy tym próbowały złapać każdy promień słońca. Świeżość powietrza przepływała przez otwarte okno, które z radością wdychał jeden z chłopaków, wystawiając głowę za okno.
— Uważaj, bo się zaraz przeziębisz, głupku — skomentował kierowca zachowanie drugiej osoby.
— Jest ponad trzydzieści stopniu, Tobio. Jak miałbym się przeziębić, co? — odpowiedział roześmiany Shouyou. — Daleko jeszcze?
Kageyama zerknął w stronę Hinate, a kąciki jego ust automatycznie się podniosły. Uwielbiał widzieć szczęście na twarzy swojego partnera. W szczególności teraz, gdy piegi uwydatniły się na jego cerze przez długie przybywanie na słońcu, a plamki pojawiły się też na szyi, uciekając za szary podkoszulek chłopaka. Tobio również kochał przyglądać się jaskrawemu bursztynowi w oczach zasłoniętych zza parą szkieł, które ukazywały samą radość ukochanego, lecz nie można zapomnieć o przydługich, rudych włosach związanych w niechlujnego koka.
Chłopak przełknął ślinę, chcąc oczyścić swój umysł. Skupił się ponownie na prowadzeniu, bo jednak nie planował wjechać w żadne drzewo.
— Znasz już drogę, więc powinieneś sam wywnioskować. — Kageyama zacisnął mocniej dłonie na kierownicy.
— Wiem, wiem — westchnął Shouyou, zanim rozłożył się na miejscu pasażera. — Po prostu już mnie dupa boli.
— Myślałem, że zawsze boli cię dupa.
— Jak tylko jesteś niedelikatny. — Wywrócił oczami Hinata.
— Lubisz, jak jestem niedelikatny, Shou. — Położył rękę na udzie partnera, aby je ugnieść.
Na policzkach rudowłosego zakwitł lekko zawstydzający rumieniec. Sięgnął po rękę Kageyamy w celu jej złapania, a błysk złota zamigotał na palcu serdecznym Tobio. Drugiemu nie uszło to uwadze, ale tylko ścisnął dłoń ukochanego. Obrócił ponownie głowę w prawą stronę, żeby oglądać krajobraz zza okna.
***
Kobieta nuciła cicho melodię z transmisji radiowej, której rano słuchała. Jej pomarszczone, lecz zadbane dłonie trzymały nożyczki, aby podciąć kilka łodyg lawendy. Obiecała sąsiadce malutki bukieciki z tych kwiatów, więc musiała wywiązać się z obietnicy. Miała w ręce już wiązankę, kiedy usłyszała nadjeżdżający samochód. Brązowe oczy przemknęły w stronę hałasu, a po chwili ujrzała, jak pojazd pojawił na posesje. Zatrzymał się, gdy kobieta wpatrywała się w pasażerów. Szybko rozpoznała rudą czuprynę.
Hinata szeroko się uśmiechnął, zanim prędko odpiął pas, żeby następnie wyskoczyć z samochodu, ignorując partnera.
— Witaj, Julie! — zawołał wesoło, kiedy obchodził wokoło pojazd.
— Miło was ponownie zobaczyć, chłopcy — odpowiedziała łagodnie.
Shouyou podszedł do kobiety, a później przyciągnął ją do czułego uścisku. Z Julie poznał się, gdy pięć lat temu po raz pierwszy odwiedził Francję wraz ze swoim (w tamtych czasie) chłopakiem. Hinata jak to Hinata był dosyć rozmowny, a opiekunka domu również, więc z łatwością znaleźli nić porozumienia. Kobieta też cieszyła się, że Kageyama w końcu znalazł kogoś, kto sprawiał mu szczęście. Jej serce się radowało, gdy widziała prawdziwy uśmiech na twarzy chłopaka.
— Może byś pomógł mi z walizkami, Shou? — zapytał się czarnowłosy, wychodząc z samochodu.
— Wiem, że sobie poradzisz — krzyknął drugi, gdy odsunął się od Julie. — A i jeszcze wypuść Alfreda!
Kageyama wywrócił oczami, ale podszedł do tylnych drzwi, aby je otworzyć. Następnie schylił się, znikając z oczu Hinaty, a po kilku sekundach wyskoczył z pojazdu pies rasy Shiba Inu. Zadowolony futrzak zmierzył w stronę Shouyou i Julie, żeby przywitać się z kobietą.
— No cześć, malutki — odparła, a przy tym kucnęła. Pogłaskała zwierzaka po głowie i ten się odwdzięczył liźnięciem jej ręki. — Chyba przytył od ostatniego razu — zastanowiła się, oceniając wielkość psa.
— Tobio go przekarmia.
— Kłamstwo. To ty ciągle latasz w nocy z Alfredem do kuchni, aby coś podjadać z lodówki— wtrącił się Kageyama, kiedy podszedł do trójki.
— To nieprawda... — mruknął Hinata pod nosem.
— Psy to wielkie łakomczuchy i właściciele nie potrafią się oprzeć, gdy błagają o jedzenie, ale jednak trzeba nauczyć się im odmawiać. Sąsiadka dwa domy dalej musiała odchudzić swojego kota, bo miał przeciążone stawy i powstały przez to zwyrodnienia. Chyba kotka przeszła trzy operacje, a nadal nie są do końca wyleczone łapy... — opowiedziała Julie.
— Widzisz, głupku? Już zero parówek dla ciebie i dla Alfreda — rzekł Tobio.
Shouyou spojrzał się naburmuszony na partnera. Wiedział, że ostatnio trochę przesadzał z jedzeniem, bo sam powoli nie dopinał się w niektóre spodnie, ale wolał nie mówić tego na głos. Powinien wrócić do wcześniejszych nawyków i biegać z Kageyamą co ranek. Jego mąż nadal jest wysportowany, a sześciopak nawet teraz wyrysowywał się z t-shirtu.
— A ile już ma? — zapytała się Julie.
— Podarowałem go Tobio na urodziny, ale... nie pamiętam które.
— Alfred ma prawie trzy lata. — Kageyama westchnął. — To były pierwsze urodziny po oświadczynach, słońce.
— Chyba masz rację — zaśmiał się nerwowo Shouyou, pocierając dłonią o kark. Trochę był pod wrażeniem nazywania go czule. Jego partner rzadko używał takich słów, a najprędzej w sypialni na osobności. Chociaż nie przeszkadzało to Hinacie. Uwielbiał każde otwarcie ze swojej wstydliwości Tobio.
Julie podniosła kąciki ust, kiedy zauważyła ich wymienione spojrzenia. Cudownie wygląda młode małżeństwo. Wciąż pełne uczuć oraz miłości. Była dumna z tego, jak Kageyama wyrósł.
— A może pochwalicie mi się obrączkami? — zaproponowała, a przy tym wstała. Alfred zainteresował się już drzewem na ogródku, które musiał konieczne właśnie teraz podlać. Tobio i Shouyou podali swoje prawe ręce, a Julie z chęcią je złapała. Z ekscytacją w oczach obserwowała złotą biżuterię, które znajdowały się na palcach serdecznych. — Piękne są wasze obrączki — zachwycała się. — Aż nie mogę uwierzyć, że ten pięcioletni chłopczyk, którym się opiekowałam, teraz jest w szczęśliwym związku, jak i sławnym artystą. Nie zapominając o tobie, Shou — zaśmiała się, gdy nadal wpatrywała się w pierścionki, a myślami znajdowała się w przeszłości.
— A znalazłaś zdjęcia z dzieciństwa? — chciał się dowiedzieć Hinata. — Ostatnio jak oglądałem z Noriko, Tobio nas nakrył, a później zaciągnął mnie z powrotem do domu. Nigdy mi nie pozwoli obejrzeć jego zdjęć... — mruknął niezadowolony, rzucając bezwstydne spojrzenie do swojego męża.
— Bo... Bo nie będziesz oglądał moich zdjęć, gdzie latam po dworze z nagim tyłkiem! — zawołał onieśmielony z małymi rumieńcami Kageyama.
— A ja nic nie mówię, kiedy mama pokazuje tobie moje kompromitujące zdjęcia! — odpyskował drugi. — Nawet tych, gdzie siedziałem w wannie zakryty samą pianą.
— Wy to zawsze musicie się kłócić — zachichotała Julia, przestając w końcu obserwować dłonie świeżego małżeństwa. — A jak minęła podróż, co?
— Cudownie! — Hinacie momentalnie rozbłysły oczy, gdy wrócił pamięcią do poprzednich dwóch tygodni we Francji. — Paryż piękny jak zawsze, ale te miasteczko, które nam poleciłaś, to spełnienie samych marzeń. Faktycznie mało ludzi, ale również klimat jest nie do opisania. Może trochę gorąco było, ale co się dziwić, skoro jest już sierpień. Po prostu wychodziliśmy raczej późnym popołudniem, żeby jednak się nie stopić — zażartował. — Znalazłem genialne wino z tamtych rejonów i przywieźliśmy tobie. Tobio, czemu jeszcze naszych bagaży nie przyniosłeś?
— Bo liczyłem, że sam się ruszysz.
— Jestem zajęty rozmową.
Kageyama zmierzył Hinate wzrokiem, ale po chwili prychnął, zanim skierował się do samochodu. Shouyou uśmiechnął się zwycięską, wracając do Julie.
— Widać, że Tobio się ciebie słucha— skomentowała kobieta.
— To mój urok — odpowiedział żartobliwie rudowłosy.
— A jak wasze wesele? — zmieniła temat.
— Brakowało nam ciebie.
— Wiem, przepraszam, Shouyou, ale z anemią nie wygram. Nie dałabym rady wsiąść do samolotu — oznajmiła ze smutkiem.
— Wszystko rozumieliśmy z Tobio, lecz jednak czuło się pustkę... A jeśli chodzi o wesele, przebiegło idealnie. Chociaż przyznam się, że prawie w dniu ślubu nie wyszedłbym z łazienki — mruknął dosyć zawstydzony.
— Nadal mniemasz problemy żołądkowe w stresujących sytuacjach?
Hinata zagryzł policzki. Pamiętał, jak od dziecka nie potrafił odejść dalej niż pięć metrów od toalety w ważnych dla niego dni. Na dłuższą metę było to uciążliwe, lecz najgorszy moment przydarzył się, gdy wydawał swoją pierwszą książkę. Przez ostatni miesiąc przed premierą zajadał stres, a przy tym pojawiły się problemy ze snem. Kilka godzin przed wydarzeń siedział w łazience, a Kageyama mu towarzyszył. Myślał, że nie wyjdzie z domu przez swoją panikę, ale... na szczęścia był przy nim jego chłopak (obecny mąż), na którego, mimo wszystko, może liczyć.
Ślub jednak lepiej wspominał. Oboje ustalili, że nie zrobią wielkiego wesela, a zaproszą najbliższą rodzinę oraz przyjaciół. Shouyou spał tego dnia u Kenmy oraz Kuroo, bo zdecydował, że ostatnią noc spędzą osobno. W dodatku Kozume mógł wspierać Hinate, gdy zaczynał panikować. Oczywiście, że ponownie podjadał oraz musiał wymiotować, ale najcięższe były chwile zwątpienia. Żyjąc siedem lat z Kageyamą, wierzył, że się kochają, lecz pojawiały się myśli w stylu „a co jeśli?". Chociaż słyszał od Oikawy i Noriko, że od strony Tobio też nie było lepiej, a przy tym zdradzili, że nawet jego (w tamtym czasie) narzeczonym zdarzyło się zapłakać.
Kageyama miał co miesiąc czy dwa spotkania ze swoim psychologiem, więc również potrafił opanowywać własne emocje, a przy tym zwalczył strach przed związkiem, rozumiejąc, że Hinata odwzajemnia jego uczucia i może być w zdrowej relacji. Shouyou natomiast już dawno przestał myśleć, że mogą zerwać, czy ich wieź zniknie, a zacznie się opierać na seksie. Oczywiście ich życie łóżkowe rozwijało się znakomicie i oboje doskonale znali ulubione miejsca swojego partnera.
A wesele... Mimo stresu, Hinata nie potrafił wyobrazić sobie lepszego wyjścia za mąż. Nie ma piękniejszej chwili niż przysięganie miłości przed ołtarzem. Może i minęło jedynie dwa tygodnie, lecz już zdarzyło mu się czasami przenosić do tego momentu, gdy zakładał obrączkę Kageyamie. Przyjęcie przebiegło fantastycznie. Był dumny z siebie, że namówił Tobio na pierwszy taniec. Czarnowłosy wstydził się przy gościach, lecz nie potrafił oprzeć się błaganiom Shouyou. Jedynie pojawił się jeden, dosyć delikatny problem, a dokładnie to Kageyama odrobinę nadużył alkoholu, żeby się zrelaksować, ale zabawne wyglądał cały zarumieniony oraz z błyszczącymi oczami. Niezbyt często zdarzało się pić Tobio, więc Hinata miał okazję pośmiać się ze swojemu męża i przypominać mu o tej wstydliwej sytuacji. Niestety (lub stety) Tobio wytrzeźwiał na noc poślubną, a tyłek Shouyou tego na pewno nigdy już nie zapomni.
— Tak... Czasami — zaśmiał się rudowłosy. — We wrześniu fotograf obiecał zdjęcia, więc ci je wyślemy.
— Oh... Nie musicie. Wystarczyły mi te, które zrobiliście sami — powiedziała Julie.
— A może zamiast plotkować, pomożesz mi z bagażami? — wtrącił się Kageyama. Hinata obrócił się w jego stronę i zobaczył, że trzymał rączki od ich dwóch walizek w rękach. — W samochodzie została jedna torba, twój plecak oraz transporter Alfreda. Transporter zanieś do garażu i zamknij samochód.
— Dlaczego mi rozkazujesz? — naburmuszył się Shouyou.
— Nie jestem twoim służącym a mężem.
Hinata skwasił minę, zanim spojrzał się z udawaną przykrością na Kageyame. Tobio wiedział, że chciał go wziąć na litość, więc planował się ponownie odezwać, ale przeszkodziła mu Julie.
— Normalnie uwielbiam wasze kłótnie — zachichotała kobieta. — To już chyba na mnie czas, więc powinnam się powoli zbierać.
— Zbierać? — zainteresował się czarnowłosy.
— Tak, będę spała u Alice. Nie chcę wam przeszkadzać... Przecież jesteście świeżym małżeństwem i potrzebujecie prywatności — wytłumaczyła.
— Ale to też twój dom. Możesz tutaj spać — rzekł Shouyou
— Mną się nie przejmujcie. — Westchnęła. — Dom jest posprzątany, jak i zrobiłam zakupy, ale jeśli coś będzie brakować, śmiało dzwońcie.
— Nie musiałaś tego robić, lecz dziękujemy. To bardzo miłe z twojej strony — oznajmił Kageyama spokojnie.
— Jeszcze tylko wezmę swoje rzeczy i idę. Korzystajcie z wakacji, kochani! — powiedziała z szerokim uśmiechem. Julie podeszła do Hinaty, aby go uściskać, a później Tobio.
Cała trójka się pożegnała ze sobą, zanim kobieta skierowała się w stronę domu. Młode małżeństwo zostało same na dworze, a Alfred biegał gdzieś po trawach oraz obwąchiwał każdy skrawek roślin.
— Mamy jakieś plany na wieczór? Chcesz gdzieś wyjść? — zapytał się Kageyama swojego partnera. Osobiście wolałby spędzić czas samotnie z Hinatą, lecz wiedział, że lepiej się upewnić.
— Zostańmy dzisiaj w domu. — Ziewnął. — Jestem śpiący po podróży i marzę tylko o ciepłym łóżku, a przy tym musimy przecież skończyć serial.
Tobio spojrzał się na ukochanego, który przecierał swoje czekoladowe oczy. Uśmiechnął się, oglądając Shouyou w takiej osłonie. Są ze sobą tyle lat, ale nigdy nie znudził mu się widok jego męża.
— Oczywiście, słońce.
— Mów do mnie cześciej „słońce", Tobio — zaśmiał się zmęczony Hinata. Podszedł do wyższego chłopaka, zanim wstał na palce, żeby musnąć czule jego usta.
— Jeśli mnie posłuchasz i ruszysz dupę do samochodu.
Rudowłosy prychnął, a po chwili wystawił język w stronę Kageyamy.
***
Tobio wszedł do pomieszczenie, a lekki wiatr z okna musnął jego twarz. Półprzezroczysta firanka uniosła się, osłaniając widok na ogródek z różno-ubarwionymi kwiatami. Czarnowłosy przyjrzał się krajobrazami i aż uniósł kąciki ust. Zawsze gdy wracał do Francji, czuł, jakby osiagnął mistyczną nirwanę. Te miejsce przywodzi mu jedynie cudowne wspomnienia, a teraz może się nimi dzielić wraz ze swoim ukochanym. To nie pierwszy raz, kiedy podróżował z Hinatą do europy, lecz za każdym razem przeżywał euforię, będąc z Shouyou tutaj.
Kageyama objął wzrokiem sypialnie. Cały dom udekorowany został elegancko, ale przytulnie z połączonym wiejskim wystrojem. Dużo drewna, jasne ściany, jak i przestronne pomieszczenia, ale jednak nie jest aż za bardzo wytwornie, ponieważ oboje wolą zapach sielanki oraz francuskiej prowincji. Łóżko już nie było pościelone, a to przez Alfreda, który przekopał kołdrę, żeby pójść spać na materacu. Obok niego leżąco, lecz opierając się plecami o ścianę, znajdował się Hinata z wzrokiem tkwiącym w telefonie.
— Co robisz? — zaczął Kageyama, gdy podszedł do swojego męża. Położył na szafce nocnej lampkę z winem.
— Piszę do Natsu i rodziców, że jesteśmy już na miejscu. — Shouyou zerknął w stronę Tobio, a ten usiadł po drugiej stronie łóżka i wziął łyka alkoholu. — Też powinieneś napisać.
— Mamy dużo czasu. — Wzruszył ramionami, odstawiając szkło na półkę.
— Noriko i Tatiana nie będą zadowolone.
Kageyama wywrócił oczami, zanim przesunął się w stronę Hinaty. Wyciągnął rękę do przodu, żeby następnie położyć dłoń na policzku Shouyou, a później chwycił kosmyk miedzianych włosów. Drugi chłopak rozpłynął się poprzez dotyk, więc cicho westchnął, zanim nieśmiało się zarumienił. Nie minęła nawet minuta, gdy poczuł, jak Tobio usta znalazły się na jego szyi, aby składać małe pocałunki oraz pogryzać skórę.
— Mam ważniejsze sprawy do roboty — powiedział Kageyama między pieszczotami.
— Tobio — jęknął bezdźwięcznie Hinata.
Shouyou przeszedł dreszcz, kiedy ręka ukochanego wylądowała na biodrze. Akurat miał na sobie podkoszulek i bokserski, więc z łatwością czarnowłosy dotarł do bielizny, żeby dotknął nagiego pośladka. W tym czasie wyższy wciąż był skupiony na dawaniu czułości szyi męża. Hinata z chęcią kontynuowałby, ale jednak złapał dłoń Kageyamy, aby go odeprzeć.
— Czemu? — sapnął Tobio, odrywając się Shouyou. Niebieskie oczy spojrzały się na rudowłosego, który już się zaczerwienił oraz podniecił. Widział, jak bursztynowy wzrok zmienił się na bardziej erotyczny, jak i również pożądliwszy.
— Nie dzisiaj, Tobio — oznajmił Hinata.
— Nie dzisiaj? — Zmarszczył brwi, a po chwili oparł czoło na czole męża.
— Co ty? — zapytał się Shouyou zdziwiony ruchem Kageyamy.
Czarnowłosy odsunął się, obserwując uważnie kochanka. Wpatrywał się w niego z zaciekawieniem.
— Nie masz gorączki... Źle się czujesz?
— Dobrze się czuję! — zawołał Hinata, że aż Alfred wzdrygnął się, który chrapał w ich nogach. — Po prostu nie mam ochoty na seks.
— Jesteś chory — stwierdził Tobio. — Nigdy nie odmawiasz seksu. Znaczy... — zastanowił się nad pewną rzeczą w przeszłości. — Odkąd pierwszy raz uprawialiśmy seks, nigdy nie odmówiłeś.
— Najwidoczniej dzisiaj jest ten pierwszy — burknął Shouyou, zanim podniósł tyłek do góry w celu przykrycia się kołdrą.
— A dlaczego nie chcesz? — kontynuował temat.
Hinata głośno wzdychnął. Wziął kieliszek wina, żeby następnie się napić. Smak goryczki połączony słodkimi winogronami pojawił się w jego ustach, aż automatycznie uśmiechnął się pod nosem. Odstawił szklankę, aby wrócić do rozmowy.
— Tobio... — zaczął, łapiąc w rękę dłoń męża. — Odkąd jesteśmy we Francji, codziennie się kochamy i po prostu... jestem zmęczony.
— To ty przez dwa tygodnie szczęśliwie ujeżdżałeś mojego kutasa — skomentował Kageyama, jednak przyjął dotyk rudowłosego.
— Co nie zmienia faktu, że pragnę odpoczynku, a tym bardziej mój tyłek.
— Jestem zbyt ostry? — wystraszył się odrobinę Tobio, martwiąc się, że może zranił ukochanego
— Nie, nie! — zaprzeczył Hinata. — Nasz miesiąc miodowy nie ma się tylko opierać na seksie... — Westchnął. — Chcę również spędzić nieseksualnie chwile z moim mężem, na przykład wieczorem wtulić się w jego ramiona oraz obejrzeć serial.
Kageyama intensywne zaczął myśleć. Prawdopodobnie musiał Shouyou przyznać rację, ponieważ przez większość czasu od ślubu nie wypuszczał go z łózka. Raz się nawet spóźnili do drogiej restauracji w Paryżu z powodu „bycia zajętym", a ich rezerwacja przepadła i kolejny termin pojawił się na nowy rok.
— Rozumiem. — Czarnowłosy zniżył smutno głowę. — Przepraszam, że jestem taki nachalny.
— Nie jesteś nachalny — zachichotał Hinata. Chwycił w rękę podbródek ukochanego, żeby ten nie unikał bursztynowego wzroku. — Doskonale wiesz, że na seks mam ochotę prawie zawsze, ale czasami lepiej przystopować, Tobio.
— Kocham cię, Shou — wyznał niespodziewanie Kageyama.
— Też cię kocham — zaśmiał się ponownie rudowłosy. Zbliżył się do wyższego chłopaka, a po chwili musnął z miłością jego wargi. — Gdybym cię nie kochał, nie przyjąłbym twoim oświadczyn, jak i nie wyszedłbym za ciebie za mąż.
— Uwielbiam to, że mogę ciebie nazywać „swoim mężem" — zamruczał Tobio, kładąc ręce na talii Hinaty.
Shouyou podniósł kąciki ust, zanim znowu połączył się z Kageyamą. Czarnowłosy odwzajemnił pocałunek, a przy tym pociągnął go do siebie i wylądowali oboje na materacu, jednak nie przejmowali się tym. Nic dla nich nie znaczyło, oprócz oddawania pieszczot ukochanej osobie. Hinata zadziornie zagryzł wargę Tobio, sprawiając, że ten cicho stęknął. Włożył ręce w krucze kosmyki włosów w celu pociągnięcia za nie, gdy Kageyamy dłonie zawędrowały na pośladki kochanka.
— Powiedziałem „nie" — powiedział Shouyou, kiedy przerwał aktualną czynność. Popatrzył się zdenerwowany na Kageyamy, który nie potrafił dłużej wytrzymać i zaśmiał się delikatnie. Hinata wręcz ubóstwiła, gdy jego mąż stawał się rozluźniony i pozwalał na takie chichoty.
— Następnym razem ja tobie odmówię — odparł Tobio, jak Shouyou wstał i chwycił pilot, żeby włączyć telewizor.
— Mój tyłek będzie wdzięczny — stwierdził rudowłosy, wybierając odpowiednią platformę do oglądania.
— Boli cię? Może je pomasować? — Wyższy podniósł się, żeby oprzeć się o ścianę.
— Masaż jest kuszący, ale kiedy indziej — rzekł. — To był dziesiąty odcinek?
— Tak — potwierdził Kageyama, a Hinata włączył serial. — Teraz chodź do mnie. — Klepnął materac obok siebie.
Shouyou spojrzał się w stronę czarnowłosego, zanim przesunął się do niego. Wszedł pod ramie ukochanego, a sam przytulił się do jego nagiej klatki piersiowej (Tobio preferował o takiej porze roku spać w samych bokserkach).
— Alfred! — zawołał niższy.
Pies podniósł głowę, który przespał całą dyskusję młodego małżeństwa. Zauważył, że to głos właściciela, więc podniósł się i wdrapał się na kolana Kageyamy oraz Hinaty. Shouyou pogłaskał zwierzaka, kiedy Tobio złożył krótki pocałunek na rudych włosach kochanka. Później skupili się na telewizorze, gdy rozpoczął się ich seans.
***
Poranki młodego małżeństwa były różne. Zdarzało się, że budzili się głośno oraz pełni energii, będąc gotowi na nowy dzień, mimo że za oknami utrzymywał się mrok, a w powietrzu wciąż tkwił wilgotny chłód. Jednak są przeciwne poranki, gdy spali, aż słońce wspięło się wysoko ku niebu, a pokój ogrzał się promieniami i nawet gdy zrzucili kołdry, nadal jest dla nich upalne, ale nie mieli siły, aby wstać, więc tylko zapadali w kolejny sen.
Aczkolwiek też są chwile, gdy miękkie światło porannego słońca wchodziło do ich pokoju przez otwarte okno, a delikatny jeszcze zimny wiatr wypełniał pomieszczenie. Mgła snu unosiła się nad nimi, ale ich nie przytłaczała. Nadal mieli zamknięte powieki, ponieważ chcieli, a nie że zmęczenie zwyciężyło nad pobudką.
Tobio uchylił na krótko oczu, zanim pozwolił, aby ciche ziewnięcie opuściło gardło. Małe ciało owinięte jest wokół jego talii, jak i czuł oddech Shouyou na karku. Powoli sięgnął po dłoń przełożoną przez niego, a przy tym poruszył biodrami w tył. Przeszedł go dreszcz, gdy erekcja męża wbiła się w jego jeden pośladek. Sam obudził się z półtwardym penisem, ale skoro Hinata również jest podniecony, szkoda nie skorzystać.
Kageyama z małą trudnością odwrócił się, żeby następnie stanąć twarzą w twarz ze swoim rudowłosym kochankiem. Słońce rozświetliło cerę Shouyou i Tobio z wielką chęcią wpatrywałby się dłużej w piegi męża, jak i w gniazdko miedzianych, poplątanych loków, jednak w aktualnym momencie myślał o czymś innym. Wciąż był zaspany, lecz kontrolował sytuacje, więc tylko leniwie zbliżył się do szyi Hinaty, aby następnie składać małe pocałunki na niej. Zassał lekko skórę w celu powolnego budzenia partnera.
— Mmmm... Tobio... — wymruczał przez sen chłopak, odwracając się na drugą stronę. Oparł się plecami o nagą klatkę piersiową Kageyamy, ale to nie przeszkadzało jego kochankowi, więc nie odrywał się od mniejszego.
— Mam przestać, Shou?
— Nieee... — westchnął. — Też mam ochotę.
Czarnowłosy pozwolił sobie na mały uśmiech pod nosem, zanim jego ręce zniżyły się do brzucha Hinaty. Jako że kołdrę w nocy odrzucili na bok, nie musieli się teraz zmagać z oplątywania się z niej, więc Tobio zsunął bokserki męża. Zbadał dłonią linie bioder, głaskając jedno udo, żeby kolejno chwycić erekcję Shouyou i przesuwać po nią ręką powolnymi, leniwymi pociągnięciami. Hinata wzdychnął, chowając twarz w poduszce oraz rozchylając nogi nieco szerzej. Zadowolony był z dotyku Kageyamy. Czarnowłosy przytulał swojego kochanka, a przy okazji przyciskał biodra do jego tyłka, żeby doznać przyjemności z tarcia penisa między pośladkami Shouyou.
Tobio nadal obdarowywał szyję męża małymi pocałunkami, aż się zatrzymał i jedynie wąchał skórę męża. Również jego dłoń poruszała się wolniej po erekcji Hinaty, aż się zatrzymała, a tylko luźno palce obejmowały postawę penisa. Rudowłosy zaczął się odrobinę wierzgać w ramionach kochanka, lekko potrząsając łóżkiem i szukając uwagi partnera. Większy chłopak musnął ustami ramię Shouyou, żeby zapewnić, że nie zasnął oraz zaraz będzie kontynuować.
Kageyama przestał przytulać Hinate, zanim wstał lekko z materaca, sięgając do szuflady. Po pokoju rozniósł się szelest, gdy poszukiwał potrzebnych rzeczy z szafki nocnej.
— Dla mnie też weź jedną — powiedział Shouyou, a przy tym podniósł głowę i zerknął z tyłu na plecy męża. — Nie chcę pobrudzić pościeli już pierwszego dnia.
— Nie wiem, czy kupiłem taki mały rozmiar gumek — dogryzł Tobio, lecz po chwili tego pożałował, bo dostał kopniaka w tyłek od rudowłosego.
— Jeśli nadal tak będziesz się ociągać, zaraz pójdę spać i nici z porannego seksu — mruknął wciąż zaspany Hinata, przymykając oczy, ale poczuł, jak coś wylądowało obok niego. Uchylił nieco powieki, a na materacu znajdowała się butelka lubrykantu oraz dwie zapakowane prezerwatywy. — Ty to jednak nigdy nie możesz odpuścić— zażartował, a przy tym cicho zachichotał.
— Czy ty musisz zawsze dawać głupie komentarze, gdy się kochamy? — warknął delikatnie wytrącony z równowagi Kageyama.
— Yhym... — potwierdził rudowłosy, ponownie rozkładając się wygodnie na materacu i pozwalając, aby kolejna mgła snu obejmowała jego umysł.
Tobio wywrócił oczami, zanim zajął miejsce obok Shouyou. Wsunął ramię pod głowę rudowłosego, aby jego mąż mógł się na nim oprzeć, a potem chwycił jedną z nóg, przekładając ją przez swoje biodro. Szybko chwycił lubrykant i wylał sporą ilość balsamu na dłoń, którą następnie poprowadził między pośladki Hinaty. Wsunął pierwszy palec do tyłka mniejszego chłopaka, a ten wcisnął się głębiej w poduszkę, przegryzając wargę. Kageyama pocałował jego ucho, potem szyję, a na końcu położył czoło na plecach rudowłosego, kiedy zaczynał poruszać palcem w środku.
— Mmmm — zamruczał Tobio. — Jaki jesteś dla mnie dzisiaj otwarty.
— Spać mi się chcę — powiedział półgłosem drugi.
— Wiem, Shouyou. Nie martw się, zadbam o ciebie — szepnął do ucha męża Kageyama.
Z tego powodu jaki rozluźniony jest Hinata, jego ciało czuło się w gotowości, jak i miękko, więc nie było potrzeby, aby przygotować go bardzo długa. Jednak Tobio i tak wolał to robić, wbijając w niego gładko palec oraz karmiąc go jedyną samą przyjemności i stałym strumieniem ciepła, które sprawiało, że rudowłosy drżał przy krawędzi uniesienia. Kageyama leżał nieruchomo za nim, a przy tym tylko skromnie oddychał, ale od czasu do czasu lekko muskał jego nagą skórę na karku, ale mimo tego palec był w ciągłym ruchu. Wciskał dłoń lekko i leniwie wewnątrz Shouyou, dopóki chłopak prawie że wtopił się w łóżka, zanikające w bezgranicznej rozkoszy.
— Zasnąłeś? — rozbrzmiała słowo w jego ucho, które sprawiło, że powracał do rzeczywistości.
— Co? Zasnąłem? – Hinata zamrugał kilka razy powiekami oszołomiony, ale po chwili z jego ust uciekło ciche jęknięcie. Poczuł, jak Kageyama użył kolejnych dwóch palców wbijających się głęboko, a on sam odchylił głowę do tyłu i pozwolił coraz bardziej stękać. Myśli rudowłosego są niewyraźne, kiedy ciepło gromadziło się w podbrzuszu. — O kurwa, to jest takie dobre, Tobio...
Dla Hinaty jest coś niesamowicie oraz potężnie podniecające w pozwalaniu, aby dotyk partnera go usypiało i przez to tracił przytomność, aby po kilku sekundach ponownie się rozbudzić, kiedy czarnowłosy przyspieszał ruchy ręki. Jego ciało ciągle bezradnie reagowało na Kageyame cały czasu, a to sprawiało, że się gotował, wiedząc, że czarnowłosy nie zwolni. Shouyou odżywiał przez swojego męża, nawet ponad sen, jak i drżał na bawełnianej pościeli.
— Jesteś gotowy — stwierdził Tobio, kiedy Hinata pozwolił tylko na małe kiwnięcie głową, a jego policzki i rzęsy musnęły chłodną powierzchnie poduszki pod jego głową.
Kageyama szybko, lecz nieśpiesząco założył prezerwatywę na własną erekcje, a później na partnera, zanim wszedł w ukochanego tymi samymi długimi, rozciągniętym w czasie ruchami, które Shouyou zapamiętał z wakacji nad morzem. Rudowłosy czuł w sobie każdy centymetr gorącego uciskanego penisa się w niego. Przyrodzenie sprawiał słodki ból i wypełnienie aż po brzegi. Tobio szarpnął delikatnie za talię, a przez to Hinata wygiął plecy i sięgnął sennie za sobą, aby kolejno położył dłoń na umięśnionym brzuchu męża. Tobio podniósł się delikatnie, żeby móc poruszyć biodrami w leniwym pchnięciu. Jego erekcja wsuwała i wysuwała się łatwo z rudowłosego.
— Shouyou — wziął wdech — rób to, co ja — wypuścił powietrze.
— To, co ty? — Hinata uśmiechnął się do poduszki wciąż z zamkniętymi oczami, udając głupka. — Hmmm... Chyba o tym mówisz... — Chłopak stwierdził, że jest zbyt nieprzytomny, by dokuczyć ukochanemu, więc poruszył biodrami w tył, wywołując u Kageyamy ciche sapnięcie.
Rudowłosy zadowolony przejął aktualnie stery, które za każdym razem łamało ich oboje w łóżku. Był to sposób wciągania penisa Tobio do środka mniej przyzwoicie, a raczej bezcelowo-zmysłowo, rozprowadzając ciasny żar Hinaty na całej długości trzonu jego partnera w senny, bezwysiłkowy poślizg. Wyższy wcisnął się w mniejsze ciało męża, a przy tym pozwolił mu pieprzyć się ładnie i powoli oraz budując wyczekiwany punkt kulminacyjny.
Kageyama załadowany erotycznością podciągnął jedną dłoń pod tkaninę koszuli Shouyou, przesuwając ją po brzuchu, zanim dotarł do klatki piersiowej, aby chwycić jeden z twardych sutków. Drugą rękę również poprowadził w tę stronę w celu złapania drugiej brodawki. Następnie wykonywał serie delikatnych coraz bardziej rozproszonych ruchów po różowych, wrażliwych punktach. Nie chcieli przerywać ciszy w pokoju, więc tylko Hinata robił delikatny hasał dla nich. Nisko jęczał gardłowo, a czasami oddawał wysokie zadowolone westchnienia. Znalazł jedną z dłoni na swojej klatce piersiowej, więc ją chwycił, a mokre palce od poprzedniego lubrykantu owinęły się wokół jego ręki. Kageyama prowadził delikatny, lekki gest, kiedy masował wewnętrzną skórę dłoni męża.
— Shou, Shouyou... — wzdychnął Tobio ochrypłym głosem, chowając twarz w plecach ukochanego.
Hinata przesunął nogę wyżej, żeby położyć ją na udzie czarnowłosego i ocierać się o niego. Jego usta wykrzywiły się w uśmiechu, gdy poczuł, jak biodro wyższego zadrżało. Następnie odwrócił głowę w tył, zanim złożył pocałunek na zamkniętym oku Kageyamy, a w tym czasie zaczynał wypełniać prezerwatywę. Czarnowłosy wyprężył szyję w celu muśnięcia ust ukochanego. Shouyou oblizał wargi Tobio, nawilżając je. Po małej pieszczocie odwrócił się z powrotem i położył głowę wygodnie na poduszce, pozwalając na wykorzystywanie go przez męża.
Kageyama opuścił obie ręce na biodra Hinaty, żeby później przyśpieszyć ruchy. Mniejszy jedynie w otoczeniu gęstej mgły snu bezdźwięcznie wzdychnął, gdy Tobio wsuwał i wysuwał się w nim. Nie minęło dużo czasu, zanim odrobinę czarnowłosy zwolnił, a przy tym wydał głęboki jęk, kiedy orgazm przejął wszystkie jego zmysły. Wciąż nie zaprzestawał aktywności, nawet kiedy cała sperma znajdowała się w prezerwatywie. Dopiero po dłuższej chwili zatrzymał się, tkwiąc w Shouyou i sapiąc prosto do jego ucha.
— Tobio? — zawołał szeptem Hinata.
— Hmmm...? — zapytał śpiąco.
— Może byś wyszedł ze mnie? Dziwnie się teraz czuję z twoim fiutem w dupie.
— Nie chce mi się — wzdychnął czarnowłosy, zanim mocniej przytulił Shouyou w swoich ramionach.
— Tobiooo... — powiedział, zaciągając imię swojego męża. — Zrobię ci loda, gdy pójdziemy pod prysznic — zaproponował z kuszącą nutą w głosie.
Kageyama coś wymamrotał pod nosem, zanim upuścił ramiona z Hinaty. Następnie powoli wyjął swojego miękkiego penisa, żeby nasienie nie wylało się z prezerwatywy. Zdjął ochronę ze swojego przyrodzenia, uprzednio go zawiązując i rzucając na ziemie. Z kondomem Shouyou postąpił tak samo, a rudowłosy zacmokał na ten ruch.
— Później masz to posprzątać — skomentował Hinata zachowanie męża.
— Teraz idziemy dalej spać, Shou — zdecydował czarnowłosy, zanim ponownie zamknął w ramionach ciało ukochanego i pozwolił sobie na sen.
Mniejszy z nich wywrócił oczami, lecz wtulił się w ciało Kageyamy. Na końcu złożył pocałunek na obojczyku Tobio, a następnie zamknął oczy oraz zasnął.
***
— Następnym razem możesz sam iść się kąpać! — rozszedł się krzyk Hinaty, kiedy wyszedł z łazienki.
— Po prostu przestań używać wrzątku! Cała moja skóra jest czerwona! — zawołał za nim Kageyama.
Shouyou zachichotał, kierując się w stronę kuchni, a przy tym skocznym krokiem pokonywał korytarz. Uwielbiał przyglądać się wystrojowi domu. Nie narzekał na ich mieszkanie w Japonii, ale zawsze gdy przebywał we Francji, odczuwał przypływ świeżości oraz lekkości w otoczeniu. I tak odkąd wprowadził się do Tobio, musiał zrobić małe poprawki, chcąc rozweselić wewnętrze osamotnionego mieszkania (bo teraz nie było samotne, skoro towarzyszył Kageyamie). Dodał małe dekoracje, dywany czy inne ozdoby, które poprawiały samopoczucie. Można by rzec, że tchnął życie w te miejsce, a przy tym pokazał, że ktoś przebywał tutaj. Natomiast we Francji dom od początku wyglądał schludnie, lecz zasługi należą się Noriko. Kobieta miała doskonały gust, co widać poprzez właśnie otoczenie, w którym właśnie aktualnie jest Hinata i Kageyama.
Rudowłosy nucił sobie lekką melodyjkę pod nosem, kiedy wszedł do kuchni. Szybko dostrzegł, że w pomieszczeniu znajdowała się jeszcze jedna osoba. Był dosyć zaskoczony jej obecnością.
— Julie? Co tutaj robisz? — zapytał się natychmiastowo.
Kobieta roześmiała się, a słońce rozświetliło twarz. Już zmarszczki się uwieczniali na jej twarzy, chociaż nadal utrzymywała dziewczęcy blask. Niektóre brązowe kosmyki przechodziły w szarość, uciekając z koka, ale i tak wyglądała dostojnie, lecz niestety młodzieńczo nie można byłoby powiedzieć.
— Zapomniałam zabrać wczoraj telefonu i dopiero późnym wieczorem się zorientowałam, więc uznałam, że dzisiaj wpadnę — odpowiedziała, mieszając drewnianą łyżką po patelni.
— A przy tym robisz śniadanie? — zainteresował się Hinata. Wpatrywał się na stół jadalniany, gdzie zastawa została przygotowana dla dwóch osób. Na blacie leżały również pieczywo w koszyczku oraz domowe, otwarte konfitury bądź dżemy, a obok ustawiono dwa kubki z kawą. Jedna czarna, a druga z dużą ilością mleka
— Oh... Tak — zachichotała. — Zajrzałam jeszcze do piekarni po świeży chleb i crossainty.
— Jesteś za dobra dla nas... — Westchnął Shouyou.
— Nie narzekaj, a tylko siadaj — wymamrotała Julie, a chłopak spełnił prośbę. — Tobio gdzie jest?
— Nadal w łazience.
— No tak, głupie pytanie. Przecież słyszałam wasze krzyki.
Hinata wstrzymał oddech, kiedy zrozumiał, co Julie mogła jeszcze uchwycił uchem, wchodząc do domu. Skoro wiedzieli, że są sami, nie martwili się takimi sprawami jak zamknięcie drzwi.
— A... czy coś jeszcze słyszałaś? — chciał się dowiedzieć rudowłosy, chociaż wolałby być bardziej dyskretny.
— Coś jeszcze, czyli co? Chyba tylko kłóciliście się o temperaturę wody. — Kamień spadł z serca Shouyou.
— Tak... tylko o wodę... Tobio przeszkadza, że lubię się kąpać w gorącej wodzie.
— To jest wrzątek, głupku — wtrącił się niespodziewanie Kageyama, kiedy pojawił się w kuchni. Skierował się w stronę kobiety, aby przywitać ją uściskiem. — Witaj, Julie.
Hinata wywrócił oczami, lecz nie rozpoczął dyskusji. Tobio zajął miejsce przy stole obok swojego męża, lecz nawet na niego nie spojrzał. Prawdopodobnie wciąż jest zły z powodu prysznica. Shouyou kopnął go stopą, ale Kageyama jedynie prychnął, ignorując partnera.
— I od razu ucichliście? — zapytała się wesoło kobieta, podchodząc do młodego małżeństwa w celu nałożenia jajecznicy. — Wierzę, że w przeszłości mieliście gorsze problemy niż sam prysznic.
— Co nie zmienia faktu, że kąpanie się z Shou to same oparzenia.
— Wyolbrzymiasz, kochaniutki — zachichotała. — Ale mam interesującą wiadomość dla ciebie. Kiedy ostatni widziałeś się z Caroliną?
— Z Caroliną? — powtórzył zdziwiony Kageyama. — Kompletnie nie pamiętam... Chyba jeszcze jak byłem w gimnazjum?
— Kto to Carolina, Tobio? — Zaintrygował się Hinata imieniem, które pierwszy raz usłyszał.
Czarnowłosy zniżył wzrok, sięgając po jedno pieczywo. Przepołowił je na pół w celu nałożenia dżemu. Chciałby uniknąć tematu o dziewczynie, bo uważał, że to było już dawno temu i nieważne. Odchrząknął kilka razy, zanim zamierzał odpowiedzieć swojemu partnerowi.
— To córka sąsiadów z naprzeciwka. Powinieneś ich kojarzyć. Z Caroliną bawiłem się, kiedy tutaj przyjeżdżałem i mógłbym ją nazwać starą przyjaciółką? — Zmarszczył brwi w zastanowieniu. — W gimnazjum wyjechała do szkoły z internatem, więc bardzo rzadko się widywaliśmy, a kiedy rodzice się rozwiedli, urwał nam się kontakt, bo nie przyjeżdżałem przez dłuższy czas do Francji.
— Wydaje mi się, że ona byłą nawet w tobie zakochana — dodała Julie.
— Co? Nie — zaprzeczył Kageyama. — Byliśmy przyjaciółmi.
— Nigdy mi o niej nie wspominałeś — burknął pod nosem Hinata
— Bo sam już o niej zapomniałem... — powiedział czarnowłosy, chociaż z nutą smutku. Trochę się wstydził tego, że od kilkudziesięciu lat nie pomyślał o swojej byłej, ale najlepszej przyjaciółce. Nawet nie zastanawiał się, co się z nią stało przez ten czas. Zmrużył oczy, starając się wrócić do przeszłości i wszelkich beztroskich dni, które spędził z Caroline. Przemknęły mu przez głowę szeroki uśmiech dziewczyny lub długi, złotowłosy warkocz.
— Planujesz się z nią spotkać? — wytrącił Kageyame z myśli głos Julie. Tobio podniósł wzrok w stronę kobiety. Zagryzł policzki od środka, co nie uszło uwadze Shouyou.
— Naprawdę nie wiem — mruknął cicho.
— Może przejdziemy do śniadania? — zaproponował Hinata, chcąc zmienić temat.
Kageyama zerknął na rudowłosego, a niższy chłopak obdarzył go ciepłym uśmiechem. Tobio odwzajemnił gest, zanim przystąpili do jedzenia.
***
Hałaśliwe liście na drzewie kołysały się w rytm wiatru, tworząc cień na trawniku, a w tle rozbrzmiewał szum rzeki. Z oddali było słychać prywatny koncert ćwierkających ptaków, który umilał czas na dworze. Zapach świeżej sielanki roznosił się po okolicy połączonej z gotowym do zbiorów zboża. Sierpniowe słońce sprawiało, że temperatura w powietrzu ciągle rosła, chociaż nie robiła zbytnio problemu przez pobliską wodę.
Hinata leżał na brzuchu na ziemi, lecz na kocu, a nogi podniósł do góry, aby nimi wymachiwać. Z powodu krótkich spodenek i bokserek łatwo można było zauważyć odcinek bladszej skóry, która została odcięta opalenizną nabytą nad morzem. Lepiej nie wspominać o małych, bladych siniakach na udach. Rudowłosy loki upiął spinką w celu nieprzeszkadzanie rozkoszowania się nad książką. Shouyou tak pogrążył się w lekturze, że nie usłyszał żadnych kroków.
— Co czytasz? — zaczął rozmowę Kageyama, siadając obok swojego partnera.
— Porno — odpowiedział bezzastanowienia Hinata, ale nie oderwał oczu od stron. — Ej, oddaj! — krzyknął natychmiastowo, gdy Tobio zabrał spod jego nosa książkę.
— Wiedziałem, że to nie porno — prychnął czarnowłosy, przeglądając okładkę. — Ty wolisz robić porno niż je czytać.
Shouyou coś cicho mruknął, zanim podniósł się, żeby również usiąść. Lekko naburmuszył się z powodu małego złodziejstwa męża, jednak po chwili uśmiechnął się postępnie i patrzył na ukochanego
— A chciałbyś nakręcić porno? — zadał pytanie.
Kageyama zamrugał wolno dwa razy, przetwarzając słowa wypowiedziane przez Hinate. Podniósł głowę do góry, żeby spotkać się z (nie)winnymi oczami. Otworzył usta, planując się odezwać, ale ponownie je zamknął. Przypatrzył się rudowłosemu.
— Czy... ty zaproponowałeś mi nakręcić porno? — powtórzył, woląc się upewnić.
— Tak! — Kiwnął energicznie głową Hinata, a małe kosmyki loków uciekły spod spinki.
— Ale dlaczego? Nie mamy żadnych problemów finansowych. Ty piszesz książki, ja maluję i... chcesz nagrać porno?
— To tylko dla nas, Tobio — krzyknął Shouyou. Westchnął, zanim ponownie ułożył się w pozycji leżącej na ziemi, lecz teraz na plecach, jak i również umieścił głowę na kolanach kochanka, nie odrywając wzroku od zagubionego Kageyamy. — Kiedy wyjeżdzasz, tęsknię za tobą... — powiedział.
— Przecież wiesz, że ja za tobą też, słońce — odezwał się artysta, a przy tym włożył palce w miedziane włosy i rozpiął spinkę w celu rozpuszczenia pięknych loków męża. Uwielbiał patrzeć się na Hinate. Nawet nie obchodziły go małe zmarszczki przy oczach, które już zaczynały powstawać z powodu głośnego śmiania. — I... jak potrzebujemy, dzwonimy do siebie i wiesz... robimy to... — dodał na końcu, czując, jak wstydliwe rumieńce pojawiły się na jego policzkach.
Shouyou zacmokał, zanim znowu wstał. Chciał teraz być na równi ze swoim ukochanym.
Przez swoje kariery zdarzało się młodemu małżeństwo czasami wyjeżdżać w ramach pracy. Zazwyczaj Hinaty podróże ograniczały się jedynie do terenu Japonii, ale z Kageyamą to inna historia. Tobio jako artysta stał się popularny nie tylko w swojej narodowości, ale również w innych krajach. Czasami organizował wybrane wystawy w rejonach, które były poza granicami państwa kwitnącej wiśni, ponieważ zapraszali go do ukazania prac w własnych galeriach sztuki. Na swoim koncie miał ekspozycje między innymi w ameryce oraz w kilku krajach w europie, ale również wiele pozytywnych recenzji krytyków. W dodatku dostawał propozycje do wywiadów lub dyskusji o swojej działalności, a jego manager kazał Kageyamie uczestniczyć, aby podwyższyć opinie publiczną oraz rozszerzyć zwolenników jego sztuki.
Jak Shouyou nie potrzebował zostawać w Japonii, zdarzało się, że wyjeżdzał z Tobio, żeby przy okazji zwiedzić nowe miejsca oraz towarzyszyć partnerowi, a jeśli do tego czarnowłosy miał zaplanowaną jakąś galę lub przyjęcie, koniecznie musiał przyjść u boku ukochanego. Hinata też prawie zawsze ciągnął Kageyame na własne uroczystości w celu pochwalenia się swoją drugą połówką. Artysta na początku marudził pod nosem, że nie, ale zawsze się zgadzał. Później Shouyou intensywnie odwdzięczał się mu w prywatności.
Czarnowłosego obrazy wciąż utrzymywane były w impresjonizmie, a najczęściej jego inspiracja to życie codzienne z ukochanym. Uwielbiał malować sceny związane z Hinaty. Nawet posiadał kilka portretów męża, ale ich nie wystawiał na publikę, ponieważ nie chciał się dzielić Shouyou. Za to na niektórych dziełach znalazło się miejsce pracy jego partnera, czyli roztargnione biurko z laptopem oraz karteczkami przyklejonymi na ekranie, a obok zaśmiecony notatnik albo kaktus, którego Hinata zapomina podlewać. Jeden obraz przedstawiał drzewo w pewnym parku w Tokio, gdzie rudowłosy często chodził, żeby znaleźć natchnienie do swoich kryminałów.
U Kageyamy pojawiały się wątpliwości, czy ludzie chcą oglądać jego prace, bo czasami uważał, że są zbyt osobiste. Na przykład wystawa „Ukryte miejsca" ukazywała lokacje, w których on i Shouyou uprawiali seks publiczne, chociaż w sekrecie. Po prostu Hinata lubił dreszczyk emocji oraz go ona podniecała, więc często kusił Tobio, żeby się kochać z adrenaliną, że ktoś może ich nakryć. Dla czarnowłosego są to rzeczy szalone i zadziwiał się, że udało się namówić go na takie rzeczy, ale co miał zrobić ze swoim napalonym rudzielcem? Widzowie myślą, że to jedynie niewinne obrazy, a one miały na celu wspominać zwariowane historie zrobione z partnerem. Chociaż przeczytał jeden artykuł pewnego krytyka, który idealnie zinterpretował tę wystawę, ale artysta wolał nie odpowiadać na to...
— Ale jak dzieli nas różnica czasowa oraz nie mamy czasu na rozmowę, muszę sobie samemu radzić i ciężko wyobrażać sobie niektóre rzeczy — powiedział Shouyou.
— Masturbujesz się, gdy mnie nie ma? — Zmarszczył brwi Kageyama.
— A co innego mam robić, kiedy mam ochotę, a ty nie odbierasz, bo jesteś na jakimś spotkaniu? Albo jeden z nas jest zajęty na wyjeździe lub śpi na drugiej półkuli? Nie mów, że tego też nie robisz... — zawołał oskarżycielsko Hinata.
— Shou, w każdej chwili możesz do mnie zadzwonić, nawet jeśli śpię.
— Tu nie chodzi o to, Tobio — jęknął rudowłosy. — Odkąd masz międzynarodowe wyjazdy, nie znajdujesz często dla mnie czasu i-
— W takich wypadkach używasz wibratora? — wtrącił się Kageyama. Rudowłosy wywrócił oczami.
— Tak, używam NASZEJ kolekcji zabawek, kochanie — zaakcentował Hinata. — Również byś się przyznał, że zdarza ci się samemu dogadzać — prychnął. — Zawsze wtedy myślę o tobie, ale nieraz zdarzało mi się, że miałem problem z dojściem. Po prostu brakuje mi w takich momentach ciebie i... nagranie by mi pomogło-
— Dobra, zrozumiałem — przeszkodził ponownie Tobio. — I tak, zdarzało mi się kilka razy sam, ale kurwa... — Potarł ręką czoło. — Jesteś pisarzem i masz olbrzymią wyobraźnie, więc czemu nie potrafisz — odchrząknął — dojść?
Shouyou subtelnie się uśmiechnął, pochylając się nad czarnowłosym. Położył dłoń na jego karku w celu wodzenia palcami po szyi i sprawiania małych dreszczy. Zapach cytrynowego szamponu zamglił węch Kageyamy, a rude loki wzrok, więc widział oraz czuł jedynie swojego męża. Hinata starał się nadal być zachęcający, gdy zbliżył się jeszcze bardziej do twarzy i ich usta dzieliły milimetry.
— To wyobraź sobie, że jesteś w hotelu w — krótko się zastanowił — Nowym Yorku. Jesteś sam, a za oknami ciemno. Wiesz, że nie odbiorę od ciebie, kiedy przesuwasz rękę wzdłuż swojego kutasa w poszukiwaniu spełnienia, ale niestety nie możesz tego osiągnąć. Czujesz, że jesteś na skraju i przyśpieszasz, lecz wciąż z marnym skutkiem, a wtedy — oblizał kusząco usta, na które akurat patrzył się Tobio — wyciągasz telefon i odnajdujesz nagranie, jak tobie obciągam... Od razu dochodzisz na mój widok ssącego twojego kutasa. — Hinata zerknął w dół, gdzie odnalazł oznaczającą się erekcje w spodniach Kageyamy.— Teraz nie zaprzeczysz, że to jest zły pomysł.
Artysta wypuścił powietrze, które wstrzymywał przez cały monolog Shouyou. Zamknął oczy, licząc do dziesięciu, zanim podniósł powieki. Dalej uważał, że jego mąż przesadzał, ale nie może okłamać, że ta wizja nie brzmiała interesująco.
— Ile chciałbyś takich filmików?
Hinata szeroko się uśmiechnął, odchodząc (ku niechęci wyższego) od Kageyamy. Zaczynał był podekscytowany.
— Jak tobie robię loda i ty mi, jak zwalamy sobie, jak cię ujeżdżam, jak mnie pieprzyć od tyłu oraz przodu — wyliczał na palcach. — O! I fajnie byłoby nagrać, jak zjadasz mój tyłek. Nie powiem, że to jest w chuj podniecające i na samą myśl mam prawie orgazm.
— Kurwa — przeklnął Tobio, żałując zgody. — Dlaczego tak dużo?
— Musimy mieć nagrania na każdą okazję. — Wzruszył ramionami rudowłosy. — Masz telefon? — zapytał, chociaż sam już wyciągał urządzenie z kieszeni męża. — To ty nagrywaj, a ja resztą się zajmę — oznajmił Shouyou, wsadzając w rękę Kageyamy komórkę, zanim klęknął między jego nogami.
Niestety, ale Tobio chwycił nadgarstek Hinaty, kiedy ten planował ukryć dłoń w bokserkach kochanka.
— Co ty, kurwa, robisz? — zawołał czarnowłosy.
— Nakręcimy już pierwszy filmik — odpowiedział beztrosko.
— Ja pierdole, Shou, jesteśmy na dworze.
— I co z tego? Jesteśmy otoczeniu krzakami i przecież nikt nas nie zobaczy. Pomijając fakt, że prawdopodobnie sąsiedzi wyjechali gdzieś na wodę, więc wokół nas nie ma żywej duszy.
— Ale-
— Tobio, nie ufasz mi? — zasugerował Hinata.
— Ufam ci. Kocham cię, Shou — wyznał natychmiastowo Kageyama.
Rudowłosy podniósł głowę w celu skradnięcia całusa z ust męża. Pogłaskał go po policzku, a artysta rozpływał się w dotyku.
— A ja ciebie kocham, więc po prostu nagrywaj i wyciągaj z tego zbliżenia jak najwięcej — skończył dyskusję chłopak, zanim wrócił do poprzedniej pozycji.
Tobio włączył kamerę w telefonie i skierował obiektyw w stronę kochanka. Hinata utrzymywał kontakt wzrokowy, więc brązowe spojrzenie obserwowały głęboki błękit. Zniżył się głową do spodni Kageyamy i wypiął tyłek do góry, zauważając kątem oka, że jego mąż nagrał ten ruch. Rudowłosy miał na sobie luźne spodenki, więc prawdopodobnie można było ujrzeć jego obcisłe bokserki. Shouyou sięgnął do krocza Tobio, aby włożyć rękę pod warstwę materiału. Gdy dotknął palcami rosnącej erekcji czarnowłosego, z gardła wyższego uciekło cicho jęknięcie. Momentalnie przyłożył do ust wolną dłoń, nie chcąc wydawać głośnych dźwięków. Niższy chłopak chwycił dłonią penisa, a następnie wyciągnął ją na wierzch. Przez gorąc w powietrzu Kageyama nawet nie wyczuł zmiany temperatury w otoczeniu.
Shouyou z rozjaśnionymi oczami patrzył się na przyrodzenie Tobio. Zawsze był pod wrażeniem członka swojego męża. Ubóstwiał go dotykać ustami czy rękami, jak i kochał uczucie, gdy ten olbrzym znajdował się w nim. Ucałował główkę penisa, zanim wystawił język, krążąc nim wokół wejścia. Zauważał, że Kageyama się spinał pod wpływem jego ruchów. Hinata nie odrywał spojrzenia od wypełnionej od erotyzmu twarzy Tobio. Krucze włosy zaplątane. Niebieskie oczy zamglone przez podniecenie. Policzki oraz cała twarz zdrowia zarumieniona, a usta mokre i pragnące pieszczot. Shouyou żałował, że jego reakcji też nie można nagrać.
Hinata przesuwał się wzdłuż długości przyrodzenia, składając pocałunki kawałek po kawałeczku, aż dotarł do dołu. Teraz w duszy się cieszył, że nakłonił Kageyame do przycinania włosów łonowych, ponieważ dzięki temu żadne kłaki po skończeniu nie będą znajdować się w jego gardle. Zszedł ustami do dwóch jąder, żeby następnie jedno zassać. Tobio pozwolił sobie na prawie bezdźwięczne sapnięcie. Shouyou wywrócił oczami, przerywając scenę.
— Nie musisz się powstrzymywać. Też chcę ciebie usłyszeć — zaczął rudowłosy.
— Wiem, ale... jeśli ktoś inny usłyszy? — warknął lżej Kageyama. Prawdopodobnie gdyby nie podniecenie, agresywniejszy byłby ton głosu.
— To nas nie pierwszy raz, gdy uprawiamy seks publicznie. Chociaż nie powiedziałbym, że jesteśmy publiczni... — zastanowił się krótko. — To nasza posesja, więc możemy robić, co chcemy.
— Shou... — wyszeptał Tobio, masując wolną dłonią głowę partnera i chowając palce w miedzianych lokach, ale nadal nie przestał nagrywać.
— Bądź głośniejszy, aby mikrofon też cię uchwycił — skończył temat Hinata. Patrzył się prosto w obiektyw, gdy oblizał dolną wargę w celu większego zachęcenia Kageyamy. Następnie ponownie wrócił do poprzedniej czynności. — Kurwa, kocham twojego kutasa — jęknął, zanim objął ustami główkę penisa.
Tobio ręka się zatrzęsła, co za pewne zarejestrowała kamera. Po prostu nie mógł się powstrzymać, kiedy poczuł ciepłe gardło męża. Shouyou idealnie ssał żołądź erekcji, a przy tym wspomagał się językiem. Zawsze jego pieszczoty oralne były bezkonkurencyjne. W dodatku odkąd zaczęli uprawiać seks, nigdy Hinata przez przypadek nie użył zębów (a Kageyamie akurat się zdarzyło kilka razy). Czarnowłosy pociągnął garść loków, wywołując przytłumione stęknięcie i przymrużenie oczu u Shouyou. Wiedział, że niższy chłopak lubił, jak Tobio nie jest delikatny w takich momentach.
Hinata podniósł powieki, zanim wziął głębiej penisa męża. Swojej lecącej śliny użył jako poślizgu do rąk, które obejmowały oraz masowały części przyrodzenia niemieszczące się do jego ust. Gdy rudowłosy poczuł, jak erekcja uderzyła o tył gardła, natychmiastowo wyciągnął członka, a przezroczysta pajęczyna nadal go łączyła z penisem. Uśmiechnął się do kamery swoim kuszącym, zarezerwowanym w takich chwilach wzrokiem i następnie zniżył szybko głowę, aby połknąć erekcję w całości. Kageyama momentalnie syknął, ale napiął mięśnie oraz dreszcz przeszedł po jego ciele. Shouyou nadal miał w ustach całe przyrodzenie, gdy spojrzał się na męża.
— Jak ty potrafisz go tam zmieścić... — wymruczał Tobio niekontrolowanie, przechodząc dłonią do policzka kochanka.
Rudowłosy wyjął erekcje, a sam jęknął po tym akcie oraz łapał płytkie oddechy
— I to jeszcze bez odruchu wymiotnego! — zawołał zadowolony z siebie Hinata. — Siedem lat praktyki, skarbie.
— Jesteś niemożliwy — zacmokał pod nosem Kageyama.
— Nie powiesz, że to nieprzydatne, bo ty na tym korzystasz — zachichotał Shouyou. Przypomniało mu się, że jak miał problem z przekonaniem do czegoś Tobio, wystarczył tylko mały lodzik, aby się zgodził. Nie wspominając chwil, kiedy sam Kageyama namawiał Hinate na seks oralny, ponieważ potrzebował ulżenia od stresu z pracy.
Kageyama sapnął, przymykając oczy. Wciąż trzymał dłoń na włosach męża, więc podniósł powieki. Obserwował, jak Shouyou połykał erekcje w swoich małych ustach, a później ją wyciągał. Kiedy oboje złapali kontakt wzrokowy, Hinata kiwnął głową na zgodę. Tobio momentalnie złapał głowę mniejszego silnych chwytem, zanim samodzielnie nadawał tempa i pieprzył gardło rudowłosego. Shouyou jedynie zamruczał z trudnością, pozwalając na wszystko, co Kageyama robił z nim. Na chwilę zamknął oczy, a w kącikach pojawiły się niedostrzegalne łzy.
Tobio zrelaksowany dał głowę w tył oraz jęczał wniebogłosy. Czuł, że zaraz przyjdzie spełnienie, więc nie zamartwiał się Hinatą, lecz wciąż przyspieszał. Nagrywający telefon drgał w jego ręce, chociaż nawet nie skupił na nim uwagi. Doznawał jedynie ciepłych ust swojego męża, które spełniały idealnie swoje zadanie.
— Kurwa — sapnął Kageyama, zaciskając zęby. — Jestem cholernie blisko, Shou — zawiadomił, zanim zwolnił ruchy głowy rudowłosego.
Hinata z mokrym plasknięciem wyjął z gardła erekcję, a następnie zaczął energicznie przesuwać dłońmi po długości. Otworzył usta oraz wystawił język. Nie było trzeba czekać długo, aby pierwsza smuga spermy poleciała i wylądowała na jego policzku. Skierował penisa do swojego gardła, kiedy orgazm obezwładniał Tobio, a nasienie trafiało na język. Bursztynowy wzrok nieprzerwanie tkwił w obiekt, starając się przybrać jak najseksowniejszą pozę. Krople białego płynu wciąż brudziły usta Shouyou.
Kageyama wcześniej przytłumiony ekstazą w końcu wrócił do rzeczywistości. Głęboko nabierał powietrza, otwierając oczy i wracając spojrzeniem do męża. Hinata nadal miał wystawiony język, więc Tobio widział, jak prawie cała sperma znajdowała się w jego gardle. Uśmiechnął się pod nosem, masując okrężnymi ruchami rudowłosą głową. Shouyou zrozumiał to jako pozwolenie na zamknięcie ust. Niższy przełknął nasienie, a po chwili skrzywił się gorzkim posmakiem. Kageyama nieustannie obserwował Hinatę przez cały akt
— Pokaż, słońce — odezwał się spokojnie Kageyama. Rudowłosy posłusznie otworzył usta, a Tobio przyjrzał się językowi. — Grzeczny chłopiec — pochwalił męża.
Shouyou uśmiechnął się dumny ze swojej roboty, kiedy drugi przerwał nagrywanie oraz odłożył telefon na koc. Hinata schował mięknącego penisa kochanka w jego bokserkach, zanim bez pytania zasiadł na biodrach Kageyamy. Tobio się na niego spojrzał z miłością, aby następnie ucałować czule usta Shouyou. Niższy chłopak postępnie wepchnął język do ust męża, sprawiając u niego małe jęknięcie. Czarnowłosy poczuł cierpki posmak swojego nasienia, lecz postarał się go zignorować. Następnie skromnie cmoknął partnera, zanim oderwał się od niego.
— Pokaż nagranie — zaczął Hinata, wierzgając się na udach Kageyamy i wyciągając rękę do telefonu.
— Jestem z tobą, więc nie potrzebujesz go teraz oglądać, głupku — zawarknął Tobio, kiedy chwycił nadgarstek męża. Zmrużył swoje niebieskie oczy, kiedy zniżył wzrok na krocze kochanka. — Nie byłeś twardy przez ten czas? — zapytał się zdziwiony.
— Na początku byłem, ale jakoś w trakcie zniknęło. — Wzruszył ramionami. — A co? Chciałeś się odwdzięczyć, Bakageyama? Nie będzie trudne ponownie być twardy, gdy jesteś blisko.
— Pragnę zauważyć, że również jesteś Bakageyamą, Bakageyama, więc nie powinieneś mnie już tak mnie przezywać.
— Jako pisarz wciąż jestem Hinatą.
— Bo już przed przejęciem nazwiska tak się podpisywałeś — prychnął.
— Jesteś taki zaborczy — zachichotał uroczo rudowłosy, a partner wciąż patrzył się wnikliwym spojrzeniem na rudego męża.
— Przestań, Shou — mruknął Tobio.
Wyższy niespodziewanie dłoń do policzka Hinaty, a ten na niego spojrzał pytająco. Przesunął kciukiem po cerze mniejszego partnerze, zanim skierował palec do swoich ust. Drugi dopiero teraz dostrzegł resztki spermy, które szybko Kageyama liznął. Shouyou musiał się przyznać, że ten ruch nie był mniej seksowny od wcześniejszych. Nigdy się nim nie znudzi.
— A w dodatku brudny, Tobio — dodał na koniec.
***
Kageyama usłyszał cichszy niż zazwyczaj głos Hinaty, kiedy zbliżał się do drzwi. Zmarszczył brwi, zastanawiając się z kim może rozmawiać o tej godzinie. We Francji jest już późny wieczór, ale w Japonii wczesny ranek, więc skąd taka nagła dyskusja. Wszedł do pokoju, a po chwili zobaczył swojego męża, który siedział ze skrzyżowanymi nogami na łóżku i głaskał śpiącego Alfreda na miejscu Tobio. Shouyou podniósł brązowe oczy, zauważając, że czarnowłosy wrócił z łazienki.
— Wydaje mi się, że mogłeś to źle zrozumieć, Tsumu — odezwał się Hinata do telefonu, a Kageyama spojrzał zaniepokojony na partnera. Rozmawiał z Miyą.
Artysta skierował się do łózka po swojej stronie, żeby następnie usiąść delikatnie obok psa w celu go niezbudzenia. Położył rękę na dłoń Shouyou, a ten ją ścisnął, dając znać, że jest w porządku. Zrozumiał, że Tobio zainteresował się, czemu się kontaktują. Kageyama nie miał nic złego do Atsumu, jednak niesmak pozostał po incydencie z przeszłości.
— Po pierwsze... uspokój się, Tsumu — kontynuował przez komórkę rudowłosy. — Wiesz, jaki jest Omi. Musisz dać mu teraz przestrzeń do przemyślenia. Sam zapytałeś się o to dosyć niespodziewane, więc to normalne, że mógł się zdenerwować. — Hinata wsłuchiwał się w głos z głośnika. — Tak, nie martw się, wszystko będzie dobrze — powiedział z małym uśmiechem Shouyou, bawiąc się palcami swojego męża. — Teraz powinieneś iść dalej spać, mimo że nie możesz zasnąć. Z rana macie mecz, a twoje zmęczenie nie będzie służyć drużynie. Ja sam muszę kończyć, bo Tobio właśnie wrócił. — Ponownie Miya się odezwał. — Tak. — Kiwnął głową. — Trzymaj się i idź spać — pożegnał się rudowłosy, a następnie rozłączył się i odłożył telefon na szafkę nocną. Głośno westchnął.
— Czy coś się stało? — zaczął Kageyama.
Shouyou obrócił się w stronę partnera, lecz było widać po jego wzroku, że nad czymś głęboko myśli. Zagryzł policzek od wewnątrz, zanim oparł się głową o ścianę.
— Atsumu pokłócił się z Omi.
— Często się kłócą. — Wzruszył ramionami Tobio.
— Tak, ale... to było poważne — oznajmił tajemniczo. — Nie wiem, czy mogę ci o tym mówić.
— To nie mów.
Hinata chciał się zgodzić z Kageyamą, lecz rozmowa przez telefon też dała mu do myślenia, że również powinni poruszyć ten aspekt. Shouyou podniósł tyłek i uważając, aby nie zbudzić Alfreda, usiadł po drugiej stronie łóżka między nogami czarnowłosego. Swoje kończyny rzucił na biodra wyższego chłopaka.
— Atsumu zacząć temat dziecka. — Hinata zerknął w stronę partnera, który wciąż był niewzruszony. — Uznał, że w końcu czas na to, ale Omi się bardzo wkurzył oraz krzyczeli na siebie, a później wyszedł z domu i nie wrócił na noc...
— Nie powinienem tak się przejmować Atsumu. Może Kiyoomi po prostu sam musi to przemyśleć — prychnął Kageyama.
— Tobio... a my? — zapytał szeptem Shouyou z lekko, lecz wyczuwalnym drżącym głosem.
— Co my?
— Czy my planujemy dzieci? — powiedział Hinata, a jego czekoladowe oczy były szeroko rozchylone, aby przyglądać się czarnowłosy.
Kageyama wstrzymał najpierw oddech. Nigdy nie brał pod uwagę, że w życiu wyjdzie za mąż, a w dodatku zostanie rodzicem. Otworzył usta, planując się odezwać, ale żadne słowa nie przeszły mu przez gardło. Shouyou zauważył reakcje, więc uciekł z jego ud. Tobio usiadł na krawędzi łóżka, postawiając stopy na podłodze, a rudowłosy zrobił te same czynności. Hinata złapał rękę ukochanego, ponieważ chciał ukazać, że wciąż jest przy nim.
— My i dzieci? — powtórzył. Włożył we włosy dłonie w celu chwytania niektórych kosmyków. — Nigdy o tym nie rozmawialiśmy.
— Jużkilka razy myślałem o dzieciach, ale wolałem przeczekać, abyś ty się pierwszy odezwał. Uznałem, że-
— Czy ty chcesz dzieci? — przerwał w połowie zdania Kageyama Hinacie.
— Chyba tak... Mamy ponad dwadzieścia siedem lat, więc może najbliższy czas się nad tym zastanowić? Oczywiście, nie musimy rozmawiać o tym teraz. Poczekam, aż będziesz gotowy — rzekł Shouyou spokojny, chociaż trochę się martwił reakcją partnera.
— Ja nie wiem — zaczął szczerze Tobio. — Nie wiem, czy będę dobrym rodzicem.
Rudowłosy się uśmiechnął, a z jego ust uciekł mały chichot. Przesunął się bliżej Kageyamy, aż ich nogi się zderzyły.
— Widziałem, jak opiekujesz się Kasumi. Nie mam wątpliwości, co do ciebie.
Tobio zapomniał oddychać, kiedy przez jego kręgosłup przeszedł dreszcz. Jego dom nie był szczęśliwy. Odgłosy krzyków oraz kłótni zagłuszyły jego umysł. Siedział samotnie w dawnym pokoju i starał wyciszyć otoczenie, rysując. Nie zwracał uwagi, że łzy spływały po policzkach, a następnie powolnie skapywały na kartkę. Nie przejmował się, że czarne, cienkie linie cienkopisu zmywały się na kartce. Może i później przychodziła do niego mama z udawanym uśmiechem, aby się nie przejmować, ale to nic nie dawało. Rano w spiętej atmosferze jedli śniadanie w ciszy.
Nie był kochany przez rodziców.
Jego babcia nie rozumiała zbytnio, z czym się zmagał Kageyama, lecz wciąż stawała w obronie wnuka. Dom dziadków to całkowicie przeciwieństwo mieszkania, w którym mieszkał. Kobieta potrafiła go prawie za każdym razem rozweselić czy rozśmieszyć. Próbowała odwrócić myśli od rodziców, opowiadając historie z dzieciństwie. Nie można zapomnieć o dziadku i jego smacznych wypieków. Wychodził z kuchni z tacą świeżych ciastek oraz ciepłej herbaty, stawiał słodycze na stół, aby następnie pocałować w policzek żonę, a niebieskie oczy z miłością wpatrzyły się w ukochaną z wzajemnością. Później Kageyama wracał z bólem serca do siebie, żeby znowu stanąć na środku burzy.
Czasami Tobio czuł się obco w mieszkaniu, gdzie nikogo nie było. Ojciec w pracy, matka w pracy, więc zostawał w samotności z farbami. Nie interesowali się nim, bo ważniejsza kariera oraz unikanie swojego małżonka. Najważniejsze, że Kageyama miał stabilne oceny w szkole i nie sprawiał problemów, a przez odczuwaną pustkę wdał się w związek z Oikawą, który... nie zakończył się jak w bajce (chyba że Tobio miał być czarnym charakterem?).
Może i po rozwodzie się polepszył się kontakt z rodzicami, ponieważ sami mogli odetchnąć, ale to-
— Hej, hej, kochanie? Proszę, oddychaj. Wdech i wydech, Tobio... — Do jego uszu dotarł znany głos. — Tobio, odpowiedź, proszę. Czyje to są ręce?
Kageyama z bólem w klatce piersiowej nabrał powietrza, a spod powiek nazbierały się nowe łzy. Resztką siły poruszył dłońmi, czując miękką skórę pod opuszkami palców.
— T-twoje, Shou — powiedział ciężko.
— Tak, moje ręce. Dobrze, Tobio. — Usłyszał lżejszy ton w mowie. — Jaki jest kolor moich oczu?
Czarnowłosy przełknął ślinę, zanim zwrócił głowę w dół. Zobaczył, jak Hinata znajduje się między jego nogami, trzymając dłonie oraz je masując. Następnie podniósł wzrok na twarz partnera, aż złapał kontakt z brązowym spojrzenie.
— Piękny — odezwał się, a Shouyou uśmiechnął się skromnie na komplement. — Przypominają wschód słońca latem lub bursztyn, który czasami mogliśmy znaleźć na plaży. Jak dajesz miód do herbaty, też widzę podobieństwo pod względem koloru twoich oczu. Cały świat przypomina mi ciebie.
— T-Tak — zająknął się teraz Hinata z wstydu. — A co czujesz?
Kageyama przymknął oczy, nabierając powietrza. Teraz doznał nowego dotyku, na który wcześniej nie zwracał uwagi. Obrócił się głową w lewo, a po chwili ujrzał, jak ich pies siedzi również przy nim oraz lśniącym, lecz zmartwionym wzrokiem przyglądał się mu.
— Cześć, Alfred... Wszystko jest w porządku — oznajmił, zanim odciągnął dłonie od rąk Hinaty. Sięgnął do zwierzaka, aby pogłaskać go po głowie. Futrzak chętnie przyjął pieszczotę oraz przymilił się do chłopaka.
Shouyou sam odetchnął z ulgi. Zrobiło mu się gorąco, gdy ponownie był świadkiem ataku paniki swojego męża. Już nie pamiętał, kiedy ostatni raz się to zdarzyło, ale za każdym razem rwie się mu serce na widok Kageyamy. Dla Hinaty najgorsze jest uczucie, jak tkwi w własnej bezsilności, wiedząc, że nie może pomóc bliskiej osobie. Tobio, który nie potrafi złapać powietrza, czy nie ma kontaktu z otoczeniem, brzmi strasznie dla Shouyou, a teraz sam wywołał ten stan u partnera.
Rudowłosy podniósł kąciki ust, chcąc udawać, że wszystko pod kontrolą. Patrzył się na bawiącego Kageyame i Alfreda. Cieszył się z pomysłu dołączenia psa do ich rodziny, mimo że pragnął czegoś innego...
— Tobio, już o tym nie wspomnę — powiedział Hinata. — Będę czekać, aż będziesz gotowy — dodał, wstając z podłogi.
— Hej — zawołał spokojnie czarnowłosy, który chwycił nadgarstek chłopaka, zanim usadził go na swoich kolanach. — Shou, przepraszam — zaczął, a przy tym wsadził nos w miedziane loki i złożył skromny pocałunek na głowie. — Po prostu pomyślałem o dzieciństwie. Ja wiem, że chcesz mieć dzieci, ale moim największym strachem jest... bycie rodzicem jak moi rodzice. — Hinata wzdrygnął się na końcowe słowa. — Jestem dzieckiem małżeństwa bez miłości, któremu nawet nie pokazano, jak kogoś kochać.
— Ale potrafisz kochać, Tobio — odezwał się Shouyou. Podniósł głowę do góry, aby spojrzeć się w oczu koloru wynurzających się fal z oceanu. — Kochasz mnie, a ja kocham ciebie. Jesteś tego pewny, prawda? — zapytał, próbując ukryć podenerwowanie w głosie. Wielokrotnie się przekonał o uczuciach Kageyamy, ale chwile wątpienia pojawiały się niespodziewanie.
Czarnowłosy ogarnął rudy lok z czoła partnera, zanim cmoknął te miejsce. Później zszedł na nos, który również pocałował, a na końcu kąciki ust Hinaty, żeby ostatnie połączyć ich wargi ze sobą. Shouyou wręcz automatycznie odwzajemnił pieszczotę, zatapiając się w dotyku. Nie chciał, aby Tobio chociaż raz pomyślał, że nie żywił do niego miłości. Kageyamy ręka zawędrowała na policzek męża, a drugiego natomiast na tors wyższego. Hinata zamruczał w trakcie pocałunku, co podkusiło czarnowłosego do pogłębianie pieszczoty.
Tobio oderwał się od ust Shouyou, żeby następnie popatrzyć się na czekoladowe oczy wypełnione jedynie szczerym uczuciem. Jak mógłby odrzucić kiedykolwiek tego chłopaka? Zbliżył się do partnera, zanim dotknęli się nosami. Kageyama nabrał głęboko powietrza, a w jego nosie pojawił się odświeżający zapach balsamu Hinaty.
— Tak, kocham cię, Shou, i... — Wstrzymał się, przegryzając wargę. Odsunął się od rudowłosego, a później wziął jego dłonie w swoje ręce. — Chcę mieć z tobą dzieci, ale nie teraz.
Niższy chłopak szerzej się uśmiechnął, zanim szybko cmoknął prosto w usta męża. Ta odpowiedź mu na ten moment wystarczała.
— Cierpliwie na ciebie poczekam, bo wiem, że warto. — Hinata widział, jak Tobio zachowywał się przy dzieciach na przykładzie Kasumi czy bliźniaków Koutarou oraz Keiji'ego. — Idziemy spać? A może coś innego? — kontynuował, poruszając się na udach Kageyamy.
— Chyba na dzisiaj wystarczy nam wrażeń, Shou. Wolę się do ciebie przytulić w łóżku — oświadczył czarnowłosy.
A Hinata się zgodził, więc po kilku minutach już zasypiali w swoich objęciach w towarzystwie Alfreda w nogach.
***
— Chyba zanosi się na deszcz — powiedział Hinata, spoglądając się na chmury.
Kageyama podążył wzrokiem za partnerem, a przed jego oczami stanął widok ciemnych, burzowych kłębów. Teraz dopiero zauważył, jak okolica ucichła oraz zaczął wiać zimniejszy wiatr. Liście drzew w sadzie szeleściły, lecz w powietrzu odczuwalny jest niepokój. Rozejrzał się po otoczeniu, patrząc się na malowane łąki oraz pola przed nim i napawał się sielankową atmosferą. Lubił przyjazdy do Francji, ponieważ mógł się odciąć od miejskiego pośpiechu oraz wypocząć z ukochanym.
W tym momencie zaczęło kropić, lecz mżawka z sekundy na sekundę przekształca się w druzgoczącą ulewę.
Tobio zamyślił się, zastanawiając się nad daną sytuacją. Są w okolicznym sadzie, który należał do sąsiadów obok, ale nie mieli nic przeciwko, aby tutaj przebywali. Problemem było, że jednak daleko ich dom się znajdował.
— Po prostu przeczekajmy pod jednym drzewem — zaproponował czarnowłosy, zanim pociągnął za trzymaną dłoń w stronę jabłoni.
— A może wrócimy? Głodny jestem... — jęknął Shouyou, a na zawołanie jego brzuch zaburczał.
Kageyama wywrócił oczami. Przyjrzał się okolicznym drzewom, na których rosły owoce. Akurat był sezon na jabłka, więc odszedł od chłopaka w celu zebraniu kilka. Wrócił do siedzącego i opierającego się o pień Hinaty, a obok towarzyszył mu Alfred. Zwierzak biegał po sadzie, ale za pewne przez deszcz przyszedł do nich.
— Trzymaj, łasuchu — powiedział Kageyama, dołączając do rudowłosego i rzucając dwa czerwone jabłka.
— Ooo... Jak o mnie dbasz — odparł zadowolony Shouyou. Później wgryzł się w jeden owoc oraz uśmiechnięty przeżuwał.
— Myślisz, że kiedy przestanie padać?
Hinata przełknął jabłko, a następnie zerknął w stronę męża.
— Bardzo słodkie. Chcesz? — zapytał.
Tobio parsknął śmiechem, gdy zauważył, że jego partner ma resztki w kącikach ust, a sok z owocu pociekł mu po podbródku. Podniósł dłoń, aby następnie przetrzeć twarz rudowłosego.
— Powinieneś bardziej zwracać uwagę na to, jak jesz, głupku — westchnął, a Shouyou jedynie wzruszył ramionami i ponownie ugryzł jabłko. — Przed wyjściem na spacer jedliśmy obiad, więc czemu znowu jesteś głodny? Nie przesadzasz trochę?
Hinata przestał aktualnej oraz smacznej czynności, żeby spojrzeć się na Kageyame. Odrobinę posmutniał, kiedy dotknął ręką brzucha. Ostatnio faktycznie dosyć dużo jadł, a w tym wysoko kaloryczne posiłków. W dodatku niektóre jego ciuchy zaczęły być mniejsze, więc jest wysokie prawdopodobieństwo, że przybrał na wadzę. A co jeśli przestanie pociągać Tobio i go opuści?
— P-przepraszam — zająknął, uciekając oczami w bok. Kageyama zmarszczył brwi, kiedy usłyszał te słowa.
— Za co przepraszasz?
Zero odpowiedzi.
Czarnowłosy przesunął się bliżej partnera oraz złapał jego podbródek, aby złapali kontakt wzrokowy.
— Hej, Shou...?
— Bo przytyłem i ci się to nie podoba.
Tobio zagryzł policzek od wewnątrz. Przyjrzał się twarzy ukochanego, która się zaokrągliła przez ostatni czas. Mimo dwudziestu siedmiu lat na karku, Hinata wciąż wyglądał dziecinne, a szczególnie z jaskrawymi, miodowymi oczami oraz burzą loków.
— Przytyłeś i to prawda. Widzę, jak niektóre ciuchy cię opinają, ale to nie oznacza, że mi się nie podoba. — Położył rękę na talii Shouyou, zanim ścisnął trochę miększy brzuch. — Nie obchodzi mnie, że przytyłeś, ponieważ zawsze będziesz mnie pociągać. Może zakochałem się w twoich rudych włosach oraz tym szczerym uśmiechu, ale jestem z tobą, bo mnie uszczęśliwiasz, głupku.
— Musiałeś dodać te „głupku" na koniec? — naburmuszył się Shouyou.
— Tak, bo nim jesteś.
Deszcz wciąż uderzał ciężko o ziemie, wydając odbijający szum po okolicy. Hinata patrzył się lżejszym, chociaż wciąż smutnym wzrokiem. Zagryzł policzek od wewnątrz.
— Od jutro ćwiczę — powiedział rudowłosy. — Będę codziennie biegać rano z tobą — zdecydował.
— Nie wstaniesz — prychnął Kageyama.
— Wstanę! — zawołał zbulwersowany chłopak, przesuwając się do partnera. Położył ręce na jego barkach. — Przestanę jeść słodycze i będę ćwiczy.
— Shou... — westchnął Tobio, a przy tym przyciągnął męża na swoje kolana i umieścił dłonie na pośladkach mniejszego.
— Ty wciąż trzymasz kondycje oraz jesteś umięśniony. Nie mogę być gorszy od ciebie.
— Jesteś taki niemądry — parsknął. — Kocham cię.
Hinata podniósł kąciki ust do góry. Wziął ostatni gryz jabłka, a resztkę wyrzucił w dal. Przyglądał się twarzy Kageyamy, który go bacznie obserwował. Przesunął palcem po smukłej żuchwie, czując pod palcami delikatny zarost. Następnie wodził kciukiem ku dolnej wardze czarnowłosego, zanim przełknął owoc, a później zbliżył się do kochanka, aby złączyć ich usta. Tobio zamruczał w trakcie oraz objął silniej partnera, żeby nie spadł z jego kolan. Rozkoszował się słodkim pocałunek spowodowanym przez poprzednie jabłko.
Shouyou dłoń zawędrowała na szyję męża, gdy ten ugryzł jego wargę. Hinata sapnął, zanim wtulił i oddał się Kageyamie. Docisnął biodra na udach kochanka, a drugiego przeszedł dreszcz przez ciało. Rudowłosy pozwolił sobie połączyć język z Tobio, zaczynając walczyć jakby o wygraną. Nie zwracali uwagi na otoczenie czy odgłosy burzy, ponieważ w obecnej chwili najważniejsi byli oni. Shouyou pragnął jeszcze więcej, więc poruszył się i pochylił w prawo, a to sprawiło, że opadł na trawę, a za nim poleciał Kageyama. Czarnowłosy oderwał się od partnera, zanim podparł się na ramionach, żeby spojrzeć się na Hinate.
Postępnie ogniki tańczyły w brązowych oczach, a zwodzący język liznął dolną wargę, sprawiając, że ponownie chciał posmakować męża, jednak Shouyou miał inne plany. Niższy chłopak wykorzystał całą swoją siłę, aby zdominować Tobio, a następnie artysta leżał na trawie oraz poczuł chłodną wodę na ramieniu. Hinata dumnie ponownie zasiadł na jego biodrach, powodując tarcie ich rosnących erekcjach i wrócił do twarzy Kageyamy.
Młode małżeństwo nie martwiło się tym, że są teraz wystawieni na zagrożenie od strony deszczu, więc tylko rozkoszowali się ogrzewającym pocałunkiem. Powoli rude oraz przedtem puszyste loki Shouyou zaczynały opadać na jego czoło, a koszulka przylepiała się do pleców. Tobio również odczuwał, jak obrudził się błotem oraz wodą, ale miał aktualnie ważniejsze sprawy na głowie. Hinata namiętniej wbijał się w usta Kageyamy i wyciągał z jego gardła podniecające wibracje. Przywarł klatką piersiową do partnera, wtulając się całkowicie oraz doznając wszelkiego spełniania. Ponownie poruszył biodrami, a Tobio sapnął wprost do ust chłopaka.
— Powinniśmy przestać — wzdychnął w trakcie uniesień artysta. — Nie jesteśmy u siebie.
Hinata się nie słuchał. Wciąż pożądliwie całował Kageyame, a jego ręka wędrowała po szyi kochanka. Czarnowłosy podniósł dłoń, kładąc ją na policzek męża, żeby następnie odsunąć się od niego. Niższy żałośnie jęknął.
— Shou, nie — powiedział Tobio, gdy jego partner chciał kontynuować pieszczoty.
— Dlaczego nie? — burknął.
Kageyama przyjrzał się twarzy rudowłosego. Teraz widział, że posiadał smugę błota na skórze, która najpewniej sam zrobił kilka sekund temu. Mógł dostrzec, że miedziane loki zniknęły, a zastąpiły je cieknące kosmyki przylegające do twarzy. Również zrozumiał, że zostali wystawieni na deszcz, więc też upaćkał się przez trawę.
— Jesteśmy brudni, głupku — skomentował sytuacje Tobio.
— I co z tego?
— Chcesz tutaj to robić upierdolony błotem?
— Trzeba próbować nowych rzeczy — zachichotał Hinata.
— To nie jest dobry pomysł. — Wywrócił oczami Kageyama, a przy tym ogarnął mokrą grzywkę z czoła. — Wracajmy do domu — zdecydował. Czarnowłosy odrzucił Shouyou z kolan, zanim wstał z trawy. Planował już kierować się do domu, ale zauważył, że jego partner się nie poruszył. — Co robisz? Chodźmy
Shouyou nadymił policzki. Podniósł ręce w stronę Tobio oraz nimi machnął.
— Zanieść mnie.
Kageyama wypuścił głośno powietrze, lecz prędko wziął w ramiona męża. Hinata zaśmiał się pod nosem, oplatając nogi wokół talii a ręce szyi kochanka. Czarnowłosy w pośpiechu szedł do domu, gdy Shouyou zawołał Alfreda, aby podążał za nimi, zanim zaczął ssać skórę przy obojczyku Tobio.
Po kilku minutach drogi, jak i szarpania za klamkę, udało im się wejść do domu. Z obojgu ściekała potężnymi strumieniami woda z deszczu, lecz nie zwrócili na to uwagi, gdy Kageyama natychmiastowo przyszpilił Hinatę do ściany, zaczynając go zachłannie całować. Rudowłosy chętnie odwzajemniał pieszczotę, ale położył dłonie na klatce piersiowej partnera, ponieważ wolał na chwilę się zatrzymać.
— Tobio — powiedział między uniesieniem, a następnie odsunął się kilka centymetrów od twarzy męża. Teraz mógł w pełnej okazałości obserwował wygłodniałe spojrzenie kochanka — j-jesteśmy brudni i... — Wziął głęboki oddech. — Alfred pobiegł w głąb mieszkania i nam prawdopodobnie teraz brudzi kanapę.
Kageyama ponownie pocałował nabrzmiałe i czerwone, chociaż chłodne usta swojego małżonka.
— Idziemy do łazienki? — zaproponował głębokim oraz podniecającym głosem.
— Tylko najpierw się rozbierzmy.
Tobio przytaknął, zanim postawił Shouyou na podłogę. Rudowłosy z powodu wszelkich doznać zadrżał, gdy musiał utrzymać równowagę giętkim nogami. Artysta najpierw zaczął ściągać pośpiesznie koszulkę z partnera, a później buty i na końcu spodenki razem z bokserkami. Rzucił je w kąt korytarza. Hinata oblizał górną wargę, kiedy przyglądał się Kageyamie, który się rozbierał. Uwagę przykuł szczególnie wyrysowane mięśnie na brzuchu. I pomyśleć, że to wszystko należy do niego...
Czarnowłosy był tak pochłoniony pożądaniem, że nie dostrzegł obserwującego kochanka. Natomiast gdy oboje stali już nadzy w korytarzu, Tobio ponownie podniósł Shouyou w takim samym chwycie, co na dworze. Następnie Hinata tylko widział kawałek salonu, gdzie leżał ubłocony pies na kanapie, a sam westchnął, martwiąc się, jak zmyją te ślady.
Kageyama popchnął nogą drzwi, zanim weszli do łazienki. Najpierw usadził męża na pralce, aby później podejść do prysznica i włączyć ciepłą wodę w celu nagrzania. Po wykonaniu czynności skierował się do wanny, a następnie odkręcił kran. Zatkał kanał oraz sprawdził temperaturę wody. Szybko dolał płyn do kąpieli, zanim powrócił do Shouyou. Ucałował jego usta, a następnie poprowadził go pod prysznic. Hinata stał w strumieniu oparty o ścianę, gdy Tobio zszedł na szyję, żeby zostawić małe oznaki miłości.
— Ale dzisiaj jesteś napalony — zażartował rudowłosy.
— Tylko dla ciebie, słońce.
Shouyou uśmiechnął się pod nosem, przechylając bardziej głowę w bok i pozwalając partnerowi na ugryzienie. Nie było dla niego nic lepszego, jak Kageyama, który mówił do niego pieszczotliwie. Znaczy było... Ale brudne usta Kageyamy zostawi w łóżku.
Tobio przesunął się w dół, aby dotrzeć do klatki piersiowej męża. Zassał jeden sutek, sprawiając, że Hinata jęknął głośno, chociaż woda z prysznica zakłócała dźwięki. Czarnowłosy bawił się brodawką językiem, aby wyciągać coraz piękniejsze dźwięki z gardła kochanka. Jego jedna ręka zawędrowała i chwyciła twardą erekcje Shouyou. Przez mniejszego chłopaka przebiegł elektryzujący dreszcz, kiedy dłoń poruszała się wzdłuż jego penisa. Na połączenie rąk i ust Kageyamy zawsze reagował całkowitym oddaleniem się od rzeczywistości. Nie potrafił teraz skupić się na niczym innym, niż obecności kochanka.
Hinata włożył dłoń w krucze, mokre kosmyki, kiedy Tobio wędrował po jego ciele. Obdarzył szczególną tkliwością brzuch Shouyou, zanim klęknął i zaczął zostawiać w tym miejscu wiele malinek oraz ugryzień. Lizał namiętnie skórę rudowłosego, jakby to był jego ostatni posiłek. Następnie zszedł do krocza męża, żeby kolejno zassać cieknącą główkę erekcji Hinaty. Zakręcił językiem wokół cewki moczowej, a Shouyou momentalnie zobaczył gwiazdy.
Kiedy rudowłosy został oszołomiony dotykiem swojego kochanka, nagle poczuł, jak ciepłe usta opuściły jego przyrodzenie. Gwałtownie powrócił do rzeczywiści, aby ujrzeć, jak Kageyama wstał z podłogi i wyszedł spod prysznica. Tobio robił mokre ślady po kafelkach łazienki w celu dotarcia do szafki przy umywalce, a Hinata już zaczął się zastanawiać, kto posprząta ten syf.
Shouyou obserwował podniecające ciało partnera. Wyrzeźbione uda i łydki, a idąc w górę, zauważało się zgrabne oraz pulchne pośladki. Lepiej nie wspominać o twardej erekcji między nogami, ponieważ same wyobrażenie, jak penis wchodzi w niego, sprawia, że jęki próbują uciec z gardła. Miodowe oczy wspięły się górę, aby następnie obserwować umięśniony brzuch i szerokie ramiona. Uwielbiał się w nich chować, a przy tym ukrywać twarz w szyi męża. Na widok ostrej brzytwa żuchwa, jak i pożądającego wzrok Kageyamy nogi Hinaty same się uginały.
Rudowłosy przełknął ślinę, gdy skupił spojrzenie na dłonie kochanka, które aktualnie grzebały w szafce Przez swoją obsesje na punkcie rąk ciężko mu oderwać oczy z tej części ciała. Kiedy Tobio przesunął mokrą, kruczą grzywkę, niższy chłopak wciągnął głęboko powietrze. Sam ten ruch robił armagedon w jego brzuchu.
— Długo mam tu czekać? Zaraz zużyjemy całą ciepłą wodą — powiedział Hinaty, zaczynając się niecierpliwić.
— O to się nie martw, Shou — odparł spokojnie Kageyama, a w tym momencie chwycił poszukiwaną rzecz, zanim ponownie zmierzał pod prysznic
— Uważaj, aby nie upaść. Ja twojej krwi nie będę sprzątać — podrażnił się rudowłosy, kiedy zauważył, że podłoga przez wcześniejsze zmoknięcie i teraz ślady mokre Tobio, staje się bardziej śliska.
— Ciekawe, czy nadal będziesz tak żartować, gdy będę cię pieprzyć.
— Czekam na to, kurwa — rzekł, utrzymując kontakt wzrokowy z niebieskimi oczami. Oblizał kusząco górną wargę, więc sprawił bezdźwięczne jęknięcie u Kageyamy.
Czarnowłosy nie tracąc czasu, znalazł się ponownie pod prysznicem. Chwycił jedną dłonią ręce Hinaty, które później podniósł do góry i przyszpilił do ściany. Woda z deszczownicy zniszczyła całkowicie wygląd Shouyou. Nie miał już błota, ale zmoczył swoją fryzurą. Miedziane loki opadły na ramiona, a kilka kosmyków naszły na jego twarz. Kageyama poprawił najkrótsze włosy, żeby spojrzeć się w ukochane oczy. Teraz Hinata dopiero zauważył, że w ręce trzymał ich butelkę lubrykantu, którą zostawili w łazience na taką okazję.
— Jesteś taki piękny — komplementował Tobio męża.
— Jestem nagi i cały mokry. Nawet moje włosy wyglądają jak gówno.
— Dla mnie zawsze będziesz idealny — oświadczył artysta, obserwując pulchniejszą twarz Shouyou. Musiał się przyznać, że jego partner stał się bardziej okrągły. — A teraz pod prysznicem wyglądasz tak niewinnie... Kurwa, po siedmiu latach wciąż codziennie się w tobie zakochuję. Nieważne jak wyglądasz, dla mnie jesteś najpiękniejszy
— Tobio... przestań — mruknął z czerwoną (wolał myśleć, że od pary) twarzą Hinata. Chciał uciec od dociekliwego wzroku Kageyamy, ale nie potrafił odciągnąć oczu od tego spojrzenia.
— Nie. — Rzucił butelkę lubrykantu na półkę, gdzie były kosmetyki, aby zostawić puste dłonie. Następnie położył ręce na policzkach rudowłosego i obserwował rozlane piegi po jego cerze. — Nadal nie rozumiem, jak mogłeś pomyśleć, że przestaniesz mi się podobać... Twoje oczy przyciągają moją uwagę, a twoja ruda czupryny wyróżnia ciebie od wszystkich. Kiedy marszczysz nos, automatycznie się uśmiecham, bo wtedy jesteś taki uroczy. — Dotknął kciukiem nosa, a po chwili przeszedł palcem na usta. — A one... Zawsze mnie kuszą, aby ciebie pocałować.
— T-Tobio — wzdychnął Hinata, ale pozwolił, aby złączyć ich usta.
Kageyamy dłonie trzymały policzki kochanka, a Shouyou akurat założył ręce na kark czarnowłosego. Niższy sapnął w trakcie pieszczoty, ponieważ artysta ugryzł jego wargę. Następnie połączyli się językiem, a przy tym oddali się rozpalającem pasji w powietrzu. W łazience rozprzestrzeniały się jęki Hinaty, ale również dźwięki szumiące wody z deszczownicy oraz z wanny. Otoczenie zasłoniła para wodna, której krople pozostawały powoli na ścianach czy lustrach.
Tobio przerwał pocałunek i odsunął się, aby ujrzeć na twarzy partnera. Uśmiechnął się na jego widok, zanim zniżył się w celu składania muśnięć na szyi. Przy okazji jedną ręką zawędrował do klatki piersiowej Shouyou, a następnie złapał twardą brodawkę. Hinata ponownie oddał się swojemu mężowi. Czuł, jak usta Kageyamy przeszły w dół i polizały drugi sutek, wywołując u niego uciekający jęk z gardła. Tobio obdarzył prawie każdy fragment ciała rudowłosego potrzebującą uwagą, zanim klęknął. Przed jego twarzą znalazła się teraz erekcja męża, ale wyglądał, jakby to na niego nie oddziaływało. Położył dłonie na nagim tyłku partnera.
— Shou, obróć się — poprosił Tobio.
Niższy chłopak przytłumiony doznaniami posłusznie się obrócił, a nawet nie zadał pytania, co planuje kochanek. Kageyama zgniótł pośladki, a następnie je rozsunął. Przyjrzał się drgającemu wejściu Hinaty. Zbliżył się w tę stronę, zanim ciepłym powietrzem dmuchnął przy otworze. Gwałtownie odbyt zacisnął się, czyli tak jak podejrzewał.
— Cholera, Tobio, uprzedzaj!
— Lubię widzieć, jak twoje ciało reaguje na mnie — odparł zadowolony.
Shouyou przyłożył policzek do wykafelkowanej ściany, a woda leciała na jego plecy oraz głowę czarnowłosego. Wypuścił głęboki wydech, gdy mokry dotyk pojawił się przy wejściu. Odrobinę się poruszył, pragnąc więcej, i to sprawiło, że partner włożył końcówkę języka do środka. Zamknął oczy, a Tobio pieścił oralnie jego otwór.
Oczywiście, że Hinacie się podobało. Szczerze powiedziawszy, odkrył takie pieszczoty dopiero z Kageyamą. W wcześniejszych relacjach uważał, że jednak strefa tyłka... i używania tam języka było nazbyt intymne, niezależne na jakim stopniu opierał się związek. Pomijając aspekty niehigieniczne, dla niektórych taka technika w łóżku wydaje się obrzydliwa, ale gdy jest się w długotrwałym partnerstwie, wszelkie ograniczenia szybciej czy później znikną, a Shouyou nie żałuje decyzji i cieszył, że jego obecny mąż namówił na ten eksperyment. Kiedy pierwszy raz Tobio użył języka, doszedł chyba w niecałą minutę, bo takie intensywne doznania towarzyszyły przy seksie.
Hinacie dosłownie nogi się uginały i zaczął się obawiać, że za niedługo upadnie. Język Kageyamy wił się w nim, a sam ciężko oddychał oraz nie zważając na hałas, pozwalał, aby wszelkie jęki opuszczały jego gardło. Przy jednym z wdechów pojawiła się dłoń czarnowłosego przy jego twarzy. Od razu zrozumiał intencje i zassał jeden palec, na którym akurat znajdowała się obrączka. Wargi otoczyły złoty pierścionek, ssąc oraz śliniąc paliczek. Wyobrażał, jakby ssał penisa partnera i chciał go zaspokoić. Zamruczał spokojnie, lecz nadal nie był nasycony. Wyjął z ust palca, zanim dodał dwa kolejne.
Kageyama również nie próżnował. Mimo że język oraz jedną rękę miał zajętą, wykorzystał drugą dłoń, aby otoczyć nią erekcje Shouyou i przesuwał ją wzdłuż członka. Wiedział, że Hinacie jest coraz lepiej. Nierównomierny oddech czy dreszcze oraz napięte mięśnie na to wskazywały. Doskonale znał wszelkie ulubione ruchy Shouyou. Z łatwością mógłby pozwolić mu już osiągnąć zbliżający orgazm, ale zabawy nigdy niedość.
Tobio wiedząc, że Hinata nawilżył jego palce, wyjął je z ust partnera, aby następnie jeden skierować w stronę tyłka rudowłosego. Kiedy powoli wchodził palcem do środka, nadal poruszał językiem, co sprawiło, że niższy chłopak donośnie jęknął. Gdy paliczek znalazł się cały w środku, zgiął go i wyczuł guzek.
— Kurwa — sapnął Shouyou.
Czarnowłosy pewniej dotykał palcem prostaty kochanka, a przy tym językiem przygotowywał na dalsze czynności. Hinata zacisnął mocno oczy, wyginając kręgosłup z tej rozkoszy. Gorąca woda nie osłabiała jego euforii. Kageyama dołączył kolejny palec, a Shouyou był coraz bliżej spełnienia. Szczególne doznania osiągał przez język, który trafiał idealnie w wszelkie wrażliwe nerwy. Rudowłosy już nie wiedział nawet, jak się nazywał, bo w obecnej chwili koncentrował się jedynie na Tobio oraz jego palcach i języku.
Kageyama jeszcze kilka razy rozciągnął wejście męża, żeby upewnić, że jest przygotowany, zanim zaprzestał wszelkich czynności. Powoli wyciągnął najpierw palce z tyłka, a następnie język i na końcu zassał otwór, sprawiając kolejny wstrząs u Hinaty. Następnie wstał z kolan oraz położył ręce na biodrach ukochanego. Zbliżył głowę do jego szyi, aby musnąć delikatnie skórę. Shouyou na wszystko pozwalał i jedynie korzystał z każdego dotyku.
— Mogę cię pocałować? — poprosił o zgodę Tobio, wiedząc, gdzie kilka minut temu znajdowały się jego usta.
Hinata nie chciał się odzywać, ponieważ najprawdopodobniej jego głos by się załamał, więc jedynie obrócił głowę i złączył się z ukochanym. Kageyama odwzajemnił pieszczotę, dokładając język, a przy tym masował biodra oraz tyłek partnera. Po dłuższej chwili rozkoszy kiedy oddali się namiętnemu pocałunkowi i zagryzali swoje wargi, Tobio wziął z półki wcześniej odłożoną butelkę. Wylał obfitą ilość lubrykantu na swoją zapomnianą erekcje, a następnie naprowadził ją na wejście męża. Hinata zastygł, odczuwając ruchy czarnowłosy. Przerwał pocałunek, zanim spojrzał się na twarz kochanka.
— Bez gumki? — zadał pytanie.
Kageyama mógłby teraz jedynie obserwować seksowny wygląd partnera, ale zamiast tego parsknął, a następnie pod nosem się zaśmiał.
— Kurwa, Shou... Przed chwilą zjadłem twoją dupę, a ty się martwisz tym, że nie założyłem jebanej prezerwatywy.
— A może ci nie pozwalam — prychnął Hinata.
— Bo pierwszy raz nie używamy gumki. — Wywrócił oczami. — Jakbym miał pójść do pokoju po pudełko, nasze podniecenie by opadła, tak jak właśnie teraz tego dokonujesz.
— Bakageyama... — naburmuszył się Shouyou.
Tobio energicznym ruchem wszedł cały w ukochanego, wywołując u rudowłosego niespodziewany krzyk oraz odgłos zderzenia ich ciał
— Przypominam, że sam nim jesteś — odpowiedział artysta i nie czekał, aż partner się przystosuje do jego wielkości, a tylko zaczął pracować biodrami.
Kageyama sapał w ucho Hinaty, czując błogie ciepło wokół swojego penisa. W tym samym czasie wsłuchiwał się w piękny, błagający śpiew Shouyou, który sprawiał, że pragnął coraz więcej. Musnął ustami mokrą szyję kochankę, a następnie zbliżył głowę do rudych włosów, aby tam złożyć pocałunek. Rozgrzany strumień z prysznica spływał po jego ciele i nie próbował go ochłodzić. Przymknął oczy, kiedy wbił się jeszcze głębiej oraz wyciągając wyższy jęk od męża.
— Tobio, szybciej — weschnął Shouyou.
Czarnowłosy posłuchawszy prośby, starał się dynamicznej poruszać. Natychmiastowo zauważył, że Hinacie odpowiadało aktualne tempo, bo pozwolił się całkowicie rozluźnić i oprzeć się o klatkę piersiową Kageyamy. Tobio pociągnął dłonie do góry, aż zawędrowały do sutków kochanka. Obie brodawki przycisnął, a Shouyou zawołał donośnie. Artyście podobały się te reakcje, więc wciąż kontynuował zabawę czułymi punktami.
Przez swoją pozycję Hinata nie mógł za bardzo manewrować ciałem, ale kiwał biodrami, żeby wyczuć wszelkie żyły na erekcji Kageyamy. Przyrodzenie jego męża jest potężne i zawsze rozszerzało jego wejście do granic możliwości, lecz nie przeszkadzało to Shouyou, a raczej nawet się podobało. Najlepszy seks miał, ma i będzie mięć z Tobio oraz nie planował tego zmieniać. Kochał doznawać wszelkiego dotyku bądź miłości od swojego męża, lecz również chętny był na tą bardziej nieprzyzwoitą stronę, którą zobaczył jedynie on.
Kageyama powoli stawał się zdesperowany, ponieważ wiedział, że to nie jest jeszcze koniec, a raczej początek. Wyjął swojego penisa z otworu, zanim nie ostrzegając Hinaty, obrócił go i podniósł. Oboje tak się zagubili w emocjach, że gdy patrzyli się głęboko w swoje oczy, nie mieli pojęcia, co powiedzieć, a Shouyou pełne od zagryzania wargi były zbyt kuszące, aby kolejno ich nie posmakować. Rudowłosy westchnął, gdy język męża go atakował, a przy tym objął nogami jego talie i założył ręce na szyi w celu uzyskania równowagi. Tobio w trakcie pocałunku jeszcze odrobinę uniósł partnera, a następnie wycelował erekcje idealnie w wejście Hinaty.
Kageyama teraz zdecydował się poczekać, więc w pierwszej chwili nie poruszył się ani centymetr. Shouyou cenił takie rzeczy, lecz już tak pożądali orgazmu oraz spełnienia, że podciągnął biodra do góry, aby je następnie opuścić. Tobio zachichotał z powodu niecierpliwości kochanka, jednak zaczął wypełniać swoje zadanie. Hinata nie był jakoś lekki, więc czarnowłosy pozwolił, żeby oprzeć jego plecy o ścianę. Shouyou syknął, kiedy zderzył się z zimnymi kafelkami. Na szczęście gorące ciało Kageyamy szybko go rozgrzało, nie zapominając o wodzie z deszczownicy.
— O kurwa, Tobio jesteś- — zawołał Hinata drżącym głosem, lecz przerwał, połykając jęk. Jego rude włosy przykleiły się do czoła, a twarz była mokra i całkowicie widoczna dla wyższego chłopaka. — Jesteś tak głęboko — sapnął, kiedy zacisnął dłonie w pięść
— Jak się czujesz? — spytał Kageyama, zanim pocałował szyję zrujnowanego swojego kochanka.
— C-Cudownie — westchnął, gdy Tobio wolno, lecz dokładniej się poruszał, żeby wyczuć ciało Hinaty.
— Shouyou... — zamruczał w ucho partnera.
— Ale... potrzebuję, abyś przyśpieszył — powiedział rudowłosy przy kolejnym wciągnięciu powietrza. — Proszę, Tobio. — Chłopak poruszył biodrami w kółko, a penis artysty jeszcze bardziej (jeśli mógł) stwardniał i to zdołało wywołać kolejny piękny jęk z gardła Hinaty, ponieważ dotknęło jego prostaty.
— Cholera.
— K-Kurwa — zaszlochał niższy chłopak. Ta pozycja ułatwiła dużemu, pulsującemu członkowi czarnowłosego uderzyć w jego prostatę. Ściśnięte wewnętrze ścianki sprawiły, że Kageyama wydał ostry jęk, a przy tym postarał z całą siłą, jaka mu pozostała, wejść tak daleko, jak mógł, a w tym czasie wsłuchiwał się w perfekcyjnie dźwięki z Hinaty, który brzmiał, jakby został wyssany.
Tobio zbliżył twarz, żeby lepiej podziwiać brązowookiego. Uśmiechnął się, gdy zobaczył, jak rude włosy zostały w nieładzie, a czoło były pełne potu i oczy lśniły od łez. Pełne wargi Shouyou spuchły, ale posiadały finezyjny odcień czerwieni, lecz najpiękniejsze były, kiedy wydawały głośne krzyki oraz inne odgłosy będące muzyką dla uszu Kageyamy. Hinata próbował zacisnąć nogi, odczuwając przytłaczającą przyjemność, jednak przez ułożenie nie mógł się poruszyć. Z powodu intensywnych ruchów chwycił mocno ramie męża. Prawdopodobnie wbił ostro paznokcie w skórę i zrobił ślad.
Shouyou wiercił się zbyt mocno. Tobio byłby szczęśliwy, mogąc go trzymać i sprawiać tą rozkosz. Ucałował krótko jego usta, aby posmakować ich słodkości.
— Co się dzieje, słońce?
Hinata mógł tylko teraz płakać i gaworzyć, więc tylko podniósł kąciki, więc Kageyama kontynuował swoją pracę. Ciężkie uderzenia sprawiły, że dźwięk bioder odbijał się echem w pustej przestrzeni. Shouyou uwaga była skupiona na jednej ręce partnera, a raczej na złotym pierścieniu, który przypominał, że może nazwać artystę swoim męże. Pozwolił na ujście samotnej łzy radości z tego powodu.
Jęki Hinaty były czymś, co nigdy nie znudzi się słuchaniem dla Tobio. Są one słodkie i głośne, mimo że szloch zszedł raczej niżej, ponieważ dusił je w gardle. To wzmacnia ego Kageyamy, wiedząc, że Shouyo jest uczłowieczeniem słońca. Gdziekolwiek się znajdował lub stanął, wystarczyło jedynie się uśmiechnąć, aby nieunikniono każdy na niego spojrzał i się zakochał. Tobio nie obwiniał ich, bo sam przez to przeszedł. Towarzyszył u boku rudowłosego oraz był dumny z posiadania akurat jego jako męża, a późnymi wieczorami mógł obserwować Hinatę jako kłębek jęków, szlochów nie protrafiający nawet poprawie się wypowiedzieć i ufający unoszącym ramionom artysty. To zdecydowanie ulubiona jego rozrywka.
— T-Tobio, proszę — sapnął ciężko rudowłosy.
— „Proszę", czyli co? — Kageyama wstrzymał ruchy i wyszedł z wnętrza ukochanego, próbując go odrobinę wkurzyć. Postawił Hinatę na ziemie, a ten chwiał się na trzęsących nogach. — Czego pragniesz, Shou?
— Więcej, p-proszę! Tobio, p-potrzebuję- — przerwał ponownym jękiem, który rozbrzmiał po łazience. Rudowłosy skierował swoją rękę w dół, aby następnie wsunąć dwa palce do swojego wejścia. Przymknął oczy, zapraszając męża do kontynuowania.
Kageyama poczuł dreszcz. Taki uległy widok był piękny, jak i kompromitujący. Zagryzł dolną wargę z powodu podniecenia. Podziękował w myślach za znalezienie Hinaty.
Szeptem wypowiedziane kolejny raz jego imię spowodowało, że powrócił do rzeczywistości i spojrzał na męża. Shouyou kompletnie się rozłożył. Jego plecy opierały się o ścianę, a gorąca woda odmywała klatkę piersiową. Rozchylił odrobinę nogi, a w tym czasie poruszył znowu palcami. Drugą rękę skierował do swojej bolącej erekcji, aby jej też ulżyć.
Jak Tobio mógł odmówić tej propozycji?
Kageyama zauważył, jak Hinaty drży i nie mógł wytrzymać długo. Rudowłosy wyglądał na takiego małego, więc wyższy chłopak nie zawahał się zbliżyć do niego, aby pocałować.
Jak on kochał tego człowieka.
Zawsze zaprzeczał, jak jego babcia mówiła mu, że pewnego dnia pokocha kogoś szaleńczo, a sztuka nie będzie na pierwszym miejscu w jego życiu. Wystarczyło tylko udać się do kawiarni, aby spotkać ognistą głowę, święcące miodowe oczy i słoneczny uśmiech, aby zatracić się w uczuciach. Teraz może mieszkać wygodnie obok swojego męża, widzieć go każdego dnia i nocy, jeść z nim, a na końcu się zestarzeć i umrzeć. Hinata Shouyou był tlenem w ciele Kageyamy, ale ten tlen zawierał w sobie rodzaj narkotyku, którego nie miał nigdy dość.
Tobio prędko wyłączył wodę z prysznica, zanim chwycił rękę rudowłosego, żeby wyciągnął palce z wejścia. Pociągnął jego za dłoń, wychodząc spod natrysku. Zakręcił kran w wannie, a następnie weszli do niej. Gdy siadali, trochę wody się wylało, ale teraz byli zajęci innymi rzeczami. Pokierował niemrawego Shouyou na swoje kolana. Hinata wiedząc, co się szykuje, ustawił się idealnie tak, aby mógł opaść prosto na erekcje męża. Pozwolił sobie na zrzucenie głowy do tyły oraz jęk, kiedy poczuł, jak jego weście znów się wypełnia. Niespodziewanie rudowłosy syknął.
— Ostrożniej, głupku — skarci Kageyama partnera, łapiąc jego pośladek i go masując.
— Rusz się, proszę. Muszę cię bardziej poczuć — zawołał drugi, gdy zbliżył się do Tobio, aby go pocałować. Artysta z chęcią przyjął mokre usta i postanowił zgłębić pieszczotę, tocząc małą bitwę między językami i wydobywając nieprzyzwoite dźwięki.
Kageyama zaczął powoli pierwsze pchnięcia, ponieważ pragnął rozkoszować się ich kochaniem. Również robił to delikatnie, żeby nie zranić męża. Przyjemnie ciepła woda promieniowała przez jego ciało oraz go rozgrzewała, a piana lekko łaskotała. Na szczęście, posiadali dosyć dużą wannę, więc nie mieli problemu z ruchem. Po pomieszczeniu odbijały się tylko ciche westchnienia i niskie jęki ich obojga oraz dźwięk zderzających się ze sobą mokrych skór.
Tobio ręce biegały po udach Shouyou, a przy tym je masował subtelnie, żeby Hinata poczuł się dobrze. Pod wpływem impulsu doszedł do miękkiego i jędrnego tyłka, którego zaczął mocno ugniatać, aż poczuł, że lubrykant wypłynął z wnętrza oraz spływała po jego dłoni. Kageyama chciał wejść głębiej, lecz bez zatrzymywania spokojnych ruchów. Niespodziewanie do jego głowy napłynął nowy pomysł, aby włożyć dwa palce obu rąk w mokre wejście, więc po chwili palec wsunął palec wskazujący i serdeczny do środka.
— O kur-! Cholera, ja pierdole! Kurwa, Tobio?! — krzyknął Hinata gwałtownie, wzdrygając się, że miał w sobie coś innego. Pieczenie na jego skórze było zbyt duże i zdołał tylko zapłakać jeszcze bardziej z powodu satysfakcjonującego doznania, które go przytłoczyło.
Natomiast Kageyamy erekcja urosła, jeśli to jeszcze możliwe, wewnątrz rudowłosego oraz głośno jęknął przez to. Poruszył biodrami, żeby jego twardy penis zatoczył wolne kręgi, podczas kiedy palce badały środek ukochanego. Czuł, jak ciało na nim kurczyło się i wiło z każdą chwilą. Wkrótce nie mógł się więcej powstrzymać, więc pchnięcia stały się silniejsze, nieregularne i mocniejsze, a woda tworzyła małe fale oraz zaczęła uciekać znad krawędzi wanny.
Tobio stracił kontrolę nad rzeczywistością, kiedy jęki jego partnera wpływały do uszu. Dźwięki wydobywane się z Hinaty były zdławione, głośne, ale zarazem słodsze, a szczególnie gdy wypowiadał imię czarnowłose szeptem, potem krzykiem i międzyczasie zatapiał nos w szyję Kageyamy. Gdy artysta trafił w wrażliwy punkt Shouyou, zobaczył, jak plecy mniejszego finezyjnie się wygięły.
Hinata przyłożył dłonie do ust, by stłumić szloch. Tobio podziwiał cale ciało przed sobą, pełne potu, malinek i ugryzień. Nie potrafił inaczej skomentować tego widoku, niż idealność. Pragnął namalować ten obraz, a następnie schować w swojej pracowni oraz obserwować go każdego dnia. Małe łzy w kącikach miodowych, zaciśniętych oczu, czerwone policzki i oklapnięte loki perfekcyjnie uzupełniały idealność tego dzieła.
— T-Tobio, d-dochodzę.
Kageyama nie odpowiedział. Wyciągnął palce, żeby nastęĻnie złapać talie mniejszego chłopaka w celu wykonania mocniejszych pchnięć. Ten ruch sprawił, że Hinaty żołądek się skręcił, a oczy zapłakały, kiedy zduszony krzyk, który wyszedł z gardła, towarzyszył narastającemu spełnieniu. Tobio również czuł, że tkwił głębiej niż zwykle, więc zamierzał wrócić, lecz przeszkodziła w tym ręka Shouyou.
— Hmmm? — zamruczał zaciekawiony.
— J-Jeszcze — sapnął zachrypnięty rudowłosy.
I to żądanie wystarczyło, by dotrzeć tam, gdzie marzył. Kageyama znajdował się w raju. Wnętrze Hinaty było wszystkim najlepszych oraz najcudowniejszym na świecie. Każde pchnięcie to nowe doznanie, a nowe ściśnięcie ścianek mniejszego sprawiało spięcie w jego penisie i mózgu. Zawsze lubił uprawiać seks z Shouyou, ponieważ czuł jednocześnie błogość, ale też przyjemność. Miał nadzieję, że jego zdyszany ukochanem przed nim odwzajemnia euforię.
Jednak Hinata skupił się tak na rozkoszy, że przestał myśleć. Zapomniał, gdzie się znajdowali, co robili, a nawet przez mglistą chwilę znikło z jego pamięci swoje imię. Jedynie trzymał się ramion partnera oraz jęczał tak głośno z przytłaczającego uczucia, że wydawało mu się, że zabierano go do nieba czy piekła. Obojętnie mu to było. Przyjemność i pieczenie całego ciała doprowadzały Shouyou do szaleństwa. Zbliżał się i wiedział, że Tobio znajdował się na granicy, a upewnił się tego w czterech ostatnich ruchach.
Pomimo bycia twardym i zmęczonym, Kageyama mówił słodkie słówka do ucha kochanka oraz pieścił go, jakby miał się złamać, i zaczesywał miedziane włosy do tyłu. Kiedy udało się Hinacie otworzyć oczy, ujrzał tylko granatowe wypełnione pożądaniem spojrzenie patrzące się na niego. Czuł się arcydziełem w oczach Tobio. Po chwili wyciągnął rękę, aby pogłaskać spocony policzek artysty, który wciąż utrzymywał na nim skupiony wzrok, przesyłając pełne miłości spojrzenie czarnowłosego.
Kolejny wydech opuścił płuca Kageyamy, a serce chciało wyjść z klatki piersiowej, żeby być jeszcze bliżej męża. Hinata odpowiedział czułym uśmiechem oraz pomasowaniem kciukiem ust Tobio. Wyższy chłopak chwycił dłoń partnera, zanim złożył na niej kilka pocałunków. Zamknął swe niebieskie oczy, czując, jak rośnie w nim ogromne szczęście, ponieważ był godny tego widoku, czyli bycia kochanym przez osobę, którą adorował. Naprawdę nie potrafił uporządkować samodzielnie słów i miłości, jeśli chodziło o Shouyou.
Natomiast rudowłosy podziwiał sposób, w jaki Kageyama się w niego wpatrywał. Ubóstwiał to, że jego niezmiernie, wielka miłość została odwzajemniona w ten sam sposób. Chciał się odezwał, ale zdał sobie sprawę, że wciąż wypuszczał same jęki, bądź cicho szlochał. Kiedy poczuł uścisk w erekcji i zaczął widzieć gwiazdy, złapał za kark Tobio oraz pocałował go, aż z głośnym stęknięciem doszedł, brudząc ich brzuchy, ale też klatki piersiowe. Oparł się czołem o bark Kageyamy, a przy tym pozwolił, żeby go wykorzystać.
Czarnowłosy silnie chwycił biodra Hinaty. Następnie zaczął niepohamowanie się poruszać i wypuszczał małe jęki, kiedy wykonywał kilka ostatnich mocnych oraz głębokich pchnięć. Shouyou zadrżał ukryty w szerokich ramionach Tobio, a sperma wypełnia go od środka. Poczuł się słaby, gdy całe gorące nasienie malowało jego wnętrzności w dużej ilości. Cicho sapnął na te doznanie, jak i delikatnie ciarki na skórze w miejscach, gdzie na pewno będzie miał później siniaki.
Wyczerpanie zalało ich obu. Kageyama resztami sił uniósł lekko Hinatę, aby wyjąć swojego zmiękczającego penisa. Shouyou był jak marionetka w jego rękach. Całkowicie leżał na klatce piersiowej Tobio, gdy ten starał się ułożyć wygodniej w wannie, a przy tym wywołując kolejny chlupot i wylewanie wody. Na końcu artysta ucałował głowę swojego partnera oraz masował bezwładne ciało Hinaty.
— Czy wszystko w porządku? — szepnął wprost do ucha męża. Rudowłosy skinął prawie niezauważalnie głową, ponieważ wracał do rzeczywistości. Aktualnie wiedział jedynie, że żyje. — Jesteś pewien? Może jest zimna woda? Dolać? Boli cię coś?
— Zamknij się i odpieprz się. Jesteś za głośny, dupku.
Kageyama wypuścił cichy brecht, wzdychając i mając pewność, że jego partner nie jest zraniony. Wędrował rękami po plecach rudowłosego.
— To ty zacząłeś wszystko, głupku — odparł Tobio, lecz z nutą relaksacji przez poprzedni osiągnięty orgazm.
— Ale ty kontynuowałeś — wtrącił opryskliwie Hinata. — Najprawdopodobniej Alfred pobrudził nam salon, nie wspominając, jaki my zrobiliśmy bałagan.
— Spać ci się chce, prawda? — zapytał się, będąc pewny odpowiedzi męża. Shouyou zawsze po intensywnym seksie pragnie jedynie łóżka oraz spokoju.
— Taaak... — Ziewnął.
Kageyama zakręcił palec wokół rudego kosmyka. Wciągnął powietrze nosem, a przy tym rozkoszował się zapachem płynu do kąpieli, lecz również unoszącego się podnieceniu. Nie potrafił nadal uwierzyć, że trzymał w ramionach swój największy skarb. Wiedział, że w trakcie seksu może być niezbyt delikatny oraz że Hinata zacznie za niedługo zacznie doznawać skutków. Przez to pojawiło się w jego klatce piersiowej uczucie winy.
— Pozwól, że cię umyję, a później zaniosę do łóżka. Zrobisz sobie drzemkę, a ja posprzątam — zdecydował, wciąż bawiąc się włosami partnera.
Shouyou nie miał siły, aby się odezwać, więc półśpiąco przytaknął głową na zgodę. Następnie Tobio wziął się za robotę.
Hinata leżał wtulony w kołdrę, lecz zaczął odczuwać, że czegoś mu brakuje a raczej kogoś. Mozolnie powoli otwierał oczy, które następnie przetarł. Wyciągnął rękę w dalszą stronę łóżka i zrozumiał, że nie ma obok jego Kageyamy, lecz przyjemne ciepło oraz ciężar otaczał jego stopy. Podniósł głowę, kiedy zauważył śpiącego psa. Uśmiechnął się pod nosem, zanim się wyciągnął. Niespodziewanie syknął, a promieniujący ból przeszedł przez jego kręgosłup oraz tyłek. Faktycznie, doszło do niego, co się stało kilka godzin przedtem.
— I co ty będziesz robić w nocy, skoro teraz spałeś trzy godziny? — Usłyszał głos, a po chwili obrócił się w jego stronę. Kageyama siedział przy biurku z laptopem oraz parą okularów na nosie. Zazwyczaj ich nie nosił, lecz tylko przy pracy przed ekranem. Mówił, że do malowania ich nie potrzebuje, bo wszystko widzi.
— Aż trzy godziny? — Podniósł się z materaca, zajmując pozycje półleżąco. Również poruszył się Alfred, ale tylko zerknął brązowymi oczami na rudowłosego.
— Tak, przez ten czas posprzątałem po nas i Alfredzie. Kurwa, jaki to był bałagan. Kompletnie wszystko z błota. — Westchnął, kiedy ściągnął okulary w celu pomasowania skroni. — I ugotowałem dla nas kolację, bo za pewne wstałeś głodny.
— Lubię to, jak się mną opiekujesz — mruknął szczęśliwy Hinata, wpatrując się w swoje dłonie.
Tobio uśmiechnął się, a następnie wstał z krzesła. Podszedł do Shouyou, żeby kolejno usiąść na materacu. Ich pies podniósł się, kiedy dostrzegł swoich właścicieli i zajął miejsce na kolanach rudowłosego. Niższy chłopak przeszedł ręką po głowie zwierzaka, a pod skórą wyczuł mokrą sierść. Zrozumiał, że Kageyama umył Alfreda przez czas jego nieobecności.
— Jestem twoim mężem i wykonuję swoją pracę — odparł krótko Tobio, zanim pogładził ramie partnera.
— A co teraz robiłeś?
— Odpisywałem na maile. Nie zaglądałem już kilka dni, więc się trochę nazbierało. — Popatrzył się w pustą przestrzeń, a zmarszczka pomiędzy brwiami urosła. Hinata podniósł rękę, aby dotknął palcem środka czoła.
— Uważaj, bo na starość tak ci zostanie — powiedział z małym chichotem Shouyou. — Nad czym się zastanawiasz?
— Napisał też Tooru. — Zagryzł policzek od wewnątrz. — Za kilka dni on i Hajime zostaną oficjalnie rodzicami.
— To fantastycznie! — krzyknął natychmiastowo Hinata. — Ubiegali się o adopcje dobre dwa lata, więc cieszę się, że im się udało — rzekł zadowolony, lecz spostrzegł zamyślenie czarnowłosego. — Coś nie tak, Tobio?
Kageyama popatrzył się na swojego męża. Wzruszył ramiona bezsensownie, spoglądając się na okno, zza którym malował się już zachód słońca. Nadal w jego głowie tkwiła rozmowa na temat dzieci. Przez ten pamiętliwy wieczór nie mógł zasnąć w nocy, a po wstaniu napisał maila do Sato dotyczącą rodzicielstwa, kiedy rudowłosy jeszcze słodko spał.
Adopcja to poważna decyzja, ale wierzę, że jesteś gotowy na ojcostwo. Nie przejmuj się przeszłością i podejmij samodzielnie decyzje. Wraz z Shouyou będziecie świetnymi rodzicami.
— Wciąż myślę... o nas i dzieciach.
— Hej, hej, kochanie — zaczął natychmiastowo Hinata, a przy tym resztki snu go całkowicie odpuściły — przestań zaprzątać tym swoją głową. Porozmawiamy na poważnie, gdy będziesz gotowy.
— Ale Shou-
— Żadne „ale" — przerwał. — Poczekam na ciebie, więc nie zadręczaj się. Koniec tematu.
Kageyama wzdychnął głośno, zanim opadł na łóżko i wtulił się w szyję partnera. Drugi chłopak objął go, przeczesując krucze kosmyki włosów. Zazwyczaj to Shouyou odbierał wszelkie czułości od męża, lecz zdarzają się momenty, kiedy Tobio potrzebuje przytulenia oraz szepnięcia miłych słówek. Nagle artysta coś zamruczał pod nosem.
— Hmmm? Co mówiłeś? — spytał się zainteresowany Hinata.
Artysta odsunął się od kochanka, zanim położył głowę na jego kolanach obok Alfreda, aż futro psa połaskotało nos. Spojrzał się w górę, gdzie znalazł zaciekawiony wzrok Shouyou.
— Caro jutro nas odwiedzi.
— Caro? — Zmarszczył brwi rudowłosy.
— Caroline. Wspominała o niej Julie kilka dni temu przy śniadaniu. — Westchnął. — Zdobyła mój obecny mail i napisała do mnie. Sam sprawdziłem ją i okazało się, że osiągnęła ogromny sukces. Ogólnie to ona grała na pianinie, a wyczytałem z Internetu, że nawet wygrała Konkurs Chopinowski.
— To wielkie osiągniecie — wtrącił się Hinata, wciąż bawiąc się włosami partnera. — Chociaż jestem zawiedziony, że nigdy o niej nie powiedziałeś.
— Wiem, powinienem... W wieku czternastu lat wyjechała do szkoły z Internatem i od czasu mieliśmy gorszy kontakt. Rzadko widywałem ją, kiedy przyjeżdżałem do Francji, ponieważ właśnie jej tutaj nie było, a jeśli była, siedziała z nosem w książkach lub ćwiczyła grę na pianinie — kontynuował Kageyama. — Lecz przed Internatem spędzaliśmy bardzo dużo czasu. Zazwyczaj nas dzień wyglądał tak, że przynosiłem swoje farby do jej pokoju i Caro grała na pianinie, a ja malowałem.
— I dlatego często słuchasz w tle pianina, gdy malujesz — doszedł do wniosku Shouyou.
— Tak, lecz Internat i późniejszy rozwód rodziców skreślił naszą znajomość — dokończył.
Kageyama wypuścił powietrze z swoim płuc, wpatrując się w sufit nad Hinatą. Czuł, jak drobniejsza ręka tkwi w jego włosach, lecz nie zwracał na nią uwagi. Jego wzrok jak i myśli były w innym miejscu...
Upalne lato, wszechobecny gorąc oraz odgłos starego wiatraka, który miał za zadanie ochłodzić im pokój. Relaksująca melodia wydobywająca się z klawiszy pianina, ale również cichy dziewczęcy pomruk, a to wszyskich szło w rytmie metrometru. Sam skoncentrował się na farbach. Przyglądał się przyjaciółce grającej na instrumencie, kiedy próbował przenieść jej posturę na płótno. Z powodu siedzącej pozycji zburzały mu się ciągle proporcje, więc tylko ciągle marszczył czoło ze złości.
Nagle muzyka ucichła, a w pokoju dało się słyszeć jedynie równomierne stukanie. Dziewczyna sięgnęła za sobą, żeby poprawić włosy spięte klamrą. Kilka blond kosmyków uciekło, powodując, że zasłaniały jej oczy, więc nie widziała nut. Obróciła się w stronę Kageyamy, który nadal skupiał się na swojej pracy.
— Co sądzisz, Tobio? — zapytała się swoim miękkim głosem.
— Przyjemne.
— Przyjemne — powtórzyła. — Potrzebuję wiedzieć więcej. — Niebieskie spojrzenie badawczo się w nią wpatrywało. — Eh... Podobało ci się?
— Było w porządku. — Wzruszył ramionami, a następnie wrócił do malowania.
Caroline parsknęła pod nosem, odwracając się obrażalsko ponownie do swojego pianina. Sięgnęła po ołówek znajdujący się na pudle instrumentu i później po nuty. Zaczęła kolejny raz zmieniać dźwięki w swoim utworze, który zatytułowała „Artysta i pędzel".
— A teraz o czym myślisz? — Rozbrzmiał głos Hinaty.
Kageyama zamrugał kilka razy powiekami, zanim powrócił oczami do swojego partnera. Mimowolnie wytężył wzrok, ale następnie wzdychnął, kiedy podniósł się z nóg rudowłosego.
— O niczym ważnym — mruknął. Shouyou nadal nie wierzył w jego słowa, więc zagryzł dolną wargę. — O Caroline — wyznał tym razem szczerze.
— Cieszysz się, że ją zobaczysz? — zapytał.
— Nie wiem. — Wzruszył ramionami. — Ponad dziesięć lat się nie widzieliśmy, więc nie wiem. Może się zmieniła przez ten czas, może ja się zmieniłem przez ten czas.
— Ty to na pewno — zachichotał Hinata. — Sam mówiłeś, że jesteś inny od siebie z gimnazjum czy liceum. Co ja mówię? — prychnął, wywracając oczami. — Nawet na początku naszej znajomości zachowywałeś się inaczej niż teraz. Jak się pocałowaliśmy pierwszy raz, później zacząłeś mnie unikać.
— Bo się bałem... — Kageyama uciekł zawstydzony oczami. Onieśmielił się tym, że słowa Shouyou były samą prawdą.
— Gdy ktoś odwzajemnia pocałunek, oznacza, że czuje to samo, wiesz? — zażartował Hinata. Przysunął się delikatnie do swojego partnera, nie chcąc zbudzić Alfreda z nóg. Położył ręce na jego barkach, żeby kolejno spojrzeć w głębokie niebieskie oczy.
— Teraz już wiem — warknął naburmuszony Tobio.
Rudowłosy ponownie się wesoło roześmiał, a następnie zbliżył się do Kageyamy. Złączył ich usta w rozkoszym pocałunku. Artysta również oddał się swojemu partnerowi.
***
Hinata powolnym ruchem kliknął klawisz klawiatury, aż w końcu napisał jedno słowo. Skwasił twarz, wpatrując się w ekran komputera, zanim głośno wzdychnął i podniósł głowę do góry, aby popatrzeć się na bezchmurne niebo. Na szczęście znajdował się w cieniu, więc nie odczuwał temperatury. Powrócił do poprzedniej postawy, a następnie poprawił okulary osuwające się z nosa oraz założył kosmyk rudych włosów za ucho. Zagryzł dolną wargę. Brak weny jest chujowe. Sięgnął po szklankę z wodą, w której odbijały się kostki lodu.
Shouyou swym brązowym spojrzeniem obserwował podwórko przed nim. Podobało mu się, że dzięki Julie sceneria ich ogródka wyglądała wręcz bajkowo. Wszelkiej maści kwiaty czy krzaki wyśmienite zadbane, jak i mała fontanna udekorowana pnączem z lejącą się wodą, aby ptaszki mogły się napić. Nawet teraz skowronek siedział na krawędzi kamienia i ćwierkał. Przesunął wzrok w stronę drzewa będącego na skraju, gdzie siedział Kageyama, a obok smacznie chrapał Alfred.
Dla rudowłosego szczególnie interesujące jest obserwowanie partnera w trakcie rysowania. Ubóstwiał niebieskie oczy, które nie odrywały się od strony szkicownika. Umiejętnie poruszał dłonią, a sam rysował pracę jak najwyższy cel. Shouyou cenił oddanie sztuce Tobio, w szczególności w momentach gdy o niej opowiada. Hinata może co wieczór leżeć głową na kolanach Kageyamy, gdy ten głaska jego włosy i mówi o swoich pracach czy planowanych obrazach, Rudowłosy najszczęśliwszy jest, kiedy jego partner rozwija się w karierę albo jak dostaje oferty nowych zleceń lub proponowania wystaw w galeriach sztuki, bo wtedy źrenice Tobio się powiększają oraz oczy rozbłyskują z zadowolenia, mimo że wciąż wyglądał na poważnego i trzymał neutralny wyraz twarzy
Hinata wstał z krzesła, aby następnie podejść do Kageyamy. Wiedział, że Tobio dostrzegł, że znalazł się przy nim, ale nie zwracał na to uwagi, więc usiadł obok niego. Shouyou zerknął na szkicownik, a jego oczy natychmiastowo się rozszerzyły.
— C-Co ty rysujesz? — zawołał zawstydzony, czując, jak jego twarz robi się czerwona.
— Nie podoba ci się? — zapytał się bezemocjonalnie Kageyama. — Przecież to nie pierwszy raz.
— Po prostu- — urwał, lecz nadal wpatrywał się w kartkę.
Tobio zdarzało się dosyć często rysować swojego partnera. Najprawdopodobniej powstało już dwadzieścia ukończonych dzieł przedstawiających Hinate, lecz też są jedynie zaczęte lub naszkicowane prace w osobistych zeszycie Kageyamy. Formy były różne. Czasami tworzył portrety Shouyou, które również ukazywał na wystawach, ale również bardziej prywatne obrazy, gdzie chłopak został ukazany w bardziej wyuzdanych pozycjach. Akurat teraz Hinata wpatruje się w taki szkic.
Przełknął ślinę, przyglądając się w swoją erotyczną, zapłakaną twarz. Usta miał szeroko otwarte, więc jakby było można słyszeć dźwięki na papierze, za pewne pojawiłyby się teraz odgłosy jęków. Loki całkowicie się zmoczyły i opadły na czoło, a ręce opierały się o krawędź wanny. Na jego biodrach narysowane zostały dwie ręce, które go mocno trzymały, lecz sam siedział na kolanach drugiej osoby. Jego penis twardy stał ukryty między rudymi włosami łonowymi, lecz z erekcji ulatywały krople spermy.
— To z... wczoraj, prawda?
— Tak — potwierdził Kageyama z małym uśmieszkiem.
— Jesteś taki zboczony — prychnął Hinata. — Nie wstyd ci rysować coś takiego?
— Nie, podoba mi się — powiedział, wzruszając ramionami. — A poza tym brzmisz teraz jak jakaś dziewica, która nigdy nie widziała fiuta na oczy. Mam przypomnieć, kto wpada na najbardziej zboczone rzeczy w łóżko? Lub jak kupiłeś te dziwne coś, co kazałeś mi wsadzić tobie w penisa?
— To nie było coś ekstremalnego.
— Kilka razy zawołałeś na mnie „tatusiu".
— To p-popularne w łóżku! — krzyknął trochę za głośno Shouyou.
— Za pewne wyczytałeś o tym na swoich dziwnych stronach. — Wywrócił oczami. Hinata czasami za bardzo zagłębia się w Internecie. — Raz chciałeś spróbować pissingu, a skończyło się na tym, że musieliśmy wymienić materac, bo jebał sikami.
— Jeszcze o czymś chcesz wspomnieć?
— Ukradłeś mundurek ze szkoły swojej siostry, abyśmy mogli udawać nauczyciela, który daje klapsy swojej niegrzecznej uczennicy. — Kageyama westchnął, myśląc o tym, jak ciężko było domyć spermę z ciuchów oraz przywrócić je do wcześniejszego wyglądu.
— Ale później namalowałeś te scenę, więc też się nie liczy. — Hinata naburmuszył się, a przy tym założył ręce na klatce piersiowej. — Dobra, przyznaję. Oboje jesteśmy tak samo zboczeni. Ale sam korzystasz z moich pomysłów, bo przedstawiasz je na obrazach, czy ukrywasz w szkicownika.
Tobio zwolnił ruchy ołówka. Tak, miał tutaj racje Shouyou. Gdyby ktoś odkrył, co narysował w swoim zeszycie, chyba byłby skończony. Ale co poradzić, skoro nie potrafi wybić z głowy tych wszystkich rzeczy, które robił z partnerem? Wie, że te prace są nieprzyzwoite, ale nikt nie musi o tym wiedzieć. Oczywiście Hinata to wyjątek.
— Nie zaprzeczę — odparł krótko Kageyama, zanim zamknął szkicownik. Obrócił się w stronę rudowłosego, żeby móc się skupić w stu procentach na rozmowie z nim. — Ale co ty tutaj robisz? Miałeś pisać. Przecież mówiłeś, że musisz do końca tygodnia wysłać do redaktora rozdział.
— Taaaak — jęknął Shouyou, opierając się głową o drzewo. — Po prostu nie mam pomysłu. Chyba wena mnie opuściła...
— Bo w twojej głowie tylko seks.
— Nie jesteś lepszy! — warknął Hinata, kiedy wykradł z dłoni Tobio jego zeszyt. — To dowód.
Kageyama wpatrywał się w swój szkicownik, który trzymał twardo w rękach rudowłosy. Już miał się odezwać, lecz dostrzegł kogoś za partnerem.
— Caro?
Shouyou obrócił się na dźwięk imienia. Ujrzał za winklem wychylającą się kobiecą postać. Największą uwagę przykuł długi blondwłosy warkocz sięgający do prawie ud dziewczyny. Sama przyglądała się dwójce drżącym wzrokiem. Wyglądała, jakby stresowała się tą chwilą. Plisowana spódnica w żółte kwiaty powiewała na wietrze, a luźna bluzka z bufiastymi rękami okrywała drobne ramiona. Nowy gość podniósł trzęsącą się rękę do góry, zanim pomachała do nich.
— Tobio? — zapytała się cicho, lecz na tyle głośno, aby dotarł do ich uszu melodyjny, jasny głos, a następnie odważyła się zrobić kilka kroków do nich.
Kageyama otworzył usta, żeby ponownie coś powiedzieć, ale pierwszy odezwał się Alfred, wyczuwając intruza. Zaszczekał kilka razy głośno, kiedy wstał z trawy i zaczął biec do dziewczyny. Z merdającym ogonem oraz wystającym językiem skoczył na tylnych łapach, a następnie oparł się o nogi kobiety. Blondynka uśmiechnęła się, zanim kucnęła w celu przywitania się z futrzakiem. Hinata żałował, że jednak nie wytresowani zwierzaka na bardziej stróżującego psa.
Tobio zamrugał kilka razy oczami. Później wstał z ziemi, żeby następnie podejść do starej (byłej?) przyjaciółki. Pospiesznym krokiem skierował się do kobiety, obserwując, jak z radością głaszcze oraz pieści ich czworonoga.
— Jak ma na imię? — powiedziała po francusku.
— Alfred — oznajmił natychmiastowo czarnowłosy.
— Alfred Sisley? — mruknęła zaciekawiona i wciąż nie odrywała wzroku od zwierzaka.
— Tak.
Caroline jeszcze podrapała kilka razy futrzaka, zanim wstała. Pies nadal patrzył się zainteresowany na nowego gościa, kiedy dziewczyna otrzepywali spódnicę z trawy. Po chwili podniosła głowę w stronę Kageyamy, witając go swoimi szarymi, lecz wpadające w błękit oczami.
— Cieszę się, że cię widzę, Tobio.
— T-Tak, ja ciebie też, ale- — umilkł, gdy dziewczyna podeszła bliżej i się w niego wtuliła.
— Nie widzieliśmy się ponad dziesięć lat... — burknęła, ukrywając twarz w koszulce czarnowłosego.
Kageyama nadal był pod wrażeniem ich spotkania. Wiedział, że ją dzisiaj zobaczy, jednak wciąż nie przygotował się na to. Trochę onieśmielony tym bliższym kontaktem podniósł ręce, aby również objąć swoją przyjaciółkę. Wydawała się taka mała. Całkowicie inaczej się czuł, niż kiedy Hinata go przytulał. Zazwyczaj pilnował swojej przestrzeni osobistej, chociaż zauważył, że osoby z europy (np. Tatiana) lubią powitać się bardzo czule.
— Caroline? — poprosił blondynę, która na dźwięk swojego imienia podniosła głowę, lecz wciąż się nie oddaliła. — Mogłabyś mówić po angielsku?
— Tak? — powiedziała pytająco w tym języku. — Ale dlaczego?
— Shou nie umie francuskiego — wytłumaczył krótko, zanim obrócił się w stronę drzewa, gdzie stał zapomniany w obecnej chwili jego partner. — Shou, możesz podejść?
Hinata niepewnie wstał, a następnie kroczył do dwójki. Badawczo obserwował Caroline. Nie podobało mu się, że nadal byli TAK blisko. Kageyama zrozumiał wzrok rudowłosego, więc chwycił dłonie dziewczyny, aby odsunęła się od niego. Blondynka również utrzymywała spojrzenie na Japończyku. Jej oczy na nic nie wskazywały.
Tobio obdarzył ukochanego troskliwym uśmiechem, zanim złapał w rękę jego dłoń. Później zwrócił się do przyjaciółki.
— Shou, to jest Caroline — przedstawił partnera kobicie. — Caro, to jest Shouyou, mój mąż — powiedział z dumą, a szczególnie ostatnie słowa.
— Cześć — odezwał się pierwszy Hinata, wyciągając rękę od Kageyamy i podając ją dziewczynie. Drugą dłoni podniósł w górę, żeby poprawić kosmyk rudych włosów. Złoto obrączki mignęło w oczach blondynki, która zerknęła szybko na palce prawej ręki artysty. Również nosił pierścień. — Jestem Shouyou Kageyama.
— Caroline Martin — zaprezentowała się blondynka, a później uścisnęła dłoń. — Miło cię poznać.
— Ciebie też! — zawołał z uśmiechem. Teraz dopiero zauważył drobne piegi na nosie kobiety, które schodziły w stronę policzków. — Tobio często o tobie mówił, więc dobrze cię w końcu spotkać.
— Mówił o mnie? — zapytała się zaskoczona, a jej błękit w oczach satysfakcjonująco zamigotał.
— Tak — przytaknął, chociaż wiedział, że nie powinien kłamać. Przestał trzymać rękę Caroline, opuszczając ją w dół.
— To może usiądziemy? — wtrącił się Kageyama w udawanej przyjemnej atmosferze.
— Jasne, Tobio — odparła zadowolona blondynka. — Przed przyjazdem wstąpiłam do cukierni i kupiłam ciasto. — Kucnęła, aby wziąć do dłoni papierowy karton z zapakowaną słodkością, który położyła na trawie, zanim Alfred na nią naskoczyli.
Po kilkudziesięciu minutach cała trójka była przy stolika ustawionym przy wyjściem tylnym domu w cieniu. Caroline trzymała w dłoni kubek świeżej kawy, tak jak Hinata. Kageyama natomiast preferował zwykłą szklankę wody.
— Czyli przyjechaliście tutaj na miesiąc miodowy? — kontynuowała rozmowę blondynka.
— Tak — powiedział z podniesioną głową Shouyou. Wciąż utrzymywał swoje czekoladowe spojrzenie na kobiecie. Nie ufał jej, bo czuł, że może zamieszać. Chociaż ze swoim partnerem są szczerzy i już tyle przeszkód pokonali, że tutaj nie będzie również problemów, ale... rudowłosy za dużo analizował.
— A tak to ile jesteście razem?
— Ponad siedem lat — odezwał się tym razem Kageyama. — Spotkaliśmy się na studiach na drugim roku i tak po prostu wyszło.
— Tobio od razu wpadł mi do oka — wtrącił się śmiale Hinata. — Trudno było roztopić jego zimne serce, ale się udało, więc teraz możemy się nazywać mężami.
— To nie do końca było tak — zacmokał czarnowłosy, wywracając oczami. Jednak nie chciało mu się dyskutować. — A ty, Caro, masz kogoś? — zwrócił się do przyjaciółki.
— Nie, nie mam — oznajmiła blondynka z smutnym uśmiechem. Obniżyła głowę, a przy tym przyglądała się kubkowi kawy, żeby nie patrzeć się na szczęśliwą parę. — Za bardzo byłam zajęta muzyką, aby myśleć o czymś takim jak związek — skłamała.
— Hmmm, rozumiem — zastanowił się Kageyama. — Ja.... też nie szukałem miłości, bo myślałem, że potrzebuję tylko malowania, ale spotkałem Shouyou i się mu poddałem. — Zagryzł dolną wargę, wciąż rozważając kolejne słowa. — Na pewno kogoś znajdziesz. Jesteś atrakcyjną, młodą kobietą, więc-
— Ah... tak? — zapytała się i przerwała w połowie zdania artyście, kiedy pochwyciła temat. — Myślisz, że jestem ładna?
Tobio spojrzał się nieokrzesanie na blondynkę. Raczej te słowa były w celu pocieszenia, niż ocenienia kobiety. Sam wolał mężczyzn i jest gejem, więc nie interesował się pod względem romantycznym czy seksualnym na Caroline, a poza tym miał Shouyou. Jednak obiektywnie dziewczyna wydoroślała na piękną, dojrzałą kobietę, dlatego zaciekawił się brakiem partnera w jej życiu. Nie przejmował się blondynką przez te kilka lat, kiedy urwał się im kontakt, ale zawsze życzył dla niej szczęścia.
— Chyba tak? Nie znam się na dziewczynach.
Hinata ukrył chichot. Kageyama wciąż miał problemy z relacjami z innymi ludźmi (aż dziwne, że na płaszczyźnie kariery potrafił się zorganizować) oraz wyrażeniami swoich opinii. Chociaż możliwe, że również powstrzymywał się nad prawdziwymi słowami, ponieważ martwił się, jak Shouyou to odbierze. Oczywiście rudowłosy wiedział, jakie preferencje posiadał jego partner i ze nigdy nie spojrzy na kobietę.
— Ty nie, ale ja tak, Tobio — dołączył się Hinata. — Obstawiam, że nie możesz się odgonić od adoratorów, Caroline, ale po prostu nadal nie znalazłaś tego, kogo chcesz. — Oparł się łokciem o stół, a sam położył podbródek na ręce.
— Albo na niego czekałam jak głupia — mruknęła blondynka tak cicho, że dwójka po drugiej stronie nie usłyszała. — Ale tak, masz rację. Dostawała kilka propozycji, lecz żaden mnie nie zainteresował. — Oprócz wysokiego, czarnowłosego Japończyka. — W dodatku dużo podróżuję, więc musiałby być to związek na odległość, a nie oszukujmy się, że one nie są stabilne.
— A gdzie teraz mieszkasz? Słyszałem, że wygrałaś Konkurs Chopinowski — zainteresował się Tobio.
— Od kilku lat w Chicago i tam pracuję w filharmonii, ale często dostaję zaproszenia na recitale w innych krajach, więc trochę świata odwiedziłam. I tak, jestem zwycięstą konkursu chopinowskiego... Cholera, ile pracy z tym było — westchnęła — jednak się opłaciło i mogę chwalić się tytułem — skończyła z pewnym uśmiechem. — A ty, Shouyou, co robisz na codzień?
— Jestem pisarzem. Piszę kryminały oraz je wydaję.
— Oh... piszesz książki? — odparła zaskoczona Caroline, która po chwili zmrużyła oczy. — Ale chyba nie jesteś dosyć popularny, bo nigdy nie słyszałam o ciebie.
— Bo podpisuję się starym nazwiskiem. Uznałem, że zmiana sprawi, że właśnie ludzie nie ogarną, więc zdecydowałem pozostać przy starym, czyli Hinata.
— Dalej nie kojarzę.
— Cóż... Akurat moje książki zyskały ogromną popularność, więc najwidoczniej nigdy nie czytałaś dobrych książek — odpowiedział zawiadacko, wzruszając ramionami.
Caroline zaczerwieniła się z powodu zawstydzenia. Chciała pokazać się od najlepszej strony dla Tobio, a jednak Shouyou... przeszkodził.
— To może ja powiem, że dalej maluję? — wtrącił się Kageyama, ponieważ chciał ugasić wysoką temperaturę rozmowy. — Ukończyłem studia artystyczne i po prostu maluję obrazy na zamówienie, wystawy czy po prostu dla siebie.
— Wiem o tym, Tobio — oznajmiła z jasnym głosem blondynka. — Czasami sprawdzałam ciebie w Internecie i znajdywałam artykuły o twoich wystawach bądź recenzje krytyków. Widziałam twoje stare prace, lecz jednak pozytywnie mnie zaskoczyłeś, gdy dowiedziałam się, że zostałeś malarzem na pełen etap.
— Aktualnie w planach nie mam wystawy w Chicago, lecz jeśli byłaby taka okazja, na pewno wyślę ci zaproszenie.
— Oh, Tobio nie martw się. Nie zawsze jestem w Ameryce, więc możesz wysłać zaproszenia w inne miejsca. Nawet specjalnie do Japonii przylecę — powiedziała obiecująco, a następnie dodała: — Przydałoby się w końcu odwiedzić Japonię, ale wtedy musiałbyś zostać moim przewodnikiem. — Spojrzała się na złoty zegarek, który nosiła na nadgarstku. — Już nadchodzi wieczór, więc powinnam się zbierać. Obiecałam mamie pomóc w kolacji. Może spotkamy się kiedy indziej? Albo wyjdziemy na miasto na dobre wino?
— A kiedy wyjeżdzasz? — zapytał się Kageyama. — My jeszcze będziemy dwa tygodnie, zanim wylecimy do Japonii.
— Mam lot do Chicago w niedziele, więc zaniecały tydzień wylatuję. — Napiła się ostatnich łyków kawy, zanim wstała z krzesła. — Zgadamy się później. Miłego wieczoru życzę.
— Tak, żegnaj, Caro. Cieszę się, że nas odwiedziłaś — wyznał czarnowłosy, również podnosząc się z miejsca.
Blondynka podeszła do Kageyamy, żeby jeszcze raz na ostatnie go przytulić. Objęła chłopaka ciasno wokół talii, mimo że nie powinna być taka potrzebująca. Na końcu zrzuciła mu ciepłe spojrzenie, a na Hinate jedynie przelotnie spojrzała oraz niestarannie pomachała. Później pogłaskała Alfreda, zanim odeszła od nich.
Tobio odprowadził Caroline wzrokiem, kiedy stał za krzesłem swojego partnera. Położył na jego ramionach ręce, a następnie obniżył głowę, żeby być z nim na tym samym poziomie. Cmoknął go czule w policzek.
— I co myślisz o Caro?
— Wydaję się miła — odparł, wzruszając ramionami. — Chociaż nie wyobrażam tego, że się przyjaźniliście. Jakoś to do was nie pasuje i się różnice.
— My też mamy odmienne charaktery, a zostałeś moim mężem, Shou — parsknął śmiechem Kageyama. Wciągnął głęboko powietrze w płuca, aby je następnie wypuścić i pomyśleć nad dalszą rozmową. — Dziwnie było z nią się zobaczyć po tylu latach. Nie tęskniłem za nią, jak i nie czekałem na te spotkanie. Po prostu... traktuję ją neutralnie.
— Ludzie się zmieniają. Teraz już jesteście dorośli, więc to oczywiste że to coś innego. — Hinata podniósł głowę do góry, napotykając granatowe spojrzenie. — A co robimy jutro? Pomyślałem, aby wyjść na kolacje na miasto. Odkąd tutaj jesteśmy nasze dni opierają się na lenistwie i seksie.
— Gdy się kochamy, nie narzekasz tyle. Powinienem częściej cię pieprzyć, abyś się uciszył.
— W takim razie będę jeszcze głośniejszy — zachichotał infaltywnie Shouyou.
— Nie musisz mnie denerwować, jeśli chcesz uprawiać seks, głupku. Wystarczy powiedzieć... Przecież wiesz, że zawsze jestem chętny i nie odmówię.
— Tego to ja jestem w zupełności pewny, oceniając twój szkicownik, zboczeńcu.
— Idiota — prychnął Kageyama.
— Ale to ty wyszedłeś za mąż za tego idiotę.
Tobio wywrócił oczami na bezsensowne komentarze Hinaty, chociaż uwielbiał ich dogryzki. Zawsze czuł się w trakcie takich zadziornych rozmów rozluźniony oraz swobodnie.
— Możemy jutro wyjść zjeść — rzucił na odchodne Tobio, zanim sięgnął po swój zeszyt i skierował się w stronę domu.
***
Atmosfera restauracji okalała melodyjna muzyka wypływająca z głośników umieszczonych w strategicznych miejscach. Lampiony wiszące na filarach dodawały romantycznego nastroju, a przy tym oświetlały patio. Zimny wiatr zapowiadający noc ochładzał nagrzane powietrzem przez wysoką temperaturę w poprzednim dniu. Różne zapachy wypływały z pomieszczenia kuchni, łącząc się w coraz to apetyczniejsze smaki. Na każdym stoliku migotał płomień z lawendowej świeczki i obok stał mały wazonik z czerwoną różą.
Hinata lekko zarumieniony miał głowę na ręce opartą o stół. W drugiej dłoni trzymał kieliszek czerwonej cieczy, a przy tym ją kołysał. Kageyama siedział na przeciwko i również popijał wino. Czasami oboje chichrali się lub rozmawiali zawzięcie na różne tematy. Na drewnianym blacie znajdowała się deska serów oraz wędzonych szynek, ale też quiche, które wciąż parowali. Oczywiście nie mogło zabraknąć w połowie opróżnionej butelki alkoholu.
— A nie wspominałeś o nich już — zaczął Tobio, zanim wciął łyk wina — jak Atsumu i Kiyoomi?
— Hmmm... — zastanowił się rudowłosy, bawiąc się serwetką — Tsumu napisał później SMS, że jest cisza na temat dzieci. Normalnie rozmawiają, ale po prostu zostawiają ten temat na później. — Zagryzł policzek od środka. — Chyba.
Kageyam wzdychnął, a przy tym spojrzał się na lampkę. Już większość znajomych zaczęli zakładać rodziny. Daichi i Koushi mają bliźniaków, Tooru oraz Hajime za niedługo adoptują syna. Również Koutarou i Keiji mogą się pochwalić dwójką maluchów, chociaż maluchów to za bardzo powiedziane, ponieważ jedna córka ma siedem lat, a druga pięć. Sam Tobio oraz Shouyou mają po dwadzieścia siedem lat, więc też powinni myśleć o takich sprawach, jednak Kageyama nie potrafi się przemóc.
— Hej. — Czarnowłosy poczuł palec między przerwą w brwiach. Podniósł swoje niebieskie spojrzenie, kiedy napotkał czekoladowe odpowiedniki. Gdy Hinata zauważył, że zdobył uwagę swojego męża, przestał się pochylać nad stołem, a tylko wrócił na miejsce. — Znowu za dużo myślisz — westchnął.
— Przepra-
— Za co przepraszasz, Bakageyama? — Wywrócił oczami Shouyou. — Ile razy mam powtarzać, że poczekam, aż będziesz gotowy na tę rozmowę?
Tobio obserwował, jak Hinata swoimi dużymi, miodowymi oczami wpatrywały się w niego skupieniu. Okulary osunęły się na piegowatym nosie, a rude loki opadły kaskadą na ramiona. Kageyama pomyślał, że nadal on i Natsu wyglądają jak bliźniacy. Właśnie... Nawet Natsu jest w ciąży ze swoim mężem oraz termin ma na grudzień.
— Skąd wiesz, że będę dobrym ojcem? — zastanowił się na głos się czarnowłosy.
— A dlaczego masz nim nie być? — odpowiedział na pytanie pytaniem, przechylając głowę w bok, co zauważył wyższy chłopak. — I nie, twoi rodzice nie mają wpływu na twoje rodzicielstwo. — Napił się wina. — Przecież widzę, jak zachowujesz się przy dzieciach naszych przyjaciół, a o Kasumi nawet nie wspomnę.
— Akurat Tatiana wysłała wczoraj zdjęcie Kasumi. — Kageyama wyciągnął telefon z kieszeni, który następnie przekazał Hinacie. Shouyou przyjął urządzenie.
Przez czekoladowymi oczami pojawił się obraz małej dziewczynki trzymającej pędzel w dłoni. Chłopak podniósł kąciki ust na widok dziecka. Czekoladowe, proste włosy sięgały do ramion, ale zostały spięte spinkami z ozdobnymi kokardkami. Sama Kasumi miała na twarzy kilka smug kolorowych farb, lecz nie przejmowała się tym, a raczej pozowała do aparatu z szerokim uśmiechem. Na stole znajdowała się kartka, na której powstawał malunek chyba... psa?
— Ona ciebie tak bardzo przypomina — stwierdził zadowolony Hinata, przeglądając resztę zdjęć Kageyamy.
— Ciekawe po kim tak maluje, skoro od ojca strony nie ma żadnego artysty.
Shouyou nie odpowiadał, a tylko patrzył się na inne fotografie. Tobio zazwyczaj używał aparatu do robienia ujęć naturze. Najczęściej później przenosił je płótno oraz tworzył na ich podstawie kolejne arcydzieła, jednak czasami było można odnaleźć zdjęcia Hinaty. W pewnym momencie rudowłosy głęboko się zaczerwienił, kiedy odnalazł filmik z...ich zabawy. Pomijając ten temat, Shouyou uznał, że posiadał więcej interesując fotografii na swoim telefonie. Często robił ujęcia Kageyamie z ukrycia lub po prostu autoportretu ze swoim mężem, który zazwyczaj miał na zdjęciach skwaszoną minę.
Hinata zatrzymał się na jednej fotografii. Tobio siedział na ziemi, bawiąc się z córkami Keiji'ego i Koutarou. Zauważył błyszczące oczy partnera. Na początku czarnowłosy był uprzedzony do dzieci, lecz odkąd Kasumi się pojawiła, artysta otwierał się na maluchy, a szczególnie na swoją młodszą siostrę. Shouyou nie potrafiłby zliczyć, ile razy Kageyama mówił o rodzeństwie, nie zapominając o wszelkich prezentach dla niej. Kiedy Tobio dostrzegł, że Kasumi posiada smykałkę do rysowania, obdarowywał ją przeróżnymi farbami, kredkami czy ołówkami, które dziewczynka z ogromną chęcią przyjmowała. Widać na pierwszy rzut oka, że czarnowłosy umiał się zajmować dziećmi oraz jak pokochał siostrę.
— A ty się jeszcze zastanawiasz — parsknął Hinata pod nosem, a przy tym patrzył się na zdjęcie partnera trzymającego drzemiąca Kasumi na kolanach.
— Co tam mamroczesz?
— Było trzeba słuchać! — zawołał radośnie Shouyou, wyszczerzając zęby. — Zamawiamy jeszcze jedną butelkę wina? — zaproponował, kiedy bawił się bordową cieczą w kieliszku
Kageyama odebrał swój telefon, zanim spojrzał na godzinę. Słońce dopiero co zniknęło i zastąpił go księżyc, a na zegarku ujrzał dwudziestą drugą. Odblokował urządzenie, które przekierowywało prosto do galerii, a dokładnie na jego zdjęcie ze swoją siostrą, gdy zdmuchiwali świeczki na jej czwarte urodziny. Podniósł kąciki ust na ten widok. Powinien zadzwonić do Kasumi za niedługo.
— Nigdzie się nie spieszymy, więc możemy dalej tutaj zostać.
Po godzinie długotrwających rozmów i pustej butelki wina, ludzi nadal przybywało do restauracji. Na sali słychać same śmiechy i chichy, kiedy młode małżeństwo wciąż drążyło różne tematy swojej egzystencji. Kageyama oraz Hinata mieli przemglone spojrzenie, jak i czerwone twarzy od alkoholu. Tobio parsknął po raz kolejny śmiechem, gdy Shouyou wpatrywał się na przystojną twarz męża. Samemu wydawało mu się, że czarnowłosy bardziej jest nietrzeźwy od niego, a zauważył to, ponieważ Kageyama zaczął gubić słowa, czy więcej się rozgadywał.
Hinata wiedział, że partner teraz nie dostrzeże, gdy wyjmie telefon z kieszeni, aby zrobić mu zdjęcie. Wykadrował perfekcyjnie obraz, a następnie kliknął flesz. Od razu spojrzał się do galerii i przed jego oczami pojawiło się cudowne ujęcie. Tobio siedział na krześle trochę bokiem oraz z założonymi nogami. Jedna ręka oparta o stół, a druga trzymała lampkę z winem. Jego głowa również była lekko przekrzywiona, więc widać idealny profil, jak i zaostrzoną żuchwę. Rząd białych zębów ozdabiał uśmiech, a policzki pomalowane zostały na wstydliwą czerwień. Głębokie niebieskie oczy patrzyły się w dal, lecz delikatnie przysłaniały je rozczochrane pasma kruczych włosów. Srebrny kolczyk w uchu błyszczał, mimo że całą postać oświetlały jedynie przyciemnione lampy w pomieszczeniu.
Shouyou właśnie znalazł nową tapetę.
— Tobio? — Usłyszał, kiedy przyglądał się swojej nowej zdobyczy.
Kageyama obrócił głowę w stronę głosu, zanim podniósł wolną rękę i nią pomachał. Bursztynowe oczy powędrowały spojrzeniem w te same miejsce, a następnie zauważył osobę, której... nie chciał dzisiejszej nocy spotkać.
— Caro, cóż to za niespodziewane spotkanie — powiedział rozluźniony czarnowłosy. Wyprostował się z miejsca, żeby później odsunąć od stołu puste krzesło pomiędzy nim a Hinatą. — Siadaj.
— A nie będę wam przeszkadzać? — zastanowiła się blondynka, przyglądając się dwójce. — Chyba jesteście na rand-
— Skądże! — przerwał Tobio. — Nalegam! Zaraz poproszę o trzeci kieliszek i nową butelkę. Może jesteś głodna?
Shouyou zagryzł policzki od środka. To miał być jego wieczór z mężem, a nie z mężem oraz dziewczyną, która wzdycha do jego męża.
— Nie, nie, jadłam. — Caroline usiadła na krześle, a przy tym odłożyła torebkę na oparcie. — Właśnie wracałam ze spotkania z przyjaciółkami, kiedy was zauważyłam na dworze. Jednak wzrok mnie nie oszukał i to byliście wy — zachichotała.
— Akurat dyskutowaliśmy z Shou o muzyce. Kiedyś Shou zdecydował się grać na skrzypcach, a ty kiedyś grałaś na skrzypcach, więc powinnaś odpowiedzieć, dlaczego...
Hinata oparł podbródek o dłoń, kiedy drugą ręką sięgnął po resztki wina i wlał sobie do kieliszka. Następnie jednym chlustem wypił alkohol. Na trzeźwo nie wytrzyma dzisiejszej nocy, a szczególnie widząc, jak pijany Kageyama zaczyna namiętnie rozmawiać z dziewczyną.
Butelek na stole przybywało i w uszach Shouyou było słuchać jedynie chichoty Tobio oraz Caroline. Oboje świetnie się bawili, wspominając dawne czasy, kiedy to rudowłosy marzył jedynie o łóżku i cieple swojego męża. Dowiedział się różnych rzeczy na temat Kageyamy, ale co z tego miał, ponieważ jutro zapomni przez alkohol. Może gdyby posiadał lepszy humor, zaciekawiłby się bardziej wypadkiem Tobio, który wpadł do oblodzonej rzeki, bądź ogolił się na łyso (zdjęcie wcześniej pokazywała Hinacie Noriko). W dodatku przyjaciółka jego partnera wciąż go irytowała.
Shouyou nie interesował się tym, że Caroline potrafi grać na pięciu instrumentach. Po co mu do życia potrzebne informacja, że umie dziergać oraz jeździć na łyżwach? Raczej patrzył się, jak blondynka ciągle niezauważalnie, lecz jednak flirciarsko dotyka ramienia Kageyamy albo łapie go za dłoń. Tobio już był tak pod wpływem alkoholu, że nie kontaktował z rzeczywistością. Hinata przystopował z winem, ponieważ wiedział, że muszą dotrzeć do domu (i pilnuje swojego męża), jak i dostrzegł, że Caroline również pije mniej, jednak artysta to... inna bajka. Na stole znajdowało się pięć pustych butelek oraz jedna w połowie opróżniona, a większość właśnie przez Kageyame.
Hinata spojrzał się na zegarek. Dochodziła druga w nocy, lecz nie wyglądało, jakby to był koniec. Głośno wzdychnął, zanim położył głowę na blacie. Nawet nie udawał, że nie słucha kolejnej historii Caroline i jak wspaniale jest w Chicago.
— Ja... muszę do łazienki — wtrącił się czarnowłosy w pewnym momencie, zaciągając pijacko końcówką. — Zaraz wracam.
Shouyou spojrzał leniwie z ukosa na męża, który z trudnością wstał z krzesła. Zastanowił się, czy powinien mu pomóc, bo nie był pewny, że Kageyama trafi do toalety. A poza tym... chciał już do domu.
— Tobio — zawołał cicho Hinata, lecz wystarczyło to dla drugiego chłopaka.
— Mój wspaniały mąż! — powiedział z pysznością artysta. Wolnym, krzywym krokiem podszedł do partnera i się schylił do niego. — Caro, widziałaś, jakiego mam pięknego męża? — Zarzucił rękę na ramię Shouyou. — Kocham moje słońce najszczerzej na świecie.
— Tobi- — planował się odezwać ponownie Hinata, ale przeszkodziły mu usta na jego ustach. Wolał nie robić przedstawienia, więc nie odwzajemniał pocałunku, a kiedy poczuł język na wardze, odsunął się i spojrzał się rozdrażniony na Kageyamy. — Idź się wysikać, a póżniej jedziemy do domu.
— Czy on nie jest słodki? — zachichotał Tobio (cała ta scena brzmi abstrakcyjnie). Złożył całusa na rudych włosach, zanim odszedł w stronę łazienek.
Shouyou obserwował swojego męża, aby na pewno trafił do toalety. Miał nadzieję, że wybrał męskie, ponieważ niestety ściana przysłoniła obraz. Jeśli nie wróci za pięc minut, będzie trzeba po niego pójść.
— Widać, że Tobio cię bardzo kocha — zaczęła rozmowę Caroline, bawiąc się kieliszkiem wina.
Hinata obrócił się w stronę blondynki. Po raz pierwszy został sam na sam z dziewczyną, a sama ta myśl sprawiła, że przełknął ślinę.
— Skoro wyszedł za mnie za mąż, na pewno mnie kocha — prychnął niewzruszony rudowłosy.
— Ty też go kochasz, prawda?
— Wytrzymałem z tym głupkiem siedem lat... — Shouyou spojrzał się na swoją lampkę, żeby tylko uniknąć wnikliwych niebieskich oczu Caroline. — Nikt nie zna go tak jak ja. Wiem, że najbardziej lubi curry z wieprzowiną i jajkiem. Myśli, że zwierzęta się go boją, ale Alfred zmienił jego zdanie. Najbardziej podziwia prace Moneta, Magritte, Klimta i Fridy. Nie potrafi malować przy muzyce, ale muzyka klasyczna to wyjątek, jak i nie dba o sen. Zazwyczaj wieczorami ja go zaciągam do łóżka, bo inaczej siedziałby całą noc w pracowni. Dobrze, że umówiliśmy się, że na miesiącu miodowym ograniczamy pracę do minimum. — Wywrócił oczami. — Nie lubi swojego uśmiechu, mimo że ciągle powtarzam, że jest on piękny. Jego pióro, który używa do podpisywania się, dostał od swojej babci w szpitalu. Zazwyczaj ukrywa emocje, ale przy mnie może być sobą, więc nieraz przytulałem go i głaskałam po głowie, gdy płakał... — Umilkł, zagryzając dolną wargę. — Czy nie za dużo powiedziałem?
Bursztynowe oczy złapały kontakt wzrokowy z niebieskiemu odpowiednikami. Caroline przez cały jego monolog uważnie wsłuchiwała się w każde słowo. Delikatnie wyprostowała się z krzesła, kiedy zrozumiała, że Hinata zadał pytania.
— Nie, nie, spokojnie — oznajmiła przyjemnie. — Nic nie zdradzę Tobio z tego, co właśnie wyjawiłeś. — Oparła głowę o rękę. — Faktycznie, Tobio jest skryty, więc prawdopodobnie połowy rzeczy stąd bym nigdy się nie dowiedziała. Ale Tobio z dzisiaj a Tobio jako nastolatek bardzo się różnią od siebie.
— Tobio... został skrzywdzony, gdy był w liceum. — Hinata przypomniał sobie historię z Oikawą. — Śmierć jego babci, rozwód rodziców i jeszcze jedna rzecz sprawiły, że stał się taki, jaki jest teraz. Noriko-san w tajemnicy opowiadała mi o Tobio przed tymi wydarzeniami, więc w jakimś stopniu mogę wyobrazić, jak się wcześniej zachowywał. — W cienką linię zacisnął usta. — Nadal zmagamy się z jego demonami przeszłości — i z moimi — ale raczej już potrafimy sobie poradzić. Kocham w Tobio wszystko, ponieważ wiem, że właśnie to ukształtowało mojego Tobio. Nigdy w życiu bym go nie opuścił.
Caroline przez kilka dłuższych sekund obserwowała Hinatę. Odłożyła lampkę wina na blat, a sama odsunęła się od stolika i oparła się bardziej do krzesła. Położyła rękę na swoim czole, pozwalając, aby małe chichoty mogły uciec z jej gardła. Klatka piersiowa wibrowała rytmicznie, kiedy brechtała pod nosem. Shouyou trochę nie rozumiał reakcji dziewczyny.
— Jestem taka, kurwa, głupia — zaśmiała się. — Myślałam, że wrócę do Francji, spotkam Tobio i będziemy mogli żyć długo i szczęśliwe, a on już dawno znalazł swoje szczęście.
— Lubisz Tobio? — zapytał się bezmyślnie rudowłosy.
Blondynka odciągnęła dłoń w celu spojrzenia się na chłopaka. Wyprostowała się, a następnie położyła ręce na stole, żeby bawić się palcami.
— Jak byliśmy mali, podkochiwałam się w Tobio i obiecałam sobie, że wyjdę za niego. Ja... wielokrotnie próbowałam skupić na sobie jego uwagę, ale Tobio nigdy nie patrzył się na mnie romantycznie. Traktował naszą znajomość jedynie na płaszczyźnie przyjaźni.
— Tobio mówił, że szybko zrozumiał, że lubi chłopaków i jest gejem — wtrącił się Hinata.
— Bardzo możliwe — zachichotała — więc dlatego nie był zainteresowany mną... Tylko ja jak nadworny błazen wciąż liczyłam na coś z nim. Codziennie myślałam o Tobio oraz odrzucałam wszelkie zaloty, bo na niego czekałam. A teraz przyjechałam, spotkaliśmy się i tyle. Przez rozłąkę idealizowałam go, a jednak zmienił się przez te lata. Nie jest tym samym chłopakiem, w którym się zakochałam.
— Dla mnie Tobio jest idealny — powiedział szczerze Shouyou, kiedy Caroline spojrzała się na niego z rozkosznym uśmiechem.
— I nie mam się czym martwić, bo trafił już na właściwą osobę. Jedynie mogę was wspierać w małżeństwie. — Westchnęła. — Chociaż powinnam dostać zaproszenie na wesele — prychnęła.
Hinata cicho zabrechtał z ostatniej części. Akurat ich ślub był raczej prywatny, więc i tak nie uwzględniliby Caroline.
— Czyli akceptujesz nas?
— Przecież nie nakłonię Tobio, aby zerwał z tobą dla mnie — parsknęła śmiechem. — Bądźcie szczęśliwy, a ja... może w końcu umówię się na jakąś randkę, kiedy wrócę do Ameryki. — Rozmyślała, przyglądając się ludziom wokół nich. — Ale nadal mogę opowiedzieć tobie jakieś kompromitujące historie z dzieciństwa Tobio.
— Nie trzeba! Noriko nie pominęła żadnego szczegółu o Tobio — zawołał rozbawiony Hinata. — Chociaż Tobio trochę siedzi w tej łazience, więc może sprawdzę co u niego. Przydałoby się już wracać, więc później zamówimy taksówkę — odparł, zanim wstał ze stołu i kierował się w stronę toalety.
Shouyou zmarszczył brwi, kiedy wszedł do łazienek męskich oraz okazało się, że jest pusto. Wszystkie kabiny wolne, jak i nie ma żywej duszy w pomieszczeniu. Z dziwnym przeczuciem wydostał się, a następnie zjawił się w damskich toaletach. Oprócz kilka kobiet, które patrzyły się na niego podejrzliwie, wciąż nie znalazł swojego partnera. Zagryzł policzek od środka, sprawdzając łazienkę dla inwalidów, ale nadal brak Tobio. Kiedy zdołał uciec? Przecież powinien go zauważyć.
Zatrzymał się przy ścianie, gdzie miał perfekcyjny widok na patio. Poprawił okulary na nosie, zanim zerknął przez okno do zamkniętej części restauracji. Również nie odnalazł czarnej czupryny męża. Spojrzał się na ich stolik, a tam jedynie siedziała Caroline, która używała telefonu. Ruszył przez siebie, planując poszukać go bardziej na dworze czy drodze. W pewnym momencie pojawił się damski głos mówiący po angielsku i z niewiadomych przyczyń Hinata zainteresował się oraz zaczął trochę podsłuchiwać.
— Umięśniony, wysoki i wysportowany. Totalnie jesteś w moim typie! — Shouyou zauważył przy ogrodzeniu w kącie kilka ciemnych postaci. — A skąd jesteś? Z Azji wiem, ale Chiny, Korea...?
— Japonia.
Hinata doskonale poznał ten głos. Z odrobinę wściekłym krokiem podszedł do grupki ludzi, która (jak się okazało póżniej) składała się z Kageyamy i trzech otaczających go dziewczyn.
— Jakim sposobem taki Japończyk spędza samotnie wieczór we Francji...? — powiedziała przesłodzonym głosem farbowana blondynka, dotykając bicepsa Tobio. — Na pewno potrzebujesz towarzystwa. Może drink czy dwa?
— J-Ja-
— Nie mów, że ktoś na ciebie czeka — dołączyła do rozmowy dziewczyna ze sztucznymi (widać na kilometr) piersiami oraz zrobionymi pośladkami. — Zostawiła cię, tak? Biedaczysko — wymruczała blisko jego ucha.
W rudowłosym całkowicie się zagotowało. Jak śmiały się jakieś wstrętne babsztyle podrywać jego partnera? A poza tym Kageyama nie interesuje się... kimś takim.
— Akurat cię szukałem, skarbie — wtrącił się Hinata, biorąc pod rękę Tobio i odpychając trzecią dziewczynę.
Z wyższością (o dziwo nie był najniższy) spojrzał się na nieznajome. Z udawanym uśmiechem poprawił swój rudy kosmyk włosów, aby pokazać błyszczącą obrączkę na palcu. Dziewczyny natychmiastowo zerknęły w stronę dłoni Kageyamy i odnalazły pasującą biżuterię. Zmarszczyły brwi zniesmaczone, ale zarazem skonfundowane.
— Jesteście razem?
— Oczywiście — zawołał radośnie Shouyou, a Tobio jedynie kiwnął oszołomiony głową. Prawdopodobnie przez alkohol nadal nie wiedział, co się konkretnie dzieje. — Już się wystraszyłem, że zgubiłem swojego męża. — Aktorsko odgarnął niewidzialny pot z czoła. — Co bym powiedział naszym dzieciom, gdyby zapytały się, gdzie tatuś? — Zrobił minę zbitego pieska. — Bardzo dziękuje za jego odnalezienie, ale nie mam, jak się odwdzięczyć, bo się spieszymy do domu. Na pewno najmłodsza córeczka tęskni za nami.
Hinata nie czekał, aż odpowiedzią, a jedynie pociągnął prawie nieprzytomnego Kageyame w stronę parkingu. Nie był pewny, czy może już zacząć się denerwować z powodu pijaństwa Tobio. Uciekł z łazienki, aby flirtować z jakimiś lafiryndami. Niesłychane! Rudowłosy prychnął z wściekłości.
— Shouyou — krzyknęła Caroline, która czekała na ich i machała w celu zwrócenia na siebie uwagi.
Oboje podeszli do dziewczyny. Od razu jak się zatrzymali, Kageyama pokołysał się, a następnie oparł się o plecy Hinaty. Z powodu swojego wyższego wzrostu położył podbródek na rudej głowie.
— Już zamówiłaś taksówkę? — zapytał Hinata.
— Tak, zaraz powinna być — odpowiedziała. — A wy gdzie byliście?
— Znalazłem Tobio, jak flirtował z laskami. — Wywrócił oczami niski chłopak.
— Tobio flirtował z laskami? — zaśmiała się Caroline. — Niemożliwe. — Kolejny chichot.
— Najwidoczniej alkohol za bardzo uderzył go w głowę. Nadal nie rozumiem, jak znalazł się na dworze, skoro tylko do łazienki szedł — prychnął. Hinata zaczął się zastanawiać, jakie kary zastosuje na Kageyamie, kiedy wrócą do domu.
— Jesteś na mnie zły, Shou? — odezwał się po raz pierwszy od dłuższego czasu artystę, ale trochę niewyraźnie przez rude włosy, które tłumiły jego głos.
— Porozmawiamy rano, Tobio.
Blondynka już chciała coś skomentować, ale wyprzedził ją Kageyama.
— Kocham cię, Shou — mruknął.
— Porozmawiamy rano — powtórzył twardo Hinata.
— Shou, kocham-
— O, taksówka już jest! — zawołała Caroline, przerywając wypowiedź Tobio.
Na początku napotkali się na jeden z większych problemów, ponieważ Kageyama nie współpracował z nimi. Dziewczyna otworzyła drzwi od samochodu, a rudowłosy planował poprowadzić partnera do pojazdu, ale ten się nie ruszył. Oczywiście, nie podniosą tego wielkoludam, więc oboje musieli go dopchać do drzwi. Nie wspominając o problemach z tym, aby się schylił i usiadł na fotelu. Tobio zajął miejsce na środku, a Caroline i Hinata po jego obu stronach.
Do domu mieli dwadzieścia minut, lecz dla Shouyou one się strasznie dłużyły. W dodatku minęli się z kilkoma karetkami oraz wozami strażackimi, lecz nikt z trójki nie zwrócił na ich uwagi. Kageyama całym ciałem oparł się o niego oraz powtarzał na głos „kocham cię" do swojego męża po japońsku, angielsku, francusku i chińsku. Skąd on znał chiński?! Blondynka nawet zauważyła, że taksówkarz parskał śmiechem na pijackie wyznania chłopaka. Hinata pragnął jedynie ciepłego łóżka. Mogło być one już bez jego pijanego męża.
Caroline mieszkała naprzeciwko, więc tylko Shouyou odprowadził ją wzrokiem, ponieważ nadal podpierał swojego partnera. Kiedy zobaczył, że dziewczyna weszła bezpiecznie do mieszkania, sam obrócił się w stronę ich posiadłości. Chwycił przez ramie Kageyamie, a następnie ciężkim krokiem szli w stronę drzwi.
— Alfreeeed! — zawołał czarnowłosy po wejściu, kucając do zwierzaka. — Kto jest moim grzecznym pieskiem? Taki mój słodki maluszek — mówił, gdy leżał na ziemi i głaskał futrzaka.
— Tobio, do spania — powiedział Hinata, a jego cierpliwość się kończyła. Szczerze nie dbał o to, czy jego partner trafi do łóżka. Niech spędzi noc na podłodze z psem. Szkoda tylko, że nie zamknął go na dworze, ale szkoda Alfreda.
Shouyou wszedł do sypialni z miską w ręce i ją postawił po stronie łóżka męża. Uchylił okno, zanim zaczął się rozbierać. Złożył koszulę oraz spodnie na komodzie, zostając w bokserkach. Położył się po swojej stronie materaca, a później przykrył się kołdrą. Mimo że na zewnątrz udawał, że nie interesuje się Kageyamą, nasłuchiwał jego kroków z korytarza. Nie trwało długo, aby poczuć, jak Alfred wskakuje na łóżku, a Tobio ciągnie się za nim. Chłopak również ściągnął z siebie ciuchy oraz był w samej w bieliźnie i później ułożył się na łóżku.
Hinata próbował stwarzać pozory, że śpi, gdy pies przekopywał kołdrę, żeby znaleźć miejsce na noc. Wiedział, że Kageyama teraz patrzył się na jego plecy. Błagał tylko, żeby partner też odpuścił, ale nie. Shouyou wzdrygnął się, kiedy drugi podrapał go po ramieniu.
— Ha! Nie śpisz — wyśpiewał roześmiany czarnowłosy.
— Tobio, spać.
— Odwróć się, Shou, proszę — powiedział Kageyama, głaskając męża po plecach.
— Śpię.
— Kocham cię, Shouyou.
— Wiem.
— Kocham twój uśmiech — mruknął Tobio, a przy tym wędrował ręką po miękkiej skórę partnera. — Potrafisz mnie uszczęśliwić, tylko się uśmiechając.
— A co jeszcze we mnie kochasz...? — zadał pytanie śpiąco.
— Włosy. Są pomarańczowe i słodkie. — Palce zaplątały się w miedzianych kosmykach, kiedy Hinata zamruczał. Kageyama doskonale znał wszelkie czułe punkty swojego męża.
— Głaskaj dalej...
— Oczywiście, słońce. — Wsadził rękę w gniazdo rudych włosów. — Kocham też twój wzrost. Jesteś taki mały i mogę cię podnieść
— Ostatnio miałeś problem, aby mnie podnieść. — Druga dłoń Tobio przeszła na brzuch Shouyou.
— Twoje całe ciałko kocham. — Uścisnął bok Hinaty. — Nie ma niczego, czego w tobie nie kocham. Je t'aime.
— Mmmm... Ja ciebie też. — Niższy chłopak poddał się Kageyamie. Samą przyjemnością były ręce czarnowłosego, które teraz dotarły do jego pośladków. — Zostaw je, głupku.
— Kocham też twój tyłek. Kocham to, jak mój fiut jest w tobie.
— Ja pierdole. — Schował głowę do poduszki. — Idź spać.
— A dostanę buziaka na dobranoc?
— Nie, bo jebiesz alkoholem. — Przynajmniej drogim, bo Hinata wolał nie wspominać, ile zapłacili za same butelki wina w restauracji. Lepiej kupić tanią wódkę w sklepie i napić się w domu. Oszczędnie oraz wygodnie.
— Jesteś na mnie zły?
— Nienawidzę cię, kurwa.
— Kochasz mnie, Shouyou.
— Zaraz cię uduszę poduszką, obiecuję. Idź spać.
— Też cię kocham.
Hinata nie odpowiedział. Uznał, że lepiej nie uczestniczyć w tej bezsensownej dyskusji, ponieważ mogliby tak się przekomarzać całą noc. Kageyama jeszcze kilka razy powtórzył jego imię, ale ten nie reagował. W końcu sam Tobio się znudził wołaniem i powoli zasypiał. Shouyou dopiero zamknął oczy, kiedy usłyszał spokojny, równomierny oddech partnera.
****
Skowronki śpiewały na dworze, a ich głosy wpływały przez otwarte okno do kuchni. Poranne słońce grzało twarz Hinaty, gdy stał przy blacie i przygotowywał śniadanie. Obtaczał chleb w jajku, aby następnie je przełożyć na gorącą patelnię. W tym samym czasie nucił melodię z włączonego radia po drugiej stronie pokoju. Nagle umysł ucichł, kiedy usłyszał kroki z korytarza. Dźwięki stóp powoli zanikały, więc Shouyou stwierdził, że Tobio poszedł do łazienki. Jego domysły się potwierdziły, ponieważ po kilku sekundach rozbrzmiała się woda z prysznica.
Hinata kontynuował robienie śniadanie, nawet jeśli wiedział, ze Kageyama go nie zje. Zazwyczaj jak popije, na drugi dzień nie miał ochoty, żeby z rana zjeść. Rudowłosy postawił oba talerze na stół, a przy tym popatrzył się na Alfreda, który się na niego gapił niewinnym spojrzeniem. Oczywistością było, że pies miał ochotę na jedzenie. Shouyou wywrócił oczami, lecz sięgnął po kawałek szynki i podarował ją zwierzakowi. Alfred szybko wszamał przysmaczek, zanim się oblizał. Rozumiejąc, że więcej nie wyciągnę, wyszedł z kuchni prawdopodobnie na kanapę, aby uciąć drzemkę po wstaniu.
Rudowłosy wyciągnął drewnianą deskę oraz nóż, a później zaczął kroić owoce, które mają osłodzić śniadanie. Nagle otoczyły go ramiona w talii i poczuł ciepły oddech przy karku. Ignorując mokre krople opadające na jego skórze oraz małe pocałunki na szyi, nie przestawał na danej czynności.
— Shou — zamruczał Tobio, a jego usta zbliżyły się do ucha Hinaty.
Niższy chłopak nadal pracował nad tym, żeby pokroić w idealne sześciany banany czy inne jabłka, mimo rąk na swoich biodrach. Dłonie wsunęły się pod bluzkę, powodując małe westchnienie u Shouyou.
— Tobio, przestań — rzekł twardo.
— Przepraszam... — powiedział delikatnie Kageyama.
— Za co? — Brak odpowiedzi. — No właśnie — prychnął, zanim uciekł z objęć swojego męża.
Tobio zagryzł dolną wargę, kiedy zmarszczył brwi. Ciężko będzie teraz rozmawiać z partnerem.
— Nie pamiętam, co zrobiłem wczoraj — przyznał się czarnowłosy — ale wiem, że coś zrobiłem, bo jesteś zły.
— Dobry trop. — Wzruszył ramionami Hinata, nadal nie patrząc na Kageyame. Zajął się poukładaniem owoców na talerz, który później odłożył również na stół.
— Kocham cię.
— Wiem — potwierdził, a przy tym przygotowywał dla nich kawę.
— Shou... — wzdychnął Tobio i podszedł do rudowłosego.
Kageyama przyciągnął do siebie swojego partnera, zanim go obrócił w swoją stronę. Hinata zniżył głowę, ponieważ nie pozwalał, żeby czarnowłosy mógł się w niego wpatrywać. Artysta podniósł męża w górę, a ten usiadł na blacie w kuchni. Tobio rozszerzył jego nogi, aby wstać pomiędzy i przy tym trzymał ręce na biodrach ukochanego.
— Co robisz? Śniadanie zaraz będzie — odezwał się Hinata.
— Doskonale wiesz, że nie jem śniadania po piciu.
— Oh... Ktoś tu ma kaca? Co za niespodzianka — syknął sarkastycznie.
— Pozwolę ci być na górze — powiedział Tobio prosząco.
— Nie lubię być na górze. — Wywrócił oczami.
— Shouyou — powtórzył, kładąc jedną rękę na policzek męża, a ten spojrzał się na niego.
Dzięki siedzeniu na blacie Hinata mógł z wyższością obserwować Kageyame. Czarnowłosy pogładził cerę kochanka, kiedy ten wciąż bezczelnie się na niego gapił. Ciemne cienie pod niebiańskimi oczami podkreślały jedynie kolor tęczówek, jak i sprawiały, że wygląd Tobio stawał się seksowniejszy. Shouyou pociągnął nosem, gdy poczuł miętowy zapach pasty do zębów. Znał wczorajszy smród alkoholu Kageyamy, więc w duszy się ucieszył z powodu świeżego zapachu. Krucze włosy były oklapnięte przez wodę, lecz za pewne jak wyschną, samoistnie się ułożą. Hinata zniżył wzrok na spierzchnięte usta partnera. Artysta to zauważył i od razu liznął swoją górną wargę, co jedynie sprawiało większą uległość u Shouyou.
Tobio widząc reakcje męża, zbliżył się bardziej do niego. Położył drugą rękę na biodro rudowłosego, a powoli jeden palec wchodził za gumkę bokserek. Niższy chłopak nosił jedynie luźną koszulkę oraz bieliznę. Hinata zagryzł usta, przymykając oczy w celu uspokojenia.
— Wczoraj... — zaczął Shouyou — flirtowałeś z jakimiś laskami.
Czarnowłosy zamrugał kilka razy w niedowierzaniu.
— Jesteś zły, bo flirtowałem z kimś? I to z kobietami?
— Flirtowanie to za dużo powiedziane. — Wywrócił oczami. — Raczej one cię podrywały, a w ty w swoim pijaństwie na wszystko się zgadzałeś. Za pewne nawet jakby zaciągnęły cię do łózka, nie odmówiłbyś.
Kageyama niespodziewanie przytulił swojego męża, chowając twarz w rudych lokach. Po chwili zaśmiał się donośnie, co sprawiło niepewność u Hinaty.
— Jesteś taki głupi — prychnął, zanim odsunął się od partnera, lecz wciąż trzymał go w swoich ramionach. — Kurwa, Shou, jestem gejem i nie interesują mnie żadne kobiety, a raczej nikt mnie nie interesuje oprócz ciebie. — Podniósł jedną rękę, aby pokazać ją rudowłosemu. — Tutaj jest dowód, że jestem twój.
A złoto na palcu lśniło w promieniach słońca.
Hinata zagryzł wewnątrz policzki. W jego klatce piersiowej powstał ciężki uścisk, który sprawił, że nie mógł nabrać nowego oddechu. Był pewny uczuć Kageyamy, jak i razem wiele przeszli, ale myśl, że mógłby odejść, napawa go strachem. Znikłyby wszelkie wspólne poranki, skradzione pocałunki czy miłosne spojrzenia. Nadeszłyby samotne noce, zimne dni oraz brak uśmiechu. Słońce przestałoby świecić.
— Hej, teraz ty za dużo myślisz. — Rudowłosy z lekkim lękiem popatrzył się na Tobio, który zmartwionym wzrokiem go obserwował. — Shou?
— A co jeśli cię stracę pewnego dnia? — szepnął Hinata, a dolna warga zadrżała.
— Shou... — westchnął Kageyama, zanim złapał rękę partnera i ją skierował do swoich ust.
Artysta musnął najdelikatniej grzbiet dłoni. a następnie przeszedł na jeden z palców. Spojrzał się na obrączkę i na niej też złożył pocałunek. Jego wzrok wrócił na rudowłosego, który przez ten cały czas się jedynie na niego gapił, ponieważ nie potrafił się odezwać. Tobio zauważył rumieńce na jego policzkach.
— Ile razy mam udowadniać, że cię kocham? — zaczął. — Puściłem cię do mojego serca, odkryłeś mnie z każdej strony i nic przed tobą nie ukrywam. Przed ołtarzem przysięgłem moją miłość do ciebie oraz że nigdy cię nie opuszczę. Żyjemy ze sobą już siedem lat, a ty wciąż masz wątpliwości? Musisz uwierzyć, że jestem całkowicie tobie oddany, Shouyou. — Patrzył się głęboko w czekoladowe oczy. — Jestem twój — dodał na koniec.
Hinata zacisnął usta w wąską kreskę. Spojrzał się ostrym wzrokiem na Kageyame, zanim obrócił delikatnie głowę w lewą stronę, aby nie patrzeć na męża. Na jego policzkach wypłynął słodko-różowy rumieniec, który nieskutecznie ukrywał.
— Ty... ty debilu — powiedział pod nosem.
— Debilu? — warknął Tobio. — Otwieram się przed tobą, a ty mnie wyzywasz?
— Bo... Bo... bo jesteś głupim dupkiem. Jak możesz coś takiego mówić? — powiedział, waląc swoimi mniejszymi pięściami klatkę piersiową Kageyame. — Głupi, głupi, głupi!
— Hej, Shou — chwycił ręce partnera — płaczesz? — zapytał zmartwiony.
Rudowłosy wyrwał dłonie, zanim zaczął energicznie pocierać oczy, lecz łzy wciąż leciały po policzku. Nabrał głośno powietrza i pociągnął oczy, pochylając głowę do dołu.
— Wcale nie. — Kolejna kropla spadła z podbródka. — Rzęsa mi wpadło do oka.
— Jasne — parsknął Tobio, a następnie złapał kochanka w talii i przyciągnął go do siebie, aby się przytulić. — Jesteś zawstydzony, prawda? — szepnął prosto do ucha Hinaty.
— Nieprawda... — Zanim zarzucił ręce na kark Kageyamy i przyległ do jego klatki. Poczuł, jak dłonie męża znajdują się na plecach w celu uspokajającym masażu. — T-Też jestem twój, Tobio — mruknął po cichu.
Czarnowłosy uśmiechnął się zwycięsko na te słowa, zanim ucałował bok głowy partnera. Chciał uspokoić swojego partnera. Oparł podbródek o jego bark, przeczekując wybuch męża. Teraz trzymał w ramionach najważniejszą osobę w życiu, która dodaje promyk słońca w każdym dniu i sprawia, że znajduje motywacje do wstawania co ranek.
Po kilku minutach Shouyou oddech się stabilizował. Powoli oderwał się od Kageyamy, aby później spojrzeć się na partnera. Jedną ręką wydarł łzy z policzków.
— Przepraszam, że jestem gównem emocjonalnym. — Wziął głęboko powietrze. — Po prostu nadal nie potrafię uwierzyć, że mam ciebie.
— Oh, Shou... — Tobio się uśmiechnął, zanim położył dłoń na policzek rudowłosego i skupił się na miodowych oczach. — Chętnie pokaże ci po raz kolejny, ile dla mnie znaczysz — wymówił, kiedy ich nosy się zetknęły.
— Kocham cię.
— Ja cię też, słońce — odpowiedział, a później ucałował usta swojego partnera.
Hinata położył jedną rękę na klatkę piersiową Kageyamy, a drugą chwycił jego kark. Z wielką przyjemnością smakował warg męża. Zagryzali sobie wzajemnie usta, próbując zdominować partnera. Nie było trzeba czekać długo, zanim dołączyły do ognistego tańca języki. Shouyou pozwalał sobie na kilka cichych sapnięć, które wyciągał od niego Tobio. Pogrążyli się w pieszczocie i aż jęknął rudowłosy, kiedy artysta postanowił się odsunąć. Przełknął ślinę, gdy odnalazł potrzebujące niebieskie spojrzenie. Doskonale wiedział, na co liczył w aktualnym momencie Kageyama. Zachichotał pod nosem, a później odsłonił szyję.
Tobio natychmiastowo przyssał się do szyi, tworząc pierwszy ślad. Czarnowłosy zazwyczaj był dosyć zaborczy, więc ciężko jest mu powstrzymać się przed oznaczeniem Hinaty. Wsadził ręce pod koszulkę Shouyou, który zamruczał z powodu całej ekstazy. Zmrużył oczy i tylko zatopił się we wszelkim dotyku Kageyamy. Ręce jego partnera wciąż badały jego brzuch, ale on nie miał nic przeciwko. Raz głośno zawył, kiedy Tobio wgryzł się w miejsce między obojczykiem a szyją.
Artysta uklęknął przed szafką, aby mieć lepszy dostęp do miejsca, którego w tej chwili potrzebował. Ściągnął natychmiastowo bokserki Shouyou, zanim mocno zassał wewnętrzną stronę uda partnera. Uśmiechnął się, ponieważ wydobył niecierpliwy jęk od strony Hinata. Niższego chłopaka oczekiwania nie są wymagające, jeśli chodzi o seks, mimo że lubił nowości w łóżku. Kageyama miał dzisiaj jedno zadanie, a dokładniej zadowolić swojego partnera i pokazać swoje oddanie dla męża.
Tobio lizał ślad ugryzie w niemych przeprosinach. Przesunął się w górę w celu pocałowania i przesuwania językiem po brzuchu Shouyou. Pozwolił sobie prześledzić zarys miękkiej skory, jak i ssać wszędzie, dokąd sięgnął, aż zanurzył się w pępku męża. Nie spieszył się, więc drażnił powoli kochanka, aby uzyskać potrzebującej reakcji, lecz nie tracił ani sekundy ich wspólnego czasu.
Hinata obserwował, jak jego partner poruszał się, połykając ślinę oraz rozkoszując się dotykiem po brzuchu. Język Kageyamy był gorący na ciele, a uścisk rąk na udał przyciskały rudowłosego do blatu. Temperatura w pomieszczeniu do takiego stopnia podwyższyła się, że Shouyou mógłby powoli topić się jak kałuża. Czuł się bezpiecznie i komfortowo w obecności męża, jakby opuścił wszelkie swoje mechanizmy obronne, aby zrelaksować w ulotnej chwili. Jego gardło zacisnęło się, kiedy Tobio ściągnął bokserki w celu wyjęcia twardej erekcji.
Kageyamy usta znajdowały się tak blisko boleśnie zaniedbanego penisa, że aż Hinata wydał sfrustrowany dźwięk, ponieważ artysta celowo unika tego miejsca. Granatowe oczy się podniosły, aby uchwycić kontakt wzrokowy z czekoladowymi.
— Co? — zapytał, mlaskają językiem, a Shouyou jedynie się nadąsał. — Czego chcesz?
— Dotknij mnie, proszę.
— Skoro tak ładnie prosisz — odpowiedział z uśmieszkiem Tobio.
Czarnowłosy spuścił głowę, lecz wciąż nie zaczął wykonywać swojej pracy. Może był złośliwy i niesprawiedliwy, ale część niego lubiła dokuczać partnerowi. Oczywiście, dałby wszystko ukochanego, czego by pragnął, ale błagający Hinata wygląda nazbyt ekscytująco. Kageyama marzył, aby usłyszeć jego jęki oraz skomlenia, aż stałby się czerwony na twarzy i zdesperowany. Sprawi przyjemność Shouyou, ale za swoją cenę.
— Taki piękny... spójrz na siebie — westchnął, zanim dodał: — i cały mój — a po tym ruszył do przodu, zaskakując Hinatę, kiedy wziął czubek erekcji mniejszego i ssał, jakby zależało do tego jego życie.
Oczy Shouyou otworzyły się szeroko, gdy poczuł ciepło wokół siebie i był pewien, że zobaczył gwiazdy. Odchylił głowę do tyłu, jak Tobio smakował go z niecierpliwą prędkością, pozwalając językowi skupić się na główce, ponieważ wiedział, jak wrażliwy jest ten obszar. Hinata zacisnął dłonie w pięścią oraz zamknął mocno oczy na te doznania.
— Tobi- Tobio! — zawołał głośno imię swojego męża.
Czarnowłosy był dumny z jego reakcji, a przy tym zauważył, jak biodra Shouyou drgnęły. Zacisnął uścisk, starając się powstrzymać partnera od nadmiernego poruszania, aby mógł dokończyć zadanie. Zassał policzki i kiwał głowę w górę oraz w dół, aż penis uderzył go w tył gardła. Wiedział, że Hinata nie wytrzyma długo w tym tempie, które narzucił, i to było w porządku, bo mają wszystkie dni dla siebie. Jego kochanek może przyjść tyle razy, ile chciał lub ile orgazmów uda wydobyć z niego Kageyama.
Tobio zakręcił językiem wzdłuż erekcji, zanim odsunął się i wyjął członka z ust. Shouyou penis był większy oraz grubszy od średniej wielkości, ale to nie miało znaczenia dla czarnowłosego. Był na tyle utalentowany i doświadczony, że potrafił sobie poradzić z mężem. Podniósł głowę do góry, a tam przywitał go widok Hinaty z łzami spływających po twarzy.
— Słodki — skomplementował Kageyama partnera, zanim skierował się do góry, aby przyciągnąć go do pocałunku. Shouyou sapnął, kiedy ich usta się spotkały oraz próbował delektować się danym momentem. — Nie mogę uwierzyć, że jesteś ze mną — wypowiedział po tym, jak oderwał się od Hinaty. Skradł kolejnego całusa, a następnie wrócił do poprzedniej pozycji
Tobio przesunął dłońmi po nogach Shouyou, czując kremową skórę pod palcami. Zanurkował ponownie w dół w celu zasysania samego czubka erekcji. Rudowłosy wił się pod nim, a sam obserwował wyraz twarzy kochanka. Cieszył się, kiedy widział, jak każda cząstka pokazywała przyjemność, jaką sprawiał mu Kageyama. To było wręcz śmieszne, jak łatwo jest wydobyć z Hinaty wygłodniałe dźwięki, a to tylko powodowały twardszego penisa Tobio, który stawał się trudniejszy w oczekiwaniu. Czasami Tobio myślał, że Shouyou nie może być jeszcze bardziej seksowny, ale jego ruchy oraz ogólna całość w takich chwilach sprawiały, że serce Kageyamy rosło podwójnie.
Ręce Tobio spoczęły na biodrach chłopaka na sekundę, zanim odsunął usta. Hinata wydał niezadowolony skowyt.
— Czuję, jak próbujesz się poruszyć — poinformował go czarnowłosy, a Shouyou rumieńce bardziej rozlał się na policzkach. — Śmiało, nikt cię nie powstrzymuje. Na pewno nie oderwę od ciebie swoim pieprzonych ust.
— Ty- — uciął, dysząc. Otworzył oczy, aby spojrzeć się na męża, ale odpowiedź nie nadeszła.
Kageyama wrócił do ssania erekcji kochanka. Był przekonany, że Hinata nie wytrzyma długo, biorąc pod uwagę, jak bardzo się wiercił i zbliżał, gdy tylko Tobio trzymał na nim swoje dłonie. Chwycił mocno biorą męża, nakierowując jego ruchy w ustach, dopóki rudowłosy nie zaczął nimi samodzielnie poruszać. Na początku bez zapału, ale Kageyama chętnie mu pomagał. Artysta jęknął wokół penisa Shouyou, gdy drugi własnymi siłami pieprzył usta swojego partnera.
— T-Tobio, zamierzam- — przerwał, a przy tym próbował odsunąć od siebie chłopaka, zanim będzie za późno.
Czarnowłosy zaprzestał pracy, aby owinąć rękę wokół penisa kochanka w celu przesuwania dłoni wzdłuż
— Śmiało. Pokaż mi, jak wyglądasz, gdy dochodzisz — zachęcił Hinate, obserwując, kiedy jego partner przymyka oczy oraz rozchyla usta, a jego oddech nabierał tempa. — Mój piękny mąż — powiedział i wyciągnął wolną rękę do góry, żeby przesunąć kciukiem po dolnej wardze rudowłosego. — No dalej, chodź, Shou. Kto sprawia, że czujesz się tak cholernie dobrze?
Głowa Hinaty kołysała się, gdy jego orgazm rozprzestrzenia się po całym ciele. Dotyk Kageyamy go obezwładniał, lecz też dekoncertował. Zadrżał, kiedy doszedł, otwierając powieki i patrzył, jak sperma tryskała na twarz Tobio. Strumienia nasienia znajdowały się na jego policzkach, nosie, ale również w okolicach oczu przy łuku brwiowym.
Kageyama widział, że Hinacie podoba się obecna scena i nie mógłby tego nie wykorzystać. Podniósł rękę do góry, aby następnie rozetrzeć bardziej nasienie na policzku. Uśmiechnął się zawadiacko, wysuwając język w celu polizania górnej wargi, gdzie znajdowały się małe, białe krople po wytrysku. Tobio nabrał na palce spermę, zanim włożył je do ust i zassał.
— Smakujesz znakomicie — wymruczał podniecająco.
Zerknął kątem oka, że Shouyou penis nadal całkowicie nie opadł, więc wyjął palce. żeby później je zlizywać. Hinata przełknął ślinę, a supeł w brzuchu się zacisnął. Nie potrafił opisać, jak cholernie dobrze wyglądał teraz jego mąż upaprany spermą i klęcząc pod nim.
— Przestań, Tobio — powiedział, uciekając wzrokiem.
Kageyama podniósł się z ziemi. Pochylił się nad rudowłosym, a przy tym złapał jego podbródek, aby ten się na niego patrzył. Źrenice wypełniły całą tęczówkę w oczach Shouyou oraz pokazywały wszelakie pożądanie. Artysta był pewien, że to jeszcze nie koniec.
— Kontynuujemy? — zapytał szeptem Tobio, a Hinata jedynie kiwnął głową.
Czarnowłosy nie tracąc czasu, chwycił swojego partnera i przerzucił go za ramię. Shouyou jedynie żywo zawołał, lecz nie wierzgał się, ponieważ nie pierwszy raz Kageyama był taki niecierpliwy. Pozwolił, aby jego mąż go zaniósł do sypialni, a później odłożyć na łóżko, gdzie wciąż pościel nie została ułożona. Zachichotał, gdy Tobio ściągnął z niego bieliznę oraz spodenki. Później obserwował widowisko, czyli Kageyame, który rozbierał się przed nim. Bezwstydnie jego wzrok zszedł na dół i wpatrywał się w potężną erekcje kochanka. Ile by dał, aby się nią teraz zająć.
Wyższy z nich w końcu wszedł na łóżko, a następnie czołgająco powrócił do Hinaty. Gwałtownie chwycił kolana rudowłosego, zanim je rozszerzył. Podniósł nogi do góry i umieścił je na swoich barkach, kiedy wtulił się w uda partnera. Shouyou podparł się na przedramionach, aby przyglądać się Kageyamie, który przyciskał usta do nogi i muskał ją zębami, drażniąc męża. Resztki nasienia z poprzedniej zabawy w kuchni rozmazała się po skórze, co sprawiło, że ta cała scena stawała się bardziej erotyczna. Uda Hinaty lśniły od potu, tak zachęcająco i gęsto, że nie mógł się oprzeć przez zostawieniem jednego ciemnego śladu. Bycie tak blisko źródła podniecenia rudowłosy wywoływało głód u Kageyamy.
— Taki słodki — westchnął przy skórze. — Shou...
— Tobio — powtórzył imię męża, wypuszczając drżący oddech, gdy chwycił prześcieradło między palcami.
Hinata pozwolił swoim oczom całkowicie pochłonąć setera, więc przyglądał się, w jaki sposób jego prosta czarna grzywka opadała na jego oczy, które przebijały całą dusze rudowłosego. Potem były ramiona Kageyamy, takie silne, że potrafiły bez problemu unieść Shouyou. Chłopak mógł swojego partnera podziwiać codziennie. Czekoladowy wzrok przesunął się niżej, zanim zatrzymał się na klatcę piersiową Tobio. Zagryzł dolną wargę na ten obraz. Kageyama to piękne płótno i gdyby potrafił, sam by go namalował. Na końcu pozostało najlepsze, czyli penis męża. Hinata rozbijał się w środku na milion kawałku, wyobrażając, jak on tkwił głęboko w nim.
— Takie obsenicznie wpatrywanie jest niegrzeczne, Shou. — Kageyama wyrwał swojego partnera z zamyśleń. — Chociaż nie narzekam na twój zboczony wzrok, jeśli podoba ci się widok. — Złożył miękkie pocałunki na każdym udzie, a przy tym pozwalał sobie cieszyć się dotykiem Hinaty w każdy możliwy sposób. Chciał go czcić, pokazać mu, jak bardzo kocha, czy posmakować każdego centymetra jego małe ciało. Piękne ciało które posiadał na wyłączność.
— Bardzo mi się podoba — odpowiedział szczerze Shouyou. — Jednak... pragnę, abyś w końcu coś zrobił, a nie tylko mi dokuczał.
— Chyba mam pomysł, na co dzisiaj mam ochotę — odparł Kageyama, zasiadając na materacu.
— Nie wiem, czy mam się zacząć obawiać — zachichotał Hinata.
Tobio warknął, a przy tym złapał mocno biodra rudowłosego, żeby go podciągnąć do siebie i pokierować na kolana. Byli między sobą blisko, kiedy artysta trącił nosem szyję Shouyou. Złożył małego całusa na skórze.
— To ty zawsze masz najbardziej perwersyjne myśli, głupku. — Nawet obraźliwe słowa brzmią z jego ust seksownie. — Usiądź mi na twarzy — poprosił, przesuwając dłonią po plecach Hinaty, aż sięgnął między pośladki i zahaczył palcami potrzebujące wejście.
— Kurwa, tak — jęknął Shouyou. — Zróbmy to.
Kageyama złączył ich usta, namiętnie całując partnera na rozstanie. Następnie rudowłose zszedł z niego, aby Tobio mógł ułożyć leżąco na materacu. Spojrzał się na partnera i wysłał w jego stronę uśmiech, co sprawiło, że wciągnął powietrze w płucach. Hinata umieścił kolana po obu stronach głowy męża, zanim się zniżył. Wyglądał teraz tak zachęcająco i gotowy do przyjęcia, że aż Kageyama poczuł ślinę w ustach na myśl o zadowoleniu Shouyou.
Tobio położył ręce na biodrach rudowłosego i sprowadził go bardziej na swoją twarz. Pieścił wewnętrzną stronę ud kochanka, a przy tym wgryzał zęby w delikatną skórę i przeczesywał nosem jak wygłodzone zwierzę. Przesunął jedną rękę na plecach Hinaty, aby go podtrzymać, podczas gdy drugą chwycił jedno z nóg, chcąc utrzymać partnera na miejscu. Ten dotyk sprawił, że rudowłosy sapnął z tego, jak doskonale się czuł. Mimo że jest za dużo oraz czyste pragnienie zawładnęło jego umysłem, całe pożądanie całkowicie go przejęło.
Język Kageyamy polizał wzdłuż udo Shouyou. Z otwartymi ustami kąsał wrażliwą skórę i zaciskał dłonie, gdy ją skubał i pozostawiał ślady ugryzień oraz małych siniaków. Następna akcja sprawiła, że Hinata odrzucił głowę do tyłu i zawył, czując, jak obie ręce Tobio rozchyliły jego pośladki. Zadrżał całym ciałem, kiedy Kageyama jednym ruchem wsunął się w jego otwór, zaskakując go.
— Ja pierdole — jęknął Shouyou, przenosząc własne dłonie na sutki, aby je zacisnąć.
Ręce czarnowłosego trzymały chłopaka na miejscu, kiedy pozwalał partnerowi na jego zjedzenie. Próbował się opanowywać i przegrywał wargę, żeby powstrzymać odgłosy, ale najwyraźniej Tobio nie pozwolił na to, ponieważ pociągnął Hinate w dół, a język wycelował głębiej. Shouyou przeklinał wniebogłosy męża, czując, jak jego orgazm narastał. Było tak cholernie dobrze, że rozpadał się z każdą mijającą sekundę. Dźwięki, które odbijały się echem, kiedy Kageyama go ssał, brzmiały brudno i spychały Hinatę na granicę. Nie chciał jeszcze dochodzić, ale praca Tobio jest nazbyt idealna.
Czarnowłosy nie powstrzymywał się z brutalnością, kiedy pieprzył Shouyou językiem z bezlitosną szybkością. Pozwalał sobie zanurzać się coraz głębiej, lecz od czasu do czasu wysuwał się, żeby polizać krawędzie i drażnić kochanka. Sam jego penis stawał się bardziej twardy na reakcje Hinaty i chłonął każdy dźwięk oraz dreszcz rudowłosego, który od niego wyciągał. Dłonie wciąż mocno zaciśnięte na tyłu, trzymając go w bezruchu i i utrzymać na miejscu. Palce zaborczo wbijały się w skórę z większym naciskiem niż to koniecznie, jakby chciał się upewnić, że nie jest w żadnym śnie.
Kageyama pragnął teraz spojrzeć w górę, żeby zobaczyć twarz Shouyou, ale nie mógł zatrzymać swojej pracy. Wszelkie stęknięcia czy sapnięcia były sygnałem, jak obecnie wyglądał jego ukochany, a to wystarczyło, aby umysł Tobio namalował obraz obecnej sytuacji. Niespodziewanie uderzył w pośladek Hinaty, a ten wydał zdumione westchnie. Chłopak wiedział, co lubił partner. Obecnie ssał szczególnie intensywnie i celowo przechylając język, az znalazł to, czego szukał. Kageyamy erekcje podniosła się jeszcze bardziej, kiedy Shouyou szarpnął się nad nim.
— T-Tobio, Tobio — wrzasnął Hinata, kiedy przyjemność go przytłoczyła i uciszyła wszelkie myśli.
Czarnowłosy był dumny z siebie, kontynuując ruchy językiem w prostatę kochanka. Uda jego partnera zaczęły się trząść i praktycznie przygniatał chłopaka swoim ciężarem, chociaż Kageyama byłby szczęśliwy tą śmiercią. Z ust artysty spływała ślina aż do brodu, kiedy zjadał Shouyou. Hinata wił się, szarpiąc swoje brodawki, lecz jego palce wolałyby dotknąć czegoś (kogoś innemu). Próbował pozostać nieruchomo i nie zabić swojego męża wagą, ale było to trudne przez świetnie umiejętności Tobio. Niższy chłopak musiał przyznać, że jego partner wiedział, jak go zadowolić w łóżku, ale udowadniał to już wiele kary wcześniej.
Przez uda Hinaty znowu przeszedł dreszcz, kiedy nieunikniony drugi orgazm się zbliżał. Jego mięśnie drżały, a oddech stawał się coraz szybszy z każdą mijającą chwilą. Nagle opuścił ręce, zanim sięgnął do tyłu i złapał czarne włosy. Kageyama rozkoszował się tym, jak Shouyou rozpadał się tylko dziękuje niemu. Czuł, jak mąż próbował popchać jego głowę mocniej w kierunku tyłka, a uda zaciskały się wokół niego, żądając więcej. Tobio chciałby się zaśmiać z powodu niecierpliwości ukochanego.
— Do-docho- — przerwał Hinata, jakby jego mózg zapomniał, jak tworzy się słowa.
Shouyou donośnie jęknął, gdy orgazm szalał w nim, mocniej niż kiedykolwiek wcześniej. Podwinął palce u stóp, uda się zatrzymały, próbując utrzymać równowagę. Jakby nie chwyt Kageyama, najpewniej spadłby i umarł. Czuł, że gorąca przyjemność nasienia pokrywała każdy centymetr ciała, kiedy obezwładniało go szczytowanie. Tobio delikatnie odepchnął Hinate, aż było wystarczyło dużo miejsca, żeby mógł przesunąć się i usiąść w celu podziwianiu jego pracy. Rudowłosy siedział na kolanach z czerwoną twarzą, łapiąc oddech. W rzęsach błyszczały łzy, a oczy się zamknęły, kiedy klatka piersiowa się unosiła.
Kageyama wyciągnął rękę do przodu, żeby przesunąć nią bałagan spermy na brzuchu Hinaty. Powoli dłonią ręka powędrowała w górę, aż znalazła się na twarzy Shouyou. Jego palec wskazujący oraz kciuk śledziły zarys różowych ust kochanka. Jeszcze raz napawał się tym obrazem, zanim wsunął palce między wargi partnera i jęknął, kiedy Hinata natychmiastowo zamknął się wokół palców w celu wyssania ich do czysta. Jego mąż był brudny, lecz Kageyama to kochał. Po tylu latach wciąż pragnie wydobyć jeszcze więcej z Shouyou.
— Smakujesz kurewsko pysznie, prawda, słońce? — zadał pytanie, ale nie pozwolił na odpowiedzieć, ponieważ prędko wyjął palce z ust i pociągnął Hinatę do siebie.
Niższy chłopak opadł na klatkę piersiową Tobio, gdy się spotkali. Kageyama oblizał każdy centymetr ust rudowłosego, do którego mógł siegnąć, by posmakować, ile tylko mógł. Shouyou jęknął, nawet nie udając, że wciąż jest podniecony, jak i kosztując swojego ukochanego. Czuł, że zaczynał się robić twardy i w myślach przeklinał męża, jak ten oddziałuje na niego. Był podekscytowany wciąż chwilą i tym, co może się dziać dalej. Znajdował się w siódmym niebie, cholera, wydawał się taki lekki, kiedy się całowali.
Przegryzali, czy ciągnęli swoje wargi nawzajem z niecierpliwością, gdy próbowali się do siebie zbliżyć. Czysta dłoń Tobio podniosła się i spoczęła na prawym policzku Hinaty, pozwalając kciukowi pieścić skroń i nos kochanka. Był boleśnie rozpalony, a jego penis przeciekał na udo Shouyou i ocierał się o nie. Nagle rudowłosy z ciężkim westchnieniem oderwał się od męża, zanim oparł się o jego czoło i wpatrywał się w ciemne oczy, które ukazywały wszelkie emocje Kageyamy.
— Myślisz, że wyciągniesz ode mnie trzeci orgazm? — zaczął Hinata z skromnym uśmiechem.
— Brzmi to jak wyzwanie — zaśmiał się Tobio. — Przyjmuję je — dodał, przyciągając partnera do kolejnego siniaczącego się pocałunku.
Shouyou w trakcje odwzajemnia pieszczoty zniżył rękę, aby dotrzeć do penisa kochanka. Powoli przesuwał palcami wzdłuż, pozwalając, aby palce znalazły przy główce, z której sączył się już śluz. Kageyama niespodziewani chrząknął, lecz nie odrzucił dotyku. Hinaty kciuk gładził żołądź, aby bezbarwny płyn pokrył jego palce, chcąc z łatwością poruszać ręką w górę i dół po erekcji męża. Tobio sapnął, ponieważ powoli nie wiedział, jak utrzymać się w ryzach przez taki intymny jest ze strony Shouyou, chociaż pragnął więcej. Spełnili już wszelkie ich fantazje w łóżku, lecz czarnowłosy wciąż był nienasycony.
Hinata poruszył ręką szybciej, zwalając Kageyamie. Utrzymywał stały rytm, rozpaczliwie chcąc zadowolić partnera. Artysta jęknął w usta kochanka, zanim sięgnął w dół, żeby chwycić dłoń męża. Ścisnął ją mocno, a następnie przejął kontrolę nad tempem i pomógł Shouyou w dokończeniu. Czekoladowe oczy się otworzyły i zamrugały, kiedy nieplanowana Tobio odsunął się na chwilę, aby uspokoić swoje emocje.
— Jesteś taki idealny — wyszeptał Kageyama. — Czuję się naprawę cholernie dobrze przy tobie, Shou. Jak ja cię kocham, kurwa.
— Więcej, Tobio — odparł Hianata, ponownie przymykając oczy. — Pragnę więcej.
Ręka rudowłosego była o wiele mniejsza niż dłoń męża, a uświadomienie sobie tego, podniecało go jeszcze bardziej. Same owinięcia ręki Shouyou sprawiało, że miał ochotę dojść, jednak wiedział, że lepsze jeszcze nadejdzie. Musiał poczekać. Kageyama drugą dłonią przeszedł na krzyż Hinaty i nią szedł w dół, aż dotarł do tyłka. Umiejętnie rozsunął pośladki, zanim dotarł palcami do wejścia ukochanego. Rudowłosy zadrżał, zaciskając rękę na erekcji męża.
— Bądź cierpliwy, słonce — wymruczał Tobio, kiedy wchodził czubkiem palca wskazującego w Shouyou i czując wilgotną ślinę, którą sam wcześniej zostawił.
Niższy chłopak sapnął i pławił się w dotyku Kageyamy. Odrobinę się zakrztusił oddechem, gdy artysta wsunął palec głęboko, zanim zaczął miarowy rytm. Hinata zadyszał, przesuwając obie ręce na ramiona partnera, aby utrzymać równowagę. Czarnowłosy ucieszył się ciepłym ciężarem Shouyou.
— Lubisz to? — zapytał się, a przy tym schował twarz w spocone loki męża. Niższy chłopak nie odpowiedział, więc dodał środkowy palec. — Jeszcze raz — zaczął, pochylając się, aby ugryźć płatek ucha Hinaty. — Lubisz to, Shouyou?
— Więcej, p-proszę — błagał, kiedy wił się na kolanach Tobio i czuł, jak Kageyama go pieprzył palcami.
— Więcej...? — zaciągnął zainteresowany.
Rudowłosy jedynie skinął głową, opuszczając ją do przodku, żeby spoczęła w zgięciu szyi partnera. Zaciągnął się zapachem kochanka i pozwolił, aby on go otoczył. Tak dobrze jest mieć przy sobie Tobio, który go powoli rozdzielał i składał z powrotem. Był gotowy na więcej oraz wiedział, jak ulegnie brzmiały wszelkie skomlenia wychodzące z jego ust.
Kageyama dodał trzeci palec i zwinął je w Hinacie, uśmiechając się, jak mąż zaciskał się wokół nich. Zmienił odpowiednio kąt ręki, aż musnął prostatę Shouyou. Wyciągnął dłoń do klatki piersiowej męża, kiedy prawie zabrechnął z tego, jak rudowłosy uniósł głowę, aby spojrzeć się na niego zdezorientowanego. Tobio widział, że już miał się zapytać, co się dzieje, ale go ubiegł, zniżając się i zassysając jeden z sutków. Niższy zawył na ten gest, zanim odchylił się do tyłu, żeby dać partnerowi więcej dostępu. Jego ręce powędrował do kosmyków czarnych włosów. w celu ich chwycenia oraz przyciągnięcia męża bliżej klatki piersiowej.
— T-Tobio, cholera.
Artysta musnął zębami brodawkę, a następnie ugryzł. Później łagodząco liznął ją językiem. Ponownie wciągnął między usta czuły punkt partnera i ssał wystraczającą mocno, że aż Hinata kurczył się. z rozkoszy. Kageyama sięgnął do drugiego sutka oraz go przekręcił między palcami, ale nie zatrzymywał akcji. Shouyou był w niesamowicie mokrym bałaganie. trzymając ciognąco włosy kochanka przy każdym ruchu, jakby bał się, że ten zaraz przestanie, lecz Tobio nigdy dobrowolnie by się nie odsunął.
Po raz ostatni zassał brodawkę, głodny wciągając ją miedzy zęby i znowu przegryzł tylko po to, aby uzyskać reakcje, której nie żałował. Hinata nie zawiódł, ponieważ syknął, a zarazem sapnął na te dostanie. Kageyamie przesunął się w bok w celu zaatakowania drugiego punku, więc wciągnął go do ust, a następnie przejechał językiem, aż lśnił od śliny i był cały czerwony od znęcania. Shouyou zadusił się skowytem, wyraźnie ciesząc się uwagą, jaką otrzymała jego klatka piersiową. Tobio wykorzystał rozproszenie partnera, żeby go ponownie ustawić, ale tym razem przyszpilając plecami do materaca. Chwycił nogi Hinaty i przerzucił je na ramiona, aż erekcja czarnowłosego idealnie znalazła się przy wejściu.
— Jesteś gotowy, kochanie? — zapytał Kageyama, a następnie się pochylił i złożył czuły pocałunek na ustach Shouyou. — Nie mogę się doczekać, kiedy zaczniesz się rozpadać z moim kutasem w tobie.
Rudowłosy jęknął na tę słowa, zagryzając wargę partnera i nerwowo czekając. Był pełny podniecenia, ale wykorzystał chwilę spokoju, żeby podnieść rękę w celu poprawienia opadającej grzywki męża. Przesunął ją z oczu Tobio, ponieważ chciał spojrzeć się na Kageyamy z taką intensywnością, z jaką artysta się w niego wpatrywał.
— Kocham cię i ufam tobie — wyznał w uniesieniu tej chwili.
Wyższy chłopak uśmiechnął się na te słowa, zanim jeszcze raz ucałował usta Hinaty. Wyprężył się w lewą stronę w celu sięgnięcia do szuflady, aby wyciągnąć z niej potrzebne rzeczy.
— Chcę bez prezerwatywy — zawiadomił szybko Shouyou, a Tobio podejrzliwie się na niego spojrzał.
— Bez?
— Tak! — Kiwnął rudowłosy ekscytująco głową, zagryzając dolną wargę. — Mam ochotę cię poczuć.
— Kurwa, jak ty mnie podniecasz — sapnął Kageyama, ale chwycił tylko butelkę lubrykantu.
Wyższy chłopak otworzył balsam i go szybko wylał na swoje palce, które następnie wepchnął niedelikatnie w tyłek Hinaty, że aż ten wygiął się z tej agresywności. Artysta później pospiesznie wysmarował wejście żelem, jak i swoje przyrodzenie. Będąc już przygotowany, złapał członka w rękę i poprowadził go w stronę tyłka Shouyou. Rudowłosy zadrżał w jego ramionach, kiedy główka otarła się o wejście. Tobio pytająco popatrzył się na partnera, lecz ten wystawił język i zwilżył górną wargę, kiedy kiwnął głową na zgodę.
Z tak wielkim opanowaniem, na jaki tylko mógł się zebrać, Kageyama wsunął żołądź penisa w otwór kochanka, chłonąć przy tym sapnięcie Shouyou. Powolnym ruchem wchodził coraz głębiej, a przy tym obserwował, jak jego partner wił się pod nim. Apetyt czarnowłosego rósł, kiedy miał takiego Hinate przy sobie. Był cholernie szczęśliwy przez swojego męża. Następnie poruszył się w przód, a później w tym, kontrolując siebie, żeby nie skrzywdzić Shouyou. Nie wybaczyłby sobie, gdyby sprawił ból kochankowi. Robił co w jego mocy, aby utrzymać spokojny oddech, gdy zaczął finezyjnym a zarazem stonowanym tempem pieprzyć Hinatę. Niższy chłopak był całkowicie otwarty i rozciągnięty dla niego. Oparł ręce po obu stronach głowy męża, żeby utrzymać większość swojego ciężaru.
— Nie musisz się powstrzymywać, Kags. Już jestem gotowy na więcej — powiedział Hinata, owijając ramiona wokół szyi partnera i przyciągając go bliżej do siebie.
— Kocham cię, Shou — wyszeptał Tobio, zanim złożył miękkie pocałunki na żuchwie rudowłosego, następnie po ustach, policzkach, a na dokładnie na nosie. — A więc... dobrze.
Kageyama wyszedł całkowicie z niższego chłopaka, aby później gwałtownie wepchnąć się w niego jednym energicznym ruchem. Donośny jęk Hinaty rozbrzmiał się po pokoju, kiedy artysta pozwolił ich oboje leżeć tam przez chwilę, zanim zacznie się prawdziwa zabawa. Shouyou był tak ciasny i gorący wokół niego. Ściskał się wokół rudowłosego tak doskonale. Ręka Tobio podniosła się i zakryła oczy partnera. Patrzył, jak usta otwierają się w zmieszaniu, lecz nie powstrzymywał Kageyamy.
— Kiedy cię pieprzę — zaczął mowić prosto do ucha Shouyou — chcę, abyś myślał tylko o mnie — rzekł, a przy tym podkreślił ostatnią część swoich słów biodrami, ponieważ cofnął się przed ponownym mocnym pchnięciem.
— T-Tobio — westchnął Hinata, zaciskając palce na ramionach partnera — zawsze... jesteś tylko ty — wyznał, a jedna łza poleciała z brązowego oka.
Kageyama odpowiedział następnym ostrym ruchem. Nogi Shouyou zaciskają się wokół niego i tylko to przyspieszyło rytm. Odciągnął głowę rudowłosego do tyłu ręką, która wciąż zakrywała mu oczu, czując, że robi się coraz gorętszej. Niższy chłopak był na łasce Tobio. Hinata odchylił szyję, co sprawiło, że jego partner polizał długi pasek po skórze, a następnie zaczął ją ssać. Sięgnął ręką w dół i chwycił jedno z ud męża, żeby podciągnąć ją do pasa w celu znalezienia lepszego kąta.
Shouyou krzyczał imię partnera, gdy ten go pieprzył z nienasyconą prędkością. Kageyama odsunął się od szyi rudowłosego, lecz na końcu zrobił niechlujny, mokry ślad, az dodarł do ust kochanka i złączył się z nim. Pocałunek był pełny zgrzytających zębów i gorliwych kęsów ich warg. Tobio nie potrafił się nadal opanować, więc nawet nie zawahał się wsunąć język i zadbać Hinatę. Mimo brudności chwili, Shouyo brał wszystko, co oferował mu partner.
— Kocham cię — sapnął Kageyama w usta rudowłosego, wymierzając ostre pchnięcie, który wyciągnął kolejny jęk u mniejszego.
— Ja — westchnienie — ciebie też kocham. — Hinata przycisnął usta do twarzy męża, aby składać słodkie pocałunki po jego nosie i policzkach czy czole.
Artysta spojrzał się na kochanka oraz jego rumieniec, który rozlał się po twarzy. Przesunął rękę po mokrej od potu skroni Shouyou, zanim musnął ją ustami. Nadal poruszał się w rudowłosym, kiedy w podbrzuszu zacisnął się ciężki supeł oznaczający oczekujące spełnienie. Wystarczająco długo zaniedbywał wcześniej swojego penisa, więc czuł, że orgazm będzie intensywny.
— Tobio... — Dźwięk imienia przywołało go na ziemie. Zerknął w dół, gdzie odnalazł oczekujące, czekoladowe spojrzenie. — Zmieńmy pozycję. Teraz moja kolej.
Kageyama zmrużył oczy, lecz wykonał ostry ruch, co wywołał kolejny jęk z gardła Hinaty.
— To ja wydaję rozkazy — przypomniał mu czarnowłosy, uderzając Shouyou w pośladek.
— Ty mnie tutaj nie bij — prychnął, zanim popchnął Tobio do tyłu, a jego potrzebujący penis również wysunął się z tyłka. — Nie możesz mieć całkowitej kontroli. Oprzyj się o ścianę.
— Hmmm... Chcesz mnie ujeżdżać? — zapytał, chociaż znał odpowiedź. — W takim razie nie będę tobie przeszkadzać. — Uwielbiał, kiedy Hinata skakał na jego kolanach. Wtedy mógł ujrzeć całość swojego ukochanego.
— Bakageyama — narzekał pod nosem, kiedy czarnowłosy usiadł leżąco na łóżku.
Shouyou podszedł do Tobio, a następnie znalazł się okrakiem na jego kolanach. Oparł dłonie o umięśnioną klatkę piersiową partnera, zanim podniósł biodra, żeby kolejno je powoli opuszczać. Drugi chłopak sięgnął po swoją erekcje i dzięki temu Hinata mógł trafić tyłkiem o główkę penisa. Rudowłosy zaczął opadać na przyrodzenie męża. Zassał dolną wargę, starając się nie spieszy, aby rozkoszować się rozciąganiem oraz uczuciem wypełnieniem.
Kageyama patrzył się zahipnotyzowany, jak Shouyou go połykał. Podziwiał sposób, w jaki jego ciało się prezentowało oraz jak pięknie zasiadał na jego penisie. Wielbił swojego męża. Nie było części Hinaty, której by nie kochał. Nogi, kurwa, tak grube, stonowane i kremowe. Tułów oraz klatka piersiowa gotowa na jego wszelkie ukąszenia i ślady, a na końcu różowe, słodkie usta... Tobio marzył, aby zatopić w nich zęby oraz je pożreć własnymi. Każda część rudowłosego jest cudowna. Chciał tego wszystkiego dotknąć.
Artysta sięgnął rękami w dół, by przejechać nimi po biodrach Hinaty, a potem po tyłku. Kageyama ubóstwiał te pośladki. Smakowały one dobrze, tak jak wyglądały i niem mógł się doczekać, kiedy następnym razem zacznie pieprzyć Shouyou od tyły, aby patrzeć się, jak one się trzęsą.
— Dotykaj mnie, ile chcesz — wypowiedział ciężko słowa Hinata, czując wszędzie ręce Tobio. Sam poruszał powoli biodrami, a przy tym oddech Kageyamy się zatrzymał.
— Nie musisz powtarzać dwa razy — zapewnił go czarnowłosy. Oparł głowę o ścianę, podczas gdy mniejszy chłopak go ujeżdżał.
Shouyou utworzył stały rytm, kiedy wciąż krążył biodrami i wciskała się w niego erekcja Tobio. Chciał pokazać partnerowi, że nie tylko on miał sztuczki. Jęknął, ciesząc się, jak uścisk jego ukochanego stawał się mocniejszy z powodu doznań. Prawdopodobnie później wyjdą siniaki.
— Ja pierdole — warknął Kageyama — Shou.
— T-Tobio — westchnął beztroskim głosem. — Jest tak dobrze...
— Tylko na tyle cię stać? — zadrwił czarnowłosy. Zdecydował, że popchnie dalej Hinate, mimo że ten poruszał się doskonale na jego penisie. — Co jeszcze potrafisz?
— Ugh, po prostu... Zamknij się! — zawołał, zasiadając na biodrach kochanka i pozwalając, że erekcja tkwiła w nim głęboko. Pragnął ust Kageyamy na swoich.
Shouyou na chwile przestał się poruszać, lecz pochylił się do przody, aby wywrzeć większy nacisk. Po chwili będzie jeździć z wiekszą łatwością oraz mocą. Odciągnął ręce z klatki piersiowej Tobio, zanim położył je na udach partnera. Teraz w końcu pokaże, jak szybko mógł się samodzielnie pieprzyć na erekcji, a przy tym dał pokaz swojemu niecierpliwemu mężu. Sprawił, że Kageyama zapomniał, jak się oddycha.
Hinata wyciągnął nowsze jęki, starając przy tym je robić wyższe i zdesperowane. Zamknął oczy, zanim odchylił głowę na bok, kiedy poruszał biodrami. Jego twarz płonęła czerwienią, a aktualnie jedynie o czym myślał, była ekstaza. Niech Tobio zobaczy go w takim rozpadającym stanie oraz zrozumie, jak bardzo zasługuje na to. Przesunął się na tyle mocno do przodu, że penis otarł się o prostatę i sprawiło, że ujrzał gwiazdy pod powiekami.
— Tobio — sapnął, ssąc dolną wargę, żeby wywołać reakcje.
— Moje słońce... — wypowiedział Kageyama, gdy przesunął ręce w celu lepszego ustawienia na biodrach. Popchnął Shouyou w dół i go przytrzymał. Jego przyrodzenie uderzyło w Hinatę głębiej, a przy tym został nagrodzonym długim oraz przenikliwym jękiem.
— Tak, kurwa — krzyknął rudowłosy. — T-tam, Tobio!
Kageyama nie mógł zostać w tyle, zwłaszcza teraz. Postawił stopy na łóżku, zanim zaczął poruszać biodrami w tym samym czasie, w którym Shouyou nadziewał się na jego erekcji. Spotkali się w połowie drogi i to było szczytem marzeń. Hinaty usta otwarły się z przyjemności, praktycznie śliniąc się z czystej siły, z jaką Tobio go pieprzył. Wysunął ręce do przodu, aby oprzeć się na ścianie i się uspokoić, ponieważ wiedział, że jest blisko krawędzi. Chociaż... jakby nie mógł być, skoro Kageyama dosłownie zawładnął całym jego światem. Otworzył oczy w celu przyjrzenia się mężowi, a wtedy zrozumiał, że nie jest jedyny.
— Tak pięknie ujeżdżać mojego kutasa — pochwalił Tobio partnera, a przy tym przytrzymał go przez sekundę. — Dojdziesz tylko z mojego kutasa jak posłuszna dziwka.
Hinata zdążył jedynie kiwnąć głową, kiedy Kageyama ściągnął go z kolan, aby ułożyć klęcząco na materacu i tyłkiem w powietrzu. Czarnowłosy wymierzył w jego pośladki kilka intensywnych klapsów, co spowodowało, że zawył z uniesienia. Następnie objął w pasie niższego chłopaka, aby przytulić się do jego pleców. Pocałował rudą głowę.
— Mój — wyszeptał, składając kolejne czułości po karku kochanka. — Shou, jesteś mój, zawsze byłeś. Tak bardzo cię kocham.
— T-Tobio, przestań mi dokuczać i dokończ. Błagam — sapnął przez ramię Hinata, kiedy wypatrywał z tyłu Kageyamie, który wyglądał nazbyt podniecająco.
— Jak mogłeś pomyśleć, że odszedłbym od ciebie, skoro pieprzę cię w ten sposób — powiedział czarnowłosy, zanim chwycił swojego penisa i nakierował go w stronę tyłka partnera, aby pocierając główką wejście. — Musisz zapamiętać, że jestem tylko dla ciebie. Nigdy nie mógłbym z kimś tak się kochać jak z tobą, głupku. Kocham cię tak bardzo, że nawet nie wiem już, jakimi słowami mogę to wyrazić — kontynuował, a po chwili wgryzł się w ramię Shouyou, co wywołało kolejne stęknięcie.
Kageyama jednym, sprawnym ruchem wcisnął całe przyrodzenie w Hinatę, aby następnie zacząć go pieprzyć w brutalnym tempie. Wtulił się w plecy rudowłosego, kiedy ten podciągnął tyłek bardziej do tyłu, pragnąc wyczuć więcej. Nie czuł nic więcej poza czystym ogniem, gdy Tobio się w nim poruszał. Niezbyt przepadał za tą pozycją, ponieważ nie mógł ujrzeć swojego męża, jednak najumiejętniej penis trafiał w najwrażliwsze miejsca. Jądra Kageyamy obijała się o jego tyłek, co tylko bardziej go rozpalało. Język czarnowłosego lizał szyję Hinaty i wgryzał się w skórę z każdym pchnięciem.
Shouyou od zawsze był na łasce Tobio.
Próbował stłumić wszelkie erotyczne dźwięki w prześcieradło, a przy okazji zmyć ślinę z brody, lecz ręka wplątała się w jego loki i odciągnęła głowę do tyłu.
— Piękny — jęknął Kageyama, zanim złożył kolejny pocałunek na spoconej szyi Hinaty. — Pozwól mi ciebie słyszeć. Nie chowaj się przede mną, Shou.
Chłopak wbił palce w prześcieradło, wyczuwając, jak pieczenie w podbrzuszu narastało. Znowu nadchodziły spełnienie. Zaszlochał, kiedy Tobio puścił jego głowę. Następnie Kageyama zsunąć rękę po ramieniu męża w celu sięgnięcia do dłoni ukochanego, aby zaplątać ich palce razem. Ścisnął delikatnie rękę Hinaty, jakby cicho mówiąc, że go nigdy nie opuści.
— Kocham- — zadławił się nowym jękiem. — Kurwa... To-o-bio, kocham cię.
— Dojdź dla mnie, słońce. Pokaż, jaki jesteś dumny. Spraw, abym był dumny z ciebie.
A z penisa Shouyou zaczęły tryskać grube strumienie spermy na prześcieradło. Skoro Hinata osiągnął orgazm, Kageyama w końcu pozwolił, aby ekstaza też przejęła kontrolę. Zakopał głęboko w tyłku penisa, aby następnie wypełniać nasieniem partnera. Oboje ciężko łapali oddechy po przebytym spełnieniu. Rudowłosy opadł bezsilnie na materac, nie przejmując się brudem. Tobio wyciągnął zmiękczające przyrodzenie z Shouyou, zanim podążył za jego śladem. Obserwował, jak Hinata powoli uspokajał emocje.
— Nie spodziewałem się, że nadal potrafisz ze mnie wyciągnąć trzy orgazmy z rzędu — wypowiedział rudowłosy, a przy tym odczuł, że jego gardło jest suche.
— Czy w końcu udowodniłem moją miłość do ciebie, słońce? — zapytał, zaczynajac bawić się lokami kochanka.
— Było głupie, aby wątpić w ciebie, Tobio — zachichotał zmęczony. Przesunął się wolnymi ruchami do przodu, żeby zbliżyć się do Kageyamy. Teraz leżał na boku jak czarnowłosy, więc mogli popatrzeć się sobie prosto w oczy. Granatowy wzrok przedtem wypełniony samym pożądaniem, został zastąpiony zrelaksowanym spojrzeniem oraz szczęściem. Shouyou nie potrafił oderwać się od partnera. — Ale wczoraj nie był problem tylko w tamtych dziewczynach... Miałem również problem do Caroline.
— Do Caroline? — Zmarczył niezrozumiale brwi. — Czemu?
— Bo też byłem zazdrosny o nią — prychnął Hinata, zanim wstał i usiadł, krzyżując nogi. Tobio poszedł w jego ślady. — Ja już na pierwszym spotkaniu to ujrzałem, ale wczoraj mi zdradziła, że się w tobie podkochiwała.
Kageyama otworzył usta w przysłowioną rybkę. Przez jego głowę przemknęły wspomnienia z przeszłości, kiedy spędzał czas z Caroline. Próbował rozpoznać oznaki, że dziewczyna żywiła do niego jakieś uczucia. Shouyou miał rację. Blondynka często patrzyła się na niego szczególnym spojrzeniem, które dostrzegł u Hinaty. Caroline nieraz próbowała się zbliżyć do Tobio, lecz ten nieumyślnie ją zbywał.
— Jak ona mogła być we mnie zakochana? — zapytał się głupio. — Nie zauważyłem tego... Powinienem to z nią wyjaśnić.
— Nie, lepiej nie — Shouyou westchnął. — Ona zrozumiała wczoraj, że nie ma u ciebie szans. Odrzucenie jest okropne i ją tylko zawstydzisz. Uważam, że lepiej dalej udawać, że nic nie wiesz.
— Ale tyle lat się nie widzieliśmy, a ona... wciąż była we mnie zakochana? — Kageyama nie rozumiał. Skoro rozdzielił się z Caroline na ponad dziesięć lat, jak mogła nadal coś do niego czuć.
— Jest możliwe, że już nie. Kochała ciebie w przeszłości, a kiedy nie mieliście kontaktu, wyidealizowała cię i tylko się zawiodła, gdy się spotkaliście.
— Zawiodłem ją? Ale czym?
— Kurwa, Tobio. — Wywrócił oczami Hinata. — Dlaczego musisz drążyć temat? Naprawdę nic nie wiesz o uczuciach — zachichotał.
— Jak nic nie wiem, skoro cię kocham?
— Powiedziałeś to dzisiaj tyle razy, że powoli zaczną brzydzić mnie te słowa — zażartował.
Kageyama warknął pod nosem, lecz rozszerzył nogi, aby następnie pociągnąć Shouyou do siebie i zamknąć w ramionach. Chwycił jego podbródek, nie chcąc przestać wpatrywać się w miodowe oczy, które wyciągały od niego przeróżne emocje.
— Niestety, ale mnie poślubiłeś, więc będziesz musiał mnie znosić do końca życia. — Musnął szybko usta Hinaty.
— Istnieją rozwody.
— Dopiero tydzień minął od ślubu, a ty myślisz o rozwodzie? Mam już zacząć szukać prawnika? — zapytał się niepoważnie.
— To ja znajdę prawnika, który sprawi, że nie uwolnisz się ode mnie, bo też cię kocham — zaśmiał się Shouyou. — Na serio kocham cię, Tobio. Cieszę się, że mam cię w swoim życiu.
Kageyama podniósł kąciki ust do góry, aby ponownie złączyć ich usta w pocałunku. Mimo że oboje byli zmęczeni poprzednią aktywnością, wydobyli resztki siły w celu niestarannego posprzątania pokoju jak i umyciu siebie. Następnie oddali się krótkiej drzemce w swoich ramionach, która trwała do późnego popołudnia.
***
Kiedy słońce zbliżało się ku zachodowi, Hinata siedział przy stawie i moczył nogi w nagrzanej przez cały dzień wodzie, a Kageyama trzymał głowę na jego kolanach oraz pochrapywał. Z powodu wczorajszego picia Tobio nie był dzisiaj efektywny. Ciągle narzekał na lekki ból głowy czy ogólne zmęczenie. Shouyou przy okazji czytał książkę, głaskając kosmyki czarnych włosów ukochanego. Humor miał wręcz doskonały przez poranny seks. Już dawno nie czuł się tak zrelaksowany, mimo że tyłek oraz biodra dosyć go pobolewa.
Kageyama obrócił głowę w stronę wody, mrużąc oczy. Obserwował, jak ważka lata przy liliach oraz ryby, które pływają przy tafli. Strumyk z małego wodospadu rozbrzmiewał się w jego uszach, co powodował kolejny tępy ból głowy. Pomamrotał coś pod nosem, zanim zmienił pozycje, aby schować twarz w koszulce swojego partnera.
— Czyżby nadal kac cię trzymał? — podrażnił się z chichotem Hinata.
— Cicho bądź, głupku.
Shouyou zaśmiał się, a następnie odłożył ostrożnie książkę na bok, upewniając się, że nie poleci do wody. Spojrzał w dół na Tobio z szerokim uśmiechem. Schylił się, zanim dał buziaka w policzek męża. Kageyama jedynie bardziej zanurkował w brzuch rudowłosego.
— Może byśmy na dniach poszli na wodę? — zaproponował Hinata. — Już powoli zbliża się koniec urlopu, a jeszcze nie zajechaliśmy na jezioro... I przy okazji zaprosimy również Caro.
— Nie chcę wracać do Japonii... — mruknął Tobio, ignorując dalszą część wypowiedzi Shouyou. — Chcę tu zostać z tobą.
Rudowłosy westchnął ponuro, a przy tym ponownie zaczął się bawić głową Kageyamy. Wyobraził sobie, co zostawili w swoim kraju i co musieliby opuścić.
— Dyskutowaliśmy nieraz, że nie możemy tutaj się przeprowadzić — zaczął. — W Japonii mamy rodzinę, pracę i całe nasze życie. Możemy spróbować częściej przyjeżdżać do Francji, chociaż po powrocie będziemy zajęci pracą.
— Wystarczysz mi tylko ty.
— Tobio, jesteś za bardzo słodki. Niestety, ale sama miłość nie wystarczy do życia — powiedział Shouyou, a przy tym rozejrzał się po ogrodzie. Wyostrzył wzrok, kiedy zauważył znaną postać. — Oh, Julie! Nie spodziewaliśmy się ciebie dzisiaj.
Kageyama podniósł się z kolan Hinaty, aby zobaczyć, o czym mówi jego partner. Przywitał zmierzającą w ich stronę kobietę uśmiechem.
— Tak, nie planowałam do was zaglądać, ale musiałam sprawdzić ogród — odparła, gdy przybyła do chłopaków. — Nie będzie problemem, jeśli zerwę kilka kwiatów, prawda?
— Julie, my tu jesteśmy gościami. Nie musisz zadawać takich pytań — rzekł spokojnie Tobio.
Staruszka podeszła do krzewu hortensji, aby się ich przyglądnąć. Mimo że był koniec lata, wciąż wiele roślin pięknie się rozkwitły. Mogłaby jeszcze użyć lawendy, malwy oraz innych kwiatów.
— Ale ogród i dom jest w waszym posiadaniu, a ja nim się tylko opiekuję.
— Chyba aż... — Wywrócił oczami Kageyama. — Co planujesz robić?
— Muszę zrobić wiązankę na pogrzeb. Szkoda tracić pieniądze na kupno bukietu, więc wykorzystam nasze kwiaty — wytłumaczyła.
— Pogrzeb? A co się stało? — zainteresował się Hinata.
Julie odeszła od krzewów, aby następnie powrócić do małżeństwa. Jej mina momentalnie zrzedła się, kiedy pojawiło się te pytanie. Usiadła przy Shouyou, krzyżując nogi, ponieważ nie chciała moczyć nóg w wodzie.
— Chyba słyszeliście wczoraj w nocy syreny?
Oczywiście Kageyama w tym czasie był w stanie swojej nietrzeźwości, ale Hinata kojarzył, że faktycznie przejeżdżali obok taksówki ambulans lub inne pomoce.
— Tak, chyba coś było — potwierdził.
— Wybuchnął pożar w posiadłości w prowincji obok. Okropna tragedia... Cała rodzina zginęła, a posiadłość została samą ruiną. Rogerowie byli dosyć popularni w sąsiedztwie, więc ten dramat nie odbył się bez ciszy. Sama z nimi miałam dobry kontakt i też pójdę na ich pogrzeb — opowiadała ze słyszalnym smutkiem. — Nadal nie mogę uwierzyć w te nieszczęście.
— C-Cała rodzina zginęła? — dopytał głośniejszym tonem Shouyou. Nie potrafił wyobrazić sobie tego, co usłyszał.
— Jedna osoba przeżyła. Pożar wybuch w nocy, więc wszyscy zmarli w śnie, ale Artur chyba się zbudził. Artur i Nathalie byli małżeństwem, którym gdzieś pół rok temu urodziła się córeczka. Artur zdążył uratować jedynie córkę, zanim posiadłość się spaliła doszczętnie z jego rodziną. Sam miał tak rozległe oparzenia, że odszedł w szpitalu. Państwo Roger byli majętną rodziną, a przy tym z tradycjami. Szykowało się wielkie przyjęcie z okazji urodzin Nathalie, więc cała rodzina się zjechała — rozwodziła się Julie nad losami jej przyjaciół.
— A co z dziewczynką? — dołączył się Kageyama, który zaintrygował się osieroconym niemowlem.
— Prawdopodobnie nie znajdą żadnych jej żywych krewnych, więc wyląduje w domu dziecka. Taka malutka i straciła wszystko. — Kobieta popatrzyła się pusto w przestrzeń. — Zaraz muszę iść po nożyce, aby obciąć kwiaty. Pogrzeb jest za dwa dni, więc trzeba się pośpieszyć...
Shouyou i Tobio jeszcze wymienili kilka zdań z Julie, zanim Francuzka pożegnała się z nimi i skierowała się do garażu. Kageyama przez całą rozmowę wyglądał, jakby był myślami gdzieś indziej, co nie uszło uwadze Hinacie. Rudowłosy zwrócił się do swojego partnera, lecz ten nadal skupił wzrok na jednym punkcie w tle.
— Hej, Tobio — zawołał zaciekawiony.
Kageyama zamrugał kilka razy oczami, zanim podniósł głowę w stronę męża i popatrzył się na niego niezrozumiałym wzrokiem.
— Co znowu? — prychnął.
— O czym tak intensywnie myślisz? — zapytał się z lekkim uśmiechem.
— Nad niczym, głupku. — Uderzył subtelnie pięścią ramie Hinaty. — Noc się zbliża. Chodźmy zjeść kolacje i nakarmimy Alfreda — powiedział szybko, wstając z ziemi.
Shouyou naburmuszył policzki, lecz poszedł śladami Tobio.
Następne dni mijali małżeństwu bez żadnych przeszkód. Spędzali ten czas na odpoczywaniu oraz lenistwu, ale również dodali aktywność pod postacią jazdy na rowerze, spacerów czy bieganiu. Odwiedzali też pobliskie miasta, jak i wspomnienie przez Hinate jezioro oraz inne okolice. Co jakiś czas spotykali się z Caroline, aż odwieźli ją na lotnisko, skąd poleciała do Chicago. Nie mogli na nic narzekać przez ten urlop wypełniony szczęściem z zaplątaną miłością i czułością.
Jednak według Shouyou, Tobio zachowywał się dosyć nietypowo. Oczywiście, wciąż załatwiał rzeczy związane z pracą pod postacią odpisywaniu na maile i telefonami, lecz... tego było nazbyt dużo. Kageyama za często rozmawiał przez komórkę i to głownie po francusku, więc Hinata nie mógł zrozumieć słów. Gdy pytał się męża, co się dzieje, ten tylko krótko odpowiadał, że problemy z jakaś wystawą. Rudowłosy rozpoznawał kłamstwo, lecz wolał jeszcze poczekać przed drążeniem tematu. Shouyou jest z natury nazbyt ciekawski, ale nie chciał naskakiwać swojego partnera, jednak podejrzana „praca" Tobio wciąż siedziała w jego głowie.
Aktualnie Hinata leżał obolały w łóżku. Czuł nadal dotyk Kageyamy na swoim ciele, mimo że ten znajdował się przy biurku w okularach i czytał coś na laptopie. Przez ostatni tydzień artysta co wieczór po seksie wstawał, aby zając się skrzynką pocztową oraz pracą. Shouyou... to bolało. Uwielbiał, kiedy po kochaniu mógł przytulić się do swojego męża i przebywać jeszcze w jego ramionach, a zamiast tego obecnie siedzi obrażony, obserwując plecy Tobio.
Hinata prychnął pod nosem, zanim podniósł się z łózka w celu chwycenia bokserek, które leżały porzucone na ziemi. Ubrał je na swój tyłek, a następnie sięgnął po okulary ze stolika nocnego i książkę dzisiaj zaczętą. Nie uchwycił momentu, gdy Kageyama zerknął w jego stronę z zastanawiającym wyrazem twarzy. Tobio zagryzł dolną wargą, stukając palcami o klawiaturę laptopa. Czy to był już czas?
— Shou? — odezwał się pierwszy, a przy tym obrócił się w stronę rudowłosego.
— Czego chcesz? — Mniejszy chłopak popatrzył się znad książki na partnera i podniósł brew pytająco.
— Chciałbym z tobą porozmawiać o czymś — zaczął, wypuszczając zestresowany powietrze z płuc.
— W końcu, kurwa. — Wywrócił oczami Hinata, kiedy odłożył natychmiastowo książkę z powrotem na stolik. Nawet nie zaznaczył, na której stronie teraz był. — Już powoli miałem dość ciszy od twojej strony.
Kageyama podniósł się z krzesła, zanim chwycił włączony laptop. Popatrzył się z zwątpieniem na ekran, lecz przymknął oczy i kiwnął głową. Poszedł w stronę Shouyou, a później usiadł na krawędzi łózka blisko swojego partnera. Otworzył usta, ale je od razu zamknął. W jego głowie szalała pustka.
— Nie wiem, jak zacząć — powiedział, zniżając wzrok ponownie na laptop.
— Najlepiej od początku. — Wzruszył ramionami Hinata. Próbował udawać, że jest zły na Tobio, chociaż w duszy niecierpliwił się, ponieważ w końcu mógł się dowiedzieć, jaki jest problem Kageyamy.
— Więc — umilkł szybko, a po chwili zwilżył językiem górną wargę — pamiętasz, jak Julie opowiadała o tej rodzinie, gdzie wybuchł pożar.
— Tak — potwierdził. — Co dalej?
— Ja... zapytałem się Julie o adres i skontaktowałem się z domem dziecka, w którym córka tego małżeństwa się znalazła.
Kurwa, nie.
Hinata wstrzymał niespodziewanie powietrze, kiedy zrozumiał, dokąd zmierza rozmowa. Jego serce kilka razy szybko zabiło, a w uszach zapiszczało. Kompletnie nie rozumiał swoich emocji, ponieważ czuł szczęście, ale również niepokój. Czy to się dzieje na prawdę?
— Nie mów, że-
— Tak — przerwał Kageyama swojemu mężu. — Myślałem nad tym intensywnie codziennie, odkąd zacząłeś temat, i się w końcu zdecydowałem. — Popatrzył się na Hinacie, zanim chwycił jego dłoń we własną rękę. — Chcę założyć z tobą rodzinę oraz mieć dziecko, Shou.
Niższy chłopak nie potrafił uwierzyć w te słowa. Nie mógł nic innego robić, jak tylko skoczyć w ramiona Tobio. Czarnowłosy z ledwością zdążył odłożyć laptop na pościel, kiedy partner uwiązał się na jego szyi. Poczuł, że powoli kark stawał się mokry, więc najprawdopodobniej Shouyou zaczął płakać. Kageyama podniósł kąciki ust do góry, a następnie objął ciało męża. Ucałował rudą głowę, czekając, aż emocje ostygną u Hinaty.
Tobio przymknął oczy, kiedy kołysał w ramionach ukochanego. Po dłuższych kilku minutach oddech na jego karku stał się już bardziej miarowy oraz gładszy. Przeczesał jeszcze raz loki Shouyou, zanim pozwolił się odsunąć od niego, lecz nadal trzymał w objęciach partnera.
— Widzę, że się uspokoiłeś — stwierdził, a Hinata wytarł zaschnięte łzy i kiwnął głową. — Więc mogę kontynuować?
— T-Tak — odpowiedział, ale z chrypką w głowie. — Ale naprawdę, Tobio? Chcesz tego?
Kageyama spojrzał się czule na rudowłosego. W czekoladowych oczach mógł odnaleźć wątpliwość, ale też nadzieję. Sam starał się mieć łagodne spojrzenie, aby Shouyou zrozumiał, że nie żartuje. Również stresował się tą rozmową, ale artysta zawsze denerwował się szczerymi rozmowami.
— Tak, jestem poważny. Chcę mieć z tobą dziecko — potwierdził.
— Kocham cię — wyznał niespodziewanie Hinata, zanim musnął szybko usta swojego partnera. — Kocham cię. — Całus. — Kocham cię! — Całus. — Kocham cię, Tobio — powtórzył jeszcze raz, a następnie zachichotał prosto w twarz Kageyamy.
— Zrozumiałem i ja ciebie też, Shou — zaśmiał się czarnowłosy. — Ale teraz daj mi dojść do słowa, w porządku?
— Yhym... — wymruczał, kiedy jego oczy stały się pełne ekscytacji. — Mów.
Tobio wziął głęboki oddech. Musiał wszystko ułożyć dobrze w głowie, aby prawidłowo przedstawić Hinacie całą sprawę.
— Zacznę od tego, że odkąd usłyszałem o losach tej dziewczyny, nie mogłem powstrzymać myśli o niej. — Przeleciał wzrokiem po pokoju, chcąc się uspokoić. Gdzie jest Alfred, gdy go potrzebował? — Najpierw sprawdziłem, czy my, jako Japończycy, możemy zaadoptować dziecko z Francji, ale na szczęście tak. — Uśmiechnął się delikatnie. — Później zadzwoniłem do Keiji'ego, jak i Tooru w sprawie adopcji, a oni dali mi kontakt do prawnika miedzynarodowego, który może się zająć tą sprawą. Sama adopcja... to długotrwały proces. Będziemy musieli potrzebować wielu papierów, aktów czy innych zaświadczeń, a je trzeba jeszcze przetłumaczyć. Będą wizyty u psychologa oraz wiele innych spotkań. Jak rozmawiałem z prawnikiem, powiedział, że adopcja może potrwać od trzech do pięciu lat. W dodatku musimy liczyć się z tym, że będziemy musieli również częściej przylatywać do Francji w celu niektórych spotkań, więc trzeba odpuścić trochę z pracą, jak i adopcja to po prostu drogie przedsięwzięcie. Sam zastanawiałem się, czy może lepszym wyborem nie jest adopcja w Japonii, ale kobieta z ośrodka wysłała jej zdjęcie i... przepadłem.
Tobio chwycił zapomniany laptop, a następnie odblokował ekran, który zgasł w trakcie nieużywania. Podniósł kąciki ust do góry, kiedy jeszcze raz spojrzał na fotografię. Czy na serio mogą ją mieć w przyszłości?
Kageyama podał urządzenie Hinacie, a temu rozświetliły się oczy na widok uroczej dziewczynki leżącej na kocu i bawiącej się grzechotką. Kasztanowe włosy w lekkim tonie rudości zostały związane w dwa wysokie kitki, chociaż dalej można rozpoznać, że są pokręcone. Miała zadarty nosek z rozsianymi piegami, a jej przejrzyste, błękitne oczy rozbłyskały całe otoczenie. Szeroki i szczery uśmiech od ucha do ucha przystrajał u niej beztroskoś. Shouyou wręcz na tym zdjęciu już słyszał oraz wyobrażał jej śmiech.
Małe rączki, w którym trzymała niebieską grzechotkę, tłuszczyk na twarzy czy pulchniutki brzuszek. Hinata wszystko w niej kochał.
— Chcę ją — odparł nieugięty, zanim spojrzał się na swojego partnera. Kageyama odnalazł w jego oczach determinacje. — Kurwa, Tobio, chcę ją.
— Jesteś pewny? — zapytał, a rudowłosy kiwnął głową. — Nie mamy pewności, że nam się uda.
— Chcę ją i tak. Spróbujmy.
Artyście zelżało na duszy na te słowa. Wiedział, że Shouyou raczej się zgodzi, ale nigdy niewiadomo, czy może by się rozmyślił lub odmówił.
— To dobrze. — Przymknął oczy ze spokojem. — Bo za dwa dni jesteśmy umówieni z nią na spotkanie.
— Na serio? — zawołał z entuzjazmem Hinata.
— Tak — przytaknął. — Przepraszam, że ostatnio nie byłem niezbyt obecny, ale-
— Wszystko rozumiem — przerwał Shouyou, kładąc laptop na materacu. Przesunął się bliżej Kageyamy, aby usiąść między jego nogami. Chwycił ręce czarnowłosego w swoje dłonie. — Będziemy rodzicami, Tobio! Nawet nie masz pojęcia, jak się cieszę.
Artysta obrzucił kolejnym uśmiechem Hinate, zanim został przygnieciony przez ciężar mniejszego ciała i poczuł pocałunki na całej twarzy.
***
Szum wiatru przelatywał przez oknie okno, gdy Tobio oraz Shouyou jechali samochodem. Kageyama widział, jak Hinata od rana był podekscytowany. Nie potrafił usiedzieć w miejscu, a nawet teraz poskakuje na siedzeniu czy stuka palcami o własne udo. Próbował zmienić myśli, oglądając widoki zza okna, lecz myśli nie umiały go opuścić.
— Stresujesz się, Shou? — zaczął rozmowę wyższy chłopak w celu przerwania ciszy.
— Nie — odpowiedział natychmiastowo Hinata. — Nie mogę się doczekać tego spotkania. W końcu ją poznamy.
— Tak, poznamy... — westchnął Kageyama, lecz z uśmiechem na twarzy, zerkając na nawigacje. — Zostały jeszcze dziesięć kilometrów, więc postaraj się usiedzieć na miejscu, głupku.
— Myślisz, że co o nas pomyśli?
— Ona dopiero ma pół roku. — Wywrócił oczami.
— Ale czytałem, że nawet niemowlę może nie zaakceptować rodziców zastępczych. A co jeśli ona nas nie polubi? Albo-
— Nie pieprz głupot. Zawsze musisz czytać te jakieś swoje durne blogi, a później gadasz od rzeczy — syknął Tobio.
— Po prostu chcę być dobrze przygotowany... — naburmuszył się Hinata. — Ale wiesz, że nie będziemy mogli uprawiać seksu? — zmienił temat.
— Co? Czemu nie będziemy mogli?
— Bo jeszcze nasze dziecko usłyszy! A to ty często inicjujesz poranny seks w kuchni lub wieczorem na kanapie, kiedy oglądamy film — wytłumaczył.
— Jaki głupek — prychnął. — Każdy rodzic musi być ostrożny i być przygotowany na takie rzeczy. Możemy się pieprzyć za zamkniętymi drzwiami, ale nie jestem pewny, czy uda ci być cichy.
— Mogę być... A ty co? Wyczytałeś to w swoich poradnikach rodzicielskich? — dogryzł.
Kageyama na chwile oderwał wzrok od szyby, aby spojrzeć się groźnie na Hinate, który miał figlarny uśmiech. Oboje dosyć intensywnie przygotowywali się do swojej nowej roli, a Shouyou uwielbiał nawet teraz dokuczać partnerowi.
— Ani słowa do końca drogi albo cię zostawię na jakimś polu.
Po kilku minutach samochód przejechał bramę, a następnie pokonywał dalszą, żwirową drogę. Rudowłosy patrzył się zza okna, jak kształtuje się wielki, kamienny budynek. Kilka dzieci ganiało po podwórko, bawiąc się w berka, a opiekunowie trwali przy nich w celu pilnowania. Zauważył starszą młodzież siedzącą dalej od tamtej gromadki, ale również samotników, którzy woleli spędzić czas w ciszy, czytając lub się uczyć w cieniu drzewa. Hinata dowiedział się, że w ośrodku znajduje się ponad pięćdziesiąt dzieci. Gdyby tylko mógł każdemu z nich sprawić uśmiech.
Tobio zajechał na mały parking, zanim ustawił poprawnie samochód. Następnie podniósł hamulec ręczny do przodu i spojrzał się na Shouyou. Rudowłosy go obserwował z szerokimi oczami.
— Co się gapisz? — zapytał się krótko artysta.
— Czy to już?
Kageyama zadziwiał się, jak potrafił tyle czasu wytrzymać z Hinatą. Może tamten rzucił na niego czar miłosny.
— Tak, chodźmy — odparł, odpinając swój czas.
Shouyou i Tobio wyszli z samochodu, kiedy ciekawskie oczy zwrócili się w ich stronę. Czarnowłosy tylko wskazał głowę na wejście partnerowi, aby dalej iść. Złapał rękę męża w celu dania mu otuchy. Niecodziennie przecież jest pierwsze spotkanie z dzieckiem, którego chcesz być rodzicem, więc miał prawo się stresować. Tym bardziej po przeczytaniu niemądrych rzeczy na Internecie.
Z głównych drzwi budynku wyszła niska, czarnowłosa, starsza kobieta. Kageyama oglądając na stronie ośrodek, rozpoznał, że to ona zajmuje się adopcjami i najprawdopodobniej z nią się wymieniał wiadomościami oraz rozmawiał. Podszedł pewnym krokiem do niej, ciągnąc za siebie rudowłosego.
— Jestem Tobio Kageyama, a to mój mąż Shouyou — przedstawił się po francusku. — Byliśmy umówieni na spotkanie z Amelią.
— Witam, nazywam się Patricia Riou. — powiedziała po angielsku, ponieważ wiedziała o nieznajomości języka francuskiego przez Hinatę. — To ze mną właśnie rozmawiałeś, panie Kageyama. Cieszę się, że możemy się wreszcie spotkać. Zapraszam. — Wskazała na drzwi, zanim skierowała się do środka.
Shouyou zerknął na Tobio, a ten uśmiechnął się do niego oraz pogłaskał kciukiem dłoń rudowłosego. Kageyama ponownie zaczął prowadzić swojego mniejszego chłopaka, kiedy podążył za Patricią.
Ośrodek wewnątrz został utrzymany w neutralnych barwach, lecz na ścianach znajdowały się rysunki zwierząt, które miały na celu udobruchać mniejsze dzieci. Z powodu szybkiego kroku kobiety, Hinata nie mógł za bardzo się rozglądać, więc tylko chwycił wzrokiem największe szczegóły.
Opiekunka ośrodka otworzyła drzwi, które następnie przetrzymała młodemu małżeństwu. Kageyama przeszedł przez wejście pewnym krokiem, a za nim nieśmialej Shouyou. Niższy chłopak zbadał otoczenie. Na środku pokoju stał okrągły stół z krzesłami. Oprócz poprzednich mebli, w kącie znajdował się dywanik oraz kilka zabawek. Pomieszanie było... raczej puste, ale na szczęście przynajmniej obrazki na ścianach w jakikolwiek sposób ożywiały okolice.
— Proszę usiąść, a ja zaraz przyjdę z maleństwem — rzekła spokojnym tonem Patricia. — Najpierw zapoznajcie się z nią, a później możemy zacząć rozmawiać. Coś chcecie do picia?
— Jakby było można, poprosimy o wodę — odparł Kageyama.
— Dobrze — przytaknęła. — Proszę chwilę poczekać — powiedziała, zanim wyszła z pokoju i zamknęła drzwi.
Shouyou wyplątał dłoń z rąk Tobio, aby zrobić kilka kroków po pomieszczeniu. Nie miał ochoty na siadanie. W nim teraz szalała burza, kiedy myślał, że zaraz spotka swoją przyszłą córkę. Może on nadal śni i tak naprawdę jest dalej studentem japonistyki. Kageyama jedynie potrząsał kilka razy głową w niezadowoleniu, widząc zachowanie Hinaty. Jego też targały wątpliwości, ale starał się utrzymać kulturę.
— Słońce, zachowaj spokój — zaczął Tobio, podchodząc do męża.
Czarnowłosy chwycił ramiona Shouyou, żeby ten się zatrzymał w miejscu. Niższy chłopak podniósł wzrok, kiedy napotkał neutralne spojrzenie partnera.
— Nie wiem, czy jestem szczęśliwy czy zestresowany — zachichotał podenerwowany. — Zaraz ją spotkamy i ja po prostu-
— Hej, ja też — przerwał Kageyama mężowi, a przy tym pomasował jego plecy. — To dopiero pierwsze spotkanie. Zobaczymy, jak one przebiegnie i zdecydujemy co dalej, tak?
— Tak. — Hinata posłał uśmiech ukochanego.
Tobio odwzajemnił gest, zanim przeczesał palcami rude loki. Szybko się schylił, aby zostawić całusa na ustach Shouyou, kiedy właśnie otworzyły się drzwi.
Oboje obrócili się w stronę dźwięki, a następnie ujrzeli Patricie z dzieckiem na rękach. Momentalnie uchwycili zaciekawiony wzrok dziewczynki, która rozglądała się po pomieszczeniu. Gdy odnalazła swoimi niebieskimi oczami Kageyamie i Hinate, zaczęła się w nich intensywnie wpatrywać. Kobieta do niej coś powiedziała po francusku, zanim zamknęła drzwi i podeszła do małżeństwa.
— To właśnie Amelia — oznajmiła radośnie. — Śliczna z niej dziewczynka. Któryś z was chciałby ją przytrzymać?
Tobio zerknął na Shouyou, a ten na niego. Hinata zdecydował się zrobić krok do przodu. Patricia zbliżyła się niej, kiedy przejął dziecko. Maleństwo go obserwowała zainteresowania, a Kageyama podszedł do partnera. Dziewczynka wyciągła swoją małą dłoń w stronę czarnowłosego, co zafascynowało Shouyou. Artysta z małą wątpliwością uniósł rękę nad Amelią, zanim ta objęła jego palec. Oboje wstrzymali oddech, martwiąc się, jak zareaguje dziecko, ale ona tylko się roześmiała wesoło, a Kageyama za nią.
Hinata wydał mały chichot. Spojrzał się od głowy do stóp na dziewczynkę. Później przyglądał się, jak Tobio zaczynał dotykać jej drobnej rączki. Ich niebieskie oczy idealnie się dopasowywały się ze sobą, a nawet wydawało się rudowłosemu, że jego mężowi tęczówka zmieniła kolor na jaśniejszy. Sam nie potrafił powstrzymać kłucia w swojej klatce piersiowej, więc wciągnął gwałtownie powietrze, bojąc się, że zaraz uroni łez. To jest życie, o którym marzył.
— Tobio? — powiedział pytająco, a Kageyama podniósł ku niemu wzrok. — Kocham was.
***
Cztery lata później...
Hałas grzebania roznosił się po korytarzu, gdy dwóch dorosłych stało przy drzwiach jednego mieszkania. Wyższy trzymał na rękach rudowłosą dziewczynkę, a obok siedział pies, który prawie już przysypiał na podłodze. Drugi mężczyzna natomiast grzebał w plecaku w poszukiwaniu pewnej rzeczy.
— Shou, gdzie posiałeś te klucze? Wszyscy jesteśmy zmęczeni po podróży, więc-
— Mam! — krzyknął Hinata, przerywając swojemu partnerowi Wsadził klucze do zamka i je przekręcił, aż usłyszał rozpoznawalny dźwięk. Spojrzał się za sobą, gdzie był jego mąż i córka, a następnie posłał im uśmiech. — Amelia, jesteś gotowa?
— Tak! — odpowiedziała i energicznie kiwała głową. — Tato, puść mnie! Chcę sama wejść! — zawołała do Kageyamy, a ten ją posłuchał.
Rudowłosy nacisnął klamkę, zanim odepchnął i otworzył drzwi. Dziewczynka szybko przebiegła przez wejście, aby pośpiesznie ściągnąć buty w gengan oraz skierować się wgłąb mieszkania. Zaczęła coś krzyczeć do małżeństwa, które też już znajdowało się w środku. Hinata również zdjął swoje trampki, nie troszcząc się o bagaże pozostawione na korytarzu, a następnie dołączył do podekscytowanej córki. Tobio odpiął Alfreda ze smyczy i ten również pobiegł do poprzedniej dwójki. Kageyama nawet nie chciał się odzywać, ze zawsze sam musi wnosić walizki.
Czarnowłosy zostawił bagaże w przedpokoju, aby pójść w stronę donośnym śmiechów. Oparł się o ramę drzwi, a później przyjrzał się widokowi przed nim. Amelia i Shouyou siedzieli na łóżku dziewczynki, kiedy ta pokazywała nowe zabawki, które małżeństwo przed jej przyjazdem zakupili. Alfred również znajdował się na materacu oraz merdał ogonem, czasami poszczekując. Mimo nieuczestniczenia w rozmowie, Kageyama uważnie słuchał, jak ich córka entuzjastycznie opowiadała coś Hinacie, a jej błękit w oczach lśnił. W historii mieszała słowa japońskie, angielskie oraz francuskie, co wywoływało śmiech u całej trójki.
Tobio nie potrafił wyobrazić sobie szczęśliwszego życia.
***
Dziękuję wszystkim cierpliwym, którzy czekali na ten bonus. Oczywiście, jeśli ktoś czekał hahah
Zachęcam do dzielenia się opinią, przemyśleniami czy zostawienia komentarza i/lub gwiazdki!
Oficjalnie „Impresja" jest zakończona. Nieoficjalnie to... na obecną chwilę nieważne. Napiszę po prostu, że ja się z „Impresją" jeszcze nie żegnam.
Dziękuję wszystkim czytelników „Impresji" za bycie ze mną. Mam nadzieję, że się jeszcze nie rozstajemy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top