Dzień 20

Rano poszedłem do domu Neila. Nie chciałem z nim rozmawiać. Nie miałem zamiaru z nim się godzić. Chciałem tylko zabrać stamtąd swoje rzeczy i jak najszybciej się od niego wyprowadzić. Nie wiedziałem, gdzie zamieszkać. Co prawda, miałem trochę pieniędzy, aby wykupić kilkudniowy pobyt w jakimś hotelu, ale przecież miałem teraz mieszkać w Londynie. Decydując się na kontrakt z Capital FM, potwierdziłem, że będę zawsze na miejscu.

Chciałem wrócić do domu, do Yorkshire, aby o wszystkim zapomnieć, ale przecież moje szczęście również się liczyło. Nie potrzebowałem Neila. Chciałem być sławny i będę do tego dążył. To mój cel.

Najgorsze jest to, że będę musiał współpracować z Neilem. Nie chciałem go już nigdy więcej widzieć na oczy, ale przecież mieliśmy zespół. Musieliśmy nagrywać i występować. Co prawda, w każdej chwili mogłem odstąpić od umowy, tym samym opuszczając nasz zespół NME i Londyn.

Nie zastanawiałem się już dłużej nad tym, co ze sobą zrobić, ale poszedłem do domu Neila z zamiarem jak najszybszego spakowania swoich rzeczy.

Wszedłem do jego domu. Rozglądałem się wokół siebie, ale jego nigdzie nie było. Czyżby wyszedł? Może poszedł mnie szukać? Wątpię w to, ale po nim tak naprawdę można było spodziewać się wszystkiego.

Dopiero kiedy wszedłem na górę, zrozumiałem, dlaczego nie znalazłem bruneta na dole. W pokoju, w którym od kilku dni spałem ja, na łóżku siedziało teraz dwóch chłopaków. Był to Neil i jakiś blondyn i chłopak, którego widziałem wczoraj na zdjęciu otrzymanym w wiadomości od Neila. Nie wierzyłem w to. Na początku mnie nie widzieli, przez co zachowywali się zupełnie swobodnie. Śmiali się, przytulali, a ja nie wiedziałem, dlaczego dałem się uwieść Neilowi. Dopiero teraz przejrzałem na oczy i zobaczyłem, dlaczego Neil chciał ze mną być. On widział we mnie tylko dobry głos. To dzięki mnie osiągnął to, czego chciał, czyli stanie się gwiazdą. Jeszcze nią nie był, ale mieliśmy już pierwszych fanów, a większa sława i rozpoznawalność była tylko kwestią czasu. Obawiałem się tego, że nie wytrzymam przebywania z nim, ale musiałem myśleć o swoich pragnieniach i o tym, że chcę być sławny. Musiałem o nim zapomnieć i zwyczajnie traktować go jak powietrze.

Wszedłem do pokoju i nie zwracając na nich najmniejszej uwagi, lub przynajmniej udając, że na nich nie patrzę, wyjąłem spod łóżka walizkę i zacząłem pakować swoje rzeczy. Najpierw opróżniłem szafę, a później spakowałem resztę rzeczy, która leżała w różnych miejscach pokoju. Najdziwniejsze dla mnie było to, że żaden z nich nie zwrócił uwagi na moją obecność. Neil nawet się na mnie nie spojrzał. Nie spytał, co robię. Nie spytał, dlaczego się pakuję. O nic się nie pytał. Nic go nie obchodziło. Tylko jego szczęście było ważne.

Po spakowaniu walizki, wyszedłem z jego domu, trzaskając drzwiami. Miałem dość. Chciałem się na nim zemścić za to, że mnie tak bezczelnie wykorzystał, ale nie byłem takim typem człowieka. Zawsze chciałem dla wszystkich jak najlepiej. Nie mogłem mu nic zrobić, chociaż w tej chwili byłem na tyle zdesperowany, aby to zrobić.

Nie wiedziałem, gdzie mam iść. Najchętniej udałbym się na stację pociągową, ale wiedziałem, że muszę zostać w Londynie. Pamiętaj jedno, Olly. Myśl o swoim szczęściu.

Zdziwiło mnie to, że nie chciałem płakać. Byłem tak wściekły, a moje ataki paniki nagle opuściły moje ciało i umysł. Uszczęśliwiło mnie to. Może taka niezdrowa relacja była mi potrzebna? Chyba przez ten czas, kiedy byłem z Neilem, coś się we mnie zmieniło. Na szczęście, była to zmiana na lepsze.

Pojechałem metrem na White City, a po chwili byłem już w studiu Capital FM. Opowiedziałem o wszystkim Dave'owi. Ten początkowo nie wierzył w moją historię, ale byłem dość przekonywujący. Berry pozwolił mi nocować w swojej rezydencji. Przynajmniej na jakiś czas będę miał dach nad głową. Dave obiecał, że postara się wyjaśnić sprawę z Neilem, a jeśli nie uda mu się tego zrobić, wtedy po prostu będziemy musieli udawać, że nic się nie stało i grać koncerty oraz nagrywać piosenki.

Popołudniu Dave pojechał ze mną taksówką do swojej rezydencji. Faktycznie, była ona ogromna. Trzy łazienki, pięć sypialni, salon gier. To wyglądało jak dom z amerykańskich filmów, ale taka również była rzeczywistość gwiazd. I jak się również okazuje, prezenterów najbardziej wpływowej stacji radiowej w Wielkiej Brytanii.

Dave oprowadził mnie po swojej rezydencji. Dostałem własny pokój i łazienkę, za co byłem mu bardzo wdzięczny. Cieszyłem się, że przynajmniej on zdecydował mi się pomóc.

Berry musiał wracać do studia, więc powiedziałem, że ja tutaj zostanę i postaram się uporządkować myśli. Nie będzie to łatwe, ale w życiu trzeba stawiać czoła nawet bardzo trudnym momentom.

Kiedy zostałem w rezydencji sam, rozpakowałem się, a później zacząłem zwiedzać dom. Dave pozwolił mi wchodzić wszędzie, oprócz do swojego pokoju, który był po przeciwnej stronie domu, niż pokój, w którym tymczasowo zamieszkałem ja.

Salon, do którego wszedłem, był nieziemsko nowoczesny. Telewizor był tak duży, niczym w kinie, a Dave nawet miał kino domowe, które również nie należało do tych najtańszych. W ścianie wbudowane były akwarium, w którym pływały kolorowe rybki.

Zwiedzanie rezydencji Berry'ego przerwał mi sygnał mojego telefonu komórkowego. Spojrzałem się na wyświetlacz, myśląc, że może Neil jednak chce przyznać się do błędu, przeprosić mnie i błagać o wybaczenie. Oczywiście moje przypuszczenia się nie potwierdziły. Dzwoniła Grace.

- Cześć, Olly. Masz chwilę? - spytała dziewczyna.

- Jeśli chodzi o Neila, to nie. - odparłem. Grace nic złego mi nie zrobiła, to prawda, ale sądziłem, że dzwoni w obronie Neila. Nie miałem zamiaru o nim rozmawiać.

- Spotkajmy się za godzinę w T.G.I. Friday's przy Leicester Square. - powiedziała.

- Żeby porozmawiać o Neilu? - spytałem.

- Nie. Żeby porozmawiać o tobie. - odrzekła, po czym nie czekając na moją odpowiedź, rozłączyła się.

Wiedziałem, że muszę się z nią spotkać. Niegrzecznie byłoby nie przyjść, a to oczywiście nie było w moim stylu.

Po jakimś czasie opuściłem posiadłość Berry'ego i udałem się do najbliższej stacji metra. Nie zdziwiłem się, że Dave mieszkał w najbogatszej dzielnicy Londynu przy Hyde Parku. Niestety, ale te miejsce miało swoje minusy, ponieważ najbliższa stacja znajdowała się przy Natural History Musem, oddalonej od domu Dave'a o jakieś dwadzieścia minut.

Wsiadłem do metra i pojechałem na Piccadilly Circus. Przed T.G.I. Friday's czekała już na mnie Grace, która znów zmieniła swój kolor włosów. Tym razem dziewczyna postawiła na brzoskwiniowy kolor. Nie, żebym się znał, ale tak mi się zdawało.

- Cześć. - powiedziałem, podchodząc do niej.

- Hej. - odparła, po czym nie tracąc ani chwili weszła do restauracji. Oboje zamówiliśmy coś do jedzenia, po czym czekając na nie, Grace zaczęła mówić, dlaczego chciała się ze mną spotkać.

- Neil do mnie dzwonił. Powiedział mi o wszystkim. Proszę, nie myśl, że biorę jego stronę, bo wiem, że to on zawinił. - rzekła, a ja nie wierzyłem w to, co słyszę. Najbliższa osoba Neila nie stoi za nim murem? Dziwne, bardzo dziwne.

- Więc o co chodzi? - spytałem.

- Wiem, że podpisaliście kontrakt z Capital Fm i wiem, że musicie działać z nimi. Zrozumiem, jeśli chcesz odstąpić od kontraktu i wrócić do domu, ale wtedy Neil zostanie sam. On sobie nie poradzi w przemyśle muzycznym, a myślę, że ty możesz mu pomóc.

- Chwila, Grace. Czegoś nie rozumiem. - powiedziałem, przerywając jej. - Chcesz, żebym pogodził się z Neilem dla dobra zespołu, tak? Chcesz, aby twój kuzyn nie cierpiał z takiego powodu, że go zostawiłem? Wybacz, ale oboje doskonale wiemy, że to on mnie zdradził.

- Olly, poczekaj. Chyba muszę ci coś pokazać. - oznajmiła dziewczyna, a ja z niecierpliwością czekałem na to, co mi pokaże.

Grace wyjęła z torebki dzisiejszą gazetę, po czym przewróciła na czwartą stronę szmatławca, którego czytał każdy mieszkaniec Londynu. Przynajmniej każdy, który dzisiaj podróżował metrem.

- Byłeś wczoraj w klubie i chyba odegrałeś się na Neilu. - powiedziała, a ja początkowo nie wiedziałem, skąd ma takie informacje. Dopiero, kiedy zobaczyłem w gazecie zdjęcie, na którym całuję się z wczoraj poznanym Warrenem, wszystko zrozumiałem. Nad zdjęciem widniał wielki nagłówek, który mówił "Czy nowa gwiazda muzyki - Olly Alexander - jest gejem?" Jestem skończony.

Nie chodziło już nawet o to, że faktycznie jestem gejem. Bałem się, że przez aferę pożegnam się ze swoją szansą na sławę.

- Nie chcę się oceniać, Olly. Miałeś prawo odegrać się na Neilu. Byłeś wściekły, rozumiem to. Boję się tylko o to, że wasza współpraca z Capital Fm dobiegnie końca. - powiedziała Grace, a ja zacząłem szybko oddychać. Bałem się, że moje ataki paniki powrócą, a nie chciałem tego. Nie byłem na nie przygotowany. Myślałem, że pożegnałem się z nimi raz na zawsze, ale jak się okazało, chyba nie do końca tak było.

- Spokojnie, Olly. - rzekła dziewczyna, chwytając mnie za rękę. Grace widziała, że źle się ze mną dzieje i chciała mi pomóc. Doceniałem to, choć gdyby nie fakt, że pokazała mi dzisiejszą gazetę, z pewnością w tej chwili byłbym spokojny i nie martwiłbym się o następne godziny.

Nagle usłyszałem sygnał telefonu. O, nie. To z pewnością Dave. Tak, miałem rację. Dzwonił Dave.

- Wybacz, ale muszę to odebrać. - oznajmiłem, po czym wyszedłem z restauracji, aby odebrać połączenie, od którego zależało moje życie jutro, pojutrze i być może na zawsze.

- Słucham?

- Olly, wróć do domu jak najszybciej jest to możliwe. Muszę z tobą pilnie porozmawiać. - rzekł. To pewne. Teraz mogę już na zawsze pożegnać się z karierą.







Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top