The Second Chance, part 3

Ostatnie doświadczenia sprawiły, że na pewne sprawy zaczęłaś patrzeć inaczej. Częściej chodziłaś do kościoła, do zaprzyjaźnionego księdza, który wspierał cię dobrym słowem i radą. Jednego dnia, po tym jak modliłaś się, by Bóg wskazał ci drogę w życiu, przed kościołem spotkałaś grupę wolontariuszy z ośrodka rehabilitacyjnego, którzy zachęcali do zakupu figurek ręcznie wykonanych przez podopiecznych. Wiedziona odruchem postanowiłaś z nimi porozmawiać. Okazało się, że w ośrodku przebywają dzieci niepełnosprawne, których rodzice nie chcieli się nimi opiekować. Zapytałaś o możliwość zostania wolontariuszem i jeszcze tego samego dnia wybrałaś się porozmawiać z dyrektorką ośrodka. Jedną z podopiecznych była Amy, dziewczynka z wadą serca, która żyła dzięki wszczepionemu rozrusznikowi, ale wciąż czekała na dawcę. To było jak znak.

- Can I take care of her? - spytałaś od razu

Dyrektorka zaprowadziła cię do pokoju dziewczynki, która siedziała w bujanym fotelu przy oknie, czytając książkę. Na twój widok uśmiechnęła się.

- Hello. - przywitałaś ją z uśmiechem – I'm (Y/N). Can I ask what are you reading?

- „The Little Prince". - odparła pokazując ci okładkę

- I love this book. - przysiadłaś na jej łóżku, rozpoczynając rozmowę

Dyrektorka widząc, że się dogadujecie, wycofała się z pokoju. Od tamtej pory codziennie po pracy odwiedzałaś Amy. Wychodziłyście na spacery do ogrodu, siadałyście na kocu i rozmawiałyście. Albo rysowałyście zwierzęta, lub postaci z bajek. Z dnia na dzień coraz bardziej przywiązywałaś się do tej dziewczynki. Podziwiałaś ją za jej wrodzony optymizm, za radość z każdego przeżytego dnia, z każdej chwili. Za jej mądrość. Choć miała zaledwie jedenaście lat, była nad wiek dojrzała i na wiele spraw miała rozsądniejszy pogląd niż niejeden dorosły. Przekonałaś się o tym w kilka dni po powrocie Toma z Rosji...


Tom zaprosił cię na obiad zaraz po przyjeździe do Londynu. Zdziwił się nieco na twój widok. Owszem, rozmawialiście przez te dwa miesiące przez telefon i wiedział, że wyszłaś już z psychicznego dołka. Ale nie spodziewał się, że będziesz promieniała. Na twój widok znów mocniej zabiło mu serce.

- (Y/N), you look great. - podsumował, po powitaniu

- Thank you, handsome.

Roześmiał się. Zawtórowałaś, zerkając w menu. Złożyliście zamówienie i zaczęłaś go wypytywać o projekt. Po dość długiej pogawędce, Tom powoli przesunął dłoń w twoją stronę.

- What are you doing? - spytałaś niepewnie, gdy jego palce musnęły twoją dłoń

- (Y/N)... I know that it might be too early, but... I never stopped loving you.

- Tom. - cofnęłaś rękę – It's the past. - pokręciłaś głową - No one steps twice in the same river.

- That's the point. This time it'll be different than lately...

Pokręciłaś głową, a on westchnął.

- Just promise me, that you'll think about that... - poprosił, odsuwając się lekko i opierając na krześle

- Can we change the subject? You know, lately I've met a wonderful girl...

Zaczęłaś mu opowiadać o Amy i zrozumiał skąd taka zmiana. Widział tą pasję, radość w twoich oczach. Słuchał uważnie, nie wracając już do drażliwego tematu. Następnego dnia zaskoczył cię jednak wizytą w ośrodku. Przyniósł Amy misia, większego od niej. Dziewczynka ucieszyła się nie tylko z prezentu, ale i z jego obecności. Marzyła by kiedyś zostać aktorką i teraz miała okazję by wypytać o wszystko prawdziwego aktora. Siedzieliście we trójkę na kocu, rozmawiając, a dziewczynka uważnie was obserwowała. Tom niestety musiał iść wcześniej, obiecał jednak, że jeszcze ją odwiedzi. Tym bardziej, że planował spotkanie ze wszystkimi dziećmi, w świetlicy i poszedł omówić tę kwestię z dyrektorką.

- He loves you. - skonstatowała Amy, odprowadzając go wzrokiem

- He's my friend. - potwierdziłaś skinieniem głowy

- Are you blind? He'll go to the hell and back for you.

Pokręciłaś głową z westchnieniem, a potem opowiedziałaś jej, jak byliście z Tomem razem i jak się rozstaliście.

- But you didn't try to fix that! - przekonywała

- I've tried!

- And did you let him try to fix that?

Zawahałaś się.

- There are no perfect relationships, because there are no perfect people. - stwierdziła – We all have disadvantages. If you are looking for a perfect prince... you'll be always disappointed. Sure, you can always change a man, but... That's not the point. Because one day you'll find out that you are alone after many relationships. And you'll be unhappy. Trust me. Appreciate him. He really loves you. I admire that he loves you still, after all this time.

- So, what should I do, in your opinion?

- Let yourself be happy. You have only one life.

Po tej rozmowie nie mogłaś spać przez całą noc. Nad ranem podjęłaś decyzję. Po szybkim prysznicu, wsiadłaś w samochód, parkując przed znajomym budynkiem.

- Are you still sleeping? - zdziwiłaś się na widok mężczyzny w szlafroku, który otworzył drzwi ziewając

- (Y/N)? - jego oczy rozszerzyły się i zapomniał o ziewaniu – Is something happened?

- We need to talk. - oznajmiłaś, wymijając go w drzwiach i wchodząc do środka

Niewiele zmieniło się od czasu, gdy byłaś tu ostatnio.

- Coffee? - spytał, kierując się do kuchni

- Yes, please. - weszłaś za nim

Wyjął z szafki twój kubek, którego zapomniałaś zabrać i zaparzył kawę taką, jak zawsze piłaś. O niczym nie zapomniał. Wyjął jeszcze ciasteczka i zaniósł wszystko do salonu.

- Okay, I'm listening. - oznajmił, siadając w fotelu

Mimowolnie uśmiechnęłaś się na widok jego potarganych po nocy włosów.

- What? - zmarszczył brwi

- I like your bedhead. - stwierdziłaś, upijając łyk kawy

Mruknął coś pod nosem, przeczesując włosy palcami.

- According to what I remember, you have also great bedhead. - podsumował

- True. - roześmiałaś się, a potem odstawiłaś kubek na stolik

Wzięłaś głęboki oddech. Nie przypuszczałaś, że ta rozmowa będzie aż taka trudna.

- Tom... You asked me to think... - zaczęłaś i mężczyzna uniósł szybko wzrok, patrząc na ciebie uważnie – And I was thinking...

- And...? - przełknął ślinę, gdy na dłuższy czas zamilkłaś

- I didn't stop loving you, too. And... Maybe we could try again?

Na jego twarzy pojawił się uśmiech, kiedy poderwał się i porwał cię w ramiona.

- Wait. - powstrzymałaś go i wypuścił cię – There is something that you should know, before...

- Yes? - zmarszczył brwi, patrząc na ciebie uważnie

- After what happened... the doctors said that I... I can't have babies. - wyznałaś, nie patrząc na niego, a na swoje dłonie

Wiedziałaś, że zależy mu na tym, by być ojcem. Tom objął cię i pocałował w czoło.

- It's okay. We always can adopt a child... I love you and I just want to be with you, no matter what.

Odetchnęłaś z ulgą, wtulając się w niego.

- I've missed you. - stwierdziłaś, ciesząc się ciepłem jego ramion


Tom pomógł ci się spakować i wprowadzić z powrotem do waszego domu. Oboje stwierdziliście, że straciliście już dość czasu. Byliście dla siebie o wiele bardziej wyrozumiali. Kiedy sprzątałaś w czasie, gdy się uczył, informowałaś, że nie będziesz odkurzać, ale on potem ma to zrobić, bo ty wychodzisz na spacer. Zazwyczaj się zgadzał, ale najczęściej odpowiadałaś ze śmiechem, że to żart i odkurzałaś, gdy skończył się przygotowywać. Czasem jednak rzeczywiście wybierałaś się na spacer, zostawiając jemu tą niezbyt lubianą czynność. Zakupy robiliście razem, a gdy raz niechcący zjadł ciasto, które kupiłaś dla siebie w specjalnym sklepie ze zdrową żywnością, od razu zaproponował, że pojedzie i kupi więcej, choć nie miałaś do niego o to pretensji. Okazało się, że wspólne życie oparte na akceptacji i kompromisach było o wiele łatwiejsze. O wiele łatwiej było wam żyć, gdy zdaliście sobie sprawę, że nikt nie jest doskonały. Amy przeszła przeszczep serca i dochodziła do siebie po zabiegu, gdy wy przeszliście pozytywnie pierwszy etap na drodze do adopcji. Wzięliście cichy ślub, z najbliższą rodziną i przyjaciółmi. Amy była jedną z twoich druhen i była bardzo dumna z tego powodu. Po weselu poinformowaliście ją, że może z wami zostać, jeśli tego chce. Mieszkaliście więc we trójkę, a wasza córka nie rezygnowała z marzeń o aktorstwie, wspierana przez tatę. Wkrótce potem, gdy lekarz zezwolił, w waszym domu pojawił się golden retriever. A w pierwszą rocznicę ślubu miałaś dla Toma zaskakujący prezent... Lekarze się pomylili. Byłaś w ciąży. I choć byłaś przerażona, to wasz synek urodził się całkowicie zdrowy. Byłaś szczęśliwa. Owszem, zdarzało się, że się kłóciliście. Zdarzało się, że groziłaś mu, że się wyprowadzisz i że przeklinałaś w chwilach naprawdę nerwowych. Nigdy jednak nie przy dzieciach. Tom nauczył się przeczekiwać taką sytuację i przepraszać, nawet gdy nie zawinił. Potem to ty go przepraszałaś i oboje godziliście się jeszcze tego samego dnia. Nauczyliście się doceniać to, co najważniejsze i nie przejmować błahostkami. I z perspektywy czasu stwierdzałaś, że to rozstanie było jednak potrzebne. W tym czasie dojrzeliście, dowiedzieliście się jak właściwie dbać o swój związek. Nauczyliście się jak być razem, gdy byliście osobno. Dzięki temu mogliście być pewni, że zrobicie wszystko, by pozostać razem do ostatniego dnia...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top