Dzień 16-popołudnie
Kiedy tylko wyszliśmy z siedziby Capital Fm, zaatakowałem Neila mnóstwem pytań, które chciałem mu zadać w budynku, ale wtedy zwyczajnie nie umiałem się wysłowić.
- Co ty właśnie zrobiłeś? - spytałem, opierając się o ścianę budynku. Obok nas przechodziło mnóstwo ludzi, ale zresztą o tej porze dnia w Londynie było to całkiem normalne. Tym bardziej, że byliśmy w centrum miasta.
- Załatwiłem nam nagranie piosenki na dzisiejsze popołudnie. Nie cieszysz się? - spytał Neil, uśmiechając się do mnie. Chłopak wiedział, że się cieszę, ale ta wiadomość mnie zszokowała.
- Cieszę się, ale to dla mnie duże zaskoczenie. Nie sądzisz, że powinieneś był mnie uprzedzić? Przecież ja nie jestem przygotowany na nagranie dzisiaj naszej piosenki. To niemożliwe, Neil. Nie dam rady zaśpiewać w studiu. Ja nie wiem, czy się to tego w ogóle nadaję. - wyznałem, odwracając wzrok od bruneta. Moje myśli krążyły w te i we w te. To był dla mnie szok.
- Nie musisz się przygotowywać do śpiewania, Olly. Oboje wiemy, że śpiewasz doskonale i nie jest ci potrzebny żaden czas do przygotowania. To była niespodzianka, Olly. Chciałem, żebyś był szczęśliwy. Już po koncercie Troye'a myślałem o naszej wspólnej przyszłości i o sławie. Wiesz, że oboje chcemy być znani i cenieni w świecie muzyki. - rzekł chłopak, jednak ja się z nim nie zgadzałem.
- Nie, Neil. Mi nie zależy na sławie tak bardzo, jak tobie. Nagranie piosenki wiąże się z radykalną zmianą mojej przyszłości, rozumiesz? Muszę być gotowy na wszystko. Wiem, że przyjdzie mi się zmierzyć z krytyką, ale być może też będą ludzie, którzy będą cenić naszą muzykę. Nie wiem, czy pojutrze nie wyjedziemy w światową wyprzedaną trasę koncertową, Neil. To nie jest byle jaka decyzja. Od niej zależy wszystko. - powiedziałem.
Pierwszy raz byłem zdenerwowany na Neila. Wiem, że chłopak chciał dobrze zaskakując mnie czymś takim, ale nie byłem na to gotowy. Chciałem dojrzeć do sławy, jeśli taka miała w ogóle dla mnie nadejść. Wspólny występ z Troye'm na jego koncercie był dla mnie niesamowity, ale nie byłem w stanie ocenić, czy chciałem, aby tak właśnie wyglądała moja przyszłość. Nie mogłem oczywiście nastawiać się na sławę. Kto chciałby słuchać takiego duetu jak piosenkarz i skrzypek? Może i jest to coś nowego w branży muzycznej, ale jeśli tylko publika dowiedziałaby się, że jesteśmy parą, zlinczowałaby nas momentalnie, a my stracilibyśmy wszystko.
Może i Neilowi zależało na sławie, ale ze mną tak nie było. To prawda, że niedawno miałem wielkie marzenia, aby zostać kimś sławnym i cenionym, ale nie w tak szybkim czasie. Wiem, że im wcześniej staniesz się sławny tym lepiej dla ciebie, ale chyba tego nie chciałem.
- Olly, to tylko piosenka. Możemy ją nagrać, ale wcale nie musimy jej nikomu przekazywać. Dave użyczy nam tylko studia, a my sami zdecydujemy, czy wypuścimy naszą piosenkę na światło dzienne. Do niczego cię nie zmuszam, Olly. Jeśli tylko chcesz, wrócę do biura Dave'a i powiem mu, że się rozmyśliliśmy...
- Nie, Neil. - powiedziałem, wchodząc mu w zdanie. - Ty spełniłeś moje marzenie zabierając mnie do Kew Gardens, więc ja muszę zrobić coś dla ciebie i spełnić twoje marzenie. Zgadzam się na nagranie tej piosenki. Skoro dla ciebie to jest takie ważne, to nie widzę żadnych przeszkód. - oznajmiłem. Nie wiedziałem, dlaczego nagle tak diametralnie zmieniłem swoją decyzję, ale musiałem zrobić coś dla Neila. Chciałem, aby nasz związek trwał jak najdłużej, więc byłem mu coś winien, a niestety padło właśnie na nagranie piosenki.
- Jeśli nie chcesz, to cię nie zmuszę, Olly. Nie chcę, abyś robił to na siłę. - rzekł chłopak. Widać było, że zależy mu na tym, ale na mnie zależało mu chyba bardziej.
- Powiedziałem, że to zrobię. A teraz chodź, bo chyba nie chcesz spóźnić się na nagranie, co? - spytałem z uśmiechem, po czym chwyciłem chłopaka za rękę i ruszyliśmy w stronę stacji metra.
***
- Przepraszam, że nie pomyślałem o tym, aby ci o wszystkim powiedzieć, Olly. Byłem zbyt podekscytowany, a poza tym chciałem, żebyś miał niespodziankę. Chyba mi się nie udało. - powiedział Neil. Jechaliśmy właśnie metrem na stację White City, aby jak najszybciej dostać się do studia nagraniowego.
- Nie musisz mnie za nic przepraszać, Neil. Muszę po prostu przyzwyczaić się do twoich niespodzianek i to wszystko. - odparłem, uśmiechając się do bruneta. Nie chciałem, aby chłopak źle się przeze mnie czuł, ale Neil musiał też mnie zrozumieć.
Po jakimś czasie byliśmy już w dzielnicy White City. Te miejsce kojarzyło mi się dotychczas tylko z najbardziej znanym w Londynie centrum handlowym, Westfieldem. Byłem tutaj już z Neilem, ale nie sądziłem, że tak szybko tutaj wrócę. W szczególności, że wrócę tutaj z takim, a nie innym celem.
Podeszliśmy pod budynek studia nagraniowego i jednocześnie drugiej, mniej formalnej, siedziby radiostacji Capital FM. Od dzieciństwa słuchałem z mamą tego radia, ale nie mogłem sobie wyobrazić tego, że pewnego dnia miały w nim być puszczane moje piosenki. Gdyby ktoś mi wczoraj powiedział, że spotkam Dave'a Berry'ego, wyśmiałbym go. Dzisiaj musiałbym jednak go przeprosić, bo spotkałem mojego idola. Może i prezenter radiowy nie zasłużył sobie niczym na bycie moim idolem, ale było inaczej. Uwielbiałem sposób, w jaki Dave zapowiadał w radiu piosenki brytyjskich sław, ale nie mogłem sobie wyobrazić tego, że Berry kiedyś mógłby zapowiedzieć moją piosenkę w tym radiu.
- Jesteś gotowy, Olly? - spytał mnie Neil, kiedy staliśmy przed wejściem do studia. Trzymałem go mocno za rękę. Spojrzałem się na niego, po czym pokiwałem twierdząco głową, nic nie mówiąc. - Pamiętaj, że jeśli tylko coś ci się nie spodoba, możemy stamtąd wyjść, jasne?
- Tak, Neil. Wchodźmy, bo zaraz się rozmyślę. - odpowiedziałem, śmiejąc się, po czym popchnąłem drzwi i dzięki temu weszliśmy do środka.
Wnętrze budynku zachwyciło mnie tak samo jak wnętrze głównej siedziby radia przy Regent Street. Czułem się tak, jakbym był w jakimś pałacu z filmu, choć było to tylko zwyczajne studio nagraniowe.
Stałem właśnie na czerwonym dywanie, który prowadził do wysokich białych schodów.
- Chodź tam. - poprowadził mnie Neil, w dalszym ciągu trzymając mnie za rękę. Podeszliśmy pod schody, po czym weszliśmy nimi na pierwsze piętro. Dziwiłem się, że Neil wiedział, gdzie było główne biuro radiostacji w tym budynku. Z pewnością chłopak był tu już wcześniej, ale mi o tym nie powiedział.
Po krótkiej chwili weszliśmy do pokoju, w którym siedziała Lisa Snowdon i George Shelley. Nie wierzyłem własnym oczom. Jeśli ten dzień tak wyglądał, to bałem się, jak on się zakończy. Może spotkam Justina Biebera i okaże się, że jest kuzynem Neila? To by było dobre, ale raczej niemożliwe.
- Witaj, Neil! - przywitała mojego chłopaka radośnie Lisa, a ja myślałem, że lada moment zemdleję. Uwielbiałem tę prezenterkę Capital FM, tak samo jak George'a, który niedawno dostał w radiu swój własny program. Słuchałem każdego z nich. Nie przegapiłem ani jednego. Teraz byłem w niebie.
- Cześć, Lisa. - odparł Neil, podając dziewczynie rękę.
- To pewnie jest Olly. - powiedziała brunetka, podchodząc do mnie i podając mi rękę. - Neil wiele mi o tobie mówił. Oczywiście same pozytywne rzeczy. - oznajmiła, uśmiechając się do mnie. Znowu ogarnęła mnie ta niemoc, że nie mogłem nic powiedzieć. Na szczęście Lisa szybko przystąpiła do rozmowy z Neilem, a ja miałem czas, aby wszystko sobie poukładać.
Niestety, moja chwila samotności nie trwała długo, bo po chwili podszedł do mnie George. Gdybym nie był z Neilem, zrobiłbym wszystko, aby ten człowiek był moim chłopakiem. George był po prostu piękny. Jego uśmiech powodował, że pode mną miękły nogi. Kiedy tylko widziałem jego zdjęcia w Internecie, czułem miłość, ale nie mogłem tego pohamować. Teraz, kiedy chłopak stał przede mną, wszystko stało się jeszcze trudniejsze, a świadomość, że tuż obok mnie stał Neil, była nie do zniesienia. Musiałem się pohamować. Musiałem.
- Witaj, Olly. - powiedział, uśmiechając się do mnie. O nie, tylko nie ten uśmiech. Błagam, zlitujcie się nade mną. Jeśli chcecie, abym wyszedł stąd żywy i nie zakochany w George'u bardziej niż wcześniej, to się nade mną zlitujcie.
- Cześć, Geo. - powiedziałem, próbując nie zakochać się w nim. Dobrze, że obok był Neil, bo gdyby nie on, nie wiedziałbym, co się dzieje.
- Neil mi dużo o tobie opowiadał. Podobno dobrze śpiewasz. Nie mogę się doczekać, aby cię posłuchać. - rzekł. On nie mógł się doczekać, aby mnie posłuchać? On?
- Neil zrobił mi dużą niespodziankę. - odrzekłem. Nie było mnie w tej chwili stać na nic innego.
- Olly! Idziemy do studia! - oznajmił mój chłopak. Jak dobrze, że przerwał moją rozmowę z George'm. Chyba nie potrafiłbym długo tego ciągnąć.
George szedł obok mnie. Ekscytowałem się tym wszystkim, ale coś wewnątrz mnie mówiło, abym tego nie robił. Toczyłem ze sobą wewnętrzną walkę, ale póki co, żadna strona nie wygrywała.
Było już za późno, aby się wycofać. Staliśmy w studiu nagraniowym. Widziałem takie miejsca, ale tylko w filmach czy teledyskach różnych gwiazd. Studio było w idealnym stanie, jak na Capital FM przystało.
- Nie traćmy czasu. Wchodźcie do środka. - powiedziała Lisa. To działo się za szybko.
Wszedłem za Neilem do pomieszczenia, w którym mieliśmy nagrać naszą piosenkę. Tak naprawdę, to Neil wymyślił tekst, a ja byłem tylko jego narzędziem do tego. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, że Neil jest ze mną tylko po to, abym pomógł mu zdobyć sławę. To jednak nie mogła być prawda. Neil mnie kochał, a ja kochałem jego, więc to było po prostu wykluczone.
W pomieszczeniu stał mikrofon, a skrzypce Neila były przygotowane. Chłopak wziął je do ręki, a ja niepewnie stanąłem przed mikrofonem. Nie pamiętałem nawet tekstu piosenki. Nie wiedziałem, co mam robić. Nie mogłem tak zwyczajnie wyjść i sobie odpuścić. Nie mogłem tego teraz zrobić.
Neil podał mi do ręki kartkę z tekstem "Stronger", nic więcej nie mówiąc. Czułem się okropnie. Nie tak sobie wyobrażałem ten dzień. Zapowiadał się tak dobrze, a póki co, tylko się pogarszał.
Po drugiej stronie szyby mogłem dostrzec Lisę i George'a, którzy siedzieli przy wielkiej konsoli z tysiącem różnych przycisków. Nie wiedziałem, do jakiego celu miały służyć, ale chyba było to związane z polepszeniem dźwięku i wokalu.
Po chwili Neil zaczął grać, a ja nie potrafiłem wyłapać rytmu i zacząłem śpiewać w złym momencie.
- Spokojnie. Zaczniemy jeszcze raz, Olly. - usłyszałem głos Lisy, który dobiegał z głośnika, znajdującego się na ścianie pomieszczenia.
Odetchnąłem głęboko. Neil zaczął ponownie grać, ale sytuacja znowu się powtórzyła. Nie miałem wyczucia. Tekst się nie kleił z melodią.
- Może chcecie to jeszcze przećwiczyć, co? - spytał George. Zanim zdążyłem coś powiedzieć, Neil zaczął mówić za mnie.
- Profesjonaliści robią wszystko od razu. Mam rację, Olly? - spytał mnie brunet. Pokiwałem twierdząco głową, choć nie byłem do tego w zupełności przekonany.
Znów to samo. Neil zaczął grać, a ja zacząłem śpiewać w złym momencie. Po kilku kolejnych nieudanych próbach śpiewałem sam, bez instrumentu, ale i to mi nie wychodziło. Dlaczego będąc sam potrafiłem śpiewać, a teraz nic nie umiałem?
Po chwili wybiegłem zdenerwowany z pomieszczenia. Zbiegłem po schodach w dół i wyszedłem z budynku, trzaskając za sobą drzwiami. Zawiodłem Neila. Zawiodłem siebie. Nie mogłem na siebie patrzeć. Miałem ochotę zniknąć. To wszystko nie miało sensu.
Nie byłem sam długo. Po jakimś czasie przyszedł do mnie Neil.
- Co się stało, Olly? Nie denerwuj się, profesjonaliści też mają chwile słabości. - rzekł chłopak.
- To nie o to chodzi, Neil! - krzyknąłem. Uniosłem się, ale tego właśnie potrzebowałem. - Nie jestem żadnym profesjonalistą! Śpiewam dla siebie, a nie dla bycia sławnym! Nie wiem, dlaczego tak bardzo ci na tym zależy, Neil. Widzisz, że się denerwuję, a mimo to dalej w to brniesz. Jeśli chcesz mnie wykorzystać do bycia sławnym, to przykro mi, ale chyba będziemy musieli się rozstać. - powiedziałem. Neil nic mi nie odpowiedział.
- Nie zamierzasz nic mi powiedzieć, tak? - spytałem chłopaka. Ten tylko patrzył mi się w oczy. Z trudem umiałem powstrzymać łzy, które cisnęły mi się do oczu. Nie chciałem tak kończyć tego związku. Ja nie chciałem w ogóle go kończyć.
- Skoro tak, to chyba będę musiał się z tobą pożegnać. - powiedziałem, po czym odwróciłem się w tył i zacząłem biec przed siebie. Neil mnie nie zatrzymywał. Nawet mnie nie wołał. Poczułem się jak nikt. Czułem się jak zwykły, nikomu nie potrzebny, wykorzystany chłopak.
Kiedy znalazłem się sam, zalałem się łzami. Płakałem jak małe dziecko. Usiadłem na ziemi pod jakimś budynkiem i przyciągnąłem nogi do siebie. Byłem taki słaby, ale nie mogłem tego zawalczyć. Tak, byłem słaby. Mogłem się do tego przyznać bez bicia. Kochałem Neila i znów zostałem skrzywdzony. Wiedziałem, że związek z nim to nie był dobry pomysł, ale mimo to, chciałem spróbować i się przekonać, czy ktoś potrafi mnie pokochać. Niestety, ale się myliłem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top