3.
- I w-wtedy powiedział, że b-był ze mną t-tylko dlatego, że założył się z k-kumplami. - wychlipałaś w wilgotną od łez bluzę Biebera, który za wszelką cenę starał się podnieść cię na duchu.
- Obiecuję, że gdy tylko go spotkam, skopię mu dupę. - złożył delikatny pocałunek na twoim czole, pozostawiając tam swoje usta na trochę dłużej - Ale nie płacz już. On nie zasługuje na twoje łzy.
- Tutaj nie chodzi tylko o to. - poskarżyłaś się, opierając swoją głowę na jego klatce piersiowej - Kiedy z nim byłam, miałam przeczucie, że przynajmniej komuś na mnie zależy. A teraz?
- Teraz to przeczucie zamieni się w pewność. - przygryzł wargę, patrząc głęboko w twoje zalane łzami oczy - Mi zależało na tobie już od bardzo dawna, jak na nikim innym. Może nie okazywałem tego we właściwy sposób, ale to się zmieni.
- O czym ty mówisz?
- Ja poprostu cię kocham.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top