Z rzycia dyslektyka
Cześć! Jestem Rina i część z Was zna mnie już od jakiegoś czasu, ale może przytuptał tutaj ktoś nowy? Więc od początku, żeby wszystko było jasne.
Mam na imię Rina, mam dwadzieścia... kilka lat, jestem absolwentką polonistyki i... mam dysleksję. I nie, moja dysleksja nie jest dla mnie wymówką – dbam, by moje teksty były poprawne językowo, ortograficznie i interpunkcyjnie. Ale jest to trudne, bo ja literówek zwyczajnie NIE WIDZĘ.
Tak, nie widzę literówek i nie wstydzę się tego, bo znam reguły, które rządzom polską ortografią (ostatnio przerabiałam je z przemiłymi obcokrajowcami), ale w praktyce, szczególnie kiedy się spieszę, to różnie bywa z ich stosowaniem. Dlatego się nie obrażam, kiedy ktoś mi napisze „Rina, masz literówkę". Podziękuję i poprawię („kiedyś", czyli w bliżej nieokreślonym terminie). Gorzej z przecinakami, bo ja ich używam bardziej retorycznie niż składniowo (tak samo inne znaki interpunkcyjne), no ale też możecie napisać, najwyżej się nie zgodzę (albo przerobię pół akapitu, żeby było po mojemu xD).
Teraz pozwólcie, że zabiorę Was w podróż w czasie i wyjaśnię kilka kwestii.
Rok 20....
Mała Rinusia skończyła przedszkole i zna literki! Potrafi je napisać! Potrafi poprawnie przeliterować słowo! Potrafi poprawnie przesylabizować słowo! Ale nie potrafi go przeczytać... Ale mała Rinusia była uparta, tak samo jak mama i nauczyła się czytać!
Rok 20....
Mała Rinusia skończyła pierwszą klasę. Potrafi czytać i pisać. Ale czyta i pisze bardzo powoli. Tekst z tablicy zawsze kończyła przepisywać jako ostatnia. Poza tym ma bardzo brzydkie pismo, więc w wakacje postanowiła przepisywać książki.
Rok 20....
Rinia jest już w starszych klasach. Pisze powoli, ale czytelnie. Nienawidzi czytać na głos, ale w zaciszu swojego pokoju pochłania książkę za książką. Zna doskonale wszystkie reguły ortografii, ale w słowie „powtórzenie" jest w stanie zrobić trzy błędy naraz. I tego nie widzi. „No przecież da się przeczytać!"
Rok 20....
Rini jest w gimbazie. Na angolu jest problem, bo obojętnie ile się nie uczy tych durnych słówek, to z kartkówki ZAWSZE jest kapa. Mama miała tego dość i postanowiła sprawdzić, czy Rini nie ma dysleksji. Oczywiście, że ma. Pani w poradni wzięła ją za maturzystkę, bo tak była mondra! (A to była tylko gimbaza... I ironia, potocznie zwana aronią.)
Rok 20....
Rina zaczyna pisać na poważnie (do szuflady). Nauczyła się ortografii w praktyce, bo ten szlaczek w Wordzie do czegoś służy!
Rok 20....
Notatki Riny nie zawierają rażących błędów ortograficznych, zdarzają się literówki, tak jak każdemu podczas szybkiego pisania. Obroniła licencjat z polonistyki.
Rok 20....
Rina zostaje Panią Magister Filologii Polskiej. Zaczyna działać na Wattpadzie i nie przejmuje się swoją przeszłością dyslektyczki. Oczywiście, swoje teksty daje becie do sprawdzenia, bo nikt nie jest idealny. Zdarzają jej się literówki, brak znaków diakrytycznych, zjedzone „a" na końcu wyrazu, „r" i „z" zamienione miejscami w „rz"... Ale czerwonych szlaczków w Wordzie coraz mniej...
Oto moja historia. Jak dysleksja została u mnie odkryta i jak się z niej wyleczyłam. Sama, bez dodatkowych zajęć w szkole – zwyczajnie dużo czytałam i pisałam.
LENISTWO TO NIE DYSLEKSJA!
~*~
Autobiograficznie o problemach z ortografią.
Pracuję nad rozbudowanym tekstem z gatunku "romans", bo Green Day wypuścił nową piosenkę. Logika? Wbrew pozorom jest!
Rina
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top