35.
- Co ty w niej widzisz, Justin? - zapytał jego kolega, widząc, jak szatyn wymienia z tobą sms-y, a na jego twarzy co chwila gości uśmiech.
- Jest piękna. - skwitował, zaszczycając go chwilowym spojrzeniem.
- A więc jednak się nie zmieniłeś. - prychnął, klepiąc Biebera po ramieniu - Nadal lecisz tylko na wygląd. Podoba mi się to. Przynajmniej nie pozwolisz jej bawić się swoimi uczuciami.
- Nie. - skrzywił się, blokując na dobre swój telefon - Jest piękna, ale nie tylko w sposób, który ty uważasz za najważniejszy. Ona zauroczyła mnie czymś zupełnie innym - rozmarzył się na chwilę.
- Niby czym?
- Powiedzmy, że myśli zupełnie inaczej, niż reszta dziewcząt, jakie obydwaj znamy. - powiedział nieco zniesmaczony tym jakże trafnym stwierdzeniem - Sposobu, w który patrzy na coś, co uwielbia nie można porównać z niczym innym na tym szarym świecie. Za wszelką cenę stara się pocieszać wszystkich wokół, nawet wtedy, gdy sama jest beznadziejnie smutna. Mógłbym wymieniać dalej, ale ty i tak pewnie tego nie zrozumiesz. Dla ciebie nie liczy się przecież głęboko ukryte piękno, ponieważ jesteś niecierpliwy i nie potrafisz go odszukać. Wolisz zadowalać się powierzchownością.
- Być może. - wzruszył ramionami, gasząc butem niedopałek papierosa - I ta rozmowa coraz bardziej mnie w tym utwierdza. Jest jednak jedna rzecz, która cholernie mnie nurtuje. - popatrzył na Justina ciekawym wzrokiem - Jak to możliwe, że ten związek ma prawo bytu? Jesteś jej zupełnym przeciwieństwem. Żadna dziewczyna nie wytrzymała z tobą długo, a to trwa już cztery pieprzone miesiące.
- Sam tego nie pojmuję - westchnął, przeczesując włosy - Coś dziwnego dzieje się ze mną, kiedy przy niej jestem, tracę świadomość. To tak, jakby zabierała mnie do innego świata, gdzie nie liczy się nic, oprócz nas. Tam ani ja, ani ona nie zwracamy uwagi na to, kim jestem, byłem i będę. To tak, jak pewnego rodzaju odurzenie, ale dobre odurzenie. Niesamowicie uzależnia, ale przy okazji w jakiś sposób nawraca - przygryzł wargę, ukrywając uśmiech - Czasami czuję się jak na jakimś cholernym odwyku, stary, ale podoba mi się to. Nawet nie wiesz jak.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top