Last evening
Ten rejs ufundował wam syn. Stwierdził, że po tylu latach należy wam się odpoczynek. Cieszyłaś się każdą chwilą, od momentu gdy odbiliście od lądu. Twój mąż, niemający w sobie absolutnie nic z romantyka, wolał iść wcześniej spać niż oglądać zachód słońca na pokładzie. Usiadłaś przy jednym ze stolików, prosząc o kawę i czekając na tą magiczną porę. Nagle twoją uwagę przykuła para, powoli zmierzająca do relingu. Mężczyzna trzymał kobietę za rękę, a kiedy dotarli do celu, objął ją, opierając swoją głowę na jej. Rozpoznałaś go od razu. Nie tylko widziałaś go w jego ostatnim filmie, ale też i nie zmienił się, pomimo upływu lat. Skończyłaś swoją kawę i stanęłaś przy barierce, niedaleko od nich, wpatrując się w bezkres oceanu i słońce, powoli zanurzające się w nim. Mężczyzna zerknął, najpierw przelotnie w twoją stronę, a potem na dłużej zatrzymał wzrok na twojej postaci. Spojrzałaś w jego kierunku, uśmiechając się delikatnie. Odpowiedział uśmiechem i lekkim skinieniem głowy na powitanie, a kiedy odpowiedziałaś na ten gest, ponownie zwrócił swój wzrok ku zachodzącemu słońcu, nie przestając obejmować swojej żony.
Podobnie minęły dwa kolejne dni. Widywałaś go przelotnie, w sali restauracyjnej, na pokładzie, czy w sali rekreacyjnej. Zawsze w towarzystwie żony. Widać było, że są ze sobą szczęśliwi. Trzymali się za ręce, nie wstydząc się okazywać sobie uczuć publicznie. Ty i twój mąż, będąc w tym samym wieku co oni, zachowywaliście się jak na poważnych dziadków przystało. Tak przynajmniej uważał twój mąż. Stwierdzał, że w tym wieku nie wypada zachowywać się jak nastolatkowie, całując się publicznie, przytulając, czy choćby trzymając za ręce. Brakowało ci czasem czułości, ale zdawałaś sobie sprawę, że taki po prostu jest twój mąż. Kochał cię, wspierał, pomagał wychowywać najpierw dzieci, a teraz wnuki... A że nie lubił publicznie okazywać uczuć? To przecież nie tragedia. Niezmiennie wychodziłaś wieczorem z kajuty, by obejrzeć zachód słońca. Zawsze sama, podczas gdy on zawsze był z żoną. Trzeciego dnia jednak był sam. Jego żonę bolała głowa i tego dnia położyła się wcześniej niż zwykle.
- (Y/N)...? - usłyszałaś obok siebie, gdy słońce powoli zmierzało ku zachodowi
- Hello, Tom. - uśmiechnęłaś się
- I wasn't sure that it was you. It's nice to see you again after all this years. - uściskał cię po przyjacielsku – How are you?
- I'm fine, thank you. And it's nice to see you too.
Po uścisku, przytrzymał na moment delikatnie twoje ramiona, patrząc na ciebie uważnie, z ognikami wesołości w oczach.
- I saw your last film. - dodałaś – It was amazing.
- Really? Thank you. I'm happy that I can still play in my age.
- Stop joking. - roześmiałaś się – We are still young.
- How are you doing?
- Well... I have a husband, three kids and five grandchildren. And you?
- I have a wife and two kids. Unfortunately I don't have grandchildren yet. My wife laughing that our sons will get married in my age.
- Doesn't she know?
Pokręcił głową z westchnieniem.
- Her family don't accept divorce. I had to lie them.
- I see.
Odwróciliście się w stronę zachodzącego słońca, które oświecało was złotym blaskiem.
- Does your husband know?
- Yes, I told him. But he doesn't know your name. I told him that we were too young to be married.
Pokiwał głową.
- Do you remember our wedding day? - spytał, przerywając ciszę
- Of course. And also I remember our families reaction when they found out.
- Yeah, right. - roześmiał się – They were totally shocked.
- Well... We were only eighteen.
- But we were in love. - zerknął na ciebie i szybko odwrócił wzrok – But life changed it all.
- We were too young, Tom. Do you remember how hard we were working to earn money for our flat? And we were still at school the same time.
- Maybe we just give up too early? Are you cold? - spytał, widząc jak obejmujesz się ramionami
Natychmiast zdjął marynarkę, narzucając ją na twoje ramiona. Słońce już zaszło. Na pokładzie zapalono lampy.
- Thank you. - uśmiechnęłaś się - Always a gentleman.
- I was raised to be a gentleman. It's in my blood now, I suppose.
Roześmiałaś się.
- Do you want a coffee? - spytał wskazując stolik – Maybe we can sit and talk a bit?
- Sure.
Usiedliście, gdy Tom odsunął dla ciebie krzesło i poprosiliście o dwie kawy. Opowiedziałaś mu jak z mężem prowadziliście niewielki pub, który teraz przejął wasz najstarszy syn. On z kolei opowiedział o sukcesach swoich synów, z których jeden został scenarzystą, a drugi lekarzem.
- So, I guess that we have a happy life. - podsumowałaś
Potwierdził skinieniem głowy.
- You know... There was a moment, when I regretted our divorce. I was trying to find you, but you moved out of London.
- Tom, we were arguing almost all the time. Fighting about everything. We were tired of work and study...
- It's true. - zgodził się – But maybe we shouldn't give up so easily? We should fight for our love...
Westchnęłaś. A potem zdałaś sobie z czegoś sprawę.
- Tom... Isn't it our song?
W tle leciała piosenka, do której tańczyliście po raz pierwszy. Tom na chwilę znieruchomiał, wsłuchując się w melodię, a potem wstał.
- May I? - podał ci dłoń, którą ujęłaś bez wahania
Powoli tańczyliście na pokładzie. Byliście kompletnie sami. Jakby nagle czas się zatrzymał... Albo cofnął do tamtych chwil.
- I still remember your dress from that day. - wyszeptał – White, with red and blue flowers.
- That's true. - przyznałaś – And you were in T-shirt with funny sign... Wait... How it was...? „Danger, Mentally unstable, Keep safe distance"?
- „Danger, Mentally unstable, Not fully medicated, Keep safe distance" - doprecyzował ze śmiechem – It didn't stop you.
- It didn't. I just fell in love with your smile. You were smiling all the time.
- Because I was looking at you and I couldn't stopped myself.
Piosenka się skończyła i Tom obrócił cię, a potem pocałował w dłoń i odprowadził do stolika.
- I can't believe that it's been fourty years... - pokręcił głową – It's like yesterday.
Uśmiechnęłaś się.
- Time can't be stopped, Tom. Or changed.
- Are you really happy?
- Yes. Well, it was hard in the beginning. But then I met Henry and... We got married, I gave a birth to our first baby. Everything changed. We live happily till today. Almost thirty-two years.
- Didn't you regret? Not even once?
- Tom, we can't change that.
Westchnął.
- You have right. - pokiwał głową – We can't hurt them. But can we... just tonight... behave like in the past?
Nieśmiało pokiwałaś twierdząco głową. Uśmiechnął się w odpowiedzi. Zamówiliście owoce i Tom karmił cię truskawkami. Zachowywaliście się jakbyście znów mieli naście lat. Tańczyliście, przytulając się i ciągle się śmiejąc. Ale wszystko kiedyś się kończy... Lampy przygasły, gdy zaczął nadchodzić świt. Akurat tańczyliście do wolnej piosenki.
- May I kiss you? - wyszeptał – The last time?
W odpowiedzi uniosłaś głowę w jego stronę. Pochylił się, całując cię tak jak dawniej. Czas się zatrzymał... Nie liczyło się nic, tylko wy dwoje w swoich objęciach, smakując swoje usta po raz ostatni.
- Thank you. - wyszeptał, ponownie cię obejmując – So it's true that you can love two people. I love you, (Y/N).
- I love you too, Tom. - odparłaś
Po tym wyznaniu, ucałował jeszcze twoją dłoń, nie spuszczając wzroku z twojej twarzy, a potem rozstaliście się, każde ruszając w stronę swojej kajuty. Wsunęłaś się pod koc, przytulając do pleców swojego męża. W tym samym czasie Tom wszedł do swojej kajuty i po zmianie ubrań położył się obejmując swoją żonę i mocno przytulając ją do siebie.
***
Los bywa jednak przewrotny... Dziesięć lat później spotkaliście się ponownie, w Londynie. Twoja najstarsza wnuczka wychodziła za mąż. Wiedziałaś, że jej wybranek jest od niej starszy. Wiedziałaś, że jest lekarzem. Ale nie miałaś pojęcia jak się nazywa. Dopiero na miejscu poznałaś jego i jego ojca. Tom był wdowcem od kilku lat, o czym nie wiedziałaś, bo wycofał się z życia publicznego i przestał grać, gdy jego żona zachorowała. Ty właśnie uczyłaś się żyć samotnie. Ze wzruszeniem patrzyłaś na wnuczkę, prowadzoną przez twojego syna do ołtarza. Patrząc na pana młodego, miałaś wrażenie, że patrzysz na jego ojca. Był do niego niezwykle podobny.
- They are a perfect couple. - usłyszałaś głos obok siebie – She's just like you.
- I hope that they'll be happy.
- I'm sure of that. - spojrzał na ciebie, uśmiechając się – They love each other. - wyszeptał
W trakcie wesela, niespodziewanie zabrzmiała znajoma melodia, a obok ciebie pojawił się Tom.
- May I have this dance?
- Of course.
Tańczyliście powoli.
- (Y/N)... - zaczął cicho
- We are too old, Tom. - pokręciłaś głową
- No, we aren't. - sięgnął po twoją dłoń i położył ją na swoim sercu – It's still beating for you. As long as it beats, I'll love you.
Patrzył na ciebie z tym samym blaskiem w oczach. Potem oparł swoje czoło o twoje. Mimowolnie się roześmiałaś.
- We are going to shock somebody again. - stwierdziłaś
- Maybe it's our destiny? - odparł, nie przestając się uśmiechać
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top