The Second Chance, part 2
Zaparkowałaś samochód przed rodzinnym domem i zostawiając walizki w bagażniku ruszyłaś do drzwi.
- (Y/N)? - twoja mama otworzyła drzwi i jej oczy rozszerzyły się ze zdumienia
Wpadłaś w jej ramiona i od razu się rozpłakałaś.
- I broke off the engagement. - wyszlochałaś, a ona mocniej przytuliła cię do siebie
Wzięłaś w pracy kilka dni urlopu, by dojść do siebie. Potem zajęłaś się szukaniem mieszkania. Szybko znalazłaś kawalerkę w sam raz dla siebie i wyprowadziłaś się od rodziców. Tom, zgodnie z radą Luke'a, poinformował o waszym rozstaniu w jednym z wywiadów. Zrobił to po to, by uniknąć pytań w przyszłości, ale rozpętał tym niechcący burzę wokół ciebie. Kiedy któregoś dnia wyszłaś w sobotę wyrzucić śmieci i zrobić zakupy w osiedlowym sklepiku, bez makijażu i w domowych ciuchach, wieczorem przeczytałaś w internecie, że po rozstaniu z Tomem popadłaś w alkoholizm. Roześmiałaś się, kręcąc głową i zamykając okno z plotkarskim portalem. Sięgnęłaś po dzwoniący telefon.
- Hello?
- Hi, (Y/N).
- Tom. Hi! What's up?
- Have you noticed latest news on the internet?
- Oh, look, it's only rumors. I wasn't...
- I know. - roześmiał się – I remember how you look like when you are drunk or hungover. It's not what I was talking about. Em... To stopped rumors maybe we could go tomorrow to the theatre with some friends? There is a nice film. You know... to show that we are still friends.
- Yeah, I think that it's a good idea. I don't want to ruin your career.
- It's not about my career, (Y/N). Is five pm fine with you? Ben and Sophie can't be there earlier.
- No, no, it's fine. I'm free tomorrow.
- Great. The same theatre as always?
- Sure.
- So, see you there at five.
- See you. Bye.
- Bye, bye.
Wasza paczka zajęła w sumie cały rząd w niewielkim kinie. Sophie i Ben zabrali ze sobą dzieci, bo film okazał się być familijny, twoja przyjaciółka zabrała ze sobą chłopaka... Ale było też kilkoro singli, więc nie byliście całkowicie sparowani. Jednak przypadkowo wybraliście z Tomem miejsca obok siebie. Czułaś się dziwnie, bo przyzwyczaiłaś się do jego dłoni trzymającej twoją, lub ramienia którym cię obejmował w czasie oglądania filmu. Teraz jednak musiałaś przywyknąć do relacji typowo przyjacielskiej. Po wyjściu z kina część osób rozeszła się do domu, a reszta wybrała się do pubu na mecz. Byłaś w tej drugiej grupie, nie mając nic lepszego do roboty sama w domu. Ostro kibicowaliście ulubionej drużynie, popijając piwo i krzycząc razem ze wszystkimi. Za każdym razem, gdy wasza drużyna strzeliła gola, przybijaliście sobie piątki. Za którymś razem Tom odruchowo splótł palce z twoimi. Zazwyczaj taki gest kończył się słodkim buziakiem, ale teraz szybko się zreflektował.
- Sorry. - wymamrotał, cofając dłonie – An habit.
- That's okay. - kiwnęłaś głową, sięgając po chipsa
Po meczu każde z was wsiadło do osobnej taksówki, jadąc do siebie. Ben z Tomem, jako sąsiedzi, pojechali jedną. Wiedziałaś, że paparazzi dostali cynk o tym spotkaniu i nie zdziwiło cię, że następnego dnia pojawiły się spekulacje, że ty i Tom myślicie o powrocie do siebie. Tom zdementował te pogłoski, informując, że jesteście przyjaciółmi. To zamknęło dalsze dyskusje i spekulacje, jednocześnie pozwalając wam na łagodną zmianę relacji.
Minęło kilka miesięcy, w czasie których spotykaliście się kilkakrotnie na przyjacielskich warunkach. Tom poprosił cię o pomoc w wyborze prezentu dla siostry „bo masz najlepsze pomysły", ty z kolei zrewanżowałaś się wyciągając go na zakupy, gdy zbliżały się urodziny twojego szwagra. Dwa razy wspólnie zajmowaliście się dziećmi Bena, raz w jego domu, a raz zabraliście je do cyrku. Za każdym razem świetnie się bawiliście. Byliście też kilka razy w kinie i na kręglach z przyjaciółmi. Znając się tyle czasu siłą rzeczy musieliście mieć wspólnych przyjaciół i dla wszystkich ulgą był fakt, że nie muszą opowiadać się po którejś ze stron, co byłoby tym trudniejsze, że ty przyjaźniłaś się z Sophie, a Tom z Benem. Przyjacielska relacja wam odpowiadała. Powoli zaczęłaś myśleć o nowym związku. Tym bardziej, że twój kolega z firmy, Robert, coraz częściej posyłał ci długie spojrzenia i ciepły uśmiech. W końcu zebrał się na odwagę i zaprosił cię na drinka po pracy. Świetnie wam się rozmawiało i umówiliście się na kolejne spotkanie. Potem zaprosił cię na weekend do domku w lesie nieopodal Londynu. Ufałaś mu na tyle, by się zgodzić. W razie czego twoi przyjaciele byli pod telefonem, gotowi przyjechać po ciebie, w razie potrzeby. Nie było to jednak konieczne. Robert okazał się być gentlemanem i szanował fakt, że nie chcesz się z niczym śpieszyć. Po powrocie do Londynu miałaś motyle w brzuchu, a twoje oczy świeciły się ze szczęścia. Zakochałaś się.
Tom cierpiał. Nie spodziewał się tego rozstania. Owszem, kłóciliście się. Potrafiliście walczyć ze sobą o wszystko. Ale kochał cię i ciężko było mu przyjąć tą porażkę. Początkowo miał jeszcze nadzieję, że uda się jakoś odbudować waszą relację. Ale z czasem stwierdził, że bez niego jesteś szczęśliwsza, więc zrezygnował. Powoli wyleczył złamane serce i urażoną męską dumę. Los postawił na jego drodze Monicę. Kobietę po przejściach, z dwójką dzieci, która miała w sobie mnóstwo ciepła. Od razu między nimi zaiskrzyło i zaczęli się spotykać. Jej dzieci szybko go zaakceptowały. Wszystko zaczynało się układać. Potrafił cieszyć się z faktu, że się zakochałaś, zamiast czuć ukłucie zazdrości i rozczarowanie.
- Could you come to me? - po drugiej stronie słuchawki usłyszałaś w jego głosie tłumione łzy
- What happened? - spytałaś, zrywając się z kanapy i sięgając po kluczyki od samochodu – Where are you?
- At home. But I can't be alone right now. Please...
- Okay. I'm on my way.
Szybko pojechałaś do jego domu, parkując przy ulicy i wchodząc przez bramę. Wciąż miałaś klucze od jego mieszkania i brelok do domofonu. Kiedy otworzył ci drzwi, zamarłaś.
- What happened? - spytałaś, ale zamiast ci odpowiedzieć wtulił się w ciebie, płacząc
Dopiero pół godziny później, gdy nieco się uspokoił dowiedziałaś się, co się stało. Pijany kierowca potrącił Monicę na przejściu dla pieszych. W ostatniej chwili zdążyła odepchnąć od siebie dzieci, ratując je i przyjmując na siebie całą siłę uderzenia. Zmarła w drodze do szpitala. Tom dowiedział się o tym od jej siostry i byłaś pierwszą osobą, u której wsparcia szukał w tej trudnej sytuacji.
- Why? - pytał nieustannie przez łzy
Nie umiałaś odpowiedzieć mu na to pytanie. Jedyne co mogłaś zrobić to być teraz przy nim i go wspierać i to właśnie zrobiłaś zostając u niego na noc, gdy zasnął po środkach uspokajających, zaaplikowanych przez twoją siostrę, która przyjechała na twoją prośbę. Była psychologiem i wiedziałaś, że będzie mu teraz potrzebna rozmowa z kimś, kto umie pomóc w tego typu sytuacjach.
- He shouldn't be alone right now. - zastrzegła – It's hard for him.
- I know. - pokiwałaś głową – I'll stay tonight and I've already talk to his mum she'll come tomorrow to be with him.
- Good idea. - zgodziła się – (Y/N)...?
- Yes?
- Don't give him hope that you can be together again. It's important right now.
- We are just friends.
Pokiwała powoli głową.
- But now he is more sensitive than usually. And you were engaged, don't forget about that. Just be careful, okay?
- Fine.
Zgodnie z jej radą nieco się zdystansowałaś do Toma, nie budząc dawnych wspomnień. To, że zadzwonił do ciebie oznaczało, że wciąż byłaś dla niego ważną i bliską osobą. Nie mogłaś pobudzać dawnych uczuć, bo kolejny zawód w jego sytuacji był zwyczajnie niebezpieczny dla jego psychiki. Ty byłaś szczęśliwa z Robertem, związek z Tomem to była przeszłość i nie chciałaś do niej wracać. Ograniczyłaś kontakty z Tomem do minimum, jednocześnie angażując waszych wspólnych przyjaciół, by nie czuł się osamotniony. Od siostry dowiedziałaś się, że rozpoczął terapię. Zaangażował się też w pracę. Aktorstwo zawsze pomagało mu poradzić sobie z emocjami. Dostawał coraz więcej propozycji i nagród. Otrzymał nawet nominację do Oscara. I chociaż nie dostał statuetki, to czuł się dumny z tej nominacji. Ty w tym czasie coraz bardziej angażowałaś się w swój związek. Po pewnym czasie zdecydowaliście z Robertem, że czas na wspólne zamieszkanie. Wynajęliście wspólnie niewielki domek i „docieraliście się". Zaakceptowałaś fakt, że twój chłopak uwielbia baseball, a weekendy spędzacie w domku w lesie, gdzie większość czasu on spędza nad jeziorem, łowiąc ryby. Ty w tym czasie siedziałaś na werandzie z książką i ładowałaś baterie na kolejny tydzień. Wieczory spędzaliście razem i o ile nie było meczu, oglądaliście wspólnie filmy, lub rozmawialiście. Byłaś szczęśliwa. Nie zauważyłaś, że coś się dzieje. Twoja firma otwierała biuro w Honkongu i jako rzecznik prasowy miałaś pełne ręce roboty. Dopiero gdy znalazłaś czas na wizytę u ginekologa po kolejną receptę na tabletki antykoncepcyjne, przeżyłaś szok.
- I'm pregnant. - poinformowałaś Roberta wieczorem, przy kolacji
Bałaś się jego reakcji. Wiedziałaś, że chce mieć w przyszłości dzieci, ale nie byłaś pewna czy to właściwy czas.
- That's amazing! - krzyknął radośnie, biorąc cię w ramiona, a później całując – I love you.
- I love you too. - roześmiałaś się, szczęśliwa, że tak zareagował
Kilka dni później ci się oświadczył i zaczęliście przygotowania do ślubu. O radosnej nowinie poinformowaliście bliskich i przyjaciół podczas grilla w waszym domu. Wszyscy wam gratulowali, choć dostrzegłaś, że Tom w pierwszej chwili się skrzywił. Potem jednak przyłączył się do ogólnych gratulacji z uśmiechem.
Przez całą ciążę byłaś pod opieką położnej. Co miesiąc miałaś wizyty i nie ominęłaś ani jednego USG. Byłaś spokojna, że ciąża przebiegała prawidłowo. Szykowaliście się do ślubu i wesela. Ponieważ ślub wypadał na końcówkę ciąży zdecydowaliście, że podróż poślubna będzie krótka. Zdecydowaliście się na tydzień w Tallinie, w czasie białych nocy. To miała być niezapomniana podróż. Na wszelki wypadek zdecydowaliście się jednak ulec twojej mamie i polecieć z twoją siostrą i szwagrem, który też był lekarzem. W razie gdyby dzidziuś postanowił wcześniej przyjść na świat lepiej, żeby na miejscu był znajomy lekarz, zwłaszcza znany chirurg. Twoja siostra ucieszyła się na pomysł urlopu i zarezerwowała z mężem dwuosobowy pokój, bo jedyna wolna sypialnia małżeńska była zarezerwowana przez was. Do ślubu zostały niecałe trzy tygodnie. Właśnie byłaś na ostatniej przymiarce sukni ślubnej.
- You look great. - stwierdziła twoja siostra – But it could be a bit shorter... Don't you think?
- Remember that I'll have heels. Not high, but still...
- Right. - zgodziła się
I wtedy poczułaś ból. Początkowo myślałaś, że to dziecko mocniej kopnęło.
- Oh my God, (Y/N)! - twoja siostra zerwała się z fotela i podbiegła do ciebie
Odwróciłaś się w jej stronę, zaskoczona jej reakcją. Potem jednak spojrzałaś w dół i zamarłaś. Biel sukni została poplamiona szkarłatem... Po chwili zakręciło ci się w głowie i straciłaś przytomność. Ocknęłaś się w szpitalu.
- Where is my baby?!
- Calm down, my love. - Robert położył ci uspokajająco dłoń na przedramieniu – She's in incubator.
- She?
- It's a baby girl. - uśmiechnął się – We have a daughter.
- I want to see her.
- Honey, you had a C-section, you lost a lot of blood. You're weakened. I can drive you there in a wheelchair. Just wait a while, okay? Don't try to get up.
Pokiwałaś twierdząco głową. Robert wyszedł na korytarz i wrócił po chwili z wózkiem, a potem pomógł ci się na niego przenieść i zawiózł na oddział patologii noworodka. Wasza córeczka leżała w inkubatorze, podłączona do różnych rurek i sprzętów.
- My little girl. - delikatnie dotknęłaś szyby – She's beautiful.
- Indeed. They asked me for her name and I said Maryann as you wanted.
- Like my grandma, thank you. - uścisnęłaś jego dłoń, którą trzymał na twoim ramieniu – She's so small.
- She'll grow soon, don't worry. She's premature.
- But she's ours. Our little girl.
- Sweetie, you should go back to bed, you need to get some rest.
- No, I want to stay here.
- (Y/N), we have all life to be with her. Now you need to get some strength, to take care of her later.
- Fine. - zgodziłaś się na koniec – Bye, bye, sweetie. Mummy will be near and will come to you soon. I love you. - pocałowałaś trzy palce dłoni i dotknęłaś nią szyby
- Daddy loves you too. - powiedział Robert, prowadząc twój wózek z powrotem do twojej sali
Gdybyś wiedziała... Gdybyś wtedy wiedziała, pewnie zostałabyś tam na kolejnych kilka godzin. Byłaś jednak w nieświadomości i oboje z Robertem planowaliście już zakupy do dziecięcego pokoju. Byliście w trakcie dyskusji o tym czy lepiej postawić dziecięce łóżeczko w pokoju dziecinnym, czy waszej sypialni, gdy do twojej sali wszedł lekarz. Miał poważną minę i od razu poczułaś, że coś jest nie w porządku.
- I'm terribly sorry... - zaczął, a twoje serce zamarło
Potem utonęłaś we łzach, a Robert przytulił cię płacząc razem z tobą. Wasza córeczka miała poważna wadę serca, o której nikt nie wiedział. Nie było żadnych wcześniejszych objawów, ale wada była na tyle poważna, że wymagała operacji prenatalnej, by malutka miała szansę na przeżycie poza łonem matki. Nie udało jej się uratować... Tego dnia wraz z nią umarła część ciebie. Tym bardziej, że lekarze wykluczyli możliwość zajścia w kolejną ciążę po krwotoku, którego dostałaś. Nie umiałaś do siebie dojść po tym doświadczeniu, a wkrótce czekał cię kolejny cios. Robert nie umiał sobie poradzić ze stratą dziecka. Nie umiał cię wspierać. Po prostu spakował się i wyprowadził, przenosząc się do biura w Honkongu. Zostawił ci list z przeprosinami. W tym trudnym okresie pomagała ci siostra i to ona namówiła cię na wyjazd do Tallina w planowanym wcześniej terminie. Poinformowała wszystkich gości, którzy potwierdzili, że będą na ślubie i weselu, że ślub został odwołany. Zajęła się wszystkim umożliwiając ci spokojne przeżywanie czasu żałoby. W Estonii zwiedzałaś zabytki i spędzałaś noce na plaży patrząc na fale. Twoja siostra wiedząc, że lepiej sobie radzisz w samotności pozostawiała cię samą, z oddali kontrolując twoje poczynania i dając ci swobodę, byś mogła stanąć na nogi. W czasie jednej z bezsennych nocy na plaży, wysłałaś zdjęcie morza do Toma, który właśnie przebywał w Rosji, nagrywając kolejny film.
- Wow, what a sight! - stwierdził, gdy oddzwonił chwilę później – Day over 24 hours.... I envy you.
- Hi! How's your filming?
- Hello! Fine. I'm deeply sorry that I couldn't be on your wedding but I can't take days off.
Przełknęłaś łzy. Tom wciąż o niczym nie wiedział.
- That's okay. - zapewniłaś
- Is everything alright? - spytał lekko zaniepokojony
- Sure. - skłamałaś, nie chcąc go niepokoić
- Well, it's only a two months of filming left, so I hope that when I'll return to London I'll see your new family member... I still don't lose the hope that I'll be a godfather. - zażartował
- I'm sorry, I need to go. - wykrztusiłaś, szybko się rozłączając i wybuchając płaczem
Toma zaniepokoiła jednak ta rozmowa. W pierwszej chwili pomyślał, że pokłóciłaś się z mężem. Potem jednak postanowił zadzwonić do twojej siostry, która powiedziała mu o wszystkim co się stało. Nie zastanawiając się zadzwonił do reżysera informując, że musi wziąć wolne od zdjęć i wsiadł w najbliższy samolot do Tallina.
- Why didn't you tell me? - spytał na powitanie, gdy tylko spotkaliście się w hotelowym hallu
- I... - zaczęłaś, ale potem się popłakałaś
Zrzucił plecak i natychmiast cię przytulił.
- Shh... - pocieszająco potarł cię po plecach, a potem pocałował w czoło
Zamieniłaś się pokojami z siostrą, bo nie było już wolnych miejsc w hotelu. Lubiłaś samotność, ale towarzystwo Toma działało kojąco, ze względu na jego osobowość. Był obok, ale się nie narzucał. Milczał, gdy nie chciałaś rozmawiać, słuchał, gdy musiałaś się wygadać i pocieszał, gdy potrzebowałaś ramienia by się wypłakać. Dzięki niemu wyjazd rzeczywiście ukoił nieco twój ból i pozwolił ci wrócić do Londynu w nieco bardziej optymistycznym nastroju.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top