Dzień 14 - koncert

Kiedy tylko weszliśmy do pokoju Neila, chłopak usiadł przy swoim biurku i włączył laptopa. Nie wiedziałem, o co mu chodziło, ale usiadłem przy nim i czekałem na jego dalsze ruchy.

- Muszę ci go pokazać, rozumiesz? Ja dalej nie wierzę, że ty nie znasz Troye' Sivana. - powiedział oburzony Neil, wyszukując w Internecie piosenek tego gościa, o którym mówił nieprzerwanie od dobrych kilku minut.

- Skąd miałbym go znać? Mimo wszystko, wolę słuchać dziewczyn niż chłopaków, jeśli chodzi o muzykę. - wyznałem, na co on popatrzył się na mnie jak na wariata.

- Olly, Troye jest z nami w drużynie. - rzekł brunet, wracając wzrokiem na ekran swojego nowoczesnego laptopa, który z pewnością musiał kosztować fortunę.

- W jakiej drużynie? Neil, o czym ty w ogóle mówisz? - pytałem chłopaka, coraz bardziej zdezorientowany w temacie. To prawda, że przez te całe zamieszanie związane z koncertem trochę się pogubiłem i nie nadążałem za Neilem.

- Sam zobacz, o czym mówię. - odparł, obejmując mnie ramieniem, uprzednio włączając jakiś filmik znaleziony na YouTubie.

Przez pierwszych kilka chwil nie wiedziałem, o co chodziło w teledysku, który Neil pokazał mi w sieci, jednak dopiero później zrozumiałem, o co chodziło Neilowi z tą drużyną.

Troye był gejem, tak jak i my. Okej, czy o to ci chodziło, Neil? Tak? Mogę już sobie stąd iść, zanim do reszty zakochasz się w tym chłopaku?

- Podobało ci się? - spytał mnie Neil, nie mogąc oderwać oczu od Troye'a, który w dalszym ciągu był pokazywany na ekranie laptopa. Spojrzałem się na niego w nieco dziwny sposób. Czy ja zaczynałem być zazdrosny? Przecież i tak nie miałem się czego obawiać. Neil nie zostawiłby mnie dla jakiejś gwiazdy.

Kogo ja oszukiwałem. Gdyby tylko Troye zaproponował mojemu chłopakowi randkę, ten z pewnością bez chwili wahania by się na to zgodził. Mi to nie pasowało. Może i Troye był przystojny, to fakt, ale Neil nie mógł się w nim zakochać. Dla mnie to oznaczałoby koniec. Dopiero co odratowałem nasz związek, a on już myślał o kimś innym.

Musiałem myśleć realistycznie. Z całą pewnością ten cały Troye miał już chłopaka, a moje obawy były bezpodstawne. Przecież gwiazda nie zakochałaby się w zwykłym człowieku, mam rację?

- Dlaczego nic nie mówisz, Olly? Musisz przyznać, że ci się podobało. Przecież on jest strasznie przystojny. - powiedział Neil, ani na chwilę nie odrywając wzroku od ekranu laptopa, co doprowadzało mnie do wewnętrznej furii. Nie mogłem pokazać Neilowi, że byłem o niego zazdrosny. Przynajmniej nie teraz.

- Może i ma ładne piosenki, ale on mi się nie podoba. - odparłem, co było zgodne z prawdą.

Po chwili wstałem i ruszyłem w kierunku drzwi.

- Zaczekaj, Olly. - powiedział Neil, chwytając mnie za rękę. Kiedy odwróciłem się do tyłu, ten stał przede mną, a ja jak zwykle musiałem podnieść głowę nieco wyżej, aby móc spojrzeć mu się w oczy. Wysoki wzrost Neila był jego wielkim atutem, ale czasami odnosiłem wrażenie, że mógł przez to czuć się nieco ważniejszy ode mnie.

- Ty chyba nie myślisz, że ja się w nim zakochałem, co? - spytał Neil, uśmiechając się do mnie.

- Właśnie tak myślę. Patrzysz na niego, jakby był twoim całym światem. Mi się to nie podoba, Neil. - wyznałem, odwracając od niego wzrok.

Zupełnie niespodziewanie Neil mnie przytulił. W ogóle nie byłem na to gotowy, ale nie przeszkadzało mi to. Uwielbiałem, kiedy on mnie przytulał bez powodu.

- Nie myśl tak, Olly. Troye jest tylko moim idolem, nikim więcej. Rozumiesz? Dzisiaj pójdziemy na jego koncert, ale to nic nie zmieni jeśli chodzi o nas. Kocham cię i nie rzuciłbym cię dla jakiegoś gwiazdora. Nawet, gdyby była taka możliwość, nie zrobiłbym tego. Nawet jeżeli po koncercie Troye spotkałby mnie na ulicy i zaprosiłby mnie randkę, odmówiłbym mu. A wiesz dlaczego? Ty jesteś całym moim światem i bardzo cię kocham. - rzekł.

Uwierzyłem mu. Nie mogłem być na niego zły za tak nieważne rzeczy. Musiałem cieszyć się z tego, że Neil załatwił nam bilety na koncert, a ja sam miałem zamiar dobrze się na nim bawić.

***

Staliśmy w kolejce pod Shepherd's Bush Empire i czekaliśmy, aż będziemy mogli wejść do środka. Atmosfera panująca między fanami czekającymi z nami na koncert, powoli mi się udzielała. Wszyscy byli niezmiernie podekscytowani, a ja na sam ten widok się uśmiechałem. Chciałem, aby kiedyś to na nasz koncert czekało tyle osób. Chciałem, abym kiedyś mógł zaśpiewać w tym klubie. Neil grałby na skrzypcach, a ja zaśpiewałbym "Stronger". Kto powiedział, że było to niemożliwe? Musiałem po prostu nagrać z Neilem tą piosenkę w wersji studyjnej, a wtedy wszystko by się wyjaśniło. Może największe stacje radiowe w kraju grałyby naszą piosenkę? Może zdobylibyśmy fanów? Może bylibyśmy autorytetem dla innych młodych ludzi? O tym mogłem przekonać się dopiero wtedy, gdy nagralibyśmy z Neilem "Stronger".

W kolejce zbierało się coraz więcej ludzi. My na całe szczęście nie byliśmy aż tak daleko, więc obstawiałem, że będziemy całkiem blisko sceny. W kolejce stało kilka par naszej orientacji, więc przestałem się obawiać, że będziemy jedyni. Zastanawiałem się nad tym, dlaczego dziewczyny przychodziły na koncert chłopaka, u którego i tak nie miałyby szans. Może to właśnie ta bariera je tutaj przyciągała? Sam nie wiedziałem, co było tego powodem. Chciałem zapytać się o to jakiejkolwiek dziewczyny, stojącej z kolejce obok nas, ale zwyczajnie nie wystarczyło mi na to odwagi.

- Nareszcie. - powiedział Neil z ulgą, kiedy wreszcie zaczęli wpuszczać fanów do środka. Po chwili również i my zostaliśmy wpuszczeni, a po tym szybko podbiegliśmy pod scenę, oczywiście trzymając się za ręce. W porządku. Byliśmy w czwartym rzędzie. Nie było tak źle.

Puste miejsce znajdujące się za fani szybko zapełniło się rozemocjonowanymi fanami Troye'a, którzy zaczęli śpiewać jego piosenki. Co prawda, poznałem tylko jedną z nich, kiedy Neil puścił mi teledysk w jego laptopie kilka godzin temu, ale jego muzyka naprawdę przypadła mi do gustu.

- Chyba nie jest źle, co? - spytał mnie Neil, nachylając się nad moim uchem.

- Chodzi ci o miejsce? - spytałem, odwracając głowę w jego kierunku, na co on twierdząco pokiwał głową. - Jest dobrze. - odpowiedziałem, wracając wzrokiem na scenę.

Przed wyjściem na scenę artysty, między fanami zapanował prawdziwy szał. Nie mogłem już tego dłużej wytrzymać. Wszyscy zaczęli się między sobą przepychać, dzięki czemu ja również kilka razy zmieniłem swoje położenie. Na całe szczęście, miałem przy sobie Neila, który trzymał mnie przy sobie i nie pozwolił, aby ci ludzie mnie staranowali. Nie miałem najmniejszej ochoty na to, aby skończyć swój żywot na koncercie.

- Nie martw się, Olly. - powiedział do mnie Neil, czując moje zdenerwowanie. Chłopak stanął za mną i przytulił mnie do siebie, a ja momentalnie poczułem się bezpieczniej.

Kilku ludzi patrzyło się na mnie i na Neila w niemiły sposób. Głównie były to dziewczyny. Musiałem się z tym pogodzić. Byłem inny i akceptowałem to, ale w końcu ich idol również był gejem, więc nie rozumiałem, dlaczego one tak bardzo się nami brzydziły. To było dla mnie trochę przykre, ale przypomniałem sobie, że za mną stoi najpiękniejszy chłopak na świecie, a wtedy na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech.

Nagle wszystkie światła zgasły, a między fanami zapanował szał i wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć i krzyczeć. To było trochę dziwne, ale gdybym to ja występował dzisiaj na scenie, z pewnością cieszyłbym się z takiej reakcji fanów.

W tle zaczęła lecieć jakaś piosenka, a na scenę wybiegł Troye. Znów poczułem, jak fani zaczynają pchać się po przodu, ale Neil stanowił prawdziwą barierę, której nie mógł zniszczyć nawet tłum zakochanych w Troye'u fanek.

Chłopak zaczął śpiewać jedną ze swoich piosenek, a wszystkie fanki zaczęły śpiewać razem z nim. Zdziwiłem się, że Neil też znał tekst tej piosenki. Bawiłem się całkiem dobrze.

W pewnym momencie Troye zaproponował, że weźmie na scenę jednego ze swoich fanów i z nim zaśpiewa. Ta wiadomość ucieszyła wszystkie fanki, znajdujące się wokół mnie. Nagle Troye zawiadomił nas, że chce zaśpiewać z jakimś chłopakiem. Poprosił, aby wszyscy chłopcy, będący na sali, podnieśli rękę do góry. Ja i Neil zrobiliśmy to, ale i tak nie liczyliśmy na to, że Troye nas wybierze.

- Ty! - krzyknął Troye, w naszą stronę. Szybko odwróciłem się do Neila, aby sprawdzić jego reakcję. Chyba nie byłem gotowy na to, aby zobaczyć Neila na scenie w Shepherd's Bush Empire.

- Mówię o tobie! - powiedział Troye, a ja odwróciłem się przodem do sceny. - Tak, o ciebie mi chodzi. - rzekł uśmiechnięty, a ja pokazałem na siebie palcem, jakby chcąc się upewnić, czy mi się nic nie zdawało.

Później wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zauważyłem, kiedy znalazłem się na scenie. Nie miałem pojęcia co mam robić ani jak się zachować. Przez chwilę patrzyłem się nieprzytomnie na tłum ludzi stojących przede mną. Dopiero po chwili spostrzegłem Troye'a, który podszedł do mnie, aby mnie przytulić.

- Jak masz na imię? - spytał cicho.

- Olly. - odparłem, a on ogłosił tłumowi, jak mam na imię. Próbowałem ze sceny dostrzec Neila, aby mu pomachać, ale tylko scena była oświetlona, więc nie mogłem go nigdzie zauważyć.

- Znasz "Toxic"? - spytał mnie Troye, tak, abym tylko ja mógł to usłyszeć. Czy on sobie robił ze mnie żarty? To była moja ulubiona piosenka Britney Spears. Nie wierzyłem, że za chwilę będzie mi dane ją zaśpiewać przed tłumem ludzi.

- Oczywiście. - odpowiedziałem, na co on się uśmiechnął i wręczył mi do ręki mikrofon. Przyjąłem go z uśmiechem do ręki, a po chwili usłyszałem pierwsze dźwięki "Toxic". Jeszcze nigdy w życiu nie brałem udziału w tak spontanicznej sytuacji.

Po chwili Troye zaczął śpiewać. Nie musiał długo czekać, aż się do niego dołączyłem. Po chwili straciłem siebie. Zacząłem skakać, tańczyć i śpiewać tak, jakby nikt mnie nie słyszał. Nie wiedziałem, co działo się wokół mnie. Dopiero gdy Troye chwycił mnie za rękę, wróciłem na ziemię. Chłopak śpiewał refren piosenki, wpatrując mi się głęboko w oczy, a ja robiłem to samo. Nie mogłem zniszczyć jego występu. Przecież to było tylko niewinne trzymanie się za ręce. Troye w żadnym aspekcie mi się nie podobał. Nie był w moim typie, ale to nie przekreślało udanego występu naszej dwójki na scenie. Pod koniec piosenki znowu dałem się ponieść emocjom. Skakałem na scenie i śpiewałem głośno.

Nagle piosenka się skończyła, a fani zaczęli krzyczeć i bić brawo.

- To chyba dla ciebie, Olly. - powiedział Troye do mikrofonu, na co ja się zaśmiałem. Ukłoniłem się i podziękowałem chłopakowi za zaproszenie mnie na scenę. Ochrona pomogła mi zejść ze sceny, a następnie trafiłem do Neila.

- Wiesz co? Normalnie byłbym na ciebie wściekły, bo jestem jego fanem od kilku miesięcy, a ty dowiedziałeś się o jego istnieniu dopiero dzisiaj, ale spełniłeś swoje marzenie. Wystąpiłeś na scenie Shepherd's Bush Empire, Olly! - krzyknął z radością Neil, trzymając mnie za przedramiona. Uśmiechnąłem się do niego i mocno go przytuliłem.

- Chciałem wystąpić tutaj z tobą, ale pierwszy krok już zrobiłem. - odparłem.

Przez resztę koncertu doskonale się bawiliśmy. Niektórzy patrzyli się na mnie z podziwem, a inni gratulowali udanego występu na scenie.

- Nagrałeś to? - spytałem Neila.

- Oczywiście, że tak. - odrzekł, na co ja się do niego uśmiechnąłem.

Po zakończonym koncercie wyszliśmy z klubu. Chcieliśmy poczekać, aż wszyscy fani wyjdą i będziemy mogli spokojnie przejść przez ulicę, aby wejść do metra.

Schowaliśmy się w bocznej uliczce, znajdującej się tuż przy klubie. Przez jakiś czas czekaliśmy, aż wszyscy fani wyjdą z klubu, ale nagle poczułem, jak ktoś chwyta mnie za ramię.

- Hej. - rzekł ten ktoś. Odwróciłem się. Przede mną stał Troye.

- O, cześć. - odpowiedziałem, nie kryjąc zdziwienia.

- Chciałem ci podziękować za ten występ. Masz talent, wiesz? Mam do ciebie jedno pytanie. - rzekł, a mnie zmroziło. Może Troye chciał mi zaproponować wspólną trasę koncertową? Albo chciał nagrać ze mną piosenkę? - Poszedłbyś ze mną na randkę? - spytał, a uśmiech momentalnie zniknął z mojej twarzy. Chwyciłem mocno Neila za rękę. Byłem wściekły. Nie tego oczekiwałem.

- Przykro mi, ale mam chłopaka. Poza tym, skąd wiedziałeś, że jestem gejem? - spytałem go.

- Przecież to widać. No cóż, jeśli ty nie chcesz się ze mną umówić, to może twój kolega byłby chętny? - spytał, patrząc się na Neila.

- Możesz o mnie pomarzyć. - rzekł Neil, po czym pociągnął mnie za rękę, abym za nim poszedł.

Przez jakiś czas szliśmy w całkowitym milczeniu. Wpatrywałem się w chodnik. Ta sytuacja chyba za bardzo mnie przerosła.

- Wszystko w porządku, Olly? - spytał mnie Neil. Myślałem, że on będzie na mnie zły, a tymczasem on się jeszcze o mnie martwił.

- Chyba tak. Nie jesteś zawiedziony? - spytałem, przystając na chwilę na chodniku.

- Ani trochę. Udowodniłeś mi, że naprawdę mnie kochasz. Dziękuję ci, Olly. - powiedział, a ja omal się nie rozkleiłem. Wpadłem w jego ramiona. On naprawdę mi ufał. Mimo faktu, że była to fatalna noc, nigdy nie zapomnę tego, jak Neil bronił mnie przed tratującym mnie tłumem na koncercie ani też nie zapomnę, jak wiele dla mnie zrobił.




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top