Weekend integracyjny. Część 5
Tom rozglądał się wokół, obserwując fruwające ptaki i samochody przejeżdżające po głównej drodze w oddali. Westchnął i sięgnął po telefon, by sprawdzić pocztę. Dostrzegł wiadomość od Bena i szybko odpisał, uspokajając go, że wszystko z nim w porządku. Jego publicysta wysłał mu dwa maile z załącznikami w postaci skryptów, które zapisał na dysku telefonu. Otworzył jeden z pdf-ów i zaczął czytać.
- Interesting... - stwierdził po kilku stronach i otworzył drugi
Ten wydał mu się nieco gorszy, ale postanowił przeczytać całość, którą otrzymał, zanim zdecyduje, czy wziąć udział w filmie. Drzwi budki poruszyły się i mężczyzna schował telefon do kieszeni. Poklepał konie uspokajająco, bo też zaczęły się niecierpliwić.
- Dobrze, zadzwonię jeszcze. - Angie otworzyła drzwi i wyszła z uśmiechem – We can go back.
- Great. - Tom oddał jej uzdę i sam wsiadł na konia – Do you know that I have a phone? - spytał w drodze powrotnej
- Laura won't let you give me it.
- So you can come to my room. Nobody will see you.
- Really? Could I use your phone in the evening?
- Sure.
- Great. Thank you so much.
- It's nothing. - zapewnił
- Okay. Now we are going for a trip. - zapowiedział Adam
- I can't sit on the horse by myself. - Klara pokręciła głową – I'm too scared.
- We can go on one. - zaproponował Jamie
- Really? Thank you, my saviour!
Jamie roześmiał się, obejmując ją.
- But I'll teach you someday how to ride... - wyszeptał jej do ucha
- Could you show me one more time, how to turn left? - spytała Monika Adama
- Sure. - mężczyzna uśmiechnął się
Jamie pomógł Klarze wsiąść na wierzchowca i zajął miejsce za nią, a Laura, która miała kilka lekcji jazdy w dzieciństwie wsiadła na drugiego. Adam pomógł Monice i przytrzymał ją nieco dłużej, niżby wypadało, nikt jednak tego nie zauważył. Potem odszedł do swojego konia, patrząc na kobietę sugestywnie. Monika uśmiechnęła się ciut zalotnie... Kiedy wszyscy siedzieli już na koniach, Angie i Tom pojawili się na podwórzu.
- How was your ride? - spytała Laura
- Instructive. - odparł Tom
- Really?
- Yeah, how to be patient.
- I don't get it. - pokręciła głową
- You don't have to. - wtrąciła szybko Angie – Can we go?
Ruszyli w podróż pomiędzy polami. Klara była zachwycona, że Jamie tak sobie radzi z koniem. Czuła się bezpiecznie objęta jego ramionami, a mężczyzna co jakiś czas posyłał jej uspokajający uśmiech, gdy na niego zerkała. Niestety, wkrótce złapał ich deszcz i musieli zawrócić.
- Somebody said something about stereotypes. - Angie przekrzykiwała deszcz w stronę Toma
- It's England. Rain is something not unusual in here! - odkrzyknął – Which doesn't mean that it's endlessly.
- I hope so.
Do zajazdu wrócili kompletnie przemoczeni i pierwsze, co zrobili to wzięli gorący prysznic. Mężczyźni pożyczyli ubrania od gospodarzy i wkrótce wszyscy spotkali się w pubie, w sali nad salą jadalną, gdzie mogli ogrzać się przy kominku, z kubkiem gorącego wina, lub czekolady.
- Chocolate? - spytał Tom, zerkając na kubek Angie
- Yeah.
- Me too. - odparł z uśmiechem
Klara usiadła na kanapie, w ramionach Jamiego.
- You said that she wants to have a family? - spytał Tom, zerkając na parę
- Yes. Do you think that...
- I'm afraid not. - stwierdził – But who knows? - dodał szybko, upijając łyk czekolady – Where is Laura? - rozejrzał się
- In the kitchen. Bill is preparing pork pie and she wants to learn how to make it.
- Is she a cook?
- She's a chef in our restaurant.
- Wait... You all work in one restaurant?
- Yes.
- Are you here to see how they look in London?
- No. On holidays. Why are you asking?
- Oh, no, nothing. I just know one really nice. You'd like it.
- So, maybe we will go there someday?
- But you are here only for a few days? Or not? - spytał patrząc na nią uważnie
Angie się lekko zmieszała, ale szybko przywołała na twarz uśmiech.
- Yeah, right, I forgot. Sorry. - szybko odeszła w stronę Moniki, która rozmawiała z Adamem
Tom patrzył za nią, ze zmarszczonymi brwiami, zastanawiając się.
- ...and horses are nicer than people. - kontynuował Adam
- Really?
- That's why I came here. To be alone and rule my own life.
- Oh...
- What are you talking about? - spytała Angie, a Monika i Adam mimowolnie odskoczyli od siebie – Sorry, did I interrupt in something?
- No, we just talk. - zapewniła Monika
- Oh, I see. Adam, I'm afraid that we can pay only for a lesson. You know...
- I know, it's fine. I'm here as a friend. - zapewnił – My payment is the same as in deal.
- Good. - skinęła głową, patrząc to na jedno to na drugie
- As you can see, it's easy. - podsumował Bill
- Wow. - Laura podziwiała swoje dzieło - You really had right. I just had the wrong recipe. You know... From the Internet.
- Well, you should always ask a cook not only base on the recipe. Especially from the Internet.
- Now I know, thank you. Look, it's beautiful... - obróciła talerzyk
- So are you. - wyszeptał
- What?
- No, nothing. - oczyścił gardło – So, dessert?
- Sure. Of course if your boss have nothing against that.
- Don't worry. As long as I'm keeping working, he won't.
- Okay. So, where are components?
- Over there. - wskazał na półkę
Laura podeszła do wskazanych produktów i przeniosła je na blat obok Billego. W tym momencie w kuchni pojawiła się Klara.
- Sorry, Laura, can I talk to you for a moment?
- Sure. Excuse me.
Bill skinął głową i dziewczyny odeszły na bok, nieświadomie stając o krok obok drzwi, za którymi Mark obierał ziemniaki.
- Słuchaj, chcę przygotować coś specjalnego dla Jamiego. - zaczęła Klara
- Ale co masz na myśli?
- Kolację. Wiesz, taką ze świecami, muzyką...
- Hm... - Laura zastanowiła się – Poczekaj... Bill...?
- Yeah? - mężczyzna oderwał się od pracy
- Klara wants to prepare a special dinner for two...
- We have a room for a couples. Our new manager created something like that. You know... Changes. It's upstairs, just next to the living room.
- Do you think that I can rent it?
- Sure.
- But I also want to prepare dinner by myself...
- Well... It could be a little problem... - zastanowił się – However... If you come here after three pm...
- Two hours should be enough. - pokiwała głową energicznie – Could I?
- Yeah. I think that's possible.
- Great. - odetchnęła – Thanks!
Angie znalazła interesującą książkę na jednej z półek i usiadła na fotelu, w pobliżu kominka, stawiając kubek z czekoladą na stoliku obok.
- Do you want a blanket? - spytał Tom, podchodząc do niej z kocem
- Sure, thanks. - wyciągnęła rękę, ale mężczyzna rozłożył go i położył na jej kolanach – Thank you... - powiedziała powoli, patrząc na niego nieco podejrzliwie
- Is something wrong? - zdziwił się
- No. It's just... - pokręciła głową - Sorry, I'm just not used to.
- Okay. Something interesting?
- A criminal. - wskazała okładkę
- Oh... I know that autor... Not that book, but other. It was great.
- It seems to be interesting. - potwierdziła
- Would you mind if I sit over there? - wskazał fotel po drugiej stronie stolika
- Not at all.
- Great. - usiadł i wyjął telefon, by przeczytać skrypt
Uniósł głowę na dźwięk czyjegoś śmiechu. Monika siedziała na sofie, z kolejnym kubkiem grzańca w dłoni, a Adam właśnie opowiadał jej jakąś zabawną historię. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że mężczyzna w pewnym momencie położył dłoń na jej kolanie... Tom odwrócił wzrok, wracając do skryptu, ale po chwili zerknął ponownie. Kobieta zdawała się nie mieć nic przeciwko jego zalotom.
- Angie...?
- Yeah? - zerknęła na niego
- One of your friends is married, right?
- Yes, Monika. Why?
- No, just like that. - mężczyzna wrócił do skryptu
Angie rozejrzała się uważnie, odszukując wzrokiem Monikę i szybko zorientowała się, w czym rzecz.
- You got to be kidding. - warknęła, chcąc zerwać z siebie koc i wstać, ale powstrzymała ją czyjaś dłoń
- I'll take care of that. - zapewnił ją Tom – She's your friend. You don't want to make an enemie, right?
- But...
- Trust me.
- Okay. - dziewczyna skinęła głową i rozsiadła się wygodnie
- Where were you? - spytał Jamie Klarę, wyciągając dłoń i przyciągając ją na swoje kolana
- I have a surprise for you. - wyszeptała
- Really? I like surprises. - oznajmił, zakładając kosmyk jej włosów za ucho – What is it?
- You'll see later. - zapowiedziała
- Oh, no. Don't be cruel. Just tell me.
- You'll see. - oznajmiła, wstając z jego kolan – Look guys, we can go downstairs, the meal will be served any moment.
- Okay. - odezwała się Angie, odkładając książkę na bok i dopijając czekoladę
Wszyscy zaczęli się zbierać, ruszając w stronę schodów, ale Tom zatrzymał Adama.
- Look... I don't want to be rude, but she has a husband. - oznajmił
Angie odwróciła się by sprawdzić, czy wszyscy idą i zauważyła całą sytuację.
- Let's go. - powiedziała do Moniki, która chciała zawrócić
- But... - dziewczyna bezskutecznie usiłowała zajrzeć z powrotem do pomieszczenia
- Come on. - Angie poprowadziła ją na schody i na dół
- So what?! - prychnął Adam – Are you her husband? I don't think so. Is he even here? Nope. So where is the problem?
- The problem is that you are going to break a family...
Adam zaśmiał się głośno.
- I didn't know that we have a saint in here.
- I guess that you aren't a guest in that road house. So, it's better for you to go your own way. Am I clear right now?
- Or what you're going to do?
- You don't want to know... - stwierdził, posyłając mu swoje najlepsze, mordercze spojrzenie, godne Lokiego
Mężczyzna przełknął głośno ślinę, jakby czuł, że ma przed sobą prawdziwego psychopatę.
Wszyscy zajęli już miejsca przy stole, gdy Adam zbiegł szybko po schodach i wybiegł na zewnątrz.
- It was nice to meet you! - krzyknął za nim Tom, z przyjacielskim uśmiechem schodząc po schodach i podchodząc do reszty, Angie wskazała mu miejsce obok siebie, które zajął
- Why did he left? - spytała Monika
- He got some phone call... - oznajmił Tom, nalewając soku do szklanki – His wife is giving a birth or something...
Dyskretnie mrugnął do Angie, która odetchnęła z ulgą. Mark wszedł na salę z winem rozlewając je do kieliszków. Tom nalał do kieliszka Angie wody jeszcze zanim mężczyzna zdążył się do nich zbliżyć.
- Thank you. - uśmiechnęła się
Skinął głową i nalał odrobinę wody także do swojego kieliszka.
- Are you going to drive or what? - spytał go siedzący naprzeciwko Jamie
- No. I just have enough for now. - stwierdził
- Okay.
Najpierw na stole pojawiły się przystawki, czyli tea sandwiches, z różnymi składnikami. Sałatką jajeczną, cukinią i miętą, łososiem i kremowym serem czy szynką prosciutto i szparagami. Wszyscy próbowali każdego ze smaków i kiwali głowami z uznaniem. W trakcie posiłku Tom przeprosił i ruszył w stronę toalet. Gdy wracał, zaczepił go Mark.
- Excuse me?
- Yes?
- Are you that Jamie's friend?
- Yes, I am. - odparł
- Can we talk for a moment?
Tom zerknął w stronę sali, ale po chwili skinął głową i ruszył za Markiem na zaplecze. Mężczyzna zaprowadził go do gabinetu szefa.
- Here we should talk in private. - stwierdził, zamykając drzwi
- What's wrong?
- Look... I like that Klara. And I know that your friend likes women. There is plenty of news about his romances in the press. And I really can see that she likes him. He's gonna hurt her.
Tom westchnął. Tego właśnie się obawiał.
- What do you think should I do? - spytał
- She wants to prepare a dinner for him. If he wouldn't appear... It would be easier to convice her that he... you know... It's not worthy to trust.
- So I should keep him away long enough?
- Could you? For her good?
Tom się zawahał.
- Fine. - zgodził się z westchnieniem – But I need to print something.
- There is a computer. You can use it.
- Really? Thanks. But there is no paper. - stwierdził patrząc na drukarkę
- In the drawer on the left. - oznajmił Mark, kierując się do drzwi – I need to go back.
- Okay.
Tom otworzył szufladę, ale zawierała przybory do pisania. Otworzył więc kolejną, z dokumentami. Westchnął otwierając kolejną i tym razem znajdując papier, który włożył do drukarki. Uruchomił komputer, gdy zdał sobie z czegoś sprawę. Wrócił do szuflady z dokumentami i wyjął pierwszy z nich, czytając go uważnie. Na jego twarzy pojawił się wyraz zrozumienia. Szybko schował papiery z powrotem i wydrukował fragment skryptu, składając go i chowając do kieszeni bluzy wypożyczonej od Billego. Wyłączył komputer i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top