Dzień 12 - kolacja
~Neil~
Olly powoli zaczął przyzwyczajać się do nowego otoczenia, co mnie niezmiernie ucieszyło. Spodobało mi się to, że chłopak z takim przejęciem wszystkiemu się przyglądał. Swoją drogą, gdybym to ja przeprowadził się do jego domu, z pewnością zachowywałbym się tak samo. Oglądałbym wszystko, jakby było to nowe i powoli, z dnia na dzień, przyzwyczajałbym się do nowego środowiska.
W pełni więc rozumiałem zachowanie Olly'ego. Chłopak było nieco zaniepokojony, a ja z całych sił starałem się, aby odczuwał on jak najmniejszą tęsknotę za swoim domem. Miał w końcu prawo tęsknić za miejscem, w którym spędził dwadzieścia pięć lat swojego życia.
- Nadal nie wierzę, że mieszkasz w takim pałacu. - wyznał Olly, patrząc się na żyrandol, który wisiał w mojej kuchni. Uwielbiałem te ozdoby. Moja matka wieszała żyrandole w swoim domu, więc chciałem coś po niej tutaj mieć.
- Bez przesady. Zobaczysz, że gotować dobrze nie umiem i wtedy na pewno ode mnie uciekniesz. - zaśmiałem się.
- Myślisz, że naprawdę bym od ciebie uciekł? Wiesz, jeśli tego chcesz to mogę to zrobić, ale... - przerwałem Olly'emu. Podszedłem do chłopaka, po czym wziąłem go w swoje ramiona.
- Nie uciekaj ode mnie, Olly. Nawet nie próbuj tego robić. - powiedziałem, delikatnie gładząc blondyna po plecach.
- Neil, zaczynam się ciebie bać nie na żarty. Mówię poważnie. - wyznał Alexander, patrząc się na mnie w nieco zdegustowany sposób.
- Stary, ja tylko żartowałem. Przecież nic ci nie zrobię, nawet jeśli będziesz chciał się ode mnie wyprowadzić. - powiedziałem, uspokajając Olly'ego.
- Wiem przecież. Po prostu lubię się z tobą droczyć. - oznajmił blondyn, a po chwili się zaśmiał. Nie mogłem oderwać od niego wzroku. Uwielbiałem na niego patrzeć. Może i moje uwielbienie dla Olly'ego przeradzało się w coś więcej, ale nie chciałem mu póki co tego pokazywać. Musiałem się wstrzymywać. To była dopiero początkowa faza naszego związku, a ja nie chciałem niczego przyśpieszać na siłę.
- Myślisz, że tylko ty lubisz się ze mną droczyć? Może ja ci powiem, że nie dostaniesz dzisiaj kolacji, co? - spytałem. Nie miałem dość tej słownej zabawy z Olly'm. Spodobało mi się to. Nasze poczucie humoru było wręcz identyczne, więc mogliśmy ze spokojem rozmawiać o różnych rzeczach.
- Wiesz co? To nie byłoby miłe, Neil. Wydawało mi się, że jesteś dla mnie miły...
- Jestem dla ciebie bardzo miły, Olly. To dopiero początek. Mogę się zgodzić na pierwszą kolację, ale nie wiem, jak będzie jutro, pojutrze...
- Neil, zastopuj. Jestem głodny. Długo do ciebie jechałem. To był dla mnie naprawdę trudny emocjonalnie dzień. Już na dzisiaj chyba wystarczy. - powiedział chłopak. Natychmiastowo się opamiętałem. Musiałem pomóc Olly'emu w jego tęsknocie za domem.
- Jasne. Zapraszam do stołu. - odparłem, odsuwając krzesło, aby chłopak mógł na nim usiąść.
- Nie wiedziałem, że jesteś takim dżentelmenem, Neil. Zaczynasz mi się coraz bardziej podobać. - wyznał Olly, na co cicho się zaśmiałem.
- Do usług, królu. - odparłem, po czym podszedłem do piekarnika, z którego wyciągnąłem przyrządzoną przez siebie wcześniej potrawę. Spojrzałem się z dala na stół. Chciałem zadbać o to, aby było na nim wszystko. To była moja pierwsza prawdziwa kolacja z Olly'm. Musiałem dopracować każdy szczegół. Wszystko było ważne.
Kiedy już zobaczyłem, że wszystko jest na właściwym miejscu, wziąłem do rąk tacę, na której znajdowała się pieczeń i zaniosłem ją na stół. Postawiłem ją przed Ollym, a sam usiadłem po drugiej stronie stołu. Siedzieliśmy na przeciwko siebie. Jeszcze kilka tygodni temu nie mógłbym wyobrazić sobie tego, że będę dzisiaj siedział z moim chłopakiem przy jednym stole. Nie widziałbym tego oczami swojej wyobraźni. Pozostawało mi teraz tylko pogodzić się z tym, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na całym świecie i prawdopodobnie też we wszechświecie.
~Olly~
Wpatrywałem się w oczy Neila. Nie mogłem oderwać od nich wzroku. Jego oczy były po prostu piękne, ale dusza, której odbicie widziałem w jego oczach, była zdecydowanie najpiękniejsza na świecie.
Neil zadbał o wszystko. Chłopak specjalnie na mój przyjazd przyrządził tak wykwintną potrawę, której nigdy wcześniej w życiu nie widziałem na oczy. Brunet starał się jak najlepiej, aby umilić mi mój pierwszy dzień w nowym miejscu. Póki co, wszystko szło zgodnie z jego planem, co mogłem dostrzec po jego wyrazie twarzy.
- Jedz, Olly. Smacznego. - rzekł brunet. Momentalnie się otrząsnąłem. Za bardzo się rozmarzyłem. Wszystko wokół mnie było tak piękne, że aż nierealne, więc miałem prawo na krótką chwilę odlecieć i zapomnieć o całym świecie, za wyjątkiem Neila.
- Dzięki. Nawzajem. - odparłem, po czym zabrałem się za jedzenie.
To, co przyrządził Neil było niesamowicie dobre. Aż trudno było mi uwierzyć w to, że chłopak sam to przygotował. Neil odkrywał przede mną coraz więcej swoich talentów. Byłem szczęśliwy, że mogę nazwać tak wspaniałego i wszechstronnego człowieka swoim chłopakiem.
- Kiedy poznam Grace? - spytałem. Pytanie pojawiło się w mojej głowie dosyć nagle, więc zrozumiałem to, że Neil wydawał się być zdziwiony.
- Jutro. - odparł, po czym napił się herbaty.
O mało nie zakrztusiłem się jedzeniem.
- Coś nie tak? - spytał Neil, jakby przejęty.
- Nie, nie. Wszystko w porządku, ale... Nie spodziewałem się, że tak szybko ją poznam. - odpowiedziałem.
- Chyba nie ma na co czekać, Olly. Grace jest naprawdę mądrą dziewczyną. Mogę się założyć, że się polubicie. - wyznał Neil. Chłopak z pewnością miał rację, ale nie spodziewałem się, że od razu po jednym dniu mieszkania z Neilem zdążę poznać jego kuzynkę i zarazem najlepszą przyjaciółkę. - Jeśli chcesz, mogę przełożyć to spotkanie na przyszły weekend. - zaproponował brunet.
- Nie musisz nic przekładać. Wszystko gra. - zapewniłem chłopaka.
Po skończonej kolacji udaliśmy się do salonu. Wszystko w jego domu było niepowtarzalne i unikalne. Co chwila coś mnie zaskakiwało.
- Mogę zagrać? - spytałem chłopaka, podchodząc do pozłacanego pianina, znajdującego się w salonie. Patrzyłem się na ten instrument jak na objawienie. Był piękny. Wyrywałem się, aby na nim zagrać, ale dobre wychowanie wymagało tego, aby najpierw zapytać się Neila o zgodę.
- Oczywiście. Możesz na nim grać, kiedy tylko będziesz chciał. Nie musisz się mnie o nic pytać, Olly. Od dzisiaj, to też jest twój dom. - powiedział z uśmiechem na ustach brunet.
- Dzięki. - wyszeptałem, po czym usiadłem przy pianinie. Klawisze były tak delikatne, jak cały instrument. Wydawał się on być ozdobą, ale było to tylko mylące złudzenie.
W końcu zacząłem grać. Neil usiadł na fotelu, znajdującym się przede mną i zamknął oczy. Po chwili do swojej gry dołączyłem śpiew i wtedy całkowicie odpłynąłem w inny świat.
Oh it's brighter this time
This type of mine
This disguise
Oh you talk, ooh, to me
Well, nothing's gonna hurt me with my eyes shut
I can see through them
I can see through them
I am drawing pictures I'm evading
I will not use them
I will not use them
Again
Po krótkiej chwili przerwałem grę. Coś mi nie pasowało, ale nie wiedziałem co. Zamknąłem oczy. Skupiłem się. Dopiero po chwili mnie oświeciło. Brakowało mi Neila.
- Możesz przy mnie usiąść? - spytałem bruneta. Neil pokiwał twierdząco głową, choć wydawał się być zmieszany.
Wtedy wszystko było już na miejscu. Kontynuowałem swoją grę i śpiew.
And it starts again
You come over with your friends
I don't wanna talk to them
And all I really want
Is to start again
And oh...
And I...
Yeah, I've got the lines
I've got the lines
Oh it's brighter this time
This type of mine
This disguise
Oh you talk, ooh, to me
- Powiem ci jedno, Olly. Nie zastanawiaj się dwa razy nad nagraniem ze mną "Stronger"*. Gwarantuję ci, że kiedyś zagramy razem na scenie w Shepherd's Bush Empire**. - powiedział Neil. Uśmiechnąłem się do niego, po czym go przytuliłem.
Wszystko zaczęło dobrze się układać. Byłem szczęśliwy. Byłem coraz szczęśliwszy. Żadne słowa nie potrafiły opisać tego, co czułem w środku, ale wiedziałem jedno. Zaczynałem najpiękniejszą wędrówkę swojego życia i byłem w pełni gotów stanąć przed wyzwaniem nowego związku.
****
*"Stronger" - piosenka, którą napisał Neil. Jej tytuł pojawiał się już w poprzednich rozdziałach.
** Shepherd's Bush Empire - klub koncertowy w Londynie. W pewnym rozdziale Olly i Neil już widzieli to miejsce.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top