23.

- Kocham cię, Gwiezdny Chłopcze. - szepnęłaś, zanurzając dłoń w jego cudownie miękkich włosach.

- Nadal nie mogę zrozumieć dlaczego nazywasz mnie w ten sposób. - zaśmiał się, błądząc wzrokiem po twojej twarzy. Sprawiało mu to nieopisaną przyjemność.

- Po pierwsze, jesteś gwiazdą, Justin. No a po drugie, każdego dnia zabierasz mnie do nieba, więc chyba zasługujesz na to miano.

- W takim razie nie potrafię określić czym ty dla mnie jesteś. - zatrzymał wzrok na twoich ustach, mocno zaciskając szczękę. Dobrze wiedziałaś co chce wskórać tym spojrzeniem.

- Dlaczego? - twoja mina momentalnie stała się poważna. Miałaś nadzieję, że nie mówi tego po to, by w jakiś sposób cię urazić.

- Ponieważ nie potrafię zdefiniować rodzaju uczucia, przez które przechodzę w twoim towarzystwie. - zaczął błądzić opuszkami palców po twoim kręgosłupie - To chyba nienormalne, że w ramach podziękowań za twoją obecność w moim życiu jestem w stanie paść na kolana przed samym stwórcą, a jednocześnie czuć, że grzeszę cholernie mocno tak wielką miłością i zapewne już szykuje się dla mnie miejsce tam, w gorącym piekle. Jestem strasznym niewdzięcznikiem, kochając właśnie ciebie.

- Często to odczuwasz? - uśmiechnęłaś się pod nosem oczarowana jego słowami.

- Zawsze, gdy patrzysz na mnie w ten sposób. Bardzo często, gdy się do mnie uśmiechasz i mówisz, że mnie kochasz. Niemal każdego poranka, gdy pierwsze co widzę, to twoja twarz i każdej nocy, gdy zasypiam z twoim imieniem na ustach.


Nie ma to jak nie wiedzieć co się pisze, ale to robić, bo to silniejsze od wszystkich innych myśli...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top