Rozdział XXXI
Suzuno otworzył oczy, czując otępiający ból na całym ciele.
-Co jest? - pomyślał gdy poczuł, że jest do czegoś przywiązany, a w ustach ma knebel
Leżał na dużym, metalowym stole, z rękami przypiętymi nad głową, i nogami również przyłączonymi do stołu.
Znajdował się w prawie że identycznym pomieszczeniu, co niedawno widziany trup.
-Proszę, proszę nasza śpiąca królewna się obudziła - usłyszał po czym ktoś kopnął go szybko w brzuch
Jęknął cicho, a łzy pociekły mu po policzkach.
-Ładnie powiedz mi jakiej rasy jesteś? - warknął fioletowłosy, wysoki mężczyzna, z blizną pod okiem.
Suzuno wywrócił oczami. Po pierwsze, przez knebel mu raczej nic nie powie. Po drugie, bez niego również.
Mężczyzna wyrwał mu materiał z ust, i spiorunował go wzrokiem
-W takim razie skoro nie chcesz po dobroci, to zaraz to sprawdzimy - stwierdził wyjmując z szuflady jakąś obrożę
Zapiął my ją na szyi, i uśmiechnął się.
-Na srebro nie reagujesz, czyli wilkołakiem nie jesteś - stwierdził i przycisnął mu twarz do stołu - Kłów nie masz... Czarodziej? Wróżka? - parsknął śmiechem i spojrzał na niego z pogardą - Nie próbuj używać magii, kajdanki nie są ze zwyczajnego metalu...
-Możesz sobie gadać, ja i tak ci nic nie powiem - warknął srebrnowłosy
-Pogadamy inaczej gdy z tobą skończę - mruknął i strzelił chłopaka w twarz - Masz mi odpowiadać na pytania, albo znajdę w tej zgrai kogoś na kim ci zależy i nie będzie tak miło!
-...
-Rozumiesz?!
-Ta - burknął, nie zamierzając wyjawiać mu prawdy
-Imię?
-Gazelle - mruknął
-Jesteś tu sam?
-Tak...
-Skąd wiedziałeś, że tu jesteśmy?
-Śledziłem was od Akademii
Fioletowłosy przyjrzał mu się i kiwnął głową.
-Niech będzie - stwierdził - To teraz...
Nagle przerwały mu krzyki na korytarzu. Warknął coś i podszedł do drzwi, wychodząc do przedsionka który Suzuno widział przez szybę.
-Co tam się dzieje?! - wrzasnął na korytarz
-Kogoś uchwycił alarm szefie - Fuusuke usłyszał czyjś głos
-Nie kojarzę cię, Jesteś nowy? Jak się nazywasz?
-Eeeee....
-Gadać cię nie nauczyli?!
-Hito, szefie...
-Masz mi złapać tego gnojka, albo skończysz tak samo jak reszta tych stworów!
-Hai...
Po chwili mężczyzna wrócił do pokoju i zaśmiał się szyderczo, wyjmując skalpel.
-To wolisz żeby najpierw wyjąć Ci inne organy, czy od razu zaczniemy od serca Gazelle?
Przeciął mu koszulkę, i zerwał resztki peleryny. Po chwili przetarł mu klatkę piersiową alkoholem, śmiejąc się cicho.
-Zostaw mnie ty szaleńcu! - wrzasnął srebrnowłosy
Zagryzł wargi, gdy poczuł jak ostre narzędzie wbija mu się w skórę.
-AAA! - wrzasnął przez łzy, szamocząc się
-Zamknij się - warknął mężczyzna, uderzając jego głową o blat, aż hukło
Wbił mu narzędzie głębiej, powodując wrzaski chłopaka.
-Stul pysk! - wrzasnął przyciskając mu głowę do stołu, i wkładając szmatę do ust
Po chwili usłyszeli trzask przy narzędziach. Fioletowłosy odwrócił się tam szybko, stając twarzą w twarz z Midorikawą.
-No hejka - uśmiechnął się wrednie, przykładając mu pistolet do głowy - Pozdrów ode mnie Lucyfera
Strzelił, patrząc jak mężczyzna osuwa się na ziemię.
Nie czekając, podbiegł do przyjaciela i szybko urwał kawałek swojej bluzki, uciskając nią ranę
-Cholera, Suzuno słyszysz mnie? - potrząsnął nim
-Mido? - jęknął
-Csii, już dobrze - szepnął
Przyjrzał się kajdankom, potrząsając nimi.
-Blokują moc, ale czy są odporne na nią od zewnątrz - mruknął chwytając rękoma, metalowe kajdany
Te po chwili zaczęły się stapiać.
-Musisz szybko wyjąć ręce, gdy dam ci znak - polecił wampir - Jasne?
-Tak...
-Dobra... To... Teraz! - krzyknął, i zamroził roztopiony metal nim doszedł do rąk chłopaka, a ten wyszarpnął je z kajdan
-Dasz radę to uleczyć?- mruknął słabo Suzuno
-Mogę spróbować - westchnął czarnooki, przykładając rękę do ran i brudząc ją sobie w krwi - Castio...
-Chyba nie działa - szepnął Suzuno
Midorikawa zaczął powtarzać zaklęcie jak mantrę, ale nic się nie działo.
-Cholera, czemu to nie działa?! - wrzasnął ze łzami bezsilności w oczach
-Pewnie skalpel też był jakiś specjalny - mruknął Fuusuke - Gdzie reszta?
-...
-Mido?
-Są na pozycjach - westchnął i położył mu rękę na jednej z dwóch ran - Dobra może zaboleć...
Zamknął oczy i skrzywił się
-Emm... Mido czemu zaczynasz świecić? - mruknął Suzuno
-Bo to czarna magia - szepnął pod nosem, a po chwili oderwał rękę - Gotowe
Suzuno podniósł się, i zobaczył tylko mniejszą z ran z której lekko sączyła się krew. Po drugiej nie było śladu
-Zakładaj - polecił Mido, zdejmując z siebie pelerynę, i zostając w krótkim rękawku
-Ale co teraz? - szepnął Suzuno - Dasz radę nas przeteleportować?
-Musimy też uwolnić resztę... Spokojnie Suzuno, wszystko idzie zgodnie z planem...
Wyszli powoli na korytarz, od razu zostając złapani od tyłu za ręce.
-Zostawcie nas! - krzyknął Suzuno
-Ojejku zostaliśmy złapani - wywrócił oczami Mido
Ktoś za nim parsknął śmiechem, i po chwili zostali popchnięci naprzód.
-Żołnierzu, gdzie ich prowadzicie? - zatrzymał ich jakiś mężczyzna
Teraz byli na korytarzu tylko w piątkę.
-Do... Szefa - stwierdził chłopak za Suzuno - Życzył sobie ich widzieć
-To szybko, nie każmy mu czekać - zarechotał i uderzył Mido w twarz - Ciekawe czy coś z nich zostanie
Nie zdążył dokończyć, bo też dostał w twarz upadając na ziemię. Nim się podniósł został dobity, kopniakiem w głowę.
-Hiro mieliśmy być cicho - mruknął Mido patrząc na chłopaka w kombinezonie wroga
Hiroto niewinnie spojrzał na mężczyznę i wrzucił go za pierwsze drzwi.
Suzumo Zamrugał odwracając się
-Nagumo!? - wrzasnął
-Cicho! - szepnął przytulając go - Nic ci nie jest?
-Żyję - mruknął skołowany
-Afuro i reszta będą tu za jakieś 20 minut - stwierdził Hiroto przytulając zielonowłosego - Do tego czasu musimy uwolnić naszych z tego skrzydła
Wszyscy kiwnęli głowami i zaczęli się zastanawiać co dalej.
Nagle wzrok Nagumo popędził do licznych czujek przeciwpożarowych.
Uśmiechnął się wrednie i zatarł ręce
-No i to jest pomysł...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top