Rozdział XV
Hiroto leżał na łóżku wtulony w poduszkę. Miał ochotę wypłakać wszystkie swoje żale, i jakby średnio go obchodziło, to że wampiry niezbyt mogą ronić łzy.
Życie zawsze było brutalne. Najpierw stracił swojego najlepszego przyjaciela, a gdy uzyskał w końcu po tym namiastkę szczęścia, ten wrócił jak bumerang.
Zaśmiał się pod nosem. Mido zawsze powtarzał, że nawet jeśli będzie chciał się go pozbyć to on i tak wróci.
Zaczynał myśleć, że chłopak był jakimś wróżbitą.
Nagle usłyszał jak drzwi się otwierają, i ktoś podchodzi do niego.
-Nie mam ochoty gadać - burknął
-...
-Naprawdę nie irytujcie mnie - westchnął - Właśnie chyba straciłem swoją miłość, i przyjaciela w jednym więc daj mi spokój... Afuro tia? - mruknął zgadując który z przyjaciół zakłóca jego użalanie się nad sobą
Nagle ktoś przekręcił go na plecy, ale on tylko zamknął oczy i założył ręce na ramiona
-Śpię - burknął
Chwilę mu zajęło ogarnięcie, że ktoś usiadł mu na biodrach i przybił jego ręce za głowę.
Otworzył oczy zszokowany, i wytrzeszczył je widząc na sobie siedzącego okrakiem, zirytowanego Midorikawę
-Ryuuji?! - krzyknął czerwony
-Nie raczyłeś ze mną porozmawiać, trzeba sobie radzić - fuknął
Hiroto tylko zamrugał, zastanawiając się czy bardziej cieszy go widok nieobrażonego wampira, czy niepokoi rosnący problem w spodniach...
-Uciekłeś tak szybko, że nawet nie zdążyłem się ogarnąć - mruknął - Przepraszam, mogło wyglądać, że mam ci to za złe...
-Mido... Ja po prostu nie chce zniszczyć naszej przyjaźni, więc... - zająkał się - Bądź przy mnie jako przyjaciel, ale nie odchodź - wyłkał
Ryuuji zamrugał przechylając głowę, i z uśmiechem położył ramiona po bokach jego głowy.
Patrzył w wiercące w nim dziurę, oczy czerwonowłosego, ale tylko musnął jego usta swoimi
-A mogę zostać przy tobie jako ktoś więcej? - szepnął
Hiroto zamarł na chwilę, po czym otworzył usta.
-Cz-czyli....
-Chyba cię kocham Hiroto - szepnął czarnooki mieszając się lekko
Kiyama uśmiechnął się lekko, wyglądał teraz tak niewinnie.
-No... Może nie chyba tylko napewno - wyjąkał
Hiroto przerzucił, go pod siebie zmieniając pozycję, i teraz to on był na górze. Midorikawa pisnął przestraszony, ale zaraz się uspokoił, gdy czerwonowłosy wbił się w jego usta. Niepewnie zaczął bawić się jego włosami, ciągnąc lekko za czerwone kosmyki.
-To bardzo dobrze, bo ja ciebie też kocham - szepnął Hiroto - I cholera sam Lucyfer mi świadkiem, że już cię nie stracę...
Midorikawa przyciągnął go do siebie, czując jak ten zdejmuję mu jego kurtkę. No cóż... Chyba grzeczna zabawa właśnie się skończyła...
★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★
Tymczasem...
Afuro szedł korytarzem znudzony dzisiejszym dniem, gdy usłyszał dziwne dźwięki z końca korytarza.
I nie, wcale nie był to Midorikawa i Hiroto robiący sami wiecie co.
Ich pokój już mijał...
Zbliżył się powoli do ściany, i wychylił się do drugiego korytarza
-Co rozumiesz przez ,, za mało''?! - usłyszał znajomy głos - Choduję Ci najlepsze kąski, czego jeszcze chcesz?!
Blondyn zmrużył oczy widząc dyrektora stojącego na korytarzu.
Czarnowłosy wampir chodził w kółko, ewidentnie zdenerwowany rozmową.
Miał przy uchu komórkę, jeden z bardziej przydatnych sprzętów wymyślonych przez ludzi.
-Nie, umawialiśmy się - WARKNĄŁ - Oddaję Ci tę zgraję, a ja zyskuję wolność... Miałeś też zostawić mi kilka kąsków... NIE, nie zmienię zdania - warknął
-Terumi? - poczuł nagle rękę na ramieniu
Blodnyn odwrócił się szybko, i migiem wciągnął Kidou za ścianę
-Co ty tu robisz? - szepnął Afuro
-O to samo mógłbym ciebie zapytać - uniósł brew
Blondyn wywrócił oczami, i szepnął tylko żeby był cicho.
Wampir nie do końca wiedział o co chodzi, ale zrobił co kazał czerwonooki.
-Dyrektor Kageyama? - szepnął - Co on tu robi?
-Gdybym wiedział to bym tu nie stał - mruknął Afuro
-Nie! - krzyknął znowu czarnowłosy - Postanowione, wybieram sobie dwójkę dla spełniania moich potrzeb, a reszta jest twoja... Jeszcze jutro wyjeżdżamy...
Afuro Zmarszczył brwi i wycofał się cicho, ciągnąc Kidou za sobą.
-Co to było? - mruknął zdziwiony chłopak
-Obawiam się, że nasz kochany dyrektor nie mówi nam wszystkiego - westchnął przykładając rękę do twarzy - On chce komuś oddać dużą ilość osób...
Nagle podniósł przerażony wzrok na rozmówcę
-A jedyne takie osoby jakie może
,, chodować'' to my...
-O czym ty pleciesz Afuro - zaśmiał się Kidou, kładąc mu rękę nad głową, przybijając go do muru - To pewnie tylko znowu jakieś błachostki...
-Dla ciebie wszystko jest błachostką - mruknął Terumi odpychając go od siebie
Kidou przekręcił głowę obserwując chłopaka. Wcale nie ukrywał się z tym, że chce go zdobyć. Wiedział, że kiedyś mu się uda.
Teraz jednak dostrzegł w nim coś jeszcze... Nie tylko zadziorny uśmiech i wredny charakter... No i naprawdę podobające mu się ciało...
Blondyn był zmartwiony... Nawet lekko przestraszony... Czyli jednak nie jest taki twardy?
-Muszę iść do chłopaków - szepnął nagle odchodząc
Kidou szybko złapał go za rękę, widząc jak zza korytarza wychodzi Gouenji. Mógł wkurzyć białowłosego?
Dlaczego nie skorzystać!
Chciał pocałować blondyna tuż przed nim, ale nie przewidział, że bezbronny to on nie jest... Dlatego też już po chwili leżał na podłodze z obolałą głową.
-Afuro? - uniósł brew Shuuya
-Oh dajcie mi święty spokój - warknął odchodząc - OBOJE!
Wiedział, że coś w zachowaniu dyrektora bardzo mu nie grało.
Nie mógł przekonać wszystkich, ale ma zamiar chociaż uratować przyjaciół. Nie ma zamiaru dać im coś zrobić...
______________________
No, w końcu napisałam rozdział
Jak się podoba?
Afurko powinien wybrać Gouenjiego czy Kidou?
A może być niezależny? XD
Widzimy się niebawem
Bay
~Rei ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top