The groom escaping. Part 2
Kiedy dojechaliście na miejsce, Tom wysiadł i wyjął Daniela z samochodu. Potem podszedł do ciebie.
- Give me that. - poprosił wskazując na torbę, którą trzymałaś
- It's nothing. Just a pj's and a towel. Let's go.
Otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, ale zamknął je i westchnął. Bez słowa wyciągnął rękę i czekał. W końcu poddałaś się z westchnieniem irytacji i podałaś mu torbę.
- Thank you. - skinął głową z uśmiechem, na co przewróciłaś oczami
Kiedy weszliście do twojego mieszkania, położył Daniela na dywanie i podał mu klocki.
- Thank you. - oznajmiłaś nieco chłodno
Przez chwilę zastanawiałaś się, czy zaproponować mu herbatę, ale zrezygnowałaś. Zapadła krępująca cisza.
- You can go now.
- Are you throwing me out?
Westchnęłaś.
- Tom, what do you want? You have made your choice. There is no coming back to what was...
Spuścił na chwilę głowę.
- Can I stay with Daniel for a while? I'll take care of him and you could go to sleep a bit. You look tired.
- I'm not tired. But you can stay a while if you want. This is your son, I'm not going to disallow you seeing him.
Ruszyłaś do aneksu kuchennego, by nastawić wodę na herbatę. Stanęłaś przy oknie opierając się tyłem o parapet i przymknęłaś oczy. Po lekach przeciwbólowych chciało ci się spać, ale starałaś się udawać, że tak nie jest.
- Go to bed. - usłyszałaś obok siebie
Tom zalewał właśnie herbatę wrzątkiem. Nie usłyszałaś, kiedy podszedł.
- I don't want to.
- (Y/N), please, you don't have to play in front of me. I want to be at least your friend if I can't be someone more for you. Go, take a nap.
- Alright. - westchnęłaś, poddając się i ruszyłaś do sypialni
Położyłaś się na łóżku nawet się nie przebierając. To w końcu tylko krótka drzemka...
Obudziłaś się czując delikatny pocałunek na ustach. W półśnie rozpoznałaś zapach wody, którą sama dla niego wybrałaś kilka lat temu przed jedną z premier i której od tamtej pory stale używał. Objęłaś go zdrową ręką, przyciągając do siebie i pogłębiając pocałunek. Dopiero po chwili przyszło otrzeźwienie i odsunęłaś się od niego.
- Tom, what are you doing? - wyszeptałaś
- I love you. - odparł równie cicho - And I promise, that I'll never hurt you again.
- Don't make promises which you can't keep. - odparłaś, wstając po drugiej stronie łóżka - By the way...
Podeszłaś do komody i wysunęłaś szufladę z biżuterią.
- I believe that it's yours. - podałaś mu małe pudełeczko
- What's that? - zdziwił się i otworzył je - Your ring... - westchnął ciężko
- A promise ring. You didn't keep that promise, so it belongs to you right now, you can give it to whoever you want.
Wyszłaś z sypialni, kierując się do salonu.
- You're wrong. - stwierdził
- Excuse me? - odwróciłaś się w jego stronę zaskoczona
- I was faithful to you. I didn't share a bed with Eve...
- You know what? - przerwałaś mu - I don't care.
- And I didn't break up with you. None of us broke up with the other one. Besides, I'm not accepting that ring right now, which means that it's still yours promise ring. - to mówiąc położył pudełeczko na stoliku
- Oh, so if I want to get married I can't because you're still keeping my word?
- Technically, yes.
- You are insane. - pokręciłaś głową
- (Y/N), I love you. And you love me. You answered for that kiss. And whether you want it or not I'll be the part of your life beacuse we have a child. So now I'm not promise you, I swear you that I'll be always near you. Until you'll understand that I really love you and that I'll never fail you again. It can take you one year or even ten years, it doesn't matter. I'll wait as long as you need.
- Right... - westchnęłaś - And then you'll get another phone call and it'll break again.
- No, not this time. Eve is almost health, she's planning to move out from the UK, start a new life. She've changed. She knows that she've made a mistake and she wants to start a new life in a new place.
- It can be someone else this time...
W tym momencie rozległ się płacz dziecka.
- I forgot about semolina for babies. - przypomniał sobie - Go to him and I'll prepare it.
- Do you know how?
- Mum showed me. I was taking care of our son over last few days. Even if I didn't know about our coligations. I'll be right there.
Zgodziłaś się skinieniem głowy i weszłaś do pokoju Daniela, żeby go uspokoić.
- Shh... Daddy will bring you your night semolina soon. Wow. He even bath you. - stwierdziłaś, gdy pocałowałaś go w czółko
Gładziłaś go po główce, nucąc kołysankę, dopóki nie przyszedł Tom z rzadką kaszką w butelce, którą mały zaczął pić łapczywie.
- He likes sweets. - stwierdziłaś - I have no idea why... - mruknęłaś, na co Tom się roześmiał
- You cannot fool the genes.
- No, you can't. - zgodziłaś się
Kiedy Daniel ponownie zasnął, cicho wyszliście z pokoju, przymykając drzwi.
- I can stay overnight if you want. - zaproponował
- It won't be necessary.
- I meant sleeping in the couch.
- I can take care of everything, thank you.
- You won't forget so easily, will you?
- I can't tell you if I'm able to forget at all. I'm sorry.
- Okay. I get it. - pokiwał głową - But it doesn't mean that I'll give up. - uśmiechnął się delikatnie - I have something to fight for. A family. Phone me, if there is something you need. I'll come tomorrow. Good night, (Y/N).
Przysunął się i pozwoliłaś mu się pocałować w policzek.
- Good night, Tom.
Kiedy wyszedł wzięłaś głęboki oddech. W pomieszczeniu wciąż unosił się jego zapach. Pokręciłaś głową na myśl, że mogłoby być jak dawniej i zamknęłaś za nim wejściowe drzwi na zamek, a potem pogasiłaś światła kierując się z powrotem do sypialni.
Następnego dnia obudziłaś się przed południem. Zerknęłaś na zegarek i zerwałaś się jak oparzona. Daniel nie obudził cię swoim płaczem i przerażona wybiegłaś z sypialni stając jak wryta na widok tego, co działo się w salonie. Daniel siedział w swoim foteliku, karmiony zupką przez Toma, który dwoił się i troił, żeby chłopiec otworzył buzię. Mały zanosił się śmiechem, wkładając palec w buzię na widok jego min i dźwięków które wydawał, a potem grzecznie otwierał buzię, przełykając kolejną łyżeczkę zupki, którą był umorusany jak nieboskie stworzenie.
- What the hell are you doing in here?!
- Oh, did you get up? - Tom odwrócił się w twoją stronę z uśmiechem - I'm feeding our son as you can see.
- How did you get here?
- I still have your keys. And... one more. - podał Danielowi kolejną łyżeczkę
Westchnęłaś. No tak. Zapomniałaś o tym.
- I'm sorry, but could you give them back?
- No. - odparł krótko
- Excuse me?
- At least as long as you'll have gypsum I'll keep your keys. Just in case.
- Okay. I always can change the locks.
Westchnął.
- Of course you can. But explain me, why? (Y/N), can't you at least try to be a friend?
- You have no idea what I felt that day.
- So, tell me. - poprosił, wycierając buźkę Daniela i wypuszczając go z fotelika, a mały natychmiast zaczął raczkować w stronę swojego kącika z klockami
Odwróciłaś się w stronę okna.
- I came here and I was alone. - zaczęłaś, ale potem zamilkłaś na dłuższą chwilę
Niełatwo przyznać się do słabości...
- I was standing on the balcony, taking deep breaths when in my mind created a thought... How long I'd fall... Would it be more painful than the pain which I felt? But than I realized that I'm expecting a child and that the baby deserves to be alive, so I came back home. And I destroyed almost all souvenirs. I tore all our pictures, except that one, which I forgotten about. - wskazałaś na zdjęcie na komodzie, na którym byliście razem na tle Giewontu - To put myself together I went to Italy... So, Daniel saved my life that day.
- Oh my God. - wyszeptał - I didn't know. I didn't expect... I... I didn't realized that...
- That you hurted me? - weszłaś mu w słowo - That you broke my heart? And what did you think? That I don't have a heart? That I don't have a feelings? That it wasn't a big deal for me? You left me at the altar with one „sorry".
Podszedł do ciebie, zamykając w uścisku. W pierwszej chwili chciałaś go odepchnąć, ale zabrakło ci sił. Nie fizycznych. Potrzebowałaś w tej chwili bliskości.
- I'm sorry. I'm so so sorry. I... I don't know how, but I'll try to make it up to you, (Y/N).
- You don't have to. - oznajmiłaś - It's the past.
Odsunęłaś się od niego, podchodząc do synka.
- Would you like me to read you a story? - zaproponowałaś, sięgając po książeczkę
Tom stał przez kilka minut bez ruchu, starając się dojść do siebie. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak tragiczne konsekwencje mogła mieć jego decyzja. Zastanawiał się jak mógł o tym nie pomyśleć... Myśl, że mógłby cię już nigdy nie zobaczyć zmroziła go. Spojrzał w waszą stronę, na roześmianego Daniela i ciebie.
- What kind of idiot am I? - spytał samego siebie
Daniel zapadł w poobiednią drzemkę, a ty przyniosłaś do salonu dwa kubki, stawiając je na stoliku.
- Thank you. - Tom sięgnął po kubek z kawą - Taste great as always.
Roześmiałaś się lekko.
- Do you remember that film? - spytał wskazując gestem ekran
Przez chwilę wpatrywałaś się w telewizor.
- Oh, yes. We saw that the first time in mountain hostel.
- Yes. We went out too late and the weather changed, so we had to stay at that hostel. We rent a room and watched that movie drinking hot wine.
- True. - zgodziłaś się, popijając herbatę
- We were happy to be together. We didn't need anything else...
Westchnęłaś. Już miałaś mu powiedzieć, że to przeszłość, gdy poczułaś jak nieznacznie przesunął się na kanapie, zmniejszając dystans między wami.
- Tom, don't. - powstrzymałaś go - I'll better prepare a dinner.
Otworzyłaś lodówkę i zamknęłaś ją zaskoczona.
- Tom...
- Yes?
- Did you shop?
- Yes. Your fridge was empty.
- Well, thank you, but you didn't have to.
- I know, but I wanted. What do you say for spaghetti? I can prepare it.
- Thank you, Tom. I don't want to bother you...
- We can make it together. - zaproponował pojawiając się obok ciebie - Just like...
- Tom...
- ...in old times. - dokończył z uśmiechem - (Y/N), we have the past and you can't denied that.
- You have right. It's the past.
Wyjęłaś jednak deskę do krojenia i podałaś mu nóż.
- You cut onions. - poinformowałaś, a on uśmiechnął się szeroko
W czasie obiadu patrzył na ciebie jak na pierwszej randce. Jakby chciał cię pocałować, ale wiedział, że na to za wcześnie. Zanim skończyliście jeść Daniel obudził się i Tom przyniósł go do salonu, wmuszając w niego obiad podstępem. Opowiadał mu bowiem historię Asgardu i Lokiego, który czarował. Pokazywał sztuczki, wyjmując klocek z rękawa, albo zza pleców, a mały otwierał buzię do której trafiały kolejne porcje.
- Let's go cowboy. - powiedział, biorąc go na ręce, by umyć mu buzię i rączki w łazience
- Why cowboy? - zdziwiłaś się
- He likes horse riding. - oznajmił po powrocie z łazienki
- I'm sorry?
Zdziwił się, że nie wiesz, co ma na myśli i usiadł z małym na kanapie, sadzając go sobie na kolanach i bujając go. Wydawał przy tym dźwięki tak bardzo przypominające konia, że nie mogłaś przestać się śmiać.
- Tom... He just ate. - przypomniałaś
- Oh, right. - przestał go bujać i wypuścił na dywan, gdzie Daniel zaczął bawić się klockami
- Loki. - powiedział całkiem wyraźnie
- It seems that you have another fan. - oznajmiłaś ze śmiechem
- I am Loki. Of Asgard. - powiedział, a mały zaczął klaskać w rączki, głośno się śmiejąc
Po chwili Tom znalazł się na dywanie obok Daniela i zaczął go łaskotać, śmiejąc się.
- Are you sure that you don't want me to stay? - spytał, zbierając się do wyjścia - I can bath him like yesterday and put him to the bed.
- I'm sure, Tom. Kate is coming tonight, she'll help me.
- As you wish. - stwierdził, całując cię w policzek i przytulając odrobinę zbyt długo niż wypadało - I love you. - oznajmił
Podniósł Daniela i przytulił go mocno, całując w policzek i czółko.
- See you tomorrow, cowboy.
- Loki.
- I prefer „daddy", but let it be. - roześmiał się, całując go jeszcze raz i odkładając z powrotem do jego zabawek
Skierował się do domu Eve, po resztę swoich rzeczy.
- I'm sorry, Tom. - powiedziała, gdy pakował ostatnie ubrania - Did I ruin your life?
- No, Eve. It wasn't your fault. You just... felt bad.
- Thank you for all you have done for me. I'll try from the beginning. I'll try to trust people. I hope that I'll meet only as friendly as you.
- I'm sure about that. - oznajmił, obejmując ją na pożegnanie - Good luck.
- For you as well. Thank you.
Uśmiechnął się i wyszedł. Tę noc miał zamiar spędzić wreszcie we własnym domu, we własnym łóżku.
Pomagał ci przez kilka kolejnych dni. Powoli zaczęłaś przyzwyczajać się do tego, że kiedy budziłaś się, Tom już był w twoim mieszkaniu, szykując śniadanie lub zajmując się waszym synkiem. Z jednej strony denerwowała cię jego obecność. Z drugiej... Czułaś spokój, gdy był w pobliżu. Tego nie dało się racjonalnie wytłumaczyć. Z ulgą powitałaś ostatni dzień zwolnienia, wiedząc, że następnego dnia przyjdzie niania, a ty będziesz mogła odpocząć w księgarni. Odpocząć od Toma i jego nieustannych prób wskrzeszenia tego co było. Miałaś już serdecznie dość wspomnień, które wzbudzał. Wycieczki nad jezioro, gdy wrzucił cię do wody w ubraniu, a potem zażartował, że będziesz musiała wracać na piechotę, bo zamoczysz mu tapicerkę w samochodzie. Waszych wielogodzinnych wspólnych spacerów, podczas których rozmawialiście o nowych autorach, których książki udało ci się zdobyć, albo o planach na przyszłość. Przypomniał ci, jak kłóciliście się o kolor ścian w pokoju dziecięcym... Wielokrotnie przypominałaś mu, że to przeszłość i w takich chwilach milknął na moment z bólem w oczach, a po jakimś czasie zaczynał od nowa, gdy jakiś fragment piosenki w radiu, lub powieść na twojej półce przywołała kolejne wspomnienia.
Dzień w księgarni mijał ci spokojnie. Radziłaś sobie z gipsem. Nie było zbyt wielu klientów i spokojnie przekładałaś książki na półkach, zmieniając nieco układ. Usłyszałaś dzwoneczek i odwróciłaś głowę w stronę, jak ci się zdawało klienta... Poczułaś się jakbyś miała dejavu. Czy on specjalnie założył ten sam płaszcz, co wtedy?! Uśmiechnął się i zaczął rozglądać po półkach.
- Do you have something for kids?
- Other section. - wskazałaś na rząd półek za sobą - What are you doing here?
- I had an appointment near and I decided to come. Maybe I can help you?
- It seems to me that I cannot afford your salary.
Westchnął, utrzymując emocje na wodzy.
- (Y/N), I'm not your enemie. I never was. And even if I hurted you, I don't deserve for the treatment like that. We have a child. For his good we should try to be friends. I understand that you're pushing me away because you're afraid that I might hurt you again. I won't, trust me.
W tym momencie na zapleczu pojawił się Scott, jeden z twoich dostawców, a w twojej głowie narodził się plan.
- Scott, can you come here for a moment?
- Sure. What's up?
- Meet Tom, Daniel's dad. Tom, this is Scott, my boyfriend.
Znałaś go od kilku miesięcy i wiedziałaś, że cię nie zdradzi w tym momencie. Toma ta wiadomość lekko wycofała i widziałaś, że stara się w tym momencie zachowywać naturalnie.
- Hi! - uśmiechnął się Scott, wyciągając dłoń w jego stronę - Pleasure to meet you.
- Pleasure is mine. - odparł kulturalnie, z lekkim dystansem - I'm sorry for asking but... Where were you when she needed you?
- He was abroad. - wtrąciłaś szybko - Business trip.
- Oh, I see. - pokiwał głową - And why you didn't tell me about him before?
- You didn't ask.
Pokiwał głową, a potem roześmiał się kręcąc głową.
- If you wanted to hurt me it worked. - stwierdził, poważniejąc - But he's not your boyfriend.
- Excuse me?
- I'm sorry, are you married? - spytał Scotta, który nie wiedział, co odpowiedzieć - I'm asking because you have a ring on your left hand.
Jęknęłaś poirytowana, a Tom zaśmiał się cicho.
- Nice try. - stwierdził, a potem westchnął - Okay, I'll give you some space if you need it. All you had to do was to say that, (Y/N). It was nice to meet you. - podał dłoń Scottowi, a potem ruszył do wyjścia - I want to see Daniel tonight. Is five pm good for you? I can take him somewhere if you prefer that.
- Okay. Five is fine.
- Great.
Spojrzał na ciebie ze smutkiem i wyszedł.
- Sorry, (Y/N). - powiedział Scott
- No, you don't have to. It was a stupid idea. I don't know why I did that, actually.
- Because you love him. - odparł, znikając na zapleczu - And you wanted to show that you don't need him anymore.
Westchnęłaś. To była prawda. Chciałaś o Tomie zapomnieć, ale nie potrafiłaś. A teraz, gdy widywałaś go codziennie, było jeszcze trudniej...
- By the way... - pojawił się w drzwiach - I think that he's an idiot to left such a great woman like you. And I believe that he knows that. - uśmiechnął się - Do you need help with that boxes?
- Yes, please.
Weszłaś za nim na zaplecze.
- Oh my God. - stwierdziłaś na widok pudeł - So much?
- Orders from two weeks. - wyjaśnił
- Yeah, right. You know what... Put those on the shelves in here and I'll open this one and put the books on the shopwindow.
- Okay.
Wzięłaś do ręki kilka książek i ruszyłaś do sklepu. Tom stał przy półce z książeczkami dla dzieci.
- I'm sorry. I forgot about a storybook for Daniel. But if you want me to go to another shop...
- No, no. Please, help yourself.
- Thank you.
Rozłożyłaś książki na wystawie, a potem podeszłaś do lady, układając na niej te, które wcześniej były na wystawie. W tym czasie Tom wybrał książkę i podszedł do kasy.
- Can I pay?
- Sure.
Podeszłaś i nabiłaś towar na kasę.
- (Y/N)... Do you really don't want to see me? - spytał, podając ci pieniądze
- That would be easier. - odparłaś, nie patrząc na niego
- Keep the change. - dodał szybko, widząc, jak wybierasz drobne z kasy
- Thank you, but no. - wyjęłaś pieniądze i podałaś mu
Zerknął w stronę stojącej na ladzie puszki na datki dla chorej dziewczynki i wrzucił tam pieniądze.
- It won't be easier. - pokręcił głową - It can be easier only if we would be together again.
Odwróciłaś wzrok, nie patrząc na niego. Przez chwilę stał, milcząc, a potem westchnął kierując się do wyjścia.
- See you at five. - powiedział, zanim opuścił księgarnię
- Maybe you should give him a chance? - usłyszałaś od drzwi zaplecza - The guy is suffer.
- Go about your business! - warknęłaś
- Sorry. - uniósł ręce w obronnym geście
- No, I'm sorry. - uspokoiłaś się - I was suffering as well. You don't know how it was when we were dating. That woman always was in our live. She's moving into a new apartment? Of course, he'd gladly help her with that. The pipe burst? He's on his way. She has a premiere? He has to be on the first line in the theatre. Not saying about hours on the phone. And finally, when we should get married, he left everything and went to her, because she needed him. Now, when she's moving to another country he's coming back? Why? Because she doesn't want to be with him anymore? It's not love, Scott. And I really have my own pride. I don't want to be a replacement. Now, I need to go back to work.
Wypakowałaś resztę książek z pudła i wyłożyłaś na półki. Potem zrobiłaś sobie herbatę i usiadłaś na sofie. Wybaczyć mu? A co potem? Nie. To niemożliwe byś mogła znów mu zaufać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top