Dzień 18 - popołudnie

Na końcu rozdziału znajduje się relacja z koncert Years & Years z dnia 15 marca 2016 r., na którym byłam :) Polecam przeczytać, jeśli jesteście fanami zespołu ;)

***

Przed nami znajdowały się dziesiątki, jak nie setki ludzi. Normalnie nie zdziwiłbym się takim widokiem w Londynie, ale po pierwsze znajdowaliśmy się poza centrum, gdzie zazwyczaj nie było dużo ludzi, a po drugie wszyscy, którzy znajdowali się przed nami, skandowali nasze imiona i tytuł naszej piosenki. Stali i uśmiechali się do nas. Ludzie krzyczeli "Olly! Olly!" Co ja takiego zrobiłem? Nagrałem z moim chłopakiem piosenkę, to fakt, ale trafiła ona do radia dopiero dzisiaj rano. Czy jest to możliwe, aby tak szybko ludzie się o nas dowiedzieli? Poza tym, skąd wiedzieli jak wyglądam? Nigdzie nie udostępniałem swoich prywatnych zdjęć. Miałem za zadanie założyć konta na kilku portalach społecznościowych, ale jeszcze ich nie założyłem. Nie miałem więcej czasu, aby nad tym wszystkim myśleć. Ludzie zaczęli iść w naszym kierunku, a ja czułem, jakby świat się wokół mnie pomniejszał. Wiem, że to nienormalne i fizycznie niemożliwe, ale jednak w moim umyśle coś takiego się działo.

Myślałem, że dostanę ataku paniki. W dzieciństwie często je miałem, kiedy znajdowałem się w niekomfortowej sytuacji, ale sądziłem, że się już z tego wyleczyłem. Jak mogłem zaobserwować teraz, wcale mi nie przeszło.

Cofnąłem się kilka kroków w tył, aż plecami natrafiłem na szklane drzwi, którymi przed chwilą wyszedłem z Neilem z siedziby radia Capital FM. Nie czekając ani chwili dłużej, odwróciłem się w tył i  odnalazłem ręką klamkę i czym prędzej wszedłem do środka. Neil wszedł do budynku chwilę po mnie.

- Co to ma być? - spytałem chłopaka przerażony. Neil też nie miał pojęcia, co tak właściwie się działo. Mogłem to wywnioskować po wyrazie jego twarzy. Brunet był zaskoczony, ale chyba mu to nie przeszkadzało. No tak, Neil osiągnął swój cel. Chciał stać się sławny i taki się stał. Dla mnie i tak w dalszym ciągu było to niemożliwe, że w tak szybkim czasie można było stać się sławnym.

- To byli chyba nasi fani. - powiedział, patrząc się na to, co działo się za szybą. Ludzie byli dosłownie przyklejeni do drzwi, chcąc na nas popatrzeć. To było nienormalne. Nienormalne!

- Musimy stąd uciekać, Neil. Oni mogą chcieć zrobić nam krzywdę. Nie chcę umrzeć w tak młodym wieku. - wyznałem. Mój chłopak tylko się zaśmiał. Ja jednak traktowałem tę sprawę bardzo poważnie. Czułem, że zaraz naprawdę dostanę ataku paniki, a nie chciałem tego przy Neilu. Nie mówiłem mu o tym, a nie chciałem, aby się teraz o tym dowiedział. W ogóle nie chciałem, aby on się o tym dowiedział. Nie chciałem mu pokazywać, że jestem słaby.

- Nie żartuj, Olly. Jak fani mogą ci zrobić krzywdę? - spytał mnie chłopak, uśmiechając się do mnie. Ja jednak nerwowo pokiwałem przecząco głową.

- Nie, Neil. Nie! - krzyknąłem, po czym zacząłem biec przed siebie. Szukałem toalety. Chciałem się tam schować i przeczekać swój atak paniki, który nadchodził. Czułem, że moje ręce się trzęsą, a to były pierwsze objawy. Pamiętam to jak z wczoraj.

Pierwszy dzień w nowej szkole. Miałem wtedy trzynaście lat. Nie znałem nikogo. Byłem wtedy bardzo nieśmiały i z trudem nawiązywałem nowe znajomości.

Pamiętam, że usiadłem wtedy w trzeciej ławce w rzędzie pod ścianą. Nasza nowa wychowawczyni była bardzo miła i przez cały czas się do nas uśmiechała. Czułem jej spojrzenie na sobie, ale mimo tego, że chciałem się do niej uśmiechnąć, patrzyłem się na nią jak na jakiegoś kosmitę. Nie chciałem tam być. Chciałem być w domu i nie musieć nigdzie wychodzić. Chciałem być sam.

Niestety, ale moje dłonie wtedy zaczęły się mimowolnie trząść, dokładnie tak jak teraz. Po chwili uciekłem z klasy, zatrzaskując za sobą drzwi. Schowałem się wtedy w toalecie. Moja nowa wychowawczyni próbowała mnie stamtąd wyciągnąć, ale jej to nie wyszło. Płakałem, a sam nie wiedziałem, dlaczego to robię. Byłem wtedy młody. Płacz był naturalny u dzieci, a nie u nastolatków. Gdybym jeszcze miał powód, żeby płakać, zrozumiałbym to. Ja jednak nie wiedziałem kompletnie, dlaczego nie potrafię nad sobą zapanować. Dopiero, gdy moja mama zjawiła się w szkole, wyszedłem z toalety i wróciłem do domu.

Byłem kilka razy u psychologa. Dopiero on mi powiedział, że czasami będę miał takie ataki. Miałem się tym nie przejmować i żyć dalej, akceptując swoją "wadę". Było mi jednak ciężko. Bardzo ciężko.

Ataki ustały, kiedy skończyłem dwadzieścia lat. Myślałem, że odeszły na dobre, ale jak się dzisiaj okazało - myliłem się.

Po długich poszukiwaniach, które wydawały mi się trwać całą wieczność, znalazłem łazienkę. Wszedłem do środka i zamknąłem się w pierwszej lepszej kabinie. Oparłem się plecami o ścianę i zacząłem głęboko oddychać. Mój psychiatra mi polecił, że mam tak robić, kiedy czuję się niepewnie. Przez czucie się niepewnie miał na myśli to, że za chwilę dostanę ataku paniki. Wiedziałem, że to przejdę. Wypłaczę się i będzie dobrze. Najgorsze jednak było to, że Neil widział, jak reaguję na tłum ludzi. Skoro tak na nich zareagowałem, to co będzie, kiedy będę musiał występować przed wielką publicznością? Przecież podpisując kontrakt z Dave'm, sam się na to z własnej woli zgodziłem. Wtedy nie miałem w myślach nawet tego, że moje ataki mogłyby powrócić.

Atak przebiegał zgodnie ze stałym harmonogramem. Po tym, jak moje dłonie przestały się trząść, zacząłem płakać. Wycierałem łzy, które spływały po moich policzkach, ale przez cały czas przybywało nowych. Nie nadążałem. Miałem nadzieję, że zanim Neil mnie tutaj znajdzie, ja już przestanę płakać i wymyślę jakieś kłamstwo, aby tylko ukryć przed miłością mojego życia mój najbardziej wstydliwy sekret.

Nie chodziło o to, że nie ufałem Neilowi. Nie chciałem po prostu, aby mój chłopak widział mnie jako tego słabego, którym trzeba się opiekować. Nie byłem dzieckiem. Nie chciałem być traktowany ulgowo, jednak każde działanie stresu powodowało u mnie ataki mniejszej lub większej skali. Kiedyś miewałem ataki tej większej skali i wtedy potrafiłem nie wychodzić z domu przez kilka dni, nie chodzić do szkoły i nic nie jeść. To było nienormalne, ale taka była moja rzeczywistość.

Niestety, usłyszałem jak drzwi wejściowe do toalety się otwierają.

- Olly? 

To był głos Neila. Moje oczy nie chciały za nic w świecie przestać płakać, a ja musiałem jakoś dać znać mojemu chłopakowi, że jestem w środku. Musiałem.

- Daj mi kilka minut. Proszę. - powiedziałem. Mój głos drżał i nawet ja to słyszałem. Teraz byłem pewien, że Neil tak łatwo nie da za wygraną.

- Co się stało, Olly? Przepraszam, myślałem, że wiesz jak wygląda życie gwiazdy. - rzekł. Jego głos był smutny. Może za szybko zgodziłem się na tą całą "sławę". Mogłem pomyśleć też o sobie, a nie robić wszystko, aby zadowolić Neila. Tak zawsze jest w początkowej fazie związku. Każdy stara się jak może, aby druga osoba pokochała go jeszcze bardziej. Tak było też u nas. Chciałem pokazać Neilowi, że potrafię podjąć tak radykalną decyzję i tym samym go uszczęśliwić. Nie pomyślałem jednak o skutkach tego wszystkiego.

- Proszę cię, Neil. Daj mi kilka minut. Zaraz stąd wyjdę. - zapewniałem go.

- Nie wyjdę stąd, dopóki ty nie wyjdziesz. - powiedział. Odetchnąłem głęboko. Neil naprawdę mnie kochał, ale nie chciałem, aby tutaj został. Nie chciałem mu opowiadać całej historii i swoich atakach. Naprawdę tego nie chciałem.

- Wyjdę za kilka minut. - odparłem.

- Nie ma sprawy. Poczekam. - rzekł.

Neil naprawdę poczekał. Nie odzywał się do mnie aż do czasu, kiedy wyszedłem z łazienki. Byłem pewien, że moje oczy zdradzą to, że płakałem. Miałem tylko nadzieję, że Neil nie uzna mnie za słabego i mnie nie wyśmieje.

- Płakałeś? - spytał. Zanim zdążyłem odpowiedzieć, poczułem jak chłopak mnie przytula. Oparłem głowę o jego ramię i mocno się w niego wtuliłem. Potrzebowałem teraz jego dotyku i bliskości, jak nigdy dotąd. Chciałem mieć pewność, że jest przy mnie. Chciałem, aby mnie zrozumiał. Chciałem, aby kochał mnie bezwarunkowo. Takiego, jakim jestem. Z tymi wszystkimi wadami i słabościami, ale mnie. Tylko mnie.

- Kocham cię, rozumiesz? Nie pozwolę na to, aby ktoś cię skrzywdził. Pamiętaj, że w każdej chwili mogę zerwać umowę z Dave'm i wrócimy do domu i do normalnego życia. - powiedział. Byłem mu bardzo wdzięczny za to, że był gotów zostawić karierę dla mnie. Ja jednak nie chciałem na to pozwolić. Chciałem, aby Neil spełnił swoje największe marzenie. Ja po prostu musiałem się dostosować i uspokoić. Nic więcej nie mogłem poradzić.

***

Czas na relację z koncertu! :D

15 marca 2016r., czyli w zeszły wtorek miałam zaszczyt zobaczyć na żywo Years & Years po raz trzeci. Na koncercie stałam w szóstym rzędzie, po stronie Emre'go. Kiedy wbiegłam na salę i zobaczyłam pod sceną ludzi, od razu wiedziałam, że muszę być w tym "sektorze Emre'go". Kiedy ostatnim razem byłam na ich koncercie, byłam po stronie Mikey'a, więc teraz musiałam to zmienić. Kiedy poznawałam Years & Years, Emre był moim ulubieńcem, ale potem stał się nim Olly. Mimo to, chciałam go zobaczyć z bliska.

Przed koncertem ludzie bardzo się pchali. Organizacja była fatalna i muszę to napisać. Nigdy przedtem nie spotkałam się z tak niemiłymi ludźmi, którzy tam pracowali. Tłum, który się na nas pchał również nie należał do tych najmilszych. Niektóre dziewczyny były bardzo niemiłe, ale pomińmy to. Nie mówię oczywiście o wszystkich. Poznałam kilka miłych dziewczyn. Dziwi mnie tylko fakt, że kiedy jestem na koncertach w Londynie, tam organizacja jest idealna. Nikt się nie pcha, wszyscy są kulturalni. Tutaj było inaczej. Po tym koncercie stwierdziłam jedno - już nigdy więcej nie pojadę na żaden koncert w Polsce. Tylko Wielka Brytania. Tylko.

Support, który występował przed zespołem - Klyne - był niesamowity. Czasami suporty zadziwiają, to fakt. Mimo wszystko, Klyne zagrali naprawdę nieźle i przygotowali nas na najlepsze, czyli wejście Yearsów na scenę.

Kiedy rozległy się pierwsze dźwięki Foundation, a na scenę weszli Emre, Mikey i Dylan, publiczność oszalała z radości. Kiedy na scenę wszedł Olly, zapanowała totalna radość, bo inaczej tak się tego zjawiska nie da nazwać. Koncert był idealny. Bawiłam się dobrze, pośpiewałam i ogółem wrażenia są dobre. Uwielbiam widzieć ich na żywo o móc śpiewać moje ulubione piosenki. To uczucie, którego po prostu nie da się opisać.

Olly również doskonale się bawił. Tańczył i uśmiechał się przez cały czas. Jak wiemy, Yearsi uwielbiają Polskę, także występ tutaj z pewnością był dla nich czymś wyjątkowym.

Podsumowując :

Plusy :

- widziałam Yearsów

Minusy :

- organizacja

- pchanie się wszystkich na wszystkich

- ludzie, którzy przyszli tylko ze względu na to, aby popatrzeć sobie na Olly'ego, a i tak nie wiedzieli, że ten jest gejem.






Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top