Kill For You
Kylo od kiedy tylko pamiętał był inny niż wszyscy, których znał. Nigdy nie był spokojnym i miłym dzieckiem, a pierwszy raz wdał się w bójkę w wieku ośmiu lat. Nadal pamiętał krzyki matki, kiedy zobaczyła jego podbite oko i rozciętą wargę, chociaż w aktualnym momencie swojego życia nie miał najmniejszego pojęcia o co wtedy poszło.
Ren od tamtego czasu dorósł, chociaż jego zachowanie nie zmieniło się w żaden szczególny sposób. A przynajmniej nie na tyle, na ile powinno na przestrzeni lat. Nadal był porywczy i agresywny, a nikt nie był w stanie przewidzieć co kruczowłosy chłopak zrobi jako następne. Nie przeszkadzało mu to jednak żeby stawiać sobie poprzeczkę najwyżej jak się dało, a jego ambicje dziwiły niemal każdego, z racji faktu, że większości ludzi uważała go po prostu za narwanego idiotę, który skończy w więzieniu prędzej czy później. On jednak widział to inaczej, chociaż nadal nie udało mu się wymyślić, co konkretnego chciałby robić w życiu. Wiedział jednak, że musi zostać kimś - kimś, kto wzbudzi podziw i kogo ludzie będą słuchać.
Ostatnimi czasy jednak miał pewien problem, który nie dawał mu spokoju, a problem ten został uosobiony jako Armitage Hux, rudowłosy chłopak z jego roku. Kylo miał z nim kłopot od czasu kiedy spotkali się po raz pierwszy, a stalowe tęczówki zostały zwrócone w jego kierunku z tym charakterystycznym dla rudego wyrazem wyższości. Chłopak przepadł już wtedy, chociaż do tej pory nie był w stanie przyjąć tego do wiadomości bo i sam nie zdawał sobie z tego sprawy.
Mogło to jednak mieć swój zaczątek już w dzieciństwie Rena, w którym to jego gówno warty ojciec opuścił matkę żeby żeglować na statkach w interesach a jego absencja w domu ciągnęła się długimi miesiącami. Jak dowiedział się później (konkretnie w momencie odwiedzania ojca w więzieniu na co i tak namówiła go matka), niezbyt legalnych. Chłopak miał wtedy może jedenaście lat, a widok tak rozbitej Lei Organy - nieugiętej minister spraw zagranicznych uświadomił mu, że nigdy w życiu nie chce pozwolić na to, żeby ktokolwiek skrzywdził go w takim sam sposób. W prostej konsekwencji, chłopak już od najmłodszych lat uciekał od niemal wszystkich pozytywnych emocji i zamykał się w sobie w beznadziejnym przeświadczeniu, że uchroni go to od krzywdy.
Przeświadczenie to jednak było bardziej niż zgubne i skończyło się tak, że Kylo nie miał właściwie żadnych prawdziwych przyjaciół, a jego liczne grono znajomych nie miało pojęcia o tym, co naprawdę czuje ciemnowłosy chłopak, który śmiał się właściwie tylko po wypiciu sporej ilości wódki. Robił to jednak na tyle często, że wszyscy przeszli z tym do porządku dziennego, chociaż sam Ren był z dnia na dzień w gorszej kondycji psychicznej i już nawet jednorazowe nocne przygody, w których wcześniej znajdował chociaż chwilowe ukojenie palącego poczucia samotności nie pomagały mu uporać się z tym, co nieuchronnie działo się w jego głowie.
A sytuacja z Huxem zdecydowanie tego nie poprawiała, bo kiedy już udało mu się kilkukrotnie przespać z chłopakiem, za każdym razem kiedy wracał do swojego mieszkania czuł się jeszcze gorzej i nie umiał zdefiniować o co konkretnie chodzi.
Aż do pewnego zimnego wieczora, kiedy to z nadal spuchniętą wargą po ostatniej konfrontacji z Rudym zdał sobie sprawę z tego co się z nim działo, a wiedza ta spadła na niego jak grom z jasnego nieba, który zaburzył wszystko co budował w sobie od lat.
On, cholerny Kylo Ren, prawdopodobnie był zakochany w tym irytującym rudzielcu, którego zachowań nie umiał rozgryźć i które pozostawały dla niego zagadką.
To, że właśnie uświadomił sobie coś tak irracjonalnego zdecydowanie nie pomagało w jego sytuacji i właśnie Ren pożałował, że nie ma żadnego przyjaciela, do którego mógłby zwrócić się po poradę. Sytuacja była jednak już wystarczająco absurdalna, dlatego z braku lepszych możliwości, jednym ruchem dopił końcówkę piwa i sięgnął po telefon wybierając numer Rey.
Dziewczyna początkowo była w konkretnym szoku, kiedy Ren zadzwonił do niej chwilę przed dwunastą w nocy i z wyraźnym trudem zapytał, czy może do niej przyjechać bo musi z kimś porozmawiać, a ona wydaje mu się do tego najodpowiedniejszą osobą. Zgodziła się jednak, bo i jaki inny wybór jej pozostał? Jej jednym żądaniem było tylko to, żeby chłopak przywiózł ze sobą butelkę Jagermeistera.
Kiedy niespełna pół godziny później Kylo w końcu dotarł do Rey nocnym autobusem, w którym musiał schować twarz we własnej koszulce z powodu smrodu bezdomnych na tylnych siedzeniach, sam nie był pewien czy postępuje słusznie mając w planie zwierzyć się ze swoich wniosków i przypuszczeń byłej dziewczynie najlepszej przyjaciółki Huxa. Teraz jednak było już za późno na taktyczny odwrót, dlatego bez przekonania zajął jedno z krzeseł w niedużej kuchni dziewczyny i zanim powiedział cokolwiek, rozlał alkohol do dwóch uprzednio przezornie schłodzonych przez dziewczynę kieliszków.
- Chyba się zakochałem. - Wypalił chłopak szybko, zanim zdążyłby się rozmyślić, a Rey tylko podniosła brew w akcie zdziwienia nagłym wyznaniem.
- To chyba dobrze, prawda? - Zapytała, jakby nie wiedząc jak powinna zareagować na właśnie wypowiedziane słowa.
- Nie. To nie jest dobrze. To jest nawet bardzo źle. - Odparł jej chłopak, a Rey coraz bardziej nie miała pojęcia o cholerę chodzi Renowi.
- Dlaczego? - Pomimo wszystko brunetka poczuła się w obowiązku, żeby pociągnąć chłopaka za język.
- Bo JA się nie ZAKOCHUJĘ. - Nerwowo odpowiedział Ren. - A już na pewno nie w kimś takim jak on.
- On? Mówimy o Huxie, prawda? - Zapytała, powoli składając wszystkie fakty do kupy i przypominając sobie wszystkie reakcje Rena odnośnie chłopaka i wszystkie te spojrzenia, które wydawało mu się że ukradkowo rzuca w stronę rudowłosego.
- Skąd wiesz? - Zrezygnowany chłopak odpowiedział pytaniem na pytanie nie podejmując nawet najmniejszej próby zaprzeczenia.
- Mogę nie być Marią Curie, ale nie jestem głupia, Ren. - Odpowiedziała mu dziewczyna.
Po tej krótkiej wymianie zdań zapadła między nimi cisza, podczas której Kylo zastanawiał się jak wybrnąć z tej irracjonalnej dla niego sytuacji, ale wszystkie rozwiązania które przychodziły mu do głowy kończyły się śmiercią albo jego, albo Huxa, dlatego ku swojemu niezadowoleniu musiał odrzucić każde z nich. Do Rey z kolei docierały coraz to nowe wspomnienia z czasu, kiedy jeszcze była z Phasmą i siłą rzeczy zdarzało jej się spędzać z Rudym całkiem dużo czasu, a wnioski które wysunęła były dość jednoznaczne - Hux też nie był obojętny w stosunku do Kylo i chociaż chłopak osiągnął niemal do perfekcji granie człowieka, który nie posiada emocji, w tej konkretnej sytuacji jego umiejętności na tym polu jakby zawodziły. Dlatego też przypominając sobie jak spektakularnie spieprzyła związek ze swoją największą miłością przez głupie błędy, postanowiła, że choćby miała mu to wepchnąć młotem pneumatycznym do głowy - zmusi Rena do szczerej rozmowy z Huxem.
Jak się okazało, jej zdolności perswazyjne nie były aż takie znowu najgorsze, bo ciemnowłosy już godzinę później siedział w metrze jadącym w kierunku domu Rudego. Nie miał pojęcia czemu to robi, a żadne racjonalne wyjaśnienia nie przychodziły mu do zmęczonej głowy.
Kiedy dwadzieścia minut później dzwonił do drzwi mieszkania Huxa, czuł się jak największy kretyn. Sytuację pogarszało tylko to, że robił to już kolejny raz w ostatnim czasie i kiedy chłopak nie otwierał przez dłuższą chwilę, Kylo zaczął wewnętrznie panikować, że Hux prawdopodobnie nie ma najmniejszej ochoty go widzieć i kiedy zobaczył go przez wizjer, po prostu olał sprawę i wycofał się w głąb mieszkania.
Jakie było jego zdziwienie, kiedy Hux jednak otworzył - z kotem na rękach, rozczochranymi włosami i papierosem w ustach, co oznaczało, że pomimo późnej pory rudowłosy jak to miał chyba w zwyczaju, zapijał smutki zamiast spać. Pomimo tego, że Rudy miał na sobie powyciąganą na wszystkie strony koszulkę Motorhead i szary dres, Kylo uznał, że wygląda pięknie, a kiedy tylko złapał się na tej myśli odepchnął ją w jak najdalszy zakątek swojego umysłu.
- Czego tu szukasz, Ren? - Z pewną dozą rezygnacji zapytał chłopak lekko zachrypniętym głosem, z Kylo dopiero teraz zdał sobie sprawę z faktu, że jego zawsze nieugięte oczy wyglądają jakby chłopak niedawno płakał.
- Ja.. nie wiem. Ale chyba cię kocham.
____________
No, wizja napisania tego finału wpadła mi do głowy kiedy siedziałam z kotem na balkonie i paliłam sobie fajkę za fajką bo jakoś tak mi źle. Dlatego no, niech chociaż im będzie fajnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top