Dzień 7

~Olly~

Obudziłem się o jedenastej, ale postanowiłem, że jeszcze trochę pośpię. Byłem mocno zestresowany tym, że spotkam dzisiaj Neila. Nie wiedziałem, czego się po nim spodziewać. Kiedy ze mną pisał, był naprawdę miły i czuły. Było widać, że mu na tym bardzo zależy.

Mi zależało, i to naprawdę mocno. Od dawna nie czułem prawdziwej miłości i bolało mnie to, w jaki sposób byłem rzucany. Nikt nie obchodził się lekko z moimi uczuciami, a ja tylko pragnąłem miłości. Szczerej, prawdziwej i dozgonnej miłości.

Wstałem o dwunastej. Musiałem się ubrać i zjeść śniadanie. Zwykle budziłem się wcześniej, ale dzisiaj coś mnie wzięło na długi sen. Byłem w domu sam, jak zwykle. Doskwierał mi brak towarzystwa, musiałem to przyznać, ale nie narzekałem z tego powodu. Bycie samym nie zawsze oznacza bycia samotnym.

O pierwszej po południu wsiadłem w pociąg, który jechał prosto do Londynu. Dawno nie byłem w tym mieście i naprawdę ucieszyłem się z możliwości pojechania tam właśnie dzisiaj.

Bałem się, że mogę nie zdążyć na umówione spotkanie z Neilem, ponieważ Yorkshire jest oddalone od Londynu o ponad dwieście kilometrów. Wybrałem jednak najszybszy pociąg, który polecili mi znajomi, twierdząc, że podróż z mojego miasta do Londynu trwa dwie i pół godziny.

Podróż minęła mi całkiem dobrze i spokojnie. Moje podekscytowanie sięgało zenitu. Byłem szczęśliwy, ponieważ być może spotkam miłość swojego życia. Jednak z drugiej strony bardzo się bałem, ponieważ niedługo mogło się okazać, że Neil w rzeczywistości jest zupełnie innym człowiekiem i wcale się nie dogadamy. Już wiele razy tak  było, że pisałem z kimś przez internet, następnie umawiałem się z daną osobą w jakimś konkretnym miejscu i wszystko się psuło. Nie chciałem, aby tak było z Neilem. Nie miałem ochoty i siły na kolejne załamanie nerwowe, których przeżyłem już naprawdę wiele.

Wysiadłem z pociągu o piętnastej trzydzieści. Miałem jeszcze pół godziny na to, aby pospacerować po Londynie w samotności. Odetchnąłem głęboko świeżym powietrzem, kiedy tylko wysiadłem na stacji metra przy Buckingham Palace. Naprawdę dawno tu nie byłem. Dużo się zmieniło.

Przystanąłem na chwilę, jednak niedługo potem zarzuciłem plecak na ramię i ruszyłem przed siebie. Park, przez który przechodziłem, był ozdobiony pięknymi kolorami. Drzewa, które rosły obok mnie były wysokie i naprawdę imponujące. Najbardziej zmartwiłem się, kiedy zobaczyłem zakochane pary, które siedziały pod tymi drzewami i bawiły się w najlepsze. Od zawsze chciałem być w udanym związku, jednak nigdy nie było mi to dane.

Znalazłem się pod Buckingham Palace. Tylko to miejsce wcale się nie zmieniło. Budynek pozostał bez zmian, rozemocjonowanych turystów wcale nie ubyło.

Przeszedłem obok wielu rodzin, które zapewne przyjechały do Londynu z różnych zakątków świata, aby tylko zobaczyć kilka znanych z pocztówek miejsc.

W końcu osiągnąłem swój cel. St. James' Park. Ostatni raz odwiedziłem to miejsce, kiedy miałem dwanaście lat. Dokładnie pamiętam ten dzień. To było trzynaście lat temu. Jak ten czas szybko leci. Minęło tyle lat, a w dalszym ciągu pamiętałem, jak byłem tutaj z mamą, urządziliśmy piknik i śmialiśmy się do upadłego. To były bardzo beztroskie i piękne czasy.

Doszedłem do głównego jeziora. Było za pięć czwarta. Rozglądałem się dookoła, jednak nigdzie nie potrafiłem dostrzec Neila. Nagle poczułem czyjąś rękę na ramieniu i gwałtownie odwróciłem się w tył.

- Olly! - krzyknął Neil, który od razu mnie przytulił. Nie spodziewałem się takiego powitania. Nie na pierwszym spotkaniu.

- Neil... Zaraz mnie udusisz... - powiedziałem, próbując wyswobodzić się z jego pewnego uścisku. W końcu chłopak mnie puścił, a ja momentalnie cofnąłem się w tył. Miałem przed sobą Neila w całej okazałości i musiałem przyznać, że naprawdę, ten chłopak był taki, jakiego widziałem na zdjęciach.

- Jesteś naprawdę wysoki. - rzekłem, mierząc go od stóp do głów. Uśmiech nie schodził z twarzy bruneta, ale mi to wcale nie przeszkadzało.

- Wiem, wiem. Nie lubię tego, ale przynajmniej patrzę na wszystkich z góry. - odparł, śmiejąc się.

- Przy tobie czuję się taki... mały. - wyznałem, co przyszło mi z trudem. Mój wzrost nigdy nie stanowił dla mnie problemu, ale przy nim czułem się jak mała, nic nie znacząca cząstka świata.

- Nie mów tak. Nie wygląd się liczy, a osobowość. Twoją chciałbym dzisiaj poznać. - powiedział. - Byłbym zapomniał! Mam dla ciebie prezent urodzinowy! - dodał rozweselony. Neil sięgnął do swojego plecaka. Mogłem mu się  w tej chwili przyjrzeć. Jego włosy aż błyszczały się w słońcu.

- Mam nadzieję, że ci się spodoba. - powiedział z nadzieją, wręczając mi do ręki opakowany prezent.

- Nie trzeba było... - odparłem, nie wiedząc, jak się zachować.

- Nie gadaj, tylko go odpakuj. - mówił, ponaglając mnie. Oczy Neila pobłyskiwały w słońcu. Nie mogłem od nich odwrócić wzroku.

W końcu zabrałem się za odpakowywanie prezentu. Zobaczyłem w środku płytę Ariany Grande.

- Skąd wiedziałeś? - spytałem, lekko zaskoczony. Neil idealnie trafił w mój gust, a ja mu nigdy nawet nie wspominałem o tym, kogo lubię.

- Jestem magikiem, Olly. Przyzwyczaj się. Wiem o tobie więcej, niż ty sam.

- Zaczynam się ciebie bać.

- Mówisz do mnie tak, jakbyśmy pisali wiadomości. Tak, Olly. To musi być przeznaczenie. - stwierdził, po czym podszedł do mnie i mnie uściskał. Czułem na sobie spojrzenie ludzi, którym nasze zachowanie pewnie przeszkadzało. Nie dziwiłem się. Wiele razy byłem wytykany palcami za to, kim jestem.

- Neil, ludzie. Oni się na nas patrzą. Nie możemy tak. - uznałem, oglądając się dookoła.

- Ludzie nie są ważni, Olly. Czekałem na tą chwilę cały tydzień i nie pozwolę na to, aby ktoś zepsuł mi ten dzień. - powiedział brunet, z uśmiechem na ustach. Postanowiłem, że zaufam Neilowi i jego słowom. Tak, Olly. Dzisiaj nie możesz przejmować się ludźmi. To twój dzień. Być może, od dzisiaj zacznie się twoje nowe, lepsze życie.

~Neil~

Na moich ustach momentalnie pojawił się uśmiech, kiedy tylko ujrzałem Olly'ego. Co prawda, bałem się, że wywrę na nim niedobre wrażenie, ale starałem się zachowywać naturalnie. Zeszłej nocy w ogóle nie zmrużyłem oka. Bałem się, że coś dzisiaj pójdzie nie tak. Nie chciałem tego. Zbyt długo czekałem na miłość, a Olly wydawał się być odpowiednim kandydatem.

- Co mamy dzisiaj w planach? - spytał blondyn, próbując czuć się swobodnie w mojej obecności. Wiedziałem, że było to dla niego ciężkie, dlatego postanowiłem, że ułatwię mu sprawę. Będę zachowywał się w stosunku do niego naturalnie i miło, a on poczuje się przy mnie luźniej.

- Chodź, pójdziemy na spacer. - odparłem, po czym objąłem go ramieniem. Olly się wzdrygnął, wyczułem to. Po chwili puściłem go, bojąc się, że chłopak niedługo ode mnie ucieknie.

- Możemy tutaj usiąść? - spytał blondyn, patrząc mi się w oczy. Spojrzenie jego lodowato-błękitnych oczy było swego rodzaju magiczne. Dałbym wszystko, aby Olly patrzył się tak na mnie każdego dnia.

- Jasne. - odrzekłem. Olly usiadł na trawie, między kwiatami, a ja uczyniłem to samo. Chciałem być blisko niego, ale nie na tyle blisko, aby go do siebie urazić.

- Masz tą piosenkę? No wiesz, tą, co napisałeś. - powiedział niepewnie blondyn.

- Tak, mam ją w telefonie. - odpowiedziałem, po czym sięgnąłem ręką do plecaka i wyjąłem, z niego swój telefon komórkowy oraz kartkę papieru, na której był napisany tekst piosenki "Stronger". Podałem kartkę Olly'emu, a sam odblokowałem telefon, starając się ukryć przed chłopakiem, że mam jego zdjęcie na tapecie. Nie chciałem, aby pomyślał, że mam obsesję na jego punkcie, choć taką miałem.

- Naprawdę sam to napisałeś? To z twoich doświadczeń? Tekst wydaje się taki podobny do ciebie. - powiedział Alexander. Poczułem, że się rozluźnił.

- Tak, ja to pisałem. Wiem, że nie jest to jakieś dopracowane, ale jest dobre. Tak sądzę. - uznałem.

- Tak, to jest naprawdę dobre. I twierdzisz, że dałbym radę to zaśpiewać? - spytał nieśmiało chłopak.

- Dokładnie. - odparłem. Olly ponownie wpatrzył się w tekst piosenki. Mógłbym tak na niego patrzeć godzinami i wcale by mi się to nie znudziło. Uśmiechałem się sam do siebie i byłem po prostu szczęśliwy, że udało mi się spotkać kogoś, z kim być może ułożę swoją przyszłość.

***

Hej! :)

Pozwólcie, że rozłożę spotkanie Olly'ego i Neila na dwa rozdziały. Nie chcę, aby tak szybko się to skończyło, sami rozumiecie :) Już niedługo wrócę do wiadomości tekstowych, także spokojnie :)


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top