8.Calum Hood
Dzisiaj był ostatni dzień szkoły przed świętami,więc mieliśmy wigilijki.W tym roku robiłam prezent mojemu najlepszemu przyjacielowi,Calumowi.Kupiłam mu bluzkę z logo jego ulubionego zespołu.
Jak co dzień przyszedł po mnie Calum i razem poszliśmy do szkoły.
-Komu robiłaś prezent?
-Koledze z klasy-zaśmiałam się.
-No weź!Powiedz.
-Coś ty taki ciekawski?
-Po prostu chcę wiedzieć.
-A ty kogo masz?Powiem ci jak ty mi powiesz.
-To już nie chcę wiedzieć-pokazał mi język.Resztę drogi szliśmy w ciszy.Przebraliśmy się w szatni i udaliśmy się do naszej sali.Byliśmy,zresztą jak co roku,ostatni.
-Sam i Calum już są,więc możemy zaczynać.-powiedziała nasza wychowawczyni.-Zaczniemy od życzeń.-wszyscy wyciągnęli swoje opłatki i składali sobie życzenia.
-Przyjdziesz do nas na święta?-spytałam Caluma.
-Jak zawsze.-uśmiechnął się.-Z rodzicami.Mali będzie miała pierwsze święta ze swoim chłopakiem i chcieli je spędzić tylko we dwoje.-zaśmialiśmy się.
-Rozumiem.To skoro przyjdziesz to wtedy złożę ci życzenia-pokazałam mu język i poszłam złożyć życzenia innym.Kiedy już powinszowałam całej klasie i wychowawczyni,usiadłam na swoim miejscu.Po niedługim czasie obok mnie usiadł Calum.
-Mam już wszystkiego dość.
-Wymęczyły cię tak przytulające dziewczyny?-spytałam z rozbawieniem.
-A żebyś wiedziała.Wszystkie strasznie mocno ściskają i chcą mi składać życzenia,że aż kłucą się,która teraz.Masakra-prychnęłam śmiechem.
-Na pewno każda ci życzyła fajnej dziewczyny i pomyślała"to będę ja".
-Dokładnie.Kate powiedziała mi to nawet wprost.Czaisz?!
-Dobra,młodzieży.Teraz czas na prezenty.-podniosłam swój prezent z podłogi.
-No więc,Calum,myślę,że ci się spodoba.-uśmiechnęłam się do niego i wręczyłam mu prezent.Calum odpakował go i otworzył szerzej oczy.
-Na prawdę mi ją kupiłaś?Dziękuję.A to dla ciebie.-podał mi prezent.Była to koszulka Marcelo.
-Dziękuję!-przytuliłam go mocno.-Zawsze o niej marzyłam.
-Wiem.-wyszczerzył się do mnie.
***
Po wigilijce były jakieś jasełka i jak zawsze śmialiśmy się razem z Calumem z niektórych występujących.Wiem,że to nie miłe,ale co mogę poradzić na to,że niektórzy są śmieszni.Po godzinie nudnych jasełek w końcu mogliśmy iść do domu.Zabraliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy ze szkoły.Calum odprowadził mnie pod dom.
-To widzimy się za 4 dni.
-Ta.Narka!-pożegnaliśmy się przybiciem piątki i żółwika.
-Cześć!-krzyknęłam zamykając drzwi wejściowe.
-Cześć!Jak tam było na wigilijce?Kto ci robił prezent i co dostałaś?
-Calum kupił mi bluzkę Marcelo.
-Uff...To dobrze.Przynajmniej nie będziemy ci musieli z ojcem kupować.
-Serio chcieliście mi kupić bluzkę Realu?
-Nie z Tesco.-zaśmiała się mama.-Calum z rodzicami przyjdą na święta?
-Tak,jak co roku,ale bez Mali.
-OK.Posprzątaj w pokoju i pomyśl jak go ozdobić.
-OK!-odpowiedziałam wchodząc po schodach.Kiedy byłam już w pokoju,przebrałam się w wygodniejsze ubrania.Sprzątałam już wczoraj,więc zostało mi tylko przystrojenie pokoju.Postanowiłam to zrobić w poniedziałek.Weszłam na GG i napisałam do Cala.
Ja:Przyjdziesz do mnie w poniedziałek?
Cal:Jasne.Ale po co? xD
Ja:Pomożesz mi postroić mój pokój na święta.
Cal:Okay.A co z tym pomysłem ze zdjęciami na ścianie?
Ja:Zrobimy to w poniedziałek i zostanie na dłużej xD
***
W poniedziałek rano poczułam jak ktoś zaczyna mnie łaskotać.Momentalnie się obudziłam.
-Ooo...Śpiąca królewna wstała.
-Cal!Zabiję cię kiedyś!Obiecuję ci to!-zwlokłam się z łóżka i udałam do łazienki.Wykonałam dzienną rutynę i wróciłam do pokoju.
-To od czego zaczynamy?
-Nie wiem.Może od lampek?
-OK!
Zeszłam do piwnicy.Podeszłam do pudła,w którym było pełno lampek.Nie chciało mi się ich rozplątywać,więc wzięłam je wszystkie na górę.
-Najpierw trzeba sprawdzić,które działają,a które nie a potem wybrać kolor.
Po około 40 minutach sprawdziliśmy wszystkie lampki.O dziwo wszystkie działały.
-Może te białe?Będą najlepsze,według mnie-Cal wyszczerzył się do mnie.
-Też tak uważam.
Po godzinnej próbie zawieszenia lampek,w końcu udało nam się to i powiesiliśmy kilka wspólnych zdjęć.Upadłam ze zmęczenia na łóżko.
-No to by było na tyle.Został tylko pokój do wystrojenia.
-Nawet nie przypominaj.Masz jakiś pomysł?
-Nope.
-Ja też nie.
Leżeliśmy i myśleliśmy jak udekorować mój pokój.W końcu zdecydowaliśmy się tylko na choinkę.Dość szybko ją ubraliśmy i posprzątaliśmy bałagan,który zdążyliśmy zrobić.Zeszliśmy na dół,żeby pomóc moim rodzicom.
-Hej mamo!Możemy ci w czymś pomóc?
-Możecie choinkę postroić.
-OK!
Razem z Calumem zaczęliśmy stroić dużą choinkę w salonie i mieliśmy przy tym dużo frajdy.
***
W środę wstałam dosyć wcześnie.Wykonałam swoją dzienną rutynę i zeszłam na dół.Mama robiła coś w kuchni,a tata rozkładał stół w salonie.
-Hej!Co mam zrobić?
-Możesz jemiołę powiesić.
-OK!-wzięłam jemiołę ze stolika i zawiesiłam ją.Pomogłam jeszcze mamie w kuchni,nakryłam do stołu i z 9 zrobiła się 15.Postanowiłam wejść na facebooka.
-Sam!Schowaj jeszcze prezenty pod choinkę!
-Są tam gdzie zawsze?!
-Tak!-zamknęłam laptop i udałam się do sypialni rodziców.Wyciągnęłam wszystkie prezenty z szafy.Wzięłam tyle ile umiałam i zaniosłam je do salonu,pod choinkę.Musiałam iść 2 razy,bo w pokoju zostało jeszcze kilka prezentów.Była już 16,więc postanowiłam się przebrać.Ubrałam swój świąteczny,czerwony sweter z reniferkiem i zielone rurki.Zeszłam na dół do taty,który coś oglądał w TV.
-Co oglądasz?
-Nawet nie wiem.Jakiś film.
***
O około 17 przyszli państwo Hood i zanieśli swoje prezenty pod choinkę.Przywitałam się z Calumem,który miał taki sam sweter tylko że z pingwinkiem i czarne rurki do tego.Wszyscy razem odmówiliśmy modlitwę i zasiedliśmy do stołu.Przyszedł czas na złożenie sobie życzeń.Nasi rodzice byli zajęci sobą,więc postanowiłam złożyć życzenia Calumowi.
-Sam,życzę ci zdrowych,wesołych świąt,żebyś w końcu pojechała na ten mecz do Madrytu,oczywiście więcej odpałów ze mną,zdania matury,fajnego chłopaka,ale lepszego ode mnie nie znajdziesz nigdzie...
-Aleś ty skromny-przewróciłam oczami.
-No i wszystkiego co najlepsze.
-Tobie tego samego,tylko może lepiej fajnej dziewczyny a nie chłopaka,chociaż jak tam wolisz-zaśmiał się cicho.-I spełnienia marzeń!-Calum popatrzył na sufit.Zrobiłam to samo.Nad nami wisiała jemioła.Spojrzałam na niego.Chciałam coś powiedzieć,ale nie zdążyłam,bo pocałował mnie w usta.
-Sam kocham cię od 2 lat,ale bałem się zniszczyć naszą przyjaźń,ale zaryzykuję.Sam,zostaniesz moją dziewczyną?
-Calum ja...
-Wiem,wygłupiłem się,przepraszam.Zapomnijmy o tym.-chciał odejść,ale chwyciłam go za rękę i splotłam nasze palce.
-Nie wygłupiłeś się.Zakochałam się w tobie ,kiedy skończyliśmy 15 lat i zawsze myślałam,że uważasz mnie tylko za przyjaciółkę,dlatego nic ci nie mówiłam.
-Czyli zgadzasz się?-widziałam iskierki radości w jego oczach.Musnęłam jego usta.
-Tak,Cal.Zgadzam się.
***
Leżałam na kanapie,opierając głowę o ramię Caluma i oglądaliśmy "Kevin sam w domu".
-W święta jednak marzenia się spełniają.
-Jakie było twoje?
-Pocałunek pod jemiołą z Sam Montgomery.
-Serio?
-Tak.Miałem takie od 2 lat.
-Moje też się spełniło.
-Jakie?
-Żeby moim chłopakiem był Calum Hood.-ponownie złączyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top