34.

- A pamiętasz, gdy wtedy mnie pocałowałaś? - cień uśmiechu wkroczył na jego usta, gdy popatrzył na twoją przepełnioną szczęściem twarz.

- To było dziesięć lat temu, Justin. - zaśmiałaś się lekko zawstydzona - Byliśmy jeszcze dziećmi, a ja nie wiedziałam, że pocałunki to tak intymne sprawy.

- Przestań. - powiedział przeciągle, wymierzając ci jaskółkę w ramię - Oboje wiemy, że byłaś we mnie zakochana po uszy.

- Nie wiem o czym ty mówisz. - zaśpiewałaś, błądząc wzrokiem wszędzie, tylko nie po jego twarzy - Poza tym, to nie ja codziennie prosiłam mamę, by mnie do ciebie przyprowadzała, jak również nie ja, oddawałam ci wszystkie moje zabawki. Nadal mam twoje samochodziki, chłopcze

- Chciałem być poprostu miły. - wzruszył ramionami, ukrywając swoje rozbawienie za maską obojętności.

Te kilka lat bardzo was od siebie oddaliło. Jednak gdy Justin ponownie pojawił się w okolicy, nie mogłaś z nim nie porozmawiać, choć zbierałaś się na to długo. Nie był to bowiem już ten sam, niewinny chłopczyk, w którym kochałaś się jako mała dziewczynka. Wyrósł, i to bardzo. Stał się przystojnym, onieśmielającym młodym mężczyzną, na punkcie którego zapewne niejedna dziewczyna straciła głowę.

- Ale wiesz co? - zaczął po krótkiej chwili ciszy, mróżąc swoje ciemne oczy pod wpływem światła słonecznego - Chciałbym, żeby te czasy wróciły?

- Dlaczego?

- Ponieważ jako dzieci nie mieliśmy tych wszystkich problemów, nie byliśmy w ten sposób nastawieni do innych i samych siebie. Wiesz, kiedyś powiedziałbym ci bez wahania, że nie mogłem pozbyć się ciebie z głowy przez te wszystkie lata, a teraz zapewne będę tego żałował - westchnął - Dlaczego to wszystko jest takie skomplikowane? Dlaczego tak tęskniłem za tobą i twoimi ustami? Jak to się stało, że nie mogę o tobie zapomnieć?

- Czuję dokładnie to samo, wiesz? - wyznałaś, gładząc swoje ramie, na którym próbowałaś wyładować wszystkie nerwy - Stara miłość chyba nie rdzewieje.

Szatyn chciał coś powiedzieć, lecz zatrzymał się w pół słowa. Zamiast tego, niepewnie się uśmiechnął i popatrzył na ciebie w dziwny sposób. Kiedy jego palce dotknęły twojego podbródka, wiedziałaś, że skończy się to w tylko jeden sposób. To dziwne, ale też tego chciałaś. Kiedy dotknął swoimi pełnymi wargami twoich, ponownie wróciły do ciebie stare wspomnienia. Znów poczułaś się jak dziewczynka, którą całował mały, niczego nieświadomy chłopiec.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top