Rozdział XXVII
Midorikawa stanął przed wejściem do lasu i przełknął nerwowo ślinę.
Ciemny gąszcz, z lekko wydeptaną przez jego przyjaciół ścieżką nie malował się zachęcająco
-Hiroto?! - krzyknął
Zacisnął ręce w pięści i spuścił głowę.
-Ryuuji! - usłyszał, a po chwili ktoś przytulił go mocno
Szybko podniósł głowę, i z piskiem objął czerwonowłosego
-Ty idioto! - krzyknął patrząc mu w oczy - Ten las jest cholernie niebezpieczny! - tupnął nogą
Zielonooki zaśmiał się, drapiąc po plecach.
-Stwierdziłem, że nie zostawię cię samego...
Czarnooki uśmiechnął się zadowolony, i wziął go za rękę ciągnąc do lasu
-Niestety i tak musimy tam iść... - mruknął - Tooo... Ilu z nich grozi śmierć?
-To Las Śmierci - mruknął Hiroto - Teoretycznie wszystkim oprócz Atsuyi, bo i wampiry da się zabić
-Sssuper - syknął Mido i wciągnął go d lasu - Tuptamy! Raz się żyje!
-W twoim wypadku to...
-Aj cichaj!
Hiroto wywrócił oczami, i podążył za chłopakiem, wciąż trzymając jego rękę.
-Idziemy ich śladem - stwierdził Ryuuji - Miejmy nadzieję, że się nie rozdzielili...
-To byłby przecież fatalny pomysł...
★★★★★★★★★★★★
Tymczasem...
-Mam genialny pomysł! - krzyknął Nagumo - Rozdzielmy się!
-Nie wiem czy to dobry plan - mruknął Suzuno unosząc brew
-Będzie fajnie! - krzyknął Afuro
-Nie ma być fajnie - burknął Kidou - Ma być bezpiecznie
-Czy myślisz, że gdziekolwiek jest bardziej niebezpiecznie niż w moim domu? - mruknął Terumi - Weź sobie nie żartuj...
-Gdzie my wogóle jesteśmy? - spytał Fubuki
-W lesie...
Pomarańczowowłosy wywrócił oczami i spojrzał na Nagumo
-Wow, no co ty nie powiesz!
-A nazwę jakąś ma? - sarknął Gouenji
-Może Las Wróżek - stwierdził Nagumo
-Albo Las Nocy, bo jest ciemno... - dodał Fudou
-To Las Śmierci - mruknął Afuro
-...
-...
-I POPROWADZIŁEŚ NAS Tutaj, BO?! - wrzasnęli
-Byłem zdesperowany! - wrzasnął
-No to po nas - mruknął Suzuno - Nie chcę też nic mówić, ale zgubiliśmy Hiroto i Mido
-Że co? - odwrócił się Afuro - Szlag by to!
-Mido to chyba nawet z nami nie biegł - stwierdził Atsuya
-Nie wiem czy zauważyłeś duszku - mruknął Nagumo - Ale ja już zdążyłem zczaić, że on w przeciwieństwie do nas jest normalny!
-Czemu? - zdziwił się
-Bo my stoimy w Lesie Śmierci, a on kurna nie!
-Kiyama jest pewnie z nim - stwierdził Kidou - To co, rozdzielamy się?
-Tak! - krzyknął Nagumo - Idę z Fuusuke!
-Czemu ty?! - krzyknął Afuro
-Bo jest mój - stwierdził Haruya tuląc go do siebie - Znajdź sobie własnego chłopaka!
Suzuno zamrugał i bezsilnie rozłożył ręce.
-Dobra - mruknął Kidou - Ja I Afuro idziemy prosto, Gouenji i Fudou w prawo, Nagumo i Suzuno w lewo a ty Atsuya, cofasz się i próbujesz znaleźć tamtą dwójkę
-Czemu ja?! - krzyknął szarooki
-Bo Ty już raczej nie zginiesz - mruknął Yuuto - Chodź Afuro!
-Nie rozkazuj mi - mruknął blondyn dreptając za nim
Fudou i Gouenji tylko wzruszyli ramionami idąc swoją ścieżką.
Nagumo czym prędzej pociągnął Suzuno w lewo, a Atsuya tylko westchnął ciężko.
-Ale oni są popaprani...
Ruszył w tył, zakładając ręce za plecy.
-No trzeba przyznać, ładniej i bardziej kolorowo niż u mnie - mruknął
Po chwili usłyszał trzask gałęzi za sobą.
-Nie mieliście iść pro... AAA! - wrzasnął widząc stwora przypominającego orka, stojącego przed nim - ZGINĘ!.... a nie... Już nie żyje
Zmienił się w ducha, w ostatnim momencie przed uderzeniem w niego maczugą.
-Uff... - mruknął gdy broń przeszła przez niego na wylot
Orek zamrugał i potarł się po hełmie, grubą łapą.
-Phi, przegryw! - mruknął Atsuya pokazując mu język
Odszedł zostawiając oszołomionego potwora za sobą.
-W sumie powinienem ostrzec resztę... -szepnął - Tylko... Których?!
I właśnie w tej chwili stało się jasne, dlaczego rozdzielenie się było takim złym pomysłem...
-MIDOOOO! - krzyknął lecąc między drzewami - Chodź tu!
Przeleciał szybko, zauważając zieloną plamę na dole.
-Mido! - pisnął
Nawet nie zauważył kiedy zmienił postać, i z całej siły walnął w drzewo.
-Ał... - jęknął zsuwając się na dół
Hiroto stojący kilka metrów dalej spojrzał na swojego chłopaka
-Znaleźliśmy jednego
-Atsuya! - krzyknął Ryuuji
Pomarańczowowłosy szybko podbiegł do nich, zakręcając się
-Mój łeb - jęknął
-Uroki posiadania ciała - uśmiechnął się Hiroto
-Gdzie pozostali? - przechylił głowę Mido
-... Wiesz...
-Co znowu? - mruknął zielonooki
-No zależy o którą z grup pytasz... - potarł się po plecach
Hiroto i Mido spojrzeli po sobie, jednocześnie wzdychając
-Czego my się po nich spodziewaliśmy - mruknął czerwonowłosy
-Jest jeszcze jedna sprawa - mruknął Atsuya
-Co może być gorszego, od tego że ta banda niedorajdów, swoją drogą poszukiwana przez jakichś porywaczy, rozdzieliła się na wszystkie strony Lasu Śmierci?! - wybuchnął Mido
-Spokojnie Mido, napewno to już nic takiego. Nie może być gorzej - mruknął spokojnie Hiroto - To jak?
-Napadł na mnie ork, i mam wrażenie, że jest ich więcej i polują na pozostałych żeby ich pozabijać...
Midorikawa uśmiechnął się zgryźliwie pod nosem, trącając ramieniem Hiroto, który chował twarz w dłoniach
-Nie może być gorzej, co kochanie? Zapomniałeś, że są tam Afuro i Nagumo. Zawsze może być gorzej...
______________________
I proszę rozdzialik na ładny dzień.
Swoją drogą, jak wam mija siedzenie w domu?
Miłego dnia
Bayo
~Rei❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top