[ marek ]
Przyjaźń z mordercą może nie była najgenialniejszym pomysłem, ale Marek specjalnie nie żałował, że nie zrezygnował po poznaniu prawdy. Nie musiała wiedzieć, kto ginie i w jaki sposób. Wolał myśleć o obalonych piwach, o spędzonych na rozmowach godzinach, o przyjaźni, która ich łączyła.
Prowadzili wielkie dyskusje o kobiecych atutach, gatunkach alkoholu, o samochodach. Chodzili nawet czasem na podryw. Dla Marka to nie był koniec świata, lubił nadal swego kumpla. Razem chodzili po cudzych dachach, błądzili po Londynie, czasem spali pijani na jednej kanapie.
Śmiali się, gdy to morderca ratował życie Marka.
- Ty, który odbierasz, dajesz?
- A wolisz, żebym zabrał? Cicho.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top