The groom escaping. Part 4
Po Nowym Roku wróciłaś do pracy z nową energią. Zdziwił cię jednak fakt, że za każdym razem, gdy wracałaś do domu, Tom już w nim był, zajmując się Danielem.
- Don't you have a job? - spytałaś pewnego dnia
Uśmiech Toma, którym obdarzał waszego synka zniknął w ułamku sekundy.
- Unfotunately not. - westchnął - I had some propositions two years ago, but I had to refuse then and... Now I have nothing. I was trying to get one role a while ago but they choose someone else. I could start to teach, but from the next academic year. I have an idea to teach children, you know... a private lessons of acting for the little ones, but I can't find a local.
- A local next to mine is free.
- You mean... After that cafe?
- Yes.
Zastanowił się.
- There is a little stage... Yes. It could be a nice local. Could you give me a number to the owner?
- Sure.
W ten sposób Tom wkrótce rozpoczął remont w lokalu obok twojego. Co więcej, były one połączone drzwiami, tak jak pozostałe lokale w całej kamienicy. Zazwyczaj drzwi były zamknięte, ale teoretycznie można było połączyć dwa lokale, lub więcej, w jeden. Dni stawały się coraz cieplejsze, szła wiosna. Tom czasem wpadał na chwilę do księgarni, z prośbą o kubek kawy, a ty oprócz kawy dawałaś mu też kanapki.
- Love you. - stwierdzał za każdym razem, gdy zaopatrzony wracał do remontu
Wkrótce miałaś okazję słuchać jego zajęć, gdy dzieciaki powtarzały za nim rymowanki, uczyły się tańca, piszcząc z uciechy i przygotowywały się do pierwszego występu przed rodzicami. Zajęcia zaczynały się o trzynastej, gdy maluchy kończyły lekcje w primary school i trwały dwie, lub trzy godziny. Zazwyczaj kończył więc wtedy, gdy ty zamykałaś księgarnię. Odwoził cię potem do domu i spędzał trochę czasu z Danielem, wracając na noc do siebie. Weszło wam to w nawyk. Kiedy jednego dnia musiał odwołać zajęcia, z powodu przesłuchania do roli, poczułaś się dziwnie, zamykając księgarnię sama. Brakowało ci jego obok... Po raz pierwszy pomyślałaś, że może już czas spróbować zacząć od nowa... Nie powiedziałaś mu tego jednak. Tom, jak dawniej, zabierał w co drugi weekend waszego synka do siebie. Ale w piątki zaczął zostawać nieco dłużej u ciebie, za każdym razem przynosząc jakieś przekąski i film. Dopiero po seansie, zabierał Daniela do siebie. Czułaś, że czeka na dzień, w którym powiesz, by tego nie robił. By po prostu został. Nie umiałaś jednak mu tego powiedzieć... Wciąż coś cię powstrzymywało. Z jednej strony chciałaś, by był obok. Z drugiej... Bałaś się, że znów coś lub ktoś okaże się ważniejszy od ciebie.
Tom na początku kwietnia otrzymał rolę w teatrze. Był tym tak podekscytowany, że gdy otrzymał telefon od swojej agentki złapał cię w ramiona i zaczął kręcić się wokół własnej osi.
- Tom, stop. - poprosiłaś ze śmiechem
Posłuchał cię, ale gdy tylko znalazłaś się na ziemi rozpłynęłaś się w najbardziej namiętnym pocałunku, jaki z nim kiedykolwiek dzieliłaś. Przerwaliście pocałunek bez tchu.
- I'm sorry. - powiedział opierając swoje czoło na twoim, a potem spojrzał na ciebie - It's from emotions.
Nie wypuścił cię jednak z uścisku, a ty go nie odepchnęłaś. Spuściłaś jednak wzrok, a on zrozumiał, że jeszcze nie jesteś gotowa. Odsunął się od ciebie.
- I'm sorry. - powtórzył znowu - Hey, little one! - zwrócił się do synka - Daddy have a job!
Podniósł go do góry, śmiejąc się i wrócił do wspólnej zabawy. Wiedziałaś, co to oznacza. I nie pomyliłaś się. Miał teraz znacznie mniej czasu. Po zajęciach w swojej szkółce jechał prosto do siebie, by się uczyć. Odwoływał zajęcia, na czas prób. Jedynie w co drugi piątek niezmiennie przyjeżdżał z filmem, a potem zabierał Daniela na cały weekend do siebie.
- Will you be on the premiere? - spytał, gdy odwiózł waszego synka pewnego majowego popołudnia
- If you want us to come?
- It would be a honour to play in front of such amazing audition.
Roześmiałaś się.
- So we'll be there.
- I'm really happy to hear that.
Pożegnał się z synkiem i ruszył do wyjścia.
- (Y/N)...?
- Yes?
- Can I take you for a walk tomorrow after work?
Zawahałaś się. A potem pokiwałaś głową.
- Yes, you can.
- Thank you. - uśmiechnął się, całując cię w policzek
Spacerowaliście tak, jak na początku znajomości. Po prostu obok siebie, rozmawiając. Usiedliście na ławce, ciesząc się promieniami słońca.
- Wait a sec.
- What? - spytałaś, ale już go nie było obok ciebie
Wrócił po chwili z porcją waty cukrowej.
- Here you are.
- Thank you. But it's too big just for me.
- I was hoping that you'll say so.
Roześmiałaś się i po chwili jedliście ją razem.
- It's strange. - stwierdził, rozglądając się
- What?
- Do you remember how it was at the beginning?
- Oh, yeah. I couldn't get used to that. I saw them everywhere, I almost had persecution mania.
- And now... Nothing. A great feeling, isn't it?
- Wait to the next Marvel's movie...
- Oh, don't spoil my good mood.
- Sorry.
Roześmiał się.
- You know what? - spytał po chwili, patrząc na drzewa - It's the best evening from a long time. - stwierdził, spoglądając na ciebie
- Mine too. - odparłaś
- Do you think that...
- Tom.
- Still too early?
- I'm sorry, but yes.
- Fine. - westchnął - And that would be all with my good mood. - stwierdził do samego siebie
Wszystko wróciło do normalnego rytmu. Robiłaś zakupy w hipermarkecie, gdy usłyszałaś znajomy głos.
- One step forward, two steps back. - skarżył się Benowi - I don't know how long I can handle all of that.
- Be patient. It's the matter of time.
- What if she... Loves someone else?
- Are you out of your mind?
- Look... If she loves me why she still push me away? I'm trying my best and when I think that it's almost like it was... She just grounds me.
W tym momencie Ben minął półkę i stanął jak wryty na twój widok. Pokręciłaś głową, z błaganiem w oczach.
- You know what? - odezwał się, zatrzymując go - We need go back, I forgot about the mustard.
- What? - zdziwił się Tom - Alright. - westchnął
Skierowałaś się w drugą stronę, jak najdalej od nich i udało ci się więcej ich nie spotkać.
Do premiery zostały dwa tygodnie. Była niemal połowa czerwca. W środku nocy obudziło cię dziwne przeczucie. Zajrzałaś do pokoju synka i aż krzyknęłaś z przerażenia. Jedna ściana w jego pokoju tliła się. Złapałaś go na ręce w panice i biegiem ruszyłaś w stronę wyjścia. I tu czekała cię niemiła niespodzianka. Schody były w płomieniach, a cały korytarz był pełen dymu. Kaszląc cofnęłaś się do mieszkania, zamykając za sobą drzwi i gorączkowo myśląc, co robić. Nie chciałaś wracać do sypialni po telefon komórkowy, sięgnęłaś więc po stacjonarny. Wybrałaś numer alarmowy i zostałaś poinformowana, że pomoc jest w drodze.
- But what till then? - spytałaś, ale dyspozytorka nie była w stanie udzielić ci odpowiedzi innej niż: „proszę czekać, pomoc jest w drodze"
Tom zbudził się na dźwięk telefonu.
- Emma? - zdziwił się na widok numeru siostry - What happened? - spytał odbierając
- There is a fire in (Y/N)'s high-rise.
- What?! - zerwał się natychmiast z łóżka
- Some of victims are in my hospital, that's how I know.
- What about (Y/N) and Daniel?
- I have no idea. Maybe they are in another hospital?
- I'm on my way.
- Tom... Take a taxi! - krzyknęła, ale mężczyzna już się rozłączył, w biegu ubierając się i sięgając po kluczyki od samochodu
W drodze usiłował dodzwonić się do ciebie, ale nie odbierałaś komórki. Wybrał więc twój numer stacjonarny.
Hi, it's (Y/N). I cannot answer your phone right now so please leave a message, or phone me later. Thank you. Beep.
- (Y/N), it's me. - usłyszałaś znajomy głos dobiegający od strony automatycznej sekretarki - I hope that you're not there and can't hear me right now. But if you are...
Byłaś. Stałaś w kuchni z dzieckiem na ręku, w wodzie która pokrywała podłogę. Na nic lepszego nie wpadłaś.
- Daddy? - spytał Daniel, przestając płakać i rozglądając się wokół z zaciekawieniem
- Yes, it's your daddy. Everything will be alright. - starałaś się go uspokoić
- If you are still there... If you are trapped... - głos znów uwiązł mu w gardle - I'm on my way, I'll be there soon. I'll save you, I promise. I want you to know...
Usłyszałaś sygnał klaksonu.
- How do you drive?! - krzyknął - I want you to know, that I love you from the first time when I saw you. When I came to your bookshop... I went there because of the book which I saw on the shopwindow. And when I saw you, I forgot what my name is. I was amazed by your beauty. That's why I made a fool of myself. - zaśmiał się lekko - When you asked me how you can help me I just didn't know what to say so I said the first thing... That I'm looking for a gift.
Pamiętałaś tamten dzień doskonale. Jeszcze nigdy nie miałaś tak niezdecydowanego klienta. Nie wiedział co chce kupić, ani co lubi osoba, dla której chciał to kupić... Wyszedł ze sklepu po niemal półgodzinie przeglądania kolejnych pozycji, z książką, która, jak dowiedziałaś się później, stała się jego ulubioną.
- That was the love from the first sight. Before that, I was always thinking that I need to know the woman better, to fall in love. But it wasn't the real love. I get to know what the real love is, when I met you. And I screw it up. I know that you were jealous about Eve. Especially after you found out that we were dating. But believe me, we were only friends. Eve never trusted people. Most of them failed her. We have met in RADA and I don't know how it happened that we made a friendship... Maybe it was during a school project? Yes... It might be. However, we were friends to the end of the school and later our paths diverged. We've met again after the years, on the set. And we've decided to be together. Few months later we knew that it was a mistake and broke up still beeing friends. Then I met you and all my world changed. She also met someone... But after their breaking up, she became depressed. She started to think that I was her only love and when she found out that I'm going to get married, she was trying to kill herself. Now I know that I should told you what happened that day. But then... I was terrified of the thought that somebody wanted to kill themself because of me. I didn't want to bother you with my problems, but I should've know that there weren't mine problems. There were our problems, because we were together. And now I know that we could help her together. There was another way, but I can see it now, I didn't see it then. I was with her, because she really didn't have nobody to trust. That was her therapy and in the beginning she needed me really close, but I never cheated on you. You have to believe me. You are the only one woman in my life. I love you.
Po twoich policzkach płynęły łzy. Mocno tuliłaś do siebie synka.
- Why didn't you tell me all of that earlier? - wyszlochałaś
- I'm almost there, beloved. Just one corner... Oh my God. I'm sorry. - od razu zrozumiał, że jeśli go słyszysz, to tylko cię wystraszy - There is plenty of firemen, don't worry. - głos mu się załamał - I love you. - powtórzył - I'll be right there, honey, stay calm.
W tym momencie drzwi do twojego mieszkania zostały wyważone i pojawił się w nich strażak.
- Thanks God. - odetchnęłaś - Save him! - krzyknęłaś podając mu dziecko
Tom wysiadł z samochodu i podbiegł do grupki ludzi, pytając o ciebie i dziecko. Kiedy dowiedział się, że wciąż jesteście w środku, bez namysłu ruszył w stronę budynku, gdzie został zatrzymany przez strażaków.
- There is my fiancée and my son. Do something!
- We are trying to help everyone, don't worry.
- How am I supposed to not worry?! Why are you here?! Go there and save them!
- We are doing what we can. Let us do our job.
- You are doing nothing. - stwierdził, ruszając do drzwi wejściowych - I'll be right there, love. Just a few minutes. - powiedział do telefonu
- We have a superhero in there. - poinformował strażak przez krótkofalówkę - Get him out of there before he'll get hurt.
- Copied.
Nie upłynęło dużo czasu, gdy dwóch strażaków wyprowadziło Toma ze środka. Rzucał się i wyrywał, ale trzymali go mocno. W trakcie szarpaniny stracił nawet telefon, więc połączenie zostało przerwane.
- The stairs are in fire. - poinformował go strażak - You can't get to them! You'll die trying. Let us do our job or I'll call the police.
Tom z przerażeniem patrzył na słup dymu i ogień. W tym momencie pod wieżowcem pojawiła się twoja mama.
- Tom? Where is (Y/N)?
- Inside. - oznajmił, nie odrywając wzroku od budynku
- What do you mean by that?
Tom usiadł na krawężniku, ukrywając twarz w dłoniach.
- They are inside. God, no. Please... I can't lose them. I can't live without them. Please...
Twoja mama usiadła obok niego, obejmując go jedną ręką i starając się utrzymać emocje na wodzy.
- Everything will be alright. - oznajmiła, próbując przekonać również samą siebie
- It's all my fault. They wouldn't be here, if I didn't left her then. They'd be safe at home, where they supposed to be.
W tym momencie twoja mama dostrzegła twoją sylwetkę.
- (Y/N).
Tom poderwał się podążając za jej wzrokiem i biegiem pokonał odległość dzielącą go od ciebie. Szłaś prowadzona przez strażaka, który niósł na rękach Daniela. Tom objął cię, sprawdzając, czy jesteś cała, a potem zamknął w uścisku.
- Thanks God!
Wtuliłaś się w niego i wyczułaś, że płacze.
- Hey, I'm fine. - uśmiechnęłaś się - Hi, mum.
- You have a brave wife and daughter. - podsumował strażak, przekazując Daniela twojej mamie - She took a boy from the bed and opened the water in the kitchen. That's how the flames didn't get to them before we came.
- That was horrible. - pokręciłaś głową - The smoke was everywhere, stairs in the fire... I was thinking only how to save him.
- How did you get out of there? - spytała twoja mama
- By a window. On the west side. East side was in flames.
- Did you hear what I was saiyng? - spytał Tom z powagą
Pokiwałaś twierdząco głową.
- You should say that before, you know?
- I love you. - oznajmił, patrząc na ciebie oczami błyszczącymi od łez - I love you so much.
- I love you too. - odparłaś bez zastanowienia
Odetchnął i przytulił cię mocno, a potem pocałował tak, jakby od tego pocałunku zależało twoje życie. Odpowiedziałaś na pocałunek. Wiedziałaś, że w tym momencie był całkowicie szczery. Po pocałunku, wziął Daniela na ręce. Mały zaczął rączką wycierać jego policzki na co zaśmiał się i pocałował go w rączkę, a potem w czoło, mocno przytulając.
- Mum can I stay with Daniel at family home until I'll find a new apartment? It shouldn't take a long...
- You can move in to mine. - zaproponował Tom z nadzieją w oczach - Please...
- Yes. That's reasonable. - poparła go twoja mama - What? - odparła na twoje pytanie w oczach - Why should you move in and then move out? Once will be enough.
W pierwszej chwili miałaś ochotę zaoponować. Ale spojrzałaś na swojego synka, który wtulał się w Toma, na Toma, którego oczy wciąż błyszczały od łez...
- Okay. - zgodziłaś się - Let's start from the beginnig, then. - pokiwałaś głową, a on objął cię wolną ręką i pocałował, na co wasz synek, zakrył oczka
Roześmialiście się wszyscy troje, a potem ruszyliście do punktu medycznego, gdzie trzeba było skontrolować wasz stan.
- You know what? - zaczął, gdy Daniel był badany
- Yes?
- We should start from something which we should done a long time ago...
- Which means?
- Prepare a room for Daniel. I saw a nice furnitures few days ago. I guess that you'll like them. Now he has a crib and a wardrobe. It was enough for weekends but it won't be for everyday. We need also to buy a new toys and clothes... All the things which the baby needs. And we will do it together. - uśmiechnął się na tą myśl
Roześmiałaś się.
- Let it be. - zgodziłaś się, przytulając do niego, a on objął cię i pocałował w czoło - But walls will be green.
- Blue. - zaoponował, ale spojrzał na twoją minę i natychmiast zmienił zdanie - Alright, they'll be green.
- I love you.
- I love you too. The both of you. I finally have my family back. - westchnął z ulgą
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top